The Gap Into Ruin: This Day All Gods Die

Okładka książki The Gap Into Ruin: This Day All Gods Die Stephen R. Donaldson
Okładka książki The Gap Into Ruin: This Day All Gods Die
Stephen R. Donaldson Wydawnictwo: Bantam Books Cykl: Skoki (tom 5) fantasy, science fiction
688 str. 11 godz. 28 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Skoki (tom 5)
Tytuł oryginału:
The Gap Into Ruin: This Day All Gods Die
Wydawnictwo:
Bantam Books
Data wydania:
1997-01-01
Data 1. wydania:
1997-01-01
Liczba stron:
688
Czas czytania
11 godz. 28 min.
Język:
angielski
ISBN:
0553573284
Tłumacz:
Skok w Zniszczenie: Tego Dnia Wszyscy Bogowie Umierają
Średnia ocen

9,0 9,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
9,0 / 10
1 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
367
198

Na półkach: , , ,

Przyszedł czas na ostatnią część space opery Skoki, Donaldsona. Po bardzo dobrym, pełnym zwrotów akcji „Skoku w szaleństwo”, czekałam na fenomenalny finał, wywołujący we mnie dreszcze ekscytacji.
Poraziła mnie jednak nuda.

Moje wydanie liczyło sobie około ośmiuset siedemdziesięciu stron – co tam się mogło nie zadziać! Tymczasem przy liczbie siedemset, w powieści wciąż nie działo się absolutnie nic. Nic – uwierzcie mi, przynajmniej jeśli chodzi o ten gatunek, mocno związany z przygodą.

Prawie cała powieść stanowiła pogadankę grupy policjantów i piratów, obcych i polityków. Jedni do drugich mierzyli z dział i w międzyczasie maltretowali jeden i ten sam temat z każdej możliwej strony. Nieraz miałam już ochotę krzyknąć do tych postaci: „Miejcie litość i zróbcie coś! Jak nie wypalicie, to ja w końcu zastrzelę siebie". Wcale nie budowało to napięcia, a tylko potęgowało frustrację.

Pod koniec powieści zaczyna się dziać... coś. I to „coś” stanowi najbardziej przewidywalny, „łopatologiczny” przebieg wydarzeń jaki tylko mógłby być. I chociaż w tworach tego gatunku dopuszcza się odstępstwa od logiki (słynne gwiezdnowojenne rozchodzenie się dźwięku w próżni),momentami porażona byłam tym, jak zmechanizowany bohater, posiadający cybernetyczne oczy raz korzysta z ich elektrocznicznych dobrodziejstw i ograniczeń, by potem czuć w nich suchość. Nie wiem czy to wina przekładu, czy braku konsekwencji autora.

Wydawnictwo MAG nie stanęło na wysokości zadania jeśli chodzi o korektę. W powieści znajdziemy literówki czy nawet zamianę imion bohaterek.

Po przeczytaniu poprzednich części, chciałam dociągnąć lekturę ostatnim tomem. Nie żałuję, ale nie przeczytałabymm ani jednego więcej. Ciekawego zakończenia nie było, zetknęłam się natomiast z bardzo słabą, przegadaną powieścią streszczającą po kilka razy wszystko to co wydarzyło się wcześniej. Szkoda.

Przyszedł czas na ostatnią część space opery Skoki, Donaldsona. Po bardzo dobrym, pełnym zwrotów akcji „Skoku w szaleństwo”, czekałam na fenomenalny finał, wywołujący we mnie dreszcze ekscytacji.
Poraziła mnie jednak nuda.

Moje wydanie liczyło sobie około ośmiuset siedemdziesięciu stron – co tam się mogło nie zadziać! Tymczasem przy liczbie siedemset, w powieści wciąż nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
80
24

Na półkach: , , ,

Celowo nie pisałam opinii o wcześniejszych tomach, aby nie sugerować się cudzym i własnym zdaniem z poprzednich części.
Zacznę może od tego co mnie nieco ubodło, a mianowicie. . .
-> Opisy, których praktycznie nie ma
oraz
-> Czasem dłużące się rozmyślania bohaterów.
I tyle, z drugim punktem radzę sobie całkiem dobrze dzięki wieloletniej praktyce a z pierwszym nie miałam problemu zaraz po przywyknięciu do myśli o nim.
Kreacja bohaterów jest na przyzwoitym poziomie, mogłoby być oczywiście lepiej (zawsze może) ale mogłoby być i gorzej co często się zdarza jak ktoś chce przedobrzyć. Główni bohaterowie są dobrze zarysowani, na etapie fabuły nie ma się wątpliwości czego chcą i do czego zmierzają, poboczni czasem zbyt płytcy.
Główny antagonista szanowny robak/smok mógłby być lepiej opisany, ale to co o nim wiemy w zupełności wystarcza żebyśmy trzymali kciuka za Agnusa w ostatecznym rozrachunku (ja przypomnę, pirata, gwałciciela i mordercy który sprzedał statek ludzi obcej rasie). W powodzi zła i zepsucia która wylewa się od pierwszych stron pierwszej części Morna spośród bohaterów wypada najlepiej, później dochodzą "politycy" i wypada na ich jeszcze lepiej (Min początkowo zbyt płaska żeby można było brać ją pod uwagę). Jeszcze dalej poznajemy niecodziennego Vactora, doświadczamy zdrady i jednocześnie wsparcia Mikki i Siba nawet Agnusa i z morza zła wyłaniają się postacie nie do końca złe, ale też nie do końca dobre, po prostu ludzie których los rzucił w takie a nie inne bagno. Szaleństwo Nicka swoją drogą, choć do przewidzenia, to świetnie pociągnięte i genialne w swej prostocie.
A skoro w temacie bagna jesteśmy, obca rasa Amnion. . .
Zwykle kiedy mamy z takim wątkiem do czynienia to jest on aż do bólu schematyczny, tutaj jest trochę inaczej. Obcy niekoniecznie chcą wszystkich ludzi zabić, bo i po co nie chcą panować nad całym wszechświatem. Chcą za to żeby wszyscy ludzie stali się tacy jak oni. Amnion myśli inaczej, żeby zwyciężyć z ludźmi trzeba myśleć jak oni, eksperymentują więc z mutacjami których skutkiem byłoby stworzenie osobnika takiego jak oni (o większej sile, inteligencji i zupełnie oddanego swojej rasie) ale wyglądającego i rozumującego jak człowiek. Zdolność zmieniania dowolnego organizmu w organizm Amnionu jest fascynująco przerażająca i odkrywa inny rodzaj imperializmu do którego obca rasa dąży, do dominacji genetycznej. Co jest bardziej przerażającą wizją niż śmierć i nie dziwię się bohaterom, że wolą umrzeć niż jak to często pada w książce "zdradzić swoje człowieczeństwo".
Do tego wszystkiego mamy sieć intryg utkaną przez Wardena aby pogrążyć głównego antagonistę, oraz sieć intryg głównego antagonisty aby wyjść z twarzą z każdej, nawet tak brudnej sytuacji.
Czasami polityki jest aż za dużo, a nie jestem fanem podobnych wątków, często są niepotrzebne, tutaj jednak bez niej nie miałoby to koniec końców sensu. Nie ma w tych książkach niepotrzebnego rozdziału, bo nawet te najbardziej trywialne wnoszą swoją część do misternej układanki całej fabuły.
Ale może tu tylko mój mózg spragniony jakiś międzygwiezdnych podróży i kosmicznych wybuchów teraz uparł się, że będzie patrzeć na tę książkę przez różowe okulary.

Celowo nie pisałam opinii o wcześniejszych tomach, aby nie sugerować się cudzym i własnym zdaniem z poprzednich części.
Zacznę może od tego co mnie nieco ubodło, a mianowicie. . .
-> Opisy, których praktycznie nie ma
oraz
-> Czasem dłużące się rozmyślania bohaterów.
I tyle, z drugim punktem radzę sobie całkiem dobrze dzięki wieloletniej praktyce a z pierwszym nie miałam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
92
69

Na półkach:

W zeszłym roku miała miejsce premiera ostatniego tomu cyklu “Skok” Donaldsona, to świetna okazja by w skrócie przedstawić jego dzieło.

Z góry zaznaczę że nie będzie to pełnoprawna recenzja a raczej wprowadzenie w świat „Skoku” Donaldsona. Przepraszam za kilka mini spoilerów, lecz są one niezbędne by lepiej ten świat przedstawić.

Coś co początkowo miało być jedynie krótkim opowiadaniem (“Skok w konflikt. Prawdziwa historia”) wyewoluowało w pełnoprawną space operę.

Jest to epicka saga o kosmicznych piratach i galaktycznych wojnach.
Angus Thermopyle miał najgorszą reputację z tych kosmicznych piratów, którzy zachowali jeszcze prawo do dokowania na stacji, Nick Succorso był jego przeciwieństwem cieszył się reputacją pirata raczej zuchwałego niż krwiożerczego. Do czasu pojawienia się Morny Hyland nie wchodzili sobie w drogę. Później stało się jasne, że w Sektorze Delta jest miejsce tylko dla jednego z nich. Tymczasem szerzą się pogłoski o korupcji w ZKG oraz o zagrażającej całej ludzkości cywilizacji Amnion, która pojawiła się na krańcach galaktyki.
To jednak dopiero początek tej historii…

Wszechświat wewnętrzny

Donaldson ma inny warsztat niż Weber czy Campbell, nie opisuje on złożonej polityki i jej wpływu na ludzi, nie skupia się na taktyce walki w przestrzeni skupia się natomiast na tym, co najistotniejsze na ludziach i ich motywacji.

Wszechświat wykreowany przez Donaldsona nie jest ugrzeczniony, szczegółowe opisy tortur są na porządku dziennym, gwałty, sadyzm, okrucieństwo, wszystkie najgorsze cechy ludzkiej natury są przedstawione z całą wyrazistością. Lecz myli się ten kto sądzi że właśnie o to chodzi Donaldsonowi.

Przemoc jest tylko tłem, podobnie jak zagrożenie ze strony obcych Amnion też wydaje się tylko tłem. Tłem by wyraźniej pokazać motywacje i cechy ludzi.
Właśnie to przewija się na pierwszy plan. Mimo 8 lat przerwy między 3 a dwoma ostatnimi tomami serii ciągle pamiętam zarówno postacie jak i fabułę. Samo to może świadczyć iż postacie są tak wyraziste, iż ciężko je zapomnieć i robią wrażenie.
Każdy bohater jest przedstawiony niezwykle pieczołowicie od opisu tego co ukształtowało jej charakter – ważnych wydarzeń z przeszłości aż do aktualnej motywacji.

Bohaterowie dramatu

Angus Thermopyle miał najgorszą reputację z tych kosmicznych piratów, którzy zachowali jeszcze prawo do dokowania na stacji. Plotka głosiła, że każdy, kto został jego partnerem, załogantem czy wrogiem, kończył martwy albo w pudle. Liczyły się dla niego pieniądza możliwość okazania swojej przewagi, lubił być okrutny. Morderca i gwałciciel.

[spoiler]W dalszych częściach cyklu niemożliwy do powstrzymania cyborg, z trudem próbujący odzyskać kontrolę nad własnym umysłem, zaprogramowanym przez specjalistów ZKG. [/spoiler]

Nick Succorso był jego przeciwieństwem. Cieszył się reputacją pirata raczej zuchwałego niż krwiożerczego. Osobisty wdzięk sprawiał, że mężczyźni robili to o co poprosił, a kobiety dawały mu to, czego chciał. Cyniczny, dąży przede wszystkim do przeżycia, może do jakiegoś zarobku, ale jedno jest pewne liczy się tylko on i jego los, los innych nie ma znaczenia.

Morna Holand policjantka z patrolu, która z powodu choroby skokowej spowodowała śmierć całej swojej rodziny, schwytana przez Thermopyle’a, uwieziona i wielokrotnie przez niego gwałcona. W dalszej części serii widać że cierpi nawet na „syndrom sztokholmski” wobec swojego oprawcy.

Davies Hyland syn Morny, poddany przez Amnion „wymuszonemu rozwojowi”, który stał się nagle dorosłym człowiekiem, próbującym odnaleźć swoją prawdziwą tożsamość.

Warden Dios szef policji ZGN oddany walce ze „Smokiem”, pragnący wyrwać siły policyjne z władzy korporacji i przywrócić porządek. Nie wahający się przed niczym by ten cel osiągnąć oraz starający się że wszelkich sił ochronić ludzkość przed Amnionami.

Smok udzielny władca ZGN. Pan życia i śmierci wszystkich ludzi. Jego wpływy są tak ogromne, iż może dosięgnąć każdego, a jedynym jego motorem jest władza.

Wreszcie Amnioni – Amnion różnią się zasadniczo od wszelkich stworzeń Ziemi – szczególnie ludzkości – w ich strukturze psychicznej i emocjonalnej. Są oni podobni do Borga ze Star Trek, zarówno w ich zbiorowej inteligencji (lub “umysł połączony”) oraz ich celu podbicia ras przez asymilację (zmiana ludzi przez zmianę DNA na członków własnego gatunku). Pomimo, iż faktycznie znajdują się oni w opozycji i stanie zimnej wojny z ludzkością, nie są one przedstawiani jako główni antagoniści w cyklu Skok. Raczej służą jedynie jako siła napędowa dla konfliktu między ludzkimi charakterami.

Każda postać jest inna, ma inne cele i charakter. Donaldson opisuje te same wydarzenia z punktu widzenia każdej postaci, tego jak ona je przeżywa, o czym myśli jakie decyzje chce podjąć i czym są motywowane. W każdym rozdziale mamy przedstawiony punkt widzenia każdej osoby w stosunku do jakiejś ważnej decyzji która musi zostać podjęta.

Autor pokazuje, iż co prawda może politycy wypowiadają wojny, stratedzy je przeprowadzają, ale gdzieś tam są ludzie, ich pragnienia, ich wola przetrwania i ich własne cele.

Bitwy kosmiczne

O ile Donaldson świetnie sobie radzi z światem wewnętrznym bohaterów, o tyle walki w kosmosie traktuje mniej priorytetowo. Nie chodzi tylko o małą skalę potyczek (z reguły jeden okręt na jeden),ale też o dość suche opisy skupiające się na uszkodzeniach i unikach. Widać, iż ten aspekt nie jest istotny dla tego autora, bardziej woli skupić się na motywacji osób i wyjaśnieniu dlaczego ktoś decyduje się zaryzykować lub poświęcić swoje życie za innych.

Czy polecę skok ?

Akcja jest wartka, mamy walki starcia działania komandosów nawet bitwy kosmiczne, ale to wszystko jest tylko tłem dla pokazania ludzi, jeśli lubicie pogłębionych bohaterów i ich motywacje nie zawiedziecie się wykonując „Skok”.

http://solaris7.pl/2016/07/24/zaginione-opowiesci-czesc-1-skok-donaldsona/

W zeszłym roku miała miejsce premiera ostatniego tomu cyklu “Skok” Donaldsona, to świetna okazja by w skrócie przedstawić jego dzieło.

Z góry zaznaczę że nie będzie to pełnoprawna recenzja a raczej wprowadzenie w świat „Skoku” Donaldsona. Przepraszam za kilka mini spoilerów, lecz są one niezbędne by lepiej ten świat przedstawić.

Coś co początkowo miało być jedynie krótkim...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1299
956

Na półkach:

Epickie zwieńczenie cyklu. Dużo się tutaj dzieje, akcja nieoczekiwanie przenosi się ze wszystkimi wątkami na Ziemię i jej orbitę, gdzie dochodzi do istnych szachów i kosmicznych potyczek z Amnionem, Fasnerem i innymi antagonistami naszych zmaltretowanych bohaterów. Następuje już praktycznie całkowita rehabilitacja Angusa, a jego wątek zostaje naprawdę dobrze zwieńczony. Morna i Davies też zostają wynagrodzeni za swoje trudy, ale było to jakieś takie rozczarowujące. Donaldson ładnie dopina wszystkie wątki z całego cyklu, nie można się w zasadzie do niczego przyczepić, konsekwencja w budowie świata przedstawionego jest wzorcowa. Nie moge jednak dac maksa, bo łatwość z jaką Amnion dostaje się na orbitę Ziemi, dzięki czemu tworzy się cały gambit "Skoku w zagładę" budzi mój sprzeciw, chociaż wątpliwości w tym zakresie Donaldson także wyjaśnia. Wyjaśnienie to mnie jednak nie satysfakcjonuje, dlatego ocena zostaje na poziomie 8/10, co i tak jest rewelacją w porównaniu z dwoma pierwszymi tomami.
Czy polecam cykl "The gap"? Jest to na pewno wyborna space opera od trzeciego tomu, ale żeby tam dotrzeć trzeba przebrnąć przez męczarnie "Skoku w konflikt" i "Skoku w wizję". Wytrwali czytelnicy dadzą radę, reszta może nie wytrzymać początkowego stężenia okrucieństwa i bólu.

Epickie zwieńczenie cyklu. Dużo się tutaj dzieje, akcja nieoczekiwanie przenosi się ze wszystkimi wątkami na Ziemię i jej orbitę, gdzie dochodzi do istnych szachów i kosmicznych potyczek z Amnionem, Fasnerem i innymi antagonistami naszych zmaltretowanych bohaterów. Następuje już praktycznie całkowita rehabilitacja Angusa, a jego wątek zostaje naprawdę dobrze zwieńczony....

więcej Pokaż mimo to

avatar
1083
60

Na półkach: , ,

Niezwykle cieszy mnie fakt, iż MAG postanowił pouzupełniać rozpoczęte swego czasu cykle. Nawet jeśli z perspektywy czysto ekonomicznej nie zawsze jest to najlepsze posunięcie, jest to bez wątpienia wyraz dbałości o czytelnika, szczególnie biorąc pod uwagę rynkową niszę, do jakiej wydawnictwo to kieruje swą działalność. Po zeszłorocznym wznowieniu czterech części Skoków Stephena R. Donaldsona polska premiera zamykającego cykl Skoku w zagładę była dla mnie jednym z najbardziej oczekiwanych wydarzeń czytelniczych roku. Jak się okazuje, w pełni zasłużenie.

Donaldson pisząc swą space operę stworzył dzieło niezwykle interesujące. Jednym z punktów wyjścia był operowy cykl Ryszarda Wagnera – wręcz podręcznikowy przykład epickiej fabuły, w której dokonuje się przebudowa świata przedstawionego. Początkowe odsłony cyklu, szczególnie Skok w konflikt były jednak bardzo kameralne, w zasadzie skupione na relacjach między trzema głównymi bohaterami cyklu – Morną Hyland, Angusem Thermopyle i Nickiem Succorso. Dopiero w kolejnych tomach można było w pełni dostrzec i odczuć iście wagnerowski rozmach. Poprzez konsekwentne wprowadzanie kolejnych wątków i postaci Amerykanin nie tylko przekształca historię z pozoru marginalną dla kształtu świata opisanego w dramat, którego stawką jest przetrwanie całej ludzkości, ale także pokazuje doskonały warsztat pisarski, znakomicie operując zmianą perspektywy, z której prowadzona jest narracja. W ten sposób, nawet wielokrotne przywoływanie tych samych wydarzeń (co Donaldson czyni bardzo często) nie nudzi, gdyż za każdym razem czytelnik ma szansę spojrzeć na nie w inny sposób, dostrzegając sprzeczności, różnice w motywacjach, znajomości faktów czy też po prostu w temperamencie poszczególnych bohaterów.

Tym, co nieodmiennie fascynuje mnie w pisarstwie Amerykanina, jest sposób, w jaki tworząc prozę bardzo gęstą, o charakterystycznym ciężkim stylu, potrafi sprawić, iż od lektury nie sposób się oderwać. Jest to jeszcze bardziej widoczne, gdy uświadomimy sobie, iż fabularnie Skok w zagładę jest powieścią skromną, mimo ponadośmiusetstronicowej objętości. W finałowym akcie swego epickiego dzieła Donaldson zbiera rozpoczęte wątki, doprowadzając do iście wybuchowej konfrontacji. Jest to bezpośrednia kontynuacja Skoku w szaleństwo - tomu, który stanowił stylistyczną woltę względem trzech wcześniejszych Skoków. Choć Morna i Angus wciąż stanowią swoistą oś konstrukcyjną całości, na pierwszy plan wysuwa się zakrojona na ogromną skalę rozgrywka między Wardenem Diosem a Holtem Fasnerem. To właśnie w kontekście tego wątku znaczenia nabiera odnoszący się do Wagnerowskiego Zmierzchu bogów podtytuł powieści – Dziś zginą wszyscy bogowie. Misternie konstruowana opowieść zmierza do efektownego końca w sposób wyważony, jednak niezwykle przekonujący. Autor raz za razem zmusza czytelnika do przypomnienia sobie poprzednich aktów tej złożonej historii, gdyż nie raz i nie dwa przedstawione w nich wydarzenia ukazane zostają zupełnie w nowym świetle. Nie sposób rozpatrywać Skoku w zagładę bez odwołania do tomów wcześniejszych – jest to zwieńczenie cyklu w najściślejszym tego słowa znaczeniu. W moim mniemaniu Skoki należy traktować bezwzględnie jako całość, w której w miarę autonomiczny jest tylko kameralny Skok w konflikt. Ale także i pierwsza powieść z cyklu nabiera nowych znaczeń po lekturze całości.

Przywołane wcześniej przeze mnie analogie do dzieł Wagnera (nie tylko w zakresie fabularnym, ale także kreacji takich bohaterów jak Warden Dios, Holt i Norna Fasner, Hashi Lebwohl czy Min Donner noszących mniej lub bardziej specyficzne cechy bohaterów Pierścienia Nibelunga),fabuła przechodząca od kameralnej w epicką, niezwykle wyraziste i zapadające w pamięć postacie i charakterystyczny styl autora powodują, że Skoki są lekturą najwyższej klasy. Co więcej, mogą służyć wręcz za modelowy przykład space opery, oferując wszystko to, co w tej konwencji najlepsze. Mamy zatem złożone ludzkie społeczeństwo, walki frakcji, spiski, kosmiczne podróże, pojedynki i pościgi w przestrzeni, mamy grę o wielką stawkę i zagrożenie ze strony obcych. Słowem wszystko to, czego można oczekiwać po pierwszorzędnej space operze. Donaldsonowi udała się jednak rzadka sztuka wyjść poza rozrywkowe ramy tej konwencji i nadać swojemu cyklowi głębi.

Skok w zagładę stanowi w mojej opinii udane zakończenie rewelacyjnego cyklu. Choć czasem można się zastanowić, po co pewne elementy powtarzać po kilka razy, a droga, jaką pójdą pewne postaci zdaje się aż nazbyt oczywista, to jednak powieść trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Życzyłbym sobie więcej cykli pisanych z takim rozmachem przy zachowaniu wyraźnej dyscypliny fabularnej. Tu nie ma mowy o przeciąganiu czegokolwiek, skupianiu się na wątkach pobocznych. Skoki stanowią spójne, zamknięte, niezwykle konsekwentnie zaplanowane dzieło, w którym doskonale widoczny jest sposób, w jaki pisarz snując opowieść, może poprowadzić czytelnika od kameralnej historii ludzkiego dramatu, do poruszającej, złożonej opowieści na kosmiczną skalę. Warto znać.

Recenzja pierwotnie opublikowana na portalu Fantasta.pl i blogu www.rybieudka.blogspot.com

Niezwykle cieszy mnie fakt, iż MAG postanowił pouzupełniać rozpoczęte swego czasu cykle. Nawet jeśli z perspektywy czysto ekonomicznej nie zawsze jest to najlepsze posunięcie, jest to bez wątpienia wyraz dbałości o czytelnika, szczególnie biorąc pod uwagę rynkową niszę, do jakiej wydawnictwo to kieruje swą działalność. Po zeszłorocznym wznowieniu czterech części Skoków...

więcej Pokaż mimo to

avatar
38
7

Na półkach: ,

Całą serię można śmiało nazwać fantastyką wysokiej próby: bohaterowie, których nie chce się odłożyć na półkę, zwroty akcji i spiski, które trudno przewidzieć, emocje, które posuwają wszystko do przodu i uniwersum, które pozostaje na długo w pamięci. Wystawiam najwyższą ocenę tej ostatniej części cyklu głównie dlatego, że po prostu nie zawiodła. Donaldson mistrzowsko poprowadził fabułę zamykając wszystkie wątki w hermetyczną i wiarygodną całość.

Całą serię można śmiało nazwać fantastyką wysokiej próby: bohaterowie, których nie chce się odłożyć na półkę, zwroty akcji i spiski, które trudno przewidzieć, emocje, które posuwają wszystko do przodu i uniwersum, które pozostaje na długo w pamięci. Wystawiam najwyższą ocenę tej ostatniej części cyklu głównie dlatego, że po prostu nie zawiodła. Donaldson mistrzowsko...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    92
  • Posiadam
    52
  • Przeczytane
    52
  • Fantastyka
    8
  • Science Fiction
    5
  • Ulubione
    4
  • Audiobook
    2
  • MAG
    2
  • Teraz czytam
    2
  • 2014
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki The Gap Into Ruin: This Day All Gods Die


Podobne książki

Przeczytaj także