Ameksyka. Wojna wzdłuż granicy
- Kategoria:
- reportaż
- Tytuł oryginału:
- Amexica: War Along the Borderline
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2012-03-26
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-03-26
- Liczba stron:
- 528
- Czas czytania
- 8 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375363692
- Tłumacz:
- Janusz Ochab
- Tagi:
- Stany Zjednoczone USA Ameryka Meksyk granica przemyt imigranci migracja narkotyki gang gangi
- Inne
Ameksyka to wstrząsająca historia niesłychanego terroru rozgrywającego się na granicy amerykańsko-meksykańskiej – "w swoistym państwie, które należy zarówno do Stanów Zjednoczonych jak i Meksyku, a jednocześnie do żadnego z nich" – w czasie, gdy wojna narkotykowa osiąga tam największe nasilenie. W 2009 roku, po wielu latach pracy korespondenta na granicy, Ed Vulliamy odbył podróż wzdłuż granicy, od wybrzeża Pacyfiku po Zatokę Meksykańską, od Tijuana do Matamoros, podróż przez kalejdoskopowy krajobraz korupcji i wszechobecnej wojny domowej, a zarazem piękna, radości i żywotności. Opisuje, w jaki sposób działają gangi narkotykowe, przemyt ludzi, broni oraz narkotyków przez granicę; ucieczkę klasy średniej z Meksyku i amerykańską kulturę celebrytów, która podsyca przemoc; wzajemne powiązania gospodarki narkotykowej i gospodarki fabryk typu Maquiladora; bezlitosne, systematyczne morderstwa kobiet w Ciudad Juarez. Bohaterzy, łotrzy i ofiary – odważni i samotni policjanci, księża, kobiety i dziennikarze walczący z przemocą; gangi i wynajmowani przez nie mordercy na zlecenie; nieżywi i złamani – wszystko to ożywa w tej wyjątkowej książce. Amexica zabiera nas w świat wykraczający poza dzisiejsze nagłówki w gazetach. To portret ulicy, portret miejsca i ludzi w czasie wojny, jak i samej wojny.
"Autor pisze lirycznie, a uwodzicielski rytm jego zdań rażąco kontrastuje z upodleniem ludzkości występującym na niemal każdej stronie… Narracja ma cechy świeżości, ponieważ Vulliamy tak wiele czerpie z własnych wędrówek… Dobitnie napisana relacja wywołująca koszmary nocne".
"Kirkus Reviews"
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Pogranicze terroru
„Urodziliśmy się, by umrzeć” – śpiewa w jednej z piosenek Lana Del Rey, promując w teledysku model życia na krawędzi, w akompaniamencie narkotyków i łamania prawa. Ta urzekająca albo prawie romantyczna wizja narkotycznego świata, pojawia się już nie tylko w popowych piosenkach, ale też w mediach. „Breaking Bad”, serial o chorym na raka nauczycielu chemii produkującym pierwszej klasy amfetaminę, „Weeds” o sympatycznej pielęgniarce, która po śmierci męża rozpoczyna dystrybucję marihuany w swojej lokalnej społeczności. Czy faktycznie Amerykanie tak bardzo lubią narkotyki? Czy może ich pozytywny wizerunek w mediach to po prostu wysublimowany product placement karteli narkotykowych? Po lekturze „Ameksyki”, zdradzającej kulisy funkcjonowania społecznego i ekonomicznego pogranicza USA i Meksyku, ta teoria spiskowa wcale nie wydaje mi się nieprawdopodobna.
Książka rozpoczyna się obszernym rodowodem narkotykowych bossów. Pomiędzy dziesiątkami nazwisk pojawia się kilka uwag o tym, jak zmienił się kod honorowy mafii - od tego, który znamy z filmów o Alu Capone po nowy porządek, polegający na tym, że nie obowiązują żadne ograniczenia. Barbarzyńskie egzekucje w miastach pogranicza (ale po Meksykańskiej stronie) są już prawie normą dla mieszkańców. Przemoc, śmierć i ciągłe zagrożenie wyglądają niemal z każdej strony książki.
Poznajemy Meksyk od środka. Jego obraz jest przerażający. Kult Przenajświętszej Śmierci czy innych Azteckich wierzeń zlewają się tutaj z napływowym katolicyzmem. Przeraźliwa bieda i korupcja na każdym szczeblu administracji uniemożliwiają jakąkolwiek walkę z handlem narkotykami. Wszystko to, jak sugeruje autor i jego rozmówcy, dzieje się za cichym przyzwoleniem zarówno meksykańskiego, jak i amerykańskiego rządu.
Poznajemy społeczności i ich codzienność. Wyzyskiwanie pracownic w maquilladoras, przygranicznych amerykańskich fabrykach (tuż za granicą państwa firmy mogą płacić głodowe stawki pracownikom), molestowanie seksualne i całkowita bezwzględność wobec spóźnień, a czasem nawet nieprzewidzianych regulaminem rozmów, zdaje się być chorą normą w tych pustynnych miejscach. Wartość rodziny podupada, gdy ludzie mieszkają jedni na drugich, ojcowie molestują córki, zdarza się też nawet, że nowy partner zabija dzieci partnerki z poprzedniego małżeństwa.
Poznajemy główne miasta narkotykowych walk i wpływów, bliźniacze miasta – jeden po Amerykańskiej, drugi po Meksykańskiej stronie – Ciudad Juarez i El Paso, Tijuana i San Diego, Nuevo Laredo i Laredo. Niczym piekło i niebo w składanej papierowej zabawce.
Vulliamy pisze o problemie nielegalnej imigracji - kolejnym biznesie nadzorowanym przez kartele narkotykowe. Przekroczenie „zielonej granicy” wymaga znalezienia kosztownego przewodnika (el coyote), który po przybyciu do Stanów może porwać i żądać okupu od bliskich lub porzucić w środku pustyni, jeżeli będzie miał taki kaprys.
Poznajemy też szereg niesamowicie interesujących postaci, takich jak były strażnik graniczny, Butch Barret, który opisuje przemiany w mentalności strażników (dla nikogo nie jest to już misja, ale dobry zarobek), byłych narkomanów, których misją życiową jest właśnie zapewnić spokojny byt chorym psychicznie i zdrowiejącym...
Walka o przetrwanie dominuje w podejściu wszystkich z pogranicza po stronie meksykańskiej:
Niektórzy grzebani są bezimiennie bo (…) rodziny nie stać na wykupienie ciała z kostnicy albo też nikt nie miał odwagi zgłosić się po ciało, żeby i jego nie zabili.
Morderstwa nie dotyczą tylko marginesu społecznego – ludzie giną wszędzie, bez względu na dochód – w dzielnicach slumsowych czy zakopane pod werandą willi, w bogatej dzielnicy. Mimo oczywistych dowodów nikt nie zadaje sobie trudu, by poszukać sprawcy.
„Ameksyka” to dla mnie książką smutna w swym wyrazie, przedstawiającą trudne prawdy o tym, co dzieje się za ścianą jednego z największych mocarstw świata. Przy okazji jest to intrygujące studium kultury Meksyku, jego aktualnej sytuacji politycznej i ekonomicznej.
Wracając do rozważań z początku recenzji -czy narkotyki są przyczyną tego, co dzieje się w Ameksyce? Henry Ford, zamożny były przemytnik marihuany, zwieńcza rozważania autora (i moje) taką refleksją:
Narkotyki są objawem, a nie przyczyną. Co się stało, u diabła, i dlaczego? Skąd tak naprawdę wzięło się zapotrzebowanie na towar, który szmuglowałem?
Autor pisząc ten reportaż, zapuszczał się w ciemne zaułki najniebezpieczniejszych miast pogranicza . Opisuje tematy, za które lokalne stacje telewizyjne czy gazety są obrzucane granatami. Mam nadzieję, że nie przypłaci tej reporterskiej odwagi swoim życiem.
Anna Kaczmarczyk
Wszystkie cytaty za: Ameksyka, Ed Vulliamy, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012.
Oceny
Książka na półkach
- 1 403
- 857
- 230
- 48
- 39
- 25
- 15
- 12
- 10
- 10
Opinia
Ed Vulliamy (ur. 1954) - brytyjski dziennikarz i reporter, znany jako korespondent z Bośni w latach 90., opublikował "Amexica: War Along the Borderline" w 2010.
Na pierwszych stronach autor zamieszcza swoją ocenę pogranicza amerykańsko - meksykańskiego (s. 30 – e-book):
"... Pogranicze to kraina, gdzie za dnia panuje nieznośny żar, nocą zaś zrywa się przenikliwy wiatr. Pracowałem jako korespondent wojenny w wielu miejscach, nigdzie jednak przemoc nie była tak dziwna, tak odrażająca i okrutna jak na pograniczu...."
Vulliamy pisze (s.43,8):
„• Raport dotyczący oceny zagrożenia USA narkotykami (US National Drug Assessment Threat) za rok 2009 stwierdza, że „Meksykańskie organizacje handlarzy narkotyków stanowią największe zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych ze strony przestępczości zorganizowanej”.
Nie trudno zauważyć związek, którego niestety autor nie komentuje, z innym fragmentem (s.41,4):
"• Po tym, jak tylko El Paso aresztowano pięciu mężczyzn pod zarzutem przemytu broni do Meksyku, amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice twierdzi uparcie, że zniesienie zakazu sprzedaży karabinów półautomatycznych nie ma nic wspólnego z przechwyceniem dużej ilości takiej broni w Meksyku"
Nasuwa się wniosek: NIE TYLKO kartele narkotykowe czerpią dochody z tego stanu rzeczy i dlatego walka jest POZORNA. Należy również pamiętać o prawie popytu i podaży, bo obciążanie winą jedynie karteli narkotykowych jest wygodnym uproszczeniem. Najlepiej by było, gdyby kartele narkotykowe tylko kupowały karabiny..... Skąd by na zakup brały pieniądze, to już inne zagadnienie. Czyli OBŁUDA.
No właśnie, parę stron dalej (s.65) czytam:
„.....Waszyngton zaczął po kryjomu udzielać wsparcia prawicowym oddziałom partyzanckim Contras, walczącym z sandinistowskim rządem w Nikaragui. Contras uzbrojone były w broń dostarczaną ze Stanów Zjednoczonych, przy czym świat przestępczy pełnił tu funkcję dostawcy i mediatora. Za broń trzeba było jednak płacić „walutą”, która nie przyciągałaby niepotrzebnej uwagi, i tak też się stało: pieniądze zastępowała kokaina z Kolumbii. Szczęśliwie dla wszystkich stron tej wymiany moda na narkotyki oraz gromadzenie ich zapasów do celów naukowych leżały wówczas w interesie Waszyngtonu, a także karteli narkotykowych z Kolumbii i Meksyku. Stany Zjednoczone potrzebowały naturalnej waluty Kolumbii, by płacić za broń dla Contras, a jednocześnie kokaina zdobywała coraz większą popularność w samej Ameryce: z czystej, sproszkowanej formy narkotyku korzystali ludzie show-biznesu oraz inne wąskie kręgi, a odmiana kokainy zwana crackiem trafiła na ulice i do gett. W fabularyzowanym opisie tych zdarzeń, który Don Winslow przedstawił w swojej książce The Power of the Dog, Meksykanie pełnią funkcję kurierów, przewożących broń w jedną stronę i kokainę w drugą – proceder ten zyskał nazwę „meksykańskiej trampoliny”. Meksykańskie kartele wykorzystały trzy sprzyjające elementy, dzięki którym mogły zalać rynek amerykański kokainą i crackiem: znajomość szlaków przemytniczych równie starych jak sama granica, nieoficjalne przyzwolenie administracji Reagana i dobre stosunki z meksykańską Partią Rewolucyjno-Instytucjonalną (PRI), która rządziła krajem od 1917 roku. Realizując ten plan, kartele uświadomiły sobie, jak to ujął Winslow: „że ich prawdziwym towarem nie są narkotyki, lecz długa na dwa tysiące mil granica ze Stanami Zjednoczonymi i możliwość przerzucania przez nią kontrabandy. Ziemię można spalić, zbiory wytruć, ludzi wygnać, ale granicy – granicy nie da się wymazać”
Jest to drobny przykład Nikaragui dowodzący, że zamiast o kurierach, winno się pisać o szefach mafii tj handlarzach bronią przyjmujących zapłatę w narkotykach.
I dlatego czytałem dalsze krwawe opisy z narastającym sceptycyzmem, bo temat okazuje się zastępczy, a ponadto o takim atrakcyjnym temacie można pisać ciekawiej. Czyli moich 6 gwiazdek to i tak dużo.
Jeszcze dodam: jestem stary i mieszkam na tym samym kontynencie, i może wskutek tego, książka mnie niczym nie zaskoczyła, a jak na reportaż jest często zbyt drobiazgowa i nużąca.
Ed Vulliamy (ur. 1954) - brytyjski dziennikarz i reporter, znany jako korespondent z Bośni w latach 90., opublikował "Amexica: War Along the Borderline" w 2010.
więcej Pokaż mimo toNa pierwszych stronach autor zamieszcza swoją ocenę pogranicza amerykańsko - meksykańskiego (s. 30 – e-book):
"... Pogranicze to kraina, gdzie za dnia panuje nieznośny żar, nocą zaś...