Wschód
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Poza serią
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2014-09-24
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-09-24
- Liczba stron:
- 304
- Czas czytania
- 5 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375365597
- Tagi:
- literatura polska Bieszczady biografia Chiny dorastanie dzieciństwo historia Mongolia Podlasie podróż rodzice rodzina Rosja wędrówka Wschód wspomnienia
- Inne
Najnowsza książka Andrzeja Stasiuka to niezwykły zapis podróży na Wschód – podróży we wspomnienia do obrazów z dzieciństwa spędzanego u dziadków na Podlasiu i podróży tam, skąd wyszły oddziały Czyngis-chana, tam, gdzie historia jest jak geologia i tektonika: nieunikniona, nieprzewidywalna, miażdżąca, tam, gdzie lucyferycznym blaskiem świeci nowa potęga – do Rosji, Chin i Mongolii. To próba uchwycenia cienia Wschodu, który na nas pada. Opowieść o tęsknocie, pragnieniu i strachu. I o tym, jak umyka przestrzeń, a powraca pamięć.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
W cieniu Wschodu
Nie jestem ani podróżnikiem, ani turystą, ani reporterem broń Boże. Tak o sobie powiedział Andrzej Stasiuk w rozmowie z Wojciechem Engelkingiem. Jednak, czytając „Wschód”, będziemy się z autorem przemieszczać w przestrzeni i w czasie. Odbędziemy podróż w głąb wschodniej Polski, Rosji i Azji oraz w głąb świata, z którego on wyszedł.
Nazw miejscowych, które pojawią się w opowieści, nie sposób wyliczyć, bo Grochów przeplata się z Zabajkalskiem, Ułan Bator z Bełżcem, Czyta z Jining, Lublin z Eren Chot. Nie sposób także uporządkować tej podróży w czasie, teraźniejszość pisarza miesza się z przeszłością. Pisaniu towarzyszy odtwarzanie szczegółów podróży, ale z machnięciem ręki na wierność realiom i relacji czasowej. Polska, Rosja i Azja przeplatać się będą nieustannie na różnych płaszczyznach czasowych.
Czy to możliwe? Są jakieś punkty wspólne? Azjatycka taczka o dźwięku identycznym jak ten zapamiętany z dzieciństwa czy młodości z jakiejś pracy na budowie. A kobieta z Murgobu mogłaby być moją babką albo ciotką. Siedziała w tej samej pozycji co one, w chustce, tak samo pogrążona w przeszłości, podświadomie oczekując jej powrotu. Dla autora odwiedzana przestrzeń stanowi klucz do przeszłości zarówno własnej, jak i narodu. Stanowi również doświadczenie przyszłości, tej bardzo osobistej, gdy rozmyśla o pustych przestrzeniach i umieraniu, jak i zbiorowej, planety na wzór chińskiego supermarketu z tandetnym nadmiarem, przez który będziemy na wieki dyszeć z pragnienia jak psy.
Mieszają się odwiedzane przez Stasiuka miejsca, bo w końcu wszystkie to przestrzenie skażone komunizmem. Pisarz należy do pokolenia, które niejako z Rosją (wtedy: Związkiem Radzieckim) żyło na co dzień. Ta obecność wytworzyła w umyśle autora jej wiekuisty obraz, który stanowił złudne wrażenie, że zna się to państwo. Dlatego dopiero w 2006 r. pojechał tam po raz pierwszy, sam zaskoczony, że w ogóle. Pierwsze wrażenie? ...nuda. Zero seksapilu. Barchanowa nuda, dopowie w typowym dla siebie stylu. I taka rzeczywistość stanie się przedmiotem refleksji, bo przecież nie opisu, cała zgrzebna, rozpaczliwa, niedomyta, desperacko nudna. Ale magnetyczna. Nie interesują Stasiuka „miejsca obfitości”, „pejzaże nasycone”. On szuka czystej postaci świata i odnajduje ją raczej w pustyni czy stepie. Czeka, aż objawią "coś w rodzaju sensu".
Pisarza interesuje problem „siebie w tamtych miejscach”. We wspomnianej rozmowie powiedział: Interesowało mnie, co obcy, inny krajobraz robi z moją świadomością. Innymi słowy interesował mnie jedynie własny umysł w obcej rzeczywistości. Dlatego ten umysł nie rejestruje po prostu tego, co wokół, choć może inne. On bada wrażenia, refleksje, odczucia. Przekuwa je na własną wizję świata, tłumaczy swoje egzystencjalne doświadczenie przepracowane tutaj z Płatonowem. Lekturą podstawową tej podróży był „Wykop”. Dlatego „Wschód” jest Stasiukowy chyba aż do granic czytelniczego znużenia. Gdy się mu wierzy i pamięta go z innych tekstów, można odnieść niekiedy wrażenie, że niewiele tu nowego, choć przestrzeń dotąd nieeksplorowana. Czy to wada? Właściwie nie wiem. Bo ja też nie potrafię odpowiedzieć na pytanie: Co zrobić z Matką Boską na baterie, żeby świeciła w mroku?
I jeszcze, czytając „Wschód”, zwróćcie szczególną uwagę na obraz matki. I syna, który przyjeżdża, czasem zbyt szybko uciekając, a ona drepce w kółko i nieustannie każe jeść. Co mają wspólnego oni, matka i syn, z nim i kobietą z pustyni Gobi, u której gościł Stasiuk, gdy z powodu bariery językowej mogli tylko patrzeć na siebie z głębi swoich światów. Zamknięci w nich i tylko domysł albo wyobraźnia mogły nas na chwilę wydobyć z uwięzienia.
Polecam refleksji.
Justyna Radomińska
Oceny
Książka na półkach
- 1 613
- 1 358
- 508
- 96
- 44
- 29
- 23
- 22
- 20
- 18
Opinia
Tak, wiem, powinienem bić czołem o parkiet - bo to Stasiuk. Tak, powinienem wpaść w orgazmiczny spazm już po uchyleniu okładki "Wschodu" - bo to Stasiuk. Ani czołobicia, ani orgazmu jednak nie było.
Czemu? Może dlatego, że mam osobisty problem z panem Andrzejem. Jako wyznawca Kapuścińskiego przyzwyczaiłem się do pewnego sposobu pisania o podróży. Wolę gdy autor skupia się na rzeczach makro, a nie mikro. Gdy stara się zainteresować czytelnika jakąś uwagą, refleksją na temat geopolityczny, społeczny. A nie jedynie pochyla się nad mocno subiektywnymi przeżyciami, z - muszę to powiedzieć - raczej nudnej podróży.
Razi mnie we "Wschodzie" niedociekliwość Autora. Z nikim nie rozmawia, praktycznie nie odwołuje się (prócz może Płatonowa) do literatury miejsca, nawet za bardzo nie podróżuje (trudno opisać Chiny bez wjechania do Chin). Myślę nawet, że on sam miał wątpliwość, czy napisanie tej książki ma sens. Po pierwsze, dlatego że spłodził ją sześć lat po opisywanych w niej wydarzeniach (wojna w Gruzji), po drugie - przez nieco komiczne - kwitowanie zdań słówkiem "tak". Jakby sam miał się przekonać, że przedstawiony przed chwilą wywód ma sens. A po trzecie - bo książka jest miejscami nużąca i się ciągnie. Szczególnie, kiedy skupia się na 'podróżach' po Lubelszczyźnie. A raczej na opisie wszechobecnego rozkładu, eternitu (słowo występujące na co trzeciej karcie książki) czy innego brezentu (co piąta strona), z których zbudowane są prowincjonalne mieściny.
Muszę jednak przyznać, że fragmenty dotyczące rosyjskich bezdroży są interesujące. Może dlatego, że Autorowi - nawet bez większego zaangażowania, więc zapewne raczej przypadkowo - udało się wiarygodnie oddać senność i melancholię tej części świata. W końcu akurat tam nawet nie było z kim rozmawiać.
Sum up: była to moja trzecia próba przekonania się do wszechuwielbionego Stasiuka. I myślę, że ostatnia.
Tak, wiem, powinienem bić czołem o parkiet - bo to Stasiuk. Tak, powinienem wpaść w orgazmiczny spazm już po uchyleniu okładki "Wschodu" - bo to Stasiuk. Ani czołobicia, ani orgazmu jednak nie było.
więcej Pokaż mimo toCzemu? Może dlatego, że mam osobisty problem z panem Andrzejem. Jako wyznawca Kapuścińskiego przyzwyczaiłem się do pewnego sposobu pisania o podróży. Wolę gdy autor skupia się...