-
Artykuły
Ojcowie w literaturze, czyli świętujemy Dzień OjcaKonrad Wrzesiński25 -
Artykuły
Rękopis „Chłopów” Władysława Stanisława Reymonta na liście UNESCOAnna Sierant2 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 21 czerwca 2024LubimyCzytać566 -
Artykuły
Wejdź do świata, który przyspiesza bicie serca. Najlepsze kryminały w StorytelLubimyCzytać2
Biblioteczka
2013-07-25
2013-06-23
2014-02-06
Sara Shepard to znana autorka serii Pretty Little Liars na podstawie, której powstał serial o tym samym tytule. Zarówno seria książek jak i sam serial cieszą się dużą popularnością. Sama zawsze czekam na każdy nowy odcinek, z którym to jestem raczej dalej niż bliżej do odkrycia kim jest A. Ale dzisiaj nie o tym, tylko o nowej serii autorki.
"Gra w kłamstwa" opowiada historę Emmy Paxton, która wiedzie dość nieciekawe życie. Jest sierotą i ciągle nie może trafić na odpowiednią rodzinę zastępczą, która by się nią naprawdę zaopiekowała. Przez przypadek dowiaduje się bardzo dziwnej rzeczy. Okazuje się, że gdzieś daleko mieszka jej siostra bliźniaczka Sutton. Dziewczyna postanawia poznać siostrę, dlatego wyrusza w podróż do Tucson. Na miejscu Emma pozna prawdę, o jakiej nigdy nie chciałaby się dowiedzieć.
Mimo tego, że naszą główną bohaterką w książce jest Emma, to narratorką jest jej siostra bliźniaczka Sutton. Okazuje się, że dziewczyna jest martwa, ale sama do końca nie wie kto ją zamordował. Emma podaje się za swoją siostrę i dzięki temu nikt nawet nie zauważa, że prawdziwej Sutton nie ma. Ale taka rozgrywka może być bardzo niebezpieczna, a morderca doskonale sobie zdaje sprawę, z tego, że coś tu nie gra.
Emma na początku jest bardzo zagubiona. Podawanie się za własną siostrę wcale nie jest dla niej przyjemne,a co najważniejsze, nie jest łatwe. Poznaje otoczenie siostry, jej przyjaciół i w końcu nawet rodziców. Wygląda na to, że życie Sutton zupełnie odbiegało od dotychczasowego życia biednej Emmy. Piękny dom, drogie ubrania, cała gromadka przyjaciółek i rzesza wielbicieli to tylko część życia Sutton. Dziewczyna miała też wielu wrogów, a to za sprawą pewnej gry... Gry w kłamstwa.
Po tej książce spodziewałam się czystej rozrywki. Właściwie nie miałam co do niej wielkich oczekiwań, ale oczywiście miałam nadzieję, że będzie przynamniej równie dobra co seria Pretty Little Liars. Zawiodłam się. Nie lubię książek, w których występują puste dziewczyny, które myślą tylko o ubraniach i imprezach. To zdecydowanie nie dla mnie. Emma owszem, nie należała do tego typu dziewczyn, ale przecież musiała się podawać za jedną z nich co jest z tym równoznaczne. Z resztą sam pomysł może nie jest najgorszy, ale i tak nie podobała mi się ta książka. Momentami działy się tam tak niestworzone rzeczy, że nie mogłam się temu nadziwić. Często postępowanie bohaterek było po prostu bezsensu. A ta cała Gra w Kłamstwa? Chyba z większą głupotą się nie spotkałam.
Wybaczcie mi, że tak bardzo narzekam na tę książkę, ale ja ją tak odebrałam. Może i jest to dobry odmóżdżacz, jak ktoś bardzo się nudzi i nie ma lepszej książki pod ręką. Mimo tego, moja ocena przecież nie jest aż taka zła. Myślę, że może następne tomy będą ciekawsze, chociaż chyba nie mam ochoty na razie po nie sięgać. Jeżeli chodzi o mnie to nie polecam, szkoda Waszego czasu.
Sara Shepard to znana autorka serii Pretty Little Liars na podstawie, której powstał serial o tym samym tytule. Zarówno seria książek jak i sam serial cieszą się dużą popularnością. Sama zawsze czekam na każdy nowy odcinek, z którym to jestem raczej dalej niż bliżej do odkrycia kim jest A. Ale dzisiaj nie o tym, tylko o nowej serii autorki.
"Gra w kłamstwa" opowiada...
2014-05-30
2013-02-28
2013-08-18
2015-03-14
2013-12-04
"Mechaniczna księżniczka" to książka na którą czekałam bardzo długo. Odkąd skończyłam drugą część Diabelskich Maszyn nie mogłam się doczekać aż będę mogła znowu przenieść się do świata Nocnych Łowców z Londynu. Teraz nareszcie nadszedł ten moment i nim zauważyłam, książka leżała już przeczytana, a to oznacza, że moja przygoda z Tessą, Jemem i Will'em dobiegła już końca...
W "Mechanicznej księżniczce" trafiamy ponownie do Instytutu Londyńskiego prowadzonego przez Charlotte i jej męża Henry'ego. Mortmain planuje zemstę na Nocnych Łowcach. Jego armia Diabelskich Maszyn się powiększa z dnia na dzień i jest groźniejsza niż kiedykolwiek przedtem. Aby zrealizować swój plan Mistrz potrzebuje już tylko jednego- Tessy. Czy uda mu się pokonać Nocnych Łowców? Co skrywa w sobie Tessa?
Nie lubię pożegnań. Zawsze są dla mnie smutne i oznaczają koniec czegoś co towarzyszyło mi przez pewien czas. Tak to jest też z książkami, gdy zaczynam nową serię czy trylogię zawsze się cieszę bo w zanadrzu zawsze będą jeszcze kolejne części, ale w końcu nadchodzi ten moment gdy już nie będzie kontynuacji. Wtedy każda chwila spędzona z ostatnim tomem wydaje się wyjątkowa. Tak było w przypadku "Mechanicznej księżniczki", która była przeze mnie najbardziej wyczekiwaną premierą w tym roku. Miałam wobec niej tak wiele oczekiwań. Byłam bardzo ciekawa jak potoczą się losy moich ulubionych bohaterów, a teraz przyszedł czas na podsumowanie.
W tym tomie Diabelskich Maszyn autorka daje możliwość czytelnikowi poznać nowych bohaterów. Pojawia się siostra Willa- Cecily oraz bracia Lightwoodowie. Było to ciekawe, bo dzięki temu można się oderwać na chwilę od głównych wątków i bliżej przyjrzeć się innym postaciom. Kolejną rzeczą, na której skupiła się pani Clare było rozwinięcie wątków miłosnych. Trochę się dziwiłam, że tak dokładnie je przedstawiła, bo przecież wątki te nie wnosiły nic do fabuły więc gdyby ich nie było to nic by się nie stało, ale zawsze było to pewnego rodzaju urozmaicenie treści, a ja nie mam nic przeciwko temu.
W "Mechanicznej księżniczce" nareszcie pojawiają się odpowiedzi na nurtujące mnie od samego początku pytania. Dowiadujemy się o mechanicznym aniołku Tessy oraz jak to się stało, że do niej trafił. Poznajemy też pochodzenie Tessy i jej znaczenie w spisku Mortmaina. Chociaż to nie wszystko. Najbardziej szokujące jest samo zakończenie. Tu chyba mogę ponarzekać. Nie sądziłam, że tak to się skończy. Ciągle się nad nim zastanawiałam, ale wszystkie opcje jakie stworzyłam nie pokryły się z pomysłem Cassandry. Czy takie zwieńczenie historii Nocnych Łowców mnie satysfakcjonuje? Nie do końca. Mimo, że przeczytałam tę książkę kilka dni temu to nadal nie wiem co myśleć o tym finale, chociaż jedno wiem na pewno -czuję niedosyt. Po tak świetnej trylogii spodziewałam się chyba fajerwerków, ale ich nie dostałam. Doszłam do wniosku, że pani Clare miała to wszystko bardzo dobrze przemyślane i w sumie takie zakończenie było najbardziej odpowiednie, ale mnie ono nie do końca przekonało.
Mimo, że akcja nie pędzi to ciągle coś dzieje. Zdziwiło mnie to, że autorka skupiła się na wątkach miłosnych tak jak już wcześniej wspominałam. Nie tylko na trójkącie głównych bohaterów, który czasami bardzo mnie denerwował, ale także na relacjach między pozostałymi postaciami. Wyszło to tak, że główny wątek czyli Mortmain i jego armia momentami były spychane na dalszy plan. To było dość zaskakujące, ale nie przeszkadzało mi to, chociaż czasem miałam wrażenie, że za dużo tej miłości wisi w powietrzu i miałam ochotę na jakąś akcję.
Trylogia Diabelskie Maszyny już od pierwszej części stała się moją ulubioną. Mimo, że swoją przygodę z Nocnymi Łowcami zaczęłam z serią Dary Anioła, która również mnie urzekła, to ta trylogia przypadła mi jeszcze bardziej do gustu. Każdy rozdział budził we mnie często wiele skrajnych emocji i trzymał mnie w napięciu aż do samego końca. Aż ciężko uwierzyć, że to już koniec tej wspaniałej trylogii. Cieszy mnie fakt, że nasze wydawnictwo postanowiło wydać tę trylogię w nowych, oryginalnych okładkach. Przecież okładka "Mechanicznej księżniczki" jest wprost czarująca! Aż miło się na nią patrzy :) Ale podsumowując, książki Cassandry Clare zawsze należały do moich ulubionych, jej sposób pisania jest niesamowity i to jak potrafi zaskoczyć czytelnika- bezcenne. Dlatego zawsze będę namawiała każdego do przeczytania choćby jednej książki tej autorki, a nie pożałujecie. "Mechaniczna księżniczka" mnie nie zawiodła i z całego serca zachęcam Was do czytania jej.
"Mechaniczna księżniczka" to książka na którą czekałam bardzo długo. Odkąd skończyłam drugą część Diabelskich Maszyn nie mogłam się doczekać aż będę mogła znowu przenieść się do świata Nocnych Łowców z Londynu. Teraz nareszcie nadszedł ten moment i nim zauważyłam, książka leżała już przeczytana, a to oznacza, że moja przygoda z Tessą, Jemem i Will'em dobiegła już...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-02-13
2014-01-06
2013-12-28
2013-12-22
2013-10-31
2013-10-02
Seria GONE może być już przez niektórych uważana za lekko "przestarzałą" bowiem pierwsza część tej serii wyszła już w 2009 roku. Ja jednak już od dwóch lat zabierałam się za tą serię. Ciągle trafiały mi się inne tytuły, które chciałam przeczytać jak najprędzej, a z serią GONE było mi trochę nie po drodze. Nadszedł ten czas, w którym przeczytałam "Fazę Pierwszą: Niepokój". Żałuję, że dopiero teraz to zrobiłam.
PUFF. Jak za jednym pstryknięciem znikają wszyscy dorośli i dzieci powyżej piętnastego roku życia. Pojawia się dziwna bariera, która odgradza Perdido Beach od innych miast. Zaczyna się chaos, dzieci są przerażone, zdezorientowane i nie wiedzą co się dzieje. Nic dziwnego, skoro nagle brakuje dorosłych, którzy potrafiliby opanować sytuację. Sam Temple, czternastoletni surfer staje się pewnym przywódcą, choć wcale nie na własne życzenie. Bieg wydarzeń właśnie sprawia, że to on pasuje na najlepszego człowieka, który może wprowadzić spokój w Perdido Beach, później przez mieszkańców nazwanym ETAP'em. Ale nie jest to łatwe zadanie. Jak w tak szybkim czasie nauczyć się tylu czynności, które zazwyczaj wykonywali dorośli? Opieka nad niemowlętami, zdobywanie żywności i wiele innych. Oprócz tego, że znika każdy powyżej piętnastego roku życia, w mieście brakuje internetu i nie można korzystać z telefonów. Sytuacja staje się coraz bardziej poważna gdy zaczynają dziać się bardzo dziwne rzeczy, a sekret Sam'a wychodzi na jaw...
„- Czyli twój ojciec znika, a ciebie nawet nie interesuje, dlaczego? - spytał Caine. - Ciekawe. Ja zawsze chciałem wiedzieć, kim byli moi prawdziwi rodzice.
- Niech zgadnę. Jesteś młodym czarodziejem, wychowanym przez mugoli.”
Sytuacja niezbyt przyjemna, prawda? Chociaż na początku może się wydawać, że wręcz wspaniała. Znikają wszyscy dorośli, co oznacza brak reguł, zasad i obowiązków. To tylko pozory, a Michael Grant przedstawia nam w bardzo rzeczywisty sposób jak mogłoby wyglądać miejsce takie jak ETAP i uwierzcie mi, nie chcielibyście się w nim znaleźć.
Już w pierwszym rozdziale zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń. Bardzo mi się to podobało i mimo tego, że kilka pierwszych rozdziałów mnie nie przekonywało, to dalej wsiąknęłam całkowicie. Muszę Was ostrzec, że w tej książce nie ma czasu na nudę, ciągle coś się dzieje, co chwile natrafiamy na przeróżne komplikacje, zaskakujące sytuacje w związku z czym w głowie pojawia się wiele pytań. Pytań na które niestety za szybko nie otrzymamy odpowiedzi. Więc na wiele z nich pewnie trzeba czekać aż do ostatniego tomu, co mi wcale nie przeszkadza w tworzeniu moich własnych teorii. :) "Faza pierwsza: Niepokój" jest to książka którą po prostu trzeba przeczytać. Pomysł na fabułę jest genialny! Autorowi trzeba pogratulować wspaniałej wyobraźni i wielu zaskakujących pomysłów. Pan Grant jest od teraz jednym z moich ulubionych pisarzy, bo dawno nie spotkałam się z książką, która postawiłaby przede mną tyle pytań! Ciągle to nowe i dziwniejsze rzeczy mnie w niej zaskakiwały. Już się zastanawiam co też jeszcze przyjdzie autorowi do głowy skoro czeka mnie jeszcze tyle tomów. Nie mogę się doczekać tych niespodzianek, ale przede wszystkim wyjaśnień i odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.
Bohaterów w książce jest co nie miara. Myślę, że każdy czytelnik znajdzie w niej swojego faworyta, ja na przykład od razu polubiłam głównego bohatera - Sam'a. Dlatego, że jest skromny, mądry i wcale nie zabiegał o stanowisko 'przywódcy', które zostało mi właściwie z góry narzucone. Ale znajdziemy tu też bohaterów prawdziwie przerażających. Właśnie ta książka pokazuje, jak władza może zmienić człowieka, który staje się bezwzględny i okrutny. Momentami nie wierzyłam w to co czytam, zaskakiwało mnie okrucieństwo tych młodych osób, które siały postrach przecież wśród swoich rówieśników.
"GONE. Faza pierwsza: Niepokój" przedstawia wizję, w której nigdy nie chciałabym się znaleźć, ale właśnie dzięki temu, tak dobrze się ją czyta. Dlatego polecam ją wszystkim, którzy lubią tego typu tematykę, bowiem jest to książka jedyna w swoim rodzaju i drugiej takiej na pewno nie znajdziecie! ;)
Seria GONE może być już przez niektórych uważana za lekko "przestarzałą" bowiem pierwsza część tej serii wyszła już w 2009 roku. Ja jednak już od dwóch lat zabierałam się za tą serię. Ciągle trafiały mi się inne tytuły, które chciałam przeczytać jak najprędzej, a z serią GONE było mi trochę nie po drodze. Nadszedł ten czas, w którym przeczytałam "Fazę Pierwszą:...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to