-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant1
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński2
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
Drobiazgi Marii Duszki
[...]
Pod względem „zagęszczenia” treści poezja Marii Duszki przypomina mi poetykę Jerzego Hajdugi, księdza-poety z Drezdenka. Natomiast Józef Baran, którego nota znalazła się na okładce książki, porównuje tę poezję do poetyki Anny Świrszczyńskiej. Jednak w moim odczuciu te poetyki mają różne odcienie. Może łączy je podobna tematyka, ale język podmiotu lirycznego (dalej: pl) brzmi inaczej. W Wolności chmur pl mówi tonem łagodnym, w którym nie słyszę krzty oskarżenia, nawet gdy wraca do trudnych wydarzeń ze swojego życia, u Świrszczyńskiej ten ton jest ostrzejszy. Jest w głosie Marii Duszki wspomniane już na wstępie ciepło, poza tym: liryzm, subtelność, delikatność, kobiecość. Wiersze te nie brzmią jak rachunek sumienia serwowany sobie lub komuś innemu, ale są jak pieczęcie zamykające kolejne etapy życia, chociaż pożegnania przychodzą pl wyjątkowo trudno.
[...]
Całą recenzję znajdziecie tutaj: https://zlpinfo.eu/publikacje/krytyka-literacka/marii-duszki-jezyk-nazywania-rzeczy.html
Drobiazgi Marii Duszki
[...]
Pod względem „zagęszczenia” treści poezja Marii Duszki przypomina mi poetykę Jerzego Hajdugi, księdza-poety z Drezdenka. Natomiast Józef Baran, którego nota znalazła się na okładce książki, porównuje tę poezję do poetyki Anny Świrszczyńskiej. Jednak w moim odczuciu te poetyki mają różne odcienie. Może łączy je podobna tematyka, ale język...
Wspaniała.
Moją recenzję znajdziecie tutaj: https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2022/Przewodnik-Katolicki-39-2022/kultura-i-czas-wolny/Za-granica-jezyka
Wspaniała.
Moją recenzję znajdziecie tutaj: https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2022/Przewodnik-Katolicki-39-2022/kultura-i-czas-wolny/Za-granica-jezyka
Poezja pisana czułym okiem reportera
[...] Krzysztof Mich jest dziennikarzem, dodajmy – z bogatym dorobkiem. Mógłby równie dobrze wybrać jakąś formę publicystyczną do opowiedzenia o „dzieciach wojny”, wybrał jednak lirykę. Uściślając – biały wiersz. Ale ponieważ to nie jest moje pierwsze zetknięcie z poezją Micha[2], mniej zaskakuje mnie wybór tej formy. Z drugiej strony nie powinnam się dziwić, skoro od lat noszę w sobie przekonanie, że pewne rzeczy można wyrazić tylko językiem poetyckim. Mam tu na myśli między innymi sprawy najtrudniejsze do udźwignięcia emocjonalnie, potrzebujące do ich wyrażenia innej konstrukcji niż okrągłe, poprawne gramatycznie zdania. A do nich bez wątpienia należy cierpienie dzieci.
[...]
Cała recenzja jest dostępna tutaj: https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-163/artykul/poezja-pisana-czulym-okiem-reportera
Poezja pisana czułym okiem reportera
[...] Krzysztof Mich jest dziennikarzem, dodajmy – z bogatym dorobkiem. Mógłby równie dobrze wybrać jakąś formę publicystyczną do opowiedzenia o „dzieciach wojny”, wybrał jednak lirykę. Uściślając – biały wiersz. Ale ponieważ to nie jest moje pierwsze zetknięcie z poezją Micha[2], mniej zaskakuje mnie wybór tej formy. Z drugiej strony...
Konsekwencja Bonowicza
[...] w nowym tomie Bonowicza obok niespiesznych, wręcz medytacyjnych opisów – widoku z okna na kobietę palącą papierosa na balkonie przeciwległej kamienicy czy uganiającego za ćmą kota Leona lub widoku pięknego jaśminu, który „nie aspiruje do doskonałości” (s. 12) – znajdziemy też wiersze z owym nerwem. Wcześniej nazywałam takie teksty „zaangażowanymi społecznie”, mając na myśli, że odnoszą się do burzliwych, aktualnych wydarzeń społeczno-politycznych.
[...]
Cała recenzja dostępna tutaj: https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-181/artykul/konsekwencja-bonowicza
Konsekwencja Bonowicza
[...] w nowym tomie Bonowicza obok niespiesznych, wręcz medytacyjnych opisów – widoku z okna na kobietę palącą papierosa na balkonie przeciwległej kamienicy czy uganiającego za ćmą kota Leona lub widoku pięknego jaśminu, który „nie aspiruje do doskonałości” (s. 12) – znajdziemy też wiersze z owym nerwem. Wcześniej nazywałam takie teksty...
O najnowszej książce Radosława Wiśniewskiego "Korniki gniewu"(2020/21) (Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi, Łódź 2021, ss. 190) można by powiedzieć, że jest uczciwa i się zamknąć. Ale jednak jest kilka powodów, by tego nie czynić, tj. ust nie zamykać. Po pierwsze, jak zauważył autor, w tym kraju „prawie nikt nie pisze już recenzji z książek z wierszami” (s. 165). I nawet jeśli teksty w "Kornikach gniewu" to raczej mieszanka epiki z poezją, to deficyt recenzji książek – szczególnie uczciwych, szczególnie wydawnictw niszowych (a jak wiadomo, głównie one wydają książki z wierszami autorów nieznanych) – jest faktycznie dojmujący w tym kraju. Po drugie, uczciwość autora („autora” w rozumieniu uniwersalnym, nie tego konkretnego) nie jest taką oczywistą oczywistością, jak kiedyś mnie się wydawało, więc gdy już zdarza się taki Wiśniewski i taka książka, zasługują na coś więcej niż jednozdaniową opinię. Po trzecie, uczciwość Wiśniewskiego-autora robi od lat bardzo dobrą robotę - demaskuje nie jedną otaczającą go / nas rzeczywistość - a każdą dobrą robotę należy docenić. Po czwarte, jeśli czytelnik-recenzent może ofiarować cokolwiek uczciwemu autorowi w zamian za świetnie spędzone chwile podczas lektury, to właśnie swoje uczciwe „trzy grosze”, czyli podzielenie się z innymi odbiorem jego książki (dodam, książki czytanej na głos mężowi, który omija z daleka poezję, a jednak tej wysłuchał z równą wesołością jak ogląda nagrania Janusza na YouTube). Poza tym nie chcę odbierać sobie czystej przyjemności wyłożenia owych „groszy”.
[...]
Całą recenzję możecie przeczytać na moim fanpejdżu: https://www.facebook.com/profile/100063619804615/search/?q=korniki%20gniewu
O najnowszej książce Radosława Wiśniewskiego "Korniki gniewu"(2020/21) (Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi, Łódź 2021, ss. 190) można by powiedzieć, że jest uczciwa i się zamknąć. Ale jednak jest kilka powodów, by tego nie czynić, tj. ust nie zamykać. Po pierwsze, jak zauważył autor, w tym kraju „prawie nikt nie pisze już recenzji z książek z wierszami” (s....
więcej mniej Pokaż mimo to
Kiedy czas przegrywa z poezją
„Moi rodzice jako poeci zostali zapomniani, czas jest bezwzględny także dla sztuki” – to zdanie Tomasza Jastruna ze wstępu do "Albumu Rodzinnego". Wiersze i fotografie wydaje mi się kluczowym dla zrozumienia powodów powołania tej książki do życia. Jak sugeruje tytuł, zawiera ona fotografie rodziny Jastrunów oraz ich wiersze. Nawiązują one tematycznie do wydarzeń historycznych, które odcisnęły piętno na życiu Jastrunów, ale również do ich życia codziennego. Tym samym dostajemy skondensowany obraz epoki XX wieku, w której żyło troje bohaterów tej opowieści (Mieczysław Jastrun, Mieczysława Buczkówna i Tomasz Jastrun), jak i zostajemy zaproszeni do ich intymnego świata. Bo punktami stycznymi dróg życiowych tych trojga są nie tylko więzi rodzinne i dom, ale także literatura, z którą związali się zawodowo. W tym sensie rodzina Jastrunów stanowi swoisty ewenement w historii polskiej literatury. Niestety, chyba wciąż za mało zauważony przez współczesnych krytyków czy biografów. To właśnie owo niezauważenie/niedocenienie, przez autora "Albumu…" nazwane wręcz „zapomnieniem”, jest dla mnie główną motywacją do napisania tego tekstu.
[...]
Cała recenzja dostępna tutaj: https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-214/artykul/kiedy-czas-przegrywa-z-poezja
Kiedy czas przegrywa z poezją
„Moi rodzice jako poeci zostali zapomniani, czas jest bezwzględny także dla sztuki” – to zdanie Tomasza Jastruna ze wstępu do "Albumu Rodzinnego". Wiersze i fotografie wydaje mi się kluczowym dla zrozumienia powodów powołania tej książki do życia. Jak sugeruje tytuł, zawiera ona fotografie rodziny Jastrunów oraz ich wiersze. Nawiązują one...
Cisza według Gryki
Kiedy czytam tom poezji Krzysztofa Gryki "Wąska środkowa linia" (Kraków 2022, ss. 102), myślę o Różewiczu. Z kilku powodów. Jestem ciekawa, co by powiedział na tak odważną formę, jaką Gryko przyjął dla wyrażenia tego, co chciał. Ale także dlatego, że wracają do mnie słowa Różewicza o ciszy w poezji. Czym był starszy, tym bardziej ją doceniał. I ja zaczęłam mieć tak samo. Przyznaję, przeoczyłam nieco wydanie tej książki, i dlatego dopiero teraz o niej piszę. Ale piszę też z małej irytacji, że nie tylko ja jej nie zauważyłam, a przede wszystkim krytycy literaccy. No i że nie otrzymała żadnej nagrody. Jak to jest możliwe? – pytam siebie i was.
[...]
Cała recenzja tutaj: https://pisarze.pl/2024/03/05/agnieszka-kostuch-cisza-wedlug-gryki/
Cisza według Gryki
Kiedy czytam tom poezji Krzysztofa Gryki "Wąska środkowa linia" (Kraków 2022, ss. 102), myślę o Różewiczu. Z kilku powodów. Jestem ciekawa, co by powiedział na tak odważną formę, jaką Gryko przyjął dla wyrażenia tego, co chciał. Ale także dlatego, że wracają do mnie słowa Różewicza o ciszy w poezji. Czym był starszy, tym bardziej ją doceniał. I ja...
Wszystkie grzechy Gryki
Po roku od ostatniej książki poetyckiej "Wąska środkowa linia" (2022) Krzysztof Gryko wraca do nas z nowymi wierszami w tomie Alibi. Wydał go, tak jak i poprzedni, własnym sumptem, tym razem przyjmując na tę okoliczność nazwę OFF-OCH. Wspominam o tym aspekcie ‒ może mało ważnym z punktu widzenia przeciętnego czytelnika – dlatego że od kilku lat śledzę twórczość Gryki i wiem, jak dotychczas cenił sobie wydawanie książek w tak zwanych dobrych wydawnictwach (czytaj: rozpoznawalnych). Przypuszczam, że dla większości przeciętnych czytelników wydanie książki w znanym wydawnictwie jest wciąż swojego rodzaju recenzją, potwierdzającą wartość literacką dzieła. Rodzi się zatem naturalne pytanie: co się stało, że Gryko zdecydował się na swoiste podważenie takiego myślenia? No chyba że ostatni wydawcy poezji Gryki – WBPICAK i PIW ‒ zmienili zdanie co do wartości jego wierszy. Ja po lekturze dwóch ostatnich tomów nie zmieniłam.
[...]
Cała recenzja tutaj: https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-246/artykul/wszystkie-grzechy-gryki
Wszystkie grzechy Gryki
Po roku od ostatniej książki poetyckiej "Wąska środkowa linia" (2022) Krzysztof Gryko wraca do nas z nowymi wierszami w tomie Alibi. Wydał go, tak jak i poprzedni, własnym sumptem, tym razem przyjmując na tę okoliczność nazwę OFF-OCH. Wspominam o tym aspekcie ‒ może mało ważnym z punktu widzenia przeciętnego czytelnika – dlatego że od kilku lat...
Niepozorne okienka i szepty
[...] W "Spacerniaku" znajdujemy świat daleki od hałasu miasta, pełen wiejskich obrazów i zapachów. Pełen miłości do schorowanej, odchodzącej matki. Pełen bólu z niemożności zatrzymania bezlitośnie upływającego czasu. A jednak Ptaszyk próbuje go zatrzymać – w swoich poetyckich obrazach – i szuka szczelin, przez które można by dostrzec przeszłość.
Cała recenzja dostępna tutaj: https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2024/Przewodnik-Katolicki-10-2024/kultura-i-czas-wolny/Niepozorne-okienka-i-szepty
Niepozorne okienka i szepty
[...] W "Spacerniaku" znajdujemy świat daleki od hałasu miasta, pełen wiejskich obrazów i zapachów. Pełen miłości do schorowanej, odchodzącej matki. Pełen bólu z niemożności zatrzymania bezlitośnie upływającego czasu. A jednak Ptaszyk próbuje go zatrzymać – w swoich poetyckich obrazach – i szuka szczelin, przez które można by dostrzec...
Czułość rzeczy martwych
[...] Przedmioty, to co pozostało po ludziach, też mogą opowiedzieć historie. Szczególnie jeśli są to opowieści tak tragiczne, że trudno wyrazić je słowami. [...]
Całą recenzję można przeczytać (bezpłatnie) na stronie "Przewodnika Katolickiego": https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2021/Przewodnik-Katolicki-40-2021/Kultura/Czulosc-rzeczy-martwych
Czułość rzeczy martwych
[...] Przedmioty, to co pozostało po ludziach, też mogą opowiedzieć historie. Szczególnie jeśli są to opowieści tak tragiczne, że trudno wyrazić je słowami. [...]
Całą recenzję można przeczytać (bezpłatnie) na stronie "Przewodnika Katolickiego":...
Idę z nimi
Polsko-hebrajski zbiór wierszy "Śladami" Krzysztofa Micha (2021) jest poetycką opowieścią o społeczności żydowskiej, zamieszkałej przed wojną na Podlasiu. Jak sam autor wyjawia we wstępie, wiersze te zrodziły się pod wpływem lektury książki Przez ruiny i zgliszcza Mordechaja Canina i wizyty poety w Tykocinie w 2019 r. [...]
Całość recenzji można przeczytać (bezpłatnie) na stronie "Przewodnika Katolickiego": https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2022/Przewodnik-Katolicki-4-2022/Kultura/Ide-z-nimi
Idę z nimi
Polsko-hebrajski zbiór wierszy "Śladami" Krzysztofa Micha (2021) jest poetycką opowieścią o społeczności żydowskiej, zamieszkałej przed wojną na Podlasiu. Jak sam autor wyjawia we wstępie, wiersze te zrodziły się pod wpływem lektury książki Przez ruiny i zgliszcza Mordechaja Canina i wizyty poety w Tykocinie w 2019 r. [...]
Całość recenzji można przeczytać...
2021-02-12
Kto zobaczy twoją twarz, żołnierzu?...
Borys Humeniuk swoimi "Wierszami z wojny" (K.I.T. Stowarzyszenie Żywych Poetów, Brzeg 2016, ss.120) zawiesił wysoko poprzeczkę. Najpierw przed sobą samym, później przed nami, jego czytelnikami. Podczas lektury tych tekstów towarzyszyło mi poczucie, że kiedyś już słyszałam ten gniewny ton kogoś, kto nie zgadza się na kłamstwa, również w samej poezji (sic!). Kto odziera rzeczywistość z tanich pocieszeń i rzuca nam jej białe kości. Odziera poezję z błyskotliwych metafor, pięknych epitetów i lirycznych scen pokazując za to jej nagi szkielet sensu. Po II wojnie światowej podobną postawę wobec świata i słowa przyjął Tadeusz Różewicz. Nie sądziłam, że kiedyś jeszcze doświadczę podobnych uczuć przy lekturze czyichś wierszy, jakich doświadczyłam przy pierwszych przeczytanych wierszach Różewicza, a jednak. W tekstach Humeniuka nie słychać żadnych fałszywych nut, na które tak bardzo wyczulił mnie właśnie Różewicz. Autor nazywa rzeczy po imieniu, na czele z wojną. Ale to, co najbardziej mnie zaskoczyło, to jego niezwykłe odczytanie poezji. [...]
Całość recenzji dostępna (już bezpłatnie) na stronie "Przewodnika Katolickiego": https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2022/Przewodnik-Katolicki-10-2022/Jestesmy-z-Wami/Kto-zobaczy-twoja-twarz-zolnierzu
Kto zobaczy twoją twarz, żołnierzu?...
Borys Humeniuk swoimi "Wierszami z wojny" (K.I.T. Stowarzyszenie Żywych Poetów, Brzeg 2016, ss.120) zawiesił wysoko poprzeczkę. Najpierw przed sobą samym, później przed nami, jego czytelnikami. Podczas lektury tych tekstów towarzyszyło mi poczucie, że kiedyś już słyszałam ten gniewny ton kogoś, kto nie zgadza się na kłamstwa, również...
Wojna nie tylko ludzi
Olaf Clemensen przedstawia w swojej książce wydarzenia, które rozegrały się na Ukrainie w 2014 r. Ale nie jest to opowieść reportera, tylko poety-malarza. Naszkicowane przez niego obrazy o wiele bardziej przybliżają nam charakter wojny w Donbasie i wojny w ogóle.
Całość recenzji dostępna (już bezpłatnie) na stronie "Przewodnika Katolickiego): https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2021/Przewodnik-Katolicki-12-2021/Kultura/Wojna-nie-tylko-ludzi
Wojna nie tylko ludzi
Olaf Clemensen przedstawia w swojej książce wydarzenia, które rozegrały się na Ukrainie w 2014 r. Ale nie jest to opowieść reportera, tylko poety-malarza. Naszkicowane przez niego obrazy o wiele bardziej przybliżają nam charakter wojny w Donbasie i wojny w ogóle.
Całość recenzji dostępna (już bezpłatnie) na stronie "Przewodnika Katolickiego):...
2019-07-25
Takich książek się nie recenzuje, bo nie sposób spojrzeć na nie chłodnym okiem krytyka – to była moja pierwsza myśl po lekturze tomu poezji "M+M" Dominiki Lewickiej-Klucznik.
Jakiś czas temu byłam na spotkaniu promującym tom M+M z udziałem autorki. Wtedy po raz pierwszy usłyszałam kilka tekstów, które zawiera. Usłyszałam też, że powstały podczas dwutygodniowego turnusu rehabilitacyjnego, w którym autorka uczestniczyła wraz z niepełnosprawnym synem. Na takie książki nie sposób spojrzeć chłodnym okiem krytyka, rozdzielając formę od treści, ważąc zalety i wady jednego i drugiego. A może raczej – ja nie potrafię oddzielić emocji od trzeźwego oglądu wartości literackiej. Dlatego po prostu opowiem o moim spotkaniu z tą książką, bo potrzebę opowiedzenia mam silną.
Całość recenzji dostępna tutaj: https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2022/Przewodnik-Katolicki17-2022/kultura-i-czas-wolny/Silna-poetka-z-Elblaga
Takich książek się nie recenzuje, bo nie sposób spojrzeć na nie chłodnym okiem krytyka – to była moja pierwsza myśl po lekturze tomu poezji "M+M" Dominiki Lewickiej-Klucznik.
Jakiś czas temu byłam na spotkaniu promującym tom M+M z udziałem autorki. Wtedy po raz pierwszy usłyszałam kilka tekstów, które zawiera. Usłyszałam też, że powstały podczas dwutygodniowego turnusu...
"Mamidło" jest wymagające, ale nie z powodu hermetyczności języka, tylko ciężaru treści. "Mamidło" jest czytelną opowieścią dla każdego, kto widzi dalej niż czubek własnego nosa i nie świętuje codziennie „końca świata”. Jest lekturą wymagającą emocjonalnie, co nie znaczy, że dołującą. Paradoksalnie, mimo że mówi o tak trudnych sprawach jak gwałt, choroba dziecka, bezpłodność czy adopcja, jest opowieścią konstruktywną. Przynajmniej w moim przypadku taką się okazała. Daje lekcję dojrzałej miłości.
Cała recenzja ukazała się w kwartalniku literacko-artystycznym "Afront" nr 3/2020.
"Mamidło" jest wymagające, ale nie z powodu hermetyczności języka, tylko ciężaru treści. "Mamidło" jest czytelną opowieścią dla każdego, kto widzi dalej niż czubek własnego nosa i nie świętuje codziennie „końca świata”. Jest lekturą wymagającą emocjonalnie, co nie znaczy, że dołującą. Paradoksalnie, mimo że mówi o tak trudnych sprawach jak gwałt, choroba dziecka,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ćwiczenia z kobiecej optyki
(...) moją uwagę przykuły trzy elementy tej książki. Pierwszą z nich był wybór takich a nie innych poetek i ich tomów. Co ważne (dla mnie), nie wszystkie nazwiska pochodzą z list nominowanych do głównych nagród literackich. Piszę to nie ze złośliwości i nie żebym coś miała do konkursów, ale dlatego, że zawężanie pola tylko do tych kręgów i kręgów znajomych krytyków-jurorów, nie satysfakcjonuje mnie. Więcej - czasami wręcz odstręcza. Na szczęście Karol Maliszewski dostrzega nie tylko „centra”, ale i „marginalia” życia literackiego. (...)
Czy zatem niestrudzony krytyk-poeta znajduje w swoich wysiłkach punkty styczne z omawianymi wierszami? Czy udaje mu się zrozumieć, odczuć – choćby częściowo – kobiecą wrażliwość? Myślę, że tak. I kto wie, czy nawet w stopniu większym niż sam siebie o to posądzał przed rozpoczęciem pracy nad tą książką. Bo kiedy zadaje (sobie, poetce, nam) pytanie: „A czego się szuka?” (w wierszach z t. "Droga do domu" Danuty Góralskiej-Nowak), odpowiada krótko i rzeczowo: „Przede wszystkim sensu”. Jako czytelnik płci żeńskiej miałam to samo odczucie. W tych wszystkich poetykach – bez względu na zastosowany język – ze „staroświeckimi” frazami czy wulgaryzmami – toczy się walka o sens: o jego indywidualne poczucie/przeświadczenie jak i nadanie lub uratowanie go. (...)
Cała recenzja ukazała się w "Twórczości" nr 12/2020.
Ćwiczenia z kobiecej optyki
(...) moją uwagę przykuły trzy elementy tej książki. Pierwszą z nich był wybór takich a nie innych poetek i ich tomów. Co ważne (dla mnie), nie wszystkie nazwiska pochodzą z list nominowanych do głównych nagród literackich. Piszę to nie ze złośliwości i nie żebym coś miała do konkursów, ale dlatego, że zawężanie pola tylko do tych kręgów i...
Z perspektywy gospodyni
Czekałam na nią długo. Nie czekałam sama. Czekało wielu znających Gabrysię z portali literackich i takich jak ja, którzy poznali jej teksty już po jej śmierci. I przyszła kilka dni temu. Dzięki człowiekowi, który walczy(ł) o niezapomnienie tej twórczości, o ponowne otwarcie do niej drzwi. I są. Teksty i drzwi z „plakietką”: Gabriela Lilianna Cabaj jeszcze nieba nie zamykaj. Teraz czekają na Twoją dłoń, którą je popchniesz. Za nimi wciąż żyje kobieta, która nadała „zwyczajności” nowy obraz.
Czuję się trochę bezradna stojąc przed wyzwaniem, jakim jest bez wątpienia próba zrecenzowania książki, która stanowi swoiste kompendium twórczości Gabrysi. Moje poczucie bezradności wypływa z dwóch powodów. Jednym jest obszerność tego dzieła, liczącego 406 stron i słusznie nazwanego przez Stanisława Nyczaja (w posłowiu) „księgą życia Gabrieli Lilianny Cabaj – zawierającą różne gatunki literackie: wiersze liryczne, a z prozy krótkie opowiadania, zapiski z lektur, felietony, refleksje”. W jaki sposób opowiedzieć o tej księdze w miarę zwartym tekście nie umniejszając jej bogactwa?
Drugim powodem mojej „recenzenckiej bezradności” jest bardzo osobisty, autobiograficzny charakter tych tekstów. Jak znaleźć do nich dystans, popatrzeć na nie chłodnym okiem krytyka? Może gdybym nie była - podobnie jak autorka książki - kobietą w średnim wieku, matką, gospodynią zaczynającą dzień od zmywania naczyń i kończącą go tym samym rytuałem, gdybym nie zachwycały mnie (wciąż) czyste notatniki, czekające na nowe dni, którymi je zapiszę, może wtedy wzbicie się na dystans nie byłoby trudne (raczej na pewno by nie było). Ale ponieważ recenzji nie pisze (jeszcze) cyborg, jakaś maszyna, ale pisze konkretny (jeszcze czujący) człowiek i ponieważ widzę sens recenzji tylko wtedy, gdy są szczere, więc trudno, będzie mniej profesjonalnie, za to osobiście. Napisane z perspektywy gospodyni domowej i matki, próbującej pisać też wiersze i znającej prowincję.
„jeżeli łamać się to nieotwarcie” - to wers jednego z pierwszych wierszy tego zbioru, wers wiersza pochodzącego z debiutanckiego tomu Gabrieli Cabaj "Przenikanie" (2012). Jego echo, rozwinięcie, potwierdzenie usłyszymy w jednym z ostatnich zapisków w "Dzienniku" poetki: „Nie chcę dodawać smutku temu światu.” ("Pozytyw dla sztuki", 16 marca 2016)
Zaczynam od niego, choć nie mam pewności, czy to dobry początek. Ale zważywszy „kontekst sytuacyjny” powstania tego drugiego zdania, czyli chorobę autorki, wydaje się, że trzeba to artystyczne wyznanie potraktować śmiertelnie poważnie. Ze względu na autobiografizm tej twórczości, wydaje się, że kluczową sprawą w jej odczytaniu, jest zrozumienie perspektywy, z której Cabaj do nas mówi. A do tego zrozumienia potrzebne jest zarówno poznanie jej kaszubskich korzeni, miejsca, które wybrała na swój drugi dom (chociaż znając jej teksty wolałabym użyć innego sformułowania - które wybrał dla niej los), jak również wsłuchanie się w to, co poetka mówi do nas między wersami, czego nie dopowiada. To ostatnie jest może najtrudniejsze, ale dla mnie stanowi największą wartość jej tekstów (być może też literacką). Na te niedopowiedzenia zwróciłam uwagę już w moim pierwszym szkicu o wierszach Gabrysi z jej debiutanckiego tomu, zawężając je do wspomnianych przez nią „drzazg wydłubywanych spod skóry”. One ukrywają się w wielu innych metaforach, a nawet w całych obrazach kreślonych przez poetkę. Określenie „ukrywają się” jest podwójnie zasadne. Bo nie chodzi tylko o trudność tkwiącą w budowie metafor, ale o zwodzenie nas przez samą ich autorkę. Dostajemy bowiem z jednej strony bardzo czytelne, piękne opisy miejsca, gdzie żyje, peany na cześć przyrody i wnuczki zwanej elfikiem, poruszające wyznania, że się wybrało właściwego człowieka na wspólną drogę życia (nawet jeśli to życie okazało się bardzo ciężkie, wymagając od nas przyspieszonego kursu z prowadzenia gospodarstwa rolnego, m.in. zabijania i patroszenia drobiu). Z drugiej zaś strony czytamy, że w tej Arkadii dopiero od niedawna coś ważnego się znalazło.
„u mnie dostatek, ponieważ przedkładam go nad samo narzucające się obowiązki (ja nic nie muszę!). A i dzień taki piękny; w niebieściutkim kolorze ani złamanej chmurki.
Na ławce pod wiśnią pierwszy trzmiel brzuchaty kwiatków u mnie szuka. Pieją koguty, górą turkawki, na dachu pliszka, której męża onegdaj z wiatrówki zatłukli.
Ścielą się dymy po ogrodach, na polu traktor, i to jest cud., że można tak wiosennie czekać Bóg wie na co (…) W stawie gęsi pluskają się z rozkoszą godną łabędzi, gdy właśnie Księga Szósta zaczyna się tak: - Oto wszystko, czego pragnąłem: niewielki kawał ziemi, ogród, źródło koło domu, a opodal mały lasek. To z Horacego.
I przydałoby się jeszcze coś nadto, coś ponad, lecz wtedy odzywa się ten uciążliwy, ten obcy, który mówi: - Wszystko co najważniejsze, jest w środku. I tylko ćmi.”
("Poważna satyra na jeden dzień wiosny")
Tym czymś „ponad”, tym odnalezionym dopełnieniem życia jest sztuka, literatura, pisanie, a także jakaś inna nieznana dotąd miłość. I to wszystko, co się znalazło, wypełniło – jednak – braki, które istniały w głównej bohaterce. Bo bez wątpienia mamy do czynienia z jedną wspólną wszystkim tekstom z tego zbioru bohaterką (wyjątkiem stanowi cykl powiastek z rozdziału Wieści). Inna sprawa, że mówi do nas głosem w różnej tonacji i nasileniu, a biorąc pod uwagę używane dialekty poniekąd różnymi językami. W wierszach jest to głos bardziej liryczny, chwilami zawieszany w próżni, nie tak stanowczy i pewny siebie jak ten, którym mówi do nas w większości tekstów prozatorskich. Redaktorzy książki nazwali tę jej część zawierającą prozę - „variami prozatorskimi”. Czasami słychać w tej prozie echo któregoś z wierszy, szczególnie w Dziennikach, jednak w moim odczuciu to są dwie różne narracje. W przypadku większości opowiadań-miniatur mam wrażenie jakby autorka siliła się na zdrowy dystans do rzeczywistości, zazwyczaj cholernie trudnej rzeczywistości. Więc przeplata w nich ironię z wesołkowatością. A jednak mnie te teksty nie rozbawiły. Szczególnie, że „drzazgi” mimowolnie (?) i tu wychodzą na zewnątrz.
„Pani psycholog pozwoliła sobie na sięganie w głąb naszego Ja. Testów było kilka. Sprawiały trudności, ponieważ te maski, za którymi jesteśmy na co dzień, zdążyły wtopić się w twarze, więc zdecydowałam się zajrzeć aż do brzucha.
W jednej króciutkiej chwili wyłożyłam na stół dwanaście metrów drżących, śliskich jelit, które zaczęły przelewać się przez ręce.
Na koniec pada pytanie:
- Z jakim uczuciem pani stąd wyjdzie?
Wyjdę stąd utwierdzona w tym, o czym mniej więcej wiedziałam.
Równo z tymi słowami moja biedna głowa zajęła się ogniem.
Opuściłam ją. Zawsze opuszczam głowę wtedy, gdy jestem zaskoczona albo zażenowana. Jednak słuchałam innych.
Maryla, jak zwykle, upierała się przy swoim. Ktoś drugi chyba nie zrozumiał pytania, a może to ja nie zrozumiałam odpowiedzi – nie wiem…
- A co pani czuje po testach?
- Bezradność – cicho powiedziała osoba siedząca za moimi plecami.
I ja ją poczułam, a tak jakoś rozpaczliwie, jakby nadeszła z innego wymiaru. Szarpnęła, ujmując w imadło moje trzewia, czy coś tam, co zaraz by mogło pęknąć i rozlać się; rozejść jak kręgi na wodzie, w którą wrzuca się kamień. Jak echo tego słowa, które dotąd było ukryte. Słony i wilgotny kurz drażniący oczy.
Nieco później zmienił się w wino, które ładnie piliśmy, śpiewając Latawce, dmuchawce, wiatr… oraz inne, wesołe melodie.”
("Karaoke")
Gdybym jednak miała zdobyć się na „dystans recenzenta”, oceniłabym, że największą wartością literacką tej książki jest rozpiętość, różnorodność narracji, ale prowadzonych z tej samej perspektywy ciężko pracującej na wsi kobiety, gospodyni domowej, matki, babci, kochającej ludzi, zwierzęta, drzewa, poezję. Śmiem twierdzić, że tak przedstawiana – opowiadana - rzeczywistość jest najbardziej wiarygodną z możliwych. Dlatego pomysł, żeby w jednej książce zderzyć tak różnie brzmiąco teksty jednej autorki ma uzasadnienie nie tylko ekonomiczne, ale przede wszystkim literackie. W tym miejscu warto złożyć słowa uznania za podjętą inicjatywę wydania niepublikowanych drukiem tekstów Gabrysi i za wykonaną pracę redakcyjną przez przyjaciół poetki: Leszka Lisieckiego, Joannę Rzodkiewicz-Nowocień i Rafała Nowocienia.
Wrócę jednak do tej drugiej – bardziej lirycznej narracji, która dominuje w wierszach i do której jest mi znacznie bliżej. Fraz, które chciałbym tu zacytować jest mnóstwo, no ale nawet ja – kochająca cytaty i dygresje – wiem, że nie można ich nadużywać w recenzji.
Wspomniałam już, że największą siłą tych wierszy – a ściślej części z nich – są niedopowiedzenia. Jednym z takich „niejasnych wierszy” jest wiersz "Drzewa jak ludzie dostępują raju".
można cierpliwie czekać na otwarcie tajemnej
furtki do ogrodu
można cierpliwie wypatrywać słuchając pogłosu
można stać przy kamieniu z kamieniem być jedno
można siebie rozszczepiać wzdłuż lub w poprzek
drogi
dla zabicia czegoś na wzór ostatecznego czasu
można nie być chwilowo można prawie już nie żyć
by z chwilą otwarcia skoczyć na równe nogi
tylko ręce trzeba mocno przycisnąć do piersi
żeby nie spłoszył się ten drewniany ptak
uwięziony
w żywicy serca
To trochę pobrzmiewa echem wiersza Wisławy Szymborskiej "Rozmowa z kamieniem", prawda? I na tym kończy się moje skojarzenie (na całe szczęście, oczywiście). Bo już konstrukcja wiersza jest zupełnie inna od tego Szymborskiej, a treść mniej oczywista. A gdy jeszcze na to nałoży się to wszystko, co się przeczytało w „variach prozatorskich”, to człowiek staje skonfundowany i pyta się: co jest? Gdzie podziała się sielska zagroda i gdzie szczęśliwa czytelniczka Horacego? A przecież już wcześniej zdradziłam, że główna bohaterka tej poetycko-prozatorskiej opowieści jest jedna. Czasami jednak Arkadia się sypie, wtedy zajmuje się jej odbudowywaniem jak w wierszu "Rujnowanie".
Nocą gdy ciemno
widzę światło co przebija ścianę
unosi ścianę rzuca ścianą
o ścianę i z betonu
z cegieł rozsypanych
wyrzuconych na zewnątrz
zbieram fragmenty odłamki tynku
płaty zeschłej farby zlepiam
składam by od nowa budować
Potem patrzę na światło
nowej ściany żeby zasnąć
Skąd to światło białe
skąd to światło
To jeden z tych wierszy w duchu Różewiczowskim, które najbardziej lubię z całego zbioru. Warto w tym miejscu przypomnieć wypowiedź Tadeusza Różewicza z 2006 roku, czyli już jako bardzo dojrzałego Twórcy, na temat poezji:
„Wiersz jest zjawiskiem częstym, poezja jest zjawiskiem rzadkim… poezja, która w przeciwieństwie do wiersza, nie ma początku i końca. (…) Poezja <<w ruchu>> ku niewiadomemu ma jeszcze sens. Utwory pełne filozofii, <<smaku>>, <<mądrości>>, <<głębi>> to często porcelana…”
Nie wiem, czy Gabrysia znała tę akurat wypowiedź Mistrza, ale o tym, że Go czytała – namiętnie - wiemy z jej tekstów. I myślę, że była pojętną uczennicą. Mam nadzieję, że już nie raz siedzieli razem na „niebieskiej ławce”. On – „niewierzący”, ona – ośmielająca się za życia pisać o Bogu niepoważne powiastki. Może szepczą razem modlitwę (parafrazę zdania z dziennika Gabrysi): „Błogosławiony czas, w którym nauczyliśmy się czytać”.
Błogosławiony…
Czytajcie Gabrysię!
(recenzja ukazała się w kwartalniku literackim "ReWiry" nr 3/2020")
Z perspektywy gospodyni
Czekałam na nią długo. Nie czekałam sama. Czekało wielu znających Gabrysię z portali literackich i takich jak ja, którzy poznali jej teksty już po jej śmierci. I przyszła kilka dni temu. Dzięki człowiekowi, który walczy(ł) o niezapomnienie tej twórczości, o ponowne otwarcie do niej drzwi. I są. Teksty i drzwi z „plakietką”: Gabriela Lilianna Cabaj...
"Kawiarnia przy St James’s Wrena w porze lunchu" jako tom poezji nie wyróżnia spośród wielu innych – dobrych – książek poetyckich. Ale akurat ja nigdy nie przekładałam oryginalności – formy czy treści – nad to, co w poezji cenię najbardziej, czyli nad wiarygodność autora, jego autentyzm. Annie Błasiak-poetce uwierzyłam od jej pierwszego usłyszanego wiersza. Myślę, że to bardzo dużo.
Cała recenzja tu: https://pisarze.pl/2021/02/23/agnieszka-kostuch-glos-emigrantki/
"Kawiarnia przy St James’s Wrena w porze lunchu" jako tom poezji nie wyróżnia spośród wielu innych – dobrych – książek poetyckich. Ale akurat ja nigdy nie przekładałam oryginalności – formy czy treści – nad to, co w poezji cenię najbardziej, czyli nad wiarygodność autora, jego autentyzm. Annie Błasiak-poetce uwierzyłam od jej pierwszego usłyszanego wiersza. Myślę, że to...
więcej mniej Pokaż mimo to
Bardzo ciekawy debiut.
To fragment mojej recenzji, która ukazała się w "Migotaniach" nr nr 2 (75) 2022:
"[...] Coraz częściej spotykam się z gorzką konstatacją, że <<w literaturze już wszystko było>>, i z rodzącym się pytaniem o sens tworzenia nowych utworów, w tym poetyckich. Być może właśnie w neologizmach tkwi - częściowa – odpowiedź i nadzieja na nową poezję. Ale mnie najbardziej urzeka w "Niskim obrocie" nie odwaga autora szukania nowej formy, jego kreatywność, a subtelność. Nie znajdziemy w nim wulgaryzmów, krzyków, rewolucyjnych haseł. Podmiot liryczny jest samotnikiem, który nie wtyka nosa w nieswoje sprawy. W tym jego świecie czytelnik czuje się zaskakująco dobrze. Chciałoby się powiedzieć, że wreszcie nikt nic od niego (czytelnika) nie chce. Nie nawraca go na jedynie słuszne poglądy, nie wytyka mu braku wrażliwości. Staje tylko w roli obserwatora czyjejś wędrówki. A ten, który wędruje, nie sili się, żeby zrobić na kimkolwiek wrażenie.
[...]."
Bardzo ciekawy debiut.
więcej Pokaż mimo toTo fragment mojej recenzji, która ukazała się w "Migotaniach" nr nr 2 (75) 2022:
"[...] Coraz częściej spotykam się z gorzką konstatacją, że <<w literaturze już wszystko było>>, i z rodzącym się pytaniem o sens tworzenia nowych utworów, w tym poetyckich. Być może właśnie w neologizmach tkwi - częściowa – odpowiedź i nadzieja na nową poezję. Ale mnie...