Nie mam zamiaru kończyć tej książki tylko dlatego, że Nesbo jest uważany za klasykę, za mistrza w swoim gatunku, bo gdy jakaś książka ma być gwarantem dobrej lektury to okładka aż krzyczy "Nowy Jo Nesbo!". Teraz już wiem, że to bujda, bo dobry autor potrafi od pierwszej książki całej serii zaciekawić czytelnika, ba, nie pozwolić mu odłożyć książki nawet na sekundę. A tymczasem co? "Człowiek nietoperz" jest tak nudny, że po przeczytaniu 50 stron chciałam nim rzucić w kąt i nigdy nie musieć na niego patrzeć.
To obok kryminału nawet nie stało, bo akcja ciągnie się niemiłosiernie, choć jak teraz o tym myślę, to nie jestem pewna, czy ciekawostki o Aborygenach można nazwać akcją. Wszystko rozmemłane, bez większego sensu, a morderstwo - które przecież powinno być najważniejsze - jest jakimś mało istotnym tłem.
Nie chcę mieć więcej styczności z tym autorem i nawet nie chcę słyszeć o tym, że kolejne części są lepsze, bo po tej pierwszej moja niechęć jest wysoko ponad normą.

Nie mam zamiaru kończyć tej książki tylko dlatego, że Nesbo jest uważany za klasykę, za mistrza w swoim gatunku, bo gdy jakaś książka ma być gwarantem dobrej lektury to okładka aż krzyczy "Nowy Jo Nesbo!". Teraz już wiem, że to bujda, bo dobry autor potrafi od pierwszej książki całej serii zaciekawić czytelnika, ba, nie pozwolić mu odłożyć książki nawet na sekundę. A...