Czerwony Mars Kim Stanley Robinson 7,0
ocenił(a) na 811 tyg. temu Osiem dni spędziłam na powierzchni Marsa, wertując ponad dziewięćset stron swoistej marsjańskiej encyklopedii, czyli najpopularniejszej i wielokrotnie nagradzanej powieści o zasiedleniu czwartej planety od słońca. Moja reakcja po rozpoczęciu czytania nie była odosobnionym przypadkiem. Tak - nie tego się spodziewałam, gdyż oprócz wymagającego, twardego science-fiction wyrosła przede mną bogata, dość przystępna historia, skupiająca w sobie ogromną liczbę pobocznych zagadnień. Nie oznacza to jednak, że wędrówka po nieprzyjaznym globie przebiegła z lekkością i wyłączeniem myślenia.
W „Czerwonym Marsie” nie znajdziemy licznych, spektakularnych zwrotów akcji czy mrożących krew w żyłach kosmicznych odkryć. To pełna pasji i skrzętnie nabytej wiedzy naukowej wizja podróży i rzeczywistości kolonistów, którzy podjęli jedno z najbardziej oczekiwanych wyzwań ludzkości. Dzięki tej książce – marzenie o zasiedleniu tego martwego pustkowia staje się namacalne i wiarygodne w każdym calu. Poznajemy nie tylko szczegółowy obraz geograficzny odległego świata, ale również sposoby jego eksploatacji; pomysły na przystosowanie człowieka do życia w trudnych warunkach, w tym terraformowanie, czy konsekwencje, które wynikają ze zbyt nachalnej ingerencji ludzkich rąk w środowisko naturalne. Co ciekawe, opisy są stworzone w taki sposób, że możemy swobodnie balansować między przepięknymi marsjańskimi krajobrazami a technicznymi detalami, które pochłaniają znaczną część tekstu. Przyjemność z obcowania z lekturą przy takim połączeniu jest niezaprzeczalna.
Oprócz gruntownie przedstawionej części naukowej, autor skupił się na rozbudowanym wątku obyczajowym, w którym przypomniał czytelnikowi, że w tym całym kosmicznym śnie to właśnie człowiek i jego złożona natura zagrają pierwsze skrzypce. Chłodny i surowy styl pisarza nie pozwolił na głębsze zbliżenie się do wykreowanych bohaterów, jednak ich rozterki okazały się kluczowe, by zrozumieć funkcjonowanie ludzkiej psychiki w tak nietypowym zadaniu, jakim jest budowa nowego porządku. Poza dość męczącym wątkiem miłosnym, zmierzeniem się z wyobcowaniem i poczuciem utraty dawnego ładu, natrafimy na problemy natury filozoficznej i socjologicznej. Wielość poglądów, religii i głęboko zakorzenionych zasad, mogą stać się wielką przeszkodą w stworzeniu jednolitej społeczności, a gdy do gry wkraczają: niestabilna polityka oraz nastawione na zysk korporacje – konflikty i podziały są nieuniknione. Utopijny obraz szybko zostaje zrównany z ziemią, udowadniając, że nie potrafimy uczyć się na błędach, a krok w krok za przybyszami, na Marsa dotarła przemoc, uprzedzenia i bezpardonowe dążenie do łatwego zysku.
Jestem pod wrażeniem rozmachu tej pozycji. Robinson w mistrzowskim stylu scalił różne gatunki, serwując ambitną dawkę rozrywki. Wątki, które poruszył, skłaniają do refleksji i obnażają smutną prawdę o człowieku i jego poczynaniach. Książka może jednych znudzić, innych zafascynować. Jest specyficzna, a długie i bardzo szczegółowe opisy nie wszystkim przypadną do gustu. Na pewno sięgnę po drugi tom, by zobaczyć, jak daleko sięga wizja autora w formowaniu świata, który oprócz obiecanego raju, równie dobrze, może stać się czerwonym piekłem.