-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński1
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel1
-
ArtykułyMagdalena Hajduk-Dębowska nową prezeską Polskiej Izby KsiążkiAnna Sierant2
Biblioteczka
2024-02-18
2023-11-23
Jedna błędna decyzja, może sprawić, że świat jaki znamy na zawsze się odmieni. Wszelkie wojny, ich kumulacja, mogą doprowadzić do zmian, które ludzkość nie odkręci. Zagrożenia militarne, konflikty na tle religijnym, światopoglądowym i terytorialnym. To dobrze znane nam tematy z informacji internetowych i telewizyjnych. Newsy z różnych źródeł zalewają nas jak fala tsunami. Ten aspekt, naszego życia okazuje się nieodłącznym atrybutem naszej codziennej egzystencji. Oczywiście można to wszystko zbagatelizować, bowiem, ile to razy można roztrząsać kwestii, na które nie mamy tak naprawdę wpływu. Jedynym sensowną rzeczą i alternatywą jest zjednoczenie i pomoc wzajemna, aby choć trochę świat był lepszy. Rosyjski pisarz Dmitry Glukhovsky w swojej powieści w pewnym stopniu porusza ten temat, który poruszyłem powyżej. Jego wizja świata jest porażająca. Bowiem „Metro 2033” to dzieło z gatunku postapo. Jakie są moje wrażenia po lekturze? Czy spodobała mi się kreacja głównego bohatera? Czy świat przedstawiony jest literacko „atrakcyjny”?, Jak interpretuje powyższą powieść? Zanim odpowiem na te ważkie pytania, rzucę trochę światła na fabułę. Rok 2033. W wyniku konfliktu atomowego świat uległ zagładzie. Ocaleli tylko nie liczni, chroniący się w moskiewskim metrze. Na mrocznych stacjach rozświetlonych światłami awaryjnymi i blaskiem ognisk, ludzie ci próbują wieść życie zbliżone do tego sprzed katastrofy. Artem, młody mężczyzna z WOGN-u otrzymuje zadanie: musi się przedostać do legendarnej stacji Polis, aby przekazać ostrzeżenie o nowym zagrożeniu. Chciałbym na początku przybliżyć sylwetkę Artema, który jako młody mężczyzna musiał szybciej dojrzeć. Sierota wychowywany przez ojczyma, nie pamięta świata sprzed katastrofy. Zostaje mu powierzona misja, która okazuje się niebezpieczna. Nie wierząc we własne siły, boi się tego co jutro przyniesie. Ale jednak znajduje w sobie odwagę aby wypełnić, to co jest mu przeznaczone. Tą kwestie można zinterpretować jako manifest „mesjanizmu” : jeden człowiek, który ma zbawić ludzkość. I taką też postacią jest nasz główny bohater. Kreacja tej persony rewelacyjnie wyszła pisarzowi. W wyprawie w głąb metra towarzyszymy Artemowi, śledząc jego losy i poczynania. Dzielimy z nim lęki i grozę, ale również sukcesy i zdobycze. Natomiast jeśli chodzi o świat przedstawiony to „Metro 2033” ociera się o arcydzieło literackie. Kartą przetargową na kolejnych stajach okazują się naboje do kałasznikowa. Mrok, groza, złowieszczość, to atmosfera, jak melasa spowija mieszkańców metra. Ludzie żyjący pod ziemią jak krety, musieli zaadaptować do nowego otoczenia. Za pokarm mając grzyby i lichej jakości mięso. Ciemność metra to nie jedyny problem człowieczeństwa. Obłąkańcze głosy z uszkodzonych rur mogą doprowadzić do utraty zmysłów. Halucynacje, miraże, majaki to nieodłączny element moskiewskiej rzeczywistości. Natomiast dzieło rosyjskiego pisarza, to również powieść drogi. Podczas lektury miałem poczucie jak bym przebywał wiele godzin w kopalni Morii z książek Tolkiena. Beznadzieja to epitet, który otacza i rządzi tym światem. Kolejnym zagrożeniem jest promieniowanie. Przeszkoda, do życia na powierzchni. Na świat zewnętrzny można wyjść jedynie w gumowej masce gazowej. Najlepiej grupą bowiem, na powierzchni czyha niebezpieczeństwo, które mrozi krew w żyłach. Skrzek, wrzask i skowyt, to odgłosy które wydobywają się z gardzieli potworów, nowego gatunku, który ewoluował i zaadaptował do nowej przerażającej rzeczywistości. To właśnie wojna pomiędzy ludźmi a mutantami nadaje powieści tajemniczości, grozy i horroru. Kolejnym atutem powieści jest opisana przez autora Ideologia, która jest przedstawiona, jako odrębny materiał na inną opowieść. Opis obyczajów, światopoglądów i norm jakimi się kierują bohaterowie powieści, okazują się nobilitujące i ważkie, aby dogłębnie zrozumieć rzeczywistość. Może mieć to kontekst pokojowy, i pomagający w wytyczeniu prawa, które trzyma w ryzach społeczeństwo metra. Ale istnieje też ta mroczniejsza strona medalu. Bowiem zagrożeniem dla ostatniego bastionu ludzkiego są zgromadzenia, nastawione złowieszczo. Sataniści, sekciarze, faszyści, naziści, ludożercy, to indywiduum, które może przerazić. W ten sposób autor przekazuje , dosadnie, dobitnie i bez zawiłości, różne światopoglądy, które nawet nam współczesnym czytelnikom nie są obce. Powieść mi się rewelacyjnie czytało. Pomimo, mrocznej tematyki, przez książkę wręcz się płynęło. To zasługa niesamowicie lekkiego pióra pisarza. Lubię w tego typu powieściach, kiedy zostaje zachowany balans. W książce jest wiele akcji, ale również momentów oddechu, które nie tylko maja zadanie odciążyć czytelnika, od mrocznego klimatu, ale również pogłębić świat przedstawiony oraz sprawić, że na wyższym poziomie poznawczym odczujemy położenie bohaterów. Reasumując, „Metro 2033” to rewelacyjna rozrywka w sam raz na długie wieczory. Istotą powieści okazało się pytanie czy nasi wrogowie są do końca niegodziwi i źli? I czy istnieje szansa na dialog? Niniejszą powieść bardzo polecam miłośnikom i fanom książek jak ‘Bastion” Stephana Kinga czy kultową „Drogę” Cormaka McCarthiego, czy seriali telewizyjnych „The last of us” czy „The Walking Dead”. Dla mnie była to podróż, której nigdy nie zapomnę. Jest to wartościowa lektura, którą naprawdę warto przeczytać. Zmusza bowiem do refleksji i przemyśleń nad współczesną kondycją człowieczeństwa. Gorąco Polecam!!!
Jedna błędna decyzja, może sprawić, że świat jaki znamy na zawsze się odmieni. Wszelkie wojny, ich kumulacja, mogą doprowadzić do zmian, które ludzkość nie odkręci. Zagrożenia militarne, konflikty na tle religijnym, światopoglądowym i terytorialnym. To dobrze znane nam tematy z informacji internetowych i telewizyjnych. Newsy z różnych źródeł zalewają nas jak fala tsunami....
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-10
Spiski, konszachty ,machinacje, kalumnie. To nieodłączne atrybuty walki w władzę. Supremacja jednego rodu jak to można zauważyć w dziejach świata, niesie ze sobą niepożądane konsekwencje i skutki. Zazdrość, zdrada, nienawiść. To aspekty, które są nieodłącznym elementem tej "zabawy". Również patrząc na historie literatury można mnożyć przykłady niesprawiedliwych oskarżeń, wyroków i oszczerstw. Które mogą doprowadzić czasami do konfliktów, a w ekstremalnych przykładach do wojny. Powieść „Dzieci Diuny” to bardzo dobry przykład, który potwierdza, że ambicja jednostki czy rasy może tylko oznaczać tylko kłopoty. Oczarowany pierwszym tomem, który w moim mniemaniu jest rewelacyjny, trochę stonowany „Mesjasz Diuny”, który summa summarum jednak posiadał walory fabularne. Sięgnąłem z ciekawością po trzeci tom. Jakie są moje wrażenia na świeżo po przeczytaniu książki? Czy uniwersum poszło w dobrą stronę? I jak do tego mają się kreacja poszczególnych bohaterów. O tym za chwilę. Wpierw chciałbym naszkicować zarys fabularny powieści. Upłynęło dziewięć lat, odkąd oślepiony Muad Dib ruszył samotnie na pustynię . W tym czasie imperium rządziła jego siostra Alia. Na drodze opętanej regentce wciąż jednak stoją prawowici następcy Paula - Leto i Ganima. Dzieci są też zagrożeniem dla rodu Corrinów, odwiecznego wroga Atrydów, chcącego ponownie zasiąść na tronie złotego lwa. Tymczasem na Arrakis pojawia się charyzmatyczny niewidomy kaznodzieja, który bardzo przypomina ich zmarłego ojca… Jestem pod niesamowitym wrażeniem świata przedstawionego. Pomimo, że narracja jest spokojna i wyważona, i bardziej „Dzieciom Diuny” do tomu drugiego, to jednak z wielką przyjemnością zanurzyłem się w uniwersum, i nie narzekając chłonąłem kolejne rozdziały. Jestem tego zdania, że pierwsza część cyklu „Diuna” to powieść zjawiskowa, ale kolejne dwa tomy wręcz rozbudowują świat przedstawiony, nadając mu głębi, splendoru i niezwykłości. Może w kwestii akcji nie dorównują poprzedniczce, ale jestem daleki od stwierdzenia, że są gorsze. Po prostu dwa kolejne tomy są inne, i posiadają w swojej odmienności fabularnej inne walory które pobudziły moją wyobraźnie do czerwoności. W tym momencie na myśl przychodzi mi fenomenalny cykl Georga R.R. Martina . Z wieloma tezami się spotkałem i, że po „Nawałnicy mieczy”, która jak dwa poprzednie tomy były epickie, to jednak czwarty i piaty tom nie dorównywał swoim poprzednikom. Ale zawsze jest coś po coś. I w moim mniemaniu „Uczta dla wron” czy „Taniec ze smokami”, pomimo spowolnienia akcji, to pod wieloma względami stanowią ucztę literacką. Ale to tylko moja mała dygresja. Wracając do meritum… Frank Herbert w swojej epopei, pod wieloma względami pogłębił swój cykl. Pod względem mistyki, ekologii i religii. Dywagacje, natury teologicznej to nieodłączny atrybut i znak rozpoznawczy powieści „Dzieci Diuny”. Czarownice, mentanci, samozwańczy kaznodzieje i prorocy, wątek opętania. Nadają powieści, nieco charakteru, metafizyki, nadnaturalności i kabalistyczności. Podczas czytania powieści miałem nieodparte wrażenie, że mam do czynienia z pozycją niezwykłą, wyjątkową i nieziemską w swej niesamowitej konstrukcji. No i ta sceneria. Wszechobecny piasek, wydmy i czerwie. To nieodłączne atrybuty powieści, z której bije pewna „surowość”. Czerwie jako strażnicy pustynnej siczy, to stwory, które przez autora zostały z pomysłem wykreowane. Ich każde pojawienie się wywołało u mnie ciarki na plecach. Jest to element powieści, który jest wyjątkowy, nieszablonowy i nieziemski. Pustynia wszechogarniająca Diunę jako nieokiełznana, bezlitosna i groźna. Która ma w sobie bogactwa naturalne. Jest miejscem konfliktu wielu rodów. Ekspozycja walki o planetę to niesamowicie mocny punkt powieści. Ten aspekt został świetnie rozpisany na wiele ról. To właśnie kreacja bohaterów jest paliwem napędowym fabuły powieści. Nie pojedynki, starcia i bitwy, ale interpersonalne rozgrywki, które niosą za sobą wielki ciężar emocjonalny. Postacie wykreowane przez amerykańskiego wizjonera, posiadają w sobie głębie, które poruszyły moje struny uczuciowe. Niektóre wątki i decyzje bohaterów, mogą wydawać się na pierwszy rzut oka niezrozumiałe i niesłuszne, ale z perspektywy, czasu nabierają sensu i tworzą wspaniałą i unikalną całość. Summa summarum, „Dzieci Diuny” to powieść, która zaostrzyła, moje apetyty na kolejne tomy. Co samo w sobie jest świetną rekomendacją. Pozycja obowiązkowa dla fanów dwóch pierwszych tomów, ale również moli książkowych, którzy szukają w powieściach fantastycznych, pierwiastka genialności i błyskotliwości, na wielu płaszczyznach rzemiosła literackiego. Gorąco Polecam!!!
Spiski, konszachty ,machinacje, kalumnie. To nieodłączne atrybuty walki w władzę. Supremacja jednego rodu jak to można zauważyć w dziejach świata, niesie ze sobą niepożądane konsekwencje i skutki. Zazdrość, zdrada, nienawiść. To aspekty, które są nieodłącznym elementem tej "zabawy". Również patrząc na historie literatury można mnożyć przykłady niesprawiedliwych oskarżeń,...
więcej mniej Pokaż mimo toŁatwiej odnieść sukces i wznieść się na szczyt, ale trudniej utrzymać się na nim. Można tą tezę przypisać różnym aspektom naszego życia. Zawiść, zazdrość, wrogość. To przymioty, z którymi każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu się spotkał. W sposób prosty, możemy stracić pewność siebie, pogodę ducha, i trzeźwość osądu. Łatwo wpaść w pułapkę własnego sukcesu. A upadek może się okazać się bolesny, przykry i dotkliwy. To właśnie z tych składników życiowych między innymi jest skonstruowana druga część cyklu „Diuny”. Jaka jest więc prawda o powieści „Mesjasz Diuny”? Jak wygląda literacko? I co mają do zaoferowania bohaterowie powieści? Zanim odpowiem na te pytania, w telegraficznym skrócie opisze fabułę. Fremeni pokonali Harkonnenów i imperialnych sardakarów, a Paul poślubił księżniczkę Irlulanę i zasiadł na tronie imperium. Czczony niczym bóg, wpada w pułapkę, choć zna każda chwilę swojej przyszłości. Powieść gabarytowo jest o wiele mniej okazała od poprzedniczki. Jeśli chodzi fabularnie, to również w tym aspekcie, można wyczuć obniżkę „formy”. Po prostu stawka jest o wiele mniejsza. Pomimo uknutego spisku przez najbliższe otoczenia Paula, nie czuć atmosfery niepewności, strachu i dyskomfortu. „Mesjasz Diuny” jest pozbawiony wartkiej akcji. Czytelnik nie uświadczy w tej powieści epickich bitew, pojedynków i przełomowych momentów. Ale z drugiej strony daleki jestem od ostrej krytyki. Nie chciałbym określić niniejszej książki złej. Po prostu jest „inna”. Frank Herbert w kontynuacji położył nacisk na rozbudowanie uniwersum. Można docenić, że amerykański pisarz pogłębił swój „świat” pod względem dysput filozoficznych i teologicznych. Może to się wydawać na pierwszy rzut oka, mało atrakcyjne dla postronnego czytelnika, ale trzeba docenić… i tu użyje określenia „fetyszyzmu”, świata przedstawionego. Bowiem Herbert z wielkim pietyzmem, stworzył coś, co dla niektórych okaże się czytelniczym spełnieniem, a dla niektórych niezrozumiałym bełkotem. Natomiast na niezłym poziomie są rozpisani bohaterowie. Ich obawy, koszmary i porażki, ale również marzenia, radości i marzenia, są niemal wyczuwalne. Paul jako imperator został bardzo dobrze przedstawiony. Pomimo swej „boskości”, nie był pozbawiony wad. Jego związek z miłością życia Chani, ich opis relacji i interakcji to coś co zasługuje na szczególną uwagę. Na drugim biegunie znajdują się antagoniści. Ich przedstawienie i motywy trochę mnie rozczarowały. Zwłaszcza patrząc przez pryzmat pierwszej części. Trochę to się sprowadziło do zbytniej „naiwności” fabularnej. Nie mogłem się wczuć w ten konflikt, który powinien być o wiele lepiej „napisany”. Również sam finał powieści nieco mnie rozczarował. W tym punkcie recenzji będę się posiłkował terminologia filmową. Końcowe wątki fabularne przypomniały mi o zwieńczeniu trylogii „Matrix” braci Wachowskich. Można zauważyć pewne analogie między tymi dziełami. Podsumowując, w moim odczuciu pomimo, jednak sporych mankamentów, powieść, jednak zaliczę do solidnych. Po prostu Frank Herbert zmienił oblicze uniwersum. Kładąc bardziej nacisk na opisy przeżyć bohaterów, oraz na rzeczy, które nie działają z taką magią na czytelnika jak pierwszy tom cyklu. Ale jednak pozycja obowiązkowa, dla fanów cyklu, ale również dla miłośników niebanalnych historii, które nie naruszył ząb czasu. Polecam.
Łatwiej odnieść sukces i wznieść się na szczyt, ale trudniej utrzymać się na nim. Można tą tezę przypisać różnym aspektom naszego życia. Zawiść, zazdrość, wrogość. To przymioty, z którymi każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu się spotkał. W sposób prosty, możemy stracić pewność siebie, pogodę ducha, i trzeźwość osądu. Łatwo wpaść w pułapkę własnego sukcesu. A upadek...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-10-17
2021-05-25
Powieści postapokaliptyczne, należą do literatury przeważnie, w której dominuje atmosfera powagi grozy i beznadziei. Opisuje, zazwyczaj świat, który po katastrofie nuklearnej, bądź blisko nieokreślonej przyczyny, jest do nie do poznania, i staje się nieprzyjaznym środowiskiem dla społeczeństwa, które ocalało, i musi się zmierzyć z nową ponurą rzeczywistością. Mistrzem, który zrewolucjonizował tą gałąź literatury jest rosyjski powieściopisarz Dmitry Glukhovsky. Poprzez stworzenie trylogii Metro 2033, dał początek uniwersum, które pochwycili inni autorzy. Gdy dowiedziałem się o najnowszej powieści rosyjskiego autora, zacierałem łapki, i zaopatrzyłem się w egzemplarz. Dawno nie czytając, żadnej pozycji z dorobku autora, moje apetyty były zaostrzone i pobudzone, a moje oczekiwania niebotycznie wygórowane. Więc jaka jest prawda o najnowszej powieści mistrza postapo? W jakim stopniu ta pozycja ma się do dorobku pisarza? I jakie są moje odczucia po lekturze? O tym za chwilę, wpierw przedstawię zarys fabularny książki. Historia Rosji praktycznie dobiegła kresu. Sieć połączeń została zniszczona. To dla tego 250 kilometrów, jakie dzieli Moskwę od placówki w Jarosławiu, wydaje się odległością zawrotną. To tam, po drugiej stronie mostu, nie ma już nic – prócz uśpionych na wieki miast. Pytania się piętrzą, odpowiedzi brak. W tym niegościnnym środowisku próbuje żyć i się odnaleźć nastolatek Jegor. To głównie z jego perspektywy, śledzimy losy bohaterów, tych pierwszoplanowych jak i drugoplanowych. W tym miejscu recenzji, muszę z wielkim bólem serca, oznajmić, że to najsłabsza powieść Glukhovskiego jaką dane mi było przeczytać. A zapowiadało się bardzo obiecująco. To właśnie pierwsza część powieści stała na niezłym poziomie. Jej obyczajowość przykuła moją uwagę i z przyjemnością zagłębiałem się w lekturę. Przez autora zostałem wrzucony w świat, który wyglądał na bardzo nieprzyjazny. Na każdej stronie czuć było atmosferę grozy, niepokoju i lęku, po prostu z powieści biło klimatem z najlepszych powieści pisarza. Nagle, gdzieś od połowy powieści wszystko się rozmyło. Tym większe moje zdumienie, że pisarz przez pierwsze rozdziały powieści zgrabnie i sprawnie budował suspens. Który jednak pękł jak bańka mydlana, pozostawiając wielki niesmak, obojętność i zniechęcenie. Bohaterzy, którzy zostali przyzwoicie nakreśleni, z biegiem czasu stracili na wartości, a ich poczynania, motywacje, pragnienia i marzenia, okazały się dla mnie finalnie bez znaczenia. Końcowe wątki fabularne, tak zostały nieudolnie poprowadzone, że nawet metro 2034 to arcydzieło przy tej słabiutkiej opowiastce. Moje rozczarowanie jest wielkie, i chyba dwa razy się zastanowię, zanim zakupię kolejną powieść rosyjskiego pisarza. Podsumowując, nie przychodzi mi do głowy argument na obronę „Outpost”.-jedynie dosyć zwarta, spójna i logiczna, pierwsza część powieści. Kolejne rozdziały to jedynie tania sensacja, absurd i totalne nieporozumienie. Miało być konstruktywnie, ale wady powieści przeważyły.Odradzam.
Powieści postapokaliptyczne, należą do literatury przeważnie, w której dominuje atmosfera powagi grozy i beznadziei. Opisuje, zazwyczaj świat, który po katastrofie nuklearnej, bądź blisko nieokreślonej przyczyny, jest do nie do poznania, i staje się nieprzyjaznym środowiskiem dla społeczeństwa, które ocalało, i musi się zmierzyć z nową ponurą rzeczywistością. Mistrzem,...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-03-10
Jednym z najważniejszych rzeczy dla człowieka jest nie gasnąca nadzieja. Wiara, że wreszcie wszystko się potoczy się po naszej myśli. Minie to co jest dla nas trudne, męczące i uciążliwe. Każdy z nas pragnie zaznać szczęścia pomimo wszystko. Czasami jest to trudne i niemożliwe. Ale zawsze warto dążyć do wyznaczonego celu. Powieści post apokaliptyczne, coraz częściej pojawiają się na rynku wydawniczym. Czytelnikowi, który lubi takie klimaty na pewno obiło się o uszy słynne „Metro” Glukhovskiego .Czy niniejsza powieść również wpisuje się w ten deseń? Czy „Droga” McCarthiego mi się podobała ? I czy można ją nazwać wyjątkową i ponad czasową? Zanim odpowiem na te pytania, to streszczę pokrótce opis fabuły. Głównym wątkiem powieści jest podróż mężczyzny i jego synka przez post apokaliptyczny obszar Stanów Zjednoczonych. Ich celem są wybrzeża , jedyne miejsce ocalenia. Powieść dostała Pulitzera W 2007 roku i ten fakt może nam mówić o wielkiej niezwykłości dzieła. Dla mnie „Droga” Cormaca McCarthiego to odyseja , na którą składają się silne emocje i uczucia. Przedstawienie relacji syna z ojcem, to największy atut powieści. Ich wzajemna miłość, poprzez straszne okoliczności nie została zdeptana, ani unicestwiona czy też złamana. Co można poświęcić dla ukochanej aby , była szczęśliwa?. Odpowiedź na to pytanie jest trudna i złożone ,ale patrząc przez pryzmat powieści amerykańskiego pisarza, można wywnioskować, że prawdziwe uczucia mogą przezwycięży wszystko. Kolejnym wielkim atutem powieści jest jej niepowtarzalny klimat. W świecie zniszczonym przez kataklizm, pożywienie to towar deficytowy. Naszych bohaterów otacza sypki żużel, pył który się unosi w powietrzu, kikuty drzew i wiecznie zachmurzone niebo. Autor ukazuje również w mistrzowski sposób mroczną stronę natury ludzkiej. Jak człowiek może sprowadzić się do poziomu dzikiego zwierzęcia, którego najniższe instynkty biorą gorę. Ale w tych mrocznych czasach, również istnieje dobro, o które warto walczyć. „Droga” jak sam tytuł mówi, jest głównym motywem powieści. Podróż stanowi o całej istocie konstrukcji fabularnej. Tempo powieści może nie jest oszałamiające, ale to zupełnie nie wpływa na bardzo dobry odbiór powieści. Natomiast niektóre opisy zawarte w powieści są drastyczne, niepokojące i brutalne i mogą wzbudzić w czytelniku pewien dyskomfort. Książka jest tak piekielnie dobra, więc można przypuszczać, że nie skruszy ją ząb czasu. A po kolejnych dekadach od publikacji będzie można ją nazwać kultową. Reasumując, Droga” to powieść, która na długo zapadnie mi w pamięci. Jest to książka, która ,mocno ściska za gardło, a zarazem jest ważna i wartościowa. Jako fan tego typu literatury zostałem przez amerykańskiego pisarza dopieszczony. Powieść jest tak rewelacyjna, że nie przedłużając z całego serca Polecam.
Jednym z najważniejszych rzeczy dla człowieka jest nie gasnąca nadzieja. Wiara, że wreszcie wszystko się potoczy się po naszej myśli. Minie to co jest dla nas trudne, męczące i uciążliwe. Każdy z nas pragnie zaznać szczęścia pomimo wszystko. Czasami jest to trudne i niemożliwe. Ale zawsze warto dążyć do wyznaczonego celu. Powieści post apokaliptyczne, coraz częściej...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10-13
Sięgnąłem po powieść „Diuna” z paru względów. Byłem ciekaw, czym ludzie się zachwycają i podniecają. Moje zainteresowanie spotęgował, zwiastun filmu pod tym samym tytułem, reżyserii kanadyjskiego wizjonera Denisa Villeneuve. A na sam koniec chciałem się przekonać czy gatunek S-ci, po który sięgam dosyć rzadko jest dla mnie. Z tym grubym tomiszczem na początku było mi nie po drodze. Dopiero, gdy wszystkie wątki spokojnie ogarnąłem, to z lektury czerpałem wielką przyjemność. Ale na czym polega fenomen powieści amerykańskiego pisarza Franka Herberta? Myślę sobie, że główną wielką zaletą tejże powieści jest kreacja bohaterów .Pod tym względem książka jest dopracowana do perfekcji. Główny protagonista z mitycznego rodu Atrydów, Paul jest postacią, która ewoluuje i nabiera „kolorytu” z każdym rozdziałem .Jest to persona, tak dobrze wykreowana, że udźwignęła sama cały ciężar gatunkowy powieści. Co za tym idzie ,czytelnik, może z wielką przyjemnością i satysfakcją , dzielić przygody z głównym bohaterem. Również główni antagoniści, mają wiele do powiedzenia i zakomunikowania. Jest to wielka przeciw waga dla pozytywnego bohatera. Bowiem, główni złoczyńcy są do szpiku źli. Wszystkie te elementy tylko napędzają spiralę fabularną, przez co powieść czyta się jednym tchem. Na oklaski zasługuje wielka wyobraźnia amerykańskiego pisarza, który wykreował w każdym najmniejszym detalu świat przedstawiony. To właśnie tło pustynne dla całej akcji powieści jest wielkim dopełnieniem dla tej niezwykłej powieści. Myślę sobie, że pod tym względem tylko nieliczne cykle mogą dorównywać „Diunie”. Powieść jest niezwykła a jej wątki frapujące i wielce interesujące. Właśnie nie bitwy, czy akcja są najważniejsze w powieści, ale strona metafizyczna, filozoficzna i duchowa. Nie czytałem tak dawno książki , która na tak wielu płaszczyznach była tak unikatowa, oryginalna i zdumiewająca. Czasami trudno mi było pod względem w pełni powieść zrozumieć, ale gdy wczytałem się we wszystkie niuanse to było dla mnie wielkie przeżycie. Reasumując, powieść dla mnie odkrywcza. Na pewno będę sięgał więcej po ten gatunek. Wszystkie wątki powieści były dograne w stopniu mistrzowskim. Nie mam do czego się przyczepić. Polecam wszystkim fanom gatunku, ale także czytelnikom , którzy sobie cenią wielce wysublimowaną rozrywkę .Gorąco polecam
Sięgnąłem po powieść „Diuna” z paru względów. Byłem ciekaw, czym ludzie się zachwycają i podniecają. Moje zainteresowanie spotęgował, zwiastun filmu pod tym samym tytułem, reżyserii kanadyjskiego wizjonera Denisa Villeneuve. A na sam koniec chciałem się przekonać czy gatunek S-ci, po który sięgam dosyć rzadko jest dla mnie. Z tym grubym tomiszczem na początku było mi nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-09-09
2018-08-06
Po niesamowitym sukcesie trylogii "Metro",Dmitry Glukhovsky wprowadza kolejny raz czytelnika w futurystyczny świat.I tak jak to miało miejsce w poprzednich książkach rosyjskiego pisarza, mamy tu do czynienia z rzeczywistością rodem z najlepszych powieści fantasy i S-ci.Autor z niesamowitym rozmachem maluje wizję przyszłości ludzkości cztery wieki później.Człowiek pokonał zegar biologiczny i wszystkie choroby. Tworząc społeczeństwo,które nie wie co to jest śmierć.Czego skutkiem jest przeludnienie planety.Aby nie dochodziło do nielegalnych porodów,na scenę wchodzi Falanga samozwańcza organizacja,która bezlitośnie egzekwuje narzucone przez siebie prawo wstrzykując w razie nie zarejestrowanego potomstwa akcelerator jednemu z rodziców przyśpieszając proces starzenia.Dziecko dostaje się do internatu.Miejsca gdzie szkoli się przyszłe pokolenie na nieśmiertelnych,czyli "wściekłych psów" Falangi.Takim "żołnierzem jest Jan,główny narrator i bohater powieści.Wychowany w internacie jest oddanym i posłusznym żołnierzem Falangi,który w imię reżimu tępi wrogów systemu.Podczas jednej z wielu akcji poznaje osobę,która zmienia jego życie.Autor powieści porusza temat naszej nieśmiertelnej duszy w kontekście swojej książki.Pokonanie starości przez człowieka doprowadza do zdruzgotania i zniszczenia fundamentów na którym opierała się wiara w Boga.Sami stajemy się panami swojego losu."Bogami",którzy nie martwią się o zbawienie swojej duszy.Mocną stroną powieści jest jej oryginalne tło.Ludzie mieszkający w wielkich i wysokich wieżowcach w wielkim skupisku,a na dodatek bezlitosne prawo Falangi doprowadza do buntu w wielu miastach Europy. Glukhovsky w sposób nad wyraz dobitny i brutalny opisuje starość i dolegliwości jakie się z nią wiążą.Wręcz w swojej powieści określa starość jako jedyną i główną toczącą ludzkość chorobę.A ludzi w podeszłym wieku przyrównuje do robactwa,które jedynie zaśmieca,bruka i zanieczyszcza burżuazyjny ład świata.Aby w pełni zrozumieć głównego bohatera Jana musimy cofnąć się do jego traumatycznych przeżyć z szkolenia.W internacie panowało prawo silniejszego i starszego.Jego stręczycielem został starszy chłopak,który pragnął jego śmierci.Jan wyszkolony na zawodowego nieśmiertelnego nie poznał swoich rodziców.I tu uwypukliły się egzystencjalne problemy naszego bohatera.Z biegiem czasu jego postać ewoluuje nadając błysku całej powieści. Futu.re to niesamowity zastrzyk adrenaliny. Powieść ta z całą pewnością zapisze się w popkulturze jako jedna z błyskotliwych i nietuzinkowych.Pozycja rosyjskiego pisarza powinna oprzeć się próbie czasu i stanąć się powieścią ponadczasową.Można ją odbierać różnie. Myślę,że powinna stać się przestrogą i głosem na przyszłość jak łatwo utracić wartości,które powinny przyświecać nam przez całe życie. Dmitry Glukhovsky na koniec zaserwował nam finał,który zamyka tą niesamowitą powieść w sposób niejednoznaczny i trudny do interpretacji.Kto pragnie dać się porwać nurtowi powieści na najwyższym poziomie odsyłam do lektury.Naprawdę warto.
Po niesamowitym sukcesie trylogii "Metro",Dmitry Glukhovsky wprowadza kolejny raz czytelnika w futurystyczny świat.I tak jak to miało miejsce w poprzednich książkach rosyjskiego pisarza, mamy tu do czynienia z rzeczywistością rodem z najlepszych powieści fantasy i S-ci.Autor z niesamowitym rozmachem maluje wizję przyszłości ludzkości cztery wieki później.Człowiek pokonał...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-11
2017-06-01
Metro 2034 opisuje wydarzenia następujące rok po wydarzeniach z Metra 2033.Tym razem rosyjski pisarz zaserwował nam innych aktorów,którzy muszą przeżyć w post apokaliptycznej rzeczywistości, ogarniętej pożogą nuklearną.Jednym z głównych bohaterów tej futurystycznej powieści jest leciwy staruszek Homer,który przemierza złowrogie metro wraz z innymi towarzyszami w celu rozwiązania zagadki znikających karawan z amunicją przeznaczoną dla stacji Sewastopolskiej.Co doprowadziło do takiego stanu rzeczy,że ludzie w podziemnym metrze muszą żyć jak szczury,walcząc z mutantami i potworami zamieszkującymi inne rejony moskiewskiej enklawy.Gdzie na porządku dziennym chodzi się w masce przeciwgazowej i na każdym kroku czyha wielkie niebezpieczeństwo.Tu chciałbym parę słów poświęcić jednej z głównych bohaterek tej powieści siedemnastoletniej Saszy,której drogi się krzyżują z Homerem.Dziewczyna która straciła ojca,jest w tym ponurym,złowrogim i strasznym świecie zagubiona i samotna.Nigdy nie była na "powierzchni", nie widziała padającego deszczu i innych cudów świata.Co charakteryzuje tą dziewczynę? Jest wrażliwa i troszczy się o innych.Nie jest obojętna na ludzkie cierpienie.Przechodząc do meritum opinii,niestety wiało nudą.Same opisy przeżyć bohaterów i ich relacje były tylko karykaturą i pustą wydmuszką.Ani na moment nie poczułem dreszczyku emocji i niepewności tak bardzo namacalną w Metrze 2033.Można odnieść wrażenie,że pisarz nie miał pomysłu ani polotu na stworzenie oryginalnej fabuły i wartkiej akcji.Po przeczytaniu tej powieści pozostaje jedynie niesmak i poczucie emocjonalnej pustki.Reasumując Metro 2034 nie utrzymało poziomu pierwszego tomu.Całe universum nie zdobyło nowych fanów .Mam jednak przeczucie,że Dmitry Glukhovsky jeszcze nas pozytywnie zaskoczy a lekka niedyspozycja pójdzie w zapomnienie.
Metro 2034 opisuje wydarzenia następujące rok po wydarzeniach z Metra 2033.Tym razem rosyjski pisarz zaserwował nam innych aktorów,którzy muszą przeżyć w post apokaliptycznej rzeczywistości, ogarniętej pożogą nuklearną.Jednym z głównych bohaterów tej futurystycznej powieści jest leciwy staruszek Homer,który przemierza złowrogie metro wraz z innymi towarzyszami w celu...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-03-29
Już sam tytuł nam zwiastuje że nie będzie to łatwa lektura.Widmo zagłady,pożogi i chaosu rzuca mroczny cień na losy głównych bohaterów.Rzecz dzieje się trzy tysiące lat po wydarzeniach z pierwszej części sagi.Na planecie Lusitani w miejscu przebywania Endera i jego rodziny spokój w brutalny sposób przerywa śmiercionośna flota kierująca się w kierunku planety. W tylko jednym celu zagłady mieszkańców.Rozkaz wydał gwiezdny kongres,który kierował się dobrem całej galaktyki.Powodem takiego postępowania był wirus,który jest częścią życia prosiaczków czyli formy życia przebywającej na planecie. Ender i jego cała rodzina robią wszystko żeby ocalić planetę.Ale niestety to nie jest takie proste.Równolegle poznajemy Qing-jao dziewczynkę która po śmierci matki została wychowywana przez ojca na sługę bogów.I tu pisarz wprowadza do książki teologiczne rozważania,które stają się główną osią poczynań dziewczyny.Jaki to ma wpływ na fabułę i problematykę książki czytający sam się przekona.Pisarz biegle operuje takimi dziedzinami jak metafizyka,filozofia i teologia.Może to nie moja bajka,ale z przyjemnością mi się czytało przeżycia wewnętrzne pierwszoplanowych i drugoplanowych postaci.Czego z resztą cała saga słynie.Czy Enderowi uda się ocalić planetę i galaktykę przed śmiercionośnym wirusem . Odsyłam do lektury.Polecam wszystkim ,którzy szukają w książkach ukrytych znaczeń i alegorii,ale również fanom poprzednich części.
Już sam tytuł nam zwiastuje że nie będzie to łatwa lektura.Widmo zagłady,pożogi i chaosu rzuca mroczny cień na losy głównych bohaterów.Rzecz dzieje się trzy tysiące lat po wydarzeniach z pierwszej części sagi.Na planecie Lusitani w miejscu przebywania Endera i jego rodziny spokój w brutalny sposób przerywa śmiercionośna flota kierująca się w kierunku planety. W tylko jednym...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-10
Krajobraz po bitwie a raczej po wojnie. Tak można podsumować drugi tom cyklu opowiadający o przygodach Endera. Pisarz napisał tą powieść dopiero 23 lata po premierze książki Gra Endera .Celem powstania tej książki było zapełnienie luki pomiędzy pierwszym tomem a Mówcą Umarłych . Pomimo , że książka dużymi fragmentami jest przegadana to mi się ją jednak świetnie czytało .Pisarz w sposób mistrzowski opisuje wewnętrzne rozterki i przeżycia bohaterów.Przez co książka ma w sobie pewną głębię. Mozę taka tematyka to nie moja bajka , ale przygody Endera czytam z wielkim zainteresowaniem i zaciekawieniem.Ostatnie rozdziały to science fiction najwyższych lotów.Polecam każdemu który poszukuje w książkach czegoś wyjątkowego i oryginalnego.
Krajobraz po bitwie a raczej po wojnie. Tak można podsumować drugi tom cyklu opowiadający o przygodach Endera. Pisarz napisał tą powieść dopiero 23 lata po premierze książki Gra Endera .Celem powstania tej książki było zapełnienie luki pomiędzy pierwszym tomem a Mówcą Umarłych . Pomimo , że książka dużymi fragmentami jest przegadana to mi się ją jednak świetnie czytało...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-12-08
2015-07-21
Megalomania, mania wielkości, narcyzm. To przymioty, które charakteryzują władców, królów, magnatów większości imperiów, znanych nam z kart historii. Bowiem gdzie władza absolutna, tam wynaturzenie na tle emocjonalnym, duchowym i mistycznym. Wielu pisarzy i autorów posiłkując się czasami przeszłymi, kreuje głównych antagonistów, których są do szpiku źli. Jeżeli jest to przeniesione na gatunek fantastyczny, to autor może pod tym względem puścić wodze fantazji. Jest to przywilej pisarza, który jeśli ma talent narracyjny, może stworzyć świat i szwarccharakterów , w sposób bardzo atrakcyjny dla miłośników nie tylko tego gatunku. Ale z drugiej strony może wpaść w pułapkę. Tworząc jedynie karykaturę, widmo i sztampę prawdziwego antagonisty. Jak pod tym względem sprawa wygląda w powieści „Bóg imperator Diuny”? Jakie są moje odczucia świeżo po lekturze? I czy świat przedstawiony ma wiele do zaoferowania fanom tej odmiany literatury? Zanim odpowiem na te pytania, chciałbym przybliżyć zarys fabularny powieści. Pokonawszy Alię i podporządkowawszy sobie nieustannie knujący intrygi ród Corrinów, Leto II objął rządy w imperium i wprowadził je na swój Złoty Szlak. Trzy i pół tysiąca lat narzuconego spokoju zmieniło jednak niewiele. Bene Gesserit, Tleilaxanie, Ixanie i Gildia Kosmiczna- trzymani w ryzach groźbą odcięcia dostaw życiodajnego melanżu- gotowi są zrobić wszystko, by w końcu pozbyć się człowieka- czerwia. Jeśli chodzi o kreacje głównej persony… syn Paula Atrydy Leto wybrał drogę boskości, skazując się na samotność. Bowiem nikt z żywych nie może go zrozumieć. Pokochać w jego w formie, i nie bać się jego majestatu. Moim zdaniem Leto II to postać tragiczna. Z jednej strony jego boskość jest niepodważalna. Dżihad się spełnił. Uzyskał to co chciał. Poważanie, atencję i szacunek. Ale jednak te przymioty są podszyte strachem, grozą i udręką ludu. Tak naprawdę został więźniem swojego ciała i umysłu. Czy taka istota jest zdolna pokochać? Nie budzić tylko strachu i lęku? I z godnością podążać drogą wyznaczoną przez swojego ojca? Odpowiedź na te pytania jest nie jednoznaczna. Bowiem sama powieść w tej materii jest tak złożona, że nie ma dobrej odpowiedzi. Jeśli zaś o chodzi o zarys świata przedstawionego, to niniejsza powieść ma wiele do zaoferowania odbiorcy. Na płaszczyźnie mistycyzmu, ekologii i detali dorównuje „Władcy Pierścieni” J.R.R. Tolkiena. Frankowi Herberta nie można odmówić wyobraźni. Stworzył świat, który zachwyca swoim ogromem, głębią i bezmiarem. Czytając niniejszą powieść czułem się jakbym zanurzyłbym się w kadzi z aromatycznym zapachem. Paleta doznań jest tak intensywna, że przyjemność z czytania jest przeogromna. „Bóg Imperator Diuny” to klasyka Sci- Fi. Której nie nadgryzł ząb czasu. A wręcz przeciwnie. Uszlachetnił, podrasował i uczynił gatunek fantastyczny jeszcze lepszym. Natomiast, pomimo mniejszej ilości akcji niż w poprzednich tomach to jednak tą część będę pamiętał ciepło i wracał z sentymentem i nostalgią. Bowiem powieść ta dała to mi co od literatury wymagam. Czyli niebanalni bohaterowie, bogaty świat przedstawiony, i ukryte przesłanie, które może być inspirujące i przydatne w życiu. Dla mnie jedna z najlepszych części, która broni się wszystkimi elementami rzemiosła pisarskiego. A rozwiązanie wszystkich wątków fabularnych to swoista wisienka na torcie. Summa summarum, „Bóg imperator Diuny”, to powieść, którą trzeba smakować powoli, aby nacieszyć, zrozumieć, a przede wszystkim rozkoszować się wszystkimi meandrami fabularnymi. Pozycja obowiązkowa dla miłośników cyklu, ale również fanów klasyki Sci-Fi, którzy poszukują pozycji o niesamowicie wielkim ładunku intelektualnym. Gorąco Polecam.
Megalomania, mania wielkości, narcyzm. To przymioty, które charakteryzują władców, królów, magnatów większości imperiów, znanych nam z kart historii. Bowiem gdzie władza absolutna, tam wynaturzenie na tle emocjonalnym, duchowym i mistycznym. Wielu pisarzy i autorów posiłkując się czasami przeszłymi, kreuje głównych antagonistów, których są do szpiku źli. Jeżeli jest to...
więcej Pokaż mimo to