Najnowsze artykuły
Artykuły
Zwyciężczyni Bookera ścigana przez indyjski rząd. W tle kontrowersyjne prawo antyterrorystyczneKonrad Wrzesiński3Artykuły
Sherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1Artykuły
Dostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3Artykuły
Magda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Wiesława Ptaszyk
![Wiesława Ptaszyk](https://s.lubimyczytac.pl/upload/authors/182933/748977-140x200.jpg)
Źródło: okładka
3
9,6/10
Pisze książki: poezja
Urodzona: 09.10.1961
Urodziła się w 1961r. w Grodzisku Wlkp. Z wykształcenia historyczka. Od 2016 r. związana z Forum Literackim Ogród Ciszy; swoje wiersze publikowała w kilku antologiach. Wydała trzy zbiory wierszy: "Gdzie powraca moje słowo"(2019) – tomik nominowany do ORFEUSZA – Nagrody Poetyckiej im. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego za najlepszą poetycką książkę roku 2020, "Przenikanie" ( 2021) i "Spacerniak" ( 2023). Pasjonuje się fotografiką i genealogią. Napisała książkę o swoich przodkach po mieczu pt. "Jaśki". Wspomnienia o rodzinie Przybylskich z Bukowca ( 2020). Należy do Związku Pisarzy ze Wsi. Swoje utwory zamieszcza również w antologiach opowiadań Związku oraz w periodyku „Pole”. Mieszka w Nowym Tomyślu.http://wieslawaptaszyk.wordpress.com
9,6/10średnia ocena książek autora
6 przeczytało książki autora
0 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autora![Agnieszka Kostuch - awatar](https://s.lubimyczytac.pl/upload/avatars/586286/428788-32x32.jpg)
Sprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Przenikanie Wiesława Ptaszyk ![Przenikanie](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/5003000/5003060/961414-352x500.jpg)
9,5
![Przenikanie](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/5003000/5003060/961414-352x500.jpg)
O najlepszych książkach pisze się najtrudniej. Tak czuję, gdy oto mam potrzebę zwrócenia uwagi na tom Przenikanie. Jestem oczarowana i ogromnie poruszona lekturą wierszy Wiesławy Ptaszyk.
W Przenikaniu kobiecy podmiot przemierza czas. W krótkich lirycznych pocztówkach z przeszłości wskrzesza minione obrazy, ówczesnych ludzi, ducha tamtych czasów. Z jednej strony to przeglądanie się we własnym rodowodzie – przecież „prababcia Wiktoria”, babcia Julka czy Antoni to postaci z intymnej historii podmiotu. Jednak mamy tu także aspekt uniwersalny, który pozwala każdemu czytelnikowi poczuć tę opowieść, porównać do własnej, poszukać punktów stycznych i wspólnie przeżyć pewne sprawy.
Rozpoczynamy tę wędrówkę od „doliny Mogilnicy”, gdzie „pamięć pokoleń” mości się między „porosłymi trawą szynami” i „zardzewiałym mostem”. I tak, krok w krok za bohaterami Przenikania podążamy w głąb pamięci. A ona rysuje nam obrazy tak sugestywne, że wierzymy, iż jesteśmy tu i teraz, a nie w żadnej przeszłości. Przecież to właśnie w tej chwili, tuż obok, mija nas Antoni w białej marynarce i z melonikiem na głowie. I my, za podszeptem podmiotu nie możemy się na patrzeć na ten niecodzienny wizerunek.
Po kilkunastu przeczytanych wierszach orientujemy się, że z uwagą, a nawet i ogromnym zaangażowaniem, przysłuchujemy się, gdy podmiot mówi do siebie i swoich bliskich z przeszłości. Czujemy się wzywani do odpowiedzi, ale to nie my mamy mówić. Naszym zadaniem jest czuć.
Do głębi porusza mnie pisanie Wiesławy Ptaszyk. Ten sposób komunikowania się z czytelnikiem mocno na mnie oddziałuje. Wyczuwam tu emocje podmiotu i bohaterów wierszy, czuję ciężar ich doświadczeń, rozpacz czy bezsilność. Przepełnia mnie radość, gdy Antoni wyrusza w comiesięczną podróż i tym samym „z furtką otwiera niebo” dzieciom.
Jest między stronami Przenikania powiew atmosfery tego, co minione. Wyobrażam sobie to jak zapach starego domu, jak uporczywą myśl, że w każdym miejscu działa się już jakaś historia. Wiesława Ptaszyk dopuszcza nas do takich przestrzeni i opowiada, co spot(y)kało dawnych mieszkańców. Świat z tych wierszy budzi sentyment, ale i wytwarza nowe doznania. Wabi swoją zwyczajnością i niezwykłością w jednym.
Można napisać, że te wiersze są jak liryczne gawędy, przy czym podkreślam tu poetycki charakter opisywania zjawisk, osób, miejsc i czasu. Jestem zafascynowana światem i bohaterami z tego zbioru. Czuję się w tej przestrzeni z jednej strony bardzo komfortowo, jak u siebie, z drugiej zaś – jestem stale poruszona nowymi odkryciami, wyjawianymi prawdami. Najmocniej wpływają na sferę wrażliwości, rzecz jasna, ludzkie krzywdy – szczególnie tych bezbronnych.
A w poezji Ptaszyk, jak w życiu – to, co dobre i magiczne przeplata się z bólem oraz trwogą. Dziecięcą ciekawość świata przesłania wybrakowany krajobraz (po)wojenny. Wspomnienia dziewięciolatki nachodzą na wyznania staruszki.
Piękna książka. Wyjątkowe wiersze. Do tego zdjęcia. Stare, czarno-białe, pokazujące twarze i sylwetki tych, którzy na zawsze zostali między stronami Przenikania.
gdzie powraca moje słowo Wiesława Ptaszyk ![gdzie powraca moje słowo](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4894000/4894467/748911-352x500.jpg)
9,2
![gdzie powraca moje słowo](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4894000/4894467/748911-352x500.jpg)
Jestem otwarta na każdy rodzaj twórczości, poezji, dlatego przyjmuję z wdzięcznością każdy zbiór wierszy, nawet nie mając najmniejszego wyobrażenia o tym, jak autor pisze. Ostatnio zostałam obdarowana tomikiem „gdzie powraca moje słowo” Wiesławy Ptaszyk (Lublin 2019). Jednak nie spodziewałam się aż tak bliskiego spotkania z autorką i jej wierszami. I nie chodzi tylko o poruszaną przez nią tematykę, czyli świat wsi, który zapamiętała z dzieciństwa, ale również o język, którym opowiada o tym utraconym świecie. Utraconym nie tylko przez nią, ale w ogóle zaginionym jak mityczna Atlantyda. O tym, że autorka jest świadoma czynionego przez siebie zabiegu mitologizacji miejsca, w którym się wychowała, świadczy pierwszy wiersz w tomie "axis mundi".
„jest takie miejsce / na górce pod lasem / naprzeciw ceglanej ściany // tam wraca każde słowo”
Czym jest tytułowe axis mundi?
„Axis mundi (z łac. <oś kosmiczna>, <oś świata>) – idea środka świata, uważanego za stabilny element Wszechświata. Według wierzeń na osi następuje zatrzymanie czasu, przez co możliwy jest pełny kontakt zarówno z przeszłością, jak i przyszłością. Stanowić miało miejsce najświętsze z najświętszych. W wielu kulturach stanowiło podstawową koncepcję kosmogonii, kreacji Kosmosu, biogenezy a nawet antropogenezy – zazwyczaj wierzono, że od Axis mundi rozpoczęło się stwarzanie świata.”
(https://pl.wikipedia.org/wiki/Axis_mundi)
To piękne określenie mogłoby być równie dobrze tytułem całego tomiku. Oczywiście pod względem znaczeniowym jest, ale autorka wybrała język polski zamiast łaciny, co jak sądzę wynika z potrzeby bycia dobrze zrozumianą (również przez tych, którzy łaciny nie znają i nie posiadają internetu). To przedkładanie czytelności nad oryginalność jest jedną z dominujących cech jej poezji. Lektura tego tomiku przypominała picie krystalicznie czystej wody ze źródła. Zero „zanieczyszczeń” typu wulgaryzmy, narzekania na życie, oskarżania i żale do całego świata. Za to wiele pięknie odmalowanych obrazów wsi, rodziny, domu, przyrody.
„nasłuchują odgłosu / kroków na śniegu // przygasa ogień w piecu / kto odważy się wyjrzeć za próg / to tylko mysz wiatr gałęzie // po ścianach przemknęło światło / sarna łabędź pajacyk / w teatrzyku cieni // majaczą / kontury strzechy // dzieci zasnęły przytulone do siebie”
(„bliskość”)
Ale najbardziej wzruszyły mnie portrety matki. Mogłabym napisać „matki podmiotu lirycznego”, ale po co? Skoro tom jest wyraźnie autobiograficzny i nie mam wątpliwości, że są to obrazy matki autorki.
„nie trwoniła energii / na przytulanie dzieci // trzeba przebić się przez zaspy / po wodę po chleb i okopconej lampie / przywrócić jasność // sprawne ręce mieszają polewkę / na środku stołu naznaczony / krzyżem bochenek // pora budzić dzieci . nie będzie tkliwych pożegnań / z kromką na drogę wybiegną z domu”
(„przetrwać”)
Zadziwiła mnie trafność doboru tytułu. Starczy za cały komentarz-usprawiedliwienie dla „nietkliwości” bohaterki wiersza. Zresztą tytuły innych wierszy są dobrane nie mniej trafnie.
Wiersze w tomie "gdzie powraca moje słowo" przypominają haftowane makatki, które podobnie jak wiele atrybutów wspomnianego przez autorkę domu, zniknęły z większości współczesnych domostw (chciałoby się dodać - i z poezji). Prostota tych wierszy, ich przejrzystość w moim odczuciu stanowi o ich pięknie i sile przekazu. Są takie jak opisywany przez nie świat – czyste. Nic dziwnego, że autorka wraca do tamtego świata, próbuje go zrekonstruować słowami, skoro był to świat życiodajny, z jasnymi zasadami.
„kiedy chce mi się bardzo pić / wracam do blaszanej bańki / ze zbożową kawą // znajduję cień / pod rozłożystą olchą / o kilkoma łykami gaszę pragnienie // tu nie ma drugiego dna”
(„kanka”)
Mimo mitologizacji tego świata i podkreślenia głównie jego zalet, autorka maluje na nim też ciemniejsze smugi, oddające różne strachy dzieci przed wojną (po wojnie) i niespełnione marzenia. Ale robi to w sposób nader delikatny, nie tonem oskarżycielskim.
„dom stał tak blisko lasu / że podczas burzy odliczaliśmy / sekundy od błyskawicy do gromu // najstarsza siostra przy świecy / czytała modlitwę // i wtedy mama wspominała / okupacyjną noc gdy nagle / księżyc zaświecił w okno / a babcia krzyknęła / już przyszli // dzieci na kolanach / ściskały plecaki”
(„w gotowości”)
„przez szpary desek / wpadało sierpniowe światło / z drobinkami kurzu // sprawnie sortowane szyszki / i marzenia ginęły / w przepastnych koszach // nawet te o szmaciance / kwitowano uśmiechem // w dłoniach cierpki zapach”
(„z chmielobrania”)
W każdym z wierszy tego tomu odnajduję kawałek swojego utraconego raju, który doświadczyłam na wsi moich Dziadków. Dlatego tak są mi bliskie i nie będę rozprawiała o pięknych porównaniach, metaforach i puentach, których w nich nie brak. Wolę zacytować fragment „Dziennika końca świata" Wojciecha Bonowicza, który cudownie koreluje z tym tomem.
„Dzieci powinny wychowywać się na wsi. Najlepiej na takiej wsi, jaką pamiętam z dzieciństwa, czyli wsi lata i wczesnej jesieni. Małe dziecko powinno wchodzić w owocujący sad, wdychać zapach krów i rozcierać w palach kwiaty dziurawca. Powinno chodzić boso po trawie i obrośniętych kamieniach w strumieniu. Nieco większe powinno wspinać się na drzewa, chodzić po gorący chleb do piekarni i kręcić kołem przy siekaniu pokrzyw dla świń. Kto w dzieciństwie nauczy się z czułością zwracać do zwierząt, nigdy nie będzie okrutny."
Dalej też jest smacznie i pachnąco, ale doczytajcie sami, wszak namawiałam do tej lektury niedawno.
Jedną z pasji Wiesławy Ptaszyk jest fotografia, dlatego nie dziwi obecność w książce fotografii jej autorstwa. Stanowią piękne, harmonijne dopełnienie do wierszy. Ale tomik otwiera reprodukcja czarno-białej fotografii, na której uwieczniona została dziewczyna (najstarsza siostra autorki) z pięciorgiem dzieci na tle szczerego (!) pola. To im - siostrom i braciom - poetka zadedykowała swój debiutancki tom.
Na koniec przytoczę dwie frazy, którymi poetka już kompletnie zdobyła moje serce. Cały czas w kontekście utraconego raju, chociaż chyba nie do końca utraconego przez autorkę.
„zaświaty były w nas” („dawniej”)
„nie wiem / czy kiedykolwiek stąd wyjechałam” („w dawnej parafii”)
Czekam na kolejne światy opisane przez Wiesławę Ptaszyk. A biorąc pod uwagę, że jedną z jej pasji są podróże, mogę liczyć na wiele.
Agnieszka Sroczyńska