Silmarillion

Okładka książki Silmarillion
J.R.R. Tolkien Wydawnictwo: Amber fantasy, science fiction
408 str. 6 godz. 48 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Tytuł oryginału:
The Silmarillion
Wydawnictwo:
Amber
Data wydania:
2012-10-16
Data 1. wyd. pol.:
2012-10-16
Liczba stron:
408
Czas czytania
6 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324144662
Tłumacz:
Maria Skibniewska
Tagi:
tolkien Śródziemie

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Kształtowanie Śródziemia Christopher John Reuel Tolkien, J.R.R. Tolkien
Ocena 7,9
Kształtowanie ... Christopher John Re...
Okładka książki Ballady Beleriandu Christopher John Reuel Tolkien, J.R.R. Tolkien
Ocena 8,3
Ballady Beleri... Christopher John Re...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,1 / 10
3035 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
39
38

Na półkach:

Początek zachwycił pięknym opisem stworzenia – zakotwiczonym wyraźnie w tradycji biblijnej – z Eru Ilúvatarem i jego zastępem Ainurów wyśpiewującym muzykę sfer, i Melkorem (zwanym później Morgothem), którego pycha i rządza władzy popycha do buntu, kładąc tym samym zaczyn pod wszelkie przyszłe zło. I pod całą opowieść, gdyż Silmarillion toczy się wokół wojny Melkora z tymi, którzy nie dali się zwieść jego niecnym podszeptom, a gdy Morgoth zostanie pokonany – z jego najpotężniejszym sługą, Sauronem. Kojąca to wizja świata, w którym osobowe zło może i jest potężne, ale przynajmniej można je zidentyfikować i ostatecznie pokonać. Jednak ta identyfikacja nie przychodzi łatwo, bo Morgoth to istny mistrz kuszącego sofizmatu – łatwo jest nam, czytelnikom, ale bynajmniej nie istotom zamieszkującym Ardę.

Po kosmogonii następuje czas na dzieło właściwe. Quenta Silmarillion to dzieje wojen z Morgothem prowadzonych przez elfy i inne istoty przebywające w Beleriandzie. Melkor wiedziony czystym pragnieniem czynienia zła próbuje zniszczyć cały świat i objąć go w swoje władanie, a szlachetne elfy robią wszystko by do tego nie dopuścić. Gdzieś w tle jest jeszcze kwestia Silmarilów – klejnotów zawierających w sobie obrócone już wniwecz światło drzew Valinoru, ostatnią pamiątkę po stanie wiecznej szczęśliwości – i przysięgi, jaką złożył ich twórca i jego synowie: że nie spoczną póki ich nie odzyskają – a skradł je Morgoth.

Brzmi jak banał? Tylko że nie jest. Elfy okazują się wcale nie aż takie szlachetne: te związane przysięgą popełniają wiele niecnych czynów, byle tylko położyć swoje ręce na Silmarilach, ale i reszcie zdarzają się zachowania moralnie wątpliwe, czy to wynikające z dumy, czy z lekkomyślności. Nie mówiąc już o złu inspirowanym przez Melkora. Mimo wszystko jednak w ogólnym porządku rzeczy jest to rasa zachwycająca i godna podziwu. Każdy z nas chciałby być elfem, zwłaszcza że są one nieśmiertelne.

Ta nieśmiertelność kontrastuje z losem ludzi, których pośmiertny los jest nieznany dla nikogo poza samym Eru. Wydawałoby się to wielką niesprawiedliwością, gdyby nie to, że dzięki takiemu przeznaczeniu mają większą motywację by zrobić coś ważnego i zapisać się w pieśniach; nigdy też nie tracą woli i chęci istnienia. Elfy natomiast po czasie stają się znużone światem i odpływają na zachód do Valinoru, by tam zniknąć na zawsze z kart opowieści. Co z kolei dzieje się z ludźmi gdy skończy się ich żywot – nie wiemy, ale przecież można domniemywać, że Ilúvatar odpowiednio o nich zadbał. Morgoth zasiewa jednak w wielu ludziach ziarno niepokoju, każące im obawiać się tego co po drugiej stronie i marzyć o nieśmiertelności; to stanie się powodem zguby Númenoru – najwspanialszego z człowieczych królestw, wyraźnie inspirowanego legendą o Atlantydzie.

Tolkien zamierzył sobie stworzyć od podstaw zbiór legend i mitów pasujących atmosferą do angielskiej ziemi. „Silmarillion” i cała reszta opowieści, spisywanych przez całe życie autora, a zebranych pośmiertnie przez jego syna, jest realizacją tego zamysłu, być może nader ambitnego, określonego nawet przezeń w liście do swojego przyjaciela Miltona Waldmana – absurdalnym. A zatem jest to tekst całkiem różny od „Władcy Pierścieni” czy „Hobbita”, o odmiennej skali: opisuje tysiące lat, od samego stworzenia świata, aż do wydarzeń znanych z tamtych dwóch książek.

Siłą rzeczy więc narracja bywa skrótowa; wiele doniosłych wydarzeń kwitowanych jest jednym czy dwoma zdaniami. Dialogów tu nie uświadczymy, bardzo rzadko tylko zdarzy się jakiś monolog, wygłoszony mocno archaizowanym stylem. Nie znaczy to bynajmniej, że warstwa językowa jest drętwa: w wielu fragmentach można z przyjemnością się rozczytywać, chłonąc słowa i podziwiając kunszt autora. Znajdziemy tutaj nawet jeden urzekający wiersz – błyskotliwą metaforę pojedynku dwóch potężnych adwersarzy.

Zatrzymajmy się jeszcze na chwilę przy kwestii stylu. Sama narracja stylizowana jest wyraźnie, ale dość oszczędnie (ot, tu i tam jakieś dawne słowo czy niedzisiejsza konstrukcja gramatyczna), natomiast sposób wypowiadania się postaci daje nam jasno do zrozumienia, że słuchamy o sprawach wielkiej wagi i że rzecz dzieje się w czasach pradawnych. Niestety zatraciła się ta właściwość tekstu w tłumaczeniu Marii Skibniewskiej. Nie można odmówić mu poprawności i kunsztu warsztatowego, jednak wydaje się zbyt suche i zbyt ostrożne. Po lekturze tłumaczenia postanowiłem sięgnąć po oryginał i czytało mi się go zdecydowanie lepiej: nie wiem jednak czy dlatego, że już wiedziałem o co chodzi i na co zwracać uwagę, by później się nie pogubić (podpowiedź: na wszystko), czy że oryginalny język był zdecydowanie bardziej angażujący. A może na czytniku czyta się wygodniej niż z dużego woluminu. Możliwe że wszystkie te czynniki po trochu lub jakaś ich kombinacja.

Wymaga ta lektura zaprzężenia do pracy naszego największego daru: wyobraźni. Gdy się to uda, czekają na nas monumentalne obrazy bitew, heroicznych czynów, wydarzeń zmieniających fundamenty świata. Ale też opowieści bardziej kameralne: o miłości, przyjaźni, szaleństwie, rozpaczy i poświęceniu. Fabuła w wielu miejscach bywa zaskakująca. Bardzo często pierwszoplanowi (do czasu) bohaterowie giną w bitwach lub innych podobnych okolicznościach. Nie ma tutaj postaci, takich jak Frodo czy Bilbo, o których wiadomo, że dotrwają do końca i że nic złego nie może im się stać. Okazuje się, że już dawno przed George'em Martinem powstało fantasy, w którym śmierć ważnych protagonistów to naturalna kolej rzeczy.

Zła nie można tutaj lekceważyć, co czyni lekturę bardzo emocjonującą. Nieprzyjaciel jest potężny i obraca wszystko w ruinę. To w gruncie rzeczy opowieść o przemijaniu. Nie będzie szczęśliwego zakończenia, chyba że za takie można uznać odejście znużonych elfów i nastanie ery człowieka – słabego, śmiertelnego i niepamiętającego nawet wspaniałości dni minionych, nie mówiąc już o dorównaniu im.

Dopiero teraz dotarła do mnie pełnia piękna całego dzieła Tolkiena i zrozumiałem, dlaczego autor to właśnie „Silmarillion” uważał za swoje najważniejsze osiągnięcie. Jak często zdarza się pisarz tworzący w najdrobniejszych szczegółach świat od jego zarania przez tysiące lat historii, umieszczający w nim kilka wymyślonych przez siebie, filologicznie opracowanych języków? Opowiadający w nim, twórczo przetwarzając, na nowo motywy obecne w naszej kulturze od samego początku. Doprawdy, chciałoby traktować się to jak pełnoprawną mitologię, na równi z grecką, rzymską, skandynawską, słowiańską czy jakąkolwiek inną, czerpać z niej inspirację i mieć zawsze w pamięci, żałując jedynie że nie jest prawdziwa.

A może – jak każda dobra opowieść – jest?

Więcej: http://www.libri-legebantur.pl/2015/12/silmarillion.html

Początek zachwycił pięknym opisem stworzenia – zakotwiczonym wyraźnie w tradycji biblijnej – z Eru Ilúvatarem i jego zastępem Ainurów wyśpiewującym muzykę sfer, i Melkorem (zwanym później Morgothem), którego pycha i rządza władzy popycha do buntu, kładąc tym samym zaczyn pod wszelkie przyszłe zło. I pod całą opowieść, gdyż Silmarillion toczy się wokół wojny Melkora z tymi,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    16 113
  • Chcę przeczytać
    7 015
  • Posiadam
    5 313
  • Ulubione
    1 464
  • Teraz czytam
    640
  • Fantastyka
    467
  • Fantasy
    343
  • Chcę w prezencie
    243
  • Tolkien
    87
  • J.R.R. Tolkien
    51

Cytaty

Więcej
J.R.R. Tolkien Silmarillion Zobacz więcej
J.R.R. Tolkien Silmarillion Zobacz więcej
J.R.R. Tolkien Silmarillion Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także