-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
Książkę otrzymałam przez pomyłkę. Osoba przygotowująca do wysłania moje zamówienie, zamiast książkę o Irenie Adamowicz zapakowała o Irenie Jarockiej. No cóż, zdarza się – mawiają. Skoro ją otrzymałam, to i przeczytałam.
Wg mnie ta lektura, to takie kompendium wiedzy o tym, jak napisać książkę, szczególnie w przypadku, gdy się chce napisać o kimś, kogo się nie zna, nawet ze słyszenia! A robi się to tak:
1. Należy nawiązać kontakt z osobami, które znają/znały bohaterkę/bohatera danej książki i spisać ich wspomnienia. Im więcej tych osób-wspomnień, tym lepiej – to daje jakieś 3/4 książki.
2. Dołączyć zdjęcia do książki. Fotografie bohatera książki, jak najwięcej zdjęć. Nawet te najgorszej jakości, na których niewiele widać. Zawsze można to wytłumaczyć, jak zresztą uczyniła to autorka tej książki: „chcąc zachować autentyczność publikacji nie odważyłam się „poprawić” ich cyfrowo”.
3. Na koniec - liczne wywiady z samą bohaterką zaczerpnięte z różnych czasopism.
Voila, książka gotowa!
Książkę otrzymałam przez pomyłkę. Osoba przygotowująca do wysłania moje zamówienie, zamiast książkę o Irenie Adamowicz zapakowała o Irenie Jarockiej. No cóż, zdarza się – mawiają. Skoro ją otrzymałam, to i przeczytałam.
Wg mnie ta lektura, to takie kompendium wiedzy o tym, jak napisać książkę, szczególnie w przypadku, gdy się chce napisać o kimś, kogo się nie zna, nawet ze...
Oto świat widziany oczami małego chłopca. Świat bez uprzedzeń, wartościowania, nienawiści i chęci niszczenia. Postawa otwarta na poznanie, doświadczanie i zabawę. Codzienność z domieszką magii – charakterystycznej dla sposobu postrzegania rzeczywistości w okresie dzieciństwa. Rodząca się przyjaźń, która nie przetrwała próby czasu. Więź, którą przerwała „podróż” żydowskiej dziewczynki do Auschwitz – Birkenau.
Oto świat widziany oczami małego chłopca. Świat bez uprzedzeń, wartościowania, nienawiści i chęci niszczenia. Postawa otwarta na poznanie, doświadczanie i zabawę. Codzienność z domieszką magii – charakterystycznej dla sposobu postrzegania rzeczywistości w okresie dzieciństwa. Rodząca się przyjaźń, która nie przetrwała próby czasu. Więź, którą przerwała „podróż” żydowskiej...
więcej mniej Pokaż mimo to
Czytając tę książkę pomyślałam sobie, że gdyby tak A. Huxley , G. Orwell czy M. Houellebecq spotkali się przy przysłowiowym piwie, to nie dość, że mogliby smakować wybranego przez siebie trunku, to jeszcze mieliby o czym ze sobą rozmawiać!
Ich wizja człowieka, człowieczeństwa i przyszłości jest bardzo zbliżona i przerażająca zarazem. Oczami wyobraźni widzę jak jeden przez drugiego zabiera głos, prześciga się w prezentowaniu swojej wizji świata i społeczeństw w nich żyjących. Ukazując naturę i geniusz człowieka, który paradoksalnie prowadzi do samozagłady.
U wszystkich spotkać można dążenie ludzi do szeroko rozumianego szczęścia. Do życia wygodnego, bezpiecznego, wśród pięknych i mądrych ludzi. Do codzienności, która daje możliwość realizowania niemal każdych pragnień. Do przekraczania, czy wyzbycia się granic we wszystkich sferach życia. Ta wolność, swoboda są jednak pozorne. Ktoś musi za tym dziełem zawsze stać i nim kierować.
Pocieszające są te jednostki, które czują, chcą i mogą inaczej, że ta szczęśliwość, która jest im wmawiana przez otoczenie nie daje satysfakcji i poczucia spełnienia.
Że trzeba wyruszyć w drogę....
Czytając tę książkę pomyślałam sobie, że gdyby tak A. Huxley , G. Orwell czy M. Houellebecq spotkali się przy przysłowiowym piwie, to nie dość, że mogliby smakować wybranego przez siebie trunku, to jeszcze mieliby o czym ze sobą rozmawiać!
Ich wizja człowieka, człowieczeństwa i przyszłości jest bardzo zbliżona i przerażająca zarazem. Oczami wyobraźni widzę jak jeden przez...
Ta książka to taki rodzaj lustra. Dostrzegamy w nim tych, którzy pod płaszczykiem szlachetności, otwartości, szeroko rozumianego humanitaryzmu pragną uleczyć zbłąkane i schorowane dusze. Wskazać im właściwą drogę. A kim są te zbłąkane i schorowane dusze? To wszyscy ci, którzy myślą, czują i chcą żyć inaczej, niż przyjęło się w tym współczesnym, cywilizowanym świecie. Przedstawicielem tychże dusz jest Prot, przybysz z planety K-PAX.
Dostrzec możemy pozorną interakcją i otwartość na to, co nowe i odmienne. Opacznie rozumiana szlachetność powoduje dążenie do przekazania innym określonego systemu wartości, jako jedynego i właściwego. Wszelkie próby negowania tego systemu, traktowane są jako przejaw zaburzeń, które należy leczyć.
Cóż pojawi się, gdy maska humanitaryzmu zostanie zrzucona? Wówczas ukaże się gorzki obraz człowieka – egoistycznego, leniwego i nietolerancyjnego.
Ta książka to taki rodzaj lustra. Dostrzegamy w nim tych, którzy pod płaszczykiem szlachetności, otwartości, szeroko rozumianego humanitaryzmu pragną uleczyć zbłąkane i schorowane dusze. Wskazać im właściwą drogę. A kim są te zbłąkane i schorowane dusze? To wszyscy ci, którzy myślą, czują i chcą żyć inaczej, niż przyjęło się w tym współczesnym, cywilizowanym świecie....
więcej mniej Pokaż mimo to
Czy myślałeś kiedyś, Czytelniku, o pustej plaży, czy bezludnym szlaku w górach - tylko ty i przyroda? Bez męczącego tłumu ludzkiego, drażniącego swoim zachowaniem, swoim jestestwem. A może bezludna wyspa? – totalny brak powiązań i zależności społecznych. To by było idealne miejsce do wypoczynku, prawda?
A może by tak pójść o krok dalej, czy wyobrażałeś sobie, że któregoś dnia budzisz się tak, jak bohater "Wydarzenia" i okazuje się, że oprócz ciebie nie ma już nikogo? Stałeś się jedynym potomkiem i spadkobiercą dorobku ludzkiego, jedynym przedstawicielem gatunku. A co z ludźmi? No nie ma ich, zniknęli, dokonali zbiorowej emigracji turystycznej. Tęsknić będziesz za nimi? A co takiego wartościowego człowiek robił, aby jego brak był tak dotkliwy? Przez stulecia ludzie pracowali głównie w celu nagromadzenia zapasów, z chęci posiadania dóbr i władzy, potrzeby zawładnięcia coraz większych obszarów. Ty chcąc nie chcąc włączyłeś się w te dążenia, ten rodzaj egzystencji. No bo przecież musisz zapewnić sobie środki do życia nie możesz być też gorszy od innych. Uwarunkowania kulturowe, społeczne.....
A więc ma już znienawidzonego szefa, nudnego męża/żony, wrzeszczących dzieciaków. Masz to, o czym od dawna marzyłeś – święty spokój, mało tego, skoro człowiek skupiał się na nieustannym tworzeniu, pomnażaniu, to będziesz miał z czego korzystać. Wreszcie, zaprowadzisz ład i porządek, o którym zawsze marzyłeś - który uważałeś za słuszny.
Dar to, czy przekleństwo?
Czy myślałeś kiedyś, Czytelniku, o pustej plaży, czy bezludnym szlaku w górach - tylko ty i przyroda? Bez męczącego tłumu ludzkiego, drażniącego swoim zachowaniem, swoim jestestwem. A może bezludna wyspa? – totalny brak powiązań i zależności społecznych. To by było idealne miejsce do wypoczynku, prawda?
A może by tak pójść o krok dalej, czy wyobrażałeś sobie, że któregoś...
W trakcie czytania książki pomyślałam sobie, że gdyby tak ekipa rządząca wpadła na pomysł aby wszystkim obywatelom wystawić indywidualny rachunek za minione wydarzenia, doświadczenia i emocje z nimi związane, to pewnie po deficycie budżetowym nie byłoby już śladu ;-)
Nawet nasza tendencja do narzekania nie przekreśliłaby konieczności poniesienia kosztów za to, co przeżyliśmy.
Wprawdzie nie wiem, czy mój rachunek opiewałby na tak zawrotną kwotę jak ten, który otrzymał główny bohater książki, ale analizując i porównując moje postawy i dążenia, źródła mego szczęścia i zadowolenia z bohaterem książki, rachunek mógłby być wysoki! I wyjątkowo, ta perspektywa wzbudza pozytywne reakcje.
W trakcie czytania książki pomyślałam sobie, że gdyby tak ekipa rządząca wpadła na pomysł aby wszystkim obywatelom wystawić indywidualny rachunek za minione wydarzenia, doświadczenia i emocje z nimi związane, to pewnie po deficycie budżetowym nie byłoby już śladu ;-)
Nawet nasza tendencja do narzekania nie przekreśliłaby konieczności poniesienia kosztów za to, co...
„Kobieta w lustrze” jest dla mnie potwierdzeniem tego, iż to jak odbieramy/oceniamy daną książkę w dużej mierze zależy również od tego na jakim etapie swego życia aktualnie jesteśmy. Niewątpliwie, gdybym sięgnęła do niej kilkanaście lat temu (pomijając fakt, że jej premiera w Polsce miała miejsce podajże w 2012r) wywarłaby na mnie zdecydowanie większe wrażenie. Dlaczego? Bo wówczas byłam na etapie poszukiwania siebie, swego miejsca na ziemi i przypuszczam, że książka byłaby mi szczególnie bliska.
Aktualnie, przeczytane treści nie mają już wprawdzie takiego blasku, nie wywołują takich emocji, a pewne fragmenty wręcz trącą banałem i tanim romansem, to jednak „Kobieta w lustrze” stanowi potwierdzenie tego, jak bardzo ważna w życiu jest odwaga aby kroczyć poza utarte schematy, a poczucie odmienności stanowi wartość samą w sobie.
Bo Życie to coś więcej. Więcej niż rola do odegrania. Niż religia i konwenanse. Więcej niż mąż i dziecko. Pieniądze i sława.
„Kobieta w lustrze” jest dla mnie potwierdzeniem tego, iż to jak odbieramy/oceniamy daną książkę w dużej mierze zależy również od tego na jakim etapie swego życia aktualnie jesteśmy. Niewątpliwie, gdybym sięgnęła do niej kilkanaście lat temu (pomijając fakt, że jej premiera w Polsce miała miejsce podajże w 2012r) wywarłaby na mnie zdecydowanie większe wrażenie. Dlaczego? Bo...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Spowiedź” Calka Perechodnika ukazuje niezwykle emocjonalny i wstrząsający zarazem obraz człowieka w obliczu Holokaustu. Na kartach tej książki czytelnik poznaje wydarzenia z ostatnich lat życia napisanych przez człowieka targanego ogromnym cierpieniem i gniewem.
Sięgając po "Spowiedź" czytelnik poznaje namiastkę, ale niezwykle porażającą tego, co przeżywali ludzie, ich postawy, sposoby ratowania siebie i najbliższych. A opisywanych sposobów, w jaki ludzie (nie tylko żydzi) chcieli przetrwać ten okrutny czas było wiele: od wstąpienia do organów pomocniczych władzy okupacyjnej, dostarczanie wykazanej z góry liczby żydów dziennie swym przełożonym, poprzez terroryzowanie, szantażowanie, rabowanie, przejęcia majątku „pożydowskiego”. Robili tak z jednej strony po to aby przeżyć, uchronić od śmierci swoich najbliższych, z drugiej po to aby się wzbogacić. „Zrozumieli, że nadarza im się okazja wzbogacenia się, jedyna możliwa okazja na przestrzeni wieków. Wolno rabować, kraść, zabijać ludzi i to zupełnie bezkarnie”.
Na kartach książki ukazany jest niezwykle interesujący obraz złożoności natury ludzkiej. Ludzi, których w obliczu ekstremalnych wydarzeń wiedzie ślepy instynkt – instynkt przetrwania, ukazujący prawdziwe oblicze bestii, która drzemie w każdym z nas, szlachetności jednych ludzi, podłości drugich.
Ta książka to również, a może przede wszystkim akt oskarżenia skierowany do samego siebie, narodu niemieckiego, polskiego ale i nawet żydowskiego.
Dla mnie osobiście najbardziej fascynujące i porażające zarazem było ukazanie przez Perechodnika licznych przykładów piekła bierności i rezygnacji (?) cechujące ludność żydowską. Pewnego rodzaju paraliż emocjonalny, który w obliczu tak dotkliwej przemocy i sadyzmu powodował rezygnację z możliwości ratowania siebie i swoich najbliższych, prowadził do biernego oczekiwania na śmierć. Być może wynikało to z tego, że żydzi swojej naiwności nie wierzyli w los, który jest im pisany, który jest z góry przesądzony. Nie uświadamiali sobie, do jakiego stopnia może dojść okrucieństwo niemieckie?
„Spowiedź” Calka Perechodnika ukazuje niezwykle emocjonalny i wstrząsający zarazem obraz człowieka w obliczu Holokaustu. Na kartach tej książki czytelnik poznaje wydarzenia z ostatnich lat życia napisanych przez człowieka targanego ogromnym cierpieniem i gniewem.
Sięgając po "Spowiedź" czytelnik poznaje namiastkę, ale niezwykle porażającą tego, co przeżywali ludzie, ich...
I jak nazwać to, co nienazwane, co z poezją powiązane. Jak zachwycać się tą śmiercią, co zabrała radość bliską. Jak miłować w takich czasach, jak beztrosko żyć w tych lasach, gdy tuż obok tamci odchodzą.
Okazuje się, że można, a ja zachwycona i wzruszona tą historią, co poezję ma wplecioną w swoje tła kreślę gwiazdek uznania ile się da....
I jak nazwać to, co nienazwane, co z poezją powiązane. Jak zachwycać się tą śmiercią, co zabrała radość bliską. Jak miłować w takich czasach, jak beztrosko żyć w tych lasach, gdy tuż obok tamci odchodzą.
Pokaż mimo toOkazuje się, że można, a ja zachwycona i wzruszona tą historią, co poezję ma wplecioną w swoje tła kreślę gwiazdek uznania ile się da....