Pisarka, poetka i tłumaczka. Nominowana do Nagrody Literackiej „Nike” 2017 za "Danke". Wiersze publikowała m.in. w Czasie Kultury, Odrze, Opcjach, Toposie, Tyglu Kultury, Wyspie. Przetłumaczyła m.in. książkę Jonathana Safrana Foera "Zjadanie zwierząt".
Natrafiłam na tę pozycję szukając czegoś ciekawego w kategorii "poezja i dramat". Po przeczytaniu doszłam do wniosku, że to bardziej dramat. I to dosłownie.
Sama tematyka wierszy bardzo trafna, jeśli chodzi o czasy, w których przyszło nam żyć. Natomiast treść wierszy już w ogóle mi się nie podobała. Momentami przesadnie wulgarna, innym razem zbyt infantylna.
Krótko: nie polecam. Znajdują się w niej szkodliwe treści. Jeśli ktoś lubi się denerwować, warto przeczytać. Dłużej: Osobiste podejście autorki do seksu to jej sprawa, ale w rozdziale jemu poświęconym jest dużo oceniania i stereotypów. Slut shaming w pozornie ładnym opakowaniu. Mam wrażenie, że autorka nienawidzi chyba każdego (mężczyzn, innych kobiet, dzieci, lewaków_czek, influencerów_ek, rowerzystów_ek, wegetarian_ek). Gdyby wtedy zobaczyła te formy zapisu rzeczowników, pewnie też by się tam pojawiły. Dobrze jednak mówi o gwałcie, którego nawet w domu nie zawsze można uniknąć. Ciekawe są również fragmenty o bulimii, ale to niewielka część książki. A komentarz o wojnie jest żenujący. Z jednym się zgodzę - nie wszystkie książki trzeba szanować tylko ze względu na to, że nimi są. Myślę, że autorka na siłę starała się być oryginalna i kontrowersyjna. Tylko to drugie się jej (moim zdaniem) udało. Bo nietrudno być kontrowersyjnym. Można przeczytać i zapomnieć. Albo w ogóle nie czytać. Słowami autorki - "nie wieder"
PS Nie ma nic złego w byciu Houllebecq girl ani Hollaback girl. Można też być i jedną, i drugą.