Do trzech razy sztuka

Okładka książki Do trzech razy sztuka Renata Markowska
Okładka książki Do trzech razy sztuka
Renata Markowska Wydawnictwo: Novae Res literatura piękna
300 str. 5 godz. 0 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2015-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2015-01-01
Liczba stron:
300
Czas czytania
5 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380830080
Tagi:
miłość rodzina szczęście
Średnia ocen

3,3 3,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
3,3 / 10
19 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
94
6

Na półkach:

Spróbuję być delikatna... Wypiszę tylko kilka wad książki.
Język woła o pomstę do nieba. Przemyślenia Marii są żenujące. Miałam wrażenie, że autorka ma 15 lat. Przewidywalność, sztuczność i naciągane wydarzenia zakrawają o robienie sobie żartów z czytelnika. Kazda scena, zaczynając od spotkań z ukochanym, poprzez opis relacji z rodziną (i kotem o jakże wysublimowanym imieniu FILEMON),aż po sceny seksu pokazują jak NIE pisać książki. Zastanawiam się tylko, jak to możliwe, że ta 'powieść' ujrzała światło dzienne?
Absolutna żenada, nie polecam nikomu.

Spróbuję być delikatna... Wypiszę tylko kilka wad książki.
Język woła o pomstę do nieba. Przemyślenia Marii są żenujące. Miałam wrażenie, że autorka ma 15 lat. Przewidywalność, sztuczność i naciągane wydarzenia zakrawają o robienie sobie żartów z czytelnika. Kazda scena, zaczynając od spotkań z ukochanym, poprzez opis relacji z rodziną (i kotem o jakże wysublimowanym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
870
765

Na półkach: , , ,

Niestety ale nie wiem co to za książka, o czym i dla kogo? Tragedia, szkoda czasu. Na prawdę staram się nie odkładać książek bez przeczytania do końca, bo może w pewnym momencie coś zaskoczy i jednak ocena będzie łaskawsza a moja biblioteczka bogatsza o jeszcze jedną przeczytaną książkę a tu niestety wielkie rozczarowanie.

Niestety ale nie wiem co to za książka, o czym i dla kogo? Tragedia, szkoda czasu. Na prawdę staram się nie odkładać książek bez przeczytania do końca, bo może w pewnym momencie coś zaskoczy i jednak ocena będzie łaskawsza a moja biblioteczka bogatsza o jeszcze jedną przeczytaną książkę a tu niestety wielkie rozczarowanie.

Pokaż mimo to

avatar
41
38

Na półkach:

Trudno to coś nazwać książką. Poziom mizerny, fabuła banalna- wygląda na to, że obecnie każdy może zostać pisarzem.

Trudno to coś nazwać książką. Poziom mizerny, fabuła banalna- wygląda na to, że obecnie każdy może zostać pisarzem.

Pokaż mimo to

avatar
15436
2030

Na półkach: ,

Nudna, wtórna, nieciekawa. Typowe czytadło, co sie czybko zaciera w pamięći. Górnolotne emocje nastolatki, pierwsza miłość, zakazana przez rodzinę Marii. Aby ją odseparować od ukochanego, matka zapisuje ją do szkoły w Zakopanem, mimo że bohaterka jest pełnoletnia. Niby związek nie przetrwał tej rozłąki, ale polatach uczucia odżywają. Język subtelny jak konstrukcja cepa. Z czego wynika tak duża nieporadność fabularna i językowa autorki? Jak na debiut, to i styl, i konstrukcja bohaterów, tudzież fabuła wymagają opracowania.

Nudna, wtórna, nieciekawa. Typowe czytadło, co sie czybko zaciera w pamięći. Górnolotne emocje nastolatki, pierwsza miłość, zakazana przez rodzinę Marii. Aby ją odseparować od ukochanego, matka zapisuje ją do szkoły w Zakopanem, mimo że bohaterka jest pełnoletnia. Niby związek nie przetrwał tej rozłąki, ale polatach uczucia odżywają. Język subtelny jak konstrukcja cepa. Z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1508
1384

Na półkach: ,

Jestem z siebie dumna :-) dałam radę :-) banał, banał i jeszcze raz banał, a do tego napisany takim językiem,że moje trzewia ledwo to wytrzymały

Jestem z siebie dumna :-) dałam radę :-) banał, banał i jeszcze raz banał, a do tego napisany takim językiem,że moje trzewia ledwo to wytrzymały

Pokaż mimo to

avatar
981
976

Na półkach:

Książka opowiada historię siedemnastoletniej Marii, która jest wielką marzycielką (dziewczyna z głową w chmurach) oraz Marka, biednego chłopaka, którego los nie rozpieszczał. Pewnego dnia Maria zostaje uratowana przed pędzącym samochodem. W podzięce za ratunek, postanawia spotkać się z Markiem i tak oto rodzi się miłość. Niestety w szczęściu zakochanych, przeszkodzi bogata rodzina Marii, szczególnie mama, która nie akceptuje związku swojej córki. Maria i Marek stają do walki o swoje uczucie, nie wiedząc czy jest ono na tyle silne by przetrwać..

Sięgając po tę książkę, byłam naprawdę dobrej myśli, niestety jak już sam tytuł mówi "Do trzech razy sztuka", tyle razy po nią sięgałam, za każdym razem z nowym zapałem wmawiałam sobie: "zmieni się", "będzie dobrze!". Jednak dobrze nie było. Było coraz gorzej.

Zacznijmy od tego, że autorka nie zaskoczyła mnie niczym. Historię można było przewidzieć nawet do kilkunastu stron do przodu. Była źle napisana, bez żadnego drygu, po prostu ciężko się ją czytało.

Akcji w książce nie ma prawie w ogóle, oprócz tej na początku (scena z pędzącym samochodem, która jak dla mnie była toczka w toczkę jak scena z 50 Twarzy Greya).
Autorka pisze bardzo ociężale, zbyt poważnie jeśli opisuje taki cudowny okres jakim jest dorastanie, gdzie zabawa aż "wisi w powietrzu". Jedyne emocje jakie wzbudzała we mnie to znudzenie. Zastosowała w swojej powieści też coś co mogło być świetną odskocznią od irytującej bohaterki Marii, czyli przeskakiwanie z jednej postaci na drugą. Wszystko byłoby fajnie gdyby nie to, że granice między bohaterami były bardzo zatarte i sami do końca nie wiedzieliśmy o kim w danym momencie czytamy.
Bohaterowie są nijacy. Maria przez połowę książki użala się nad sobą, przez co staje się bardzo irytująca, a Marek, który przyznam szczerze, był najlepiej dopracowaną postacią, także nie podbił mojego serca.

Nie polecam tej książki, jeśli ktoś liczy po opisie na coś innego. Dostajemy bardzo źle napisaną powieść, po którą jak dla mnie nie warto sięgać.
Link do recenzji
http://kobiecerecenzje365.blogspot.com/2016/05/renata-markowska-do-trzech-razy-sztuka.html

Książka opowiada historię siedemnastoletniej Marii, która jest wielką marzycielką (dziewczyna z głową w chmurach) oraz Marka, biednego chłopaka, którego los nie rozpieszczał. Pewnego dnia Maria zostaje uratowana przed pędzącym samochodem. W podzięce za ratunek, postanawia spotkać się z Markiem i tak oto rodzi się miłość. Niestety w szczęściu zakochanych, przeszkodzi bogata...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4392
4207

Na półkach: , , ,

Bardzo dobra, życiowa historia oparta na prawdziwych wydarzeniach, o rodzinie, miłości i nadziei.
Wspaniała książka chwyciła mnie za serce:)

Bardzo dobra, życiowa historia oparta na prawdziwych wydarzeniach, o rodzinie, miłości i nadziei.
Wspaniała książka chwyciła mnie za serce:)

Pokaż mimo to

avatar
912
640

Na półkach: , , ,

Do trzech razy sztuka to historia o nastoletniej miłości oraz trudnych relacjach z najbliższymi. Autorka poruszyła w niej wiele aspektów, także status materialny, do którego dużą uwagę przykłada rodzina głównej bohaterki, Marii. Aż do czasu… Wszystko byłoby okay, gdyby autorka dobrze to opisała...

W sumie nie wiem od czego mam zacząć, bo książka ma naprawdę wiele wad. Może rozpocznę od najbanalniejszej rzeczy, czyli okładki – co tu ukrywać, przy wybieraniu lektur kieruję się (pewnie Wy także) nie tylko opisem danego tytułu, ale również i szatą graficzną. Okładka przyciągająca wzrok to połowa sukcesu, a często staje się jakoby impulsem kupna danego tytułu – nawet wtedy, kiedy opis nie do końca do nas trafia. W tym przypadku i opis, i szata zwiastowały na naprawdę fajną, lekką, młodzieżową lekturę, przy której moje serce zabije mocniej. Lecz kilka pierwszych zdań pozbawiło mnie złudzeń. Język momentami woła o pomstę do nieba, tak jak przedstawione wydarzenia i kreacja bohaterów. Przemyślenia Marii są… po prostu śmieszne, żeby nie powiedzieć żenujące.

Jako rasowy kot z gracją załatwia się na piasku. [1]

Nigdy nie miałam kota i nie wiem jak koty załatwiają swoje potrzeby, ale trudno mi sobie wyobrazić „style” w jakich zwierzaki robią np. siusiu. Możecie sobie tylko wyobrazić minę, gdy trafiłam na to zdanie – pewnie była bezcenna (jak w reklamach kart Master Card).

Siedziały na ławeczce […] jesienne słoneczko […] chmurki. [2]

Pewnie zastanawiacie się, co łączy te wyrazy? Już spieszę z odpowiedzią: zdrobnienia. Bardzo rzadko trafiam na tego typu zjawiska, a jeśli już to są one użyte w sytuacjach, gdzie pojawiają się dzieci, ale pierwszy raz spotykam się z tym w książce dla młodzieży. Zazwyczaj stosuje się je m. in., kiedy opisujemy jakąś rzecz bądź po prostu chce się podkreślić ciepły stosunek do np. do bliskiej nam osoby. Poczułam się jak przedszkolak, który czyta książką dla dzieci. W tym przypadku nie mam pojęcia po co autorka zastosowała je - „ławeczkę” jeszcze zrozumiem, bo może w ten sposób p. Renata chciała podkreślić jej wielkość, to słoneczko i chmurki już nie bardzo (no dobra chmurki także, ale słońce to słońce. Kropka).

Ptaki kwiliły, jedne w poszukiwaniu pożywienia, a inne po prostu śpiewały i swoim rozbrajającym głosem umilały Marii czas. [3]

Nigdy nie spotkałam się ze stwierdzeniem, że ptaki kwilą… Jak widzę słowo „kwili”, to od razu staje mi przed oczami obraz niemowlęcia, któremu coś dolega. A poza tym czy ptaki mogą mieć rozbrajający głos? Bo ja jakoś… tego nie czuję.

[…] St. Witkiewicza czy J. Matejkę. [4]

Ładnej (moim zdaniem) wyglądałoby rozwinięcie inicjałów tych wielkich artystów bądź zostawienie samych nazwisk. Ogarnięty czytelnik na pewno będzie kojarzył Witkiewicza i Matejkę.

Matka ucałowała ją tylko w policzek na pożegnanie i powiedziała, że zadzwoni. Krystyna (matka bohaterki – przyp. Dzosefinn) nie odezwała się ani słowem, stała w drzwiach i patrzyła, jak córka odjeżdża w strugach deszczu. [5]

To jak to w końcu z tą matką było? Niedoprecyzowanie = chaos = tragedia.

Słońce smażyło wszystkich przebywających na plaży na rumiane kotlety. [6]

Gratuluję autorce wyobraźni. Ja bym nie wpadła na takie porównanie. Może nie chciała używać popularnej „patelni” dlatego wyskoczyła z kotletami? Jeszcze mogły być ewentualnie „skwarki”. W sumie co za różnica, nie? Przy niektórych zwrotach po prostu opadały mi ręce, a przy innych pojawiały się znaki zapytania – „co?”.

Kolejną rzeczą są wydarzenia i fakty, które czasami wyskakują jak Filip z konopi – to także nadwyrężyło moją cierpliwość do tego tytułu. Ale to niestety nie wszystko… Zdziwiła mnie scena z wątkiem szpitala. Nie przesiedziałam w szpitalach całego życia, ale jednak trochę się o niego otarłam i nie miałam sytuacji, kiedy to lekarz nie poinformował mnie o stanie mojego zdrowia, czy przypuszczeniach „co może mi dolegać”. A może trafiałam na w miarę ogarniętych specjalistów?

Różne bywają relacje w domu, czasami lepszy kontakt ma się z mamą, a niekiedy z tatą. Zazwyczaj, kiedy mamy jakiś problem sercowy, czy natury kobiecej to często kierujemy się raczej do mamy. Bo to w końcu mama – co by nie było kobieta, która powinna zrozumieć nasze rozterki. Do taty idziemy, gdy stykamy się z problemami bardziej technicznymi – rzadko porusza się przy nich tematy - jakby to określić – intymne (oczywiście chodzi mi tu o punkt widzenia dziewczyny, bo chłopaki to raczej zwierzają się ojcom, chociaż wydaje mi się, że równie często zwracają się także do mam). Tutaj Maria, miała trudne relacje z matką, dlatego swoje sprawy kierowała do taty. W tym także sercowe. Ja nigdy bym nie zwierzyła się mojemu tacie ze swoich uczuć odnośnie jakiegoś faceta. Nie przeszkadzała mi ta sytuacja, ale sposób jej przedstawienia. Dywagacje bohaterki odnoście tego tematu były na poziomie podstawówki, a nie liceum. Zresztą ogólnie nie podobało mi się przedstawienie przemyśleń bohaterów – to znaczy sposób ujęcia ich w historii (a raczej ich brak) – autorka potraktowała je jako dialogi, co naprawdę utrudniało lekturę.

Bohaterowie oraz większość akcji (jeśli nie cała fabuła) była bardzo sztuczna. Nie uwierzyłam w ani jedno słowo autorki, a dialogi… przeciętne, suche, bez polotu, czasami też ładu i składu.

- Zawsze zastanawiałem się kto mieszka w tak niezwykłym domu. Wyobrażałem sobie, że to zamek i zamieszkuje w nim piękna księżniczka. – Uśmiechnął się. – I nie myliłem się… [7]

Pierwsze co pomyślałam to „co za bajer, która normalna dziewczyna by w to uwierzyła”. Jeszcze jakby to był żart, ale bohater… on tak na serio. A Maria uwierzyła. Serio.

I przechodzę chyba do najgorszego fragmentu tej książki. Oszczędzę Was i nie przytoczę tego w całości, ale te kilka zdań będziecie musieli przeżyć. Chodzi mi tu o scenę seksu. Autorka pokazała nam… jak NIE opisywać scen zbliżeń. Zazwyczaj nie mam z nimi problemu, ale muszą być one napisane ze smakiem. Po prostu trzeba je ująć tak, aby nie wywoływały wymiotów, nie wzbudzały politowania, ani tym bardziej żenującego śmiechu. Ja nie wiedziałam, czy mam się śmiać czy płakać. Chyba było to najgorsze, co mnie mogło w tej historii spotkać…

Patrzył na jej nagie szczupłe ciało i rozpierała go pożądliwość. [8]

???

Jego ręka powędrowała w dół i znalazł ujście. [9]

????

[…] Marię aż podniosło do góry z podniecenia. [10]

Dałam ten fragment mojej przyjaciółce do przeczytania i stwierdziła, że już w Harlequinach (Desire) sceny seksu są bardziej dopracowane i porywające. Pozwólcie, że ja tego nie skomentuję.

Momentami po prostu nie mogłam tego czytać, lecz pocieszałam się tym, że im szybciej ją skończę, tym lepiej dla mnie. Przykro mi to wszystko pisać, ale taka jest prawda – Do trzech razy sztuka to porażka 2015 roku. Była to dla mnie mordęga, a czytanie jej wywoływało we mnie mnóstwo różnych reakcji: śmiech, irytację, złośliwość, a przede wszystkim czarną rozpacz. Może pomysł i był, ale wykonanie fatalne. W sumie nie oczekiwałam od książki wiele – tylko tego, by była przyjemna, napisana jakimś sensem i lekka. I nawet tego nie spełniła…

Podsumowując: Do trzech razy sztuka to porażka. Nie tylko językowa, ale także kreacji bohaterów. Jak otoczenie można przetrawić, to reszty już niekoniecznie. Tak naprawdę nic w niej dobrego nie było, oprócz pomysłu autorki. Czasami same chęci to za mało, przydałaby się szczypta tego „czegoś” co przyciąga czytelników do książki, jak pszczoły do miodu. Tu tego zabrakło.

___
[1] Renata Markowska, Do trzech razy sztuka, Gdynia 2015, s. 23.
[2] Tamże, s. 79-80.
[3] Tamże, s. 83.
[4] Tamże, s. 211.
[5] Tamże, s. 212.
[6] Tamże, s. 23.
[7] Tamże, s. 32.
[8] Tamże, s. 169.
[9] Tamże.
[10] Tamże.

[http://www.dzosefinn.blogspot.com/2016/01/markowska-renata-do-trzech-razy-sztuka.html]

Do trzech razy sztuka to historia o nastoletniej miłości oraz trudnych relacjach z najbliższymi. Autorka poruszyła w niej wiele aspektów, także status materialny, do którego dużą uwagę przykłada rodzina głównej bohaterki, Marii. Aż do czasu… Wszystko byłoby okay, gdyby autorka dobrze to opisała...

W sumie nie wiem od czego mam zacząć, bo książka ma naprawdę wiele wad. Może...

więcej Pokaż mimo to

avatar
208
204

Na półkach:

"Miłość nie wybiera, przychodzi znienacka i zajmuje swoje miejsce w naszym sercu, bez pytania i pozwolenia."

Siedemnastoletnia, wiecznie z głową w chmurach Marysia cudem unika wypadku. Nie ma w tym jednak jej zasługi, a pewnego przystojnego nieznajomego. Wdzięczna nastolatka w podzięce spotyka się znów z Markiem i zakochuje się w nim. Jednakże na drodze do ich szczęścia staje bogata rodzina Marii, a szczególnie jej matka nieakceptująca miłości swej córki i biednego chłopaka. Młodzi stają do walki o swoje niewinne uczucie, nie wiedząc czy jest ono dostatecznie silne by pokonać wszelkie przeszkody.

Czy nastoletnia miłość Marii i Marka przetrwa wszystko? Czy rodzina Marii okaże jej swą miłość?


Sięgając po tę książkę byłam ciekawa jak autorka rozwinie fabułę, której ogólny zarys otrzymałam w opisie z okładki. Nie jest to może najoryginalniejszy temat, jednakże trzymałam kciuki za rodzimą debiutantkę, by "Do trzech razy sztuka" okazała się niezwykłą opowieścią. Mimo naprawdę pozytywnego nastawienia do tej powieści niestety z każdą chwilą traciłam do niej zapał. Rozumiem, że jest to debiut więc nie chcę autorki urazić swą recenzją, jednakże swych odczuć nie zmienię a chcę być z Wami szczera.

Jedną z rzeczy, które nie przypadły mi do gustu jest akcja "Do trzech razy sztuka". Czytając, mogłam przewidzieć co się wydarzy parę, a nawet parędziesiąt stron do przodu. Nie zostałam ani razu jakoś szczególnie zaskoczona. Bo owszem, byłam zdziwiona innymi rzeczami, np. tym, że Marek podniecał się trzymając Marię pierwszy raz za rękę, lub gdy było napisane o tym jak to ona dodaje mu siły i odwagi i że z nią wszystko jest możliwe, a on tylko powiedział "dzień dobry" jej rodzicom... Także tego, nie było to zbyt naturalne. No i kto z Was powiedziałby "a niech to drzwi ścisną"?

Kolejną sprawą są bohaterowie, wśród których najbardziej dopracowany był Marek Wybawca (nie pytajcie - spojlery),choć to nie znaczy, że był świetny. Maria jest niezwykle infantylna, mówi ciągle jak to ona nie chce być już dorosła, jak to rodzice chyba jej nie akceptują, jaka to ona jest brzydka. Pewnie miało to oddawać realia nastawienia nastolatków, ale było to dla mnie strasznie irytujące. Reszta postaci jest raczej mdła, bo autorka skupiła się głównie na Marii i Marku, ale Franek chyba najbardziej się wyróżniał spośród nich wszystkich choć pojawiał się epizodycznie i prawie nic o nim nie wiem.

Autorka pisze prostym językiem, jednakże była to istna mieszanka czasów, bo pani Markowska potrafiła pisać o kimś co w skrócie wyglądało tak: Jest on bardzo miły. Jednakże był on również niezwykle ironiczny." Wiecie o co mi chodzi? Tak jakby nie było ważne to, że się pisze przeplatanką czasu teraźniejszego i przeszłego. Mimo to książkę czyta się raczej szybko, choć mnie zajęła ona więcej czasu niż się spodziewałam. Narracja w "Do trzech razy sztuka" jest podzielona na głównych bohaterów co byłoby wielkim plusem, gdyby nie to, że autorka bez żadnego znaku przeskakuje z myśli Marka do Marii i odwrotnie.

Mimo naprawdę szczerych chęci i sympatii do polskich autorów i debiutantów nie mogę powiedzieć, że "Do trzech razy sztuka" to wspaniała powieść. Autorka ma jednak potencjał i myślę, że jeśli zdobędzie więcej doświadczenia to uda jej się napisać coś dużo lepszego. Nie będę Wam polecała tej pozycji, bo mnie ona nie zachwyciła, ale na pewno znajdzie się ktoś komu się ona spodoba.

"Miłość nie wybiera, przychodzi znienacka i zajmuje swoje miejsce w naszym sercu, bez pytania i pozwolenia."

Siedemnastoletnia, wiecznie z głową w chmurach Marysia cudem unika wypadku. Nie ma w tym jednak jej zasługi, a pewnego przystojnego nieznajomego. Wdzięczna nastolatka w podzięce spotyka się znów z Markiem i zakochuje się w nim. Jednakże na drodze do ich szczęścia...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Przeczytałam i jestem pod wrażeniem...jak na debiut to i tak nieźle. Czyta się z łatwością.Historia wciągająca i poruszająca zarazem.Romantyczna i bardzo wzruszająca,miejscami zabawna...
Do końca nie wiadomo było jak zakończą się losy głównych bohaterów,zaskoczenie...warto przeczytać i przeżyć wraz z główną bohaterką jej zmagania z niełatwą rzeczywistością,polecam!!!!!!!

Przeczytałam i jestem pod wrażeniem...jak na debiut to i tak nieźle. Czyta się z łatwością.Historia wciągająca i poruszająca zarazem.Romantyczna i bardzo wzruszająca,miejscami zabawna...
Do końca nie wiadomo było jak zakończą się losy głównych bohaterów,zaskoczenie...warto przeczytać i przeżyć wraz z główną bohaterką jej zmagania z niełatwą rzeczywistością,polecam!!!!!!!

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    24
  • Przeczytane
    20
  • Posiadam
    7
  • Teraz czytam
    2
  • :-),:-),:-)
    1
  • 2017 Wyzwanie książkowe
    1
  • Recenzenckie ;)
    1
  • Książki poruszające
    1
  • 52 książki (2015)
    1
  • Moi mali książęta :)
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Do trzech razy sztuka


Podobne książki

Przeczytaj także