Bogowie muszą być szaleni

Okładka książki Bogowie muszą być szaleni
Aneta Jadowska Wydawnictwo: Fabryka Słów Cykl: Dora Wilk (tom 2) fantasy, science fiction
464 str. 7 godz. 44 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Dora Wilk (tom 2)
Wydawnictwo:
Fabryka Słów
Data wydania:
2013-01-09
Data 1. wyd. pol.:
2013-01-09
Liczba stron:
464
Czas czytania
7 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375748420
Tagi:
dora wilk wiedźma anioł diabeł

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Cztery żywioły magii Aneta Jadowska, Marta Kisiel, Magdalena Kubasiewicz, Milena Wójtowicz
Ocena 8,3
Cztery żywioły... Aneta Jadowska, Mar...
Okładka książki SQN Charytatywnie: Wszyscy razem Andrzej Betkiewicz, Przemek Corso, Katarzyna Czajka-Kominiarczuk, Grzegorz Gajek, Joanna W. Gajzler, Aneta Jadowska, Robert Jasiak, Karolina Kozłowska, Piotr Mąka, Jakub Małecki, Ewa Mędrzecka, Konrad Misiewicz, Mika Modrzyńska, Marcin Mortka, Daniel Muniowski, Marcin Okoniewski, Katarzyna Podstawek, Katarzyna Rutowska, Justyna Sosnowska, Zuzanna Sus, Marcin Świątkowski, Adam Szaja, Milena Wójtowicz
Ocena 7,1
SQN Charytatyw... Andrzej Betkiewicz,...

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Gdzie diabeł nie może tam Dorę pośle



1608 62 133

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
1550 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
681
82

Na półkach: , ,

Jestem paskudnym kłamcą, a najgorsze jest to, że okłamałem samego siebie. Obiecywałem sobie, że dam sobie spokój z cyklem o Dorze Wilk, że zbyt się namęczyłem z pierwszym tomem. A jednak chwyciłem za kolejną część. Ostrzegam, będzie długo i będzie trochę spoilerów.

I Bohaterowie

Dora ciągle jest tak naładowane magią, że nawet Gwidon, bóstwo płodności zakochuje się w niej jak zwykły śmiertelnik, bo jej magia jest silniejsza od jego. Już jest nie tylko Jadą, Ti czy "słoneczkiem", teraz jest jeszcze "Eadainą" ("obdarzoną wieloma przyjaciółmi"), a także "kotem" (tak nazywa ją Joshua).Na dodatek kot szybko ulega manierze Jadowskiej, która polega na zdrabnianiu wszystkim możliwych słów i potem zamiast "kocie" mamy "kotek". Ugh.

Nadal jest niesamowicie bucerska, chamska i niesamowicie odpychająca, ale przestaje być taką "silną kobietą" jak wcześniej, ponieważ wynajduje sobie problemy typu "torturuję nas wszystkich, jestem egoistką, byłoby lepiej gdybym nie istniała", bla bla bla. Problemy, jakie powinna mieć piętnastolatka, a nie "silna postać kobieca" o której piszą entuzjastyczne recenzje. Oh i jeszcze jej przyjaciele muszą jej pomagać tekstami "wcale nie, nie mów tak". Oczywiście w realnym życiu trzeba komuś czasem tak powiedzieć, ale Dora najbardziej panikuje nie dlatego, że pokazano jej przyszłość i skutki straszliwej wojny między nadnaturalnymi, lecz dlatego, że nie może wybrać między seksownym brunetem a seksownym blondynem. #cojaczytam

Co do wyglądu, nadal jest obłędnie seksowna, ale gdy Dora zostaje zaproszona na wampirzy bal przebierańców i załatwia sobie na niego strój Seleny z "Underworlda" pojawił się jeden z najbardziej wkurzających mnie fragmentów. Z ust skrzata-krawca musimy usłyszeć, że "biedna Kate jest prawie płaska" i trzeba przeprojektować gorset. Taaak, pamiętam, Dora ma olbrzymi i przecudny biust, ale nie wyobrażam sobie, że ruda cycata wiedźma może być seksowniejsza od Kate Beckinsale jako Seleny. Nie i już. Tu macie dowód: http://cdn2.maxim.com/maxim/files/2010/07/23/maxims-5-favorite-gifs-for-friday-kate-beckinsale-edition/Beckinsale_unzipped.gif Serio? Ona jest płaska? Po prostu nie jestem w stanie uwierzyć, że Dora jest od niej seksowniejsza! Być może żyjąca w świecie stereotypów autorka nawet nie pomyślała, że dla facetów nie zawsze liczy się rozmiar biustu. Kobieta musi mieć to coś. Tego czegoś z pewnością brakuje Dorze. I żeby nie było - nie jestem jakimś wielkim tru fanem Underworldów, po prostu rozwścieczył mnie kolejny fragment w który miał za zadanie udowodnić, jak boska jest Jada. Autorko, mu już to wiemy, nie musisz o tym przypominać w każdym akapicie. Albo nie - wytrzymałbym to całe ględzenie o cyckach Dory, gdyby posłużyło ono autorce do pokazania, że olbrzymi biust to nie tylko ma moc sprawiania, że męskie portki same zsuwają się do kolan, ale i duży problem dla jego posiadaczki. C'mon, jestem facetem i zdaję sobie z tego sprawę, bo tyle jest o tym śmiesznych obrazków w internetach! Ale nie, biust Dory jest idealny i nigdy nie sprawia jej problemów.

I jeśli myśleliście, że w poprzednim tomie była mega uzdolniona, to teraz jest jeszcze gorzej. Przypomnijmy: Dora po "Złodzieju Dusz" jest nieśmiertelną wiedźmą łącząca dwie sprzeczne linie krwi (jako pierwsza w historii), przejęła część mocy ofiar szalonego maga, dostała własnego anioła stróża, choć nie należy do chrześcijańskiego systemu itd.
W tym tomie dostaje: pojawiającą się samą z siebie runę (znowu!), która uniemożliwia jej kłamstwo (dzięki czemu wszyscy wierzą w to co mówi i Dora staje się mistrzem negocjacji); okazuje się, że wskrzeszając dwa wampiry zniszczyła ich więzy krwi z ich mistrzem, i choć nie jest wampirem, stała się panią wampirów i założyła własny wampirzy klan; okazuje się, że wampiry mają własną przepowiednie o Dorze; Dora nosi w sobie duszę swej wilkołackiej babki Faoiliarny, która oczywiście jest super potężna i potrafi nagiąć wolę całego stada wilków siłą woli; tym samym zdobywa własne stado wilkołaków; stare dżinsy są na niej są luźniejsze niż kiedyś (to dopiero super moc); mając piętnaście lat popełnia samobójstwo (udane!), lecz zjawił się jakiś super-duch i wyciągnął jej dusze z piekła (!!!);

Miron pozostaje tak cudownie piękny, wspierający, przystojny, cudowny, śliczny itd. jak był w pierwszym tomie, nie ma co się o nim rozwodzić. I ciągle nosi bokserki ze śmiesznymi nadrukami, hi, hi. Koleś jest po prostu nudny.

Joshua. W tej części zostaje kurą domową, Dora myśli o nim tak: "był mi najlepszą żoną jaką sobie można wyobrazić". Nie przyprowadza obcych, sprząta, gotuje, robi zakupy, a czasem ma koszmary senne (przez które majaczy, krzyczy, płacze). więc trzeba z nim spać w jednym łóżeczku. Trzystuletni anioł, wnuk archanioła Gabriela. Ah, potem dowiadujemy się, że wygląda jak Skarsgaard z True Blood. Serio. Oh i w czasie poważnej rozmowy ucieka do łazienki! Trzystuletni anioł, wnuk archanioła Gabriela.

Lucyfer. Po prostu muszę o tym napisać, bo to co zrobiła autorka z upadłym aniołem jest gorsze niż gwałt na wampirach w Zmierzchu. Pan piekieł u Jadowskiej wygląda ma faceta w wieku 45 lat (lub 40, autorka nie potrafi się zdecydować), traktuje Dorę jak wnuczkę, ale i za punkt honoru bierze sobie, żeby w jej oczach uchodzić za atrakcyjnego. Wpada do Dory na obiadki. Przytulał i opowiadał bajki na dobranoc młodemu aniołkowi Joshui. Jego głos potrafi się załamać na myśl o wspomnieniach sprzed trzystu lat.


II Świat przedstawiony i błędy w jego konstrukcji

Skąd właściwe ten świat się wziął? Słowiańskie bóstwo płodności ma 1300 lat, czyli musiał jakoś się narodzić. A skąd wzięły się diabły i anioły? Jak cały ten świat powstał? Czy magiczny Thorn istniał od zawsze, czy został stworzony w czasie prześladowań inkwizycji? Nic, zero głębi, zero historii tego uniwersum, lepiej przypomnieć o tym, że Dora ma wielkie cycki.

Kolejny problem cyklu: ciągły zachwyt Thornem, który jest lepszy od naszego realnego świata. Dora szuka noży w sklepach w Toruniu? Oczywiście, że kupi je w Thornie u krasnoluda, który, żeby jej się przypodobać dorzuci jeszcze sztylecik! Ubrania od magicznego krawca też są lepsze. Buty od niego (krawiec, który jeszcze sam robi buty, wow) - wysokie kozaki - od razu po założeniu są super wygodne. Magiczni faceci są lepsi od tych ludzkich, bo mają od nich "lepsze geny". W magicznych miastach zawsze jest cieplej niż w realnych.

Autorka sama zachłysnęła się cudownością wykreowanego przez siebie świata i przez to zdarzają się jej przecudne błędy. Ponad trzystuletni diabeł Miron został wyrzucony ze skautów, bo przyłapano go w przebieralni anielic. Nie wiem jak to skomentować. Piekło i niebo odkryły skauting wcześniej niż ludzie? Czy Gabriel i Lucyfer w XVIII wieku tworzyli wspólne obozy letnie dla młodych diabełków i aniołków? Czy może Jadowska w czasie pisania wpada na pomysł śmiesznego tekstu i nawet się nie zastanawia, czy to pasuje do stworzonego przez nią świata? Wampiry są martwe, ale muszą oddychać. Po co? Jak? Oczywiście, że nie muszą, ale autorka bardzo chciała napisać, że po pewnych rewelacjach Dory wszystkim zatkało dech w piersiach (cytuje: "pozostali zapomnieli o oddychaniu" - mówimy o grupce dwudziestu wampirów). Wyszło tak fajnie jak Jadowska chciała, więc po co przejmować się tym, czy pasuje to do świata przedstawionego?

Namiestniczka Thornu. Dora została nagrodzona tym tytułem na końcu pierwszego tomu. Nie jest to tytuł honorowy (Dora wspomina, że ma dużo pracy jaka namiestniczka, ale ha, ha, nigdy nie widzimy, żeby robiła coś w związku ze swoim urzędem), ale chyba nie daje żadnych korzyści. Kiedy jedzie do Trójprzymierza, obawia się, że nie ma glejtu od starszyzny, tak jak za pierwszym razem, ale HALO - czy sprawowanie urzędu NAMIESTNICZKI THORNU nie powinno zapewnić jej jako takiej nietykalności? No, ale wtedy nie można by ciągle podkreślać w jakim niebezpieczeństwie jest Dora i szytą grubymi nićmi intrygę szlag by trafił.

Stereotyp. Wiele zachowało się z pierwszej części, ale na szczęście mam wrażenie, że teraz jest ich jakby mniej (no wiecie, kiedy Dora zyskuje stadko wilkołaków, to nie można już tak po nich jechać). Wróż Kaspian genialnie udekorował wnętrze domu Jady, która ciągle jest pod wrażeniem, że mimo talentu do tych spraw Kaspian jest heteroseksulany. Bo tylko geje mogą się na tym znać! Genialny krawiec to gej i to najbardziej gejowski gej jakiego możecie sobie wyobrazić! Oczywiście to kobiety lepiej nadają się na kierowanie wspólnotami, bo nie są otępiałe przez testosteron - ten tekst naprawdę mnie wkurzył. Serio u Jadowskiej faceci są tylko po to, żeby a)pokazać jacy są głupi i niezdarni bez Dory, b) byli mega przystojni i by autorka mogła się ciągle zachwycać ich urodą, c)by podziwiali Jade

Trochę o magii.
Joshua jest chory. Uzdrowicielka Jemioła twierdzi, że jej czary nie mogą działać na anioły, bo te są z innego systemu. Może mu za to zbić gorączkę. Ok, spoko.A wiecie w jaki sposób zbija mu gorączkę? Zaklęciem!

Istnieją zaklęcia na powiększanie biustu (oczywiście Dora nigdy go nie zastosowała, jej cycki są 100% naturalne!). Zaczynam myśleć, że magia u Jadowskiej może wszystko i nie ma żadnych ograniczeń, cokolwiek wymyśli autorka, wszystko da się wytłumaczyć magią. Dora nawet nosi magiczne ubrania, którym magia krawca skrzata-geja zapewnia : "nie tylko niemal niezawodną jakość, ale też dopasowywała ubranie idealnie do mojego ciała".

I jak to jest, że Dora ciągle musi jeść i spać, skoro umarła i jej ciało animuje magia?

Anioły.
W tym tomie pada informacja, że anioły mają skrzydła tylko w pełni majestatu. Tymczasem wzmianki o skrzydłach Joshui padają w pierwszym tomie i to na początku, kiedy to anioł nawet nie był bliski osiągnięcia pełnego majestatu. To jedna z tych rzeczy które strasznie drażnią mnie w fantastyce, bo oczekuje od niej nie tylko ciekawych i dobrze skonstruowanych bohaterów, tego samego oczekuje od świata w którym toczy się akcja. To bohater powinien poruszać się w wykreowanym świecie, a nie świat obudowywać wokół bohatera. Przy tym drugim sposobie cholernie łatwo o błędy, jak choćby ten ze skrzydłami. Ktoś powie, że to nic nie znaczący błądzik, ale właśnie takie błędy zdradzają braki i niechlujstwo autora.

Słówko o Wampirach
Jadowska twierdzi, że nie znała World of Darnkness i jego części poświęconej wampirom, czyli Wampir: Maskarada, ani też nie grała w VtM: Bloodlines, ale jej przedstawienie wampirów jest żywcem wyjęte z tego systemu! W poprzednim tomie padał stwierdzenia "kainici" czy "prawo maskarady", ale w "Bogowie muszą być szaleni" zżyna totalnie! Tylko spójrzcie na te podobieństwa:
- dowiadujemy się, że wampirzy szef danego terytorium tytułuje się "księciem" (zupełnie ja La Croix w Los Angeles, choć często też Jadowska stosuje zamiennik "mistrz")
-Znowu używa się określenia "kainici" na wampiry.
- Wampiry dzielą się na klany. Klan "Veritas" stoi na czele Konklawe (wampirzy sąd). To wcale nie przypomina klanu "Ventrue," stojącego na czele Camarilli (organizacji dbającej o przestrzeganie praw Maskarady).
- "święto Maskarady", "zasady Maskarady". Ta, autorka na pewno nie miała styczności z World of Darkness.
- Niektóre, potężne wampiry nazywane są matuzalemami. W Wampirze: Maskaradzie tak samo nazywa się stare, ponad tysiącletnie wampiry, które wycofują się z życia wampirzej społeczności i często zapadają w letarg.
- przy jednym z wampirów Dora zastanawia się, czy dobrze on "kontroluje bestie". Otóż w Wampirze: Maskaradzie jest sobie coś takiego: każdy krwiopijca ma w sobie bestie, czyli taką bardziej zwierzęcą część swojej osobowości, której musi się przeciwstawić, inaczej straci resztkę swojego człowieczeństwa i zamieni się w rozszalałą istotę, ciągle łaknącą krwi.
- Jeden z wampirów nazywa innego, którego stworzył, "moim progeniturem". Zgadnijcie jak w Wampirze: Maskaradzie nazywa się jedno z praw Maskarady, to o tworzeniu potomków. Tak, to "prawo progenitury".
- Wampira w świecie Dory stwarza się poprzez całkowite wyssanie jego krwi, a następnie napojenie go krwią wampira-stwórcy. Zadziwiające, że w Wampirze: Maskaradzie jest TAK SAMO.
- "Więzy krwii" to jedno z ważniejszych pojęć w W:M, tak ważne, że stało się nawet podtytułem gry komputerowej opartej na tym systemie. Są to po prostu więzy między wampirem stworzycielem a jego potomkami. I tak, istnieją też w świecie Dory Wilk.
- Dora podejrzewa, że w Trójprzymierzu może grasować z nikim nie związany wampir, czyli autarkis. W Świecie Mroku jest to "wampir nie uczestniczący w życiu społecznym Kainitów i nie uznający domeny Księcia. Inaczej: pustelnik". Podobnie Jadowska rżnie takie pojęcia jak "włóczęga" czy "anarchista", ale one nie brzmią aż tak specyficznie, by udowodnić plagiat.

Wilkołaki
Tu za dużo do powiedzenia nie mam, ale jak czytałem w innej opinii wilkołactwo zostało zerżnięte z twórczości Laurell K. Hamilton. Nie znam książek tej pani, ale coś mi mówi, że Jadowska ściągała z niej bez większych oporów. Interesuje mnie jedno - jak to jest, że nowy alfa z trójmiasta wyczuł zapach i zidentyfikował Dorę jako wilczycę jakiś czas po jej wizycie, a stary alfa tego nie zrobił? Mało tego, znów, podobnie jak w pierwszym tomie dochodzi do walki w knajpie wilokałaków. Tylko dlaczego teraz Dora szczerzy kły, ma jakieś wizję związane z lasem i północą, jest o wiele silniejsza zaś w "Złodzieju dusz" nic takiego nie miało miejsca? Cóż, najwidoczniej w pierwszym tomie Dora nie miała być jeszcze wilkołakiem, została nim dopiero w drugim. Świetnie. A wszystko wyjaśnione zostało tym, że Dora wchłonęła trzy duchy wilkołaków pod koniec pierwszego tomu, a było to możliwe dzięki genowi pochodzącemu od bogini wilków.


III Jak to zostało napisane

Pamiętacie jak podzieliłem wątki w pierwszym tomie? Na śledztwo w świecie realnym i magicznym oraz na Festiwal Facetów? Otóż w tym tomie brak śledztwa w świecie realnym, Dora zaś musi ratować magiczny świat przed zagładą (znowu) oraz ratować siebie i Joshuę przed czyimiś atakami (końcówka pierwszego tomu wcale nie sugeruje, że to sprawka archanioła Rafaela, wcale), iiiiii taaaaak nadal mamy do czynienia z FESTIWALEM FACETÓW: Gwidon - słowiańskie bóstwo płodności; Joshua biegający w koszulce metalliki, któa należała do Dory; szef wampirów w Thornie, Roman, tak złowrogi w I tomie, w tym przy pierwszej okazji klepie Dorę w tyłek; Olaf, nowy alfa stada wilków w Trójmieście; dwa adoptowane przez Dorę wampiry; Lucyfer który traktuje Dorę jak wnuczkę, ale jednocześnie chce się jej podobać; Baal - karmazynowe książę, który w opisach przed pierwszym spotkaniem robiony jest na niesamowicie groźnego, przerażającego, potwornego, ło jezu co on może zrobić nasze Dorze, a okazuje się, że niemal od razu jest pod wielkim wrażeniem Dory itd. Nie ważne jak mocarnym badassem jest dany facet, przy Dorze miękknie i pokazuje swoją delikatniejszą, figlarną naturę.

Wierzcie mi lub nie, pojawia się jednak jeszcze gorszy wątek. Boska Trójca, czyli Dora i jej jednoczesna miłość do Mirona i Joshui. Ile jest opisów ich miziania w trójkę, tańczenia, przytulania, wyznawania miłości Dory do obydwu facetów... Cała intryga, która powinna być solą książki jest tylko pretekstem do pisania o uczuciach Dory. Wybór jednego ukochanego? To jest dla słabych, Dora zawsze musi dostać wszystko i jeszcze więcej! Zaczyna się od tego, że nasza boska trójca musi udawać związek na imprezie wampirów. Fragment związany z przygotowaniami do zabawy jest straszny, wręcz M-A-S-A-K-R-Y-C-Z-N-Y. Co chwilę Dora lub Joshua się rumienią, co chwilę Dora lub Miron rzucają jakimś kosmatym tekstem. Jade co chwilę myśli, jak gorący są jej przyjaciele, a ona sama nie jest aniołem ani świętym. Autorka nie zna umiaru i podkręca atmosferę do przesady, jest ta gorąco, że aż się dziwiłem, że bohaterowi się nie podusili. Znów pojawiają się sceny leżenia w trójkę w łóżku, obiceriania się, przejeżdżania dłońmi po krzywiźnie bioder, muskania ustami podbródków, powiek nosów. W pierwszym tomie mieliśmy scenę ogrzewania heroiny przez dwóch facetów. W tym Dora i truloff#1 kładą się do łóżka z chorym truloffem#2. Scena tańca i metafizycznego seksu sprawiła, że tłukłem głową o ścianę. Zaraz potem, chyba żeby mnie dobić, Dora oświadcza się. Obu na raz. "Czy ja właśnie zaręczyłam się z diabłem i aniołem? Pokręciłam głową. Nikt mi nie uwierzy" - no ja nadal nie wierze. #cojaczytam

Wracając do śledztwa dotyczącego mordowania nadnaturalnych istot w Trójprzymierzu... tego nie ma. O samych morderstwach dowiadujemy się niemal w połowie książki! Cały ten wątek ginie, zasłonięty przez mizianie się, świetnych facetów, przekomarzanie boskiej trójcy, kolejnych super umiejętności które odkrywa w sobie Dora. Zapierające dech w piersi albo chociaż ciekawe sceny akcji? Nie ma. Pierwsza - króciutkie starcie z wilkołakiem - pojawia się prawie w połowie książki! Tak się nie pisze urban fantasy!

Jadowska z przedziwnym uporem powtarza pewne informacje, sztucznie pompując tym samym tekst, ciągle też nadużywa pewnych zbitek słownych lub motywów. Jeśli chcecie się uchlać, a jesteście sami i nie macie pomysłu jak to zrobić, proponuje wam drinking game Dora Wilk. Pijecie za każdym razem gdy:

- Dora zawiesi oko na czyimś szczupłym, ale zgrabnym torsie
- Dora chwali się swoim cudownym biustem
- Dora wspomina o czarnych oczach Mirona (jeśli przy tym przypomina, że miały czerwone obwódki, pijecie dwa razy)
- Dora wspomina o tym, że włosy Joshui są dłuższe niż Mirona, dłuższe nawet niż Dory i są miękkie jak jedwab (taaak! Ta informacja powtarza się kilka razy, bo drogi czytelniku, jesteś debilem i za pierwszym razem pewnie nie zapamiętałeś!)
- Za każdym razem, gdy Joshua się rumieni
- Dora przypomina, że przez ansuz nie może skłamać
- Gdy Miron nazwie Dorę "słonkiem"
- Dora, Miron i Joshua przytulają się w trójkę
- Ktoś się uśmiechnie, lecz uśmiech nie dojdzie do oczu
- Dora otrzymuje nowe super moce
- Dora wspomina o swoich ulubionych perfumach CK One
- Pada nazwa ulubionego drinka Jady, Jadeith (nazwanego tak pod koniec pierwszej części na jejcześć)
- Dora ma wizje w czasie snu
- Dora ustawia kogoś do pionu
- Dora zapisuje coś w moleskinie
- Kiedy jakaś magiczna siła usiłuje doprowadzić do seksu między Dorą a Mironem lub Joshuą albo całą trójką na raz
- Gdy ktoś stwierdzi, że Dora go zdumiewa
- Gdy Dora stwierdza, że ktoś nie wie jak wielki błąd popełnił zadzierając z nią
- Gdy Dora stwierdza, że "nie jest święta"

Ciągle też pojawiają się wątki typowe dla ałtoreczek: czyli bardzo częste opisy "toaletowy czynności", czyli dokładne opisanie jak Dora ułozyła włosy, jak się przypudrowała, jakich używa perfum (CK One, zapamiętałem, ha!). Raz, kiedy Dora przebiera się w strój Seleny na bal przebierańców, jest to uzasadnione, ale w pozostałych fragmentach jest to totalnie zbędne. Oczywiście, jak u każdej ałtoreczki, zaraz po opisie toaletowych czynności, występują dokładne opisy tego jak nasza heroina się ubiera, jakie przygotowano śniadanie, wizyty w salonie piękności itd. Książka puchnie od niepotrzebnej, zbędnej, spowalniającej fabułę treści, ale autorka tak bardzo lubi to opisywać, że nie potrafi się powstrzymać.

Minusem jest to, że akcja toczy się głównie w tych magicznych lokacjach, które są słabo wykreowane. Bo ile nam mówi to, że siedziba starszyzny mieściła się w różowej kamienicy? To strasznie płaskie. Piekło też jest strasznie pustym miejscem, sprawiającym wrażenie opuszczonego planu filmowego. Przecież to specyficzna atmosfera miasta jest jednym z filarów urban fantasy (przy czym dla mnie Dora to romans paranormalny, ale autorka twierdzi, że to UF). Brakuje nawet tych krótkich opisów Torunia. Ta sytuacja ma jednak swój plus - brak realnego świata to również brak pojazdów na czyjeś poglądy polityczne, gust muzyczny itd. których pełno było w pierwszym tomie.

Dialogi nadal są drewniane, nadal szalenie często bohaterowie używają w nich swoich imion.I nadal mamy od groma zdrobnień. Spójrzcie na ten krótki dialog:
- Słonko, dobrze się czujesz? - Za sobą usłyszałam głęboki głos diabła.
- Jasne, diabełku, małe kłopoty w raju, ale już opanowane.
Dobra, nie ma tu imion, ale są ich zamienniki i to zdrobnione. Jeden taki dialog co jakiś czas byłby ok. Ale tak wygląda niemal każdy! Żadnego postępu od pierwszego tomu. Jadowska po prostu niemal wszędzie wciska imiona lub ich zamienniki, burząc tym samym rytm dialogów i ich naturalność. Stąd to wrażenie drętwoty. Spójrzcie na to:
" - Diabełku, idź do Joshui - powiedziałam cicho. Na dźwięk mojego głosu podskoczyli. Miron zerknął przez ramię, niepeweny, co powinien zrobić.
Był u kresu sił. - Nie martw się kochany, zajmę się naszymi goścmi, a teraz idź, nie chcę by został sam."
Chwilę później następuje dialog Dory z archaniołem Gabrielem... i muszę przyznać, że to najbardziej bolesny do czytania rozmowa jaką w życiu widziałem. Po prostu wypełniony patosem koszmar odgrywany przez dwie drewniane kukiełki. Później jest mała przerwa, potem rozmawiają dalej i za każdym razem Doraw krótkim tekście używa jego imienia. To się czyta po prostu koszmarnie i wygląda mniej więcej tak:
- Bla bla blam Gabrielu, bla bla bla.
- Bla bla Gabrielu, bla bla bla.
- Gabrielu, bla bla bla.
Przy czym między tymi dialogami są także krótkie didaskalia i opisy, gdzie też pada imię "Gabriel". To jest koszmarne! Autorko, skoro już stworzyłaś bezczelną bohaterkę, który nie waha się grozić archaniołowi, to może też przestanie zwracać się do niego po imieniu i przejdzie na "ty". Aż policzyłem -w krótkim, trzynastozdaniowym fragmencie zawierającym i dialogi i opisy, słowo "Gabriel" pada pięć razy. Jeśli jeszcze nie jesteście przekonani, to spójrzcie na ten fragment, gdzie na dodatek pojawia się kolejna wada tej książki, czyli ciągłe zapewnianie o miłości, kochaniu, oddaniu dla kogoś i innych słodkościach:
"- Kochamy się, Gabrielu, a miłość nie przejmuje się systemami. Czy gdybyś wiedział, że umierasz, nie wolałbyś mieć u boku tych, których kochasz, Gabrielu?"
I wszyscy na dodatek gadają tak samo. Tępawy cyklop ochroniach: "- Witaj, wiedźmo, dawno cię nie było - rzucił. - Pytano o ciebie."
Podsumowując dialogi: przy każdym dłuższym miotało mną jak szatan. Książka jest przegadana, ale i przegestykulowana. Potrafimy dostać ciągnące się na całą stronę opisy tego jak Dora wita się z różnymi ludźmi, od kogo zaczyna powitania, jak całuje w policzki, a komu tylko podaje dłoń... Akcji, temu tomowi rozpaczliwie brakuje akcji, ale już po ich opisie z pierwszego tomu widzę, że Jadowska nie lubi ich pisać.

Konfrontacja z głównym złym... wypadła jeszcze bardziej nijako niż w "Złodzieju dusz". Znajdują go, on nie przeszkadza Dorze w wykonaniu magicznych rytuałów, przyzwana przez Jade istota załatwia wszystko za nią (a nie, Dora musi przyzwać jeszcze kogoś, żeby jej pomóc), ojej nagle koniec. Niby się biją, a opis mówi o tym, że biorą się za łby i nic, zero dramatyzmu, nagle ktoś jest pokrwawiony i już po wszystkim. A teraz chodźmy stąd jak najprędzej! To już dłuższy jest opis tego jak Katia targała Dorę po kosmetyczkach. I znów ta konfrontacja, podobnie jak w pierwszym tomie, nie dość, że potraktowana po macoszemu i jakby załatwiona przy okazji, dzieje się zbyt wcześnie (gdzieś w okolicy strony 360, a jest ich koło 460). Potem Dora już tylko zgarnia podziękowania, nagrody i gnoi słownie każdego, kto sobie na to zasłużył. No i toczy nudne rozmowy o miłości. Choć nie, czeka nas druga konfrontacja - z główną złą z drugiego wątku! Ale jej też nie da się traktować poważnie, skoro czeka na Dorę w zamkniętej przestrzeni, w sukience i z mieczem. Może jeszcze miała szpilki na nogach? Oczywiście zostaje pokonana, a nasi bohaterowie chwytają się za rączki i... o nie, przepraszam, Miron ginie. Ale każdy, kto przeczytał "Złodzieja dusz" nie powinien się nabrać na ten numer. To oczywiste, że jak go zabili, to przeżył prawda? No i wyrosły mu skrzydła, choć jest upadłym piekielnikiem. Bo tak. Dorze też wyrosły skrzydła - wytatuowane na plecach. I cała boska trójca związała się mocą triumwiratu - jakie dokładnie to są moce nie wiadomo, ale autorka pewnie zrobi z nich użytek jako uzasadnienie kolejnych deus ex machina.

Zauważyłem jednak kilka dobrych rzeczy, jest ich jednak za mało, by podwyższyć ocenę: nie ma już takiego nachalnego jechania po gustach i poglądach, w opisach mniej jest powtórzeń (ale tylko w opisach, dialogi to nadal koszmar), czasem pojawi się śmieszny tekst, a także znów zachciało mi się zagrać w VtM: Bloodlines, który ciągle pozostaje jednym z najgenialniejszych cRPGów ever.

Podsumowując. Jadowska zaczęła pisać ten tom nim dostała odpowiedź z wydawnictwa i to widać. Zmiany na plus są małe i powinny pojawić się u każdego, kto trochę czasu spędził na pisaniu. Jeśli gdzieś tkwił potencjał, to został on dosłownie zamordowany przez autorkę, której rozpaczliwie brakuje dobrej redakcji, kogoś kto miałby odwagę pokreślić maszynopis i zaznaczyć w nim błędy i głupotki. Bohaterom Jadowskiej nadal wszystko idzie zbyt gładko, co zabija dramatyzm. Fabuła, obciążone niepotrzebnymi opisami i dialogami, ociężale toczy się do przodu po prostej drodze. Wyobraźcie sobie to jako jazdę samochodem: żadnego przyśpieszenia, ostry zakrętów wywołujących podniecenie, żadnego hamowania któremu towarzyszyłby pisk opon. Krajobraz za oknem ponury i monotonny. Czytelnicy nie chcą czegoś takiego, podobnie jak nie chcą ciągle czytać tych samych dialogów i opisów czynności! Przydałaby się jakaś kraksa, dachowanie, sarna wybiegająca przed maskę! A może jednak ludzie chcą takiej nudy? Cykl zgarnia wysokie oceny. Spójrzcie na oficjalną recenzje lubimy czytać:

„Jak już wspomniałem, cykl o Dorze Wilk od początku planowany był na sześć tomów i to widać. Największym grzechem, jaki może popełnić młody twórca to pisanie na siłę kontynuacji czegoś, co się sprzedało. Tu nic nie jest pisane na siłę, wszystko do siebie pasuje i układa się w większą całość. Znaczenie mogą mieć nawet drobne szczegóły z tomu pierwszego, więc przed lekturą "Bogowie muszą być szaleni" polecam odświeżenie sobie "Złodzieja Dusz" i zajrzenie na stronę Anety Jadowskiej, gdzie można przeczytać kilka opowiadań z tego świata, wyjaśniających pewne aluzje, które możemy napotkać w drugim tomie.”

"Bogowie muszą być szaleni" to godna kontynuacja "Złodzieja Dusz", a cała seria to prawdziwa perełka polskiego Urban Fantasy. Jeśli chcecie przeczytać coś rodzimego w tym gatunku, to zaczęcie od Jadowskiej będzie najlepszym rozwiązaniem.

Na koniec dorzucę jeszcze coś: jeśli cenisz sobie dobrą fantastykę, z przemyślaną fabułą, ze sprawnie skonstruowanym światem, bohaterami mającymi wady i słabości, z czarnymi charakterami do których można poczuć sympatię – omijajcie Dorę Wilk szerokim łukiem. Chyba, że tak jak mnie, fascynuje was jak coś tak miernego potrafi robić za hit i zdobywać oddanych fanów.

Jestem paskudnym kłamcą, a najgorsze jest to, że okłamałem samego siebie. Obiecywałem sobie, że dam sobie spokój z cyklem o Dorze Wilk, że zbyt się namęczyłem z pierwszym tomem. A jednak chwyciłem za kolejną część. Ostrzegam, będzie długo i będzie trochę spoilerów.

I Bohaterowie

Dora ciągle jest tak naładowane magią, że nawet Gwidon, bóstwo płodności zakochuje się w niej...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    4 645
  • Chcę przeczytać
    1 170
  • Posiadam
    849
  • Ulubione
    241
  • 2021
    136
  • Fantastyka
    135
  • 2022
    92
  • Audiobook
    77
  • Teraz czytam
    68
  • 2023
    55

Cytaty

Więcej
Aneta Jadowska Bogowie muszą być szaleni Zobacz więcej
Aneta Jadowska Bogowie muszą być szaleni Zobacz więcej
Aneta Jadowska Bogowie muszą być szaleni Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także