Nowa Fantastyka 463 (04/2021) Paweł Ciećwierz 6,7
ocenił(a) na 73 lata temu Kwiecień-plecień, bo przeplata… Dobre i złe teksty? A nie, bo złych nie ma. I fajnie. A co jest?
Proza polska. A w niej…
„Nadludzie” Pawła Ciećwierza – w sumie niezłe, ale odczuwam już spory przesyt superbohaterami. Komiksowi protagoniści opanowali ostatnio cały świat. I choć autor jak może stara się sztampy uniknąć, co czasem mu nawet wychodzi, to jednak miałem wrażenie, jakbym czytał kolejny tom antologii o Dzikich Kartach. Niezłe, do zapomnienia!
„Paralipsa” Jędrzeja Burszty – niestety to fantasy, które, używając określonego słownictwa, udaje SF. Autor nawet nie stara się zbytnio tego ukryć (busole w kosmosie, rozżarzony ogon komety itp.). Niech będzie. Trudno! Ale niestety – paralipsy nie zrozumiałem. I tekst pozostawił mnie kompletnie obojętnym.
A w prozie zagranicznej prawie same wielkie nazwiska. Choć…
…choć dla mnie najlepsze było opowiadanie tego, którego nie znałem – Nana Kwame Adjei-Brenyaha „Era”. Bo proste, niemal łopatologiczne, ale zręcznie ogrywające uczucia, które i mnie są bliskie – przestrach przed kierunkiem, w którym zmierzamy, przed zobojętnieniem na uczucia, przed pogardą dla inaczej myślących. Nienachalnie przypomniał mi ten tekst jedną z moich ulubionych książek: „Kwiaty dla Algernona”. Ale choć mnóstwo tu uczuć i takie teksty powinny pojawiać się rzadko, to dla mnie – opowiadanie numeru!
„Żelazo ofiarne” Teda Kosmatki – taak, tu też trudne pytania. Chyba typowo amerykańskie – jak budować przyszłość na zbrodniczej przeszłości? Plus bardzo fajny pomysł na podróże z szybkością większą, ale jednak nie większą niż prędkość światła. Jak to możliwe? Przeczytajcie sami!
Za jedyny minus tego tekstu mam jego zbytnie rozwleczenie, niemal cały wątek ziemski można by z niego spokojnie wyciąć.
„Lektura na lato” Kena Liu – nienowe, ale zawsze miło mistrzów poczytać. I choć w głowie pobrzmiewają Resnicka „Roboty nie płaczą” czy Tevisa „Przedrzeźniacz”, które temat ogrywały znacznie lepiej, to nie znaczy, że mi się nie podobało. Bo zawsze warto pewne prawdy przypomnieć!
A w publicystyce?
Z niekłamana przyjemnością przeczytałem wywiad z Arturem Chmielewskim, synem Papcia Chmiela. Bo to i trochę Tytusa, i nowoczesnej nauki. Się mi bardzo!
Ciekawy też artykuł o marsjańskich planszówkach. Ostatnio niestety granie zarzuciłem, ale warto wiedzieć co w trawie piszczy.
Z tekstem Marty Krajewskiej mam pewien problem. Czytanie po raz n-ty, „że ktoś się mieści w spektrum”, jest może dobre w lekarskich zapiskach, ale mnie raziło. Poza tym – wygląda na to, że na upartego to każdego można do „autystów” zaliczyć? Nie ma ludzi psychicznie zdrowych, tylko jeszcze niezdiagnozowani? Czy jeśli jestem niewolnikiem przyzwyczajeń: te same rytuały przed wyjściem z domu, ta sama trasa do pracy, choć inna jest szybsza, ale znana trasa mnie uspokaja, czy słynne „nienadeptywanie na linię” w płytkach chodnikowych – to też mieszczę się w spektrum? Temat ważny, dobrze że podjęty, ale jednak trochę tu było zbyt wiele wątków dla mnie. Poczułem się przytłoczony.
A na koniec powtórzę to, co zawsze – nie oczekuję od literatury by była od spektrum dla spektrum, od różowych dla niebieskich czy od uciśnionych dla oprawców. Oczekuję by była dobra, by dobrze się ją czytało. A jeśli przy tym opowiada o ważnych sprawach – tym lepiej. Ale nie jest to warunek konieczny, bym czerpał z lektury przyjemność!
Odnotuję jeszcze kolejny artykuł z historii Orientu – tym razem o próbach osiągnięcia nieśmiertelności w Chinach. Ze stałych rubryk: Vargas im ma mniej miejsca, tym lepiej pisze, Kosik znowu całkiem nieźle, Orbit wiadomo. Bardzo ciekawie Protasiuk. Bo prawda to, o czym pisze. Choć niecała. Przecież to sami naukowcy podkopali swój autorytet, pisząc autorytatywne opinie „na zamówienie”. Polecam nader ciekawą książkę „Dreamland”. Jak z jednego opublikowanego zdania w listach do redakcji, ale w opiniotwórczym magazynie, można zrobić żelazną wykładnię naukową i rozkręcić śmiertelnie groźny przemysł, wart miliardy dolarów. To też uczynili naukowcy!
Z dużą radością odnotuję też recenzję antologii „Fantastyczne pióra 2019”, do powstania której dołożyłem ziarenko piasku. A zacne to opowiadania, z reguły przewyższające poziomem to, co oferuje NF (no offence!).