Troje
- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Cykl:
- Troje (tom 1)
- Tytuł oryginału:
- The Three
- Wydawnictwo:
- Akurat
- Data wydania:
- 2014-05-22
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-05-22
- Liczba stron:
- 480
- Czas czytania
- 8 godz. 0 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788377587010
- Tłumacz:
- Arkadiusz Nakoniecznik
Cztery katastrofy.
Troje ocalonych.
Przesłanie, które zmieni losy świata.
Czarny czwartek. Dzień, którego nie sposób zapomnieć. Dzień, w którym niemal równocześnie w czterech miejscach na świecie dochodzi do katastrof wielkich samolotów pasażerskich. Giną setki ludzi, przeżywa tylko czworo. Jedną z nich jest Pamela May Donald. Leżąc w pogorzelisku, wśród poskręcanych fragmentów kadłuba i zmasakrowanych szczątków współpasażerów, nagrywa na komórkę wiadomość, która wstrząśnie światem. Wkrótce potem umiera.
Zostaje ich tylko troje.
To dzieci, jakimś cudem prawie niedraśnięte, co nie znaczy, że niezmienione. Wokół nich i z nimi zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Nie uchodzi to uwagi religijnych fanatyków na całym świecie. Pojawiają się domysły, podejrzenia i teorie. Niektóre intrygujące, inne fantastyczne, jeszcze inne groźne. Wreszcie komuś przychodzi do głowy myśl, że musi być jeszcze jeden ocalony. Jeszcze jedno cudowne dziecko. Rozpoczynają się poszukiwania, a raczej polowanie.
I wtedy świat zmienia się do końca.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Bobby Small, lat 6, Pierwszy Jeździec Apokalipsy
Jak mawiał Alfred Hitchcock, film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć. Być może porównywanie początkującej pisarki do znamienitego reżyser jest nieco na wyrost, jednak wydaje się, że cytowana maksyma nie jest autorce „Trojga” obca. Można założyć, że znajduje ona zastosowanie nie tylko w sztuce filmowej, ale i w literaturze. I o ile z realizacją pierwszej części Sarah Lotz całkiem nieźle sobie poradziła, o tyle z ciągłym wzrostem napięcia rzecz ma się nieco gorzej. Ale po kolei.
„Trzęsieniem ziemi” są w „Trojgu” cztery katastrofy lotnicze, mające miejsce w tym samym czasie w czterech oddalonych od siebie punktach globu – w wybrzeży Portugalii, na bagnach Everglades (Floryda), w owianym złą sławą lesie Aokigahara oraz na przedmieściach Kapsztadu. W ich wyniku giną wszyscy pasażerowie, za wyjątkiem trojga dzieci, ocalałych cudem z trzech pierwszych wymienionych wypadków. Słowo „cudem” nie jest w tym przypadku hiperbolą – nikt, począwszy od ekspertów, poprzez tych, którzy widzieli miejsca zdarzeń, wraki i szczątki, na samych dzieciach skończywszy, nie jest w stanie racjonalnie wyjaśnić, w jaki sposób ktokolwiek mógł wyjść z tego żywy, w dodatku praktycznie bez szwanku. Od tej trójki – Jess, Bobby’ego i Hiro – wszystko się zaczyna, ale bynajmniej na niej się nie kończy. Przedstawione wydarzenia błyskawicznie nabierają skali globalnej, wpędzając cały świat w poczucie zagrożenia, a stąd tylko krok do zbiorowej paniki. Czytelnik będzie miał więc możliwość obserwowania nie tylko dalszych losów dzieci, nazywanych przez media Trojgiem, ale i konsekwencje tego, że przeżyły, samych katastrof oraz ujawnienia pewnej niejasnej, a przez to podatnej na fatalistyczne interpretacje wiadomości, którą przed śmiercią zdążyła nagrać pasażerka jednego z lotów.
Wszystko autorka przedstawia w dość specyficznej formie. „Troje”, oprócz prologu i epilogu, mają formę fikcyjnej książki, fabularyzowanej relacji z wyżej opisanych wydarzeń, napisanej przez Elspeth Martins i składającej się z materiałów uzyskanych przez nią od osób w mniej lub bardziej bezpośredni sposób zaangażowanych w sprawę – naocznych świadków, ludzi z otoczenia Trojga, a nawet ich opiekunów oraz tych, są w stanie naświetlić przyczyny tego, co stało się później, w efekcie narastania powszechnej paniki, mnożących się teorii spiskowych, apokaliptycznych wizji, eskalacji strachu. Powstał w ten sposób kolaż wywiadów, transkryptów przeprowadzonych rozmów, relacji, artykułów prasowych, dzienników, akt i innych jeszcze form dziennikarsko-literackich, ułożonych mniej więcej chronologicznie i ukazujących wydarzenia w sposób co prawda nieciągły, ale wystarczający do wyobrażenia sobie ich przebiegu.
Taka forma wymusza ciągłe zmiany narratorów i punktów widzenia, z wieloma z nich mamy więc styczność raczej przelotną, niepozwalającą na głębsze emocjonalne zaangażowanie w ich losy, co wymusza skupienie się na samej historii, nie na biorących w niej czynny lub bierny udział ludziach. Od tej reguły jest oczywiście kilka wyjątków – najważniejsi narratorzy co jakiś czas powracają, pozwalając się bliżej poznać i nabierając tym samym wymiaru prawdziwych, żyjących osób, których losem można się realnie przejąć. Co istotne, choć duża część czytelników, poproszona o wskazanie głównych bohaterów powieści, zapewne wymieniłaby Troje, Lotz ani razu nie ukazuje wydarzeń bezpośrednio ich oczami i tym samym znamy Bobby’ego, Hiro i Jess jedynie z relacji ich bliskich.
Choć zabieg ten jest niewątpliwie ciekawy, gdyż daje możliwość prezentacji różnorodnych postaw, autorce nie udało się uniknąć kilku dość oczywistych pułapek, jakie czekają na twórców po niego sięgających (szczególnie tych mało doświadczonych). Lotz co prawda podjęła próby zróżnicowania stylu, w jakim wypowiadają się poszczególni narratorzy, jednak z miernym skutkiem – relacje zupełnie różnych, nierzadko pochodzących ze skrajnie odmiennych kręgów kulturowych osób są do siebie uderzająco podobne pod względem tonu, doboru słów, konstrukcji zdań. Brakuje im jakiejkolwiek specyfiki, indywidualnego charakteru. Drugim mankamentem są problemy z tempem i budowaniem napięcia, o którym nie można powiedzieć, by nieprzerwanie rosło.
Co się natomiast tyczy pozytywów, na pewno można do nich zaliczyć próby osadzenia głównego, katastroficzno-paranormalizującego wątku w szerszym społecznym kontekście, ekstrapolacji polityczno-światopoglądowych reperkusji katastrofy o niespotykanej dotąd skali. Co prawda momentami autorka mocno przerysowuje, karykaturalizuje wręcz (w dodatku tam, gdzie bez żadnej straty można by posłużyć się subtelniejszymi chwytami), przez co kreślony przez nią scenariusz traci na prawdopodobieństwie, jednak nigdy nie wybiega bardzo daleko poza granice wyznaczane przez ciągi przyczynowo skutkowe.
Na uznanie zasługuje również to, że pomimo dość wyraźnych sugestii, iż z Trojgiem po wypadku rzeczywiście dzieje się coś niepokojącego i nienaturalnego, Lotz daleka jest od serwowania czytelnikowi na tacy jednoznacznych odpowiedzi i gotowych interpretacji. Znów jest jednak drobne „ale” – epilog, który nieco psujące dobre wrażenie swoją dosłownością.
Autorka jest w swojej książce także – czego z jakiegoś niezrozumiałego powodu nie można powiedzieć o wielu innych współczesnych i osadzonych we współczesności powieściach – świadoma ogromnej roli mediów społecznościowych w codziennym życiu człowieka żyjącego w drugim dziesięcioleciu XIX wieku, możliwości i zagrożeń, jakie stwarzają, specyfiki różnych istniejących w wirtualnej przestrzeni miejsc i używanego w nich języka.
„Troje” to powieść, która ma szansę spodobać się naprawdę szerokiemu gronu odbiorców – fanom thrillerów, powieści katastroficznych, opowieści o duchach, paranormaliów wszelkiej maści. Znajdą tu coś dla siebie pasjonaci popularnych teorii spiskowych, kultury japońskiej, a także ci, którzy cenią sobie próby analizy zjawisk społecznych, w nienachalny sposób wplecione w fabułę czysto rozrywkowych czytadeł. Cieszenie się nią w pełni wymaga co prawda przymknięcia oka na liczne niestety mankamenty i niedociągnięcia, z definitywnie wymagającym doszlifowania warsztatem pisarskim autorki i rozsypującym się nieco zakończeniem na czele, nie jest to jednak zadanie ponad siły. A podjąć się go warto chociażby przez wzgląd na kilka poruszających lub trzymających w napięciu momentów, garść pomysłów, dzięki którym o rzeczonych wadach całkiem się zapomina.
Agata Rugor
Oceny
Książka na półkach
- 1 756
- 1 144
- 619
- 50
- 49
- 46
- 36
- 15
- 9
- 8
Opinia
Oto jest książka, której lekturę odkładałam w czasie miesiącami i to bynajmniej nie dlatego, że nie miałam na nią zupełnie ochoty, ale dlatego, choć wiem jak śmiesznie może to dla niektórych brzmieć, że miałam ogromną. Celowo przedłużałam sobie czas oczekiwania na tę książkę, bo miała mnie ona wgnieść w fotel, a świadomość, że mam te chwile ciągle jeszcze przed sobą, zwyczajnie mnie upajała. „Troje” miało być bombą. Pieprzonym wielkim wybuchem. Prawdziwą ucztą dla sympatyków tajemnic, teorii spiskowych i opowieści z dreszczykiem. Tajemnicza czarna koperta, którą odebrałam pewnego poranka od listonosza, a która zawierała intrygujący pierwszy rozdział tej powieści, rozbudziła moją wyobraźnię, świetna, niepokojąca oprawa książki tylko dopełniła sprawy. Dlatego też, chociaż przeczytałam ją ponad miesiąc temu, odkładałam napisanie recenzji po dziś dzień – zwyczajnie nie mogę pogodzić się z faktem, że ta książka jest tak okrutnie, nieznośnie przeciętna.
Sarah Lotz, autorka „Trojga”, uczyniła ze swoją książką rzecz, którą nazywa się potocznie przerostem formy nad treścią. Strona techniczna powieści wygląda bowiem naprawdę imponująco, a zabiegi, jakie autorka w niej zastosowała, są faktycznie jeśli nie innowatorskie to z pewnością rzadko spotykane. Wszystko to jednak przyćmiło całkowicie treść książki, która choć po głębokiej analizie wydaje mi się być niesłychanie ciekawą, w rzeczywistości przecież w ogóle mnie nie porwała i często nudziła. Dlatego też zastanawiam się, czy gdyby książka ta została napisana w zwyczajny sposób, bez tych wszystkich udziwnień, to czy przypadkiem nie wciągnęłaby mnie bardziej... „Troje” bowiem to książka… w książce. Historia czterech katastrof lotniczych, które wydarzyły się na czterech różnych kontynentach w pewien feralny czwartek, i trojga ocalałych z tychże katastrof dzieci zostaje nam opowiedziana w formie obszernego reportażu dziennikarki o imieniu Elspeth. Kolejne rozdziały „Czarnego czwartku. Od katastrofy do spisku” to rozmowy z rodzinami szczęśliwie ocalałych dzieci, ratownikami, świadkami zdarzeń, czy specjalistami w dziedzinie podobnych katastrof.
Książka Lotz nie skupia się jednak na samych katastrofach lotniczych, a na tym, co następuje później. Okazuje się bowiem, że postronni ludzie zauważają w katastrofach szansę dla siebie i pragną tę szansę jak najlepiej wykorzystać. Duży potencjał był w tej historii. Nigdy nie spotkałam się z podobną książką, której celem byłoby pokazanie światu, jak rodzą się teorie spiskowe i jakie spustoszenie potrafią one uczynić. Sarah Lotz temat ten podjęła i stworzyła pozycję faktycznie pobudzającą do myślenia. Historia ukazana w jej książce została przedstawiona jednak w zupełnie nieporywający mnie sposób. Podczas czytania „Trojga” nie czułam żadnego napięcia, przerzucałam kolejne strony bez cienia entuzjazmu i często przerywałam lekturę, bo zwyczajnie mnie nudziła. Styl tej książki jest nużący i męczący. W dodatku otrzymałam takie zakończenie całej tej historii, które w ogóle mnie nie usatysfakcjonowało. Wydaje mi się, że zdecydowanie lepsze dla tej powieści byłoby skonstruowanie jej w tradycyjny sposób i może pozbawienie elementów fantastyki (albo przynajmniej lepsze ich umotywowanie). Przydałoby się także efektywniejsze zbudowanie napięcia. Właściwie jakiekolwiek zbudowanie napięcia, bo nie było go w ogóle. Może wówczas nie byłabym rozczarowana. Tymczasem muszę jednak wyrazić ogromny żal, gdyż książka nie sprostała moim oczekiwaniom i niestety należy do grona takich, o których bardzo szybko zapominam.
Oto jest książka, której lekturę odkładałam w czasie miesiącami i to bynajmniej nie dlatego, że nie miałam na nią zupełnie ochoty, ale dlatego, choć wiem jak śmiesznie może to dla niektórych brzmieć, że miałam ogromną. Celowo przedłużałam sobie czas oczekiwania na tę książkę, bo miała mnie ona wgnieść w fotel, a świadomość, że mam te chwile ciągle jeszcze przed sobą,...
więcej Pokaż mimo to