Dobrze czasem odejść od ucywilizowanego świata i w cichym kącie zatopić się w historię, która na czas lektury pozwoli nam zapomnieć o naszej codziennej, grzecznej postawie i da chwilę wolności tej grzesznej części "Ja". Dodatkowo, zachęciła mnie obietnica poznania z bliska zespołu heavymetalowego - muzyka rockowa i zakulisowe "smaczki" to jest to!
Z książką "Za sceną" spędziłam naprawdę intrygujące chwile. Lektura wywołuje wypieki na twarzy, dzięki bardzo obrazowym scenom ostrego seksu i wszelkim perwersyjnym zabawom oraz grom słownym. Są to zdecydowanie wisienki na torcie! Bo ten, wydawać by się mogło, amoralny świat Myrny i Sinnersów, jest przedstawiony w taki sposób, aby bardziej zaciekawiał, fascynował i chwilami nawet pociągał niż obrzydzał. Zwłaszcza, że ta opowieść ma swoją logikę i dwa oblicza bohaterów - sceniczne i prawdziwe (które jest przeznaczone tylko dla wybranych). Tak więc skomplikowane uczucie między Myrną a Brianem, a także zachowania reszty zespołu mają swoje usprawiedliwienia (często związane z niezbyt kolorową przeszłością) i dzięki temu, trudno nie lubić choć jednego z nich. Zwłaszcza, że wielokrotnie Sinnersi wywoływali u mnie wybuchy śmiechu swoimi genialnymi tekstami. Jedyne, co mi się średnio podobało, to fakt, że Myrna była starsza od Briana, a on czasami taki "za słodki", co nie zawsze pasowało mi do fabuły. Ale to nie zmienia tego, że książkę czytało mi się rewelacyjnie i pokochałam zespół Sinners! Lubię taką literaturę, no co zrobić. Po prostu: "Sex, love and rock'n'roll"!

Dobrze czasem odejść od ucywilizowanego świata i w cichym kącie zatopić się w historię, która na czas lektury pozwoli nam zapomnieć o naszej codziennej, grzecznej postawie i da chwilę wolności tej grzesznej części "Ja". Dodatkowo, zachęciła mnie obietnica poznania z bliska zespołu heavymetalowego - muzyka rockowa i zakulisowe "smaczki" to jest to!
Z książką "Za sceną"...