Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Autorytaryzm i kult jednostki nie są wymysłem współczesności. Od początków ludzkości pojawiały się jednostki, które siłą swej charyzmy, nieprzeciętnymi umiejętnościami oratorskimi, a czasem po prostu zwykłym okrucieństwem potrafiły zniewalać całe narody. Nie ma chyba jednak drugiej takiej osoby, jak Józef Stalin, która byłaby bardziej bezwzględna wobec własnych rodaków, i nie ma chyba drugiego takiego narodu, jak Rosjanie, którzy z tak wielkim oddaniem wielbiliby człowieka, choć ten zgładził ich miliony.

Książka Jana Plampera to rezultat kilkunastoletniej pracy autora, obfitującej w żmudne i czasochłonne poszukiwanie materiałów oraz analizowanie setek artykułów prasowych, zdjęć i obrazów. Celem pracy była próba określenia w jaki sposób i z jakim efektem kreowany był przez dziesiątki lat wizerunek Józefa Stalina, jako przywódcy i ojca narodu. „Kult Stalina” to przede wszystkim pasjonująca lektura z zakresu politycznego public relations i wnikliwa rozprawa o meandrach życia społecznego Rosji Radzieckiej.

Życie przeciętnego obywatela Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich nie było ani proste, ani przyjemne. Na każdym kroku towarzyszyła mu wieczna inwigilacja, terror, strach, zesłania, niedostatek i niepewność dnia następnego. Na tym tle życie elit intelektualnych i artystycznych wcale nie wypadało lepiej. Pisanie tekstów prasowych i tworzenie dzieł sztuki, w których każdy szczegół, każdy gest, każdy najmniejszy element mógł przybrać najmniej oczekiwany wymiar symboliczny, z całą pewnością nie było łatwe, za to na pewno było dla autora niebezpieczne.

„Kult Stalina” to estetycznie i interesująco wydana pozycja wydawnicza, która zaciekawi nie tylko pasjonatów literatury popularnonaukowej. Podstawą książki jest rozprawa doktorska autora, dlatego nikogo nie powinno dziwić, że została ona opracowana z iście naukową precyzją. Czytelnik nie powinien się jednak obawiać trudnego i zagmatwanego języka, Plamper pisze bowiem w sposób przystępny, obrazowy, a przede wszystkim ciekawy i obfitujący w wiele intrygujących interpretacji.

Zapraszam na stronę www.expertkujawski.pl

Autorytaryzm i kult jednostki nie są wymysłem współczesności. Od początków ludzkości pojawiały się jednostki, które siłą swej charyzmy, nieprzeciętnymi umiejętnościami oratorskimi, a czasem po prostu zwykłym okrucieństwem potrafiły zniewalać całe narody. Nie ma chyba jednak drugiej takiej osoby, jak Józef Stalin, która byłaby bardziej bezwzględna wobec własnych rodaków, i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moja przygoda z Scherlockiem Holmesem i jego wiernym przyjacielem dr Watsonem zaczęła się wiele lat temu od powieści „Pies Baskerville’ów”. Artur Conan Doyle stworzył niezwykłą postać detektywa, którego umiejętności obserwacji i logicznego myślenia oraz swoisty geniusz pozwalały na rozwiązanie nawet najbardziej zawiłych zagadek. Styl pisania autora, jak i dbałość o najdrobniejsze szczegóły sprawiły, że do dziś wielu osobom Scherlock Holmes jawi się jako prawdziwa postać z historii kryminalistyki.

Posiadając już dość spory bagaż wiedzy na temat twórczości Artura Conan Doyle’a oraz głównej postaci jego powieści, do lektury Anthonego Horowitza podchodziłem z lekką obawą, ale i z dużymi oczekiwaniami. Zapewne byłbym spokojniejszy, gdybym wcześniej gdzieś przeczytał, że autor napisał m.in. scenariusze do filmowej adaptacji powieści Agaty Christie z postacią belgijskiego detektywa Herculesa Poirot’a, które moim zdaniem, do dziś nie pozostawiają konkurencji większych szans.

Książka „Dom jedwabny” powstawała przez blisko 8 lat, w czasie których Anthony Horowitz studiował utwory Conan Doyle’a, aby jak najlepiej odtworzyć atmosferę panującą w jego powieściach. Teraz, po ukończeniu lektury, mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że wyszło nie najgorzej, a nawet całkiem sympatycznie. Autor nie tylko potrafił oddać charakter Scherlocka, ale i równie dobrze nakreślił klimat XIX-wiecznego Londynu. Najważniejsze jednak, że Horowitz stworzył książkę, która do końca trzyma w napięciu, a jej fabuła jest chyba najbardziej intrygująca ze wszystkich powieści o tym genialnym detektywie.

„Dom jedwabny” nie jest kontynuacją powieści o Scherlocku Holmesie, który jakoby na podstawie cudem odnalezionego rękopisu autora ożywa, ale stanowi zapis dwóch połączonych ze sobą spraw, który dr Watson pozwolił opublikować dopiero po 100 latach. Powodem tak długiej zwłoki miała być potrzeba zachowania odpowiedniej ostrożności, jak i przymus dotrzymania danej obietnicy. Akcja powieści rozpoczyna się w 1890 roku, kiedy na Baker Street 221b zjawia się pewien marszand z Wimbledonu z prośbą o pomoc w uchwyceniu prześladującego go mężczyzny. Naturalnie to tylko wstęp do prawdziwej sprawy, w rozwiązaniu której Scherlock Holmes znów wzniesie się na wyżyny swojego talentu, i z charakterystyczną dla siebie wnikliwością dotrze do sedna tajemnicy. Tylko, że nigdy wcześniej zagadka nie była tak skomplikowana, a jej rozwikłanie takie szokujące.

Na podsumowanie napisze tylko tyle, że fajnie było znów poczuć ten dreszczyk emocji przy rozwiązywaniu, tajemniczej zagadki, gdy krok po kroczku, poszlaka za poszlaką zbliżamy się do prawdy.

Zapraszam na www.expertkujawski.pl

Moja przygoda z Scherlockiem Holmesem i jego wiernym przyjacielem dr Watsonem zaczęła się wiele lat temu od powieści „Pies Baskerville’ów”. Artur Conan Doyle stworzył niezwykłą postać detektywa, którego umiejętności obserwacji i logicznego myślenia oraz swoisty geniusz pozwalały na rozwiązanie nawet najbardziej zawiłych zagadek. Styl pisania autora, jak i dbałość o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rozpoczęte pod koniec lat 80 XX wieku przemiany ustrojowe w Polsce, jak i w innych państwach regionu doprowadziły do ostatecznego rozbicia sztucznego powojennego ładu. Niechęć społeczeństwa do komunistycznego aparatu władzy, do powszechnej inwigilacji, i towarzyszącym im braku poczucia niezależności oraz sprawiedliwości doprowadziły do wielkiego narodowego zrywu, w efekcie którego kraje Europy Środkowej wyrwały się spod kontroli Związku Radzieckiego, a zimnowojenne zmagania stały się reliktem przeszłości. Historycy zgodnie oceniają, iż pokojowa transformacja państw bloku wschodniego to ewenement w historii całego świata. Można się jednak zastanawiać, czy wszyscy jednakowo skorzystali na tych przeobrażeniach polityczno-gospodarczych. Czy wzrost poczucia sprawiedliwości społecznej postępował równomiernie z rozwojem demokratycznych struktur państwa.Zdaniem Lidii Ostałowskiej za wąskim gronem zwycięzców przemian ustrojowych stoi cała rzesza ofiarich następstw, o której dziś łatwiej jest niepamiętać.
„Bolało jeszcze bardziej” to zbiór 12 reportaży opisujących szarą polską rzeczywistość przełomu XX i XXI wieku. Książka ta to zbiór dwunastu migawek obrazujących problemy społeczne, z jakimi borykali się, ale i w dalszym ciąguborykają się Polacy kategorii „B”. Lidia Ostałowska ukazuje marazm popegeerowskich wsi, przybliża czytelnikowi obraz ludzi pozbawionych pespektyw, pozbawionych możliwości podjęcia pracy, a przede wszystkim odartych z prawa do godnego życia. Autorka zwraca uwagę na trudne losy młodzieży pochodzącej z biednych rodzin, często z wielkomiejskich blokowisk. Praca od najmłodszych lat, brak wykształcenia, wszystko to razem tworzy układ zamknięty, który kończy się powielaniem życiowych schematów.
Ubóstwo, dyskryminacja, wykluczenie i patologia to główne tematy podejmowane przez Lidie Ostałowską. Niemniej książka „Bolało jeszcze bardziej” porusza także wiele innych, równie ważnych społecznie tematów. W reportażu „Czasem odwiedzają mnie demony” zostaje poruszony trudny temat aborcji, podziemia aborcyjnego, a przede wszystkim dylematów i urazów z tym związanych. Autorka dotyka również istotnego problemu przemocy w rodzinie. W rozdziale zatytułowanym „Z tatą” pisze o kobiecie gwałconej przez ojca, pisze o trudnej i chorej relacji, a także o braku pomocy i niemożności wyrwania się. Ostałowska przybliża ponadto tematy rasizmu, ksenofobi i antysemityzmu w Polsce, opisuje także charakterystyczną dla Polaków nostalgię do przeszłości, do roztrząsania historii i obarczania się wzajemnymi winami. Zdaniem autorki : „idziemy do przodu z głową zwróconą wstecz”.
,,Bolało jeszcze bardziej” to książka, która pozwala lepiej zrozumieć naszą mentalność, a przede wszystkim nas samych. Polskę i Polaków. Jest to gorzka lektura, która bez ogródek ukazuje kwestie trudne, nieprzyjemne, a często drażliwe, czy po prostu zapomniane. Dziedziny, w których państwo i organizacje społeczne zawodzą jednostkę. Lektura przypomina o rzeczach, o których nie chcemy pamiętać, jak i o których nie chcemy zdawać sobie sprawy, a które być może dzieją się za ścianą. Lidia Ostałowska nie upiększa, nie koloryzuje. Pokazujeżycie takim, jakim jest, choć nie zawsze jest ono, takim, jakim chcielibyśmy żeby było.

Zapraszam na www.expertkujawski.pl

Rozpoczęte pod koniec lat 80 XX wieku przemiany ustrojowe w Polsce, jak i w innych państwach regionu doprowadziły do ostatecznego rozbicia sztucznego powojennego ładu. Niechęć społeczeństwa do komunistycznego aparatu władzy, do powszechnej inwigilacji, i towarzyszącym im braku poczucia niezależności oraz sprawiedliwości doprowadziły do wielkiego narodowego zrywu, w efekcie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Setki milionów, jeśli nie miliardy ludzi na całym świecie uważają mięso za podstawę zdrowej diety i nie wyobrażają sobie dnia bez kawałka mięsa w ustach, a całkowita rezygnacja z niego wydaje się im całkowitym absurdem. Tymczasem jednak, w przeciągu niespełna kilku ostatnich dekad coraz większą popularność na świecie cieszy się nie tyle dieta, co pewien niezwykły sposób życia przejawiający się większą dbałością o przyrodę i szacunkiem do zwierząt. Wegetarianizm, bo o nim tu mowa, to świadoma rezygnacja z mięsa, ryb oraz innych produktów pochodzenia zwierzęcego, ale to także swoista filozofia życia, która pozwala lepiej zrozumieć samych siebie, a przy okazji środowisko w którym żyjemy. Jeśli jednak komuś się wydaje, że wegetarianizm to tylko tymczasowa modato zachęcam do lektury„Bezkrwawej rewolucji” autorstwa Tristrama Stuarta. Okazuje się bowiem, że koncepcja życia bez mięsa to nie współczesny wymysł lecz idea, której korzenie sięgają najstarszych cywilizacji.

„Bezkrwawa rewolucja. Historia wegetarianizmu od 1600 roku do współczesności” to niezwykłe dzieło, które nie tylkoprzybliżapodstawy wegetarianizmu, ale przede wszystkimpozwala lepiej zrozumieć wegetarian, ich poglądy, przekonaniaoraz kierunki działania. Do wegetarian zaliczyły się prawdziwe sławy m.in.: Franciszek z Asyżu, Pitagoras, Platon, Sokrates, Wolter, Leonardo da Vinci, Isaac Newton, Albert Einstein, Lew Tołstoj, Jean Jacques Rousseau, Karol Linneusz, Thomas Edison, Ghandi itd. Dzięki większości z nich wegetarianizm zyskał podstawy teoretyczne i stał się przedmiotem powszechnej debaty. Debaty, w takcie której na przestrzeni wieków każda ze stron posługiwała się wieloma, czasami zaskakującymiargumentami.

Za sprawą Tristrama Stuarta stajemy się świadkami historycznego sporu, rozgrywającego się pomiędzy zwolennikami spożywania mięsa i jego przeciwnikami. Okazuje się, że dyskusja toczona na przestrzeni wiekówprzybierała nieraz niezwykłe formy, każda bowiem ze stron chcąc pokazać wyższość swoich racji, zdobywała się na tworzenie intrygujących teorii, często głęboko zakorzenionych w religii, filozofii, etyki, biologii, a nawet ekonomii. I tak w książce możemy przeczytać o poglądach Jana Kalwina, wedle którego Bóg przyznał człowiekowi wolność w spożywaniu mięsa, a także o przekonaniu Kartezjusza, który twierdził, iż zwierzęta niczego nie czują. Możemy zapoznać się z teorią Jeana Jacquesa Rousseau o powiązaniu liczby sutków z naturalną roślinożernością człowieka, dowiemy się na czym dokładnie polegał wegetariański akt patriotyzmu Paleya oraz czym przejawiało się „kultywowanie wulgarnych obyczajów życia w stanie dzikości”. Naturalnie to tylko drobna próbka tego, co Tristram Stuart przedstawia nam w swojej książce., bowiem czytamy w niej także, o niezwykłej diecie doktora Cheyne’a, o formule „siedmiu w jednym” Newtona, o wpływie hinduizmu na rozwój Europy, o ateistycznym obliczu wegetarianizmu Ritsona, a także o krwawej rewolucyjnej walce o prawa zwierząt.

„Bezkrwawa rewolucja” to lektura nie tylko dla wegetarian. Z dużym powodzeniem mogą sięgnąć po nią także mięsożercy, zwłaszcza ci którzy są ciekawi świata, historii, niecodziennych idei, którzy lubią poznawać kulturę i zwyczaje niezwykłych narodów. Niewątpliwie, poza ogólnym estetyzmem wydania książki, dużą zaletą książki jest jej język. Nie wiem czy to za sprawą lekkości pióra autora, czy za sprawą dobrego tłumaczenia z języka angielskiego Jarosława Mikosa, książkę, która posiada znamiona dzieła naukowego czyta się jak ciekawą powiastkę lub esej. Inną zaletą „Bezkrwawej rewolucji” jest to, że prezentuje ona podstawowe założenia wegetarianizmu, ale bez uciążliwej nachalności, czy indoktrynacji, której zadaniem miałoby być skłonienie czytelnika do zmiany swoich poglądów. Dzięki czemu, taka osoba jak ja, tj. przedstawiciel klasy mięsolubnej, może czytać lekturę Tristrama Stuarta bez wyrzutów sumienia. Może za to w spokoju zgłębić źródła poglądówwegetarian.

Zapraszawm na www.expertkujawski.pl

Setki milionów, jeśli nie miliardy ludzi na całym świecie uważają mięso za podstawę zdrowej diety i nie wyobrażają sobie dnia bez kawałka mięsa w ustach, a całkowita rezygnacja z niego wydaje się im całkowitym absurdem. Tymczasem jednak, w przeciągu niespełna kilku ostatnich dekad coraz większą popularność na świecie cieszy się nie tyle dieta, co pewien niezwykły sposób...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Idee międzynarodowej współpracy wielokrotnie pojawiały się w historii świata. Niestety, niemal zawsze przybierały postać hegemonii jednego państwa nad drugim. Tak było za czasów Cesarstwa Rzymskiego, na tym miało się opierać Frankońskie imperium Karola Wielkiego oraz Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego Ottona III. Nawet Francja Napoleona Bonapartego przepełniona hasłami wolności i równości nie zamierzała zrezygnować z protektoratu nad innymi narodami. Mając na uwadze kilka tysięcy lat tradycji i doświadczeń w rozwoju stosunków międzynarodowych tym bardziej należy docenić fakt powstania Unii Europejskiej – unikatowej organizacji w skali całego globu.

Doświadczenia obu wojen światowych – nie możność ich zapobieżenia, skala nienawiści w czasie jej trwania oraz słabość pojedynczego państwa w odbudowie zniszczeń po działaniach militarnych sprawiły, że w Europie coraz głośniej zaczęto mówić o potrzebie bliższego współdziałania wielu narodów, dzięki któremu możliwy będzie szybszy rozwój gospodarczy i społeczny. Jednak pełna integracja zapewne nigdy nie doszłaby do skutku, gdyby nie garstka euroentuzjastów, którzy mając na uwadze wady Ligii Narodów, wiedzieli, że drogą do sukcesu jest międzynarodowa współpraca objęta w ramach silnej organizacji, posiadającej własne prawo, instytucje, narzędzia oraz kompetencje. „Cel: Europa” jest właśnie książką o tych ludziach - politykach, dyplomatach, mężach stanu, którzy stali na stanowisku, że tylko jednogłośne i solidarne działania mogą zapewnić obywatelom państw stowarzyszonych sukces, lepszą przyszłość, bezpieczeństwo oraz skuteczniejszą ochronę wartości, praw i interesów.

Jerzy Łukaszewski, były rektor College d'Europe, w latach 1990-1996 ambasador RP we Francji, a obecnie członek Group of Political Analysis - organu doradczego Przewodniczącego Komisji Europejskiej, w dziewięciu esejach przedstawił najważniejsze postacie, które miały ogromny wpływ na rozwój idei integracji europejskiej oraz na obecny kształt UE. W książce przeczytamy więc o: Richardzie Coudenhove-Kalergim, Aristide Briandzie, Altiero Spinellim, Jeanie Monnet, Robercie Schumanie, Konradzie Adenauerze, Alcidzie De Gasperim, Paulu-Henrim Spaak oraz o Johanie Willemie Beyenie. Autor ukazuje „ojców zjednoczonej Europy” w sposób wyjątkowo przystępny dla przeciętnego czytelnika, który poza wglądem do najważniejszych poglądów politycznych wybranych polityków, może poznać skrawki ich życia osobistego oraz to, jakimi ludźmi byli prywatnie. Dzięki czemu mamy możliwość spojrzenia choćby na Konrada Adenauera nie tylko, jak na człowieka, który był orędownikiem zbliżenia francusko-niemieckiego, a za podstawę jedności Europy uznawał idee wspólnoty i kultury chrześcijańskiej, ale także, jak na człowieka, który był małomówny, potrafił uważnie i cierpliwie słuchać, skutecznie negocjować, a przy tym być wiernym własnym zasadom.

„Cel: Europa” to książka, która zwłaszcza teraz, w sytuacji światowego kryzysu i zachwiania fundamentalnych zasad Unii Europejskiej, w sytuacji, gdy państwa zmierzające razem od dziesięcioleci ku lepszej przyszłości zaczynają się dzielić, nabiera zupełnie nowego wymiaru. Dlatego też warto sięgnąć po książkę, która traktuje o tych, co mimo różnicy poglądów potrafili ze sobą rozmawiać i nieraz kosztem własnych korzyści decydować się na dobro wspólne.

Idee międzynarodowej współpracy wielokrotnie pojawiały się w historii świata. Niestety, niemal zawsze przybierały postać hegemonii jednego państwa nad drugim. Tak było za czasów Cesarstwa Rzymskiego, na tym miało się opierać Frankońskie imperium Karola Wielkiego oraz Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego Ottona III. Nawet Francja Napoleona Bonapartego przepełniona...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pod koniec ubiegłego roku, nakładem wydawnictwa Znak, ukazał się zbiór tekstów autorstwa ks. Adama Bonieckiego zatytułowany ,,Lepiej palić fajkę niż czarownice". Autor od wielu lat związany jest z Tygodnikiem Powszechnym, w którym w latach 1999-2011 pełnił obowiązki redaktora naczelnego, a obecnie zaś sprawuje funkcję redaktora-seniora. W każdą środę, na drugiej stronie Tygodnika, publikowane są felietony jego autorstwa, w których porusza nurtujące go kwestie dotyczące polskiej sceny politycznej, kondycji społeczeństwa, a przede wszystkim spraw związanych z wiarą i życiem Kościoła.

W książce odnajdziemy wybrane felietony księdza, które zostały opublikowane na łamach Tygodnika Powszechnegona przestrzeni ostatnich trzech lat.Ks. Boniecki pisze o szacunku wobec innych, o potrzebie zrozumienia i tolerancji wobec odmiennych poglądów oraz przekonań. Autor pisze także o trudnościach związanych ze starzeniem się, o mierzeniu się ze śmiercią orazo przemijaniu. Niezwykle ciekawe są artykuły odnoszące się do spraw szczególnie trudnych dla kościoła katolickiego, takich jak aborcja, eutanazja, zapłodnienie metodą in vitro.Adam Bonieckinie unika ciężkich pytań, na które nie ma łatwych odpowiedzi, nie ucieka od nich, a wręcz przeciwnie stara się do nich ustosunkować, przedstawić swoje rozważania.

Ksiądz Adam Boniecki tłumaczy wiele zagadnień z zakresu wiary chrześcijańskiej. Przypomina o istocie świąt Bożego Narodzenia i Wszystkich Świętych. Podkreśla rolę kobiet w funkcjonowaniu Kościoła, dzieli się również swoimi refleksjami na temat miejsca rozwodników w Kościele. W książce pojawiają się również teksty bezpośrednio komentujące bieżące wydarzenia, takie jak: wybór Bronisława Komorowskiego na Prezydenta Polski, nieoczekiwany sukces ,,Ruchu Palikota” w ostatnich wyborach parlamentarnych, katastrofa prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem, czy pojawienie się Adama ,,Nergala” Darskiego, w programie rozrywkowym Telewizji Publicznej i towarzysząca temu dyskusja.

Uważam księdza Adama Bonieckiego za bardzo mądrego człowieka. Teksty jego autorstwa są bardzo wyważone, prostolinijne. Oczywiście nie każdy się z nimi zgadza. Wypowiedzi księdza budzą w niektórych środowiskach duże emocje. Za swoją wypowiedź dotyczącą obecności krzyża na sali Sejmowejzostał społecznie ostro skrytykowany, a "decyzją władz zgromadzenia Księży Marianów otrzymał zakaz wypowiadania się w mediach i publicznych wystąpień, do czasu gdy zbierze się rada prowincji i zdecyduje o jego dalszym losie". Myślę jednak, że warto znać zdanie ks. Bonieckiego na różne, ważne tematy. Bez względu na to czy się z nimi zgadzamy, czy nie, czy wierzymy, czy też nie.

Jako, że po lekturze rozważań księdza Bonieckiego odczuwa się niedosyt - chciałoby się poznać jego poglądy w szerszym zakresie, również na wiele innych tematów - nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić do zapoznania się z tekstami księdza publikowanymi na stronach internetowych Tygodnika Powszechnego w zakładce ,,Własnym głosem”.

Zapraszam na www.expertkujawski.pl

Pod koniec ubiegłego roku, nakładem wydawnictwa Znak, ukazał się zbiór tekstów autorstwa ks. Adama Bonieckiego zatytułowany ,,Lepiej palić fajkę niż czarownice". Autor od wielu lat związany jest z Tygodnikiem Powszechnym, w którym w latach 1999-2011 pełnił obowiązki redaktora naczelnego, a obecnie zaś sprawuje funkcję redaktora-seniora. W każdą środę, na drugiej stronie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po ponad sześćdziesięciu latach od pierwszego wydania, na polski rynek wydawniczy trafia zbiór reportaży szwedzkiego dziennikarza StigaDagermana. Książka jest następstwem podróży po Niemczech jaką autor odbył w 1947 roku, w czasie której starał w sposób najbardziej obiektywny opisać to co zobaczył, czego doświadczył, a także co usłyszał od swoich rozmówców.

Dagerman pisze bez gniewu, bez złości i żalu, nie ocenia i nie rozlicza Niemców z następstw wojny. Pokazuje smutną rzeczywistość ludzi biednych mieszkających w zawilgotniałych, zimnych piwnicach zbombardowanych, zrównanych z ziemią domów. Szczególnie zapadają w pamięć fragmenty książki opisujące głód – walkę między przechodniami o rozsypane po ulicy ziemniaki, tęsknotę za kęsem soczystego jabłka, o które było w tym czasie bardzo trudno w Niemczech.

Niemcy, niespełna trzy lata po zakończeniu wojny, pogrążeni są w apatii i marazmie, brakuje poczucia jedności. Do kraju, w którym nie dla wszystkich starcza chleba, przybywają uchodźcy ze wschodnich stref. Byli mieszkańcy Hamburga, Essen, Kolonii i wielu innych miast wracający do swoich domów, z których uciekli przed bombardowaniami, spotykają się z wrogością. Władze miast nie chcą ich przyjąć z powrotem, dlatego żyją pozbawieni dobytku i pomocy w wycofanych z użytku wagonach kolejowych.

Autor poświęca sporo miejsca na przedstawienie przemian politycznych jakie mają miejsce w Niemczech. Pisze o próbach stopniowej demokratyzacji i pierwszych powojennych wyborach, które schodzą na drugi plan w obliczu głodu i rozgoryczenia: ,,największym przeciwnikiem ideologicznej odnowy (…) są obojętne masy, których polityczne wybory zależą od tego czy będą syte”. Opowiada o rozprawach przed trybunałami denazyfikacyjnym, które traktowano jak teatr, darmową rozrywkę, a także o towarzyszącym tym procesom paradoksach. Okazuje się bowiem, że wielu ludzi biednych nie było stać na opłacenie świadków potwierdzających ich prawość.

Stieg Dagerman daje nam bardzo mądrą, choć gorzką lekcję życia i historii. Książka porusza trudny temat jakim jest cierpienie narodu, który sam przyczynił się do wybuchu największego w dziejach ludzkości konfliktu zbrojnego i dopuścił się do popełnienia wielu okrucieństw. Sam autor jest daleki od popularnej tezy zgodnie, z którą naród niemiecki zasłużył na swój powojenny los. Czytając o przeciwnościach losu z jakimi Niemcy zmagali się w 1947 roku, mamy możliwość spojrzenia na skutki jakie niesie za sobą każda wojna, z szerszej perspektywy. ,,Własne cierpienie przytępia wrażliwość na cierpienia innych.” Na wojnie nie ma wygranych.

zapraszam na www.expertkujawski.pl

Po ponad sześćdziesięciu latach od pierwszego wydania, na polski rynek wydawniczy trafia zbiór reportaży szwedzkiego dziennikarza StigaDagermana. Książka jest następstwem podróży po Niemczech jaką autor odbył w 1947 roku, w czasie której starał w sposób najbardziej obiektywny opisać to co zobaczył, czego doświadczył, a także co usłyszał od swoich rozmówców.

Dagerman...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czym naprawdę jest cywilizacja? Już samo pojęcie wzbudza niemałe kontrowersje. Dla jednych to nic innego jak technika, sposób bycia, nauka, idee oraz wierzenia.Dla jeszcze innych to z kolei pewne wspólne cechy i zachowania, które łączą ludzi w narody, odróżniając je od siebie. Dla Francuza i Brytyjczyka cywilizacja to duma ze znaczenia własnego narodu, z postępu cywilizacji Zachodu, dla Niemca oznacza ona już zewnętrzną stronę człowieka i jest podkategorią kultury. „O procesie cywilizacji” to książka wyjątkowa z dwóch powodów, stanowi ona kompletne dzieło z zakresu socjologii, a zarazem jest lekturą, która w przystępny sposób ukazuje rozwój człowieka na przestrzeni dziejów.

Książka Norberta Eliasa „O procesie cywilizacji’ została podzielona na 4 części. W pierwszej autor skupia się na kwestiach metodologicznych, na próbie zdefiniowania terminu „cywilizacja” oraz na przeciwstawianiu jej pojęciu „kultury”. Druga część ukazuje społeczne przeobrażenia zachowań ludzkich, dowiadujemy się więc o średniowiecznych formach towarzyskich, o zmiennym podejściu wobec potrzeb fizjologicznych, jak i o zmianie stosunków między kobietą a mężczyzną. W trzeciej części autor zwraca uwagę na etapy rozwoju państwa, na jego formy i instrumenty, a w czwartej natomiast stara się określić źródła dominacji cywilizacji „Zachodu”, próbuje przybliżyć czytelnikowi kwestie zmian stosunków międzyludzkich oraz wyjaśnić na czym dokładnie polega racjonalizacja rozwoju cywilizacji. Warty uwagi jest także fragmentukazujący jak istotną rolę pełni wstyd w utrwalaniu zaistniałego porządku społecznego.

Z mojego punktu widzenia najciekawsza była druga część książki, która ukazywała historyczny rozwój ludzkości z zupełnie innej, „przyziemnej” perspektywy. Norbert Elias pokazuje bowiem jak na przestrzeni wieków zmieniało się zachowanie człowieka, jego podejście do kwestii intymnych, do nowości technologicznych, a także do ogólnie pojętej ogłady. Okazuje się, że rzeczy które dziś są najzupełniej normalne wzbudzały w przeszłości niemałe kontrowersje. Czy komuś przyszłoby dziś do głowy, że pojawienie się widelca może przełożyć się na wzrost napięć społecznych, i że było potrzeba blisko pięciuset lat na to, aby stał się on narzędziem powszechnego użytku. Czy ktoś wie, że grzeczność w średniowieczu nakazywała wycieranie nosa lewą ręką, gdy bierze się mięsiwo prawą lub, że spluwanie przy stole było zwyczajowo dozwolone. Mawiano często: „Nie powstrzymuj śliny, nie przystoi jej połykać”. Autor pokazuje również, że podejście do nagości człowieka miało charakter ewolucyjny. W średniowieczu, wbrew powszechnie przyjętym opiniom panowała duża swoboda w ukazywaniu swej cielesności, w wiekach kolejnych różnie już z tym bywało. Od fazy wstydliwości, po skrajną rozwiązłość.

„O procesie cywilizacji” to książka, któranie tylko obfituje w ogromne ilości informacji, to także książka, która nie tylko ukazuje nieznane aspekty z historii świata, ale to także książka, która sama może poszczycić się ciekawą historią. Życiowe dzieło Norberta Eliasa zostało wydane w przededniu II wojny światowej, wojny, która wybuchła w imię wyższości jednej cywilizacji nad drugą. Sam autor zaś z racji swego żydowskiego pochodzenia musiał uciekać z Niemiec. Dla niektórych ta książka może się wydawać zbyt teoretyczna, zbyt naukowa, ale nie ma w tym niczego nadzwyczajnego, bo to naukowa literatura, a Norbert Elias jest jedną z najważniejszych postaci współczesnych nauk społecznych, a przy okazji twórcą socjologii procesu.

Zapraszam na stronę www.expertkujawski.pl

Czym naprawdę jest cywilizacja? Już samo pojęcie wzbudza niemałe kontrowersje. Dla jednych to nic innego jak technika, sposób bycia, nauka, idee oraz wierzenia.Dla jeszcze innych to z kolei pewne wspólne cechy i zachowania, które łączą ludzi w narody, odróżniając je od siebie. Dla Francuza i Brytyjczyka cywilizacja to duma ze znaczenia własnego narodu, z postępu cywilizacji...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Każdy szczyt ma swój Czubaszek. Maria Czubaszek w rozmowie z Arturem Andrusem Artur Andrus, Maria Czubaszek
Ocena 7,1
Każdy szczyt m... Artur Andrus, Maria...

Na półkach: ,

Na jesieni zeszłego roku, nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka ukazała się książka o dość przewrotnym tytule „Każdy szczyt ma swój Czubaszek”, będąca zapisem wywiadu przeprowadzonego przez Artura Andrusa z Marią Czubaszek. Chociaż od jej publikacji minęło już sporo czasu warto jednak o niej przypomnieć.

Książka jest zapisem fascynującej rozmowy dwojga osobistości polskiej sceny kabaretowej, a przy tym dwojga niezwykle barwnych postaci. Artur Andrus jest znanym satyrykiem, autorem piosenek, wierszy, a przy tym dziennikarzem i komentatorem spraw społecznych. Maria Czubaszek jest z kolei scenarzystką, autorką tekstów kabaretowych oraz piosenek takich jak: „Rycz mała rycz”, „Wyszłam za maż zaraz wracam”. Fani serialu „Spadkobiercy” znają ją z roli babci Maggie Mekintosz Owens, natomiast miłośnicy „Brzyduli” z kultowych tekstów jednej z bohaterek – Wioletty.

Maria Czubaszek z charakterystyczną dla siebie autoironią opowiada o swoim życiu zawodowym i rodzinnym . Dystans z jakim podchodzi do poważnych tematów – małżeństwo, starość, śmierć, skłaniać może do szerszej refleksji. Autorka z pewna niechęcią jednak, bo „do przeszłości wracać nie lubi”, wspomina dawne lata. Artur Andrus przyznał, że „Dla Marysi nie był to łatwy czas. Nie cierpi wspomnień! I kiedy zorientowała się, że będę ją do nich zmuszał, bo przecież w tej sprawie ta książka, zaczęła mnie unikać. (…) Ta rozmowa nie kończy się w jakimś logicznym momencie. Kończy się w momencie koniecznym dla ratowania naszej znajomości. Gdybym jeszcze kilka razy próbował ją zapytać o jakieś wspomnienie z dzieciństwa, znienawidziłaby mnie na zawsze”.

Niewątpliwie na uwagę zasługuje lekkość z jaką oboje posługują się językiem polskim, sposób w jaki żonglują słowami, jak prowadzą pełen nieoczekiwanych zwrotów i ciętych ripost, dialog. Rozmowę dopełniają również zamieszczone w książce fragmenty satyrycznych tekstów autorki. Jest to zbiór szczególny, Maria Czubaszek bowiem nie przykłada zbyt dużej wagi do swej twórczości, przez co zgromadzenie tych tekstów sprawiło niemałe kłopoty. Pan Andrus ujął to dość dosadnie: „Nie znosi swojej twórczości! I kiedy było jasne, że będę nalegał, żeby przeczytała coś, co kiedyś napisała, przestawała odbierać telefon. Ma bardzo niefrasobliwy stosunek do swoich tekstów. Nie prowadzi żadnego archiwum, na pytanie masz? Zazwyczaj odpowiadała gdzieś miałam. To, co udało się tutaj zmieścić, spisane jest z taśm zachowanych w archiwum dawnej Redakcji Rozrywki Programu III Polskiego Radia, kilku nagrań telewizyjnych”.

W książce znaleźć można również liczne anegdoty z życia warszawskiej bohemy lat 70, w tym m.in. o Januszu Kofcie. W tym miejscu warto wyjaśnić że, że tytuł „Każdy szczyt ma swój Czubaszek”, pochodzi właśnie z wiersza napisanego dla Marii Czubaszek przez Jonasza Koftę. Na stronach lektury znajdują się również zdjęcia i zabawne ilustracje autorstwa Wojciecha Karolaka – prywatnie męża Pani Marii.
Książka jest lekka, niewymuszona, pełna dobrego, inteligentnego humoru. „Każdy szczyt ma swój Czubaszek” to niewątpliwie świetna lektura dla każdego, bez względu na wiek.

Na jesieni zeszłego roku, nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka ukazała się książka o dość przewrotnym tytule „Każdy szczyt ma swój Czubaszek”, będąca zapisem wywiadu przeprowadzonego przez Artura Andrusa z Marią Czubaszek. Chociaż od jej publikacji minęło już sporo czasu warto jednak o niej przypomnieć.

Książka jest zapisem fascynującej rozmowy dwojga osobistości...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dla jednych to widok jelenia na rykowisku, dla jeszcze innych to zapach świeżo zaparzonej kawy o poranku. Niektórym kojarzyć się może z uśmiechem bliskiej osoby, z dźwiękami ulubionego instrumentu, czy po prostu z wyjątkowością unikalnych przedmiotów. Piękno, bo o nim tu mowa, wzbudza w każdym z nas wyjątkowo pozytywne doznania estetyczne, ale czym naprawdę jest prawdziwe piękno? Dlaczego jest ono takie ważne dla człowieka, że od wieków nieustannie podejmuje próby, aby uchwycić jej choć najmniejszy kawałek. Platon mawiał, że piękne, to to co dobre, John Keats pisał, że piękno jest prawdą, a prawda pięknem, Gao Ertai twierdził natomiast, że podstawę piękna stanowi humanizacja natury. O ile jednak słowa dwóch pierwszych myślicieli zasłużyły na pamięć potomnych, o tyle słowa ostatniego z nich sprawiły, że został skazany na lata przymusowego pobytu w obozie, który z pięknem nie miał za dużo wspólnego.

Pewnego razu, jeden z uczniów zapytał Konfucjusza skąd się bierze w człowieku mądrość, ten po krótkim zastanowieniu oznajmij, iż są trzy sposoby na jej zdobycie. Pierwszy to refleksja - najbardziej szlachetny, ale zarazem najtrudniejszy do osiągnięcia, drugi, najłatwiejszy- to naśladowanie, atrzeci to doświadczenie - zdecydowanie najbardziej gorzki ze wszystkich. Na pierwszy rzut oka wydawać się może, że te słowa wielkiego chińskiego myśliciela są trochę na wyrost, ale w rzeczy samej doskonale odpowiadają losom głównego bohatera książki „W poszukiwaniu ojczyzny”, który w swoim życiu wypróbował każdy z tych trzech sposobów.
Gao Ertai - niespełna dwudziestoletni nauczyciel sztuki i filozofii z małego miasteczka napisał niezwykły esej „O pięknie”, w którym krytykuje możliwość poznania jego obiektywnego oblicza. Korzystając z odwilży politycznej, która następuje w 1956 roku wraz z maoistowską Kampanią Stu Kwiatów autor decyduje się opublikować swoje dzieło na łamach prasy. Esej, zostaje krytycznie przyjęty przez środowiska naukowe, niemniej przynosi ogólnonarodową sławę Gao, sławę, która nie uszła uwadze komunistycznej władzy. Wkrótce okazuje się, że odwilż była tylko przykrywką do wyłapania ze społeczeństwa reszty „niepożądanychelementów”, których władza w Pekinie uznawała za wrogów ludu. Aparat partyjny z dużą sprawnością aresztuje prawicowych intelektualistów i skazuje ich na reedukację poprzez pracę w specjalnie przygotowanych do tego obozach.

Gao Ertai zostaje przewieziony do obozu pracy położonego na pustyni Gobi, gdzie przez następne lata, dzień w dzień przy upalnym słońcu kopie rowy irygacyjne, a po całym dniu katorżniczej pracy zmuszany jest do brania udziału w wieczornych pogadankach, mających na celu uświadomienie opornym, że w kraju i na świecie istnieje tylko jeden właściwy system polityczny i jeden wybitny przywódca – Mao. Po kilku latach obóz zostaje zamknięty, nie dlatego, że wszyscy więźniowie zostali reedukowani, ale dlatego, że na skutek wysokiej śmiertelności zabrakło rąk do pracy. Gao miał szczęście i przeżył, nie oznacza to jednak pozytywnego zakończenia historii. Dalsze losy autora to nieustanne wzloty i upadki, w dalszym bowiem ciągu ciąży na nim piętno prawicowca.

Książka „W poszukiwaniu ojczyzny. Wspomnienia z chińskiego obozu pracy” jest wyjątkowa z kilku względów. Po pierwsze to jedna z nielicznych pozycji, które uchylają rąbka tajemnicy jeśli chodzi o represje stosowane w Chińskiej Republice Ludowej. Dotychczas mogliśmy przeczytać o losach więźniów w niemieckich lagrach, radzieckich gułagach, maoistowskie obozy pracy owiane były jednak tajemnicą. Autor z dużą dokładnością opisuje życie codzienne więźniów, bezsensowność ich pracy, a także próby ich indoktrynacji. Gao na stronach książki stara się przedstawić atmosferę, jaka panowała w obozach, pokazuje strach, jaki towarzyszył więźniom każdego dnia, ich bezsilność, rezygnację, brutalność.Książka jest wyjątkowa także z innego względu, Ertai w każdej sytuacji w jakiej się znalazł stara się dostrzec jakieś oznaki piękna. Szczególnie znamienny jest tuopis malowideł umieszczanych przez setki lat na ścianach Jaskin Mogao.

„W poszukiwaniu ojczyzny” nie należy do łatwych i przyjemnych lektur. Autor porusza trudne dla współczesnego odbiorcy tematy, pokazuje mechanizmy funkcjonowania państwa totalitarnego, ukazuje upadek człowieka na przykładzie wielkich osobowości świata sztuki, nauki. Gao Ertai pokazuje życie obozowe, takie, jakie zapamiętał z własnego doświadczenia. Co jednak najważniejsze, autor nie stawiał sobie za cel zszokowanie czytelnika brutalnością opisów, skupił się raczej na ukazaniu wewnętrznych przeżyć jednego z setek tysięcy więźniów.

Zapraszam na stronę www.expertkujawski.pl

Dla jednych to widok jelenia na rykowisku, dla jeszcze innych to zapach świeżo zaparzonej kawy o poranku. Niektórym kojarzyć się może z uśmiechem bliskiej osoby, z dźwiękami ulubionego instrumentu, czy po prostu z wyjątkowością unikalnych przedmiotów. Piękno, bo o nim tu mowa, wzbudza w każdym z nas wyjątkowo pozytywne doznania estetyczne, ale czym naprawdę jest prawdziwe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Marius Kociejowski pisze o Syrii i Syryjczykach w sposób inny, niż jest to zwyczajowo przyjęte w literaturze podróżniczej. W znacznej części książka stanowi zapis rozmów autora z przedstawicielami różnych grup i środowisk społecznych tego państwa. Wśród rozmówców możemy zatem odnaleźć m.in. kupców, ulicznych myślicieli i poetów, imamów, islamskich tradycjonalistów, ludzi z wykształceniem i bez niego, a także ludzi zamożnych, jak i ubogich.

Nie są to jednak typowe rozmowy o ekonomicznych bolączkach współczesności, o wyższości jednej religii nad drugą, czy o braku perspektyw i wszelkich niesprawiedliwościach. Autor umiejętnie toczy dysputy ze spotkanymi osobami, rozmawiając o ich życiu, poznając ich sposób postrzegania otaczającej ich rzeczywistości, a także ich zwykłe codzienne zmartwienia. Wszystko pozbawione jest jednak nadmiernego wartościowania, sprawiając wrażenie, że nawet najprostszy człowiek jest zdolny tam do największych filozoficznych rozważań.

Książka Mariusa Kociejowskiego to intrygujące odzwierciedlenie kraju islamskiego widzianego oczami przeciętnego przybysza z kręgu świata „zachodniego”. Nie wszystko jesteśmy w stanie pojąć, nie wszystko ogarniamy, a także nie wszystko akceptujemy, jednocześnie jednak jest w tym wszystkim coś na tyle urokliwego, co nas fascynuje i pochłania bez reszty.

Widok odrapanych z tynku domów w naszej okolicy wzbudza w nas estetyczną wzgardę i niepohamowaną złość, ten sam widok, widziany jednak w czasie spaceru po ciasnych i zakurzonych uliczkach Aleppo już nas zachwyca. Nasze jesienne poranki jawią się nam jako niekończące się pasmo szarości, bylejakości i nastrojowej marności. Jesienny chłód odczuwany w Damaszku już nas jednak nie odziera z życiowej energii, a wręcz przeciwnie, wydaje się nam jakiś mistyczny i w pełni akceptowalny.

Odbywając dalekie podróże nagle wszyscy stajemy się koneserami architektury, rzeźby, malarstwa, no i oczywiście kuchni. Bez narzekań pokonujemy wiele kilometrów w pocie czoła, przypiekani upalnym słońcem i stale podduszani tumanami piaskowego kurzu, żeby tylko móc z wielkim zapałem przyjrzeć się ścianom klasztoru Deir Mar Musa, położonego niedaleko miasta An-Nabk, a także żeby z wielką pasją móc choćby przez minutę pokontemplować nad znajdującymi się tam ikonami.

„Uliczny filozof i świątobliwy głupiec” to książka, która wymaga od czytelnika odpowiedniego skupienia, otwartości i wyrozumiałości. Nie należny czytać jej w pośpiechu, ani bez należytej uwagi, tylko bowiem czytając ją niespiesznie i z odpowiednią nutą refleksji możemy ją w pełni zrozumieć, a przede wszystkim docenić.

Zapraszam na stronę www.expertkujawski.pl

Marius Kociejowski pisze o Syrii i Syryjczykach w sposób inny, niż jest to zwyczajowo przyjęte w literaturze podróżniczej. W znacznej części książka stanowi zapis rozmów autora z przedstawicielami różnych grup i środowisk społecznych tego państwa. Wśród rozmówców możemy zatem odnaleźć m.in. kupców, ulicznych myślicieli i poetów, imamów, islamskich tradycjonalistów, ludzi z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W potocznym myśleniu Afryka uchodzi za kontynent, w którym pod promieniami piekącego słońca króluje wszechogarniająca bieda, niezmierzone pokłady ludzkiej niedoli, wielopokoleniowe zacofanie cywilizacyjne, a także stale jątrzące się plemienne waśnie. Powszechnie funkcjonujące stereotypy wynikają jednak bardziej z niewiedzy lub ignorancji, niż z rzeczywistej prawdy. Profesor Wiesław Olszewski doskonale o tym wie, a jego książka „Przez Afrykę Środkową” stanowi ambitną próbę odczarowania złego wizerunku tego kontynentu.

Książka Wiesława Olszewskiego to niezwykła relacja ze śmiałej podróży po trzech krajach z samego środka Conradowskiego „Jądra ciemności”. Razem z autorem, wyposażeni jedynie w niewielki bagaż podręczny oraz olbrzymi zapał, rozpoczynamy wyprawę w Angoli, aby w dalszej kolejności odwiedzić Republikę Środkowoafrykańską i Czad. Niemal na każdym kroku grozi nam niebezpieczeństwo, zarówno ze strony nieokiełznanej przyrody, jak i ze strony lokalnej ludności, w której w pełni rozwinął się drapieżny kapitalizm, a także ze strony naszej, czysto ludzkiej bezmyślności. Wszelkie niedogodności rekompensuje jednak możliwość bliskiego obcowania z dziką naturą, możliwość podziwiania zachwycających afrykańskich krajobrazów, a także możliwość spotkania niezwykłych ludzi i doświadczenia niezwykłych przeżyć.

„Przez Afrykę Środkową” to wyjątkowo barwna opowieść o podróży do serca Afryki. Płynny i zawadiacki język literacki autora w połączeniu z niezwykle obszernym materiałem fotograficznym sprawiły, iż książka jest na wskroś malownicza. Nakreślony ręką Wiesława Olszewskiego portret Afryki to obraz, w którym miesza się tradycja z nowoczesnością, plemienne zwyczaje z kulturą „zachodu”, a wszechogarniające ubóstwo z bajecznym bogactwem nielicznych osób. Współczesna Afryka to kontynent, w którym wciąż widać znamiona apartheidu i niewolnictwa, to wreszcie kontynent, który choć boryka się z wieloma trudnościami i problemami, z pokorą i nadzieją wyczekuje na lepsze jutro.

Nigdy nie byłem wielkim miłośnikiem „czarnego” lądu, trudno powiedzieć dlaczego, wiem jednak, że jeśli w przyszłości będę planował podróż w ten region świata to ponownie sięgnę po książkę Wiesława Olszańskiego. „Przez Afrykę Środkową” to bowiem doskonałe vademecum podróżnicze, które dostarczy każdemu obieżyświatowi najważniejszych informacji, niezbędnych przed rozpoczęciem wyprawy do Afryki.

Zapraszam na stronę www.expertkujawski.pl

W potocznym myśleniu Afryka uchodzi za kontynent, w którym pod promieniami piekącego słońca króluje wszechogarniająca bieda, niezmierzone pokłady ludzkiej niedoli, wielopokoleniowe zacofanie cywilizacyjne, a także stale jątrzące się plemienne waśnie. Powszechnie funkcjonujące stereotypy wynikają jednak bardziej z niewiedzy lub ignorancji, niż z rzeczywistej prawdy. Profesor...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przyczółek Grochowski - osiedle mieszkaniowe w Warszawie, 23 bloki połączone galeriami, 2330 mieszkań, 8300 osób i cała lista zarzutów: małe klitki, wąskie i długie pokoje, cienkie ścianki, kąty nieproste, częste kradzieże i rozboje.

Filip Springer, znakomity reportażysta młodego pokolenia, pracując nad książką ,,Źle urodzone”, traktującej o przykładach modernistycznej architektury PRL-u, wielokrotnie napotkał się na wzmianki o małżeństwie architektów Zofii i Oskarze Hansenach. Ich koncepcje architektoniczne na tyle go zainteresowały, że jego kolejna publikacja poświęcona jest właśnie autorom wspomnianego Przyczółka Grochowskiego, czy osiedla Słowackiego w Lublinie.



Hansenowie z cała pewnością wyprzedzali w swoich założeniach architektonicznych epokę w której żyli. Ich idee wydają się być wręcz utopijne. Wierzyli, że człowiek jest z natury dobry, prospołeczny. Ich projektom przyświecała myśl o humanizacji osiedli mieszkaniowych - otwartych przestrzeni społecznych, przyjaznych człowiekowi, integrujących mieszkańców.

Pragnęli stworzyć jak najwygodniejsze mieszkania. Dążyli do indywidualizacji poszczególnych lokali. Głęboko wierzyli, że można budować mieszkania ,,na miarę”, dostosowane do wymagań i potrzeb przyszłych mieszkańców. Wspaniały jest fragment mówiący o tym, że w mieszkaniu krawcowej nie może być przeciągu, bo wiatr będzie porywał ze stołu skrawki materiału, za to mieszkanie dla wielodzietnej rodziny musi być przewiewne ze względu na często gotowany kapuśniak…

,,Bloki Hansenów nie są zaprojektowane według najprostszego z możliwych wzorców, czyli na planie prostokąta. Ich kolejne segmenty nieco wystają, bądź chowają się względem poprzednich, przez co bryła budynku jest nieregularna, rozrzeźbiona, faluje i lekko meandrują w zieleni”.

Koncepcje architektoniczne Hansenów wychodziły daleko poza granice osiedli mieszkaniowych. Oscar Hansen głosił utopijną idee budowy Linearnych Systemów Ciągłych, swoistego typu miast liniowych, ciągnących się od morza do gór, mających u podstaw egalitaryzm społeczny, równy dostęp mieszkańców do natury, dóbr kultury i usług.

Książkę warto przeczytać by zapoznać się ze szczegółami tych wizjonerskich, przyjaznych człowiekowi projektów, które było o tyle idealistyczne, co wydaje się nierealne. Niestety w wyniku zetknięcia teorii z rzeczywistością niewiele z założeń zostało zrealizowanych.

Filip Springer po raz kolejny udowadnia, że o architekturze można pisać ciekawie i z humorem. Na szczególną uwagę zasługuje, także piękne, ilustrowane wydanie. Książka jest częścią wspólnej serii Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie i wydawnictwa Karakter, ,,Mówi muzeum”poświęconej współczesnej sztuce i architekturze.

Książkę czyta się zdecydowanie za szybko. Na szczęście, czekając na kolejne publikacje Springera, na osłodę pozostaje http://filipspringer.com/blog/

czytaj więcej na: http://www.expertkujawski.pl/index.php/kultura/ksiazka/recenzje/69-zaczyn-o-zofii-i-oskarze-hansenach

Przyczółek Grochowski - osiedle mieszkaniowe w Warszawie, 23 bloki połączone galeriami, 2330 mieszkań, 8300 osób i cała lista zarzutów: małe klitki, wąskie i długie pokoje, cienkie ścianki, kąty nieproste, częste kradzieże i rozboje.

Filip Springer, znakomity reportażysta młodego pokolenia, pracując nad książką ,,Źle urodzone”, traktującej o przykładach modernistycznej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kiedy w 1979 roku znienawidzony rząd szacha Mohammada Rezy Pahlawiego został obalony, wśród mieszkańców Iranu zapanowała głęboka euforia. Po kilkudziesięciu latach tyranii, powszechnej przemocy, korupcji i inwigilacji Irańczycy poczuli ulgę. Islamska rewolucja przynosiła hasła wolności i społecznej sprawiedliwości, które szczególnie głośno rozbrzmiewały w uszach dotychczas wyobcowanej ludności. Wydawało się, że Iran pospiesznie wkroczył na drogę demokracji, gdzie każdy będzie miał prawo do głoszenia własnych poglądów i gdzie każdemu będzie przysługiwało prawo do godnego życia. Rewolucyjna euforia nie potrwała jednak długo, szybko ustępując miejsca poczuciu nowej grozy. Jedna tyrania została zastąpiona inną, bardziej bezwzględną, przy której rządy szacha jawiły się jako okres powszechnego dobrobytu i spokoju. Władzę przejęli islamscy fundamentaliści Chomeiniego, a w Iranie nastał krwawy czas rozprawy z wrogami prawdziwej wiary.



„Listy do mojego oprawcy” to wymagająca lektura, w trakcie której czytelnik zostaje bezwiednie osadzony w roli niemego świadka procesu całkowitego fizycznego i psychicznego wyniszczenia człowieka. Razem z autorem, w chwili wielkiego narodowego zwycięstwa zostajemy nieoczekiwanie zabrani z bezpiecznego rodzinnego domu i osadzenie w ciemnej, zatęchłej celi, w której na pojedynczym kocu przyjdzie nam spędzić kolejne trzy lata naszego życia. Nieustannie doskwierać nam będzie uczucie wszechogarniającej samotności, bezradności i pustki. Nic nie wiemy i nic nie jest pewne. Wszelkie nadzieje na wolność rozpływają się powoli w niebyt. Od samego początku toczymy z góry przegraną walkę z samym sobą i naszymi oprawcami. Nasz organizm odmawia nam posłuszeństwa i wkrótce poddaje się. Wszelki opór wydaje się nie mieć jakiegokolwiek sensu. Walka o godność i własne przekonania doprowadzają do fizycznego cierpienia, a śmierć zaczyna wydawać się wybawieniem z piekła. Jednocześnie w naszym sercu nadal się tli mały płomyk marzenia o powrocie do bliskich nam osób i beztroskich chwil. Nic jednak nie zależy od nas. Musimy zdać się na wolę innych osób.

Książka Huszanga Asadiego to pod wieloma względami doskonała antologia ludzkiego umysłu - umysłu osoby więzionej i torturowanej. Autor za pośrednictwem prostego opisu doskonale oddaje emocje, które od początku towarzyszą ofierze przemocy. W chwili aresztowania człowiek jest całkowicie zaskoczony i oszołomiony. Jest całkowicie przekonany, że nastąpiła jakaś katastrofalna pomyłka. Wydaje się, że po złożeniu odpowiedniego wyjaśnienia zostanie niemal natychmiastowo wypuszczony na wolność. Po kilku dniach brutalnych przesłuchań, w trakcie których zmuszany jest do odpowiadania na najbardziej absurdalne pytania następuje refleksja nad sytuacją, w jakiej się właśnie znalazł. Wszystko zaczyna układać się w logiczną, przerażającą całość, a sam człowiek znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Ofiara wie, że mówiąc prawdę skarze się na dalsze tortury, jednocześnie zdając sobie sprawę, że przyznając się do sfałszowanych zarzutów praktycznie wyda na siebie wyrok śmierci w sfingowanym procesie. Dla śledczych prawda aresztowanego nie ma żadnego znaczenia, liczy się tylko to, co chcą od niego usłyszeć. Oprawcy stosują coraz bardziej wyszukane metody przesłuchań: bicie po stopach, podwieszanie na linach, pozbawianie snu. Najgorsze są jednak techniki oddziaływania na psychikę. Przesłuchujący są doskonałymi psychologami. Potrafią przewidzieć kiedy powinni być srodzy, a kiedy powinni być troskliwymi braćmi. Pozorna dobroć kata wprowadza największe zamieszanie w umyśle więźnia. Traci on szybko rozeznanie w rzeczywistości, prawda zaczyna ustępować fałszu, a człowiek jest w stanie przyznać się do wszystkiego, byleby to wszystko się już skończyło.

O książce „Listy do mojego oprawcy” można by pisać długo i obszernie. Lektura Huszanga Asadiego porusza, szokuje i skłania do refleksji. Pytania o ludzką wytrzymałość na cierpienia fizyczne i psychiczne nabierają zupełnie innego wymiaru. Nasze własne opinie o nas samych i naszej odporności na ból tracą zupełnie sens w zetknięciu z rzeczywistością. Każdego człowieka można złamać, zmiennymi są tylko czas i środki, które temu służą.

www.expertkujawski.pl

Kiedy w 1979 roku znienawidzony rząd szacha Mohammada Rezy Pahlawiego został obalony, wśród mieszkańców Iranu zapanowała głęboka euforia. Po kilkudziesięciu latach tyranii, powszechnej przemocy, korupcji i inwigilacji Irańczycy poczuli ulgę. Islamska rewolucja przynosiła hasła wolności i społecznej sprawiedliwości, które szczególnie głośno rozbrzmiewały w uszach dotychczas...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W jesienne ponure wieczory, kiedy pogoda za oknem nie napawa optymizmem istnieje tylko jedna rzecz w świecie bibliofila, która skutecznie może poprawić mu nastrój. Tą rzeczą jest oczywiście dobra lektura. Intrygująca fabuła, wciągająca narracja i urzekający zapach nowości potrafią sprawić, że życie znów zaczyna nabierać kolorytu. Przykładem takiej lektury jest niewątpliwie najnowsza książka Luciusa Sheparda Modlitewnik amerykański. Luizjański blues. Viator.

Wydana nakładem wydawnictwa MAG książka Luciusa Sheparda to zbiór trzech, niepowiązanych powieści. Modlitewnik amerykański to pierwsza historia, która nie zachwyca. Wardlin Stuart, barman odsiadujący w więzieniu wieloletni wyrok za zabójstwo przechodzi duchową przemianę. Pisze proste modlitwy, które ku jego i innych zaskoczeniu niemal zawsze się spełniają. Po wyjściu na wolność przez swoje niezwykłe zdolności zaczyna być sławny, zdobywając grono wiernych wyznawców. Nie wszystkim to się jednak podoba. Przedstawiciele tradycyjnych religii próbują go zdeprecjonować. Jednak nie to jest jego największym zmartwieniem.

Luizjański blues to zdecydowanie mój faworyt wśród wszystkich trzech powieści Sheparda. Autor przenosi nas w realia małego amerykańskiego miasteczka, w którym szybko traci się rozeznanie co jest prawdą, a co fikcją. Dawne tradycje i zwyczaje są nadal żywe, a w powietrzu wręcz unosi się aura magii, mistyki i czegoś, co trudno zdefiniować prostymi słowami. Głównym bohaterem jest samotny wędrowiec, który przybywa do miasta Grail w przededniu wielkiego wydarzenia dla lokalnej ludności. W myśl legendy o Dobrym Szarym Człowieku ma zostać wkrótce wybrana nowa królowa, która zapewni mieszkańcom długotrwałe szczęście.

Ostatnia powieść Viator zdecydowanie różni się od poprzednich historii. Zwłaszcza pod względem narracyjnym. Autor rozwija akcje powoli, starając się przy tym utrzymywać atmosferę tajemniczości i niepokoju. Z dużo większą starannością tworzy również portrety pierwszoplanowych postaci. Opowieść toczy się u wybrzeży Alaski, gdzie grupa mężczyzn z Thomasem Wilanderem na czele zostaje zatrudniona w celu zbadania rozbitego frachtowca. Od początku dzieje się tam jednak coś niezrozumiałego. Wszyscy członkowie wyprawy zaczynają odczuwać negatywną siłę wydobywającą się z wnętrza wraku. Część osób zaczyna zachowywać się co najmniej dziwnie, a głównego bohatera zaczynają trapić niepokojące sny. Rozpoczyna się walka z demonami przeszłości.

Książka Luciusa Sheparda jest godna polecenia z wielu powodów. Prezentowane opowieści nie są dziełem przypadku czy pojedynczych zrywów pisarskich autora. Shepard włożył sporo wysiłku w misterne zaplanowanie akcji, i choć nie wszystkie historie zachwycają jednakowo to nie można zarzucić im jednowymiarowości. Podobnie sprawa ma się z kreacją postaci pierwszoplanowych. Autor skrupulatnie tworzy ich rys osobowościowy, dbając o ich własne historie, a nawet wnikając w ich stan psychiczny. Lucius pisze językiem prostym i obrazowym, potrafi w szybki sposób przedstawić nastrój powieści. Zdecydowanym jednak atutem jest połączenie elementów fantastyki z realnością współczesnego świata. Czytając poszczególne powieści dość szybko zaciera się linia między rzeczywistością, a magią.

www.expertkujawski.pl

W jesienne ponure wieczory, kiedy pogoda za oknem nie napawa optymizmem istnieje tylko jedna rzecz w świecie bibliofila, która skutecznie może poprawić mu nastrój. Tą rzeczą jest oczywiście dobra lektura. Intrygująca fabuła, wciągająca narracja i urzekający zapach nowości potrafią sprawić, że życie znów zaczyna nabierać kolorytu. Przykładem takiej lektury jest niewątpliwie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ciemna strona. Szwedzcy mistrzowie kryminału. Zbrodnia, tajemnica, suspens Tove Alsterdal, Cilla Börjlind, Rolf Börjlind, Åke Edwardson, Inger Frimansson, Eva Gabrielsson, Anna Jansson, Åsa Larsson, Stieg Larsson, Henning Mankell, Magnus Montelius, Håkan Nesser, Dag Öhrlund, Malin Persson Giolito, Maj Sjöwall, Sara Stridsberg, Johan Theorin, Per Wahlöö, Katarina Wennstam, Veronica von Schenck
Ocena 6,4
Ciemna strona.... Tove Alsterdal, Cil...

Na półkach: ,

Powieść kryminalna należy do jednych z najtrudniejszych form literackich. Od autorów tego gatunku oczekuje się dużych umiejętności stylistycznych oraz nietuzinkowych zdolności w analitycznym rozumowaniu. Dobrze skrojony kryminał powinien charakteryzować się zwięzłością, planowością i realnością, a przede wszystkim powinien posiadać fabułę, która intrygując czytelnika, stopniowo dawkuje mu emocje, aż całkowicie go pochłania. Na tym tle skandynawskie kryminały od lat cieszą się niesłabnącą popularnością i posiadają coraz szersze grono miłośników na całym świecie.

„Ciemna strona” to zbiór siedemnastu opowiadań autorstwa dwudziestu pisarzy, wśród których wystarczy wymienić tylko takie nazwiska, jak: Stieg Larssen, Henning Mankell. Zbiór ten, to przede wszystkim wyjątkowe świadectwo szwedzkiej literatury kryminalnej, powszechnie znanej ze swojej tematycznej różnorodności, niezwykłej dbałości o autentyczność przedstawianych historii, a także ze swojego wysokiego poziomu stylistycznego.

Zbiór obejmuje utwory ukazujące zbrodnie z różnych perspektyw: z punktu widzenia świadka, śledczego, a także mordercy. Poszczególne historie opisują zabójstwa na zlecenie oraz morderstwa będące skutkiem niefortunnych zbiegów okoliczności. Wszystkie one zostały misternie wplecione w realia współczesnej Szwecji. Niewątpliwą zaletą poszczególnych opowiadań jest ich prostota i realizm. Próżno szukać w nich misternych intryg, krwawych jatek czy nadprzyrodzonych zjawisk. Autorzy piszą w swoich tekstach o zwykłym, szarym codziennym życiu, a czyhająca w tle śmierć skutecznie podkreśla jego kruchość. Przedstawiona w ten sposób zbrodnia przeraża czytelnika tym bardziej, że samodzielnie uzmysławia sobie on jej powszechność. Niemal każda z przedstawionych w zbiorze historii mogłaby bowiem wydarzyć się tuż za rogiem jego domu.

czytaj więcej na: http://www.expertkujawski.pl/index.php/kultura/ksiazka/recenzje/155-ciemna-strona

Powieść kryminalna należy do jednych z najtrudniejszych form literackich. Od autorów tego gatunku oczekuje się dużych umiejętności stylistycznych oraz nietuzinkowych zdolności w analitycznym rozumowaniu. Dobrze skrojony kryminał powinien charakteryzować się zwięzłością, planowością i realnością, a przede wszystkim powinien posiadać fabułę, która intrygując czytelnika,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

U większości ludzi Francja wzbudza wiele emocji i przywodzi na myśl mnóstwo skojarzeń - świat mody, intrygująca kultura, romantyczne spacery nad brzegiem Sekwany, niepowtarzalne krajobrazy Prowansji, gorące plaże Saint-Tropez, arcydzieła Luwru, zabytki Paryża, Awinionu. Naturalnie, nikt nie zapomina także o wyjątkowej kuchni francuskiej.

Książka Julii Child to bogaty zbiór przepisów i porad kulinarnych, który powstał w oparciu o cykl programów telewizyjnych Francuski Szef Kuchni, jaki w latach 60. XX wieku uczył Amerykanów podstaw klasycznej kuchni francuskiej.

Kuchnia francuska jest doskonale znana na całym świecie od wielu już stuleci. Niegdyś, obecność znakomitego mistrza kuchni z Francji świadczyła o zamożności królewskich dworów w całej Europie. Przez lata wytworzył się jednak stereotypowy obraz tej kuchni, słynącej z wyszukanych smaków, majestatycznej formy, ale i z trudnych do przyrządzenia wyrafinowanych potraw. Jednak Francja to nie tylko wykwintne restauracje serwujące żabie udka, ślimaki, suche bagietki czy dziesiątki gatunków spleśniałego sera. Kulinarna potęga Francji tkwi w jej prostocie i różnorodności używanych składników. Do dziś ślady prawdziwej kuchni francuskiej ostały się w tradycyjnych domach, w małych lokalach gastronomicznych, zajazdach, gospodach, a także w książce Julia Child „Francuski Szef Kuchni”.

„Francuski Szef Kuchni” to fenomenalna przygoda pełna smaku i zapachu. Książka Julii Child to obfite źródło prostych i przystępnych przepisów, które stanowią doskonałe źródło inspiracji dla profesjonalnych kucharzy, jak i dla laików, którzy chcą urozmaicić swój codzienny jadłospis. Na szczególną uwagę zasługuje zwłaszcza sposób narracji Julii Child. Opisy przyrządzania potraw są jasne i precyzyjne, co sprawia, że nawet osoba z małym doświadczeniem poradzi sobie z przygotowaniem najbardziej wyszukanych francuskich dań.

Autorka nie tylko przybliża czytelnikowi mało znane przepisy kuchni francuskiej, ale uczy go wręcz sztuki gotowania. Wskazuje, na co zwracać uwagę przy wyborze składników, podpowiada co zrobić, aby uratować danie, a także jak dobierać wina do konkretnych potraw. Julia uczy także kulinarnej elastyczności. Na stronach książki znajdziemy mnóstwo podpowiedzi, np. jak zastępować jedne składniki innymi, a także w jaki sposób je łączyć, aby uzyskać wspaniały rezultat.

czytaj więcej na: http://www.expertkujawski.pl/index.php/kultura/ksiazka/recenzje/98-francuski-szef-kuchni

U większości ludzi Francja wzbudza wiele emocji i przywodzi na myśl mnóstwo skojarzeń - świat mody, intrygująca kultura, romantyczne spacery nad brzegiem Sekwany, niepowtarzalne krajobrazy Prowansji, gorące plaże Saint-Tropez, arcydzieła Luwru, zabytki Paryża, Awinionu. Naturalnie, nikt nie zapomina także o wyjątkowej kuchni francuskiej.

Książka Julii Child to bogaty zbiór...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Osoby, które choć trochę interesują się literaturą rosyjską, i choć trochę znają twórczość Antoniego Czechowa, kojarzą go z pewnością, jako mistrza krótkiej formy – nowel, opowiadań, sztuk teatralnych. Nikomu jednak nie przychodzi do głowy, że w dorobku literackim autora jest miejsce również na powieść kryminalną. Wydana nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka książka „Dramat na polowaniu” ukazuje nieznane oblicze pisarza.


Książka „Dramat na polowaniu” to powieść z gatunku kryminału, która jednocześnie zdecydowanie odbiega od typowej literatury detektywistycznej, czy choćby literatury sensacyjno-awanturniczej. Antoni Czechow, z charakterystycznym dla siebie liryzmem i ironią, stworzył książkę, w której nie ma miejsca na wcześniej utrwalone schematy. Fabuła książki jest niespotykana, a wręcz, jak na tamte czasy, nowatorska. Akcja powieści toczy się u schyłku XIX wieku, kiedy do wydawnictwa zgłasza się sędzia śledczy z propozycją wydania książki opartej na autentycznych wydarzeniach. Lektura ta, choć toporna, posiada w sobie to coś, co może przynieść jej sukces. Z każdą stroną cofamy się w czasie do wydarzeń sprzed wielu lat. Poznajemy bohaterów, zapoznajemy się z panującą tam sytuacją i czekamy na coś, co z całą pewnością nastąpi. I staje się tak, tylko, że w nieco zaskakującym momencie.
„Dramat na polowaniu” to lektura, która w swej postaci przypomina trochę pacjenta z rozdwojoną jaźnią, czyli z osobowością mnogą. Z jednej strony, możemy odnaleźć w niej cechy charakterystyczne dla tego rodzaju powieści – jest zbrodnia, zagadka, atmosfera pełna podejrzeń, pojawia się wszechogarniający niepokój. Z drugiej zaś, książka posiada elementy typowe dla literatury społeczno-obyczajowej, a może i nawet psychologicznej. Antoni Czechow poświęca mnóstwo miejsca i czasu na dokładne przedstawienie sylwetek postaci, ich historie, charaktery, zachowania, problemy. Warto również wspomnieć, iż autor z dużą starannością dobiera bohaterów. Książka w sposób ciekawy odzwierciedla przekrój klasowy XIX wiecznej Rosji, mamy tu więc przedstawicieli nizin społecznych, warstw średnich, a także członków arystokracji. Czechow do każdej z grup podchodzi dość krytycznie, piętnując ich przywary i słabości.

czytaj więcej na: http://www.expertkujawski.pl/index.php/kultura/ksiazka/recenzje/100-dramat-na-polowaniu

Osoby, które choć trochę interesują się literaturą rosyjską, i choć trochę znają twórczość Antoniego Czechowa, kojarzą go z pewnością, jako mistrza krótkiej formy – nowel, opowiadań, sztuk teatralnych. Nikomu jednak nie przychodzi do głowy, że w dorobku literackim autora jest miejsce również na powieść kryminalną. Wydana nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka książka „Dramat na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po niecierpliwym oczekiwaniu, nareszcie ukazała się druga część dzienników Susan Sontag ,,Jak świadomość związana jest z ciałem”, obejmująca zapiski z lat 1964 – 1980, lata obejmujące okres ,,przepełnianej energią i naznaczonej sukcesami dorosłości” urodzonej w 1933 roku pisarki.


Podobnie jak w poprzednim tomie ,,Odrodzona. Dzienniki tom 1. 1947-1943”, i w tym odnajdziemy wiele zapisów dotyczących życia i twórczości autorki. Sontag zapisywała w zeszytach swoje pomysły i pierwsze szkice kolejnych powieści czy esejów. Tworzyła spisy lektur i filmów, które ją inspirowały, odnotowywała przemyślenia dotyczące malarstwa oraz muzyki. Jej notatki są często skrótowe, lakoniczne, niekiedy trudne do odczytania.

Próżno szukać wspomnień odnoszących się do jej życia rodzinnego, niewiele pisze także o bieżących wydarzeniach społeczno-politycznych, czy swoich podróżach. Wyjątkiem są fragmenty dotyczące jej romansów, głownie opisuje rozstania i ból z tym związany oraz przykre doświadczenie choroby. Zauważyć można również w dziennikach pewną prawidłowość. Sontag dużo częściej sięga po swój pamiętnik w trudnych dla siebie okresach, smutnych, depresyjnych.

Susan Sontag była z pewnością kobietą nieprzeciętnie inteligentną i elokwentną. Wielość tematów, które porusza, skrawki myśli, które przywołuje, wymagają całkowitego skupienia podczas czytania. Niemal każde zdanie, fraza lub pojedynczy wyraz może stanowić przyczynek do dalszych rozmyślań. Lektura pozwala na zrozumienie sposobu myślenia autorki. Przede wszystkim zadziwia jednak jej dążenie do pogłębiania swej wiedzy i poszerzenia horyzontów intelektualnych.

czytaj więcej na: http://www.expertkujawski.pl/index.php/kultura/ksiazka/recenzje/109-jak-swiadomosc-zwiazana-jest-z-cialem-dzienniki-t-2

Po niecierpliwym oczekiwaniu, nareszcie ukazała się druga część dzienników Susan Sontag ,,Jak świadomość związana jest z ciałem”, obejmująca zapiski z lat 1964 – 1980, lata obejmujące okres ,,przepełnianej energią i naznaczonej sukcesami dorosłości” urodzonej w 1933 roku pisarki.


Podobnie jak w poprzednim tomie ,,Odrodzona. Dzienniki tom 1. 1947-1943”, i w tym ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wydana nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka książka „Zapiski myśliwego i inne opowiadania” to zbiór kilkunastu wybranych opowieści, które wchodzą w skład cyklu 25 opowiadań Iwana Turgieniewa. Dodatkowo, w najnowszym wydaniu odnajdziemy także dwie inne historie, tj. „Trzy spotkania”, „Pieśń triumfującej miłości”, które dotychczas były mało znane szerszej grupie czytelników.



„Zapiski myśliwego” w żadnym stopniu nie przypominają, ani nie stanowią pozycji monograficznej o polowaniu. Ono jest tylko wstępem, tłem, przyczynkiem do szerszej obserwacji przyrody, a przede wszystkim do obcowania i poznawania innych ludzi. Niemal każde opowiadanie ma swojego bohatera, swoją historię i swoje przesłanie. Zbiór wszystkich postaci tworzy razem przekrój społeczny XIX wiecznej Rosji. Autor przybliża czytelnikowi postacie osobliwych szlachciców, próżnych właścicieli ziemskich, okrutnych zarządców folwarków. Najwięcej jednak uwagi poświęca chłopom i ich problemom, niedoli, ubóstwie oraz zniewoleniu. Książka zdecydowanie porusza realizmem w opisywaniu wsi rosyjskiej i żyjących na niej ludzi.

Iwan Sergiejewicz Turgieniew to jedna z najbardziej fascynujących i intrygujących postaci z całej plejady rosyjskich pisarzy. W swoim życiu zawsze starał się podążać w zgodzie z własnymi przekonaniami, nieraz wybierając przy tym niezwykle kręte i niebezpieczne drogi do celu. Pisarz, choć wywodzący się z zamożnej rodziny ziemiańskiej był zadeklarowanym przeciwnikiem pańszczyzny i człowiekiem, który nie był obojętny na niedole biedniejszych warstw społecznych. Doskonale to widać w poszczególnych opowiadaniach. Jeśli spojrzymy na nie z szerszej perspektywy, to z łatwością zauważymy, że stanowią one ukryty manifest polityczny nawołujący do elementarnych reform społeczno-gospodarczych kraju carów.

czytaj więcej na: http://www.expertkujawski.pl/index.php/kultura/ksiazka/recenzje/131-zapiski-mysliwego-i-inne-opowiadania

Wydana nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka książka „Zapiski myśliwego i inne opowiadania” to zbiór kilkunastu wybranych opowieści, które wchodzą w skład cyklu 25 opowiadań Iwana Turgieniewa. Dodatkowo, w najnowszym wydaniu odnajdziemy także dwie inne historie, tj. „Trzy spotkania”, „Pieśń triumfującej miłości”, które dotychczas były mało znane szerszej grupie czytelników.

...

więcej Pokaż mimo to