-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
-
ArtykułyDostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3
-
ArtykułyMagda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
-
ArtykułyLos zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2011-07-24
2011-07-11
Ona - Elisabeth Sturm - wrażliwa jedynaczka. Choć może cieszyć się towarzystwem dwóch przyjaciółek, odczuwa doskwierającą jej samotność. Dlatego tym bardziej nie może pogodzić się z faktem, że wraz z rodzicami musi przeprowadzić się do małej wioski położonej tuż obok rozległych lasów Westerwaldu.
On - Colin Jeremiah Blackburn - niesamowicie przystojny, pociągający, a jednocześnie niedostępny. Elisabeth poznaje go w dość niecodziennych okolicznościach: to właśnie on pewnego dnia ratuje ją podczas burzy. Kilka dni później Ellie spotyka go ponownie, tym razem w klubie karate...
...i od tej pory, mimo niesprzyjającego losu i skrywanej przez niego tajemnicy, ich ścieżki życiowe skrzyżują się już na zawsze. Dziewczynę nawiedzają coraz dziwniejsze sny, a - jak się okazuje - to właśnie one naprowadzą ją na prawdziwą naturę Colina.
Niejednokrotnie miałam już styczność z książkami z gatunku paranormal romance. Przyznać trzeba, że naprawdę niezwykle ciężko wejść do przypadkowej księgarni i nie natknąć się na chociaż jedną pozycję tego rodzaju. Przeglądając nowości i zapowiedzi różnorodnych wydawnictw, nie da się nie zauważyć, iż niemalże każdy kolejny miesiąc to premiera kolejnego nowego cyklu o wampirach, aniołach, demonach, wilkołakach.... Zaskoczeniem w przypadku książki Bettiny Belitz jest więc fakt, iż nie pojawia się w niej żadna z tych istot. Autorka serwuje nam zupełnie świeżą kombinację człowieka nie będącego w pełni człowiekiem - mowa oczywiście o tytułowym Pożeraczu snów. Jednak czy dzięki temu zabiegowi powieść zyskuje na oryginalności?
Mimo że opis "Pożeracza snów" brzmi banalnie, po przeczytaniu kilku pierwszych rozdziałów byłam mile zaskoczona. Historia zaczyna się dość ciekawie, bohaterka nie okazuje się być pustą, narzekającą na wszystko panną, która ubolewa nad nierówno pomalowanymi paznokciami. Niestety - im dalej brnęłam, tym było gorzej. Zdarzały się momenty, kiedy zupełnie nic się nie działo, a jednak autorka potrafiła zapełnić kilka stron nic nie wnoszącymi do fabuły przemyśleniami Elisabeth. Oczekiwałam jakichkolwiek zwrotów akcji, czegoś, co odpowiednio zbudowałoby napięcie i podsyciło moją ciekawość. Jak można się domyślić - nie doczekałam się. Całość wydała mi się ogromnie mdła i nużąca, tylko nieliczne fragmenty czytałam z prawdziwym zainteresowaniem, nie byłam - a to znacznie odebrało mi radość z lektury - ciekawa nawet tego, jak zakończy się ta historia.
Sięgając po "Pożeracza snów" miałam nadzieję, iż Bettina Belitz zabłyśnie wśród innych autorów paranormal romance. Liczyłam oczywiście na postać zwaną Pożeraczem snów. Skoro wampiry, wilkołaki i anioły stały się już niemalże tak powszechne, jak kropka na końcu każdego zdania, to czyż nowa, świeża hybryda nie powinna dodawać książce oryginalności? Powinna, oczywiście, jednak i tu Belitz nie wykazała się w dostatecznym stopniu. Niby otrzymujemy garść informacji na temat tego, czym są zmory i jaką rolę odgrywają w życiu głównej bohaterki, jednak odczułam w tej kwestii niedosyt i w dalszym ciągu uważam, że "Pożeraczowi..." nie udało się wybić ponad inne pozycje należące do tego samego gatunku. A szkoda, bo tematów snów to temat rzeka, który można wyeksponować i rozwinąć w o wiele ciekawszy i bardziej sugestywny sposób.
Podsumowując, dodam tylko, iż w gąszczu wszystkich wymienionych wyżej minusów i wad należy zwrócić uwagę na to, iż nie jest to pozycja z górnej półki, a jedynie lekka, niezobowiązująca lektura, która ma na celu umilenie czytelnikowi wolnego czasu. Dlatego właśnie każdy, kto ma ochotę na tego typu książkę może śmiało sięgnąć po "Pożeracza snów" i spróbować odnaleźć się w historii Elisabeth - a nuż komuś spodoba się ona bardziej.
____________________________________________
Recenzja opublikowana na moim blogu: www.kraina-literatury.blogspot.com
Ona - Elisabeth Sturm - wrażliwa jedynaczka. Choć może cieszyć się towarzystwem dwóch przyjaciółek, odczuwa doskwierającą jej samotność. Dlatego tym bardziej nie może pogodzić się z faktem, że wraz z rodzicami musi przeprowadzić się do małej wioski położonej tuż obok rozległych lasów Westerwaldu.
On - Colin Jeremiah Blackburn - niesamowicie przystojny, pociągający, a...
Trzy zupełnie różne kobiety. Trzy odmienne charaktery. Trzy odrębne historie, które z pozoru nie mają ze sobą nic wspólnego, a jednak - jak się okazuje - są ze sobą nierozerwalnie połączone. Tak w uproszczeniu przedstawia się fabuła "Gorzkiej czekolady" autorstwa Lesley Lokko.
Laura St Lazare, siedemnastoletnia Haitanka, jest wychowywana przez surową babkę, która nie okazuje jej ani krztyny miłości. Gdy niespodziewanie okazuje się, że dziewczyna jest w ciąży, babka odsyła wnuczkę do Chicago, aby zamieszkała ze swą matką i tam urodziła dziecko. W świetle tych wydarzeń, Ameliné, dziewczyna pracująca w domu pani St Lazare jako reste avec, czyli dziewczyna do towarzystwa, również musi zmienić swój los. Opuszcza więc miejsce, w którym spędziła ponad dwadzieścia lat swojego dotychczasowego życia i wyrusza w nieznane...
Równolegle poznajemy trzecią bohaterkę, Melanie, która zamieszkuje jedną z najbogatszych dzielnic Londynu. Pomimo bogactwa i urody, której oprzeć nie może się każdy napotkany mężczyzna, dziewczyna nie czuje się szczęśliwa. Brakuje jej rodzicielskiej troski, ciepła i domowej atmosfery. Matka dba wyłącznie o siebie, a ojciec jest sławnym muzykiem, któremu brak zarówno czasu, jak i chęci na budowanie rodzinnych więzi. Pewnego dnia Melanie przekracza wytyczone jej granice, wskutek czego musi z dnia na dzień przenieść się do innego świata - świata Los Angeles.
Tak oto każda z bohaterek porzuca dotychczasowe życie i rozpoczyna wszystko od nowa...
Bardzo trudno streścić tę powieść w zaledwie kilku zdaniach, wspominając jedynie o najważniejszych elementach fabuły, nie zdradzając niczego ponad to. "Gorzka czekolada" to opowieść wielowątkowa, w której przeplatają się losy trzech kobiet. Z pozoru ich historie mają ze sobą niewiele wspólnego, lecz wraz z rozwojem akcji ich ścieżki życiowe powoli zaczynają się krzyżować. Po przeczytaniu kilkudziesięciu stron otrzymujemy ogólny zarys poszczególnych postaci. Doskonale dostrzega się różnice pomiędzy trzema głównymi bohaterkami - Laura to osoba, która pomimo wszelkich kłopotów potrafi radzić sobie z życiem na swój własny sposób, dzięki czemu zawsze udaje jej się wyjść na prostą; Ameliné, choć boi się zmian i nie zna świata poza domem swojej chlebodawczyni, w rzeczywistości jest gotowa do podejmowania wyzwań i spełniania marzeń; Melanie, mimo pozornie uśmiechniętej twarzy, jest niezwykle samotna, pragnie bliskości drugiego człowieka, marzy o prawdziwej miłości, jakiej jeszcze nigdy nie zaznała. Wszystkie te postacie, choć tak od siebie różne, łączy jedno: każda z nich stoi u progu dorosłego życia. A my, czytelnicy, zagłębiając się w lekturę, towarzyszmy im na drodze ku dorosłości, a następnie śledzimy ich poczynania w świecie dojrzałych ludzi.
I mimo iż bohaterki wykreowane przez Lesley Lokko da się lubić, a co więcej - dość szybko zyskały one moją sympatię i nie straciły jej do końca powieści - muszę przyznać, że ilość problemów, którymi "obdarowała" je autorka jest tak ogromna, iż z pewnością niełatwo byłoby mi je wszystkie teraz wymienić. Fakt ten niekorzystnie wpływa na odbiór książki, gdyż cała historia staje się odrobinę nieprawdopodobna, miejscami wręcz przypomina jedną z brazylijskich telenowel. Mimo tego (a może właśnie dzięki temu?), „Gorzka czekolada” jest naprawdę dobrym czytadłem, idealnym dla chwili relaksu i odprężenia. Doskonale sprawdza się w pochmurne dni, kiedy trzeba czymś wypełnić wolno upływający czas. Dodatkowym smaczkiem w tej powieści jest wielokrotna zmiana miejsca wydarzeń, dzięki czemu mamy okazję odwiedzić zarówno opływającą w luksusy Amerykę, jak i ogarnięte wojną Haiti, piękną Francję, pochmurną Anglię, a nawet egzotyczną Ghanę.
„Miłość, seks, przygoda, wielki świat. Czy trzeba czegoś więcej?"* Jeśli uważacie, że to wystarczy, to zachęcam do sięgnięcia po "Gorzką czekoladę", która pokazuje, że życie niekoniecznie musi być ani gorzkie, ani - tym bardziej - słodkie.
*"Daily Express"
Trzy zupełnie różne kobiety. Trzy odmienne charaktery. Trzy odrębne historie, które z pozoru nie mają ze sobą nic wspólnego, a jednak - jak się okazuje - są ze sobą nierozerwalnie połączone. Tak w uproszczeniu przedstawia się fabuła "Gorzkiej czekolady" autorstwa Lesley Lokko.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toLaura St Lazare, siedemnastoletnia Haitanka, jest wychowywana przez surową babkę, która nie...