Polski prozaik i poeta. Debiutował wierszami w Odrze oraz opowiadaniami w Nowy Wyrazie w pierwszej połowie lat 70., jednak pierwszą książkę opublikował dopiero po roku 2000. Przez większość życia mieszkał w Świdrze, wykonywał kilkanaście zawodów. Był m.in. pomocnikiem kinooperatora, twórcą witraży, wydawcą, sekretarzem redakcji Literatury na Świecie. Jego teksty są często mocno autobiograficzne. Oprócz prozy pisze wiersze i sztuki teatralne. Ma w dorobku kryminał Kogo nie znam.
Liczyłam na zbiór ciepłych, lekkich opowiadań z Wrocławiem w tle - niestety bardzo się zawiodłam. Przez całą książkę czekałam na jedno opowiadanie, które mi się spodoba, którego bohaterowie wzbudzą moją sympatię, ale niestety się nie doczekałam. Niektóre były wręcz niesmaczne. Podobało mi się tylko opowiadanie Pilipiuka, chociaż też zdecydowanie odbiegło od moich oczekiwań wobec tego zbioru. Doczytałam do końca tylko ze względu na mój rodzinny Wrocław.
Naprawdę nie jestem w stanie tego wytłumaczyć, ale proza Pana Macieja bardzo do mnie przemawia. Te okruchy codzienności, zasłyszane rozmowy, napisy na murach, osobiste przemyślenia – to naprawdę jest godne odnotowania. Bo z takich momentów składa się życie. Wiele tu zbieżności z twórczością Mirona Białoszewskiego – sam należę do admiratorów wierszy tego poety i prozaika. Może zatem moja sympatia dla późnego pisarstwa Pana Macieja (pierwsza książka dopiero po 50-tym roku życia) stąd bierze swoje źródło. Niekonwencjonalne życie, oryginalne teksty, wreszcie niebanalna decyzja o zakończeniu pisarstwa, po prostu Osobowość. Może tą krótką notką zachęcę lubo kilka osób do sięgnięcia choćby po „Takie tam”. Naprawdę warto.