Polski poeta, prozaik i kompozytor. Laureat VIII Konkursu im. Jacka Bierezina (2000). W 2007 został nominowany do Nagrody Literackiej Gdyni za książkę Henry Berryman Pięśni. Jego wiersze były tłumaczone m.in. na niemiecki, angielski, słoweński, serbski, bułgarski, czeski, hiszpański, kataloński, włoski. Jest buddystą, uczniem Ole Nydahla. Mieszka w Krakowie, do lipca 2010 w Poznaniu.
Książkę odłożyłem po cierpliwym dojechaniu do strony 155. Poczułem że nadal wszystko kompletnie zależy od autora, po 155 stronach nie podjąl odpowiedzialności za opowiadaną historię i w każdej chwili może z nami zrobić cokolwiek zechce. Poczułem się ofiarą jego zachcianek, a nie czytelnikiem, któremu należy się odrobina szacunku. Wszystko można nazwać na przykład "polifonią" albo "fugą". Właśnie w polifonii najtrudniejsza jest oszczędność materiału, odpowiedzianość za każdą nutę, i umiejętność poradzenia sobie z tym ograniczeniem. To jest zadanie dla mistrzów, to nie jest po prostu wielopłaszczyznowość że rzecz się dzieje w kilku miejscach i epokach jednocześnie. U Pasewicza mamy do czynienia z nadmiarem materiału który w żaden sposób nie wychodzi na żadną polifonię a raczej na jakieś przesilenie bez żadnych ograniczeń, coś w rodzaju wolnej radosnej improwizacji, której nie należy bynajmniej mylić z wirtuozerią. Najbardziej denerwujące jest tak bardzo popularne dziś jechanie po ogólnikach. Zamiast uczciwego i mozolnego wręcz procesu zbierania materiału historycznego, który jest obowiązkiem pisarza powieści historycznych, mamy tu do czynienia z ogólnikami, np. że muzyka Wagnera jest ciężka i prymitywna, albo że Rosjanie zgwałcili wszystkie kobiety. Wziąwszy pod uwagę ogrom wyzwalanego terenu Rosjanie spędzili chyba więcej czasu gwałcąc niż walcząc. Oczywiście pamiętajmy były z nimi dwie polskie armie i nikt z tych armii nikogo nie zgwałcił. A muzyka Wagnera z tego powodu że 60 lat po jego śmierci spodobała się naziolom, nie nabrała ordynarnej chamskiej pruskości. Autor nigdy nie słyszał Wagnera. Ta łatwość i arogancja z jaką porusza się on w świecie historycznym, jest dla mnie nie do przyjęcia. Wolę np. bezpośredniość Twardocha (który do pracy zawsze jest przygotowany) i uczciwą i wyrafinowaną poetyckość Zyty Rudzkiej niż nieodpowiedzalne improwizacje Pasewicza, który tak bardzo chcialby zostać polskim Tomaszem Mannem, a powinien zacząć od pisania krótkich trzystronicowych opowiadań.
Temat historii niemiecko polskiej jest bardzo ciekawy, szkoda że powieść do rozmyślań na te tematy niczego nie dodała.
Jak tradycja karze w numerze na koniec roku muszą się znaleźć zestawienia i prezentowniki. A listy kocham najbardziej. Tu miałam używanie przebierając wśród list gatunkowych i tematycznych. Małym zgrzytem były „Najpiękniejsze okładki”, gdzie treść nie końca pokrywała się z ilustracjami.
Nie uważam za zasadne streszczania książek, szczególnie np. blisko sześciostronicowe opracowanie biografii „Babel. Człowiek bez losu”. Trzeba być mocno wciągniętym w temat, żeby jeszcze sięgnąć po książkę. Jeśli już streszczać to książki, które nie doczekały się jeszcze tłumaczenia. Ale może tylko ja tak mam.
Poza tymi mankamentami znalazło się jednak dużo ciekawych treści, szczególnie z działu niespodzianki, czyli „Co nas podnieca”.
Moje ulubione:
Agnieszka Jucewicz „Jakim językiem mówi twoje cierpienie” – o tym jak się ma widzenie siebie w czasie kryzysu psychicznego w kontrze do diagnozy zmieniającej się za nieustannie ewoluującą psychiatrią;
Katarzyna Wężyk „Każdej jej porno” – o tym czego szukamy w literaturze erotycznej (z prześmiesznymi wyimkami z wybranych erotyków);
Renata Lis „ Między Pornhubem i plebanem” – o tym czy pornografia to zło;
Małgorzata Żarów „Jak dobrze pisać o seksie” – o tym jak pisze się o seksie; brawa za „mentalną strefę erogenną”;
Ignacy Karpowicz „Seks najgorszy” – o nominacjach do nagrody za najgorszą scenę erotyczną w literaturze;
Natalia Szostak ”Dzieła martwych ludzi” – o oczekiwaniach wobec pisarzy co do autopromocji i aktywnego istnienia w social mediach;
Karolina Sulej „A ty noś, noś, noś ręce w kieszeni” – o znaczeniu kieszeni, co z pozoru brzmi trywialnie, a jednak w kontekście kulturowo-społecznym nabiera sensu;
Olga Drenda „Odruch luksusowy” – o tym czym jest humor;
Jacek Podsiadło „Pisarzu, czy i nie żal” – o absurdach i niezręcznościach z lektur uzupełniających