-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant1
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński2
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-05-20
Fragment recenzji opublikowanej w Biuletynie Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie nr 3/2022:
"[...] Ewa Lubliner, czyli tak naprawdę Ewa Maria Slaska, nie tylko opowiedziała historię swojej rodziny, ale stworzyła wspaniałe dzieło literackie. Mój podziw dla niej jest podwójny. Z jednej strony jest to podziw dla ogromu pracy, jaką włożyła w poszukiwanie i weryfikowanie informacji o swoich przodkach, i to zarówno tych z XIX wieku, jak i najbliższych. Z drugiej strony – zachwyciła mnie sposobem, w jaki przekazała nam zdobytą wiedzę. Konstrukcja książki jest oparta na połączeniu kronikarskiego, rzetelnego zapisu z mnóstwem anegdot, odnośników do literatury, cytatów, dialogów, komentarzy autorki. Chciałoby się powiedzieć, że w Lublinerach życie kipi. I podobnie jak życie, Lublinerowie co chwilę nas zaskakują, tyle, że w przeciwieństwie do życia – zawsze pozytywnie. Inna sprawa, że przodkowie Slaskiej byli bardzo interesującymi osobowościami, zasłużonymi dla nauki i społeczeństwa polskiego, tak że biografia nie jednego z nich wystarczyłaby jako materiał na książkę. Nie mniej autorka nie miała łatwego zadania z opisaniem ich losów, bo jak stwierdziła jedna z jej ciotek - <<trudno jest pisać o rodzinie w rodzinie, w której wszyscy konfabulują>>."
Fragment recenzji opublikowanej w Biuletynie Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie nr 3/2022:
"[...] Ewa Lubliner, czyli tak naprawdę Ewa Maria Slaska, nie tylko opowiedziała historię swojej rodziny, ale stworzyła wspaniałe dzieło literackie. Mój podziw dla niej jest podwójny. Z jednej strony jest to podziw dla ogromu pracy, jaką włożyła w poszukiwanie i...
Drobiazgi Marii Duszki
[...]
Pod względem „zagęszczenia” treści poezja Marii Duszki przypomina mi poetykę Jerzego Hajdugi, księdza-poety z Drezdenka. Natomiast Józef Baran, którego nota znalazła się na okładce książki, porównuje tę poezję do poetyki Anny Świrszczyńskiej. Jednak w moim odczuciu te poetyki mają różne odcienie. Może łączy je podobna tematyka, ale język podmiotu lirycznego (dalej: pl) brzmi inaczej. W Wolności chmur pl mówi tonem łagodnym, w którym nie słyszę krzty oskarżenia, nawet gdy wraca do trudnych wydarzeń ze swojego życia, u Świrszczyńskiej ten ton jest ostrzejszy. Jest w głosie Marii Duszki wspomniane już na wstępie ciepło, poza tym: liryzm, subtelność, delikatność, kobiecość. Wiersze te nie brzmią jak rachunek sumienia serwowany sobie lub komuś innemu, ale są jak pieczęcie zamykające kolejne etapy życia, chociaż pożegnania przychodzą pl wyjątkowo trudno.
[...]
Całą recenzję znajdziecie tutaj: https://zlpinfo.eu/publikacje/krytyka-literacka/marii-duszki-jezyk-nazywania-rzeczy.html
Drobiazgi Marii Duszki
[...]
Pod względem „zagęszczenia” treści poezja Marii Duszki przypomina mi poetykę Jerzego Hajdugi, księdza-poety z Drezdenka. Natomiast Józef Baran, którego nota znalazła się na okładce książki, porównuje tę poezję do poetyki Anny Świrszczyńskiej. Jednak w moim odczuciu te poetyki mają różne odcienie. Może łączy je podobna tematyka, ale język...
Wspaniała.
Moją recenzję znajdziecie tutaj: https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2022/Przewodnik-Katolicki-39-2022/kultura-i-czas-wolny/Za-granica-jezyka
Wspaniała.
Moją recenzję znajdziecie tutaj: https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2022/Przewodnik-Katolicki-39-2022/kultura-i-czas-wolny/Za-granica-jezyka
Wciąż potrzebne świadectwo
Po lekturze książki Anny Dobrowolskiej "Byłem fotografem w Auschwitz. Prawdziwa historia Wilhelma Brassego" chciałoby się najlepiej zamilknąć. Nawet jeśli już wcześniej żyło się z jakąś wiedzą na temat obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau i wiele faktów podanych przez bohaterów książki było mi znanych, ta opowieść poraża szczegółowością makabrycznych opisów. Ta siła przekazu jest spotęgowana przez głównego narratora – bezpośredniego uczestnika tego piekła zgotowanego przez Hitlera i rzesze jego popleczników.
[...]
Cała recenzja jest dostępna tutaj: https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2022/Przewodnik-Katolicki-47-2022/kultura-i-czas-wolny/Wciaz-potrzebne-swiadectwo
mniej
Wciąż potrzebne świadectwo
Po lekturze książki Anny Dobrowolskiej "Byłem fotografem w Auschwitz. Prawdziwa historia Wilhelma Brassego" chciałoby się najlepiej zamilknąć. Nawet jeśli już wcześniej żyło się z jakąś wiedzą na temat obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau i wiele faktów podanych przez bohaterów książki było mi znanych, ta opowieść poraża szczegółowością...
O myśleniu słów kilka
[...] sam gatunek, jaki wybrał autor, nie jest łatwy, z czego doskonale zdaje sobie sprawę: „Opowiadanie jest bardzo trudną formą. Według mnie dużą trudniejszą niż powieść. Mnie jest łatwiej napisać powieść niż dobre opowiadanie” . I tu Bierut zyskuje mój szacunek, bo jeśli uznany autor wybiera formę, która jest dla niego wyzwaniem, a nie bezpiecznym kroczeniem utartą ścieżką, to znaczy, że szuka czegoś więcej niż tylko owego uznania. To znaczy, że jeszcze chce mu się ryzykować.
[...]
Fragment recenzji, która ukazała się w "Odrze" nr 9/2022.
O myśleniu słów kilka
[...] sam gatunek, jaki wybrał autor, nie jest łatwy, z czego doskonale zdaje sobie sprawę: „Opowiadanie jest bardzo trudną formą. Według mnie dużą trudniejszą niż powieść. Mnie jest łatwiej napisać powieść niż dobre opowiadanie” . I tu Bierut zyskuje mój szacunek, bo jeśli uznany autor wybiera formę, która jest dla niego wyzwaniem, a nie bezpiecznym...
Opowieści bez tabu
Anna Bikont w najnowszej książce Nigdy nie byłaś Żydówką. Sześć opowieści o dziewczynkach w ukryciu[1] ponownie podejmuje temat ocalałych z Holokaustu dzieci. Podczas wręczania jej nominacji do tegorocznej Nagrody Nike za poprzednią książkę Cena. W poszukiwaniu żydowskich dzieci po wojnie powiedziała, że będzie tak długo pisać, jak długo będą żyli ocalali. Można by wysnuć wniosek, że najgłębszy sens swojego pisarstwa widzi w dawaniu głosu właśnie im, ale to tylko część prawdy. W najnowszej książce równie mocno wybrzmiewa głos ofiar, kiedy opisuje szczegółowo okoliczności ich zamordowania, podaje imiona i nazwiska oprawców.
[...]
Cała recenzja tutaj: https://nowynapis.eu/czytelnia/pozycja-wydawnicza/opowiesci-bez-tabu
Opowieści bez tabu
Anna Bikont w najnowszej książce Nigdy nie byłaś Żydówką. Sześć opowieści o dziewczynkach w ukryciu[1] ponownie podejmuje temat ocalałych z Holokaustu dzieci. Podczas wręczania jej nominacji do tegorocznej Nagrody Nike za poprzednią książkę Cena. W poszukiwaniu żydowskich dzieci po wojnie powiedziała, że będzie tak długo pisać, jak długo będą żyli...
Poezja pisana czułym okiem reportera
[...] Krzysztof Mich jest dziennikarzem, dodajmy – z bogatym dorobkiem. Mógłby równie dobrze wybrać jakąś formę publicystyczną do opowiedzenia o „dzieciach wojny”, wybrał jednak lirykę. Uściślając – biały wiersz. Ale ponieważ to nie jest moje pierwsze zetknięcie z poezją Micha[2], mniej zaskakuje mnie wybór tej formy. Z drugiej strony nie powinnam się dziwić, skoro od lat noszę w sobie przekonanie, że pewne rzeczy można wyrazić tylko językiem poetyckim. Mam tu na myśli między innymi sprawy najtrudniejsze do udźwignięcia emocjonalnie, potrzebujące do ich wyrażenia innej konstrukcji niż okrągłe, poprawne gramatycznie zdania. A do nich bez wątpienia należy cierpienie dzieci.
[...]
Cała recenzja jest dostępna tutaj: https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-163/artykul/poezja-pisana-czulym-okiem-reportera
Poezja pisana czułym okiem reportera
[...] Krzysztof Mich jest dziennikarzem, dodajmy – z bogatym dorobkiem. Mógłby równie dobrze wybrać jakąś formę publicystyczną do opowiedzenia o „dzieciach wojny”, wybrał jednak lirykę. Uściślając – biały wiersz. Ale ponieważ to nie jest moje pierwsze zetknięcie z poezją Micha[2], mniej zaskakuje mnie wybór tej formy. Z drugiej strony...
Konsekwencja Bonowicza
[...] w nowym tomie Bonowicza obok niespiesznych, wręcz medytacyjnych opisów – widoku z okna na kobietę palącą papierosa na balkonie przeciwległej kamienicy czy uganiającego za ćmą kota Leona lub widoku pięknego jaśminu, który „nie aspiruje do doskonałości” (s. 12) – znajdziemy też wiersze z owym nerwem. Wcześniej nazywałam takie teksty „zaangażowanymi społecznie”, mając na myśli, że odnoszą się do burzliwych, aktualnych wydarzeń społeczno-politycznych.
[...]
Cała recenzja dostępna tutaj: https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-181/artykul/konsekwencja-bonowicza
Konsekwencja Bonowicza
[...] w nowym tomie Bonowicza obok niespiesznych, wręcz medytacyjnych opisów – widoku z okna na kobietę palącą papierosa na balkonie przeciwległej kamienicy czy uganiającego za ćmą kota Leona lub widoku pięknego jaśminu, który „nie aspiruje do doskonałości” (s. 12) – znajdziemy też wiersze z owym nerwem. Wcześniej nazywałam takie teksty...
O najnowszej książce Radosława Wiśniewskiego "Korniki gniewu"(2020/21) (Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi, Łódź 2021, ss. 190) można by powiedzieć, że jest uczciwa i się zamknąć. Ale jednak jest kilka powodów, by tego nie czynić, tj. ust nie zamykać. Po pierwsze, jak zauważył autor, w tym kraju „prawie nikt nie pisze już recenzji z książek z wierszami” (s. 165). I nawet jeśli teksty w "Kornikach gniewu" to raczej mieszanka epiki z poezją, to deficyt recenzji książek – szczególnie uczciwych, szczególnie wydawnictw niszowych (a jak wiadomo, głównie one wydają książki z wierszami autorów nieznanych) – jest faktycznie dojmujący w tym kraju. Po drugie, uczciwość autora („autora” w rozumieniu uniwersalnym, nie tego konkretnego) nie jest taką oczywistą oczywistością, jak kiedyś mnie się wydawało, więc gdy już zdarza się taki Wiśniewski i taka książka, zasługują na coś więcej niż jednozdaniową opinię. Po trzecie, uczciwość Wiśniewskiego-autora robi od lat bardzo dobrą robotę - demaskuje nie jedną otaczającą go / nas rzeczywistość - a każdą dobrą robotę należy docenić. Po czwarte, jeśli czytelnik-recenzent może ofiarować cokolwiek uczciwemu autorowi w zamian za świetnie spędzone chwile podczas lektury, to właśnie swoje uczciwe „trzy grosze”, czyli podzielenie się z innymi odbiorem jego książki (dodam, książki czytanej na głos mężowi, który omija z daleka poezję, a jednak tej wysłuchał z równą wesołością jak ogląda nagrania Janusza na YouTube). Poza tym nie chcę odbierać sobie czystej przyjemności wyłożenia owych „groszy”.
[...]
Całą recenzję możecie przeczytać na moim fanpejdżu: https://www.facebook.com/profile/100063619804615/search/?q=korniki%20gniewu
O najnowszej książce Radosława Wiśniewskiego "Korniki gniewu"(2020/21) (Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi, Łódź 2021, ss. 190) można by powiedzieć, że jest uczciwa i się zamknąć. Ale jednak jest kilka powodów, by tego nie czynić, tj. ust nie zamykać. Po pierwsze, jak zauważył autor, w tym kraju „prawie nikt nie pisze już recenzji z książek z wierszami” (s....
więcej mniej Pokaż mimo to
Moje największe odkrycie trwającego roku :)
Paradoksalnie, o tej książce najlepiej jest, jak najmniej mówić, żeby nie odbierać kolejnemu czytelnikowi przyjemności z odkrywania jej wielu tajników. Być może największą przyjemnością lektury "Płaczu..." nie jest odkrywanie odpowiedzi, co bycie zwodzonym przez autora. No i w końcu warto po nią sięgnąć dla poczucia jej klimatu - onirycznego, budowanego na granicy wielu światów, wielu głosów. Gorąco polecam.
Moja recenzja dostępna jest tutaj: https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-210/artykul/cwiczenia-z-samopoznania
Moje największe odkrycie trwającego roku :)
Paradoksalnie, o tej książce najlepiej jest, jak najmniej mówić, żeby nie odbierać kolejnemu czytelnikowi przyjemności z odkrywania jej wielu tajników. Być może największą przyjemnością lektury "Płaczu..." nie jest odkrywanie odpowiedzi, co bycie zwodzonym przez autora. No i w końcu warto po nią sięgnąć dla poczucia jej klimatu -...
Kiedy czas przegrywa z poezją
„Moi rodzice jako poeci zostali zapomniani, czas jest bezwzględny także dla sztuki” – to zdanie Tomasza Jastruna ze wstępu do "Albumu Rodzinnego". Wiersze i fotografie wydaje mi się kluczowym dla zrozumienia powodów powołania tej książki do życia. Jak sugeruje tytuł, zawiera ona fotografie rodziny Jastrunów oraz ich wiersze. Nawiązują one tematycznie do wydarzeń historycznych, które odcisnęły piętno na życiu Jastrunów, ale również do ich życia codziennego. Tym samym dostajemy skondensowany obraz epoki XX wieku, w której żyło troje bohaterów tej opowieści (Mieczysław Jastrun, Mieczysława Buczkówna i Tomasz Jastrun), jak i zostajemy zaproszeni do ich intymnego świata. Bo punktami stycznymi dróg życiowych tych trojga są nie tylko więzi rodzinne i dom, ale także literatura, z którą związali się zawodowo. W tym sensie rodzina Jastrunów stanowi swoisty ewenement w historii polskiej literatury. Niestety, chyba wciąż za mało zauważony przez współczesnych krytyków czy biografów. To właśnie owo niezauważenie/niedocenienie, przez autora "Albumu…" nazwane wręcz „zapomnieniem”, jest dla mnie główną motywacją do napisania tego tekstu.
[...]
Cała recenzja dostępna tutaj: https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-214/artykul/kiedy-czas-przegrywa-z-poezja
Kiedy czas przegrywa z poezją
„Moi rodzice jako poeci zostali zapomniani, czas jest bezwzględny także dla sztuki” – to zdanie Tomasza Jastruna ze wstępu do "Albumu Rodzinnego". Wiersze i fotografie wydaje mi się kluczowym dla zrozumienia powodów powołania tej książki do życia. Jak sugeruje tytuł, zawiera ona fotografie rodziny Jastrunów oraz ich wiersze. Nawiązują one...
Łzy w cyrku
Język Zośki Papużanki to największa siła jej najnowszej powieści "Żaden koniec". I zdaje się, że sama pisarka ma tego świadomość, dlatego ironizuje sobie z potencjalnych „skarg redaktorskich”, że opowieść o śmierci jest strasznie nudną opowieścią.
„Niczego innego nie potrafisz wymyślić? Uczysz ludzi słów, podkreślasz ołówkiem w tekście oryginalne metafory, kochasz się w ironii, wychowałeś się na Tacycie i songach Brechta, a tu taki banał, skąd wzięłaś taki banał, jak ci nie wstyd […]” (s. 911-92)
Nie, Papużance nie jest wstyd podjąć „banalny” temat śmierci i zagrać na nosie wszystkim redaktorom świata, na czele ze śmiercią.
[...]
Cała recenzja ukazała się w "Twórczości" nr 11/2023.
Łzy w cyrku
Język Zośki Papużanki to największa siła jej najnowszej powieści "Żaden koniec". I zdaje się, że sama pisarka ma tego świadomość, dlatego ironizuje sobie z potencjalnych „skarg redaktorskich”, że opowieść o śmierci jest strasznie nudną opowieścią.
„Niczego innego nie potrafisz wymyślić? Uczysz ludzi słów, podkreślasz ołówkiem w tekście oryginalne metafory,...
W fantasmagorycznej sieci
[...]
W "Ucieczce niedźwiedzicy" najbardziej mnie zachwyciła (tak, zachwyciła i głównym powodem napisania tego tekstu są zachwyt i niepokój, z jakimi książka mnie pozostawiła) konstrukcja. Być może dla stałych czytelników Bator nie jest ona niczym nowym, ale jako się przyznało do „winy zaniedbania” – nie należałam do nich, więc tylko z napisanych recenzji wysnuwam to podejrzenie. Czytelność zdań, ich prostota budowy na początku książki okazują się zwodnicze.
[....]
Cała recenzja dostępna tutaj: https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2023/Przewodnik-Katolicki-27-2023/kultura-i-czas-wolny/W-fantasmagorycznej-sieci
W fantasmagorycznej sieci
[...]
W "Ucieczce niedźwiedzicy" najbardziej mnie zachwyciła (tak, zachwyciła i głównym powodem napisania tego tekstu są zachwyt i niepokój, z jakimi książka mnie pozostawiła) konstrukcja. Być może dla stałych czytelników Bator nie jest ona niczym nowym, ale jako się przyznało do „winy zaniedbania” – nie należałam do nich, więc tylko z napisanych...
Co dostałem od Żydów?
Polska pełna jest żydowskich rzeczy. Porzuconych, wziętych pod opiekę, przywłaszczonych, przejętych, znalezionych i takich, które wciąż czekają na odkrycie. Kurzą się na strychach, zalegają w piwnicach, tkwią w podziemnych skrytkach lub na widoku w serwantkach za szybą. Pozornie przynależą do swojego miejsca” – tak pisze Patrycja Dołowy w prologu Skarbów. Czy jest to zatem kolejna książka o rzeczach, które opowiadają historie ludzi (ten rodzaj narracji jest znany polskiemu czytelnikowi, patrz: Wicha, Szatters)? Tylko częściowo. Przedmioty są w tle tej opowieści. Głównymi jej bohaterami, narratorami są tzw. poszukiwacze i strażnicy żydowskiej pamięci.
[...]
Cała recenzja dostępna tutaj: https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2022/Przewodnik-Katolicki-28-2022/kultura-i-czas-wolny/Co-dostalem-od-Zydow
Co dostałem od Żydów?
Polska pełna jest żydowskich rzeczy. Porzuconych, wziętych pod opiekę, przywłaszczonych, przejętych, znalezionych i takich, które wciąż czekają na odkrycie. Kurzą się na strychach, zalegają w piwnicach, tkwią w podziemnych skrytkach lub na widoku w serwantkach za szybą. Pozornie przynależą do swojego miejsca” – tak pisze Patrycja Dołowy w prologu...
Lekcja słuchania
Każda z tych opowieści niesie w sobie tak wielki ładunek emocji, cierpienia, tak dużą ilość opisów sytuacji granicznych, że trudno jest mieć do nich dystans. Może nie przybywa nam siwych włosów podczas lektury, ale czujemy, że Patrycja Dołowy nakłada na nas ciężar trudny do udźwignięcia. Każda z tych opowieści powierzonych autorce nadawałaby się na osobną książkę. A jednak ona zdecydowała się przedstawić je łącznie w jednej. Na pewno miała w tym jakiś cel. Jaki? Odpowiedź, że te historie łączy dramat żydowskich matek, decydujących się na rozstanie ze swoimi dziećmi, żeby je ocalić od zagłady, i dramat dzieci żydowskich, wychowanych przez inne kobiety niż ich biologiczne matki, jest odpowiedzią może najbardziej oczywistą, ale chyba najbardziej powierzchowną i w gruncie rzeczy niewyjaśniającą motywów, jakimi mogła kierować się Dołowy, wybierając taką formę ich przedstawienia.
[...]
Cała recenzja dostępna jest tutaj: https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2023/Przewodnik-Katolicki-46-2023/kultura-i-czas-wolny/Lekcja-sluchania
Lekcja słuchania
Każda z tych opowieści niesie w sobie tak wielki ładunek emocji, cierpienia, tak dużą ilość opisów sytuacji granicznych, że trudno jest mieć do nich dystans. Może nie przybywa nam siwych włosów podczas lektury, ale czujemy, że Patrycja Dołowy nakłada na nas ciężar trudny do udźwignięcia. Każda z tych opowieści powierzonych autorce nadawałaby się na osobną...
Niedokończone pałace i ich niedoskonali mieszkańcy
Są książki, do których na „dzień dobry” podchodzę przede wszystkim jak do intelektualnego wyzwania i z dużą dozą niepewności, czy cokolwiek z nich zrozumiem. Staram się jednak nadrabiać wszelkie braki w wiedzy uważnością lektury i empatią. Do takich książek należą książki Tomasza Teodorczyka w tym ostatnia "Mnemosyne / Lesmosyne" (Wydawnictwo Pasaże, Kraków 2023, ss. 218). Autor po raz kolejny serwuje nam dużą dawkę szczerości o ludziach, mechanizmach, które nami kierują. I jak to bywa ze szczerością, nie zawsze okazuje się ona przyjemna.
Cała recenzja tutaj: https://www.facebook.com/profile/100063619804615/search/?q=teodorczyk
Niedokończone pałace i ich niedoskonali mieszkańcy
Są książki, do których na „dzień dobry” podchodzę przede wszystkim jak do intelektualnego wyzwania i z dużą dozą niepewności, czy cokolwiek z nich zrozumiem. Staram się jednak nadrabiać wszelkie braki w wiedzy uważnością lektury i empatią. Do takich książek należą książki Tomasza Teodorczyka w tym ostatnia "Mnemosyne...
Cisza według Gryki
Kiedy czytam tom poezji Krzysztofa Gryki "Wąska środkowa linia" (Kraków 2022, ss. 102), myślę o Różewiczu. Z kilku powodów. Jestem ciekawa, co by powiedział na tak odważną formę, jaką Gryko przyjął dla wyrażenia tego, co chciał. Ale także dlatego, że wracają do mnie słowa Różewicza o ciszy w poezji. Czym był starszy, tym bardziej ją doceniał. I ja zaczęłam mieć tak samo. Przyznaję, przeoczyłam nieco wydanie tej książki, i dlatego dopiero teraz o niej piszę. Ale piszę też z małej irytacji, że nie tylko ja jej nie zauważyłam, a przede wszystkim krytycy literaccy. No i że nie otrzymała żadnej nagrody. Jak to jest możliwe? – pytam siebie i was.
[...]
Cała recenzja tutaj: https://pisarze.pl/2024/03/05/agnieszka-kostuch-cisza-wedlug-gryki/
Cisza według Gryki
Kiedy czytam tom poezji Krzysztofa Gryki "Wąska środkowa linia" (Kraków 2022, ss. 102), myślę o Różewiczu. Z kilku powodów. Jestem ciekawa, co by powiedział na tak odważną formę, jaką Gryko przyjął dla wyrażenia tego, co chciał. Ale także dlatego, że wracają do mnie słowa Różewicza o ciszy w poezji. Czym był starszy, tym bardziej ją doceniał. I ja...
Wbrew stereotypom i urazom
Najsilniejszą stroną książki "Lili Haber. Drugie pokolenie po Holokauście w Izraelu. Narodziny nowego narodu" Łukasza Tomasza Sroki jest w moim odczuciu jej koncepcja: ukazania losów powstania państwa Izrael w odniesieniu do historii rodziny jednej osoby. Zwraca na nią uwagę również Marian Turski w swojej przedmowie, trochę przewrotnie dodając: „miał profesor Sroka szczęście. Napotkał zwykłą kobietę, zwykłą, ponieważ mogłaby odwzorować wiele podobnych kobiet, które przybyły do Izraela w ramach «aliji» z różnych stron świata […] Ale zarazem Lili Haber jest człowiekiem niezwykłym”. Tak – w wyborze głównej bohaterki dopatruję się drugiego najważniejszego czynnika sukcesu tej książki („sukcesu” rozumianego z punktu widzenia literackiego).
Ale od razu muszę dodać, że oprócz „szczęścia” poznania Lili Haber, autor po prostu wykonał dobrą robotę. W sposób przystępny dla większości opowiedział zagmatwaną – dla wielu kontrowersyjną – historię walki o swoje państwo przez naród żydowski. Wyprzedzając obawy niektórych, dodam, że ton jego opowieści nie przybrał w żadnym miejscu tonu agitacji proizraelskiej. [...]
Pełna treść artykułu w "Przewodniku Katolickim" 21/2024, na stronie będzie dostępna bezpłatnie od 13.06.2024 tutaj:
https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2024/Przewodnik-Katolicki-21-2024/kultura-i-czas-wolny/Wbrew-stereotypom-i-urazom?fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTEAAR14sYTfSxMFPTcu4gw2eSnZKJ5E7RqWGEsGNuqp4WD1Vat6s2gjFqSfv9Y_aem_AbYvt1TbTJ3wMp1zqrgx1qQ-7nKzYV6Wi5vof9kQPCT197CH7sFdXCro12unH6jKCbnXKniuHm8wauvBt7ZRgHBe
Wbrew stereotypom i urazom
więcej Pokaż mimo toNajsilniejszą stroną książki "Lili Haber. Drugie pokolenie po Holokauście w Izraelu. Narodziny nowego narodu" Łukasza Tomasza Sroki jest w moim odczuciu jej koncepcja: ukazania losów powstania państwa Izrael w odniesieniu do historii rodziny jednej osoby. Zwraca na nią uwagę również Marian Turski w swojej przedmowie, trochę przewrotnie dodając:...