-
ArtykułyPlenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2
-
ArtykułyW świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać4
-
ArtykułyZaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2
-
ArtykułyMa 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant7
Biblioteczka
2018-07-01
Zaczęłam czytać książkę zaraz po tym jak obejrzałam film w reż. P. Weira. Film z rolą Robina Williamsa urzekł mnie do głębi, dlatego tak zależało mi na przeczytaniu książki. Niestety, mocno się zawiodłam, ponieważ już po pierwszych stronach autorka zamiast pisać relacjonuje wydarzenia raczej sucho, a pierwsza lekcja z Keatingiem została zmodyfikowana, wręcz zdeformowana. Nie, Keating nie wszedł na stół kiedy mówił "O kapitanie mój, kapitanie". Nie. Wszedł na stół dopiero potem, kiedy chciał pokazać im inny sposób widzenia i postrzegania świata. Nie robił tego z brawury czy chęci zrobienia wrażenia na nowopoznanych uczniach, tylko aby nauczyć ich czegoś. Poza tym Keating jest nieśmiałym, nowym nauczycielem, a nie jakimś pewnym siebie zartownisiem, który patrzy w twarze chłopców i mówi "Hmm" (?!). Tak więc uważam, że autorka kompletnie niepotrzebnie, bez powodu i nieporadnie starała poprawić coś czego nie rozumiała w przekazie filmu. Dodatkowo tłumaczenia wierszy są godne politowania.
Zaczęłam czytać książkę zaraz po tym jak obejrzałam film w reż. P. Weira. Film z rolą Robina Williamsa urzekł mnie do głębi, dlatego tak zależało mi na przeczytaniu książki. Niestety, mocno się zawiodłam, ponieważ już po pierwszych stronach autorka zamiast pisać relacjonuje wydarzenia raczej sucho, a pierwsza lekcja z Keatingiem została zmodyfikowana, wręcz zdeformowana....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-05-11
Moja "przygoda" z Philem Collinsem zaczęła się w grudniu 2016 r., kiedy pierwszy raz zobaczyłam teledysk do "I Can't Dance" na jednym z kanałów muzycznych. Pomyślałam sobie wtedy: "Kurcze! Kim jest ten śmieszny, łysawy facet?". Od tego czasu uwielbiałam Collinsa z każda piosenką bardziej. Jego autobiografię przeczytałam jednym tchem i było to niesamowite doświadczenie muzyczno-literackie, ponieważ cudowne piosenki początkowo puste znaczeniowo (cóż, kolejne piosenki o miłości, ok,) zyskały nowego, głębokiego, emocjonalnego znaczenia. I w odpowiedzi na ostatnie zdanie w książce: my także Cię kochamy z 3 rozwodami, z faxgate, z rozlatującym się ciałem perkusisty, z ręką przyklejoną taśmą klejącą do pałeczki, z nieziemskim poczuciem humoru i z masą dobrej muzyki. Twój Tarzan mnie wychował, szkoda tylko, że tak późno się o tym dowiedziałam. Polecam gorąco każdemu <3
Moja "przygoda" z Philem Collinsem zaczęła się w grudniu 2016 r., kiedy pierwszy raz zobaczyłam teledysk do "I Can't Dance" na jednym z kanałów muzycznych. Pomyślałam sobie wtedy: "Kurcze! Kim jest ten śmieszny, łysawy facet?". Od tego czasu uwielbiałam Collinsa z każda piosenką bardziej. Jego autobiografię przeczytałam jednym tchem i było to niesamowite doświadczenie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka przyjemna i nieskomplikowana, jednak być może data powstania książki, a być może mój wiek sprawiały, że momentami kompletnie nie ogarniałam tej książki oraz zachowania min głównej bohaterki..
Książka przyjemna i nieskomplikowana, jednak być może data powstania książki, a być może mój wiek sprawiały, że momentami kompletnie nie ogarniałam tej książki oraz zachowania min głównej bohaterki..
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNieskomplikowana fabuła, przewidywalne, sztampowe postacie, a wydarzenia prowadzą do oczywistego końca. Kolejny dowód na to, że od pozycji Johnego Greena powinnam uciekać.
Nieskomplikowana fabuła, przewidywalne, sztampowe postacie, a wydarzenia prowadzą do oczywistego końca. Kolejny dowód na to, że od pozycji Johnego Greena powinnam uciekać.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJa wszystko zrozumiem - epopeja narodowa, 13-zgłoskowiec, wzniosły cel. Ale powiedzcie mi - czy naprawdę epos o rozkapryszonym Tadeuszu próbującym skończyć swój żywot w błocie, Telimenie w kryzysie wieku średniego, Jacku - księdzu - Soplicy czy Wojskim łapiacym muchy zasługuje na taki rozgłos?
Ja wszystko zrozumiem - epopeja narodowa, 13-zgłoskowiec, wzniosły cel. Ale powiedzcie mi - czy naprawdę epos o rozkapryszonym Tadeuszu próbującym skończyć swój żywot w błocie, Telimenie w kryzysie wieku średniego, Jacku - księdzu - Soplicy czy Wojskim łapiacym muchy zasługuje na taki rozgłos?
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-08-17
Fabuła znana tak dobrze wszystkim min. z ekranizacji Jerzego Hoffmana z 1976 roku. Szczerze mówiąc, sięgnęłam po tą książkę pod wpływem wcześniej obejrzanej ekranizacji. I była to jedno z najlepszych decyzji jakie ostatnio podjęłam. Książka wciąga, wręcz pochłania, targa emocjami, wzrusza, sprawia, że razem z bohaterami przeżywamy gniew, smutek, czy wywalczone poczucie szczęścia. Historia Waldemara i Stefci, pomimo powszechnym niepochlebnym opiniom, wcale nie jest "ckliwym romansidłem" tylko opowieścią złożoną z różnych wątków, w którym dominującym jest wielkie, prawdziwe uczucie, potrafiące pokonać wszelkie bariery, uczucie, które pokazuje jak bardzo szare i płytkie są współczesne związki i miłostki, a także te opisane w innych, obecnie popularnych romansach, uczucie, które jest sprzeciwia się cielesności jako głównemu czynnikowi w związku, a popiera spójność dusz i zmysłów. Waldy i Stenia wołają ze stronic "Trędowatej": "Kochajcie! Kochajcie do szpiku kości, do bólu, całą duszą i sercem! Warto. Naprawdę warto." Gorąco polecam każdemu!
Fabuła znana tak dobrze wszystkim min. z ekranizacji Jerzego Hoffmana z 1976 roku. Szczerze mówiąc, sięgnęłam po tą książkę pod wpływem wcześniej obejrzanej ekranizacji. I była to jedno z najlepszych decyzji jakie ostatnio podjęłam. Książka wciąga, wręcz pochłania, targa emocjami, wzrusza, sprawia, że razem z bohaterami przeżywamy gniew, smutek, czy wywalczone poczucie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-08-17
2014
Co tu mówić. Słaba i naciągana. Pomimo tysięcy komentarzy typu: "Poruszająca", "Wzruszająca" itd. uważam, że jak większość książek tego autora jest po prostu 'tania', przedstawiający zakrzywiony obraz nastolatków, jako paradoksalnie doświadczonych życiem ludzi, uważającymi,że miłość = sex. Przykro mi, ale przy czytaniu tego szmelca nie uroniłam ani jednej łzy, a rzekome sceny komediowe (?) nie wywołały ani jednego uśmiechu na mojej twarzy.
Co tu mówić. Słaba i naciągana. Pomimo tysięcy komentarzy typu: "Poruszająca", "Wzruszająca" itd. uważam, że jak większość książek tego autora jest po prostu 'tania', przedstawiający zakrzywiony obraz nastolatków, jako paradoksalnie doświadczonych życiem ludzi, uważającymi,że miłość = sex. Przykro mi, ale przy czytaniu tego szmelca nie uroniłam ani jednej łzy, a rzekome...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-07-29
Bardzo przyjemnie i szybko się czyta, a postać Alexa potrafi tchnąć nadzieję o idealnym mężczyźnie, który gdzieś czeka na każdą z nas. Pomimo, że uważam, że książka jest odrobinę sztucznie zagmatwana, jest (parząc na prawie 50 opisywanych w niej lat) przydługawa i momentami, mam wrażenie, niespójna (np.: skąd u Grega zaproszenie na ślub Alexa i Bethanny?). Ekranizacja nie dość, że niweluje te niedociągnięcia, pozbywa się zbędnych postaci i wątków, to jeszcze zawiera wyraźny schemat przyczynowo - skutkowy. Do tego Sam Claflin, który jest całkowitym spełnieniem moich wyobrażeń o Alexie. Naprawdę polecam!
Bardzo przyjemnie i szybko się czyta, a postać Alexa potrafi tchnąć nadzieję o idealnym mężczyźnie, który gdzieś czeka na każdą z nas. Pomimo, że uważam, że książka jest odrobinę sztucznie zagmatwana, jest (parząc na prawie 50 opisywanych w niej lat) przydługawa i momentami, mam wrażenie, niespójna (np.: skąd u Grega zaproszenie na ślub Alexa i Bethanny?). Ekranizacja nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-07-13
Szczerze mówiąc podchodziłam do tej powieści chłodno i lekceważąco, uważając ją za kolejne ckliwe romansidło. Myliłam się. "Zanim się pojawiłeś" złamało mi serce i wcisnęło łzy. Polecam gorąco :) #livebodly
Szczerze mówiąc podchodziłam do tej powieści chłodno i lekceważąco, uważając ją za kolejne ckliwe romansidło. Myliłam się. "Zanim się pojawiłeś" złamało mi serce i wcisnęło łzy. Polecam gorąco :) #livebodly
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-07
Lekka, komediowa wersja Makbeta. Nie powala, ale w przypływie nudy i dużej ilości wolnego czasu można przeczytać.
Lekka, komediowa wersja Makbeta. Nie powala, ale w przypływie nudy i dużej ilości wolnego czasu można przeczytać.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jako zagorzała fanka Gwiezdnych Wojen sięgnęłam po tą książkę przede wszystkim ze względu na ukochaną sagę i dobre nastawienie do autobiografii Phila Collinsa "Jeszcze nie umarłem". Być może zbyt wiele od tej książki oczekiwałam, ale moim zdaniem była po prostu trochę przydługawa, o wszystkim i o niczym. Autorka stara się wzbogacać książkę o ciekawy język i próbuje grać nim, jednak wychodzi to dosyć sztucznie. Najgorsze są fragmenty jej dziennika sprzed 40 lat i napisane w tym okresie wiersze, które zbyt mocno zalatują patosem i nonszalancją, żeby można to było czytać bez bólu. Autobiografia, której głównym tematem miał być Carrison dotyczy tego dokładnie w połowie, żeby następnie opowiadać o rozdawaniu autografów i comic conach. Dla mnie zbyt mało naturalności, zbyt mało Gwiezdnych Wojen, zbyt mało Carrisona i zbyt mało sensu. Raczej nie polecam.
Jako zagorzała fanka Gwiezdnych Wojen sięgnęłam po tą książkę przede wszystkim ze względu na ukochaną sagę i dobre nastawienie do autobiografii Phila Collinsa "Jeszcze nie umarłem". Być może zbyt wiele od tej książki oczekiwałam, ale moim zdaniem była po prostu trochę przydługawa, o wszystkim i o niczym. Autorka stara się wzbogacać książkę o ciekawy język i próbuje grać...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to