Słowo Stworzenia
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Kroniki Arkadyjskie (tom 3)
- Wydawnictwo:
- Rebis
- Data wydania:
- 2015-03-17
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-03-17
- Liczba stron:
- 432
- Czas czytania
- 7 godz. 12 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788378186694
Isaakios Smokobójca po wieloletnim wygnaniu odzyskuje Złoty Tron Cesarstwa Arkadyjskiego. Zwycięstwo ma jednak gorzki smak. Ze wszystkich stron otaczają go spiski, a państwo stacza się w chaos wojny domowej.
Na domiar złego w granice cesarstwa wlewają się hordy Apolyona - aspirującego do boskości herolda sekretnego proroctwa. Czy wierni Kościoła soteriańskiego zdołają powstrzymać inwazję, która grozi zburzeniem ich świata?
Tymczasem Michelle wraca do ekscytującego życia agentki, a cesarski zausznik, mag Chosroes, w ukryciu daje upust swym przerażającym skłonnościom. Jeśli wyjdą one na jaw, dni panowania Isaakiosa będą policzone...
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Cesarz i Antychryst
„Słowo Stworzenia” to trzeci tom trylogii „Kroniki Arkadyjskie” autorstwa Dominka Sokołowskiego, cyklu fantasy osadzonego w quasi-średniowiecznym uniwersum, w którym hegemonem jest Cesarstwo Arkadyjskie, wzorowane na znanym z naszej historii Cesarstwie Bizantyjskim. Świat, w którym toczy się akcja przypomina Europę, ale zdominowaną przez kulturę grecką, a nie łacińską.
Uwaga! Dalsza część recenzji zawiera spoilery pierwszych dwóch tomów.
W stolicy Cesarstwa władzę przejął zaginiony cesarzewicz Issakios, jednak nie oznacza to końca walki o tron. Władza nowego monarchy jest chwiejna, oparta na niepewnych sojusznikach i doradcach mających swoje ciemne sprawki, a on sam nie ma doświadczenia w rządzeniu. Największym zagrożeniem wydaje mu się Konstantinos Skalaros, brat obalonego cesarza, który zgłasza pretensje do korony, jednak jest coś gorszego. Ze wschodu nadciągają barbarzyńskie hordy Apollyona, anioła, który ogłosił się dziedzicem Sotera (to arkadyjski odpowiednik Boga), ale w rzeczywistości jest synem demona i mniszki, realizacją tamtejszej wersji legendy o antychryście. Cel Apollyona jest prosty - w ogniu i krwi wykuć nowy porządek świata, a jego moce magiczne zdają się niepowstrzymane. Tymczasem Michelle, agentka inkwizycji, usiłuje sobie ułożyć życie u boku ukochanego. Tylko czy inkwizycja pozwoli jej o sobie zapomnieć?
O ile w dwóch pierwszych tomach zdecydowanie przeważała akcja, w trzecim tomie ciężar narracji skupia się na polityce i intrygach. Nie oznacza to, że opowieść staje się mniej wartka czy nudna. Wręcz przeciwnie. Akcji w stylu „magii i miecza” jest wystarczająco dużo, by zadowolić miłośników tego typu literatury, ale zakulisowe starcia w Chrysopolis, stolicy Cesarstwa, są nie mniej interesujące.
Rolę języczka u wagi odgrywa tu Kościół Soteriański. Z jednej strony stary patriarcha popierający nowego cesarza w imię pokoju, z drugiej niechętna mu inkwizycja, zmagająca się z zagrożeniem ze strony Apollyona. Pikanterii wszystkiemu dodaje fakt, że sojusznicy Issakiosa, którzy pomogli mu przejąć tron, obecnie chcą wystawić mu słony rachunek za usługę. A w tle ludność metropolii, zmęczona ciągłymi walkami, niepokojami i rabunkami.
Trzeba przyznać, że autor znakomicie w tym wszystkim nawiguje. Mnogość wątków może przytłaczać, ale Sokołowski sprawnie prowadzi czytelnika przez swoją historię. Cała złożona scena polityczna Chrysopolis układa się w logiczną całość, podobnie jak motywacje i działania poszczególnych frakcji i bohaterów. Często w podobnych historiach autor ulega pokusie, by nieco nielogicznie nagiąć czyjeś postępowanie do własnych narracyjnych celów, jednak w „Słowie Stworzenia” ani przez moment nie miałem wrażenia, że bohaterowie postępują wbrew własnemu charakterowi czy przekonaniu. A to wszystko wiedzie nas ku monumentalnemu finałowi, gdzie wszystkie snute przez trzy tomy wątki zbiegają się w nieoczekiwanym zakończeniu.
Najsilniejszym punktem całego cyklu jest kreacja bohaterów i w "Słowie Stworzenia" widać to najlepiej. Obserwujemy rozwijające się wydarzenia z punktu widzenia Cesarza czy Wielkiego Inkwizytora, ale także z punktu widzenia prostych gwardzistów, rzezimieszków czy szpiegów. Każdy z nich ma swój niepowtarzalny charakter i motywację. Nawet drugo i trzecioplanowi bohaterowie zapadają w pamięć.
"Słowo Stworzenia" to ostatni tom trylogii, choć zakończenie daje nadzieję na kontynuację cyklu. Warto jednak pokusić się o podsumowanie trylogii.
Za mało mamy w rodzimej literaturze podobnych przedsięwzięć. Monumentalny, dopracowany świat, bohaterowie z krwi i kości, wielowątkowa, ale jednocześnie trzymająca się kupy akcja. Krew, pot, łzy i intrygi. A przy tym sporo zaskakujących zwrotów akcji. Nie przywiązujcie się do bohaterów. Może Sokołowski nie czerpie tak sadystycznej przyjemności z ich zabijania jak George Martin, ale i tak nie wszyscy dotrwają do zakończenia.
"Kroniki Arkadyskie" to cykl dla wszystkich, którzy lubią quasi-średniowieczne fantasy w stylu "Gry o Tron", ale wyróżnia go wschodni posmak i sporo ciekawych, rodzimych akcentów, które jednak czytelnicy powinni odkryć sami.
Krzysztof Krzemień
Książka na półkach
- 40
- 40
- 23
- 2
- 2
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
Opinia
Kontynuuję czytanie cyklu „Kroniki Arkadyjskie”, trzecia i, jak na razie, ostatnia część nosi tytuł „Słowo stworzenia”. Czy będą kolejne trudno powiedzieć, miałem wrażenie, że to jest trylogia, ale trudno mi wywnioskować, że tak jest.
Motyw, jak już pisałem, imperium Arkadyjskiego, przypomina Bizancjum, a Chrystopolis oczywiście stolice Konstantynopol. Realia z grubsza też przypominają te średniowieczne. Co do struktury społecznej tego państwa z tego uniwersum też przypomina Drugi Rzym. Z elementów typowo fantasy mamy smoki, niektóre potwory nawiązujące jawnie do cyklu „Saga o wiedźminie” Sapkowskiego, mamy też różnych magów, pełno demonów, tajemnicze sekty, motyw walki dobra ze złem jest tu ściśle powiązany z religią, oprócz kościoła Sotera, bardzo dobrze prosperuje Inkwizytorium. Ta warstwa, można tak ją nazwać, mistyczną, jest ciekawa, pełno jest przepowiedni dotyczących końca świata. W sumie można w tym kontekście się zastanawiać czy nie dotyczy ona bardziej upadku Imperium Arkadyjskiego, które wyraźnie się chwieje i czeka na barbarzyńców? Pomysł autor miał ciekawy, pierwszy tom być świetny, drugi tom wyraźnie słabszy, trzeci lepszy od poprzedniego, ale jeżeli miałby to być tom finalny, zwieńczający tą trylogię, to jednak troszkę zawodzi.
Motyw typu gry o tron jest popularny w literaturze i raczej zachęca do czytania. Tutaj intryg politycznych nie brakuje, ale też ta książka pogrąża się w chaosie, dokładnie tak samo jak wykreowane tutaj Imperium Arkadyjskie, wszyscy politycy nawzajem są siebie warci, i jak na koncept walki dobra ze złem, że niby Isaaksiosa napędza jakiś demon, to samo z nadwornym magiem Chesroesem, ale nie ma przekonującego argumentu, że jest dobry lub zły, jest po prostu nijaki, beznadziejnie letni, jakby zastosować tutaj metaforykę biblijną. O ile w pierwszym tomie autor przekonał czytelnika, ze sprawa Isaksiosa jest dobra i słuszna, młody następca tronu został wykołowany przez rywali politycznych, którzy odebrali mu wszystko i trzeba coś z tym zrobić. I dzieje się, to jest rewelacja. Isaaksios i ludzie którzy są z nim działają skutecznie, można mieć zastrzeżenia, że troszkę intuicyjnie, ale szczęście też trzeba w polityce i w życiu mieć, być w czepku urodzonym. To w drugim i trzecim, mamy kompletne zaprzeczenie tej koncepcji, słabe to. Isaaksiosowi uderza sodówka do głowy, i czytelnik traci sympatię do niego i jego sprawy, ma wręcz wrażenie, że ta jego sprawa pogrążyła imperium w jeszcze większym chaosie i regresie. W końcu dostał czego chciał i władcą okazał się co najwyżej przeciętnym. Wrogowie Nikeforos, a po jego śmierci jego brat Konstantinos, może też nie są wybitni, ale przynajmniej są kompetentnymi politykami, na okrągło tłuką wrogów na granicach mocarstwa. Isaaksios co prawda potrafi władać bronią, może nawet dowodzić kilkoma oddziałami, ale jak sprawdziłby się jako strategos, wódz na wojnie, tego nie wiemy raczej. Cokolwiek wydarzyło się w Laszki to tam trzeba doszukać się, że mówiąc kolokwialnie, mu odbiło. Łamignat, znowu jest w opozycji, tego to czytelnik za cholerę nie jest w stanie pojąć. Piękna Michelle, działająca jako szpieg na zlecenie Inkwizytorium, ma równie piękną koleżankę Lisę, która została faworyta Isaaksiosa. Bardzo ciekawa postać.
Książka jest przeciętna, cały cykl w sumie również. Uważam, że książkę warto przeczytać, próba przełożenia realiów historycznych na powieść fantasy jest pomysłem interesującym, w końcu całkiem dobrze to wyszło chociażby G. R. R. Martinowi i ludzie chcą takie książki czytać. Tutaj głowiąc się jaki to może być konkretnie okres w historii przypuszczam, że mamy do czynienia raczej z ostatnimi wiekami, może nawet ostatnimi kilkunastu dziesięciolecioleciami, kiedy upadek Arkadii/Bizancjum jest przesądzony, bo to tylko kwestia czasu. Na razie, troszkę spojlerując, najeźdźcy nie poszaleli, ale twierdza została wyraźnie naruszona i jest to oczywiście wyraźną zachętą dla kolejnych barbarzyńców, żeby zdobyć stolicę imperium i sięgnąć po jej bogactwa. Polecam.
Kontynuuję czytanie cyklu „Kroniki Arkadyjskie”, trzecia i, jak na razie, ostatnia część nosi tytuł „Słowo stworzenia”. Czy będą kolejne trudno powiedzieć, miałem wrażenie, że to jest trylogia, ale trudno mi wywnioskować, że tak jest.
więcej Pokaż mimo toMotyw, jak już pisałem, imperium Arkadyjskiego, przypomina Bizancjum, a Chrystopolis oczywiście stolice Konstantynopol. Realia z grubsza...