Niewolnice władzy

Okładka książki Niewolnice władzy Lydia Cacho
Okładka książki Niewolnice władzy
Lydia Cacho Wydawnictwo: Muza reportaż
352 str. 5 godz. 52 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Muza
Data wydania:
2013-11-20
Data 1. wyd. pol.:
2013-11-20
Liczba stron:
352
Czas czytania
5 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377585009
Tłumacz:
Paweł Wolak, Katarzyna Kuś
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Opłacalny biznes



436 9 63

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
189 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
50
566

Na półkach:

Bardzo odważna dziennikarka meksykańska. Trochę brakuje jej talentu literackiego. Rekompensują to fakty, zdarzenia, do których dotarła. Niewolnictwo seksualne jest obecne na całym świecie, jednak, tam gdzie rządy, policja są skorumpowane występuje w zastraszającej skali. Prostytucja powinna być bezwzględnie zakazana.

Bardzo odważna dziennikarka meksykańska. Trochę brakuje jej talentu literackiego. Rekompensują to fakty, zdarzenia, do których dotarła. Niewolnictwo seksualne jest obecne na całym świecie, jednak, tam gdzie rządy, policja są skorumpowane występuje w zastraszającej skali. Prostytucja powinna być bezwzględnie zakazana.

Pokaż mimo to

avatar
62
38

Na półkach:

Bardzo polecam. Obowiązkowa lektura dla każdego. Otwiera oczy.

Bardzo polecam. Obowiązkowa lektura dla każdego. Otwiera oczy.

Pokaż mimo to

avatar
374
152

Na półkach: ,

Porażąjąca, otwierająca oczy książka. Obowiązkowa. Nawet nie tyle dla kobiet, co właśnie dla mężczyzn - bo nawet pozornie niewinny bar ze striptizem może być częścią światowej machiny....

Porażąjąca, otwierająca oczy książka. Obowiązkowa. Nawet nie tyle dla kobiet, co właśnie dla mężczyzn - bo nawet pozornie niewinny bar ze striptizem może być częścią światowej machiny....

Pokaż mimo to

avatar
291
255

Na półkach:

Lydia Cacho to osoba, która niezwykle mi imponuje. To aż niewiarygodne, że w Polsce jest praktycznie w ogóle nieznana - szukałam jakichś informacji na jej temat po polsku i nie znalazłam nic oprócz zdawkowych paru zdań w opisie tej oto książki na stronach księgarni. Dziwne, że jeszcze nikt chyba nie napisał u nas więcej na jej temat, bo to osoba niezwykła, nieustraszona.

O takich ludziach powinniśmy mówić więcej. Lydia Cacho jest meksykańską dziennikarką i obrończynią praw człowieka. Skutecznie potrafi dochodzić do prawdy na temat ciemnej strony rzeczywistości - wielokrotnie narażając w imię tej prawdy swoje życie. Już kiedy zaczynała w prasie, pisząc na temat przemocy wobec kobiet, została w odwecie pobita i zgwałcona. Mimo to już rok później Cacho założyła schronisko dla skrzywdzonych kobiet, kontynuowała też własne śledztwo. Napisała też książkę, Los Demonios del Edén, w której ujawniła powiązania wpływowych biznesmenów z siatką pedofilów. Zaraz potem została aresztowana pod zarzutem zniesławienia, a funkcjonariusze grozili jej planem gwałtu. Cacho wyszła za kaucją, lecz sprawa trafiła do Sądu Najwyższego - przed ostateczną rozprawą dziennikarka omal nie została zabita, gdy poluzowano jedno z kół w jej samochodzie.

"Niewolnice władzy" są efektem pięcioletniego śledztwa Lydii Cacho. Podążała ona szlakiem handlarzy ludźmi i ich ofiar, zbierając informacje na ten temat od ofiar, obecnych prostytutek, sutenerów i osób opiekujących się ofiarami. Opisuje to, co odkryła w Turcji, Izraelu, Japonii, Kambodży, Birmie, Argentynie i Meksyku.

Już skrzydełko okładki informuje nas słowami Cacho: "Przeprowadziłam wiele wywiadów z ofiarami i ekspertami, kontaktowałam się również z osobami działającymi wewnątrz sieci mafijnych powiązań. Musiałam pozostać przy życiu, by powtórzyć to, co od nich usłyszałam. Podróżowałam z Moskwy do Azji Środkowej w przebraniu, przyjmowałam fałszywą tożsamość. W rezultacie mogłam pić kawę w Kambodży z filipińskim handlarzem żywym towarem, bawić się z kubańskimi, brazylijskimi i kolumbijskimi tancerkami w meksykańskim klubie nocnym, wejść do tokijskiego domu publicznego, gdzie wszyscy wyglądali jak postacie z mangi, i przebrana za zakonnicę przemierzyć pieszo La Merced, jedną z najbardziej niebezpiecznych dzielnic Meksyku, kontrolowaną przez potężnych mafiosów handlujących ludźmi".

I myślałam, że ta książka będzie właśnie o tym, o tym, jak Cacho odkrywała prawdę o handlu ludźmi, co przeżyła, jak się czuła, co usłyszała i zobaczyła. Tymczasem jest tego jednak bardzo mało i nie ukrywam, że czuję się tym rozczarowana. Lydia Cacho zaledwie wspomina w książce o rozmowach z tancerkami i o tym, jak musiała założyć strój zakonnicy. Również rozmów, jakie przeprowadziła, jest w książce bardzo mało. A podobno przeprowadziła ich setki. Czuję rozczarowanie dlatego, że wiem, że Cacho zgromadziła szokujący materiał, który naprawdę mógł wstrząsnąć czytelnikami, a tymczasem dostaliśmy głównie statystyki, opisy prania brudnych pieniędzy, wzmianki na temat historii odwiedzanych krajów. Gdzieś w tym wszystkim, w tym chłodnym, rzeczowym wywodzie zabrakło mi właśnie słów od ofiar handlu ludźmi. Jest kilka relacji, i są one naprawdę szokujące, jednak w pewien sposób giną w natłoku tych wszystkich ciągnących się przez wiele stron informacji.

Dodam też, że teoretycznie, zgodnie z podtytułem, "Niewolnice władzy" powinny traktować o handlu kobietami, jednak moim zdaniem temat jest o wiele szerszy. Mamy tu mnóstwo informacji na temat pedofilii, handlu małymi dziewczynkami, mamy też pokazaną współpracę mafii zajmujących się handlem ludźmi z kartelami narkotykowymi. I tych wszystkich informacji jest ogrom, jednak paradoksalnie mało z nich zapamiętałam. Najbardziej w pamięci utkwiły mi właśnie konkretne sytuacje, historie pojedynczych ofiar, które mogą zaświadczyć, że to, co one przeżyły, ma też zastosowanie do innych ofiar.

W pewnym momencie historia zaczęła skręcać w stronę dyskusji nad kobietami, które zostały prostytutkami, bo chciały, i nikt ich do tego nie zmuszał. Cacho starała się chyba je również wliczyć do ofiar, a przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Moim zdaniem tematyka książki zaczęła się tym samym niebezpiecznie rozszerzać, a właściwy materiał zaczął się rozmywać, tak, że w pewnym momencie nie wiedziałam już, kogo do ofiar wliczamy. Mogę jeszcze wspomnieć o tym, że w książce dużo jest na temat Azji i Ameryki Południowej i to na nich skupia się autorka. To tam tropiła przestępczość, nie znajdziemy więc wielu wzmianek o temacie nam najbliższym, czyli Europie. Jest chyba jedno zdanie o Paryżu (jednak nie pamiętam już, w jakim kontekście) i na samym początku książki trochę o ofiarach z Europy Wschodniej, z naciskiem na Ukrainę. Jednak to wszystko. Nie zaliczam tego do wad, jako że przecież nikt nie wymaga od autorki, aby obleciała wszystkie kontynenty, jednak podaję tę informację na wypadek, gdyby ktoś szukał czegoś na temat konkretnych rejonów świata.

Bardzo ciężko jest ocenić taką książkę. Autorka podała informacje, które najwidoczniej dla niej są kluczowe, w dodatku mowa tu jest o prawdziwych ofiarach, jak więc mamy oceniać ich historie? Jeszcze raz wspominam o tym, jak niezwykłą osobą jest Lydia Cacho - doceniam jej wysiłek włożony w powstanie tej książki, bo to, co robi, jest niesamowite. Przyznam jednak, że spodziewałam się czegoś innego - przede wszystkim więcej emocji.

http://arnikaczyta.blogspot.com/2020/03/lydia-cacho-niewolnice-wadzy.html

Lydia Cacho to osoba, która niezwykle mi imponuje. To aż niewiarygodne, że w Polsce jest praktycznie w ogóle nieznana - szukałam jakichś informacji na jej temat po polsku i nie znalazłam nic oprócz zdawkowych paru zdań w opisie tej oto książki na stronach księgarni. Dziwne, że jeszcze nikt chyba nie napisał u nas więcej na jej temat, bo to osoba niezwykła, nieustraszona.

O...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1758
1757

Na półkach:

"Ogólnie rzecz biorąc, handel kobietami i dziećmi uważa się za relikt czasów, gdy „białe niewolnictwo” było formą drobnego biznesu…" – pisze autorka we wprowadzeniu. Ma rację, bo sama tak uważałam. Pamiętam moje zdumienie i reakcję niedowierzania na informację o aktualności tego świetnie prosperującego seksbiznesu na świcie. Z kolei ta książka zaskoczyła mnie skalą jego rozmiaru ujawnioną w tym zdaniu – "Rozwój globalnego przemysłu seksualnego zwiększył popyt na niewolników do takiego stopnia, że wkrótce ich liczba może przewyższyć liczbę afrykańskich niewolników sprzedanych między XVI a XIX wiekiem". Moją uwagę zwróciło użycie nie słowa handel, ale „przemysłu”. Przemysłu!
Potem się przekonałam, że to nie będzie ostatnie moje zadziwienie.
Jednak zanim do tego doszło, zanim zaczęłam czytać dalej, zadałam sobie pytanie – skoro handel, a właściwie już przemysł żywym towarem (strasznie to brzmi!) jest tak powszechny, to dlaczego ja, przeciętny człowiek, nie widzę tego tragizmu wokół siebie, poza okruchami „przydrożnych widoków” sprawiającymi wrażenie regionalności problemu lub informacji, zawsze w kontekście sukcesów walki z tym zjawiskiem? Dlaczego mam wrażenie, że wszystko jest pod kontrolą – działają fundacje broniące praw człowieka, urzędnicy do walki z przestępczością, specjalne jednostki policji, a w imię wolności wyboru niektóre kraje legalizują prostytucję jak Turcja, Holandia czy Niemcy. Wszystko jest Ok! – chciałoby się krzyczeć.
Otóż nie jest Ok.
Jest tylko uśpienie świadomości jednych i utwierdzenie pozostałych w normalności norm świata seksbiznesu. Jedni i drudzy są ofiarami pornokracji. Ostatnie słowo to określenie zjawiska jeszcze szerszego niż „przemysł” wprawiające mnie w kolejny, tym razem już szok! Tak, istnieje coś takiego, jak „popkultura niewolnictwa”, w której "kupno i sprzedaż ludzi w celach seksualnych sprzyja tworzeniu i umacnianiu pewnego typu kultury, w której niewolnictwo staje się normą i zostaje uznane za realne rozwiązanie problemów milionów kobiet", z systemem szkoleń dla sutenerów, jak skutecznie zniewolić kobietę i kilkuletnich dziewczynek (7-10 lat) uczących się techniki seksu oralnego na plastikowych członkach. Świat seksbiznesu idzie z duchem czasu i potrzebami jego klientów i nie opiera się już głównie na przemocy fizycznej, ale na mistrzowskiej manipulacji mechanizmami psychicznymi począwszy od małej dziewczynki, u której świadomie rozwija się osobowość hiperseksualną pozbawioną barier ochronnych oraz kobiet przekonanych, że to jedyna droga wyjścia z biedy i takich ludzi jak ja, którym wmawia się, że to w większości ich wolny wybór. Można uwierzyć w to ostatnie, gdyby nie przytoczone ostrzeżenie filozofa Isaiaha Berlina – "Wolność jest wolnością, a nie równością, uczciwością, sprawiedliwością, kulturą, szczęściem człowieczym albo spokojnym sumieniem". Tak zmanipulowani ludzie mogą mieć wrażenie, że nie mają z tym zjawiskiem nic wspólnego, a tymczasem "na całym świecie mafie znakomicie zdają sobie sprawę z tego, że łączą w swych działaniach biznes z polityką społeczną. Wykorzystują dehumanizację, upokarzanie i przemoc, będące summa summarum narzędziami politycznej dominacji".
Jak dużej i w jakim zakresie uświadomiła mi autorka tej publikacji. Kobieta niezwykła, uznana przez Amnesty International za najbardziej znaną dziennikarkę śledczą i obrończynię praw kobiet w Meksyku, jak przeczytałam w materiale prasowym. Wzór "dla każdego, kto chciałby zostać dziennikarzem", jak napisał z kolei niepokorny, włoski reportażysta Roberto Saviano we wstępnym słowie do jej publikacji. Aktywistki społecznej uprawiającej jeden z najbardziej niebezpiecznych rodzajów pozyskiwania informacji – reportaż wcieleniowy. Z tym rodzajem spotkałam się, czytając "Ja, terrorystę" Antonia Salasa, na którego publikacje, między innymi, powołuje się autorka. Jednak to był mężczyzna! W przypadku kobiety poziom niebezpieczeństwa wzrasta drastycznie, zwłaszcza w badanym świecie seksbiznesu, w którym kobieta jest bezwolnym przedmiotem. W ten ryzykowny sposób zdobyte doświadczenia i informacje umieściła w dwunastu reportażach z Turcji, Palestyny, Japonii, Kambodży, Birmy, Argentyny i Meksyku, spotykając się i rozmawiając oficjalnie lub w ukryciu z policjantem, obrońcami praw kobiet, Amerykanką – ofiarą rytualnego gwałtu członków Yakuzy, dziewczynkami – ofiarami pedofilów i niewolnicami seksualnymi. Przytoczyła konkretne opowieści o "gwałtach, zniewoleniu, morderstwach, zwodzeniu, poniżaniu, zbrodniach", okaleczaniu, znęcaniu się psychicznym i fizycznym, manipulowaniu i o zniewalającym strachu. Makabryczne historie konkretnych wykorzystujących i wykorzystywanych, ale nie po to, by epatować cierpieniem (a było ono ogromne!). Nie taki cel ma spełniać ta publikacja. Autorka dzieli się swoimi intencjami, pisząc – "Jak mówić o tych historiach, nie robiąc z nich egzaltowanych i ohydnych obrazów bólu i poniżenia?" Jak dotrzeć do mojej świadomości, bym zrozumiała przesłanie reportaży? Jak zwrócić moją uwagę na problem społeczny, wręcz ogólnoludzki i na istotę jej śledztwa, które miało "odpowiedzieć na podstawowe dziennikarskie pytania: kto w XXI wieku, jak, kiedy, gdzie i dlaczego sprzedaje tyle ludzi, broni i narkotyków?"
I odpowiedziała na nie precyzyjnie, opisując dokładnie aktorów "tej tragedii: handlarze żywym towarem, ofiary, które zmieniły się w oprawców, i ofiary, które wyleczywszy ciała i umysły, odmieniły swoje życie, pośrednicy, klienci, szefowie domów publicznych, wojskowi, mniej lub bardziej uczciwi, lub skorumpowani urzędnicy państwowi, matki, które chciały sprzedać mi swoje dzieci, i matki desperacko szukające córek porwanych przez handlarzy, wreszcie członkowie gangów kontrolujących miejscową turystykę seksualną". Ciężar zła, jakim obarczyła mnie autorka i bolesność uświadamiającej mnie fali faktów, były tak ogromne, że kiedy ona przyznawała się do chwili słabości, do zalewających ją emocji, strachu odbierającego apetyt, bólu psychicznego powodującego bezsenność, chłodu przerażenia wywołującego dręczące sny i wreszcie łez (a byłam silna tylko nią),wtedy odkładałam książkę, by nie reagować tak samo. A przecież, zgodnie z przytoczoną wcześniej deklaracją, nie o to jej chodziło, by mnie emocjonalnie rozkleić, ale o to, bym w ten niestety bolesny sposób, bo innego nie ma, nadal widziała twarze konkretnych kobiet i dziewczynek, gdy usłyszę o bezosobowo brzmiącym handlu żywym towarem, prostytutkach, które rzekomo same wybrały swoje zajęcie, dziewczynkach, które podobno same wchodzą mężczyznom do łóżka i pogląd pozbawiony wartości moralnych, że "mafia to biznes, że prostytucja jest gałęzią gospodarki i że kobiety, dziewczęta i młodzi chłopcy są towarem na sprzedaż". Bym poznała przyczyny seksbiznesu (uwarunkowania kulturowe, polityczne i ekonomiczne) oraz jego daleko sięgające psychiczne i społeczne skutki. Zarówno u jednostki, jak i w całych narodach.
W ten sposób stworzyła książkę-mapę współczesnego niewolnictwa.
W szerokim rozumieniu tego pojęcia z naciskiem na handel w celach seksualnych kobietami i dziewczynkami. Jednak to, na co zwróciłam szczególną uwagę w jej poglądach, to przekonanie o praprzyczynie tego zjawiska – maczyzmie mężczyzn, opisanym przez antropologa Ralpha Boltona, na którego publikację się powołuje. "Oparty na władzy, zazdrości, autoafirmacji i seksualności", przy braku pracy nad sobą i przy sprzyjającym jego rozwojowi i utrwalaniu uwarunkowaniami kulturowymi podtrzymywanymi przez przywódców religijnych, twórców kultury i media promujące męską kulturę czy patriarchalny system wychowania, rośnie w siłę, demoralizując ludzkość. To dlatego nawołuje słowami kanadyjskiego dziennikarza, Victora Malarek’a – "Społeczeństwo musi stawić czoło upadkowi męskich wartości i destrukcyjnemu charakterowi męskich zachowań".
Odważny pogląd. I z pewnością oburzyłby mnie jego seksizm, gdybym nie przeczytała "Mężczyzny na kozetce" Brandy Engler, w której to książce seksuolożka specjalizująca się w psychoterapii mężczyzn, wytłumaczyła mi prosty, silnie warunkujący się związek między potrzebą seksu a poczuciem władzy u mężczyzny. Stąd bardzo dobry i adekwatny do tego poglądu polski tytuł tej publikacji.
Chciało mi się krzyczeć – Mężczyźni, co z wami jest nie tak!?
To jeszcze nie wszystko. Autorka nie poprzestała w swoich dociekaniach tylko na opisie obecnego stanu zjawiska seksbiznesu. Stworzyła jego pełną diagnozę, zamykając ją kasandrycznym zdaniem – "Wyobraźmy sobie, co by się stało, gdyby nie został powstrzymany ruch, którego celem jest normalizacja gwałtu na nieletnich".
Przerażająca wizja!
By zaraz potem podsunąć dla każdego, nawet tak przeciętnego człowieka, jak ja, propozycje wsparcia walki pojedynczych, osamotnionych w niej osób (dziennikarzy czy aktywistów społecznych),bo jak zauważa – "nie jednostkowego bohaterstwa nam trzeba, lecz wspólnego działania". I uprzedzając moje pytanie – Ale co ja mogę, słaba, bojaźliwa, na dodatek kobieta, zrobić? – szybko wypunktowała w aneksie umieszczonym na końcu książki, konkretne działania, postawy i zachowania. Większość z nich mogę spełnić bez jakichkolwiek konsekwencji dla siebie (np. nie dawać pieniędzy dzieciom żebrzącym na ulicy),ale część z nich wymaga niezwykłej odwagi cywilnej. Nie mam jej w takim stopniu, jak autorka, która za swoje publikacje była więziona, torturowana i zgwałcona. Prawdopodobnie nie potrafiłabym powiedzieć tak, jak ona – "Życie nie kończy się wraz z gwałtem". I działać dalej.
Jednak mogę pisać o tej wyjątkowej kobiecie, "która wędruje szlakiem zła, szukając kogoś, kto zna, być może utopijne, rozwiązanie problemu, jak uchronić ludzkość przed swoim własnym okrucieństwem".
Chcę jej w tym na swój sposób pomóc.
I jeszcze jedno.
Tym mężczyznom, którzy poczuli się urażeni poglądami autorki, przytoczę jeden z postulatów do natychmiastowego zastosowania – "Nie generalizować: miliony mężczyzn nie chcą zniewalać ani wykorzystywać seksualnie kobiet i nieletnich…" co nie znaczy, że mają trwać biernie. Namawia do zajęcia stanowiska w tej sprawie i czynnego udziału w transformacjach społecznych.
nostrzuksiazki.pl

"Ogólnie rzecz biorąc, handel kobietami i dziećmi uważa się za relikt czasów, gdy „białe niewolnictwo” było formą drobnego biznesu…" – pisze autorka we wprowadzeniu. Ma rację, bo sama tak uważałam. Pamiętam moje zdumienie i reakcję niedowierzania na informację o aktualności tego świetnie prosperującego seksbiznesu na świcie. Z kolei ta książka zaskoczyła mnie skalą jego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
120
115

Na półkach:

Treść książki porażająca. Nie byłam w stanie czytać jej w szybkim tempie, bo momentami była zbyt obciążająca psychicznie. Niektóre z historii są dla mnie straszne, okropne. Ilość przemocy, obłudy, hipokryzji jest nie do wyobrażenia. Książka czasami była dla mnie trochę chaotyczna stąd ta ocena. Ogólnie bardzo mocna treść, z pewnością dla dojrzałego czytelnika.

Treść książki porażająca. Nie byłam w stanie czytać jej w szybkim tempie, bo momentami była zbyt obciążająca psychicznie. Niektóre z historii są dla mnie straszne, okropne. Ilość przemocy, obłudy, hipokryzji jest nie do wyobrażenia. Książka czasami była dla mnie trochę chaotyczna stąd ta ocena. Ogólnie bardzo mocna treść, z pewnością dla dojrzałego czytelnika.

Pokaż mimo to

avatar
136
136

Na półkach: , , , ,

Książka świetnej dziennikarki śledczej. Historie kobiet które które zostały zmuszone do prostytucji wstrząsające niepojęte relacje kobiet krórym cudem udało się wyrwać z rąk handlarzy żywym towarem. Trudno uwierzyć że w cywilizowanych religijnych krajach takich jak np Turcja niewolnictwo seksualne kwitnie a to wszystko dzieje za pozwoleniem władz. W wielu krajach policja funkcjonariusze służb celnych i migracyjnych zamieszana jest w proceder handlu kobietami. Często zdarza się że kilkuletnie dziewczynki sprzedawane są przez własne rodziny co spowodowane jest biedą. O tym nie mówi się głośno warto przeczytać

Książka świetnej dziennikarki śledczej. Historie kobiet które które zostały zmuszone do prostytucji wstrząsające niepojęte relacje kobiet krórym cudem udało się wyrwać z rąk handlarzy żywym towarem. Trudno uwierzyć że w cywilizowanych religijnych krajach takich jak np Turcja niewolnictwo seksualne kwitnie a to wszystko dzieje za pozwoleniem władz. W wielu krajach policja...

więcej Pokaż mimo to

avatar
637
519

Na półkach: ,

Niewiarygodne...oburzajace...przerażające...? Nie wiem nawet jakich użyć słów żeby opisać uczucia, które się pojawiają podczas czytania książki. ..jak to możliwe ze w czasach "wolności" i rzekomo przestrzegania praw człowieka - dzieja sie takie rzeczy i to za przyzwoleniem władz. .. niepojęte straszne... niewyobrażalne dla normalnego człowieka... ile krzywdy spotyka kobiety i dziewczynki, które trafią w "złe" ręce i jak dwulicowi potrafią być ludzie, którzy przyczyniają się do tego, że istnieje w ogóle popyt na takie usługi...jak dla mnie psychopaci - bo nie mogę inaczej nazwać kogoś, kto czerpie przyjemność z agresji seksualnej wobec kobiet, a zwłaszcza małych dzieci... reportaż zbyt poruszajacy, żeby nie miał szans trwale zapaść w pamięć...

Niewiarygodne...oburzajace...przerażające...? Nie wiem nawet jakich użyć słów żeby opisać uczucia, które się pojawiają podczas czytania książki. ..jak to możliwe ze w czasach "wolności" i rzekomo przestrzegania praw człowieka - dzieja sie takie rzeczy i to za przyzwoleniem władz. .. niepojęte straszne... niewyobrażalne dla normalnego człowieka... ile krzywdy spotyka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
145
31

Na półkach: , ,

To pierwsza książka, w której zetknąłem się z tym tematem na poważnie. Było to od razu zderzenie ze ścianą. Przyznam, że wcześniej nie za bardzo zastanawiałem się nad poruszonymi w niej problemami, pedofilię i gwałty uważałem za zjawiska marginalne. Patrzyłem na nie przez pryzmat beztroskiej rzeczywistości, w której żyję. Przyznam, że łatwiej się żyło przed przeczytaniem "Niewolnic władzy".

To pierwsza książka, w której zetknąłem się z tym tematem na poważnie. Było to od razu zderzenie ze ścianą. Przyznam, że wcześniej nie za bardzo zastanawiałem się nad poruszonymi w niej problemami, pedofilię i gwałty uważałem za zjawiska marginalne. Patrzyłem na nie przez pryzmat beztroskiej rzeczywistości, w której żyję. Przyznam, że łatwiej się żyło przed przeczytaniem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
80
2

Na półkach: ,

Moim zdaniem ta ksiazka jest dobra dla osob chcacych zglebic problem handlu ludzmi i niewolnictwem seksualnym od podstaw.
Nie jest to napewno ksiazka na dlugie zimowe wieczory!

Moim zdaniem ta ksiazka jest dobra dla osob chcacych zglebic problem handlu ludzmi i niewolnictwem seksualnym od podstaw.
Nie jest to napewno ksiazka na dlugie zimowe wieczory!

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    458
  • Przeczytane
    238
  • Posiadam
    115
  • Teraz czytam
    18
  • Literatura faktu
    6
  • Ulubione
    6
  • 2014
    5
  • 2018
    5
  • Feminizm
    4
  • 2013
    3

Cytaty

Więcej
Lydia Cacho Niewolnice władzy Zobacz więcej
Lydia Cacho Niewolnice władzy Zobacz więcej
Lydia Cacho Niewolnice władzy Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także