Dziennikarz “Dookoła Świata”... i Polski, dookoła historii i faktów, ciekawych ludzi i przeżytych przygód przygotował nam dzieło powstałe na podstawie zapisków z dziesiątek lat, przepełnione grozą i świetnym poczuciem humoru. Kto inny, jak nie Wojciech Giełżyński, reporter, pisarz, podróżnik, korespondent wojenny, mógłby tak mocno wprowadzić czytelnika w niecodzienne doznania i w bezgraniczną otchłań prawdziwego świata, stosunków politycznych, przyjaźni z terrorystą, a przede wszystkim doświadczeń, których możliwość przeżycia minęła wraz z odchodzącym XX wiekiem. Wspaniała literatura autora ujarzmi czytelnika całkowicie i pozostawi niedosyt przeżywanej fabuły każdej z opowieści, bowiem takiej dawki adrenaliny, połączonej ze świetnym żartem może dostarczyć nam jedynie pisarz z bogatym bagażem doświadczeń.

Agata Kosmalska (Redaktor „Dookoła Świata”) czerwiec 2012

Dziennikarz “Dookoła Świata”... i Polski, dookoła historii i faktów, ciekawych ludzi i przeżytych przygód przygotował nam dzieło powstałe na podstawie zapisków z dziesiątek lat, przepełnione grozą i świetnym poczuciem humoru. Kto inny, jak nie Wojciech Giełżyński, reporter, pisarz, podróżnik, korespondent wojenny, mógłby tak mocno wprowadzić czytelnika w niecodzienne...

lekko opisany kawał historii, w różnych miejscach świata,
czyta się nieźle, weryfikując opisane wydarzenia, miejsca, ludzi z własnymi wspomnieniami,
jedno mnie tylko bardzo raziło - odmieniane przez wszystkie przypadki słowo JA - ja widziałem, ja byłem, ja to przewidziałem, mnie pytano itd., czyli nie na darmo dopisek w tytule "... moje" - wniosek należy uważniej czytać również tytuł.

lekko opisany kawał historii, w różnych miejscach świata,
czyta się nieźle, weryfikując opisane wydarzenia, miejsca, ludzi z własnymi wspomnieniami,
jedno mnie tylko bardzo raziło - odmieniane przez wszystkie przypadki słowo JA - ja widziałem, ja byłem, ja to przewidziałem, mnie pytano itd., czyli nie na darmo dopisek w tytule "... moje" - wniosek należy uważniej czytać...