Tak jak przed każdą "głośniejszą" książką tak i tym razem przeczytałam niewiele zdradzającą recenzję. Oczywiście opinia typu: idealna po serii E. L. James! mnie nie zaskoczyła. Wiedziałam za co się biorę. Ale stwierdzenie, że bohater książki Sylvii Day - Gideon Crossjestlepszy od Christiana Greya, lekko mnie zdziwiło. "Kim on musi być, że jest lepszy od Greya? Greya, którego pokochałam od pierwszej strony." Cóż, Gideon ma wiele cech, które posiada także Christian. Jest bogaty, ma miękkie włosy, zniewalające spojrzenie, dziwną rodzinę, problemy psychiczne, upodobanie do brunetek. Całe szczęście, że ci panowie mieszkają na różnych końcach Stanów Zjednoczonych, bo mogłoby być niebezpiecznie.

"Dotyk Crossa" jest niewątpliwie napisany lepszą literaturą niż "50 twarzy Greya" - to raczej prosta lektura. Język pani Day rozbawił mnie niejednokrotnie, znacznie różni się od ubogiego słownictwa pani James, gdzie erekcja jest zawsze erekcją. Ale "Dotyk Crossa", tak czy inaczej, jest trochę inną kopią Greya. W "50 twarzach..." oprócz seksu znalazłam również historię, która, o ile dobrze pamiętam, nawet mnie wzruszyła (chociaż o to nie trudno). Cross mógł pochwalić się tylko seksem i niekiedy wzdychałam, myśląc sobie: "O Boże, znowu?"

Tak jak przed każdą "głośniejszą" książką tak i tym razem przeczytałam niewiele zdradzającą recenzję. Oczywiście opinia typu: idealna po serii E. L. James! mnie nie zaskoczyła. Wiedziałam za co się biorę. Ale stwierdzenie, że bohater książki Sylvii Day - Gideon Crossjestlepszy od Christiana Greya, lekko mnie zdziwiło. "Kim on musi być, że jest lepszy od Greya? Greya,...