Dziennik znaleziony w błękicie

Okładka książki Dziennik znaleziony w błękicie Marek Susdorf
Okładka książki Dziennik znaleziony w błękicie
Marek Susdorf Wydawnictwo: Nowy Świat literatura piękna
96 str. 1 godz. 36 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Nowy Świat
Data wydania:
2014-09-30
Data 1. wyd. pol.:
2014-09-30
Liczba stron:
96
Czas czytania
1 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788373865433
Tagi:
melancholia marek susdorf bóg miłość literatura obyczajowa. kanibalizm
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
13 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
703
128

Na półkach: ,

Nie podeszła, jakaś taka przehipsteryzowana. W sumie książeczka niewielka objętościowo (niecałe 100 stron),ale miałem wrażenie znacznego przerostu formy nad treścią.

Nie podeszła, jakaś taka przehipsteryzowana. W sumie książeczka niewielka objętościowo (niecałe 100 stron),ale miałem wrażenie znacznego przerostu formy nad treścią.

Pokaż mimo to

avatar
1702
1687

Na półkach: ,

"Chcę ciała, ciała, ciała, a dostaję duszę, duszę, duszę, w której duszę, duszę, duszę się!”.


Przerażająca, przepełniona makabrycznymi opisami, wywołująca odruchy wymiotne – taka jest właśnie fabuła książki Marka Susdorfa. Książki, która z pewnością nie znajdzie swoich odbiorców wśród wierzących katolików, czy nieco wrażliwszych na zbyt krwawe i odstręczające opisy czytelników. Zanim otrzymałam możliwość zapoznania się z tym dziełem, przewidywałam, że będzie to wielkie wyzwanie literackie. Nie sądziłam jednak, że niecałe sto stron tej prozy, wpłynie na zahamowanie mojego apetytu na dłuższy czas. W zasadzie to nie wiem, czy lepiej czytać tę książkę z pełnym żołądkiem czy jednak z pustym. W każdym bowiem przypadku, dzieło to wywoła w Was torsje, które trudno opanować.

Marek Susdorf, rocznik 1985, to absolwent slawistyki Uniwersytetu Gdańskiego, a także studiów podyplomowych z redakcji tekstu na Uniwersytecie Warszawskim i gender studies PAN. Autor od kilku lat związany jest ze stołecznym środowiskiem teatralnym. Jego zainteresowania to literatura, muzyka, socjologia i antropologia. "Dziennik znaleziony w błękicie" to drugi tom planowanej trylogii, wydany tuż po "Dzienniku znalezionym w piekarniku".

Mladi, dwudziestosześcioletni homoseksualista z dwoma tytułami magistra i biegłą znajomością aż trzech języków obcych, pracuje w urzędzie. Bohater pięć lat temu został opuszczony przez swojego kochanka - Starijego, mającego dla niego atrybuty boskości. Mladi od czasu rozstania nie potrafił sobie ułożyć życia, dlatego też bohater w celu definitywnego rozliczenia się z przeszłością, podstępem upija swojego byłego partnera i umieszcza go w wilgotnej piwnicy swojego domu. Tam dokonuje przerażającej, prywatnej Pasji, porównując Starijego do samego Chrystusa.

"Dziennik znaleziony w błękicie" to książka z błękitem w tytule i błękitną okładką, w środku niestety zabarwiona na czerwono, w której poczujecie rdzawy zapach krwi. Zapach ten będzie Wam towarzyszył od pierwszej do ostatniej strony tej minipowieści, wywołując skrajne uczucia. Dlatego uprzedzam z góry, nie jest to książka dla wrażliwych czytelników, dla których zbyt brutalne opisy są nie do przejścia. Zapytacie dlaczego? Otóż Mladi, narrator swojej historii, znęca się psychicznie i fizycznie nad swoim byłym kochankiem, stwarzając pozory Pasji. Zakneblowanie chłopaka, wlewania wrzątku do przełyku czy jedna z najbardziej wyrafinowanych tortur, jak połączenie jabłka i żyletek – to brutalne, opisane z rzetelnym oddaniem wszelkich szczegółów tortury, które w połączeniu ze specyficznym językiem – tworzą upiorną całość, która niewątpliwie przytłacza. Przytłacza ukazaniem wstrętu do ludzkiego ciała i wszelkich wydzielin, jakie człowiek w ciągu swojego życia oddaje światu. W przypadku tej lektury, nie jest niestety tak, że po przeczytaniu ostatniej strony zapomnicie o tej historii. Wręcz przeciwnie, Marek Susdorf swoją prozą prowokuje i ta prowokacja mu się niewątpliwie udaje.

Dzieło autora oprócz warstwy ukazującej brutalny akt zemsty dokonanej pod wpływem pielęgnowanej w sobie obsesji, jest także widoczną polemiką pisarza z esencją religii. Wielość metaforycznych odwołań, cytatów z pieśni śpiewanych w Kościele, czy nawet odwołań do religijnych obrazów – powodują mieszanie się ze sobą sfery sacrum i profanum. Marek Susdorf bowiem widocznie nie zgadza się z tym, co wiara w Boga zrobiła z naszym ciałem. Polemizuje z duchowością wynoszoną na piedestał przez wyznawców religii poprzez przedstawienie cielesności, jako moczu, kału, wymiocin czy potu. Czegoś, co stanowi naszą część, a w obecnych czasach spychane jest w odmęty zapomnienia. A wszystko to ukazane w dość kontrowersyjny sposób, który niewątpliwie zapada w pamięć.

Proza Marka Susdorfa to specyficzny styl językowy pełen ukrytych metafor, powtórzeń czy zapadającej w myślach konstrukcji niektórych zdań. Nie jest to łatwy przekaz i z pewnością niektórych czytelników już na wstępie odrzuci taka forma. Trzeba jednak przyznać, że dość nietypowa narracja przy jej bliższym poznaniu zyskuje na wartości, doskonale współgrając z całym, dość kontrowersyjnym przekazem dzieła.

Pewnie wielu z Was po przeczytaniu moich spostrzeżeń na temat książki Marka Susdorfa stwierdzi, że szkoda czasu na lekturę pełną brutalności, dosadnych opisów wywołujących torsje i krytyki utraty cielesności. Dla mnie było to zupełnie nowe doświadczenie literackie, w którym błękitny kolor, kolor boskości nabrał zupełnie nowego znaczenia. Uwielbiam takie uczty, nawet jeśli mam po nich daleko posuniętą niestrawność.

http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/

"Chcę ciała, ciała, ciała, a dostaję duszę, duszę, duszę, w której duszę, duszę, duszę się!”.


Przerażająca, przepełniona makabrycznymi opisami, wywołująca odruchy wymiotne – taka jest właśnie fabuła książki Marka Susdorfa. Książki, która z pewnością nie znajdzie swoich odbiorców wśród wierzących katolików, czy nieco wrażliwszych na zbyt krwawe i odstręczające opisy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
137
13

Na półkach: ,

Dałam się nabrać. Ta niewielkiej grubości książeczka zapowiadała szybka przeprawę. Nie spodziewałam się komplikacji. A jednak – stało się inaczej. „Dziennik znaleziony w błękicie” wymagał ode mnie pełnej koncentracji. Trzy razy próbowałam przebrnąć przez wstęp i za każdym razem odpadałam. Dopiero czwarte podeście zrobione nie późnym wieczorem, a popołudniem, okazało się strzałem w dziesiątkę. A przy tym książka okazała się jak Shrek, czy jak to woli cebula – ma wiele warstw, które trzeba powoli zdejmować, aby lepiej ją poznać.


Nie jest to miła książka. Nie jest to przyjemna książka. Z pewnością daleko jej do świątecznego, radosnego nastroju, który obecnie panuje w wielu domach. Nie ma tu choinki, kolęd, świątecznego obiadu – nic co mogłoby mnie nakłonić do jej przeczytania w grudniowe popołudnia. A jednak. A jednak książkę przeczytałam, czego nie żałuję, choć nie był i nadal nie jest dobry czas na smakowanie tego typu opowieści.

Marek Susdorf nie napisał grubej księgi. Jednak w tym przypadku wychodzi to na dobre i czytelnikowi, i pisarzowi. Krótsza forma pozwoliła, a może bardziej zmusiła do skondensowania wszystkich emocji na niewielkiej powierzchni. Bo cóż znaczy 100 stron? W tym przypadku okazuje się to być aż nadmiar, gdyż kolejne kartki są przepełnione złem, psychozą i okrucieństwem. Dla nieprzyzwyczajonego czytelnika może to być pierwsze i ostatnie spotkanie z autorem. Dla obytego – ciekawa, lecz i bolesna przeprawa, jednak i tu obfitująca w wykręcanie twarzy jak przy pełnym okrucieństwa horrorze.

Bo w sumie „Dziennik znaleziony w błękicie” można potraktować jak horror. Jak zapis niewyobrażalnego zła, które dotyka człowieka, ale i także zła wytworzonego przez naszego bliźniego. Książka to zapis stanu człowieka, który dopuszcza się prawdziwego okrucieństwa. Zresztą schemat powielany przez wielu: scenarzystów, pisarzy, komiksiarzy. W piwnicy zamykasz wybraną osobę i znęcasz się nad nią, psychicznie i fizycznie. Tak, każdy z nas widział, słyszał, przeżywał taką historię, mogącą się wydarzyć w rzeczywistości jak i wytworzyć w umyśle twórcy. Jednak za każdym razem taka opowieść powoduje falę emocji, ale i sprzeciwu, nie pozostawiając odbiorcę obojętnego. Okrucieństwo człowieka przedstawiane przez pisarzy czy reżyserów staje się namacalne, uderzając gdzieś w nasze struny sumienia i poruszając nimi doszczętnie. „Dziennik znaleziony w błękicie” powoduje dokładnie takie uczucia. Oddziera rzeczywistość z kolorów, pozostawiając czerwień, szarość… I w tym przypadku błękit, który nie tylko pojawia się w tytule, ale i przewija przez całą książkę. Kolor boskości, ale i melancholii. Na razie jednak skupmy się na horrorze. Prawdziwym horrorze, w którym nie ma miejsca na zombie, apokalipsę, masakrę piłą mechaniczną, czy grupkę naiwnych i mało zorientowanych nastolatków jadących pod namiot do lasu.

Jest za to człowiek, z pozoru całkiem zwyczajny. Dwudziestoparoletni, pracujący w urzędzie. Odbębniający swoje obowiązki, ale i skrywający swój dramat. Pięć lat temu został porzucony przez kochanka, któremu zresztą przypisuje boskie właściwości. Przez te pięć lat nie potrafi otrząsnąć się z dawanych uczuć, tak kochał czy wielbił Starijego. Pięć lat próbował ułożyć swoje życie, szukać miłości w ramionach innych, lecz to Stariji zaprzątał mu myśli, nie pozwalając powrócić do normalności. I te pięć lat męki i cierpień głównego bohatera znajdują swoje ujście. Spotkanie z byłym kochankiem przeradza się w realizację chorego pomysłu, który może narodzić się tylko w głowie psychopaty lub… osoby mocno, doszczętnie zranionej.

Każdy musi mieć swój wentyl. Tym razem jednak nie był to wentyl bezpieczeństwa. Nie dla Starijego.

Pierwsza warstwa książki odrzuciła wielu czytelników. Rzeczywiście czasem trudno przebrnąć przez sceny, które funduje Marek Susdorf. Wydaje mi się jednak, że zarówno w literaturze jak i filmie zdarzały się dużo gorsze obrazki rozciągnięte na zdecydowanie dłuższy czas. Owszem, pisarz nie szczędzi czytelnika i jego wyobraźni. Podsuwa mu sceny, których żadne z nas nie chciałoby przeżyć. Opisuje pomysły, które zwykłemu człowiekowi nie przyszłyby do głowy. Te tortury, to znęcanie. Tak, pierwsza warstwa to horror, który może odrzucać. Warto jednak dać książce szansę. By odkryć kolejną warstwę.

Choć działanie głównego bohatera wydaje się wycięte z największego koszmaru, tak naprawdę mamy do czynienia z człowiekiem, który nie potrafi poradzić sobie z odrzuceniem. Przyczyn jego zachowania można szukać w jego dzieciństwie, relacjach z rówieśnikami, brakiem akceptacji, doświadczonej przemocy, traumatycznych wydarzeniach z przeszłości. Każdy psycholog znalazłby miliony powodów, dla których dany człowiek dopuszcza się takich czynów. Na całe szczęście autor nie podaje nam żadnych szczegółów z dawnego życia. Nie dopuszcza żadnych wspomnień, które mogłyby mieć wpływ na zachowanie mężczyzny. I dobrze, bo czytelnik skupia się na tu i teraz, próbując zrozumieć zachowanie Mladiego. Jednocześnie nie współczujemy mu, nie oceniamy go przez pryzmat przeszłości. Widzimy go, słyszymy jego myśli i staramy się wyciągnąć z każdej sceny jak najwięcej. Nie jesteśmy łapani na tani sentymentalizm ani na łzawe historyjki. Dzięki temu, mamy szansę spojrzeć na zachowanie bohatera szerzej. Z dystansu. Bez utożsamiania się z nim z jako ofiarą, która po latach szuka zemsty.

Bo tak naprawdę każdy z nas mógłby trafić na byłego kochanka, który szuka zemsty. Każdy z nas był pewnie nie raz porzucony i zostawiony na pastwę losu ze swoją miłością. Większość z nas jednak wzięłoby poduszkę i to w nią wylało swoje żale. Włączyło film, posłuchało muzyki, by po kilku dniach czy miesiącach wyjrzeć ze swojej nory.

My jednak dostajemy psychopatyczną opowieść o skrajnym przypadku, gdy miłość (nawet ta wydumana) rodzi przemoc i uwalnia zło, które musiało być gdzieś głęboko ukryte.

Mladi nie postępuje zwyczajnie. Jego zachowanie jest dalekie od normalnego. Wychodzą z niego pierwotne, wręcz mordercze instynkty, z których zresztą nie zdaje sobie sprawy. Stariji to dla niego bóg. Bóg pozbawiony uczuć. Bóg wyniesiony na piedestał, któremu utworzył w swojej głowie ołtarzyk. Bóg o doskonałym ciele i duszy. Bez skazy. Którego należy uczłowieczyć. Którego należy sprowadzić do poziomu człowieka, by ten dostrzegł, jak zranił Mladiego. Wszystkie jego czyny i myśli dążą właśnie do tego – uczłowieczenia Starijego.

„To bowiem, co odróżnia boga od człowieka, ciebie ode mnie, Stariji, to brak pragnienia. Chęć przeistoczenia się człowieka w boga polega na wyzbyciu się pragnienia. I dalej – tym, co wyznacza człowieczeństwo człowieka jest intensywność jego pragnienia.”

Jego czyny dążą do ukazania prawdziwego oblicza. Pozbawienia duszy, bo…

„Bo ja chcę ciała, ciała, ciała! A on jak każdy bóg dewaluuje moje rzeczywiste ciało grzechogenną duszą. Następnie duszą moje ciało faszeruje i na końcu wszystko konsumuje. Nie zostają nawet kości. Spija krew i nie zostaje nic. Tylko dusza, dusza, dusza, w której duszę, duszę, duszę się!”

Każdy ma swojego boga. Czy będzie to ten Bóg czy inny, do którego wznosi modlitwy. Którego uważa za istotę doskonałą. Marek Susdorf przez całą książkę nawiązuje do duszy, boskości, wymiaru religijnego naszego życia. Prowadzi polemikę z wiarą – jednak jego przeciwnikiem jest były kochanek. Ukryta walka pod pozorami miłości. Czy taki bóg może przetrwać? Czy jakikolwiek Bóg może przetrwać takie starcie? Czy wiara w Boga i istnienie duszy ma swój sens? Czy też nasze życie powinniśmy podporządkować wyłącznie cielesności? Polemika to bolesna, ale i prawdziwa. Na czasie, gdy wielu z nas staje przed dylematami wiary. „Dziennik znaleziony w błękicie” nie wskazuje drogi ani tym bardziej nie przechyla szali na jedną ze stron. Każe się jednak zastanowić nad instytucją naszej wiary i co staje się naszym bogiem. Wiara? Miłość? Pieniądz?

Książka nie jest łatwa. Brak dialogów, brak typowego narratora – tylko strumień świadomości. Niemal setka stron myśli, emocji, czucia. Brak typowej akcji, a swobodnie płynące myśli, uwalniane na każdej stronie. Sam styl autora, pełen metafor, porównań, nietypowe konstrukcje zdań nie jest łatwy. Jednak ani nie odrzuca tu grafomaństwo ani zbytnia prostota. Jest tak jak być powinno – wystarczy tylko odrobina cierpliwości, która pozwala przyzwyczaić się do dość nietypowej narracji i stylu autora.

Polecam, choć nie każdemu. Warunek jest jeden – musisz być odporny lub przygotowany na czekające cię w książce okrucieństwa.

Recenzja opublikowana na blogu http://okonakulture.pl/

Dałam się nabrać. Ta niewielkiej grubości książeczka zapowiadała szybka przeprawę. Nie spodziewałam się komplikacji. A jednak – stało się inaczej. „Dziennik znaleziony w błękicie” wymagał ode mnie pełnej koncentracji. Trzy razy próbowałam przebrnąć przez wstęp i za każdym razem odpadałam. Dopiero czwarte podeście zrobione nie późnym wieczorem, a popołudniem, okazało się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2418
614

Na półkach: , , , ,

"Mam świadomość, że religijnego człowieka ta książka może oburzyć i zniesmaczyć. Można ją odczytywać jako prostą obrazę religii (bo jakże porównywać cierpiącego Chrystusa z torturowanym kochankiem?),ale ja wolę ją odczytać jako wyraziste przedstawienie bólu jaki powoduje utrata tego, kogo się kocha. To również rozważania człowieka, który docieka, zastanawia się, jakie miejsce zajmuje wiara w jego życiu."

Reszta recenzji pod adresem: http://tanayahczyta.wordpress.com/2014/12/25/dziennik-znaleziony-w-blekicie-m-susdorf/ :)

"Mam świadomość, że religijnego człowieka ta książka może oburzyć i zniesmaczyć. Można ją odczytywać jako prostą obrazę religii (bo jakże porównywać cierpiącego Chrystusa z torturowanym kochankiem?),ale ja wolę ją odczytać jako wyraziste przedstawienie bólu jaki powoduje utrata tego, kogo się kocha. To również rozważania człowieka, który docieka, zastanawia się, jakie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
16
5

Na półkach: ,

„Dziennik znaleziony w błękicie” to druga książka Marka Susdorfa, którą miałam okazję czytać. Dlatego wiedziałam, że nie będzie to łatwa lektura, że czeka mnie ogromny wysiłek umysłowy i że mam do czynienia, z pozycją, którą trzeba przeczytać uważnie, bez pośpiechu. Nie myliłam się.

Mladi, który z powodu krzywdy jakiej zaznał pięć lat temu, postanawia porwać osobę, która jest odpowiedzialna za jego ból i cierpienie. Stariji zostaje umieszczony w piwnicy domu rodziców Mladiego i poddany torturom. Torturom nie tylko fizycznym, ale również psychicznym, nie ma okazji powiedzieć nic na swoją obronę, za to dowiaduje się, wraz z czytelnikami, co uczynił i dlaczego spotyka go taka zapłata.

W swoim życiu przeczytałam sporo kryminałów, thrillerów, historii o psychopatach, mordercach i wariatach, a mimo to nie uodporniłam się na sceny, w których człowiek krzywdzi drugiego człowieka. Ciężko mi było przebrnąć przez niektóre momenty „Dziennika…”, mam bardzo wybujałą wyobraźnię i widziałam każdą czytaną sytuację, a to z kolei przyprawiało mnie o mdłości. Gdy przeczytałam dwa słowa: jabłko i żyletki, już wiedziałam co będzie się działo dalej i nie mogłam przestać się krzywić, mając nadzieję, że jednak się nic nie stanie. Stało się niestety, to i wiele innych okropieństw, przez które po raz kolejny wychodzi na jaw do czego jest zdolny człowiek, zwłaszcza pod wpływem zemsty.

Historia dwóch homoseksualnych kochanków, w której jest wiele goryczy, tragedii i groteski, to tylko jedna płaszczyzna „Dziennika znalezionego w błękicie”. Tutaj nie ma niedomówień, Autor wszystko podaje nam na tacy, wiemy dlaczego Mladi krzywdzi miłość swojego życia, dlaczego jest przy tym taki chłodny i wyrachowany. Natomiast spod tej tragedii wychodzi druga płaszczyzna, zdecydowanie bardziej skomplikowana, gdyż interpretacja tego co chce nam przekazać Marek Susdorf, dla każdego może być inna, choć w ogólnym rozrachunku doskonale widać, że mamy tu do czynienia z krytyką Kościoła i Boga.

Stariji jest torturowany tak jak był torturowany Jezus przed swoją śmiercią. Stariji musi nieść swój krzyż cielesności w postaci brudu, potu, moczu, kału, krwi, plwocin, wymiocin i drżeń ciała. Autor zarzuca Bogu, że poddał się tym wszystkim męczarniom tylko dlatego, że wiedział, że w przeciągu trzech dni pozbędzie się tego niechcianego, ludzkiego ciała, które zawsze uważał za obrzydliwe. Autor również daje do zrozumienia, że Bóg zawsze traktował ludzi jak pionki, że patrzył na nas z góry z wyższością i pogardą. W dodatku pozostawił nas na ziemi bez możliwości przebywania z jego cielesnością, że ludzie potrzebują go nie tylko duchowo, ale przede wszystkim fizycznie, potrzebują wsparcia i obecności. A przy tym okrucieństwie świata, ciężko uwierzyć, że on jest po to by nam pomagać.

Kościół jest tu przedstawiony jako instytucja, biurokratyczna maszyna, której trzeba się podporządkować, która całkowicie grabi z indywidualności i inwencji, która nakazuje posłuszeństwo i każe nawet za drobne przewinienia. W książce jest wiele odwołań do liturgii i symboliki Kościoła. Najbardziej dla mnie wymowna jest ta, która dotyczy jedzenia ciała Bożego, a raczej nie przyjmowania go podczas Mszy Świętej, co równoznaczne jest z trafieniem do piekła.

Sam tytuł książki wydaje się dwuznaczny. Błękit może być traktowany jako ciało niebieskie, a może raczej boskość, nierzeczywistość, eteryczność, coś czego nie można doświadczyć zmysłami. Nasuwa się również skojarzenie z ciałem ludzkim pozbawionym krwi, które nabiera specyficznej barwy bądź posiniaczonym, skrzywdzonym, torturowanym.

Pomimo groteskowości „Dziennik znaleziony w błękicie” czyta się bardzo szybko, to zaledwie sto stron, za to niezwykle emocjonujących. Bożena Keff miała rację pisząc: „Proszę państwa to jest Literatura!”, niestety myślę, że nie wielu czytelników przeczyta tą pozycję z przyjemnością, gdyż my maluczcy nie chcemy słyszeć o tym jak naiwni jesteśmy, jak łatwo nas zaszufladkować i nakazać posłuszeństwo. Wolimy by mydlono nam oczy piękną miłością i zbawieniem wiecznym, nie chcemy wiedzieć o tym, że po śmierci jest po prostu koniec. A ta książka w wielu miejscach daje to wszystko do zrozumienia, nie pozostawia złudzeń. To trudna lektura, a jej przekaz jest kontrowersyjny i może gorszyć, jedni się z nim zgodzą, inni kategorycznie okrzykną bluźnierstwem, natomiast wydaje się, że tu nie chodzi o to by iść za kolejnym nakazem czy wskazówką, tylko samemu odnaleźć właściwą dla nas odpowiedź i drogę, i to nią podążać, nie patrząc na innych.

„Dziennik znaleziony w błękicie” to druga książka Marka Susdorfa, którą miałam okazję czytać. Dlatego wiedziałam, że nie będzie to łatwa lektura, że czeka mnie ogromny wysiłek umysłowy i że mam do czynienia, z pozycją, którą trzeba przeczytać uważnie, bez pośpiechu. Nie myliłam się.

Mladi, który z powodu krzywdy jakiej zaznał pięć lat temu, postanawia porwać osobę, która...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1970
1615

Na półkach:

http://www.nieperfekcyjnie.pl/2014/12/dziennik-znaleziony-w-bekicie-marek.html

Mladi zwabia do swojej piwnicy Starijego, który niegdyś był jego wielką miłością. Jednak upływ czasu nie poskromił jego uczuć - Mladi dalej pragnie trwać w związku z ukochanym, chociaż ten już dawno temu zrezygnował z kontynuowania ich relacji. Aby zrewanżować się za odejście Starijego, główny bohater postanawia dać mu nauczkę, urządzając swoistego rodzaju prywatną Pasję. Mladi porównuje Starijego do Chrystusa, maltretując go fizycznie oraz psychicznie. Związywanie mężczyzny, kneblowanie czy wlewanie wrzątku do ust to jedynie nieliczne przykłady okrucieństw, jakie są mu wyrządzane. Czy Mladi zreflektuje się i dojdzie do wniosku, iż nie warto znęcać się nad byłą miłością? A może pójdzie na całość, przekonując siebie, że przecież męka Starijego zagwarantuje mu szczęśliwe życie wieczne, więc dlaczego nie pomóc ukochanemu w osiągnięciu zbawienia?

"Albowiem ta miłość, niech sobie państwo wystawią, wciąż we mnie jest, zastygła. Niby wysuszony kit, stężony w kokili metal; miłość jak zlodowaciały wykwit, uszlachetniona patyną aberracja, prehistoryczny owad przez żywicę złapany w pułapkę wieczności. Miłość moja do ciebie, Stariji, pławiąca się w formalinie niczym czarowny okaz nowotworu, bezczelnie nieśmiertelna. Miłość moja fantomowa jak bóle odczuwane w dawno amputowanej kończynie. Miłość tak przytłaczająco błękitna jak może być tylko otchłań boskiego nieba o zmartwychbudzącej, niepokój-niosącej wieczności." *

Marek Susdorf to młody autor, który doskonale wie, jak wprowadzić czytelnika w konsternację. Jego "Dziennik znaleziony w piekarnik"u był lekturą kontrowersyjną, w nietypowy sposób przedstawiającą macierzyństwo. Specyficzność, jaka wyzierała z każdej strony, przypadła mi do gustu, czego powodem z pewnością była także dość bliska tematyka - jestem kobietą, a za jakiś czas będę również matką, dlatego owa problematyka zaintrygowała mnie. Z kolei "Dziennik znaleziony w błękicie" to książka przepełniona taką dawką emocji, głównie negatywnych, oraz goryczą i brutalnością, przez które poczułam się zbyt mocno przytłoczona. Historia Mladiego i Starijego jest dla mnie nacechowana za dużą ilością wątków filozoficzno-religijnych, jak również pewnym odrealnieniem, zupełnie nieprzemawiającym do mnie.

"Zatem po prostu, zaprawdę powiadam ci, Stariji, oddaj mi wszystkie te momenty, które razem przeżyliśmy. A które teraz bezprawnie w sobie przetrzymujesz. Ponieważ one należą wyłącznie do mnie. Jedyny okup, który chcę w zamian za uwolnienie cię z tej piwnicy, to te chwile." **

Być może wybrałam zły czas na sięganie po taką książkę. Bardzo możliwe, że kogoś innego zachwyci - w moim przypadku to zupełnie nie moja bajka. Pomimo moich chęci przezwyciężenia oporów i zrozumienia drugiego dna, nie potrafiłam wydobyć z tej historii niczego, co mogłoby skraść moje serce. Zbyt wiele okrucieństwa, niejasności i cierpienia wylewa się ze stron "Dziennika znalezionego w błękicie", przynajmniej w moim odczuciu. Ze swojej strony nie chcę nikogo zniechęcać ani też przekonywać do tej lektury - każdy powinien samodzielnie podjąć tę decyzję.

* cytat ze str. 18
** cytat ze str. 27

http://www.nieperfekcyjnie.pl/2014/12/dziennik-znaleziony-w-bekicie-marek.html

Mladi zwabia do swojej piwnicy Starijego, który niegdyś był jego wielką miłością. Jednak upływ czasu nie poskromił jego uczuć - Mladi dalej pragnie trwać w związku z ukochanym, chociaż ten już dawno temu zrezygnował z kontynuowania ich relacji. Aby zrewanżować się za odejście Starijego, główny...

więcej Pokaż mimo to

avatar
710
304

Na półkach: , , , , ,

"Dziennik znaleziony w błękicie" - tytuł dość nietypowy. Okładka zresztą również. Nic więc dziwnego, ze na pierwszy rzut oka nie mówiło mi to zupełnie nic. Dopiero po lekturze mogę stwierdzić, że autor miał dość dziwny, acz ciekawy pomysł na kolejną książkę.

"By rozliczyć się z przeszłością, do piwnicy rodzinnego domu Mladi sprowadza Starijego, obiekt swoich uczuć sprzed pięciu lat. Tutaj urządza prywatną Pasję: pełną okrucieństwa, ale i chłodnej kalkulacji rewanżu. Stawiany na równi z Chrystusem, Stariji biernie podporządkowuje się biegowi wydarzeń."

Jest to typowy przykład powieści współczesnej. Nie uznam jej jednak za pełną powieść, a raczej opowieść pełną wciągającej, a zarazem specyficznej fabuły. Przyznaję, że mnie porwała na tyle, że po godzinie z wyrzutem wielkim, jak wieża Eiffla odkładałam ją na półkę z niemą prośba o więcej. Osobiście nie czytałam nic więcej tego autora, ale mam nadzieję, że jego inne twórczości są tak samo ciekawe, jak ta.

Całość utrzymana jest w formie narracji pierwszoosobowej, która tak, jak zwykle niezbyt mi odpowiada, tak tutaj sprawdza się idealnie. Z wielką łatwością czytelnik może się odnaleźć w stale rozwijającej się i mknącej wręcz akcji, a przede wszystkim może bez przeszkód wczuć się w rolę głównego bohatera. Jak dla mnie? Bomba.

Jedynym minusem jest niestety tutaj tylko i wyłącznie objętość. Dlaczego tylko niespełna sto stron, ja się pytam, dlaczego? No i może jeszcze ewentualnie grafika, która mogłaby być trochę bardziej dopracowana. Tak czy siak, jeśli chodzi o samą treść, to w porównaniu do objętości, to spodziewałam się o wiele mniej ciekawej lektury - stąd też moje wielkie zaskoczenie - pozytywne oczywiście - i ogromny niedosyt, który za tym idzie. Nic tutaj nie dzieje się bez przyczyny - żywa akcja, zgrabnie dobrani bohaterowie, ciekawe wątki i przede wszystkim - mamy tutaj "to coś". Jak już mówiłam wcześniej ubolewam tylko nad dwoma małymi faktami - strasznie okrojona objętość i grafika. Na koniec mogę tylko dodać, że patrząc całościowo na nią, to nie ja jedyna tak uważam, gdyż w trakcie jednych z nudniejszych zajęć koleżanka z roku porwała mi "Dziennik znaleziony w błękicie" i zwyczajnie tak ją wciągnął, że nie chciała mi go zwrócic przed końcem dnia, póki nie pochłonęła całości.

Nie pozostaje mi więc nic innego, jak pogratulować autorowi tak odważnego i ciekawego zarazem pomysłu, który według mnie powinien zostać zwieńczony sporym sukcesem literackim - jednak na przyszłość liczę, że kolejna powieść ukaże się już w pełnym wymiarze tego słowa kilkuset stronnicowej książki pełnej wciągającej treści.

"Dziennik znaleziony w błękicie" - tytuł dość nietypowy. Okładka zresztą również. Nic więc dziwnego, ze na pierwszy rzut oka nie mówiło mi to zupełnie nic. Dopiero po lekturze mogę stwierdzić, że autor miał dość dziwny, acz ciekawy pomysł na kolejną książkę.

"By rozliczyć się z przeszłością, do piwnicy rodzinnego domu Mladi sprowadza Starijego, obiekt swoich uczuć sprzed...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    47
  • Przeczytane
    15
  • Posiadam
    10
  • 2014
    2
  • Prywatna biblioteczka
    1
  • 2015
    1
  • Daniny wydawnicze
    1
  • 7-8 Godne polecenia!
    1
  • Chcę w prezencie
    1
  • Psychologia
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dziennik znaleziony w błękicie


Podobne książki

Przeczytaj także