Istnieje takie przysłowie: „nie oceniaj książki po okładce”. Pewnie ma znaczenie jakie dana książka, posiada walory estetyczne i graficzne. Ale tak naprawdę najważniejsza jest jej treść. Jesteśmy wzrokowcami, i lubimy rzeczy ładne i atrakcyjne dla oka. Tak jest z wieloma aspektami naszego życia. Ale chyba najważniejszym jest poznanie drugiej osoby. Czasami pozory mylą, i możemy źle lub krzywdząco ocenić osobę, która w początkowym rozwoju wydarzeń jest dla nas obca. Bowiem to nie wygląd zewnętrzny określa nas jaką jesteśmy istotą, ale to co ma w sercu. Powieści klasyczne mają na mojej półce wyjątkowe miejsce. Nie każda powieść trafi do mojego serca i przekonania. Ale przeważnie jest to podróż, którą odbywam z wielką przyjemnością i zapałem. Jest to dla mnie swoisty wehikuł czasu, w którym dogłębnie i „inwazyjnie” eksploruje fascynujące „czasy”. Do jakiej więc kategorii przypiszę „Katedra Marii Panny w Paryżu”? Czy powieść okazała się bliska memu sercu? Czy też klasyce, która, trochę zaniknie w ogromie przeczytanych powieści? Jeśli jesteście ciekawi odpowiedzi na te pytania, to zapraszam do dalszej analizy. Ale najpierw przybliżę zarys fabularny powieści. Dzwonnik Quasimodo, odrzucony przez ludzi ze względu na swoja niepełnosprawność i brzydotę, żyje w samotności w niezliczonych zakamarkach katedry Notre Dame. Wiedzący, czym jest odrzucenie i pragnący uczucia Quasimodo zakochuje się w prześladowanej przez ludzi Cygance Esmeraldzie. Uroda dziewczyny zachwyca nie tylko dzwonnika. Głowę dla niej traci też archidiakon Klaudiusz Frollo. „Dzwonnik z Notre Dame, to jedna z najbardziej cenionych powieści XIX- wiecznego twórcy Victora Hugo. Akcja powieści rozgrywa się u schyłku XV wieku. Autor rewelacyjnie odwzorował klimat dawnej epoki. To niesamowicie mocna strona powieści. Podczas czytania czułem się w centrum akcji. Uliczki, zakamarki, alejki. To w nich przebywałem najwięcej czasu. Jednak bardzo ważnym motywem powieści okazała się osławiona katedra. Opisywana przez autora jej wielkość, piękno i splendor, wręcz zapierały dech w piersiach i pobudzały wyobraźnię do czerwoności. Czułem się jak mała istota, która wraz z narratorem przemierza jej najbardziej skrywane tajemnice. Ważne okazały się obyczaje, które działały w niniejszej epoce. Pisarz w sposób perfekcyjny i z detalami przybliżył wszystkie mechanizmy, które działały w XV wiecznej Francji. Dzięki temu zabiegowi poznałem dzieje historyczne Paryża. Niektóre rozdziały poświęcone były jedynie wątkom historycznym. Jako, że mam w sobie zacięcie historyczne, to dla mnie była nie lada gratka. Byłoby z mojej strony „Faux pas”, gdybym nie wspomniał o bohaterach powieści. Namiętności, miłości, zdrady, pragnienia. To te silne uczucia targające postaciami. Klasyka ma to do siebie, że na te aspekty autor pochyla się w sposób rzetelny, solidny i rzeczowy. Bowiem to przeżycia bohaterów to kwintesencja, powieści „tradycyjnych”. Bohaterowie muszą stawić czoła przeszkodom, które im los zesłał. Nagrodą za trudne momenty w naszym życiu, może się nam wydawać, spełnienie marzeń czy na tle prywatnym i czy tez w sferze uczuciowej. Ale czy tak jest z bohaterami „Katedra Marii Panny w Paryżu”?. Nie chcę za wiele zdradzać, ale końcowe rozwiązania fabularne, „Złamały mi serce”. Zostawiając mnie z poczuciem pustki, nostalgii i melancholii. Finał powieści okazał się tak smutny, że pozostał ze mną na pewien czas. Co znamionuje o niesamowitej „wielkości” powieści Victora Hugo. Nie dla wszystkich czytelników finał może się okazać „strawny”, zrozumiały i klarowny, ale bez zdradzania fabuły rozdział zatytułowany „Samotnia Ludwika XI”, który jest najlepszy w książce, odpowiada w pewnym sensie na pytanie, dlaczego tak się zakończyła powieść?, Na uwagę zasługuje również główny antagonista, który tak został wykreowany przez autora, że czytelnik, może mieć problem z jednoznaczną oceną tejże postaci., Nieszczęśliwa miłość to materia o skomplikowanej „budowie”. Złamane serce, może krwawić bardzo długo. Wiele czynników może składać się na to, że jesteśmy nieszczęśliwi. Własne słabości, bariery, blokady. Mogą nas ograniczać i pętać. Ale przesłanie powieści, pomimo, że kończy się „tragicznie” jest pozytywne: nawet śmierć nie pokona prawdziwej miłości. Zawiść, nienawiść, zazdrość to przymioty, które nie są obce niektórym bohaterom powieści. Tam gdzie dobro pojawia się zło. Ten motyw od zarania dziejów, jest najczęściej wykorzystywany w literaturze nie tylko tej klasycznej. Co zwycięży w tej konkretnej powieści? Po odpowiedź zapraszam do lektury. Summa summarum, „Katedra” Marii Panny w Paryżu, porusza wiele problemów, które z którymi musieli się zmagać mieszkańcy XV wiecznego Paryża. Powieść wyróżnia się na tle historycznym, w kreacji bohaterów i finale, który dla wrażliwszych czytelników może okazać się bardzo emocjonalny i trudny w odbiorze. Dla mnie to była podróż jak wcześnie wspominałem w czasie, gdzie zgłębiłem istotę i mechanizmy panujące w epoce, która dzięki moim pasjom jest mi bliska. Polecam tą powieść molom książkowym, którzy chcą znaleźć lekturę poruszającą, absorbującą i angażującą na wielu polach. Ale również tym, którzy chcą przeżyć coś niezapomnianego. Gorąco Polecam.
Istnieje takie przysłowie: „nie oceniaj książki po okładce”. Pewnie ma znaczenie jakie dana książka, posiada walory estetyczne i graficzne. Ale tak naprawdę najważniejsza jest jej treść. Jesteśmy wzrokowcami, i lubimy rzeczy ładne i atrakcyjne dla oka. Tak jest z wieloma aspektami naszego...
Rozwiń
Zwiń