Najnowsze artykuły
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński1
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać315
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Richard Isanove
Źródło: https://www.wydawnictwoalbatros.com/
30
6,8/10
Pisze książki: komiksy
Francuski rysownik i artysta malarz pracujący w Stanach Zjednoczonych. Studiował film i animację w École Nationale Supérieure des Arts Décoratifs w Paryżu, a w 1994 roku wyjechał do USA, gdzie studiował animację w kalifornijskim Institute of the Arts. Współpracuje z Marvelem i DC Comics.
6,8/10średnia ocena książek autora
1 864 przeczytało książki autora
4 066 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Magneto: Wojna Magneto / Magneto Rex
John Livesay, Richard Isanove
6,2 z 11 ocen
15 czytelników 2 opinie
2021
Uncanny X-Force - Tom 2 - Era Archangela
Richard Isanove, Esad Ribić
7,3 z 32 ocen
44 czytelników 3 opinie
2018
Avengers: Świat Avengers
Richard Isanove, Adam Kubert
Cykl: Avengers (tom 1)
6,1 z 223 ocen
327 czytelników 22 opinie
2015
Edge of Spider-Verse #1 - Spider-Man Noir
Richard Isanove, Fabrice Sapolsky
5,7 z 3 ocen
4 czytelników 1 opinia
2014
Fantastyczna Czwórka: Niepojęte
Richard Isanove, Mark Waid
6,3 z 77 ocen
168 czytelników 6 opinii
2014
Dark Tower - The Gunslinger: Last Shots
Peter David, Richard Isanove
4,0 z 1 ocen
4 czytelników 0 opinii
2013
The New Avengers - Tom 4 - Kolektyw
John Livesay, Richard Isanove
Cykl: New Avengers (tom 4)
6,6 z 20 ocen
35 czytelników 2 opinie
2012
Najnowsze opinie o książkach autora
Wolverine: Geneza Paul Jenkins
7,3
Od dziecka bardzo podobała mi się postać Wolverine'a. Był mroczny, dziki i nie bawił się w podchody. Gdy trzeba, zabijał, ale jednocześnie miał uczucia, które często starał się ukryć przed światem. Dla mnie zawsze był postacią tragiczną, okrutnie doświadczoną przez los, wyrywającą światu każdy kawałek szczęścia i spokoju. Takie dziecię wojny, wcale nie pragnące na nią iść, jednak umiejące się odnaleźć w nowej rzeczywistości i podejmować trudne, moralnie, decyzje. Paul Jenkins postanowił swego czasu przybliżyć czytelnikom, spójną historię genezy tego bohatera. Wiadomo, jak to jest w tym i podobnych uniwersach. Co scenarzysta, to inna historia. Bardzo mnie to męczy, dlatego chętnie sięgam po komiksy opisujące w rzetelny sposób pochodzenie danej postaci i staram się tego trzymać, przy lekturze dalszych jej przygód. "Origin" została wydany w latach 2001-2002 i dla mnie jest jednym z ważniejszych komiksów z uniwersum X-Men. Pokazuje bowiem drogę jaką przebył Logan, a właściwie James Howlett, która ostatecznie nadała mu formę dzikiego zwierzęcia. Rosomaka. Wolverine.
Fabuła jest przedstawiona z punktu widzenia irlandzkiej, rudowłosej dziewczyny imieniem Rose. Przybywa ona do rodzinnego domu Howlett'ów w Kanadzie, gdy jest młodziutką nastolatką. Jej rodzice zginęli, zaś ciotka mieszkająca w wiosce nieopodal rezydencji, załatwiła jej tam pracę. Rose staje się towarzyszką zabaw i opiekunką młodego Jamesa Howlett'a. Jedynego dziedzica rodzinnej fortuny, który niestety nie cieszy się zbyt dobrym zdrowiem. W całej posiadłości jest jeszcze jedno dziecko, chłopiec, którego wszyscy nazywają "Dog" (pies) i jest synem Tomasa Logana, niezbyt sympatycznego typa, zajmującego się ogrodem i stajnią w rezydencji. Historia opowiada losy tej trójki na przestrzeni wielu lat. Od czasu beztroskiego dzieciństwa, po morderczą rywalizację gdy dorośli.
To co rzuciło mi się w oczy, a wielu zagorzałym fanom gatunku niekoniecznie może się spodobać, to scenariusz. Jest tak prosty i realistyczny, że można nazwać go wręcz sztampowym. Dla laików mego pokroju, którzy lubią realizm, to ogromna zaleta. W końcu bohaterowie nie są "super", a stają się zwykłymi śmiertelnikami. Dzięki temu łatwiej mi było się z nimi utożsami i dzielić ich smutki oraz radości. Świetnie na tym polu wypadło każdy z wyżej wymienionej trójki. Rose, delikatna, ale też stanowcza i zdeterminowana młoda kobieta, którą przeraża ogromna posiadłość i część jej lokatorów, w tym senior rodu i ojciec Doga. Ten drugi natomiast czuje się rozdarty pomiędzy dwoma światami - bogactwem Howlett'ów i własną biedą, gdzie ojciec alkoholi bije chłopaka z byle powodu. No i mamy Jamesa. Młodego chłopca, nie znającego świata poza rezydencją, delikatnego, a jednocześnie stłamszonego przez rodzinne konflikty.
Każde z tej trójki jest trapione przez własne demony. Przeszłość, rodziców, pieniądze. Genialnie wręcz pokazuje to jeden z rozdziałów, gdzie jesteśmy świadkami nocy Bożonarodzeniowej. Rosę płacząca z tęsknoty za utraconą rodziną oraz przeszłością, Dog niemal zakatowany przez ojca w kącie chaty, tylko za to że Howlett dał mu prezent i mały James skulony pod ściną w holu, gdy jego ojciec i dziadek zażarcie się kłócą o honor rodu i przyszłość dziedzica. Tak. Każde z nich nękają demony, mające w niedalekiej przyszłości ukształtować tą trójkę w ludzi, którymi nie chcieli się stać.
To jednak dopiero początek fabuły, która od trzeciego rozdziału nabiera znacznie tempa, gdy dochodzi do tragicznego zwrotu wydarzeń. Owocuje to śmiercią oraz przemianą Jamesa, w którym ujawniają się jego moce - szpony oraz zdolność regeneracji ran. Z początku budzą przerażenie i nie działają z pełną siłą, ale z czasem James zaczyna nad nimi panować. Zajmuje mu to jednak lata i czyni to już poza rodzinną posiadłością. Nadal towarzyszy mu Rose, a Dog przemyka co jakiś czas w opowieści, aby wypłynąć na szersze wody w finale.
To właśnie tam pojawił się dla mnie najmocniejszy zgrzyt w całej opowieści. Po zbudowaniu naprawdę dobrego klimatu, finałowy pojedynek, jest krótki oraz jałowy, a do tego kończy się dość nielogicznie i mało realistycznie. Owszem, chciałem przeczytać coś w tym stylu, ale rysunek pokazuje takie absurdy, że trudno uwierzyć w to co widzimy. Od strony scenariusza tez miałem uczucie jakby poszło się na skróty, bo chciano się zmieścić w limicie stron, zamiast dorzucić ich o 2-4 więcej. Jedynie ostatnia scena w całym albumie naprawdę wypadła mocno i świetnie zakończyła komiks
Co zaś się tyczy samego rysunku, za który odpowiadał Andy Kubert (szkice),to podobała mi się szczególnie jedna rzecz - brak tuszu. Na szkice od razu nałożono kolory, co dało naprawdę świetny efekt. Dzięki temu komiks graficznie wyróżnia się na tle innych z tego uniwersum, przenosząc czytelnika w przeszłość. Nie aż tak odległą, bo na przełom XIX i XX wieku, ale jednak czuć klimat tamtego okresu. W moim wypadku miało to dodatkowy atut, w postaci nadania całości większego realizmu. Oczywiście nie zawsze, gdyż nadal mamy tutaj do czynienia z gatunkiem superhero, jednak było temu bliżej do rzeczywistości niż w "Batmanie" Snydera (strasznie nierówna seria),albo "Uncanny X-Force". Za to właśnie, za te kolory, którymi zajął się Richard Isanove, jestem bardzo wdzięczny. To one pozwoliły mi się zatopić w tym komiksie niemal od pierwszej strony.
Zatem czy "Wolverine: The Origin", lub też "Wolverine: Geneza" w polskim wydaniu Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, jest tytułem doskonałym? Nie. Ma wady, a forma jaką obrali scenarzysta, rysownik i kolorysta, nie każdemu się spodobają. W moim odczuciu bardziej przypadnie on do gustu laikom, chcącym poznać pochodzenie jednego z najsłynniejszych członków X-Men, niż komiksowym weteranom tego uniwersum. Jednak to tylko moje, prywatne odczucie i mogę się tutaj mylić. Dla mnie ten komiks jest jednym z najważniejszych pozycji z całego uniwersum X-Men jakie dotąd przeczytałem. Prosta historia, mająca w sobie dużo realizmu, tragizmu postaci i świetny rysunek. To opowieść, do której lubię wracać, właśnie z wyżej wymienionych powodów. One też sprawiają, że mi się nie nudzi i wątpię aby kiedykolwiek to nastąpiło.
Mroczna Wieża: Długa droga do domu Stephen King
7,5
Kontynuacja cyklu „Mroczna wieża” Kinga w wersji graficznej spełniła w pełni moje oczekiwania. Po raz kolejny jestem zadowolony. Dla fanów sagi Kinga pozycja obowiązkowa. Warto jednak przed sięgnięciem po komiks przeczytać cykl.
Plusy:
- ciekawa kontynuacja przygód Rolanda i jego ka-tet w uniwersum „Mrocznej wieży”;
- długa droga do Gilead po śmierci ukochanej Rolanda, Susan;
- postacie pokazane prawie dokładnie tak jak sobie je wyobrażałem czytając książkę;
- podobało mi się, że nie pokrywa się to z fabułą MW, mamy coś nowego;
- pokazanie zmian jakie zachodzą w Rolandzie pod wpływem działania sił zła;
- zmagania w marach sennych z Karmazynowym Królem i jego krukiem;
- bardzo dobre i przejrzyste ilustracje Jae Lee i Richarda Isanove;
- dopracowane w każdym detalu, oddające w pełni ten fragment fabuły;
- puste przestrzenie na rysunkach potęgują wizję upadku świata;
- całość czyta i ogląda się z wielką przyjemnością;
- po krótkiej przerwie sięgam po kolejną część.
Minusy:
- zbyt szybko się czyta, chciałoby się więcej.
Ogółem komiks bardzo dobry.