-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant1
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński2
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-05-20
Wbrew stereotypom i urazom
Najsilniejszą stroną książki "Lili Haber. Drugie pokolenie po Holokauście w Izraelu. Narodziny nowego narodu" Łukasza Tomasza Sroki jest w moim odczuciu jej koncepcja: ukazania losów powstania państwa Izrael w odniesieniu do historii rodziny jednej osoby. Zwraca na nią uwagę również Marian Turski w swojej przedmowie, trochę przewrotnie dodając: „miał profesor Sroka szczęście. Napotkał zwykłą kobietę, zwykłą, ponieważ mogłaby odwzorować wiele podobnych kobiet, które przybyły do Izraela w ramach «aliji» z różnych stron świata […] Ale zarazem Lili Haber jest człowiekiem niezwykłym”. Tak – w wyborze głównej bohaterki dopatruję się drugiego najważniejszego czynnika sukcesu tej książki („sukcesu” rozumianego z punktu widzenia literackiego).
Ale od razu muszę dodać, że oprócz „szczęścia” poznania Lili Haber, autor po prostu wykonał dobrą robotę. W sposób przystępny dla większości opowiedział zagmatwaną – dla wielu kontrowersyjną – historię walki o swoje państwo przez naród żydowski. Wyprzedzając obawy niektórych, dodam, że ton jego opowieści nie przybrał w żadnym miejscu tonu agitacji proizraelskiej. [...]
Pełna treść artykułu w "Przewodniku Katolickim" 21/2024, na stronie będzie dostępna bezpłatnie od 13.06.2024 tutaj:
https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2024/Przewodnik-Katolicki-21-2024/kultura-i-czas-wolny/Wbrew-stereotypom-i-urazom?fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTEAAR14sYTfSxMFPTcu4gw2eSnZKJ5E7RqWGEsGNuqp4WD1Vat6s2gjFqSfv9Y_aem_AbYvt1TbTJ3wMp1zqrgx1qQ-7nKzYV6Wi5vof9kQPCT197CH7sFdXCro12unH6jKCbnXKniuHm8wauvBt7ZRgHBe
Wbrew stereotypom i urazom
Najsilniejszą stroną książki "Lili Haber. Drugie pokolenie po Holokauście w Izraelu. Narodziny nowego narodu" Łukasza Tomasza Sroki jest w moim odczuciu jej koncepcja: ukazania losów powstania państwa Izrael w odniesieniu do historii rodziny jednej osoby. Zwraca na nią uwagę również Marian Turski w swojej przedmowie, trochę przewrotnie dodając:...
Fragment recenzji opublikowanej w Biuletynie Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie nr 3/2022:
"[...] Ewa Lubliner, czyli tak naprawdę Ewa Maria Slaska, nie tylko opowiedziała historię swojej rodziny, ale stworzyła wspaniałe dzieło literackie. Mój podziw dla niej jest podwójny. Z jednej strony jest to podziw dla ogromu pracy, jaką włożyła w poszukiwanie i weryfikowanie informacji o swoich przodkach, i to zarówno tych z XIX wieku, jak i najbliższych. Z drugiej strony – zachwyciła mnie sposobem, w jaki przekazała nam zdobytą wiedzę. Konstrukcja książki jest oparta na połączeniu kronikarskiego, rzetelnego zapisu z mnóstwem anegdot, odnośników do literatury, cytatów, dialogów, komentarzy autorki. Chciałoby się powiedzieć, że w Lublinerach życie kipi. I podobnie jak życie, Lublinerowie co chwilę nas zaskakują, tyle, że w przeciwieństwie do życia – zawsze pozytywnie. Inna sprawa, że przodkowie Slaskiej byli bardzo interesującymi osobowościami, zasłużonymi dla nauki i społeczeństwa polskiego, tak że biografia nie jednego z nich wystarczyłaby jako materiał na książkę. Nie mniej autorka nie miała łatwego zadania z opisaniem ich losów, bo jak stwierdziła jedna z jej ciotek - <<trudno jest pisać o rodzinie w rodzinie, w której wszyscy konfabulują>>."
Fragment recenzji opublikowanej w Biuletynie Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie nr 3/2022:
"[...] Ewa Lubliner, czyli tak naprawdę Ewa Maria Slaska, nie tylko opowiedziała historię swojej rodziny, ale stworzyła wspaniałe dzieło literackie. Mój podziw dla niej jest podwójny. Z jednej strony jest to podziw dla ogromu pracy, jaką włożyła w poszukiwanie i...
Poeta niczyj?
[...] nie mogłam pozostać obojętną wobec "Liryk zebranych" Tadeusza Bocheńskiego, które aż kipią od wierszy o Tatrach. Przywołały one znajome miejsca, doliny, szczyty. I przywołały obraz śp. przyjaciela – wspinacza, który traktował Tatry jak świątynię. Te wszystkie obrazy noszę w sobie mimo upływu lat. Są jak wyjęte z innego życia.
Może dlatego czuję bliskość z autorem, którego wiersze pochodzą z innej epoki – epoki Młodej Polski, w której królowała poezja rymowana, pełna patosu, romantyzmu, archaizmów, czyli tego wszystkiego, co mnie najbardziej odstręcza od poezji. Taki to paradoks, z którym nie wiem do końca, co zrobić. Mówimy z autorem innymi językami, a jednak coś sprawia, że chcę go wysłuchać i zrozumieć.
[...]
Cała recenzja jest dostępna tutaj: https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2022/Przewodnik-Katolicki-24-2022/kultura-i-czas-wolny/Poeta-niczyj?fbclid=IwAR0CFbOBpflNIZdal1jM1ILCAiQe71GgHVXl6F6ziA2VVqkipb39kdEG_qg
Poeta niczyj?
[...] nie mogłam pozostać obojętną wobec "Liryk zebranych" Tadeusza Bocheńskiego, które aż kipią od wierszy o Tatrach. Przywołały one znajome miejsca, doliny, szczyty. I przywołały obraz śp. przyjaciela – wspinacza, który traktował Tatry jak świątynię. Te wszystkie obrazy noszę w sobie mimo upływu lat. Są jak wyjęte z innego życia.
Może dlatego czuję bliskość...
Co z tym zrobisz?
[....]
Książka Macieja Zaremby Bielawskiego jest m.in. [...] studium rodzącego się zła. Tyle że nie na terenie III Rzeszy, ale Polski. Tej międzywojennej, w której do głosu dochodzi Roman Dmowski ze swoją skrajnie antysemicką propagandą, jak i tej powojennej, w której władza komunistyczna znajduje kozła ofiarnego za swoje niepowodzenia w osobach pochodzenia żydowskiego i pozbawia ich polskiego obywatelstwa, wręczając bilet w jedną stronę: na Zachód albo do Izraela. Według różnych źródeł w 1968 r. z Polski wyjechało od 13 do 20 tys. osób. Wśród nich znajdzie się autor ze swoją matką i dwójką braci.
[...]
Cała recenzja jest dostępna tutaj: https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2022/Przewodnik-Katolicki-38-2022/kultura-i-czas-wolny/Co-z-tym-zrobisz
Co z tym zrobisz?
[....]
Książka Macieja Zaremby Bielawskiego jest m.in. [...] studium rodzącego się zła. Tyle że nie na terenie III Rzeszy, ale Polski. Tej międzywojennej, w której do głosu dochodzi Roman Dmowski ze swoją skrajnie antysemicką propagandą, jak i tej powojennej, w której władza komunistyczna znajduje kozła ofiarnego za swoje niepowodzenia w osobach...
Wciąż potrzebne świadectwo
Po lekturze książki Anny Dobrowolskiej "Byłem fotografem w Auschwitz. Prawdziwa historia Wilhelma Brassego" chciałoby się najlepiej zamilknąć. Nawet jeśli już wcześniej żyło się z jakąś wiedzą na temat obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau i wiele faktów podanych przez bohaterów książki było mi znanych, ta opowieść poraża szczegółowością makabrycznych opisów. Ta siła przekazu jest spotęgowana przez głównego narratora – bezpośredniego uczestnika tego piekła zgotowanego przez Hitlera i rzesze jego popleczników.
[...]
Cała recenzja jest dostępna tutaj: https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2022/Przewodnik-Katolicki-47-2022/kultura-i-czas-wolny/Wciaz-potrzebne-swiadectwo
mniej
Wciąż potrzebne świadectwo
Po lekturze książki Anny Dobrowolskiej "Byłem fotografem w Auschwitz. Prawdziwa historia Wilhelma Brassego" chciałoby się najlepiej zamilknąć. Nawet jeśli już wcześniej żyło się z jakąś wiedzą na temat obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau i wiele faktów podanych przez bohaterów książki było mi znanych, ta opowieść poraża szczegółowością...
Konsekwencja Bonowicza
[...] w nowym tomie Bonowicza obok niespiesznych, wręcz medytacyjnych opisów – widoku z okna na kobietę palącą papierosa na balkonie przeciwległej kamienicy czy uganiającego za ćmą kota Leona lub widoku pięknego jaśminu, który „nie aspiruje do doskonałości” (s. 12) – znajdziemy też wiersze z owym nerwem. Wcześniej nazywałam takie teksty „zaangażowanymi społecznie”, mając na myśli, że odnoszą się do burzliwych, aktualnych wydarzeń społeczno-politycznych.
[...]
Cała recenzja dostępna tutaj: https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-181/artykul/konsekwencja-bonowicza
Konsekwencja Bonowicza
[...] w nowym tomie Bonowicza obok niespiesznych, wręcz medytacyjnych opisów – widoku z okna na kobietę palącą papierosa na balkonie przeciwległej kamienicy czy uganiającego za ćmą kota Leona lub widoku pięknego jaśminu, który „nie aspiruje do doskonałości” (s. 12) – znajdziemy też wiersze z owym nerwem. Wcześniej nazywałam takie teksty...
O najnowszej książce Radosława Wiśniewskiego "Korniki gniewu"(2020/21) (Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi, Łódź 2021, ss. 190) można by powiedzieć, że jest uczciwa i się zamknąć. Ale jednak jest kilka powodów, by tego nie czynić, tj. ust nie zamykać. Po pierwsze, jak zauważył autor, w tym kraju „prawie nikt nie pisze już recenzji z książek z wierszami” (s. 165). I nawet jeśli teksty w "Kornikach gniewu" to raczej mieszanka epiki z poezją, to deficyt recenzji książek – szczególnie uczciwych, szczególnie wydawnictw niszowych (a jak wiadomo, głównie one wydają książki z wierszami autorów nieznanych) – jest faktycznie dojmujący w tym kraju. Po drugie, uczciwość autora („autora” w rozumieniu uniwersalnym, nie tego konkretnego) nie jest taką oczywistą oczywistością, jak kiedyś mnie się wydawało, więc gdy już zdarza się taki Wiśniewski i taka książka, zasługują na coś więcej niż jednozdaniową opinię. Po trzecie, uczciwość Wiśniewskiego-autora robi od lat bardzo dobrą robotę - demaskuje nie jedną otaczającą go / nas rzeczywistość - a każdą dobrą robotę należy docenić. Po czwarte, jeśli czytelnik-recenzent może ofiarować cokolwiek uczciwemu autorowi w zamian za świetnie spędzone chwile podczas lektury, to właśnie swoje uczciwe „trzy grosze”, czyli podzielenie się z innymi odbiorem jego książki (dodam, książki czytanej na głos mężowi, który omija z daleka poezję, a jednak tej wysłuchał z równą wesołością jak ogląda nagrania Janusza na YouTube). Poza tym nie chcę odbierać sobie czystej przyjemności wyłożenia owych „groszy”.
[...]
Całą recenzję możecie przeczytać na moim fanpejdżu: https://www.facebook.com/profile/100063619804615/search/?q=korniki%20gniewu
O najnowszej książce Radosława Wiśniewskiego "Korniki gniewu"(2020/21) (Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi, Łódź 2021, ss. 190) można by powiedzieć, że jest uczciwa i się zamknąć. Ale jednak jest kilka powodów, by tego nie czynić, tj. ust nie zamykać. Po pierwsze, jak zauważył autor, w tym kraju „prawie nikt nie pisze już recenzji z książek z wierszami” (s....
więcej mniej Pokaż mimo to
Kiedy czas przegrywa z poezją
„Moi rodzice jako poeci zostali zapomniani, czas jest bezwzględny także dla sztuki” – to zdanie Tomasza Jastruna ze wstępu do "Albumu Rodzinnego". Wiersze i fotografie wydaje mi się kluczowym dla zrozumienia powodów powołania tej książki do życia. Jak sugeruje tytuł, zawiera ona fotografie rodziny Jastrunów oraz ich wiersze. Nawiązują one tematycznie do wydarzeń historycznych, które odcisnęły piętno na życiu Jastrunów, ale również do ich życia codziennego. Tym samym dostajemy skondensowany obraz epoki XX wieku, w której żyło troje bohaterów tej opowieści (Mieczysław Jastrun, Mieczysława Buczkówna i Tomasz Jastrun), jak i zostajemy zaproszeni do ich intymnego świata. Bo punktami stycznymi dróg życiowych tych trojga są nie tylko więzi rodzinne i dom, ale także literatura, z którą związali się zawodowo. W tym sensie rodzina Jastrunów stanowi swoisty ewenement w historii polskiej literatury. Niestety, chyba wciąż za mało zauważony przez współczesnych krytyków czy biografów. To właśnie owo niezauważenie/niedocenienie, przez autora "Albumu…" nazwane wręcz „zapomnieniem”, jest dla mnie główną motywacją do napisania tego tekstu.
[...]
Cała recenzja dostępna tutaj: https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-214/artykul/kiedy-czas-przegrywa-z-poezja
Kiedy czas przegrywa z poezją
„Moi rodzice jako poeci zostali zapomniani, czas jest bezwzględny także dla sztuki” – to zdanie Tomasza Jastruna ze wstępu do "Albumu Rodzinnego". Wiersze i fotografie wydaje mi się kluczowym dla zrozumienia powodów powołania tej książki do życia. Jak sugeruje tytuł, zawiera ona fotografie rodziny Jastrunów oraz ich wiersze. Nawiązują one...
Łzy w cyrku
Język Zośki Papużanki to największa siła jej najnowszej powieści "Żaden koniec". I zdaje się, że sama pisarka ma tego świadomość, dlatego ironizuje sobie z potencjalnych „skarg redaktorskich”, że opowieść o śmierci jest strasznie nudną opowieścią.
„Niczego innego nie potrafisz wymyślić? Uczysz ludzi słów, podkreślasz ołówkiem w tekście oryginalne metafory, kochasz się w ironii, wychowałeś się na Tacycie i songach Brechta, a tu taki banał, skąd wzięłaś taki banał, jak ci nie wstyd […]” (s. 911-92)
Nie, Papużance nie jest wstyd podjąć „banalny” temat śmierci i zagrać na nosie wszystkim redaktorom świata, na czele ze śmiercią.
[...]
Cała recenzja ukazała się w "Twórczości" nr 11/2023.
Łzy w cyrku
Język Zośki Papużanki to największa siła jej najnowszej powieści "Żaden koniec". I zdaje się, że sama pisarka ma tego świadomość, dlatego ironizuje sobie z potencjalnych „skarg redaktorskich”, że opowieść o śmierci jest strasznie nudną opowieścią.
„Niczego innego nie potrafisz wymyślić? Uczysz ludzi słów, podkreślasz ołówkiem w tekście oryginalne metafory,...
W fantasmagorycznej sieci
[...]
W "Ucieczce niedźwiedzicy" najbardziej mnie zachwyciła (tak, zachwyciła i głównym powodem napisania tego tekstu są zachwyt i niepokój, z jakimi książka mnie pozostawiła) konstrukcja. Być może dla stałych czytelników Bator nie jest ona niczym nowym, ale jako się przyznało do „winy zaniedbania” – nie należałam do nich, więc tylko z napisanych recenzji wysnuwam to podejrzenie. Czytelność zdań, ich prostota budowy na początku książki okazują się zwodnicze.
[....]
Cała recenzja dostępna tutaj: https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2023/Przewodnik-Katolicki-27-2023/kultura-i-czas-wolny/W-fantasmagorycznej-sieci
W fantasmagorycznej sieci
[...]
W "Ucieczce niedźwiedzicy" najbardziej mnie zachwyciła (tak, zachwyciła i głównym powodem napisania tego tekstu są zachwyt i niepokój, z jakimi książka mnie pozostawiła) konstrukcja. Być może dla stałych czytelników Bator nie jest ona niczym nowym, ale jako się przyznało do „winy zaniedbania” – nie należałam do nich, więc tylko z napisanych...
Co dostałem od Żydów?
Polska pełna jest żydowskich rzeczy. Porzuconych, wziętych pod opiekę, przywłaszczonych, przejętych, znalezionych i takich, które wciąż czekają na odkrycie. Kurzą się na strychach, zalegają w piwnicach, tkwią w podziemnych skrytkach lub na widoku w serwantkach za szybą. Pozornie przynależą do swojego miejsca” – tak pisze Patrycja Dołowy w prologu Skarbów. Czy jest to zatem kolejna książka o rzeczach, które opowiadają historie ludzi (ten rodzaj narracji jest znany polskiemu czytelnikowi, patrz: Wicha, Szatters)? Tylko częściowo. Przedmioty są w tle tej opowieści. Głównymi jej bohaterami, narratorami są tzw. poszukiwacze i strażnicy żydowskiej pamięci.
[...]
Cała recenzja dostępna tutaj: https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2022/Przewodnik-Katolicki-28-2022/kultura-i-czas-wolny/Co-dostalem-od-Zydow
Co dostałem od Żydów?
Polska pełna jest żydowskich rzeczy. Porzuconych, wziętych pod opiekę, przywłaszczonych, przejętych, znalezionych i takich, które wciąż czekają na odkrycie. Kurzą się na strychach, zalegają w piwnicach, tkwią w podziemnych skrytkach lub na widoku w serwantkach za szybą. Pozornie przynależą do swojego miejsca” – tak pisze Patrycja Dołowy w prologu...
Lekcja słuchania
Każda z tych opowieści niesie w sobie tak wielki ładunek emocji, cierpienia, tak dużą ilość opisów sytuacji granicznych, że trudno jest mieć do nich dystans. Może nie przybywa nam siwych włosów podczas lektury, ale czujemy, że Patrycja Dołowy nakłada na nas ciężar trudny do udźwignięcia. Każda z tych opowieści powierzonych autorce nadawałaby się na osobną książkę. A jednak ona zdecydowała się przedstawić je łącznie w jednej. Na pewno miała w tym jakiś cel. Jaki? Odpowiedź, że te historie łączy dramat żydowskich matek, decydujących się na rozstanie ze swoimi dziećmi, żeby je ocalić od zagłady, i dramat dzieci żydowskich, wychowanych przez inne kobiety niż ich biologiczne matki, jest odpowiedzią może najbardziej oczywistą, ale chyba najbardziej powierzchowną i w gruncie rzeczy niewyjaśniającą motywów, jakimi mogła kierować się Dołowy, wybierając taką formę ich przedstawienia.
[...]
Cała recenzja dostępna jest tutaj: https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2023/Przewodnik-Katolicki-46-2023/kultura-i-czas-wolny/Lekcja-sluchania
Lekcja słuchania
Każda z tych opowieści niesie w sobie tak wielki ładunek emocji, cierpienia, tak dużą ilość opisów sytuacji granicznych, że trudno jest mieć do nich dystans. Może nie przybywa nam siwych włosów podczas lektury, ale czujemy, że Patrycja Dołowy nakłada na nas ciężar trudny do udźwignięcia. Każda z tych opowieści powierzonych autorce nadawałaby się na osobną...
Cisza według Gryki
Kiedy czytam tom poezji Krzysztofa Gryki "Wąska środkowa linia" (Kraków 2022, ss. 102), myślę o Różewiczu. Z kilku powodów. Jestem ciekawa, co by powiedział na tak odważną formę, jaką Gryko przyjął dla wyrażenia tego, co chciał. Ale także dlatego, że wracają do mnie słowa Różewicza o ciszy w poezji. Czym był starszy, tym bardziej ją doceniał. I ja zaczęłam mieć tak samo. Przyznaję, przeoczyłam nieco wydanie tej książki, i dlatego dopiero teraz o niej piszę. Ale piszę też z małej irytacji, że nie tylko ja jej nie zauważyłam, a przede wszystkim krytycy literaccy. No i że nie otrzymała żadnej nagrody. Jak to jest możliwe? – pytam siebie i was.
[...]
Cała recenzja tutaj: https://pisarze.pl/2024/03/05/agnieszka-kostuch-cisza-wedlug-gryki/
Cisza według Gryki
Kiedy czytam tom poezji Krzysztofa Gryki "Wąska środkowa linia" (Kraków 2022, ss. 102), myślę o Różewiczu. Z kilku powodów. Jestem ciekawa, co by powiedział na tak odważną formę, jaką Gryko przyjął dla wyrażenia tego, co chciał. Ale także dlatego, że wracają do mnie słowa Różewicza o ciszy w poezji. Czym był starszy, tym bardziej ją doceniał. I ja...
Wszystkie grzechy Gryki
Po roku od ostatniej książki poetyckiej "Wąska środkowa linia" (2022) Krzysztof Gryko wraca do nas z nowymi wierszami w tomie Alibi. Wydał go, tak jak i poprzedni, własnym sumptem, tym razem przyjmując na tę okoliczność nazwę OFF-OCH. Wspominam o tym aspekcie ‒ może mało ważnym z punktu widzenia przeciętnego czytelnika – dlatego że od kilku lat śledzę twórczość Gryki i wiem, jak dotychczas cenił sobie wydawanie książek w tak zwanych dobrych wydawnictwach (czytaj: rozpoznawalnych). Przypuszczam, że dla większości przeciętnych czytelników wydanie książki w znanym wydawnictwie jest wciąż swojego rodzaju recenzją, potwierdzającą wartość literacką dzieła. Rodzi się zatem naturalne pytanie: co się stało, że Gryko zdecydował się na swoiste podważenie takiego myślenia? No chyba że ostatni wydawcy poezji Gryki – WBPICAK i PIW ‒ zmienili zdanie co do wartości jego wierszy. Ja po lekturze dwóch ostatnich tomów nie zmieniłam.
[...]
Cała recenzja tutaj: https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-246/artykul/wszystkie-grzechy-gryki
Wszystkie grzechy Gryki
Po roku od ostatniej książki poetyckiej "Wąska środkowa linia" (2022) Krzysztof Gryko wraca do nas z nowymi wierszami w tomie Alibi. Wydał go, tak jak i poprzedni, własnym sumptem, tym razem przyjmując na tę okoliczność nazwę OFF-OCH. Wspominam o tym aspekcie ‒ może mało ważnym z punktu widzenia przeciętnego czytelnika – dlatego że od kilku lat...
Pochłonęłam "Bezdusznych. Zapomnianą zagładę chorych" w jeden dzień. Brak mi słów podziwu dla wartości pracy, jaką wykonała Kalina Błażejowska – zbierając materiały do tej książki, docierając do ostatnich żyjących świadków eksterminacji psychicznie chorych przed i w czasie drugiej wojny światowej oraz układając dla nas tę opowieść. Podziwiam ją nie tylko za skrupulatność pracy badawczej i warsztat literacki, ale przede wszystkim za odwagę, empatię i determinację. Bo trzeba było wykazać wszystkie te trzy cechy, żeby zabrać się za tak „beznadziejny” temat i kontynuować go mimo licznych przeciwności. Nadziei na „sukces” pozbawiali jej wszyscy na początku tej drogi, tłumacząc, że po pierwsze, psychicznie chorzy to najbardziej stabuizowana grupa ofiar drugiej wojny światowej, a po drugie – nie ma już świadków.
[...]
Cała recenzja tutaj: https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-247/artykul/krzyczy-i-placze-bez-lez
Pochłonęłam "Bezdusznych. Zapomnianą zagładę chorych" w jeden dzień. Brak mi słów podziwu dla wartości pracy, jaką wykonała Kalina Błażejowska – zbierając materiały do tej książki, docierając do ostatnich żyjących świadków eksterminacji psychicznie chorych przed i w czasie drugiej wojny światowej oraz układając dla nas tę opowieść. Podziwiam ją nie tylko za skrupulatność...
więcej mniej Pokaż mimo to
Opowieści bez tabu
Anna Bikont w najnowszej książce Nigdy nie byłaś Żydówką. Sześć opowieści o dziewczynkach w ukryciu[1] ponownie podejmuje temat ocalałych z Holokaustu dzieci. Podczas wręczania jej nominacji do tegorocznej Nagrody Nike za poprzednią książkę Cena. W poszukiwaniu żydowskich dzieci po wojnie powiedziała, że będzie tak długo pisać, jak długo będą żyli ocalali. Można by wysnuć wniosek, że najgłębszy sens swojego pisarstwa widzi w dawaniu głosu właśnie im, ale to tylko część prawdy. W najnowszej książce równie mocno wybrzmiewa głos ofiar, kiedy opisuje szczegółowo okoliczności ich zamordowania, podaje imiona i nazwiska oprawców.
[...]
Cała recenzja tutaj: https://nowynapis.eu/czytelnia/pozycja-wydawnicza/opowiesci-bez-tabu
Opowieści bez tabu
Anna Bikont w najnowszej książce Nigdy nie byłaś Żydówką. Sześć opowieści o dziewczynkach w ukryciu[1] ponownie podejmuje temat ocalałych z Holokaustu dzieci. Podczas wręczania jej nominacji do tegorocznej Nagrody Nike za poprzednią książkę Cena. W poszukiwaniu żydowskich dzieci po wojnie powiedziała, że będzie tak długo pisać, jak długo będą żyli...
Czy to tylko "dodatek"?
[...] Fenomen tej korespondencji polega m.in. na tym, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Jak pisze Czerni we wstępie: „Trwająca przez 65 lat korespondencja jest kapitalnym zapisem naszej współczesności – kroniką życia kulturalnego drugiej połowy XX wieku, nie tylko w Polsce”. Tak więc z jednej strony znajdziemy w niej relacje obu panów z podróży po Polsce i świecie, relacje z wystaw, pobytów w muzeach, dużo odniesień do literatury i sztuki, ale z drugiej strony – zobaczymy świat, który każdy z nas dobrze zna: blaski i cienie dnia codziennego, zmagania z wypaleniem zawodowym, błogosławione dla duszy kontakty z przyrodą i przyjaciółmi. I to wszystko okraszone dużą ilością rubasznej (Różewicz) czy bardziej subtelnej (Porębski) ironii i autoironii. To grube tomisko nie tylko da się przeczytać, ale zapewniam, że czyta się wyśmienicie.
[...]
Cała recenzja dostępna tutaj:
https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2024/Przewodnik-Katolicki-14-2024/kultura-i-czas-wolny/Czy-to-tylko-dodatek?fbclid=IwAR2VuRsFCJgqQX7WlvLvr6-Bp5gxUMaB_kgebc0hpyP0-vfiPWXCDNkeszA
Czy to tylko "dodatek"?
[...] Fenomen tej korespondencji polega m.in. na tym, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Jak pisze Czerni we wstępie: „Trwająca przez 65 lat korespondencja jest kapitalnym zapisem naszej współczesności – kroniką życia kulturalnego drugiej połowy XX wieku, nie tylko w Polsce”. Tak więc z jednej strony znajdziemy w niej relacje obu panów z...
Niepozorne okienka i szepty
[...] W "Spacerniaku" znajdujemy świat daleki od hałasu miasta, pełen wiejskich obrazów i zapachów. Pełen miłości do schorowanej, odchodzącej matki. Pełen bólu z niemożności zatrzymania bezlitośnie upływającego czasu. A jednak Ptaszyk próbuje go zatrzymać – w swoich poetyckich obrazach – i szuka szczelin, przez które można by dostrzec przeszłość.
Cała recenzja dostępna tutaj: https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2024/Przewodnik-Katolicki-10-2024/kultura-i-czas-wolny/Niepozorne-okienka-i-szepty
Niepozorne okienka i szepty
[...] W "Spacerniaku" znajdujemy świat daleki od hałasu miasta, pełen wiejskich obrazów i zapachów. Pełen miłości do schorowanej, odchodzącej matki. Pełen bólu z niemożności zatrzymania bezlitośnie upływającego czasu. A jednak Ptaszyk próbuje go zatrzymać – w swoich poetyckich obrazach – i szuka szczelin, przez które można by dostrzec...
Bardzo dobra biografia.
Bardzo dobra biografia.
Pokaż mimo to