-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2014-12-16
2011-06-19
2011-04-11
2011-04-11
2011-03-26
po górach nie chodzę, a jeśli już to z rzadka. nie mam kondycji, jestem za leniwa, wybieram inne rozrywki na świeżym powietrzu, wolę eksplorować hutongi w Pekinie (*niepotrzebne skreślić).
natomiast jeżeli już zdarzy mi się wspiąć gdzieś, to w milczeniu chłonę. chłonę atmosferę, powietrze, widoki i tę nienamacalną magię gór.
Krakauer jest nie tylko królem gór, ma też nieprawdopodobny talent do pióra, co wśród wspinaczy może być pewnego rodzaju ewenementem. Dość porównać styl Krakauera z przedmową napisaną przez naszego wspaniałego himalaistę- Krzysztofa Wielickiego (dosłownie cztery zdania, które napisałby średnio rozgarnięty uczeń podstawówki). No ale. Himalaista nie jest od pisania lecz od zdobywania. Natomiast Krakauer czuje się jak ryba w wodzie nie tylko w czasie ekspedycji ale i z piórem. Kolejne relacje stanowiące zbiór "Eiger wyśniony" czyta się z zapartym tchem. Krakauer czaruje, góry czarują... i tylko książka kończy się zbyt szybko. i czujemy niedosyt. pozycja obowiązkowa!
po górach nie chodzę, a jeśli już to z rzadka. nie mam kondycji, jestem za leniwa, wybieram inne rozrywki na świeżym powietrzu, wolę eksplorować hutongi w Pekinie (*niepotrzebne skreślić).
natomiast jeżeli już zdarzy mi się wspiąć gdzieś, to w milczeniu chłonę. chłonę atmosferę, powietrze, widoki i tę nienamacalną magię gór.
Krakauer jest nie tylko królem gór, ma też...
2011-03-21
2011-03-20
zanim sięgniemy po Lindqvista konieczne należy:
- przeczytać "Jądro ciemności" Josepha Conrada
- zapoznać się z twórczością Kiplinga
- stworzyć sobie solidną bazę wiedzy historycznej o kolonializmie, rasizmie i imperializmie.
wtedy można przystąpić do wytępiania bydła.
pozycja szczególna, warto przeczytać.
zanim sięgniemy po Lindqvista konieczne należy:
- przeczytać "Jądro ciemności" Josepha Conrada
- zapoznać się z twórczością Kiplinga
- stworzyć sobie solidną bazę wiedzy historycznej o kolonializmie, rasizmie i imperializmie.
wtedy można przystąpić do wytępiania bydła.
pozycja szczególna, warto przeczytać.
2011-03-20
książka pełna naturalistycznych opisów i fiksacji autora na temat kobiecych piersi, sutków i dekoltów.
w tle historia i zmieniające się Chiny.
jest matka, jej osiem córek i wyczekiwany syn.
wszystko się gmatwa, czytelnika zalewają tysiące bohaterów i prawie wszyscy nazywają się tak samo/podobnie. właśnie dlatego mnie czytało się "obfite piersi..." trudno. wymaga większego skupienia niż mogłam jej zaoferować :)
książka pełna naturalistycznych opisów i fiksacji autora na temat kobiecych piersi, sutków i dekoltów.
w tle historia i zmieniające się Chiny.
jest matka, jej osiem córek i wyczekiwany syn.
wszystko się gmatwa, czytelnika zalewają tysiące bohaterów i prawie wszyscy nazywają się tak samo/podobnie. właśnie dlatego mnie czytało się "obfite piersi..." trudno. wymaga...
2011-03-20
jednym zdaniem: Tochman to mistrz słowa!
jednym zdaniem: Tochman to mistrz słowa!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-02-28
cudownie zajrzeć w cudze kochanie, zwłaszcza kochanie tak niesamowitych postaci jakimi byli Agnieszka Osiecka i Jeremi Przybora.
jest miłośnie, potoczyście, mgliście i romantycznie.
są wierszyki i piosenki.
tęskniące telegramy
zdania skreślone na odwrocie zdjęć
i niesamowite uczucie, które ich opętało.
przeuroczy zbiór, pięknie wydany.
przyjemność zarówno dla oka jak i dla ducha.
i zapomniałam dodać - dla ucha też bo do książki dołączona jest płyta :)
cudownie zajrzeć w cudze kochanie, zwłaszcza kochanie tak niesamowitych postaci jakimi byli Agnieszka Osiecka i Jeremi Przybora.
jest miłośnie, potoczyście, mgliście i romantycznie.
są wierszyki i piosenki.
tęskniące telegramy
zdania skreślone na odwrocie zdjęć
i niesamowite uczucie, które ich opętało.
przeuroczy zbiór, pięknie wydany.
przyjemność zarówno dla oka jak i...
2011-02-28
idąć Ruandyjskim tropem (ciagle nie mogę się zdecydować, pisać Ruanda czy Rwanda? nie wiem, która wersja bardziej mi się podoba :) sięgnęłam po książkę pani Ewy Szumańskiej.
mogłam nie sięgać. książka jest zwyczajnie nudna.
jedna gwiazdka bo nie ma niżej.
idąć Ruandyjskim tropem (ciagle nie mogę się zdecydować, pisać Ruanda czy Rwanda? nie wiem, która wersja bardziej mi się podoba :) sięgnęłam po książkę pani Ewy Szumańskiej.
mogłam nie sięgać. książka jest zwyczajnie nudna.
jedna gwiazdka bo nie ma niżej.
2011-02-28
dużo faktów
spora erudycja Cegielskiego
no i przede wszystkim Stambuł.
i niby jest wszystko ale zabrakło jakiejś iskry.
nie pochłania
dużo faktów
spora erudycja Cegielskiego
no i przede wszystkim Stambuł.
i niby jest wszystko ale zabrakło jakiejś iskry.
nie pochłania
2011-02-28
2011-02-22
...odgłos jaki wydaje maczeta rozłupująca ludzką czaszkę przypomina odgłos wydawany przez rozłupywaną główkę kapusty...
...
im więcej czytam o masakrze w Rwandzie, tym gorzej sklejam jakiekolwiek słowa by choć w niewielkim stopniu wyraziły ogrom okrucieństw tych stu dni na małym płachetku kieszonkowego państwa.
Tochman ma dar. dar opowiadania bez koloryzowania. dar słowa pisanego oszczędnie ale rozłupującego ci czaszkę. maczetą.
książka liczy 150 stron. czyta się je mozolnie, z trudem, często ocierając krew skapującą z kartek, wachlując się w przerwach by choć na chwilę usunąć unoszący się w powietrzu smród rozkładających się ciał.
o Rwandzie trzeba wiedzieć, nie wolno zamykać oczu, unikać rozbryzgującej się krwi, jęków gwałconych kobiet, stosów ściętych ciał. to jest prawdziwy świat. świat, w którym żyjemy. gdzie człowiek człowiekowi...
książka wybitna. ostrzegam - nie da się jej zapomnieć. i mogą przyjść s n y ...
...odgłos jaki wydaje maczeta rozłupująca ludzką czaszkę przypomina odgłos wydawany przez rozłupywaną główkę kapusty...
...
im więcej czytam o masakrze w Rwandzie, tym gorzej sklejam jakiekolwiek słowa by choć w niewielkim stopniu wyraziły ogrom okrucieństw tych stu dni na małym płachetku kieszonkowego państwa.
Tochman ma dar. dar opowiadania bez koloryzowania. dar słowa...
2011-02-14
po mojej ubiegłorocznej wyprawie do Chin, coraz częściej sięgam po litaraturę z rego rejonu świata. i kusi i miło czyta się o znajomych już teraz miejscach czy zwyczajach. "Pekińska koma" to druga książka Ma Jiana po "czerwonym pyle", którą miałam przyjemność przeczytać. wspaniała historia o wielkim przełomie i tragicznych wydarzeniach w Pekinie w 89 roku. główny bohater leży w śpiączce z dziurą w głowie. to pierwszej warstwie powieści, bo kolejna przenosi nas pod koniec lat 80 gdy główny bohater wraz z innymi studentami dojrzewa do protestów by w końcu namalować transparenty i wyjść na Plac Tienanmen. Dai Wei leży w śpiączce 10 lat i właśnie te lata wspólnie z naszym bohaterem poznajemy.
niech was to jednak nie zrazi bo "Pekińska koma" nie jest książką wyłącznie polityczno-historyczna. dzięki tak mocno zarysowanemu tłu, Jian maluje przed nami niezwykle szczegółowy obraz życia w Państwie Środka. jakby mimochodem, celnie i precyzyjnie. jak tylko Chińczyk i dysydent potrafi.
przeczytałam jednym tchem.
po mojej ubiegłorocznej wyprawie do Chin, coraz częściej sięgam po litaraturę z rego rejonu świata. i kusi i miło czyta się o znajomych już teraz miejscach czy zwyczajach. "Pekińska koma" to druga książka Ma Jiana po "czerwonym pyle", którą miałam przyjemność przeczytać. wspaniała historia o wielkim przełomie i tragicznych wydarzeniach w Pekinie w 89 roku. główny...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-01-17
uwielbiam literaturę faktu.
i kocham literaturę podróżniczą.
dlatego więc takie książki jak Kamińskiego kocham podwójnie.
bo uczą nas pokory wobec otaczającej natury i pokazują, że nie ma granic, których nie moglibyśmy pokonać.
idziemy sobie z Kamińskiem i jego saniami, noga za nogą, dzień za dniem, przez szczeliny. w śniegu. samotnie. mamy chwile wątpliwości, poranione stopy i odmrożenia. sikamy nocą do butelki i zastanawiamy się w jaki taktyczny sposób zrobić kupę by nie odmrozić sobie tyłka. zakładamy na twarz maseczkę z neoprenu, żeby ochronić skórę przed smagającym nas mrozem. rozkładamy obóz, idziemy spać, wstajemy wczesnym rankiem, zwijamy wszystko i znów idziemy. i tak dzień za dniem, noga za nogą, kilometr za kilometrem...
nie wiem co takiego nieprawdopodobnego jest w tych dziennikach, że tak magnetyzują. podarowują czytelnikowi przestrzeń. i wiarę, że WSZYSTKO jest możliwe, tylko trzeba mocno chcieć.
uwielbiam literaturę faktu.
i kocham literaturę podróżniczą.
dlatego więc takie książki jak Kamińskiego kocham podwójnie.
bo uczą nas pokory wobec otaczającej natury i pokazują, że nie ma granic, których nie moglibyśmy pokonać.
idziemy sobie z Kamińskiem i jego saniami, noga za nogą, dzień za dniem, przez szczeliny. w śniegu. samotnie. mamy chwile wątpliwości, poranione...
2011-02-09
2011-01-17
nie wiem jak mam się odnieść do polskiego tłumaczenia tej książki. niby "kill grill. restauracja od kuchni" jest tytułem chwytliwym. moderny, najs i cały taki w ogóle marketingowo dwuznaczny. ale jakby nie patrzeć z oryginałem niewiele ma wspólnego. można oczywiście wdać się teraz w długą dysputę jaka jest rola tytułu i czy powinien odzwierciedlać oryginał... pomijając jednak kwestie związane z tłumaczeniem (de gustibus...)książka jest całkiem niezła.
Bourdaina znałam do tej pory ze szklanego pudełka, ale jak się okazuje z piórem radzi sobie też całkiem nieźle.
Kucharz bezkompromisowo odkrywa przed nami karty. dań. zdradza sekrety skryte do tej pory kuchenną ścierką. czasem brudną.opowie nam wcale nie na ucho i w sekrecie ale wprost i donośnym głosem:
dlaczego nie powinniśmy zamawiać ryby w poniedziałek
dlaczego nie powinniśmy jeść małży
co przykrywa sos vinegrete czy holenderski
że chleb w koszyczku jest prawie zawsze second hand
jaką niespodziankę kryją w sobie promocje na sushi
i dlaczego lepiej zrezygnować z dobrze wysmażonego kawałka mięsa.
to dopiero początek.
jest smacznie i wartko. literatura na jedno popołudnie.
nie wiem jak mam się odnieść do polskiego tłumaczenia tej książki. niby "kill grill. restauracja od kuchni" jest tytułem chwytliwym. moderny, najs i cały taki w ogóle marketingowo dwuznaczny. ale jakby nie patrzeć z oryginałem niewiele ma wspólnego. można oczywiście wdać się teraz w długą dysputę jaka jest rola tytułu i czy powinien odzwierciedlać oryginał... pomijając...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-01-10
po Pawlikowską nie sięgamy na górną półkę (no chyba że myślimy o pani Jasnorzewskiej), nie należy się jednak martwić, że spadnie nam kapelusik bo będziemy szukać jej książek na półkach w pobliżu bruku czy innej szeroko pojętej grafomanii.pani Beata podróżuje, obserwuje świat i opowiada nam o nim. opowiada bez naukowego zadęcia, tak jak rozmawia się z koleżanką na plotach przy kawie, jak między znajomymi na powakacyjnym spotkaniu z oglądaniem zdjęć. nie ma tu silenia się na pseudointelektualne wywody, nie ma przeładowania wiedzą czy nie daj Bóg niestrawnymi ideami. jest prosta historia o pięknym i dziwnym kraju z pewnym bohaterem w tle. Cze Guevara mimo że Kubańczykiem nie był wpisał się na zawsze w historię tej wyspy, podobnie jak kuriozalne środki transportu, opisami których autorka raczy nas często.
jest sporo zdjęć. są rysuneczki i jest Kuba- wyspa jak wulkan gorąca... czego chcieć więcej?
jest przyjemnie.
dobrze
znaczy się - trzy.
po Pawlikowską nie sięgamy na górną półkę (no chyba że myślimy o pani Jasnorzewskiej), nie należy się jednak martwić, że spadnie nam kapelusik bo będziemy szukać jej książek na półkach w pobliżu bruku czy innej szeroko pojętej grafomanii.pani Beata podróżuje, obserwuje świat i opowiada nam o nim. opowiada bez naukowego zadęcia, tak jak rozmawia się z koleżanką na plotach...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
i jak to jest kiedy nie było się na 53 wojnach swojego męża a siedzi się otępiale z kotem we wnęce przeznaczonej na szafę? szafę miał zrobić mąż.
on jednak oddaje się swojej pasji, swojemu opętaniu, gdzieś tam w Afganistanie, Gruzji czy Czeczenii.
żonie pozostanie czekanie, wyobrażanie sobie telefonu z informacją o śmierci i codzienność, do której czytelnik nie ma dostępu bo jest jakby za szybą. zmiany mieszkań, rodzące się dzieci, pies i kot. życie.
życie w przygotowaniu na jego śmierć. i swoją jednocześnie.
i gdy mąż jak gdyby nigdy nic opowiada o gwałconej co miesiąc przez żołnierzy matce pięciorga dzieci, opowieść ta zasiewa się jak baobab w głowie żony. podobnie jak urwana lecąca głowa pewnego Gruzina.
książka mocna i intymna, i tak jak napisach Tochman - nie ciepła.
musiała boleć pana Jagielskiego. jego żonę życie bolało (boli?) bardziej.
ku przemyśleniu, bo wszystko ma swoją cenę.
i jak to jest kiedy nie było się na 53 wojnach swojego męża a siedzi się otępiale z kotem we wnęce przeznaczonej na szafę? szafę miał zrobić mąż.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toon jednak oddaje się swojej pasji, swojemu opętaniu, gdzieś tam w Afganistanie, Gruzji czy Czeczenii.
żonie pozostanie czekanie, wyobrażanie sobie telefonu z informacją o śmierci i codzienność, do której czytelnik nie ma dostępu...