Arkadia
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Wydawnictwo:
- Videograf
- Data wydania:
- 2013-07-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-07-01
- Liczba stron:
- 256
- Czas czytania
- 4 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788378352051
- Tagi:
- SF science fiction
Ziemia, bliska przyszłość. Morza zalewają coraz większe części kontynentów, niszcząc cywilizację. Do zakładu wychowawczego w Arkadii trafia Helena. Ta młoda dziewczyna podobno kogoś zabiła, lecz nie zna szczegółów tej zbrodni, gdyż każda nowa więźniarka zostaje poddana wymazaniu pamięci w miejscu zwanym ciemnią. Amnezja nie jest jednak zupełna - w głowie Heleny majaczą skrawki wspomnień, z których próbuje odbudować swoją przeszłość.
W tej apokaliptycznej scenerii rozgrywa się opowieść o nadziei, moralności, a przede wszystkim o miłości rozkwitającej na gruzach świata. Helena broni się przed uczuciem do wychowawczyni Nadii, świadoma, że mogą z niego wyniknąć tylko kłopoty. Tymczasem w zakładzie dochodzi do zbrodni, która stawia pod znakiem zapytania dalsze losy bohaterek. Co się stanie z Nadią? Czy Helena dostanie szansę wyjścia na zewnątrz, by poznać swoją historię?
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Tabula rasa?
Że „Arkadia” jest powieścią napisaną przez początkującą pisarkę, widać od pierwszych stron. Co samo w sobie nie musi oczywiście być wadą. Aczkolwiek w przypadku tej akurat książki chwiejność kroków autorki i wynikające z niej potknięcia są głównymi zarzutami, jakie można jej postawić. Co też nie jest jednoznacznie pejoratywne, bo oznacza, że choć warsztat jeszcze kuleje, fabuła potrafi się obronić. Ale po kolei.
Cała rzecz zaczyna się w momencie, w którym Helena, główna bohaterka, pełniąca jednocześnie rolę narratorki, trafia do więzienia. Czy raczej eksperymentalnego ośrodka resocjalizacyjnego, jak woli mówić o tym przybytku jego personel. Nazewnictwo jest tu jednak kwestią drugorzędną, a fakty przedstawiają się następująco: kilkuosobowa cela, ściśle ustalony rytm dnia, prace przymusowe, brak możliwości wyjścia na zewnątrz, stała obecność straży, ale i współtowarzyszek niedoli, z których każda ma na sumieniu jakąś większą czy mniejszą zbrodnię. Jaką dokładnie – do końca nie wiadomo, gdyż pierwszą rzeczą, jaka spotyka nowoprzybyłe jest kasacja pamięci, po której ze wspomnień zostają pojedyncze, ulotne i nie zawsze pasujące do siebie strzępy, przypominające raczej resztki snu.
By oddać realia, stanowiące nie tylko tło dla snutej na kartach „Arkadii” opowieści, ale mające niezaprzeczalny wpływ na kształt, jaki ona przybiera, należy wspomnieć, co dzieje się za więziennymi murami. Świat na zewnątrz, dla niepoznaki opisywany innymi nazwami, ale tak naprawdę będący futurystycznym odpowiednikiem naszego, stopniowo znika pod wodą. Przetrzebiona ludzkość stara się jednak funkcjonować na tyle normalnie, na ile to w ogóle możliwe z widmem powolnej i nieuniknionej apokalipsy nad głowami. Taki stan rzeczy znajduje odzwierciedlenie w więziennym światku zarządzanym przez sumienne, acz pozbawione nadziei emigrantki z odległej Waponii (podobieństwo nazw nieprzypadkowe) – państwa, które w całości zniknęło już pod wodą. Arkadyjskie więźniarki już wkrótce odczują na własnej skórze, jaki ogromne różnice kulturowe dzielą Środkową Europę i Daleki Wschód.
Z krótkiego opisu zamieszczonego na okładce książki wyłania się obraz czegoś, co mogłoby wyrosnąć z połączenia „Zatopionych Miast” Paolo Bacigalupiego i „Niebanalnej więzi” Sarah Waters. Trudno wyrokować, czy któryś z powyższych tytułów rzeczywiście posłużył Iwonie Michałowskiej za inspirację, obydwa jednak starają się koncentrować na świecie wewnętrznych przeżyć bohaterów i zmianach zachodzących w nim pod wpływem różnego rodzaju nacisków z zewnątrz. Podobnie ma się rzecz w „Arkadii” – otoczenie wpływa na Helenę, ale to jej myśli i odczucia są tu najważniejsze.
Autorka stara się pogłębiać psychologicznie swoje bohaterki, ze szczególnym naciskiem na protagonistkę i wychodzi jej to różnie, nierzadko niestety z papierowym lub przerysowanym efektem końcowym. Godne pochwały są jednak same intencje – próby pokazania, jak rzadko motywy stojące za ludzkimi poczynaniami można poddać łatwej i jednoznacznej ocenie.
Relatywizm etyczny nie jest jedyną ważką kwestią podjętą na kartach powieści. Znajdziemy tu także próby oceny zależności pomiędzy świadomością winy a przebiegiem i końcowym wynikiem procesu resocjalizacyjnego, autorka nie stroni od tematów takich jak przeżywanie straty czy traumy, od mówienia o kontrowersjach, jakie wywołuje zażyłość pomiędzy więźniarką a członkinią personelu, o głębokości międzykulturowych różnic i ich konsekwencjach. Helena przeżywa trudną miłość, jest świadkiem śmierci, bywa stawiana w sytuacjach nie do pozazdroszczenia, a wszystko to tworzy wyboistą drogę do ponownego poznania siebie. Staje się czymś w rodzaju empatycznego katalizatora przemian zachodzących w więziennej społeczności, lecz by mogło do tego dojść, wszystko co ją spotka musi być doprawione szczyptą goryczy. Najczęściej na szczypcie się nie kończy, gdyż autorka podejmuje grę z emocjami czytelnika, często odnosząc na tym polu sukcesy – zwłaszcza w momentach smutnych i wzruszających. Nie jest to jednak powieść wyłącznie przygnębiająca – ciepłe odczucia wzbudzi w czytelniku chociażby miłość do literatury, ale i książek w ich materialnej formie, której przejawy Michałowska wplotła gęsto w swoją opowieść.
„Arkadia”, jak już zostało powiedziane we wstępie, nie jest książką pozbawioną wad. Najpoważniejszą z nich jest bardzo nierówny styl pisarski autorki, która często porzuca (bardzo szkolny, niestety) literacki język na rzecz narracji wręcz kolokwialnej. Wtręty zaczerpnięte z młodzieżowego slangu nie byłyby niczym dziwnym w ustach i myślach młodych dziewcząt i kobiet, ale w sposobie, w jaki wykorzystuje je Michałowska jest coś sztucznego, wymuszonego. Być może wynika to z braku swobody w posługiwaniu się tego typu kolokwializmami, a może problem tkwi w zakorzenionym głęboko w odbiorcach kultury przekonaniu, że język literacki i potoczny nigdy nie stworzą spójnej całości. Jeśli chodzi o drobniejsze przewinienia, są momenty, w których powieść kłuje po oczach swoją naiwnością, autorce nie zawsze udaje się uniknąć powierzchowności i stereotypizacji, a liczne nawiązania do innych tekstów kultury – głównie książek i filmów – z uroczych stają się czasem nachalnymi.
Mimo swoich niedociągnięć „Arkadia” zasługuje na miano przyzwoitego debiutu. Iwona Michałowska, miast pójść na łatwiznę i zaistnieć w świadomości czytelników jakąś prostą opowiastką, prezentuje naprawdę spore ambicje. Zaowocowało to powieścią emocjonalną, niepoprzestającą na powierzchownym opisie fikcyjnych wydarzeń mającym dostarczyć czytelnikowi prostej rozrywki, a przy tym na tyle wciągającą, że przymykanie oka na jej wady nie jest takim znów trudnym zadaniem.
Agata Rugor
Książka na półkach
- 109
- 96
- 51
- 9
- 4
- 3
- 2
- 2
- 2
- 2
Cytaty
Pamiętam, że byłam kimś, ale nie wiem kim. Pamiętam świat, ale siebie w nim nie widzę, tak jak nie widzi się swojej twarzy, póki nie spojrzy...
RozwińUważał, że w dużej mierze kierują nami nieświadome popędy, a ludzką jaźń podzielił na trzy obszary, które kojarzą mi się trochę z domem z mo...
Rozwiń
Opinia
Raj to nie miejsce, a stan umysłu
Łukasz Orbitowski o „Czarnym piasku” Iwony Michałowskiej, książce opublikowanej rok temu w sieci, pisał tak: "(...) autorkę stać na więcej. Pisze ostrożnie, zbyt ostrożnie, jakby bała się powiedzieć za dużo."*
Hmm... „Czarny piasek” przeczytałam, stwierdziłam pewną oględność pióra autorki, co akurat uznaję za zaletę. Rzecz w tym, by autorowi udało się pobudzić czytelnika do współpracy, trącić tę czułą strunę, wyzwolić czasem głęboko zagrzebane wspomnienia, ulotne wrażenia, pobudzić powstanie nowych skojarzeń tak, by wyzwolić rezonans, by lektura stała się nie tylko prostym poznaniem tekstu, ale osobistym przeżyciem. I w prozie Iwony Michałowskiej jest właśnie to coś: dobór słów na tyle sugestywny, by poruszyć, a jednocześnie na tyle powściągliwy, by pozostawić miejsce dla wyobraźni/pamięci czytelnika. Autorka wstrzymuje pióro bynajmniej nie ze strachu. Moim zdaniem to immanentna cecha jej stylu, sprawdzająca się bardzo dobrze w pisaniu o emocjach. Fragmenty „Czarnego piasku” wywarły na mnie na tyle duże wrażenie, że nazwisko autorki trafiło z miejsca na moją prywatną krótką listę. I bardzo się cieszę, że mam teraz okazję napisać słów kilka o jej papierowym debiucie, „Arkadii”, która głównie o emocjach traktuje.
Akcja powieści toczy się w postapokaliptycznym świecie, który powoli umiera. Zamiast jednego oślepiającego błysku zagłady, katastrofa jest rozłożona na lata. Stopniowo podnosi się poziom mórz, ludzkość cofa się na wyżej położone tereny, kontynenty zamieniają się w wyspy. Niektóre państwa zniknęły z mapy, powstały nowe, na jednych terenach panuje anarchia, na innych ludzie desperacko walczą o zachowanie status quo. Na ocalałe obszary trafili uchodźcy. Zapasy paliw zostały wyczerpane, zamarł transport lądowy, na morza powróciły parowce opalane drewnem. Nie działa internet, łączność międzykontynentalna nie istnieje. Gospodarka towarowa niknie w oczach, ludzie ponownie odkrywają handel wymienny.
Powieściowa Arkadia to nazwa organizmu państwowego, który jeszcze działa: posiada jeden ośrodek władzy, funkcjonującą opiekę zdrowotną, szkoły, policję i sądy, działające więzienie, zorganizowany system poboru podatków (w postaci kontyngentów żywności z okolicznych farm), energię elektryczną dzięki elektrowniom wiatrowym otaczającym główne miasto – także Arkadię. Wydaje się, że Arkadia-państwo jest oazą prawa i porządku na gruzach cywilizacji. Jednak spojrzenie pod powierzchnię zjawisk ujawnia oznaki rozpadu: coraz rzadziej przypływające statki handlowe, gangi „ochroniarzy” terroryzujące poszczególne dzielnice, rozszerzające się slumsy pełne głodujących ludzi, wzrastającą przestępczość. Chociaż powieściowa Arkadia coraz bardziej oddala się od swej symbolicznej imienniczki, to jednak życie w niej, wobec postępującej wokół zagłady, wciąż ma posmak raju.
Bohaterką i narratorką powieści jest więźniarka, Helena, skazana za popełnienie zabójstwa. Ale Helena nie zna okoliczności zbrodni, nie pamięta ofiary, nie wie nawet, kim jest, bowiem wymazywanie pamięci u wszystkich osadzonych stanowi element eksperymentalnej terapii, której celem jest usunięcie złego, szkodliwego społecznie, warunkowania. Przejście przez ciemnię, bo tak określany jest ten zabieg, nie powoduje jednak całkowitej amnezji – więźniarki zachowują szkolny zasób wiedzy i wiedzą, że odbywają karę. Czasem fragmenty zatartych wspomnień powracają w snach, czasem jakieś słowa przywołują obrazy z przeszłości. Helena, z takich właśnie okruchów, usiłuje mozolnie poskładać własną tożsamość, zrekonstruować przeszłość.
Interesująco, choć nieco egzotycznie prezentuje się ten pomysł resocjalizacji. Skoro więźniarki nie wiedzą, jakie przestępstwo popełniły, mało tego – nie wiedzą na jak długo zostały odizolowane, to oznacza, że w Arkadii zrezygnowano z odpłaty w bardzo wybiórczy sposób: po przekroczeniu bram więzienia żadna skazana nie zna szczegółów swojej sprawy – jedynie kolory tunik odróżniają sprawczynie lżejszych przestępstw od morderczyń i zabójczyń. Czy taka niewiedza może okazać się pomocna w przywróceniu ich społeczeństwu? Problem frapujący, niestety nie do rozstrzygnięcia bez specjalisty. Jednak nie niuanse reedukacji – jak sądzę – leżą u podstaw zaimplementowania tego pomysłu w książce. Celem podstawowym było stworzenie bohaterki całkowicie wyobcowanej, w pełni oderwanej od korzeni, swoistego rodzaju tabula rasa, którą można zapisać de novo.
Helena tworzy na powrót samą siebie (a raczej odtwarza, bo wrażenia szczególnie silnych wspomnień, choć bezładnie, powracają), między innymi dzięki kulturze. Jak można się łatwo domyślić, w obliczu postępującej zagłady świata, kultura staje się pierwszą ofiarą: nikt już nie tworzy filmów, nie powstają nowe dzieła literackie, ba – prawie nikt już nie czyta. Za wyjątkiem więźniarek, które mają dostęp do niewielkiego księgozbioru. Ten wątek jest wykorzystany bardzo zręcznie: niektóre lektury Heleny uchylają zatrzaśnięte drzwi jej pamięci, inne – budzą nadzieję i pomagają przetrwać. No i jest jeszcze wątek miłosny i tu należy się autorce szczególna pochwała: już dawno nie czytałam opisu sceny erotycznej napisanej z takim taktem i wyczuciem. Przedstawione zbliżenie nie ma nic wspólnego z instrukcją obsługi czy epatowaniem seksem – przeciwnie, jest w nim delikatność i emocje, stanowiące fizyczne dopełnienie żywionych uczuć.
Może więc to nie Arkadia-państwo, ani Arkadia-miasto, jest tym wymarzonym rajem? Może dla Heleny jest nim więzienie – miejsce o znanych regułach (nawet jeśli arbitralnie narzuconych z zewnątrz), miejsce, w którym – przy uwzględnieniu panujących na zewnątrz warunków – przeżycie kolejnego dnia jest łatwiejsze. A może prawdziwą Arkadią jest stan umysłu: pogodzenia się ze sobą, zaakceptowanie własnych wad i zalet, odnalezienie własnej tożsamości? Absolutna wolność jest wszak niemożliwa – wszędzie natrafiamy na jakieś zasady, a postapokaliptyczny świat powieści ma w zanadrzu cały ich zestaw. Może zatem prawdziwa Arkadia może zostać stworzona tylko wewnątrz, przez nas samych?
Cóż... polecam lekturę „Arkadii” i samodzielne rozstrzygnięcie tego dylematu.
* Blog autorki: http://mutant12.wordpress.com/proza-2/czarny-piasek-fragmenty-recenzji/
Recenzja ukazała się 2013-08-07 na portalu katedra.nast.pl
Raj to nie miejsce, a stan umysłu
więcej Pokaż mimo toŁukasz Orbitowski o „Czarnym piasku” Iwony Michałowskiej, książce opublikowanej rok temu w sieci, pisał tak: "(...) autorkę stać na więcej. Pisze ostrożnie, zbyt ostrożnie, jakby bała się powiedzieć za dużo."*
Hmm... „Czarny piasek” przeczytałam, stwierdziłam pewną oględność pióra autorki, co akurat uznaję za zaletę. Rzecz w tym, by...