BASTION - S. King
Są takie książki, o których opinia nigdy nie jest wyczerpująca, o których można pisać bez końca i to w samych superlatywach.

Ta książka od dawna była moim, można nawet powiedzieć pojedynkiem, takim czytelniczym wyzwaniem, na które musiałem sobie troszkę poczekać. Aż w końcu przyszedł właściwy moment, wyjątkowe dni w roku, a mianowicie Boże Narodzenie, Wigilia. Z tej okazji sam jak nigdy wcześniej zrobiłem sobie prezent i padło na Bastion...
W końcu, nareszcie można powiedzieć...
Ciekawość mnie zżerała od środka. Układałem sobie w głowie jak może wyglądać, jak będzie układać się historia, poszczególne wątki. Jakie postacie się pojawią, czy będą motorem napędowym nakręcającym akcje...
Gdy zaczepiłem się w treści i powoli wszystko poznawałem mogłem nasycić w pełni tę swoją ciekawość i powiem szczerze:)
co chwila wściskało mnie w fotel. Nie sądziłem że można napisać coś tak wielkiego. Moim skromnym zdaniem to powieść epokowa, arcydzieło nie tylko w swoim gatunku. Może być szkieletem, pewnym szkicem wzorem dla innych pisarzy. Bo to coś wybitnego. Coś co przekracza ludzkie oczekiwania w każdej możliwej kwestii.
Troszkę inaczej ją sobie wyobrażałem. Spodziewałem się więcej postapokaliptycznych opisów wszelkich zniszczeń, tego jak będzie wyglądać świat po takiej zagładzie. Te opisy były, ale nie w takim stopniu jak się spodziewałem. To wcale nie zaniża wartości książki. Po prostu King skupił się na innych kwestiach, miał nieco odmienną wizje, na inne rzeczy zwrócił uwagę.
Dzięki temu czytałem z jeszcze większym zainteresowaniem, bo nie wiedziałem czego się spodziewać. Zaskoczenie atakowało mnie z każdej strony. Coraz wyprowadzał moją wyobraźnię w pole, dając jej duże wyzwanie, by mogła się popisać. Lecz co z tego, skoro za każdym razem ponosiła porażkę, ale jak wspomniałem dzięki temu rozwój akcji, sposób jej prowadzenia trzymał mnie w napięciu i nie pozwolił bym oderwał się od książki. Rezygnowałem z innych rzeczy, aby dalej być uczestnikiem akcji, by podążać wraz bohaterami i doświadczać tego co oni. A jak musiałem się od niej oderwać to myśli i tak krążyły blisko niej.
W ciekawy sposób przedstawił sposób tworzenie się nowego społeczeństwa. Stare, które nagle w wyniku tego wirusa, praktycznie przestało istnieć, totalnie zmiecione z powierzchni ziemi postawiło ogromny znak zapytania. Czy ludzkość ma szansę przetrwać??
Garstka ludzi, która została, której udało się przeżyć, obronić się przed wirusem musiało połączyć siły, by zapoczątkować nowe społeczeństwo. Właśnie w całą akcje King doskonale wplótł ten proces tworzenia się nowej grupy. Bardzo ciekawie i prosto to przedstawił. Te jednostki były rozbite na cały kraj i powoli wraz z rozwojem akcji los łączył ich ścieżki.
Nie wiem jak on to robi, ale bohaterowi to nie jakieś sztuczne manekiny, roboty bez duszy. Każda postać pojawiła się w powieści i spełniała określoną rolę, w mniejszym bądź większym stopniu. Niektórzy byli ważniejsi bardziej, inni mniej. Nie było żadnych przypadkowych jednostek. Każdy kto się pojawił,
był tam kimś, tworzył fabułę. Wszystkie postacie były prawdziwe, z krwi i kości, tętniące życiem i wolą przetrwania. Niektórym się kibicowało ze wszystkich sił. A co do innym miało się niemal mordercze zapędy. Najchętniej to człowiek, by ich rozniósł i roztrzaskał na strzępy, bez żadnego cienia litości. Dla przykładu.
Natomiast narracja i zabawa słowami na najwyższym poziomie. Jak dla mnie mistrzostwo...
Widać, że ta książka wiele kosztowała Kinga. Włożył w nią mnóstwo serca. To książka, której trzeba było poświęcić mnóstwo czasu, którą trzeba było dopracować w każdym najdrobniejszym szczególe, której trzeba było oddać kawałek duszy, cząstkę siebie...z tego wszystkiego wywiązał się King perfekcyjnie.
Wiedziałem, że to powieść ponadczasowa, można pokusić się nawet o stwierdzenie, że stała się legendarna już za życia autora.

Powieść, która ma duszę...
FENOMENALNA !!!

BASTION - S. King
Są takie książki, o których opinia nigdy nie jest wyczerpująca, o których można pisać bez końca i to w samych superlatywach.

Ta książka od dawna była moim, można nawet powiedzieć pojedynkiem, takim czytelniczym wyzwaniem, na które musiałem sobie troszkę poczekać. Aż w końcu przyszedł właściwy moment, wyjątkowe dni w roku, a mianowicie Boże Narodzenie,...