-
Artykuły
„Shrek 5”, nowy „Egzorcysta”, powrót Avengersów, a także ekranizacje Kinga, Dahla i Hernana DiazaKonrad Wrzesiński5 -
Artykuły
„Wyluzuj, kobieto“ Katarzyny Grocholi: zadaj autorce pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać32 -
Artykuły
„Herbaciany sztorm”: herbatka z wampiramiSonia Miniewicz2 -
Artykuły
Wakacyjne „Książki. Magazyn do Czytania”. Co w nowym numerze?Konrad Wrzesiński11
Biblioteczka
2021-03-31
2019-10-25
2019-10-21
2019-10-18
2019-10-13
2018-03-15
2018-03-04
Chyba każdemu z nas zdarza się czasem całkowicie zatracić w czytanej książce. Wyobrażamy sobie wtedy siebie żyjących w przedstawionym świecie, marzymy by przeżyć niezwykłą przygodę, wielką miłość lub by poznać jakiegoś charyzmatycznego bohatera. Gdy książka się kończy, przez chwilę czujemy się otumanieni, lecz zaraz trzeba wrócić prawdziwego świata i zająć się codziennymi obowiązkami. „Pani Bovary” jest opowieścią o kobiecie, która nie potrafiła tego zrobić. Tak mocno zatracała się w czytanych książkach, że w jej głowie zatarła się granica między światem realnym a fikcyjnym. Ponad wszystko pragnęła, by jej życie wyglądało, jak w romantycznych powieściach. Marzyła o luksusowym życiu, idealnej miłości i doskonałym mężczyźnie. Wszystko to sprawiało, że czuła się znudzona i rozczarowana tym, co tworzyło jej świat: małżeństwem, macierzyństwem, stanem majątkowym i pozycją społeczną. Ciągle czuła się niezaspokojona i sfrustrowana. Pragnęła od życia coraz więcej, nigdy jednak osiągając pełnej satysfakcji.
Mój stosunek do głównej bohaterki bardzo się zmieniał wraz z rozwojem tej historii. Początkowo żywiłam wobec niej ciepłe uczucia. Wydawała się być niespełnioną marzycielką, którą (może niezbyt trafnie) porównywałam do mojej ulubionej Ani z Zielonego Wzgórza. Jednakże Ani Shirley w pewnym momencie dorosła i zamiast marzyć o nieistniejącym ideale zrozumiała, że kocha przyjaciela z dzieciństwa, a później była wspaniałą żoną i matką. Emma Bovary nie dorosła nigdy. Skupiała się jedynie na swoim nieszczęściu, nie potrafiąc dostrzec żadnych pozytywnych cech swojego męża. Była tylko, coraz bardziej rozczarowana tym, że w niczym, nie przypominał książkowych bohaterów. Wtedy zaczęłam postrzegać ją jako postać tragiczną, ofiarę czasów, w których przyszło jej żyć, gdy największą aspiracją kobiety było dobrze wyjść za mąż i spełniać powinności wobec męża. Nie liczyły się osobiste pragnienia, marzenia, ani szczęście kobiety, a nieudanych związków nie można było rozwiązać bez wzbudzania skandalu. Później jednak postać Emmy stopniowo stawała się dla mnie coraz trudniejsza do zniesienia. Okazała się być skrajną egoistką, obłudnicą, hipokrytką i złą matką. Poszukując szczęścia i wygody dopuszczała się czynów, które uznałam za niedopuszczalne. W którymś momencie musiałam sobie zrobić kilkudniową przerwę od tej historii, by później mozolnie ją dokończyć.
„Pani Bovary” jest opowieścią o upadku kobiety, która wcale nie musiała tak skończyć. Miałam wrażenie, że sama zatracała się w swoim nieszczęściu, czerpiąc z tego jakąś chorą satysfakcję. Autor wykazał się naprawdę ogromną przenikliwością ukazując tak skomplikowaną postać kobiecą. Zastanawiało mnie wręcz czy inspiracją była dla niego prawdziwa osoba czy raczej uważał, że wszystkie kobiety są równie próżne, obłudne i niezrównoważone, jak pani Bovary. Patrząc na jego styl pisania, skłaniałabym się chyba ku tej drugiej opcji.
Cała historia była dla mnie dosyć nierówna. Niektóre fragmenty były wciągające, inne nużące lub nawet irytujące. Zdecydowanie za dużo tu opisów, a za mało dialogów. Ponadto moja sympatia do bohaterów malała wraz z rozwojem historii. Jednakże uważam, że należy docenić kunszt autora, który stworzył naprawdę dopracowaną powieść, zarówno pod kontem psychologicznym, jak i społecznym. Myślę, że sporym ryzykiem było uczynienie głównej bohaterki postacią negatywną, a jednak „Pani Bovary” stała się klasykiem literatury światowej, dlatego, mimo wszystko, uważam, że warto było poznać tę historię.
Chyba każdemu z nas zdarza się czasem całkowicie zatracić w czytanej książce. Wyobrażamy sobie wtedy siebie żyjących w przedstawionym świecie, marzymy by przeżyć niezwykłą przygodę, wielką miłość lub by poznać jakiegoś charyzmatycznego bohatera. Gdy książka się kończy, przez chwilę czujemy się otumanieni, lecz zaraz trzeba wrócić prawdziwego świata i zająć się codziennymi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-02-18
Człowiek nie rodzi się zły, lecz staje się taki pod wpływem środowiska, w jakim żyje oraz ludzi, z którymi się spotyka. Jest to motyw często wykorzystywany w literaturze. Zazwyczaj pojawia się, gdy autor chce ukazać drogę, jaką przeszedł jego czarny charakter, nim zaczął czynić zło. Na tym motywie opiera się także „Portret Doriana Graya”. Tytułowy bohater to niezwykle urodziwy młodzieniec, uważany za osobę o czystej duszy i dobrym sercu. Jego życie zmienia się w dniu, w którym staje się natchnieniem dla pewnego malarza. Artysta ten jest absolutnie oczarowany pięknem Doriana i postanawia namalować jego portret. Podczas pozowania, główny bohater, wcześniej nieświadomy swojej urody, zaczyna stawać się osobą próżną i zadufaną w sobie. Kolejnym momentem przełomowym w życiu Doriana jest poznanie lorda Henryka, człowieka pewnego siebie i cynicznego, który uwielbia analizować zachowanie innych ludzi i ma bardzo specyficzną filozofię życiową. To właśnie on uświadamia głównemu bohaterowi, że młodość i piękno są ulotne i trzeba szybko korzystać z życia, póki jeszcze trwają. Pod jego wpływem, Dorian, przerażony nieuniknionym, nieopatrzenie wypowiada życzenie, by portret starzał się zamiast niego. Jest gotów oddać za to duszę.
„Portret Doriana Greaya” jest powieścią wybitną. Nie jest to jednak jedynie historia magicznego obrazu. Tytuł odnosi się, przede wszystkim, do portretu psychologicznego głównego bohatera, a obraz jest tylko odzwierciedleniem jego życiowego doświadczenia, grzechów i win. Jest to opowieść o moralnym upadku i niszczycielskim kulcie młodości. O zbrodni, niezaspokojonych pragnieniach i samouwielbieniu, a także o tym, jak łatwo można skazić młody, otwarty umysł. Autor przedstawił tu również swoje poglądy na temat sztuki, która powinna być wartością samą w sobie, przejawem geniuszu artysty, a nie spełniającym wymagania odbiorców środkiem zarobkowym. Szkoda tylko, że sam nie do końca zastosował się do własnych zaleceń usuwając z powieści aluzje do homoseksualizmu pod wpływem oburzonej opinii publicznej. Mimo to, w relacji Doriana z malarzem Basilem wyczuwa się podtekst erotyczny. Niemożliwe jest, aby taka fascynacja miała podłoże jedynie duchowe. Powieść ma także wyraźnie zarysowany morał, który mówi, ze powinniśmy kierować się w życiu dobrem i uczciwością, a unikać próżności i pychy.
Powieść została napisana w ciekawy sposób. Historia Doriana intryguje, a zwroty akcji zaskakują. Niestety, nie brakuje tu także fragmentów nużących. Nie mówię jednak o rozwiniętej filozofii życiowej lorda Henryka, którą autor bardzo często nas raczy. Jego poglądy są dość interesujące, choć kilkukrotnie naprawdę mnie oburzyły (głównie te, dotyczące przedmiotowego traktowania kobiet). Nudziły mnie jednak opisy życia Doriana, w czasie, gdy powoli się stacza na dno. Jest to moment, który spaja początek historii z jej końcem. Myślę, że byłby dużo bardziej interesujący, gdyby nie był jednym długim opisem, a częścią akcji (choć książka pewnie bardzo by się wtedy wydłużyła). Ciekawe jest jednak to, że nie potrafiłam traktować Doriana, jako czarny charakter. Mimo całego zła, jakie wyrządził, nie chciałam dla niego złego końca. Sama nie wiem czemu tak było, bo przecież nie mogłam być pod urokiem jego urody. To niemożliwe. Prawda?
Serdecznie polecam wszystkim tę niesamowitą powieść.
Człowiek nie rodzi się zły, lecz staje się taki pod wpływem środowiska, w jakim żyje oraz ludzi, z którymi się spotyka. Jest to motyw często wykorzystywany w literaturze. Zazwyczaj pojawia się, gdy autor chce ukazać drogę, jaką przeszedł jego czarny charakter, nim zaczął czynić zło. Na tym motywie opiera się także „Portret Doriana Graya”. Tytułowy bohater to niezwykle...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-02-10
Gdybym miała określić jednym zdaniem, o czym jest ta powieść, powiedziałabym, że to dramatyczna historia pewniej bliskiej znajomości, której nie dane było się rozwinąć. On jest młodym mężczyzną, wykształconym i szanowanym, lecz niezbyt zamożnym. Ona jest paryską kurtyzaną, piękną, pożądaną i przyzwyczajoną do zbytku. On zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia, ona zaczyna darzyć go głębszym uczuciem, gdy odkrywa jego troskę i przywiązanie do niej. Dla tej miłości jest gotowa poświęć dotychczasowe wygodne, rozrywkowe życie i pozostać mu wierną. Niestety zbyt wiele przeszkód staje im na drodze do szczęścia. Pojawia się zazdrość, kłopoty finansowe, brak akceptacji ze strony społeczeństwa, wzajemne zadawanie sobie bólu, aż wreszcie choroba, która powoli odbiera jej życie. Młodzi kochankowie zostają zmuszeni do rozstania i więcej nie uda się im już spotkać.
Aleksander Dumas (syn) w „Damie kameliowej” ukazuje nam realia XIX wiecznego świata z nieco innej perspektywy niż ten, do którego przyzwyczaili nas inni ówcześni pisarze. Bohaterami ich książek są zazwyczaj ludzie z wyższych sfer, a postacie kurtyzan, jeśli nawet się pojawiają, to jedynie jako temat poboczny i wstydliwy. Bogaci panowie, po kryjomu, utrzymują swoje kochanki, a stateczne matrony szeptem plotkują o nich, otwarcie okazując im jawną pogardę. Dumas wyszedł naprzeciw tym zasadom, nie tylko czyniąc z kurtyzany główną bohaterkę swojej powieści, ale także ukazując ją jako postać pozytywną. Małgorzata Gautier, choć jest kobietą lekkich obyczajów, utrzymywaną przez licznych kochanków, to jednak nie jest zupełną materialistką, o czym świadczy jej gotowość do rezygnacji z luksusu w imię miłości. Doskonale zdaje sobie sprawę z ograniczeń jakie niesie ze sobą jej profesja, jednak głęboko pragnie kochać i być kochaną, a w imię wyższego celu, jest gotowa z tej miłości zrezygnować. Ma także świadomość, że dokuczająca jej choroba płuc, może przyczynić się do przedwczesnej śmierci, przez co stara się czerpać z życia jak najwięcej. Dumas, w bardzo emocjonalny sposób, mówi czytelnikowi, że kurtyzana nie jest jedynie narzędziem dla przyjemności mężczyzny, za które to narzędzie trzeba słono płacić. Pokazuje, że jest ona kobietą mającą swoje potrzeby i ambicje, ale także głębsze uczucia, marzenia i tęsknoty. Czytając o poświęceniu Małgorzaty, jej cierpieniu i walce z chorobą, czytelnik zaczyna jej współczuć. Wyobrażam sobie, jak wielkie poruszenie musiała wzbudzić ta powieść w świecie pełnym konwenansów.
„Dama kameliowa” jest historią opartą na autentycznej biografii słynnej paryskiej kurtyzany Marie Duplessis. Kobieta ta musiała być naprawdę niezwykłą postacią, ponieważ Aleksander Dumas nie był jedynym interesującym się nią artystą. Jej postać ukazywała się także w teatrze, operze, balecie, filmie, malarstwie i fotografii. Coco Chanel, mająca obsesję na punkcie tej damy, zrobiła z kamelii znak rozpoznawczy swojej marki. Oczywiście, zarówno Dumas, jak i Verdi w swojej operze, ukazali jej historię, jako o wiele barwniejszą niż w rzeczywistości. Taka już jest rola sztuki, że ma zachwycić odbiorcę i wywołać w nim wielkie emocje. Niestety, mnie „Dama kameliowa” nie poruszyła tak bardzo, jak tego oczekiwałam. Choć historia jest naprawdę smutna i przygnębiającą, to jednak coś nie pozwoliło mi dogłębnie się w nią wczuć. Myślę, że jest to wina sposobu, w jaki ta opowieść została przedstawiona. Zazwyczaj narrator jest lub był bezpośrednim świadkiem zdarzeń, które opisuje. Tę opowieść poznajemy jednak z drugiej ręki. Narrator usłyszał ją od ukochanego głównej bohaterki, a dopiero potem przekazał czytelnikowi. Wydaje mi się, że ten zabieg przyczynił się do tego, że nie do końca potrafiłam wczuć się w tę powieść. Niemniej, uważam, że naprawdę warto poznać historię, która tak głęboko zakorzeniła się w naszej kulturze.
Gdybym miała określić jednym zdaniem, o czym jest ta powieść, powiedziałabym, że to dramatyczna historia pewniej bliskiej znajomości, której nie dane było się rozwinąć. On jest młodym mężczyzną, wykształconym i szanowanym, lecz niezbyt zamożnym. Ona jest paryską kurtyzaną, piękną, pożądaną i przyzwyczajoną do zbytku. On zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia, ona...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-02-04
W naszym codziennym życiu, często stykamy się z osobami niepełnosprawnymi i wyglądającymi inaczej niż my. Jak się wtedy zachowujemy? Czy potrafimy nie patrzeć na nich poprzez pryzmat ich inności i staramy się poznać jakimi są ludźmi? Czy raczej przeraża nas to i jak najszybciej uciekamy?
„Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”
Tym cytatem z „Małego księcia” rozpoczyna się jeden z rozdziałów „Cudownego chłopaka”. Od razu przyszło mi do głowy, że idealnie obrazuje on przesłanie tej książki. „Cudowny chłopak” jest opowieścią o tolerancji, współczuciu i akceptacji, a także o przełamywaniu barier i osiąganiu tego, co na pozór, wydaje się być niemożliwe. Głównym bohaterem książki jest chłopiec o imieniu August, który urodził się z wadą genetyczną powodującą zniekształcenie twarzy. August, od czasów niemowlęcych, przeszedł ponad dwadzieścia operacji, dzięki którym może normalne mówić i samodzielnie jeść. Jednak jego wygląd wciąż odbiega od normalności. Chłopiec przywykł już do tego, że jego twarz przeraża innych ludzi. Jedni uciekają na jego widok, inni unikają jedynie patrzenia na niego podczas rozmowy, lecz nikt nie pozostaje obojętny. Gdy August kończy 10 lat, jego rodzice postanawiają posłać go po raz pierwszy do szkoły. Jest to trudna decyzja, ponieważ doskonale wiedzą, że ich synek będzie tam niczym jagniątko prowadzone na rzeź. Jednak zdają sobie sprawę, że chłopiec musi się nauczyć funkcjonowania w społeczeństwie, ponieważ nie będą mogli go przez całe życie chronić. Początki szkoły, są dla Augusta bardzo trudnym przeżyciem. Z jednej strony okazuje się, że jest bardzo inteligentnym dzieckiem i z łatwością przyswaja wiedzę. Z drugiej strony, dzieci w szkole potrafią być naprawdę okrutne. Chłopiec codziennie spotyka się z brakiem akceptacji i jawną niechęcią rówieśników, którzy za plecami wymyślają mu brzydkie przezwiska. Jednak dzięki swojemu dobremu sercu, poczuciu humoru i wytrwałości, August powoli zdobywa przyjaciół, a szkoła odmienia jego życie.
Historia zawarta w książce jest opowiadana naprzemiennie przez Augusta, jego siostrę oraz przyjaciół. Poznajemy różne reakcje i motywy osób stykających się z chłopcem. Rodzice obdarzają go bezwarunkową miłością i są gotowi na każde poświęcenie, byle tylko żyło mu się lepiej. Siostra także bardzo go kocha i zawsze staje w jego obronie. Dziewczyna stara się być silna i samodzielna, ponieważ wie, że jej problemy są niczym w porównaniu z tym, ile nacierpiał się jej brat. W głębi duszy ma jednak żal do rodziców, którzy niemal całą uwagę poświęcają Augustowi. Przyjaciele Augusta początkowo zadają się z nim, ponieważ mu współczują lub zostali do tego zobowiązani przez nauczycieli, jednak po bliższym poznaniu zaczynają darzyć go prawdziwą sympatią. Trudno jednak przyjaźnić się z kimś powszechnie nieakceptowanym i uznawanym za dziwadło. Dla tych dzieci jest to prawdziwa próba dojrzałości.
„Cudowny chłopak” to historia z morałem i bardzo poprawnym, niemal bajkowym zakończeniem. Zarówno młodsi, jak i starsi czytelnicy znajdą tu cos dla siebie. Ta książka uczy tolerancji i empatii. Pokazuje, że wygląd to nie wszystko, ponieważ pod powłoką inności, może się kryć błyskotliwy umysł, poczucie humoru i życzliwość dla świata. Potrzeba jednak choć odrobiny empatii, by nie oceniać innych po pozorach i zrozumieć, jak łatwo można skrzywdzić drugiego człowieka.
To naprawdę piękna i warta przeczytania opowieść. Zdecydowanie powinna trafić do kanonu lektur szkolnych. Może dzięki temu w szkołach byłoby mniej przemocy emocjonalnej, a wiele dzieci borykających się z brakiem akceptacji, zyskałoby lepsze życie.
W naszym codziennym życiu, często stykamy się z osobami niepełnosprawnymi i wyglądającymi inaczej niż my. Jak się wtedy zachowujemy? Czy potrafimy nie patrzeć na nich poprzez pryzmat ich inności i staramy się poznać jakimi są ludźmi? Czy raczej przeraża nas to i jak najszybciej uciekamy?
„Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”
Tym...
2018-02-02
„ Stowarzyszenie Umarłych poetów” jest opowieścią o dorastaniu, młodzieńczym buncie oraz o odwiecznym konflikcie pokoleń. Dorastanie, samo w sobie, jest procesem bardzo skomplikowanym. W tym czasie następuje intensywny rozwój umysłowy i emocjonalny, a także kształtuje się psychika oraz tożsamość młodego człowieka. W wychowaniu bardzo ważne jest odpowiednie podejście do dziecka, sporo delikatności, taktu i pomoc w budowaniu własnej wartości. Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ „Stowarzyszenie Umarłych Poetów” pokazuje nam chyba wszystkie najgorsze błędy, jakie można w tym czasie popełnić. Mamy tu rodziców, którzy za wszelką cenę, chcą wymóc na dzieciach realizację własnych celów i ambicji. Nie próbują ich zrozumieć, zabraniają oddawaniu się pasjom, próbują zniszczyć ich wrażliwość i stworzyć idealne kopie samych siebie. Narzucają dzieciom swoją wolę nie zastanawiając się nawet nad ich pragnieniami. Stosują groźby oraz szantaż emocjonalny i nie stronią od drastycznych środków takich, jak przeniesienie dziecka do szkoły wojskowej.
Mamy także szkołę, elitarną placówkę dla chłopców, której absolwenci dostają się na najlepsze uniwersytety, a później zostają lekarzami, prawnikami i bankierami. Jest to bardzo konserwatywne miejsce, ze srogą dyscypliną i wysokimi wymaganiami wobec uczniów. Wydaje się wręcz, że najważniejszym celem tej szkoły jest zniszczenie indywidualności chłopców poprzez narzucenie im utartych schematów myśleniowych oraz odgórne przypisanie im zajęć pozalekcyjnych. Wartością nadrzędną wydaje się tu być prestiż szkoły, który za wszelką cenę, musi zostać zachowany.
W tym srogim świecie pojawia nowy nauczyciel języka angielskiego. Człowiek, który pragnie nauczyć chłopców czegoś więcej, niż tylko suchych definicji i liczenia sylab w wierszu oraz stosuje bardzo niekonwencjonalne metody. Próbuje im pokazać czym jest pasja, nauczyć ich samodzielnego myślenia i realizowania własnych pragnień. Pod wpływem nauczyciela, chłopcy rozkwitają i zdobywają się na odwagę, by przeciwstawić się rodzicom. Niestety, zderzenie tych rzeczywistości prowadzi do tragedii.
Zazwyczaj, gdy czytam książkę już po obejrzeniu jej ekranizacji, okazuje się, że twórcy filmowi pominęli lub zmienili wiele wątków. „Stowarzyszenie Umarłych Poetów” zostało jednak napisane na podstawie scenariusza filmowego i okazuje się, że autorka spisała dokładnie to, co mogliśmy zobaczyć ma ekranie, nie dodając prawie nic od siebie. Zastanawiałam się więc, w jaki sposób ocenić tę książkę. W końcu postanowiłam, że uzależnię to od tego, czy książka wywoła we mnie podobne emocje, jak te, które kilka lat temu, wywołał film. Na szczęście okazało się, że autorce udało się wiernie oddać atmosferę ekranizacji. Dzięki temu, mimo znajomości zakończenia, pod koniec tej historii byłam naprawdę poruszona i żałowałam, że na mojej drodze nigdy nie stanął taki nauczyciel, jak John Keating. Mogę zatem, z czystym sumieniem, polecić tę pozycję.
„ Stowarzyszenie Umarłych poetów” jest opowieścią o dorastaniu, młodzieńczym buncie oraz o odwiecznym konflikcie pokoleń. Dorastanie, samo w sobie, jest procesem bardzo skomplikowanym. W tym czasie następuje intensywny rozwój umysłowy i emocjonalny, a także kształtuje się psychika oraz tożsamość młodego człowieka. W wychowaniu bardzo ważne jest odpowiednie podejście do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-01-27
Mam mieszane uczucia względem tej książki. Z jednej strony cały zarys fabularny to naprawdę dobra, dość wstrząsająca, opowieść. Z drugiej strony, kompletnie nie przypadł mi do gustu sposób prowadzenia narracji i nieuporządkowany ciąg zdarzeń. Zacznijmy jednak od początku. Główną bohaterką książki jest Kathy, która ma 31 lat i jest opiekunką pacjentów w szpitalu. Tego dowiadujemy się o niej, nim zaczyna snuć opowieść o swoim życiu. Kathy wychowywała się w elitarnej szkole z internatem, w której spędziła beztroskie dzieciństwo. Wraz z rozwojem fabuły, poznajemy zwyczaje panujące w owej szkole, jej wychowawców, uczniów i ich wzajemne relacje. Dowiadujemy się, że szkoła kładzie ogromny nacisk na kreatywność, zdolności manualne i sprawność fizyczną wychowanków. Bardzo dba się także o zdrowie dzieci, które co tydzień przechodzą specjalne badania. Pozornie wydaje się, że jest to zwyczajna szkoła, lecz wkrótce odkrywamy, że ma ona swoją straszną tajemnicę.
Fabuła książki została przedstawiona w formie opowieści, przez co jest właściwie jednym długim opisem przerywanym krótkimi fragmentami dialogów. Historia opowiadana przez Kath jest bardzo chaotyczna. W zasadzie biegnie ona chronologiczne, ale młoda kobieta co chwilę przypomina sobie o czymś istotnym dla bieżących wydarzeń i wraca myślami wstecz. Jedna historia przeradza się w kolejną, a my, w tym czasie, zapominamy, od czego właściwie zaczęła. Ponadto każde wydarzenie jest bardzo dokładnie i szczegółowo opisane, z uwzględnieniem wszystkich myśli i odczuć głównej bohaterki. Cała opowieść wydaje się być czymś w rodzaju spowiedzi, w której Kath próbuje zawrzeć każdy moment, w którym zrobiła lub powiedziała coś, czego po latach żałuje. Wszystko to sprawia, że historia wydaje się być strasznie rozwleczona, a istotne wydarzenia, przez większość książki, gubią się w tym natłoku wspomnień.
Książka porusza wiele ważnych tematów, istotnych w świetle rozwijającej się technologii medycznej. Zmusza nas do zastanowienia się nad definicją człowieczeństwa i pojęciem etyki. Przedstawia dylemat, przed którym, być może, kiedyś stanie nasza cywilizacja. Chciałabym wierzyć, że ludzkość, w takiej sytuacji, nie zdecydowałaby się na rozwiązanie, jakie przedstawia książka. Czy jednak naprawdę by tak było? Przecież nie rezygnujemy z jedzenia mięsa, chodź wiemy, że mamy je dzięki śmierci zwierząt. Jednak białko jest nam potrzebne do życia, więc staramy się nie myśleć o jego pochodzeniu. Czy wobec tego możliwość wyleczenia raka i stwardnienia rozsianego nie sprawiłaby, że przymknęlibyśmy oko na to, jak się to odbywa? Pozostaje tylko mieć nadzieję, że w naszym świecie nigdy nie pojawi się taki problem.
Moim zdaniem autor za bardzo skupił się na przedstawieniu życia głównej bohaterki w najdrobniejszych szczegółach. Zadbał o zachowanie ciągu przyczynowo- skutkowego opisując jej życie w szkolne i to co się wydarzyło tuż o jej zakończeniu, tym samym spychając na dalszy plan rzeczywisty temat książki. Dopiero ostatnie strony wywołały we mnie emocje, które powinny mi towarzyszyć od momentu poznania prawdy. Ostatecznie, zakończenie pozostawiło mnie z pewnym poczuciem pustki i beznadziei oraz zmusiło do zadumy nad ludzką naturą, lecz było tego o wiele za mało. Autor zdecydowanie nie wykorzystał potencjału swojego pomysłu na fabułę.
Mam mieszane uczucia względem tej książki. Z jednej strony cały zarys fabularny to naprawdę dobra, dość wstrząsająca, opowieść. Z drugiej strony, kompletnie nie przypadł mi do gustu sposób prowadzenia narracji i nieuporządkowany ciąg zdarzeń. Zacznijmy jednak od początku. Główną bohaterką książki jest Kathy, która ma 31 lat i jest opiekunką pacjentów w szpitalu. Tego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Dawno, dawno temu żył sobie żebrak, który pewnego dnia spotkał piękną księżniczkę. Początkowo, ukrył swoje pochodzenie, by się do niej zbliżyć, lecz wkrótce prawda wyszła na jaw. Żebrak postanowił jednak, że za wszelką cenę zdobędzie bogactwo, by być godnym ręki księżniczki i by móc się nią odpowiednio zaopiekować. Księżniczka obiecała zaczekać, aż mężczyźnie uda się to osiągnąć, lecz nie dotrzymała obietnicy i wkrótce wyszła za mąż za bogatego królewicza. Żebrak zdobył bogactwo, lecz było już za późno. Księżniczka złamała mu serce, ale mimo to, on wciąż szuka sposobu, by znów pojawić się w jej życiu. Jednak czy księżniczka będzie gotowa porzucić męża, swoje wygodne życie i pozycję społeczną dla dawnego kochanka?
Tak pokrótce można przedstawić historię opowiedzianą przez F. Scotta Fitzgeralda w „Wielkim Gatsbym”. Oczywiście powieść ta nie jest bajką. Główny bohater nie był żebrakiem, lecz ubogim żołnierzem, a księżniczka to tylko rozpieszczona panienka z dobrego domu. W jakiś sposób jednak historia miłości Daisy i Gatsby’ego, początkowo przypominała mi bajkę. Na szczęście autor zrezygnował z banalnego bajkowego zakończenia, ukazał prawdziwych ludzi z ich wadami i ograniczeniami, dzięki czemu jego powieść stała się dziełem kultowym.
Początkowo założyłam, że będzie to historia cwaniaka, który zdobył fortunę w niezbyt przyzwoity sposób i teraz szasta nią na prawo i lewo. Poniekąd tak jest, lecz Gatsby nie jest tu postacią negatywną. To tylko człowiek pragnący osiągnąć coś wielkiego i odzyskać utraconą miłość. Czarnym charakterem jest dla mnie postać Daisy. Muszę tutaj wspomnieć, że mam ostatnio szczęście (albo wręcz przeciwnie) do czytania książek, w których kobieta jest postacią negatywną. Jeszcze parę takich pozycji i sama uwierzę, że moja płeć jest odpowiedzialna za całe zło tego świata. W każdym razie, w Daisy trudno doszukać się jakichkolwiek pozytywnych cech charakteru. To osoba próżna, nieodpowiedzialna i egoistyczna, dla której najwyższą wartością w życiu jest bogactwo.
„Wielki Gatsby” należy do tych powieści, nad którymi trzeba się chwilę zastanowić, by w pełni pojąć treści, które przedstawia. Poza historią niespełnionej miłości znajdziemy tu także opowieść o czasach dynamicznego rozwoju gospodarczego w Ameryce, kulcie pieniądza, rasizmie, upadku obyczajów, a także o zdradzie, zazdrości i zbrodni . Autor ukazał tu moment zacierania się granicy pomiędzy bogatymi elitami społecznymi, a prostymi ludźmi, którym udało się osiągnąć sukces. Ludzie z wyższych sfer chętnie korzystali z pieniędzy i gościnności takich osób, lecz one nigdy nie stawały się częścią ich zamkniętej grupy. W przypadku nieszczęścia „przyjaciele” ich opuszczali i zostawali zupełnie sami.
Z powieści tej można wyciągnąć wiele cennych lekcji. Ta historia udowadnia, że nie warto gonić za bogactwem, bo możemy nie zdążyć się nim nacieszyć. Przestrzega nas przed egoistycznymi ludźmi w naszym otoczeniu i pokazuje, że gdy kogoś bardzo kochamy, to nie potrafimy dostrzec jego wad. Dla mnie najważniejszym przesłaniem tej książki było to, że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie i tylko na nich możemy liczyć. Jest to powieść naprawdę warta przeczytania.
Dawno, dawno temu żył sobie żebrak, który pewnego dnia spotkał piękną księżniczkę. Początkowo, ukrył swoje pochodzenie, by się do niej zbliżyć, lecz wkrótce prawda wyszła na jaw. Żebrak postanowił jednak, że za wszelką cenę zdobędzie bogactwo, by być godnym ręki księżniczki i by móc się nią odpowiednio zaopiekować. Księżniczka obiecała zaczekać, aż mężczyźnie uda się to...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to