Samosiejki Dominika Słowik 6,6
ocenił(a) na 78 tyg. temu Niezaprzeczalnie to opowiadania dziwne, niepokojące, pełne realizmu magicznego. Były takie momenty, kiedy wywoływały we mnie silne poczucie dyskomfortu, lęku – szczególnie, gdy czytałam je nocą, a cały dom spał. W większości są o naszych relacjach z innymi organizmami: roślinami, grzybami, bakteriami, zwierzętami, które zaczynają rozpychać się w naszym życiu, walczą o swoją przestrzeń, a my znikamy powoli w ich ekspansji. To swoiste lustrzane odbicie tego, co my teraz robimy, jak zawłaszczamy światem, nie licząc się z żadnymi konsekwencjami. Zyskujemy ich perspektywę – nie tylko roślin, zwierząt, ale także, chociaż w mniejszym stopniu, innych ludzi, tych pozostających gdzieś na obrzeżach naszej dominującej rzeczywistości. Tego dotyczy ostatnie i moje ulubione opowiadanie „Nagie pole” o istocie empatii i tolerancji.
Bardzo ciekawe jest opowiadanie „Kwarantanna”, pisane zapewne w pandemii, gdy pozbawieni codziennych kontaktów odkrywamy w sobie zwykłą, naturalną, „zwierzęcą” nieobarczoną normami radość ze spotkania, chociażby z listonoszem. A prawdziwy strach przeżyłam podczas czytania „Kolonii pozaziemskiej”.
Wszystkie opowiadania są niezwykle sensualne, oddziaływujące silnie na wyobraźnię. Zachęcają do zmiany perspektywy, stawiają nieoczywiste pytania, nie dając jednak żadnej odpowiedzi, nie pouczają i nie oceniają. Nawołują, aby „wreszcie trochę ustąpić” miejsca, nie zawłaszczać dla siebie całego świata, bo jesteśmy tylko jednym z dziesięciu milionów gatunków.