Fynf und cfancyś
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Proza PL
- Wydawnictwo:
- Znak Literanova
- Data wydania:
- 2015-05-11
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-05-11
- Liczba stron:
- 320
- Czas czytania
- 5 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324027422
- Tagi:
- lubiewo
Michał Witkowski powraca do swoich ulubionych postaci z legendarnego "Lubiewa".
Michaśka i Dianka wyjeżdżają z Polski, by szukać szczęścia w Wiedniu, który zdaje się być spełnieniem marzenia o zachodnioeuropejskim raju. Wstępem do niego jest jednak męski szalet, w którym zarobić najłatwiej.
Błyskotliwy humor, groza codzienności i niedyskretny urok lat 90. Najnowsza powieść enfant terrible’a polskiej literatury to powrót autora do jego literackich korzeni.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Chłopięcy zagajnik
Pisarz. Tylko o tym wcieleniu Michała Witkowskiego chcę dzisiaj kilka słów napisać. Bo warto.
Dianka, daj spokój, to jest zawód dla ludzi o stalowych nerwach. Jaki zawód? Kurewstwo - słowo jak najbardziej adekwatne do zajęcia, z którego raport zdaje „Fynf und cfancyś”, najnowsza książka Michała Witkowskiego z poślizgiem wydana przez krakowski Znak.
Bohaterów przewodnich ma dwóch - Polaka, króla nocnego życia, legendarnego wręcz Fynfundcfancysia i jego negatywowe odbicie Diankę, Di, Słowaka Milana, któremu aż tak się dobrze we wspomnianym zawodzie nie szczęści. I chyba nie tylko rozmiar przyrodzenia tych uczniaków, którzy uciekli od mamusi, o tym zdecydował, ale raczej ogólne oczekiwania wobec życia.
Fynfundcfancyś i Dianka to - oczywiście - męskie prostytutki. Michał Witkowski nie zaskakuje więc oryginalnością tematu, eksploruje go przecież od lat. Ciekawą polską, nadmorską galerię męskich dziwek dał już w „Lubiewie”. Ten aktualny obrazek jest zachodnioeuropejski. Fynfundcfancyś i Dianka podbijają bowiem Berlin, Wiedeń i Zurych lat 90. XX wieku. Jeden z sukcesem, drugi - nieustannie bez szczęścia. Można by więc uczyć się, jak podążać ścieżką sukcesu i jakich błędów unikać - dostajemy nawet 12 zawodowych przykazań - gdyby profesja była mniej obrzydliwa.
Celuje Witkowski w opisie świata, który odstręcza. Dworce, bary, parkingi, szalety. Męski sprzedajny seks. „Panienki” różnorodne, kolorowe (te Azjatki!). Klienci także różnorakiego autoramentu: młode byczki, sflaczali staruszkowie, biedni i bogaci, prości i wykształceni, brudni i czyści. To dla nich Chłopięcy Zagajnik i rozporki mocno wypchane. Nieustannie rozpinane. Zero uczuć. Bo w tym świecie nikt się w nikim nie zakochuje, jeśli nie stworzy to perspektywy na wygodne, choćby, albo głównie, tymczasowe życie. To świat fałszywych tożsamości, ról odgrywanych dla klientów. Wygrywa ten, który jest lepszym psychologiem i rozpoznaje to, czego oni potrzebują. Można chodzić w złotych łańcuchach, można nosić ze sobą misia. W rozpoznawaniu targetu celuje Fynfundcfancyś. Dystans, z jakim traktuje rzeczywistość, w której tkwi, jest zdumiewający. Bez skrupułów sprzedaje zahipnotyzowanemu czytelnikowi swoją wersję „seksu w wielkim mieście”.
Cenię Michała Witkowskiego nie tylko za wyrazistość i bezwzględność świata, który stwarza. Także za styl, jakim operuje. Nie dla wrażliwych panienek, bo jest to język - jak i świat - odarty z subtelności. Dodatkowym wyróżnikiem oszczędnych dialogów w tej powieści jest mieszanie języka polskiego z fonetycznym niemieckim i angielskim. Jesteśmy przecież z bohaterami na swego rodzaju saksach. Fenomenalne jest dla mnie to, że - mimo wszystko - prześwieca przez tę materię swoisty liryzm. Narrator (czy autor też?) kocha ten świat.
Michał Witkowski jest z wykształcenia polonistą. Lekcje literatury odrobił więc świetnie. Potrafi też sprawnie literaturą grać. Oczytany w klasyce czytelnik tropy literackie rozpozna natychmiast. Ciekawe jest to, jak sobie nimi pisarz pogrywa. Jeden z rozdziałów nosi tytuł „Noc Wielkiego Sezonu”.
Podiwej se, kukaj se, jak ja se tu radzę, ilu mam klientów - mówi Fynfundcfancyś do Dianki - i do czytelnika także.
No więc podiwej se, kukaj se, czytelniku. A jeśli jednak pragniesz kobiet, to i one się tym razem w świat Michała Witkowskiego zaplątały za sprawą fascynującej Michelle.
Michał Witkowski - pisarz. Świetny pisarz. Naprawdę warto poznać.
Justyna Radomińska
Oceny
Książka na półkach
- 690
- 418
- 213
- 16
- 15
- 9
- 7
- 6
- 5
- 5
Opinia
To jedna z tych prawdziwych książek. Lubie takie czytać. Zapewne historii kilka zmyślonych, ale pewnie też prawdziwych. Pewnie, że książka to literacka fikcja. Ale nawet jak nią nie jest, to i tak pisząc uatrakcyjnia się fakty. Ale to książka w której życie boli. W książkach nie prawdziwych, jeśli facet wchodzi do łazienki, to na tym opis się kończy. W prawdziwych opis zaczynamy. Tak lubię. Wtedy czuję bohaterów w sobie. Mimo wszystko muszę przyznać, że zawiedziony jestem trochę. Moim problemem zwykle jest niestety nastawienie i potem bywam rozczarowany. Tu nastawiłem się na Lubiewo 2. To była książka wyjątkowa w historii mojego czytania. Była na wskroś prawdziwa. Teraz sobie myślę, że Witkowskiego lubię bardziej z kryminału. Co więcej mogę powiedzieć, że to jedyne kryminały jakie czytałem. Fynf und cfancyś jak w samym tytule zawarto, to opowieść o chłopcu o takim przyrodzeniu, ale nie tylko o nim. Przeciwstawnie jeszcze o Diance. Nasz jest nasz. Nie można zarzucić Witkowskiemu braku patriotyzmu, to nasz ma dłuższego. Dianka, choć chłopiec, nie radzi sobie kompletnie, stacza się. Jest Słowakiem. Nasz Fynf radzi sobie doskonale. Tak w Lubiewie jak i w tej dezorientuje mnie pisanie o nim jako o niej. Mija to jednak po kilkudziesięciu stronach, choć może brakuje mi jakiegoś wewnętrznego sensu przeinaczenia płci. Może z uwagi na hetero upodobania nie potrafię tego poczuć. Obaj chłopcy w pogoni za lepszym życiem, ale chyba nie tylko ruszają na zachód oddawać się dziadom. Nie byłem jednak w stanie poczuć klimatu i zacząć żyć życiem tych chłopców. W Lubiewie aż mi było ich żal. Może krzywdzę autora tymi porównaniami. Każda książka jest inna. Czuję też pewien żal wyzierający ze stronic tej książki, żal, że im w tej Szwajcarii było i jest lepiej. Żal do przetrąconego życia naszego, wschodniego. Tak to czuję nawet ja. Ktoś nam to zabrał w imię własnych ideałów. To dodaje polotu tej książce i po trosze stawia ją na półkach z literaturą między-wojnia, czy czasów powojennych. Nie chcę tu porównywać Witkowskiego to wielkich naszych. Nie chcę wymieniać nawet ich nazwisk. Na razie nie. Nie wypada. Witkowski musi jeszcze sobie na to zapracować. Ale drogi niech nie zmienia. To czyni go autorem naszym Polskim takim innym, takim wyjątkowym. Usiłowałem czytać naszych obecnych autorów czy autorki. To jedyny, który ma coś do powiedzenia, czego chcę naprawdę słuchać.
To jedna z tych prawdziwych książek. Lubie takie czytać. Zapewne historii kilka zmyślonych, ale pewnie też prawdziwych. Pewnie, że książka to literacka fikcja. Ale nawet jak nią nie jest, to i tak pisząc uatrakcyjnia się fakty. Ale to książka w której życie boli. W książkach nie prawdziwych, jeśli facet wchodzi do łazienki, to na tym opis się kończy. W prawdziwych opis...
więcej Pokaż mimo to