Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać193
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Renata Markowska
1
3,3/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
3,3/10średnia ocena książek autora
20 przeczytało książki autora
24 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Do trzech razy sztuka Renata Markowska
3,3
Nudna, wtórna, nieciekawa. Typowe czytadło, co sie czybko zaciera w pamięći. Górnolotne emocje nastolatki, pierwsza miłość, zakazana przez rodzinę Marii. Aby ją odseparować od ukochanego, matka zapisuje ją do szkoły w Zakopanem, mimo że bohaterka jest pełnoletnia. Niby związek nie przetrwał tej rozłąki, ale polatach uczucia odżywają. Język subtelny jak konstrukcja cepa. Z czego wynika tak duża nieporadność fabularna i językowa autorki? Jak na debiut, to i styl, i konstrukcja bohaterów, tudzież fabuła wymagają opracowania.
Do trzech razy sztuka Renata Markowska
3,3
Na wstępie jeszcze dodam, że ta recenzja nie ma na celu nikogo urazić, jest jedynie moim subiektywnym zdaniem na temat tej powieści. Sięgając po tą książkę pomyślałam, że może to być kolejny ciekawy polski debiut, w końcu wielokrotnie już dałam się naszym rodakom zaskoczyć. Jednak szybko okazało się, że "Do trzech razy sztuka" zdecydowanie odbiega od debiutów, które już zdarzyło mi się wcześniej czytać. Niestety, w tą złą stronę...
Zacznijmy od tego, co w książce jest chyba najważniejsze - fabuły. Czytając opis spodziewałam się pięknej historii o miłości "księżniczki i żebraka", jakie uwielbiam. No niestety, gdzieś to sobie zniknęło wśród tego potoku słów. W książce nie dzieje się nic ciekawego. Autorka wybiera sobie wydarzenia, które chce opisać dokładniej, a później robi dosyć długie przerwy (dni, tygodnie, miesiące, nawet lata),których opis streszcza do jednego akapitu. Wyczuwałam, że nie bardzo miała pomysł, nawet na te sytuacje, które opisała. Brakuje napięcia, każda strona jest podobna do poprzedniej. Wydarzenia po prostu przelewają się przez strony, nie intrygując nas.
Ponadto powieść wydaje mi się niedopracowana. Język jest prosty - fajnie, nie trzeba się męczyć z rozszyfrowaniem trudnych słów i zawiłych metafor, jednak miejscami wydaje się zbyt prosty. Trochę jakby autorka była bardzo, bardzo młoda... Odniosłam wrażenie, że powieść jest pisana trochę na siłę, na szybko, bez jakiejś motywacji do uważnego prowadzenia wątków. Jakby autorka przepisywała pomysł, który gdzieś usłyszała lub wpadł jej do głowy, bez większego przygotowania. Trudno w tym doszukać się talentu, kunsztu literackiego. O ile jest czego szukać...
Dialogi są strasznie sztywne i nieprawdziwe. Czytałam je z grymasem niesmaku na twarzy, ponieważ nie potrafiłam sobie wyobrazić kogoś, kto tak mówi. Choć może nie, znalazłoby się kilka osób zdolnych prowadzić takie rozmowy, ale w powieści "nie wypada" zamieszczać takich kwestii. Nie pasują do stylu literackiego, przynajmniej moim zdaniem. Poza tym, Markowska skupia się wyłącznie na głównych bohaterach, olewając postacie drugoplanowe. Właściwie ich nie ma, ponieważ występujące oprócz Marii i Marka osoby są tylko tłem dla ich "bardzo romantycznej historii".
Co jeszcze mi się nie podobało? Im więcej piszę, tym więcej mi się przypomina. Na pewno banalność całej tej historii. Wszystko można było przewidzieć, a jeśli już coś spadało na nie jak grom z jasnego nieba, nie było poprzedzone żadną zapowiedzią. Autorka nie starała się mnie doprowadzić do tego, co szykuje. Nie dawała wskazówek. Dlatego też mogłam wywnioskować, że pisała akurat to, co jej wpadło do głowy. Bo tak to wygląda - kolejne wydarzenia trochę się siebie nie kleją. Brakowało również jakiegoś tła dla tej historii. Byli tylko Marek i Maria, żadnej ciekawej przeszłości, żadnych tajemnic. Miód i czekolada, nawet kiedy miało być trochę gorzko.
Podsumowując: zdecydowane "nie" dla "Do trzech razy sztuka". Dawno nie zdarzyła mi się tak zła książka. Za recenzję ostatniej trochę mi się oberwało, pamiętam, od pewnej osoby. Ciekawe jak będzie teraz? No cóż, nie mogę za to. Każdy ma prawo do swojego zdania. Jednak lepiej cztery razy się zastanówcie, czy chcecie wyrabiać sobie swoje zdanie na temat "Do trzech razy sztuka", bo ja męczyłam się niemiłosiernie....