Wreszcie trafiłem pismo, które się, nie starzeje. Jest to „Pismo – Magazyn opinii”, które można czytać nawet po roku. Właśnie pierwszy numer wydany rok temu. Tematy jak najbardziej aktualne. Najbardziej zainteresowały mnie „Cholerne czarodziejstwo. O dziennikarstwie” – rozmowa z Haliną Bortnowską, „Jądro chciwości” – reportaż z Kongo Bartka Sebela, okazuje się, że niewiele się zmieniło w dorzeczu Kongo od wydania „Jądra ciemności” Josefa Conrada. „Każdy chce być stworzycielem” o biotechnologii artykuł Łukasza Lamża, wprawdzie z artykułami na temat CRISPR/Cas już wpadały od paru lat w moje ręce, ten natomiast jest przedstawiony w sposób niemal „łopatologiczny”. Wszystkie eseje, czyli „Pieniądze w służbie chińskiej dyplomacji” – Tomasza Kamińskiego, tylko czekać jak seria książek sf Davida Wingrove _ „Chung Kuo – Państwo środka” stanie się realną powieścią. „Nowy analfabetyzm” – tekst Marcina Króla, chyba nie wymaga opisu, że jest godny uwagi. Osobista historia Karoliny Lewestam „Dzień, w którym nie pogłaskałam kota”. Także tekst „Dochód gwarantowany: panaceum czy iluzja?” Jędrzeja Malko. Domyka całość wraz z „Plan musi być” Sylwii Chutnik. Jeżeli uwzględnić ciekawą grafikę i poezje to w sumie około 90% tekstu wartego przeczytania. Po roku? To niezły wynik. Staję się fanem miesięcznika a innym też polecam.
Z całego tego zadęcia na New Yorker-a wyszła gazetka szkolna. Bez charakteru, bez żadnej mocy. Większość tekstów należałoby skrócić o połowę, wcale nie dlatego, że złe media współczesne przyzwyczaiły nas do form krótszych, tylko by na dłuższe sobie pozwolić, trzeba mieć więcej do powiedzenia. Dysponować większą ilością treści, esencjonalnego wsadu. Same litery i słowa nie wystarczą. Choć ze dwa teksty są interesujące, żaden we mnie nie zostanie. Ale właściwie dokładnie to samo w zamieszczonym tu wywiadzie powiedziała Halina Bortnowska. Indagowana o to, jakie pismo mają robić redaktorki, radziła odłożyć premierę o rok, by pomysł i twórcy dojrzeli. Wywiadujące redaktorki odmówiły jednak takiemu pomysłowi, bo wydawcy nie mogą czekać i twierdzą coś zgoła przeciwnego. W efekcie mamy miejsce zbytu chałtur literackich celebrytów i to chałtur tych mniej udanych. Przykro.
Choć może wydawca ma zaplecze finansowe i redakcja będzie się rozwijać? Mimo sporego rozczarowania, trzymam kciuki i mam nadzieję, że kolejne numery będą lepsze.