-
ArtykułyZwyciężczyni Bookera ścigana przez indyjski rząd. W tle kontrowersyjne prawo antyterrorystyczneKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
-
ArtykułyDostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3
-
ArtykułyMagda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
Biblioteczka
2017-08-02
2015-02-18
2014-10-23
2016-01-22
2017-02-15
2016-06-10
2014-04-05
2013-07-25
2013-06-23
Seria GONE może być już przez niektórych uważana za lekko "przestarzałą" bowiem pierwsza część tej serii wyszła już w 2009 roku. Ja jednak już od dwóch lat zabierałam się za tą serię. Ciągle trafiały mi się inne tytuły, które chciałam przeczytać jak najprędzej, a z serią GONE było mi trochę nie po drodze. Nadszedł ten czas, w którym przeczytałam "Fazę Pierwszą: Niepokój". Żałuję, że dopiero teraz to zrobiłam.
PUFF. Jak za jednym pstryknięciem znikają wszyscy dorośli i dzieci powyżej piętnastego roku życia. Pojawia się dziwna bariera, która odgradza Perdido Beach od innych miast. Zaczyna się chaos, dzieci są przerażone, zdezorientowane i nie wiedzą co się dzieje. Nic dziwnego, skoro nagle brakuje dorosłych, którzy potrafiliby opanować sytuację. Sam Temple, czternastoletni surfer staje się pewnym przywódcą, choć wcale nie na własne życzenie. Bieg wydarzeń właśnie sprawia, że to on pasuje na najlepszego człowieka, który może wprowadzić spokój w Perdido Beach, później przez mieszkańców nazwanym ETAP'em. Ale nie jest to łatwe zadanie. Jak w tak szybkim czasie nauczyć się tylu czynności, które zazwyczaj wykonywali dorośli? Opieka nad niemowlętami, zdobywanie żywności i wiele innych. Oprócz tego, że znika każdy powyżej piętnastego roku życia, w mieście brakuje internetu i nie można korzystać z telefonów. Sytuacja staje się coraz bardziej poważna gdy zaczynają dziać się bardzo dziwne rzeczy, a sekret Sam'a wychodzi na jaw...
„- Czyli twój ojciec znika, a ciebie nawet nie interesuje, dlaczego? - spytał Caine. - Ciekawe. Ja zawsze chciałem wiedzieć, kim byli moi prawdziwi rodzice.
- Niech zgadnę. Jesteś młodym czarodziejem, wychowanym przez mugoli.”
Sytuacja niezbyt przyjemna, prawda? Chociaż na początku może się wydawać, że wręcz wspaniała. Znikają wszyscy dorośli, co oznacza brak reguł, zasad i obowiązków. To tylko pozory, a Michael Grant przedstawia nam w bardzo rzeczywisty sposób jak mogłoby wyglądać miejsce takie jak ETAP i uwierzcie mi, nie chcielibyście się w nim znaleźć.
Już w pierwszym rozdziale zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń. Bardzo mi się to podobało i mimo tego, że kilka pierwszych rozdziałów mnie nie przekonywało, to dalej wsiąknęłam całkowicie. Muszę Was ostrzec, że w tej książce nie ma czasu na nudę, ciągle coś się dzieje, co chwile natrafiamy na przeróżne komplikacje, zaskakujące sytuacje w związku z czym w głowie pojawia się wiele pytań. Pytań na które niestety za szybko nie otrzymamy odpowiedzi. Więc na wiele z nich pewnie trzeba czekać aż do ostatniego tomu, co mi wcale nie przeszkadza w tworzeniu moich własnych teorii. :) "Faza pierwsza: Niepokój" jest to książka którą po prostu trzeba przeczytać. Pomysł na fabułę jest genialny! Autorowi trzeba pogratulować wspaniałej wyobraźni i wielu zaskakujących pomysłów. Pan Grant jest od teraz jednym z moich ulubionych pisarzy, bo dawno nie spotkałam się z książką, która postawiłaby przede mną tyle pytań! Ciągle to nowe i dziwniejsze rzeczy mnie w niej zaskakiwały. Już się zastanawiam co też jeszcze przyjdzie autorowi do głowy skoro czeka mnie jeszcze tyle tomów. Nie mogę się doczekać tych niespodzianek, ale przede wszystkim wyjaśnień i odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.
Bohaterów w książce jest co nie miara. Myślę, że każdy czytelnik znajdzie w niej swojego faworyta, ja na przykład od razu polubiłam głównego bohatera - Sam'a. Dlatego, że jest skromny, mądry i wcale nie zabiegał o stanowisko 'przywódcy', które zostało mi właściwie z góry narzucone. Ale znajdziemy tu też bohaterów prawdziwie przerażających. Właśnie ta książka pokazuje, jak władza może zmienić człowieka, który staje się bezwzględny i okrutny. Momentami nie wierzyłam w to co czytam, zaskakiwało mnie okrucieństwo tych młodych osób, które siały postrach przecież wśród swoich rówieśników.
"GONE. Faza pierwsza: Niepokój" przedstawia wizję, w której nigdy nie chciałabym się znaleźć, ale właśnie dzięki temu, tak dobrze się ją czyta. Dlatego polecam ją wszystkim, którzy lubią tego typu tematykę, bowiem jest to książka jedyna w swoim rodzaju i drugiej takiej na pewno nie znajdziecie! ;)
Seria GONE może być już przez niektórych uważana za lekko "przestarzałą" bowiem pierwsza część tej serii wyszła już w 2009 roku. Ja jednak już od dwóch lat zabierałam się za tą serię. Ciągle trafiały mi się inne tytuły, które chciałam przeczytać jak najprędzej, a z serią GONE było mi trochę nie po drodze. Nadszedł ten czas, w którym przeczytałam "Fazę Pierwszą:...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-02-06
Sara Shepard to znana autorka serii Pretty Little Liars na podstawie, której powstał serial o tym samym tytule. Zarówno seria książek jak i sam serial cieszą się dużą popularnością. Sama zawsze czekam na każdy nowy odcinek, z którym to jestem raczej dalej niż bliżej do odkrycia kim jest A. Ale dzisiaj nie o tym, tylko o nowej serii autorki.
"Gra w kłamstwa" opowiada historę Emmy Paxton, która wiedzie dość nieciekawe życie. Jest sierotą i ciągle nie może trafić na odpowiednią rodzinę zastępczą, która by się nią naprawdę zaopiekowała. Przez przypadek dowiaduje się bardzo dziwnej rzeczy. Okazuje się, że gdzieś daleko mieszka jej siostra bliźniaczka Sutton. Dziewczyna postanawia poznać siostrę, dlatego wyrusza w podróż do Tucson. Na miejscu Emma pozna prawdę, o jakiej nigdy nie chciałaby się dowiedzieć.
Mimo tego, że naszą główną bohaterką w książce jest Emma, to narratorką jest jej siostra bliźniaczka Sutton. Okazuje się, że dziewczyna jest martwa, ale sama do końca nie wie kto ją zamordował. Emma podaje się za swoją siostrę i dzięki temu nikt nawet nie zauważa, że prawdziwej Sutton nie ma. Ale taka rozgrywka może być bardzo niebezpieczna, a morderca doskonale sobie zdaje sprawę, z tego, że coś tu nie gra.
Emma na początku jest bardzo zagubiona. Podawanie się za własną siostrę wcale nie jest dla niej przyjemne,a co najważniejsze, nie jest łatwe. Poznaje otoczenie siostry, jej przyjaciół i w końcu nawet rodziców. Wygląda na to, że życie Sutton zupełnie odbiegało od dotychczasowego życia biednej Emmy. Piękny dom, drogie ubrania, cała gromadka przyjaciółek i rzesza wielbicieli to tylko część życia Sutton. Dziewczyna miała też wielu wrogów, a to za sprawą pewnej gry... Gry w kłamstwa.
Po tej książce spodziewałam się czystej rozrywki. Właściwie nie miałam co do niej wielkich oczekiwań, ale oczywiście miałam nadzieję, że będzie przynamniej równie dobra co seria Pretty Little Liars. Zawiodłam się. Nie lubię książek, w których występują puste dziewczyny, które myślą tylko o ubraniach i imprezach. To zdecydowanie nie dla mnie. Emma owszem, nie należała do tego typu dziewczyn, ale przecież musiała się podawać za jedną z nich co jest z tym równoznaczne. Z resztą sam pomysł może nie jest najgorszy, ale i tak nie podobała mi się ta książka. Momentami działy się tam tak niestworzone rzeczy, że nie mogłam się temu nadziwić. Często postępowanie bohaterek było po prostu bezsensu. A ta cała Gra w Kłamstwa? Chyba z większą głupotą się nie spotkałam.
Wybaczcie mi, że tak bardzo narzekam na tę książkę, ale ja ją tak odebrałam. Może i jest to dobry odmóżdżacz, jak ktoś bardzo się nudzi i nie ma lepszej książki pod ręką. Mimo tego, moja ocena przecież nie jest aż taka zła. Myślę, że może następne tomy będą ciekawsze, chociaż chyba nie mam ochoty na razie po nie sięgać. Jeżeli chodzi o mnie to nie polecam, szkoda Waszego czasu.
Sara Shepard to znana autorka serii Pretty Little Liars na podstawie, której powstał serial o tym samym tytule. Zarówno seria książek jak i sam serial cieszą się dużą popularnością. Sama zawsze czekam na każdy nowy odcinek, z którym to jestem raczej dalej niż bliżej do odkrycia kim jest A. Ale dzisiaj nie o tym, tylko o nowej serii autorki.
"Gra w kłamstwa" opowiada...
2014-05-30
2014-12-28
Polscy czytelnicy zapewne znają Laurę Gallego z książki "Tam, gdzie śpiewają drzewa". Pamiętam, że wielu osobom bardzo się ona podobała, ja jednak nie miałam jeszcze okazji się z nią zapoznać. Gdy niedawno ukazała się u nas nowa książka Gallego stwierdziłam, że może być ciekawie. Do lektury "Księgi Portali" zabrałam się nie wiedząc o książce prawie nic. Znałam jedynie jej bardzo zachęcający opis, gdyż podróże przez portale wydawały się być świetnym tematem. Od zawsze lubiłam czytać o podróżach w czasie, a wydawało mi się, że może portale mają coś z tym wspólnego. Więc z czystym umysłem, bez wcześniejszego czytania żadnych recenzji zabrałam się za lekturę.
Tabit jest jednym z najlepszych uczniów Akademii Portali, jeśli nawet nie najlepszym. Dzięki ciężkiej pracy i poświęconym godzinom nauki znalazł się w tym miejscu, o którym zawsze marzył. Akademia Portali jest miejscem gdzie szkoleni są studenci z całego kraju, aby mogli w przyszłości zostać między innymi Mistrzami, którzy zajmują się projektowaniem i malowaniem portali. Do czego służą portale? Otóż, do przemieszczania się z jednego miejsca do drugiego w ułamkach sekund. Nie jest to jednak żadna magia, a jedynie ścisła fizyka. Dzięki poprawnie obliczonym współrzędnym Mistrzowie rysują portal, używając do tego najważniejszego składnika bez którego żaden portal nie zadziała- bordowego bodarytu. Jest to kamień wydobywany w kopalniach w całej Daruzji, który później przerabiany jest na proszek i farbę. Jednak z kopalń dochodzą niepokojące wieści, że złoża bodarytu są na wyczerpaniu. Gdy go zabraknie, nauka o Portalach zupełnie straci sens i co gorsza może dojść do innych fatalnych w skutkach wydarzeń.
Wszystko zaczyna się dziać gdy Tabit dostaje zlecenie namalowania portalu w odległej wiosce jako swój projekt do pracy dyplomowej. Okazuje się, że wkrótce po zmierzeniu współrzędnych i opracowaniu projektu, zamówienie zostaje zawieszone z niewiadomych przyczyn. Oprócz tego stary Mistrz Belban znika w nieznanych okolicznościach, a chłopak z wioski odkrywa złoża bodarytu zupełnie innego koloru niż dotychczas. Czy te odkrycie coś zmieni i wpłynie na losy Akademii? Co się stało z Mistrzem Belbanem? Te wszystkie tajemnice przyjdzie rozwikłać Tabitowi i jego przyjaciołom.
Sądziłam, że książka ta będzie miłą odskocznią od cięższych lektur. Jednak nie była ona wcale taka lekka i przyjemna jak oczekiwałam, gdyż książka ma ponad pięćset stron, a jej akcja jest bardzo rozbudowana. Mimo przyjemnego stylu autorki, historia po kilkunastu rozdziałach zaczynała być dla mnie trochę męcząca. Jednakże trzeba przyznać, że jest to książka bardzo pomysłowa, a i sam temat wydaje się być ciekawy. Mi zabrakło w niej emocji, a są one dla mnie bardzo ważne przy czytaniu książki. "Księga Portali" jest lekturą raczej spokojną, a akcja czasami płynęła wolno jak żółw, co niestety nie było dobrym znakiem. Nie umniejsza jej to aż tak bardzo, ponieważ książka na pewno ma coś w sobie. Wydaje mi się, że jest ona jednak skierowana do młodszego czytelnika, któremu przygody Tabita mogą się spodobać.
Na duży plus muszę zaliczyć mądrości wynikające z książki. Nie jest to zwykłe czytadło nie wnoszące nic do życia, ale coś więcej. Autorka na przykładzie Tabita, pokazuje jak ciężka praca i walka o marzenia mogą sprawić, że osiągniemy sukces. Mimo, że chłopak pochodził z ubogiej rodziny, nie miał pieniędzy na to by się kształcić, spędzając w bibliotece wiele godzin, zapracował na to by dostać się do Akademii Portali- o której zawsze marzył. Laura Gallego przedstawia życie wielu mieszkańców Daruzji, od tych najbiedniejszych do najbogatszych, pisząc o ich losach w ciekawy sposób. Wykreowany przez nią świat jednym słowem można nazwać jako magiczny.
Pomimo, że książka mnie nie porwała, to uważam, że była całkiem dobra. Możliwe, że młodszemu czytelnikowi się spodoba, ponieważ historia Tabita zasługuje na uwagę. Jednakże nie spodziewajcie się fajerwerków, bo ich w tej książce nie znajdziecie. Może gdybym była o te kilka lat młodsza to moja opinia byłaby zupełnie inna, więc ciężko mi teraz jednoznacznie stwierdzić czy polecam "Księgę Portali". Decyzję pozostawiam Wam.
recenzja opublikowana na blogu: www.ksiazki-alys.blogspot.com
Polscy czytelnicy zapewne znają Laurę Gallego z książki "Tam, gdzie śpiewają drzewa". Pamiętam, że wielu osobom bardzo się ona podobała, ja jednak nie miałam jeszcze okazji się z nią zapoznać. Gdy niedawno ukazała się u nas nowa książka Gallego stwierdziłam, że może być ciekawie. Do lektury "Księgi Portali" zabrałam się nie wiedząc o książce prawie nic. Znałam jedynie jej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-10-21
Della miała wszystko. Kochającą rodzinę, chłopaka i znakomitą przyszłość przed sobą. Niestety niespodziewanie nadeszła przemiana, przed którą nie mogła uciec, a była to przemiana w wampira. Wszystko o czym do tej pory marzyła, zostało bezpowrotnie przekreślone. Gdyby nie Wodospady Cienia, jej życie mogłoby wyglądać znacznie gorzej. Właśnie tam odnalazła swoje przyjaciółki Kylie i Mirandę, a także powołanie do pracy w JBF.
Dzięki obozowi dla istot nadprzyrodzonych Della pogodziła się ze swoim losem, jednak wciąż jej czegoś brakuje. Wampirzyca stara się zagłuszyć swoje prawdziwe emocje i myśli, że praca dla tajnej organizacji jaką jest JBF, pomoże jej się uporać z problemami. Jednak gdy na horyzoncie pojawia się zmiennokształtny Steve, który wyraźnie coś do niej czuje, dziewczyna nie wie co robić. Sprawa robi się jeszcze bardziej skomplikowana, gdy do obozu dołącza kolejny wampir Chase, który od początku wydaje się Delli podejrzany. Czy Della zda się na swoje serce, czy rozsądek? Kim jest Chase, i dlaczego zachowuje się jakby coś ukrywał?
Pamiętam, że Wodospady Cienia zaskoczyły mnie pod wieloma względami. Mimo, że czasem bywały momenty schematyczne, to często pomysły autorki były zupełnie niespodziewane i oryginalne. Zastanawiałam się, co też można jeszcze wymyślić o wampirach, bo wydawać by się mogło, że wszystkie możliwości i pomysły zostały już kiedyś wykorzystane, jednak C.C.Hunter udowadnia, że ma jeszcze sporo do zaoferowania. Mam wrażenie, że tej kobiecie pomysły nigdy się nie skończą i zaskoczy nas jeszcze nie jeden raz. Udowadnia to w "Odrodzonej", wracając z historią bohaterki, którą już dobrze znamy z poprzedniej serii.
Dellę zapamiętałam, jako dość oschłą osobę, którą średnio polubiłam, ale chciałam się przekonać jaka jest ona naprawdę i co doprowadziło do tego, że stała się taką, a nie inną osobą. Ta książka sprawiła, że spojrzałam na nią w innym świetle. Myślę, że na jej miejscu, każdy zachował by się podobnie, po tym jak stracił prawie wszystko o czym kiedykolwiek marzył. Autorka pokazuje, że pomimo tylu przejść i przemiany w wampira, Della jest w stanie się pozbierać i znaleźć w życiu cel. Zajmuje się odkrywaniem tajemnic swojej rodziny, która zataja przed nią więcej niż dziewczyna mogła przypuszczać, a także angażuje się w pracę dla JBF. Nadal ma charakterek i choć czasami bywa zbyt uparta, to jest postacią, którą po jakimś czasie można polubić, chociaż miałam trochę trudności, żeby się do niej w pełni przekonać.
"Odrodzona" to spin-off, idealny dla wszystkich wielbicieli Wodospadów Cienia. Nie tylko poznajecie historię Delli, jednej z ważniejszych bohaterek serii, ale także macie możliwość znowu zagościć w tym niezwykłym obozie dla nadprzyrodzonych. Polecam wszystkim fanom paranormal-romance, a zwłaszcza tym co znają już poprzednią serię C.C.Hunter, jednak jej znajomość nie jest konieczna by sięgnąć po tę pozycję. Osobiście w książkę ciężko było mi się wciągnąć, a wszystko przez to, że nie do końca potrafiłam wczuć się w losy bohaterki, nie wyklucza to jednak, że komuś innemu, może się bardzo podobać. Wniosek jest taki, że jeśli lubicie twórczość autorki, to ten tytuł na pewno przypadnie Wam do gustu.
Recenzja opublikowana na blogu: www.ksiazki-alys.blogspot.com
Della miała wszystko. Kochającą rodzinę, chłopaka i znakomitą przyszłość przed sobą. Niestety niespodziewanie nadeszła przemiana, przed którą nie mogła uciec, a była to przemiana w wampira. Wszystko o czym do tej pory marzyła, zostało bezpowrotnie przekreślone. Gdyby nie Wodospady Cienia, jej życie mogłoby wyglądać znacznie gorzej. Właśnie tam odnalazła swoje przyjaciółki...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-03-24
Twórczość pani Kagawy poznałam kilka lat temu, gdy czytałam serię Żelazny Dwór. Bardzo miło ją wspominałam, dlatego wiadomość, że w Polsce ma się pojawić nowa saga autorki, bardzo mnie ucieszyła. Tym bardziej, że fabuła o smokach, to coś o czym jeszcze nie czytałam, a miałam wielką chęć by to zmienić.
Ember i Dante Hill'owie to na pozór zwyczajni nastolatkowie, idealnie wpasowujący się do otoczenia, a to wszystko za sprawą specjalnego przygotowania. Tak naprawdę ta dwójka rodzeństwa nie ma ze zwyczajnością nic wspólnego. Są smokami- stworzeniami potężnymi, ale zarazem niebezpiecznymi, stanowiącymi łatwy cel. Pod postacią ludzi zostają wysłani na misję do Kalifornii, by się zasymilować z nastolatkami, a następnie przejść do kolejnego etapu szkolenia. To dzięki wielkiej organizacji o nazwie Talon, smoki mają szansę na przeżycie. Bo to właśnie ona zapewnia im wszystko czego potrzebują. Jednak Talon ma jednego, wielkiego wroga. Od wieków na smoki polują członkowie zakonu Świętego Jerzego. Są oni przekonani, że smoki to istoty złe, pragnące zagłady ludzkości, dlatego ich misją jest pozabijanie wszystkich smoków jakie uda im się wytropić. Jednak gdy jeden z najlepszych żołnierzy Zakonu otrzymuje misje odnalezienia i zlikwidowania smoczego szpiega Ember Hill, nie spodziewa się, że to zadanie będzie dla niego tak trudne. Bo jakim cudem, ta wesoła i lekko zwariowana rudowłosa dziewczyna może być śmiertelnym zagrożeniem? Sprawy zaczynają się komplikować...
Czytając kilka lat temu książki Kagawy byłam nimi zachwycona. Sądziłam, że w przypadku "Talona" będzie bardzo podobnie, przynajmniej nie miałam żadnych podstaw by przypuszczać, że będzie inaczej. Niestety jestem trochę zawiedziona. Bardzo spodobał mi się sam pomysł o smokach, gdyż mam wrażenie, że występuje on dość rzadko w literaturze, ale wydaje mi się, że autorka nie przedstawiła nam go wystarczająco. To co mnie rozczarowało, to fakt, że smoki są jedynie tłem tej historii. Nie poznajemy ich życia od podszewki, tylko bardzo ogólnikowo. Wiemy, że istnieje organizacja zrzeszająca smoki, są wśród nich osobniki obejmujące różne funkcje, ale nic poza tym. Nic o tym skąd to wszystko wzięło swój początek albo chociażby jak wygląda codzienne życie smoków. Te właśnie szczegóły na pewno urozmaiciłyby treść.
Kolejnym mankamentem tej książki byli niestety bohaterowie. Ember Hill to postać, która inteligencją nie grzeszy i często pakuje się w kłopoty przez swoją lekkomyślną postawę. Jednakże bardzo możliwe, że był to specjalny zabieg autorki, pokazujący, że tak naprawdę smoki bywają impulsywne i działają pod wpływem emocji. Tak było w przypadku Ember, która swoim zachowaniem nie raz mnie zaskakiwała. Jednak mimo tych dwóch wad, o których wspomniałam powyżej, książkę czytało mi się bardzo przyjemnie. Mam na uwadze to, iż jest to dopiero pierwszy tom smoczej sagi, a więc w następnych tomach akcja może się zdecydowanie rozwinąć. Już w tym momencie autorka obudziła we mnie ciekawość bardzo dobrze zapowiadającym się zakończeniem.
Reasumując "Talon" to lektura ciekawa, aczkolwiek mam wrażenie, że autorka nie wykorzystała w pełni swojego potencjału. Jednak jak na początek serii zapowiadającej się na kilka tomów, jest on dobrym wprowadzeniem do świata smoków. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach, dowiemy się trochę więcej o tych istotach, a i sama akcja przyspieszy. Ja trzymam za to kciuki, a Was zachęcam do przeczytania "Talona" jeśli macie ochotę na lekką i fantastyczną powieść młodzieżową.
Recenzja opublikowana na www.ksiazki-alys.blogspot.com
Twórczość pani Kagawy poznałam kilka lat temu, gdy czytałam serię Żelazny Dwór. Bardzo miło ją wspominałam, dlatego wiadomość, że w Polsce ma się pojawić nowa saga autorki, bardzo mnie ucieszyła. Tym bardziej, że fabuła o smokach, to coś o czym jeszcze nie czytałam, a miałam wielką chęć by to zmienić.
Ember i Dante Hill'owie to na pozór zwyczajni nastolatkowie, idealnie...
Nie wiem co książki Sary Shepard w sobie mają, że mimo tego iż żadna z nich mnie nie zachwyca, to ciągle sięgam po kolejne książki jej autorstwa. Najwyraźniej coś mnie do nich przyciąga i tak oto jestem po lekturze "Tajemnic Ali". Jeżeli chodzi o serię Pretty Little Liars, to jestem dopiero po dwóch pierwszych tomach i nie wiem czy dokończę ich czytanie (liczba tomów trochę mnie przeraża). W każdym razie miałam ochotę sięgnąć po prequel tej historii.
"Tajemnice Ali" pokazują życie Alison DiLaurentis przed wydarzeniami z Pretty Little Liars. Szczerze mówiąc byłam zaskoczona pewnymi faktami, o których nie wiedziałam. Przynajmniej nie z serialu, bo tylko z nim jestem na bieżąco. Ali to dziewczyna o dość skomplikowanym życiorysie. W tej książce dowiadujemy się, co mogło skłonić ją do takiego postępowania, a nie innego. Ci, co znają Ali z serii PLL zapewne wiedzą co mam na myśli. Jest to przecież piękna dziewczyna, która skrywa w sobie wiele tajemnic. Nie można o niej powiedzieć żeby była miła i pomocna dla innych. No może, dla swoich przyjaciółek, ale przecież (przynajmniej w serialu) Ali jest znana z tego, że należy/należała do najbardziej popularnych osób. A jak to bywa z popularnością-trzeba sobie na nią zasłużyć. Alison jest typem dziewczyny, która wszystkimi rządzi, na pozór może to nawet wyglądać, że nie ma w sobie żadnych pozytywnych uczuć, ale pod przykrywką idealnej dziewczyny, kryje się dużo tajemnic.
O tym właśnie jest ta książka. Pokazuje, co tak naprawdę czuje Ali oraz dzięki niej możemy poznać pamiętne wydarzenia z Rosewood z jej perspektywy. Byłam jej ciekawa odkąd pojawiła się w zapowiedziach. Jako, że jestem naprawdę wielką fanką serialu, to chciałam bliżej poznać życie tej dziewczyny. Ale niestety książka nie do końca spełniła moje oczekiwania. Spodziewałam się ciekawych historii, o których nigdy wcześniej nie słyszałam, o pokazaniu Alison z zupełnie innej strony. W połowie dostałam to czego oczekiwałam, ale nie do końca. Przede wszystkim spędziłam czas na czytaniu o najbardziej rozpuszczonej dziewczynie na świecie. Ta książka jest przesiąknięta głupiutkimi dziewczynami, które za swoją "liderką" pójdą w ogień. Dawno nie czytałam takiego odmóżdżacza. (Może z wyjątkiem "Gry w kłamstwa"-tej samej autorki z resztą). Nie wiem czy to moje gusta czytelnicze się zmieniły, czy może to sama w sobie książka jest dla osób, które lubią czytać książki, które nic nie wnoszą do ich życia. Chodzi mi o to, że prawie żaden z wątków mi się w niej nie podobał. Więc naprawdę się rozczarowałam. W sumie dowiedziałam się kilku ciekawych faktów, które może i by mi pomogły odpowiedzieć na kilka nurtujących mnie pytań odnośnie serialu, ale przecież to jest książka, a serial jest zdecydowanie od niej różny, więc nawet nie wiem czy mi w czymś pomogła.
Na plusa mogę zaliczyć przede wszystkim przepiękne wydanie książki. Okładka, zarówno jak i jej wnętrze są wykonane bardzo estetycznie. Aż przyjemnie się sięga po takie książki, szkoda tylko, że w tym przypadku piękna okładka, nie odzwierciedla jej treści. Mimo wszystko "Tajemnice Ali" nie są takie złe. Kilka aspektów mi się podobało, dlatego nie spisuję jej na straty. Mało tego, wiem, że na tej książce moja przygoda z Sarą Shepard się nie skończy, bo na półce mam jeszcze inny dodatek Pretty Little Liars mianowicie "Sekrety". Którego jakby nie było nadal jestem ciekawa. Tak więc, jak we wstępie wspominałam książki tej autorki mają to do siebie, że mimo iż często mnie rozczarowują to i tak nadal po nie sięgam. Coś w nich musi być.
Reasumując sama nie wiem czy polecać Wam "Tajemnice Ali". Jeżeli o mnie chodzi, to rozczarowałam się tą książką i spodziewałam się po niej czegoś więcej. Ale nie ukrywam, że jest to świetna gratka dla fanów serii Pretty Little Liars. Sami zdecydujcie czy chcecie się dowiedzieć czegoś więcej o tajemniczej Alison DiLaurentis.
źródło: http://ksiazki-alys.blogspot.com
Nie wiem co książki Sary Shepard w sobie mają, że mimo tego iż żadna z nich mnie nie zachwyca, to ciągle sięgam po kolejne książki jej autorstwa. Najwyraźniej coś mnie do nich przyciąga i tak oto jestem po lekturze "Tajemnic Ali". Jeżeli chodzi o serię Pretty Little Liars, to jestem dopiero po dwóch pierwszych tomach i nie wiem czy dokończę ich czytanie (liczba tomów trochę...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to