-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1156
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać409
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
2017-04-26
2017-01-25
2017-08-23
2017-06-13
Są takie powieści, które przepełnione są "tym czymś". Magią, hipnotyzującą od pierwszej strony książki. "Diamentowa góra" Cecily Wong wciąga od samego początku, przenosząc czytelnika do zupełnie innego, egzotycznego świata.
"Potężna baśń o magicznej miłości, szokujących kłamstwach i dotkliwej stracie opowiedziana przez córki, wnuczki i żony z klanu Leongów."
Pod koniec XIX wieku Frank Leong, będący niezwykle bogatym przedsiębiorcą, opuszcza wraz z rodziną swój kraj - Chiny. Familia udaje się na Oahu, egzotyczną wyspę. Z Azji na Hawaje przenosi się nie tylko rodzina, ale i starożytna klątwa, która za Leongami podąża przez ocean jak cień. W myśl tej starożytnej legendy o czerwonej nici każdy człowiek gdzieś ma swoją drugą połówkę, która jest mu przez los przeznaczona, do której jest przywiązany. Wybierając inną osobę, ściąga się na siebie przekleństwo...
Amy nie mogła pochwalić się zamożną rodziną. Chcąc zapewnić sobie i najbliższym byt, zmuszona była podjąć dość trudną decyzję - wyrzec się uczucia i poślubić Bohaia Leonga, syna Franka i Lin Leongów. Ślub tej pary zapoczątkował pasmo nieszczęść, często niezwykle tragicznych w skutkach. Po wielu latach szepty na temat klątwy zdają się zacierać i zanikać. Przełom następuje jednak w chwili, gdy po dwudziestu latach na wyspę dociera pewien list. List z wyznaniem. List, który wstrząsnął rodem. Przyszłość i losy rodziny Leongów zależą teraz od Theresy - młodej, ciężarnej dziewczyny, córki Amy i jedynej wnuczki Franka.
"Diamentowa góra" to powieść niezwykła. Z historii zawartej na stronach książki wprost wylewa się magia. Na tle mieszanki klątwy kierującej losem rodziny i egzotycznych klimatów rozgrywa się gra relacji między barwnie wykreowanymi bohaterami. Autorka ponadto w wybitny sposób ukazuje, jak fatalne w skutkach mogą być kłamstwa i naciągane kompromisy. Niektóre sekrety i skrywane przez bohaterów tajemnice potrafią zmrozić krew w żyłach!
Cecily Wong zgrabnie wplotła w fabułę opisy tradycji kultywowanych przez Chińczyków. Wierzenia i przesądy zawarte w powieści fascynują. Odbiorca ma szansę poznać wiele ciekawych faktów na temat chińskich obyczajów, co zdecydowanie sprawia jeszcze większą przyjemność z czytania. Tutaj nawet bakalie miały swoje znaczenie.
"... przez sen mogłaby wymienić siedem rodzajów bakalii (...): korzeń lotosu oznaczał przyjaźń, dynia długą linię rodową, marchewka bogactwo i powodzenie, kokos silną więź między ojcem i synem, imbir trwanie w dobrym zdrowiu, pestki melona płodność, a ziarna lotosu bezpieczeństwo dla synów".
"Diamentowa góra" z pewnością szybko nie opuści mojej głowy. To jedna z tych pozycji, o których rozmyśla się jeszcze jakiś czas po przeczytaniu. Bardzo się cieszę, że mogłam zapoznać się z zawiłymi losami klanu Leongów!
Są takie powieści, które przepełnione są "tym czymś". Magią, hipnotyzującą od pierwszej strony książki. "Diamentowa góra" Cecily Wong wciąga od samego początku, przenosząc czytelnika do zupełnie innego, egzotycznego świata.
"Potężna baśń o magicznej miłości, szokujących kłamstwach i dotkliwej stracie opowiedziana przez córki, wnuczki i żony z klanu Leongów."
Pod koniec...
2017-12-27
2017-12-13
King to bezwzględny facet z nieciekawą przeszłością. Biada temu, kto wejdzie mu w drogę. Ten typowy, władczy samiec alfa, w odwecie przyjmuje jedynie krew, pot albo seks. Czasem wszystko naraz. Teraz, kiedy odzyskał wolność, pragnie z niej odpowiednio korzystać.
Doe to zagubiona, bezdomna dziewczyna z ulicy. Ma jeden poważny problem - straciła pamięć. Amnezja wymazała z jej głowy to, kim jest, ale mimo wszystko ta wbrew pozorom charakterna dziewczyna nie poddaje się i za wszelką cenę stara się przetrwać. Pewnego dnia Nikki, jej koleżanka z ulicy, zabiera ją na imprezę organizowaną z okazji odzyskania wolności przez diabelsko przystojnego Kinga...
King ma przed sobą przyszłość, która dopiero się kształtuje. To, co czeka Doe, ma związek z jej przeszłością. De facto zapomnianą. Co wyniknie ze spotkania tych dwojga? Czy ich rozsądek będzie w stanie współpracować z sercem, zwłaszcza, że na horyzoncie pojawia się pożądanie? Od namiętności czasem ciężko uciec...
Na początek muszę zaznaczyć, że ta książka nie jest dla każdego. Osoby wrażliwe na wulgaryzmy raczej się z nią nie polubią. Ogólny charakter tego jakże niegrzecznego, mrocznego romansu może im nie przypaść do gustu. Fabuła powieści krąży między innymi wokół tematu narkotyków, z których handlem powiązana jest część bohaterów. Muszę przyznać, że ten wątek bardzo mnie ciekawił! W przeszłości wielokrotnie sięgałam po literaturę związaną z używkami. Lubiłam i nadal lubię taką tematykę. Do tego dochodzą tajemnice, intrygi, brutalność, ale i namiętność... To nie jest cukierkowa książka ze słodkim happy endem. Autorka pokusiła się o poruszenie kilku niełatwych tematów, które bądź co bądź bywają częścią życia niejednej osoby.
Bohaterowie wzbudzili moją sympatię. T. M. Frazier doskonale wiedziała, co robi, konstruując charakter postaci. Polubiłam nie tylko główną, pierwszoplanową parę, ale i osoby poboczne. Zżyłam się z tymi fikcyjnymi postaciami, przeżywałam z nimi wiele emocji, a największa kulminacja przypadła na zakończenie. Ostatnie strony sprawiły, że musiałam szukać szczęki na podłodze. "King" zdecydowanie zasłużył na to, aby zająć miejsce na półce z moimi ulubionymi książkami! Historia przedstawiona przez T. M. Frazier wciągnęła mnie w każdym calu, niecierpliwie czekam na kolejny tom z serii "The King"- "Tyran"!
King to bezwzględny facet z nieciekawą przeszłością. Biada temu, kto wejdzie mu w drogę. Ten typowy, władczy samiec alfa, w odwecie przyjmuje jedynie krew, pot albo seks. Czasem wszystko naraz. Teraz, kiedy odzyskał wolność, pragnie z niej odpowiednio korzystać.
Doe to zagubiona, bezdomna dziewczyna z ulicy. Ma jeden poważny problem - straciła pamięć. Amnezja wymazała z...
2017-12-14
2017-12-18
2017-12-16
2017-12-05
Cash Gardner, najgorętszy barman w Atlancie, to typ faceta, który przy pierwszym kontakcie od razu umie przejrzeć kobietę. Potrafi ocenić, jaki kolorowy drink powinien jej zaserwować, no i przede wszystkim wie, co mogliby zrobić w łóżku. Flirt dla Casha to chleb powszedni, zresztą podobnie jak dziki seks. Zasady są jasne: zero zobowiązań.
Savannah, młoda, piękna i ambitna prawniczka, chciałaby znaleźć dla siebie ukochanego. Liczy na taką prawdziwą, szczerą miłość. Jej życie uczuciowe do tej pory nie układało się zbyt dobrze. Gdy pewnego dnia udaje się do baru, w którym pracuje Cash, od razu wpada mu w oko. Aby nie marnować czasu, barman szybko zaczyna swoje gierki i śmiało flirtuje z Savannah.
Zakazany owoc smakuje najbardziej - mimo ostrzeżeń ze strony najbliższych Savannie przyjaciół, dziewczyna nie potrafi się oprzeć niepokornemu mężczyźnie. Ulega pokusie, przekraczając tym samym swoje granice. Łamie zasady, które niegdyś sama sobie wypracowała. Ich relacja się rozwija, ale Cash ukrywa pewien sekret. Co takiego wydarzyło się w przeszłości i dlaczego mężczyzna nie chce, aby Savannah się o tym dowiedziała? Czyżby była jednak kimś więcej, niż kobietą zaspokajającą jego pożądanie? Czy z nietypowego układu wyniknie coś więcej?
"Sexy bastard. Cash" to wciągająca lektura, choć nie do końca satysfakcjonująca, czegoś mi w niej zabrakło. Poprzednia część cyklu bardziej przypadła mi do gustu, co nie zmienia faktu, że z najnowszą miło spędziłam czas. Życzyłabym sobie jedynie troszkę więcej mocnych elementów zaskoczenia. Eve Jagger ponownie przenosi nas do świata romansu i gorących wątków erotycznych. Niepokorny i diabelsko przystojny mężczyzna spotyka się z ambitną, piękną kobietą, która zmęczona porażkami na tle uczuciowym szuka prawdziwej miłości - można by pomyśleć, że to trochę oklepany schemat. Eve Jagger stworzyła jednak powieść, w której temat ten na szczęście nie jest bezmyślnie ujęty. Bohaterowie wzbudzili moją sympatię - Cash miał w głowie nieco więcej, niż tylko znajomości bez zobowiązań (jakby mogło wydawać się na początku), a Savannah również okazała się być kimś jeszcze, niż tylko twardą panią prawnik.
Książkę polecam oczywiście paniom, które oczekują od lektury totalnego relaksu. Ta niezobowiązująca powieść pozwoli na chwilę zapomnieć o codzienności i się rozmarzyć. "Sexy bastard. Cash" wiele razy wywoła uśmiech na Waszych twarzach, będziecie się śmiać, ale i płonąć, trafiwszy na gorące, ale zachowane w dobrym smaku sceny erotyczne. Autorka umiejętnie buduje napięcie i zdecydowanie wzbudza ciekawość, co takiego wydarzy się na kolejnych stronach. Dla mnie super :).
Cash Gardner, najgorętszy barman w Atlancie, to typ faceta, który przy pierwszym kontakcie od razu umie przejrzeć kobietę. Potrafi ocenić, jaki kolorowy drink powinien jej zaserwować, no i przede wszystkim wie, co mogliby zrobić w łóżku. Flirt dla Casha to chleb powszedni, zresztą podobnie jak dziki seks. Zasady są jasne: zero zobowiązań.
Savannah, młoda, piękna i ambitna...
2017-12-08
Wyobraźcie sobie przepiękny, biały śnieg za oknem. Zanućcie w głowie kolędy, które wprawiają w wyjątkowy, świąteczny nastrój. Przed oczami niech pojawi się obraz starannie przystrojonej choinki. Gdzieś w tle poczujcie ciepło ognia palącego się w kominku... Czy to recepta na w pełni udane Boże Narodzenie?
Meg wychowywała się w rodzinie zastępczej. Już od dziecka marzyła, aby grudniowe święta spędzić w baśniowym klimacie. Boże Narodzenie miało być wyjątkowe, perfekcyjne. Teraz była samotną matką i chciała przygotować idealną Gwiazdkę swojemu synkowi, Lucasowi. Taką, o jakiej zawsze sama marzyła. Stół okraszony pysznymi daniami, rozbrzmiewające w domu kolędy, tańczący w kominku ogień, a obok tradycyjna, wisząca skarpeta. Co prawda nie wspierał jej żaden kochający mężczyzna, ale dla niej nie stanowiło to żadnego problemu. Ona i Lucas poradzą sobie sami!
Niedługo przed Bożym Narodzeniem Meg wyjeżdża służbowo do Nowego Jorku. Przypadkowo poznaje tam intrygującego i oczywiście przystojnego architekta. Nie da się nie zauważyć, że Edd zdecydowanie wpada jej w oko, jego rozbrajający uśmiech również. Wypijają razem wino i szczerze rozmawiają, co w efekcie sprawia, że wizja świąt spędzonych tylko z synkiem już nie jest taka magiczna. Niestety, jest mały problem - ukochany Meg mieszka aż za oceanem. Co wyniknie z tej znajomości? Jak potoczą się losy bohaterów, których dzieli ogromna odległość? No i co z Gwiazdką?!
"Świąteczne marzenie" to książka, którą pokochają kobiety, zwłaszcza te, które mają duszę niepoprawnej romantyczki! Jest słodko, nawet bardzo. Niektóre fragmenty mogą się wydawać wręcz nierealne, niczym z bajki. Są to jednak motywy, o których marzyła przynajmniej raz w życiu każda przedstawicielka płci pięknej! Poza tym, żeby nie było zbyt łatwo, na drodze bohaterów pojawiają się pewne komplikacje. Urokliwa historia zaprezentowana w książce przypadła mi do gustu, nie ma ku temu żadnych wątpliwości. "Świąteczne marzenie" wzrusza, bawi, pozwala się rozmarzyć.
Sięgając po najnowszą powieść Amandy Prowse nie sądziłam, że będę aż tak nią urzeczona. Pokochałam przesympatycznych bohaterów, z którymi dzieliłam każdą chwilę równie mocno, jakbym sama uczestniczyła w wydarzeniach. "Świąteczne marzenie" to lekka, niewymagająca propozycja na leniwe popołudnie lub wieczór. Czyta się ją szybko, nawet nie zauważyłam, kiedy znalazłam się na ostatniej stronie... Żal mi było pożegnać się z bohaterami!
Pewnie będę mało oryginalna, ale muszę to zrobić - pora, aby zachwycić się okładką książki. Kiedy tylko zobaczyłam ten cudowny obrazek, rozpłynęłam się. Odcienie granatu połączone z bielą, kolorowe lampeczki (tak, światełka działają na mnie jak magnes), prószący śnieg i czerwony akcent w postaci płaszcza kobiety i tytułu... To jedna z najlepszych okładek świątecznych, jakie widziałam w swojej czytelniczej karierze!
Wyobraźcie sobie przepiękny, biały śnieg za oknem. Zanućcie w głowie kolędy, które wprawiają w wyjątkowy, świąteczny nastrój. Przed oczami niech pojawi się obraz starannie przystrojonej choinki. Gdzieś w tle poczujcie ciepło ognia palącego się w kominku... Czy to recepta na w pełni udane Boże Narodzenie?
Meg wychowywała się w rodzinie zastępczej. Już od dziecka marzyła,...
2017-12-12
Gillian ma nadzieję, że w Nowym Jorku odnajdzie sens życia. Udaje jej się dostać pracę na stanowisku stewardessy. Na pokładzie jednego z samolotów ma do czynienia z niezwykle aroganckim pilotem, stanowiącym przeciwieństwo jej romantycznej duszy. Sęk w tym, że Jake jest diabelsko przystojnym mężczyzną. Tak naprawdę nie angażuje się w żadne związki. Trzymanie się za ręce? Nie. Przygody na jedną noc? Owszem. Zachowuje się jak typowy samiec alfa.
Gillian i Jake decydują się ostatecznie na układ bez zobowiązań. Żadnych uczuć, tylko namiętność. A tej będzie dużo... Na lotniskach, w hotelach, w przeróżnych miejscach na świecie. Dla pary to istna szalona, seksowna podróż. Między bohaterami nieustannie iskrzy. Nikt nie powie, że w ich "związku" brakuje chemii. Wzajemne przyciąganie przeplata się z ciętym językiem bohaterów. Żeby nie było tak kolorowo, nie zabraknie utrudnień. Tajemnicze telefony, problemy w rodzinie Jake'a i demony jego przeszłości w końcu go dopadają. Sytuacji nie ułatwia fakt, że Gillian... zakochuje się w nim.
Co wyniknie ze znajomości głównych bohaterów? Jak się zachowają, gdy dojdzie do konfrontacji ich rzeczywistych pragnień?
Na pierwszy rzut oka "Turbulencja" zalatuje tutaj czymś, co już chyba każda z wielbicielek niegrzecznych książek dobrze zna. Arogancki mężczyzna z ciężką przeszłością i romantyczna dziewczyna, która szuka czegoś więcej - ile już było takich połączeń? Oj, wiele. Każda historia jednak ma w sobie coś innego, niektóre okazują się nudne jak flaki z olejem, inne są całkiem oryginalne. W moim odczuciu "Turbulencję" mogę śmiało zaliczyć do tej drugiej grupy. Książka wciągnęła mnie od pierwszych stron, ledwo mogłam się od niej oderwać! Nie miałam jeszcze do czynienia z powieścią, a właściwie erotykiem, w którym bohaterowie lataliby po świecie. Ten motyw zdecydowanie wyróżnia książkę na tle innych, w których autorzy zawarli schemat "zły on i dobra ona".
W historii przedstawionej przez Whitney G. podobało mi się zawarcie sporej dozy tajemniczości. Intrygował mnie zwłaszcza wątek związany z przeszłością Jake'a, a mianowicie rodziną, która niestety "miała swoje za uszami"... Zresztą, sama postać pilota wzbudziła moje ogromne zainteresowanie, Whitney G. świetnie go scharakteryzowała. No i te gorące sceny... Jeśli ktoś lubi tego typu literaturę, to powinien być zadowolony! Mnie "Turbulencja" bardzo się podobała i wszystkim fankom erotyków mogę ją polecić :). Na koniec plus za okładkę - niby nic szczególnego, niby prosta, nie w pełni ukazany mężczyzna w garniturze, zapinający mankiet... Jest jednak w tym coś pociągającego, nieprawdaż :)?
Gillian ma nadzieję, że w Nowym Jorku odnajdzie sens życia. Udaje jej się dostać pracę na stanowisku stewardessy. Na pokładzie jednego z samolotów ma do czynienia z niezwykle aroganckim pilotem, stanowiącym przeciwieństwo jej romantycznej duszy. Sęk w tym, że Jake jest diabelsko przystojnym mężczyzną. Tak naprawdę nie angażuje się w żadne związki. Trzymanie się za ręce?...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-12-10
2017-11-28
"MIŁOŚĆ ZAPISANA W GWIAZDACH - CZY TO NAPRAWDĘ MOŻLIWE?"
Autor w swej publikacji oddzielnie scharakteryzował każdą parę znaków w kilkustronnicowych rozdziałach. W książce znajdziemy wszystkie możliwe kombinacje. Brad Kronen opisał dobre i złe strony relacji, jakie zachodzą między przedstawicielami poszczególnych znaków zodiaku. Niektóre osoby będą idealnie się dogadywać, czasem i zaiskrzy, a jeszcze między innymi wybuchnie wojna i posypią się wióry. Z jednej strony to przecież norma, zwykłe życiowe sytuacje, z drugiej zaś, gdyby czasem zgłębić się w astrologiczne tajniki i zależności, moglibyśmy nieco się zdziwić, analizując rzeczywistość.
Na sięgnięcie po tę pozycję zdecydowałam się z ciekawości, zainteresowana byłam zwłaszcza połączeniem Koziorożca z Rakiem - tak, to właśnie tych znaków przedstawicielami jesteśmy z moim facetem. Czy treść zawarta w poradniku zbiega się z rzeczywistością? Chyba nie zaskoczę Was, stwierdzając, że część z astrologicznych prawd ma pokrycie w naszym życiu i związku, natomiast inne zupełnie mijają się z prawdą. W końcu horoskopy i połączenia zodiakalne to magia, którą nie zawsze trzeba traktować serio :).
"Miłość zapisana w gwiazdach" to interesujący poradnik, który jedni będą traktować z przymrużeniem oka, dla innych stanie się astrologiczną biblią. Ja należę do tej pierwszej grupy, od zawsze lubiłam od czasu do czasu zajrzeć do horoskopu lub postawić sobie wirtualnego tarota, oczywiście tylko i wyłącznie dla chwili odskoczni. Myślę, że ta pozycja idealnie sprawdzi się np. w taki wieczór, jak Andrzejki. Podczas spotkania z przyjaciółmi możecie sięgnąć po poradnik Brada Kronena i przewertować interesujące Was kombinacje znaków. Być może za rogiem czai się miłość ;)?
"MIŁOŚĆ ZAPISANA W GWIAZDACH - CZY TO NAPRAWDĘ MOŻLIWE?"
Autor w swej publikacji oddzielnie scharakteryzował każdą parę znaków w kilkustronnicowych rozdziałach. W książce znajdziemy wszystkie możliwe kombinacje. Brad Kronen opisał dobre i złe strony relacji, jakie zachodzą między przedstawicielami poszczególnych znaków zodiaku. Niektóre osoby będą idealnie się dogadywać,...
2017-12-02
2017-11-25
2017-11-23
2017-11-14
Claire Spruce jest idealną żoną i dobrą matką. Niestety, pod pozorem przykładnej kobiety z przedmieścia nie kryje się za dużo dobrego... Jej życia z pewnością nie można określić jako bajki. Wraz z mężem długo starali się o dziecko. Kiedy w końcu udało im się spełnić niegdyś nieosiągalne marzenie, okazało się, że szczęście dla Claire długo trwać nie będzie. W związku z pracą Milesa, małżeństwo zmuszone było zmienić miejsce zamieszkania. Kobieta z trudem zostawiła za sobą ukochane tereny i wymarzoną pracę. Nowy dom nie cieszył jej tak samo, jak poprzedni. Niekończąca się zima doprowadzała ją do obłędu, a Miles, pracoholik nieumiejący oddzielić życia prywatnego od obowiązków służbowych, rozczarowywał ją z dnia na dzień coraz bardziej. Negatywne myśli i odczucia nieustannie pojawiały się w jej głowie. Nic więc dziwnego, że gdy na Facebooku odezwał się do niej Dean, stara miłość z liceum, Claire szybciej zabiło serce. Wspomnienia dawnych czasów z byłym ukochanym oraz brak zainteresowania ze strony męża popchnęły ją do podjęcia decyzji o... spontanicznej ucieczce z Deanem. Niestety, powrót mężczyzny z przeszłości nie był przypadkiem, a decyzja ta pociągnie za sobą pewne konsekwencje.
"Gwiazdy, które spłonęły" bezapelacyjnie trafiają na półkę moich ulubionych powieści. Przyznam szczerze, że na początku oczekiwałam nieco większego BUM. Myślałam, że trafiłam na inną historię, w której będą szaleć romantyczne uczucia. Pierwsze strony nieco mnie rozczarowały, ale chwilę potem zrozumiałam, że przede mną leży kawał dobrej powieści. Melissa Falcon Field stworzyła wspaniałą, choć poniekąd przygnębiającą lekturę, z niebanalną fabułą i rewelacyjnie wykreowanymi bohaterami, których mogłabym określić jako jeden z najlepszych i najmocniejszych elementów zawartych na kartach powieści.
Cała historia przedstawiona jest z punktu widzenia głównej bohaterki. Uwielbiam pierwszoosobową narrację, za każdym razem, gdy autor stosuje ten zabieg, o wiele intensywniej zżywam się z bohaterem i bardziej rozumiem motywy jego postępowania. Do gustu przypadło mi zgrabne wplecenie wydarzeń z przeszłości między wątkami rozgrywającymi się w teraźniejszości.
Z Deanem nie było tak, że Claire od razu chciała wskoczyć mu w ramiona. Kobieta próbowała odbudować to, co było niegdyś między nią, a jej mężem. Niestety, starania te szły na marne. Miles albo nie zauważał jej inicjatywy, albo gonił za pracą. Myślę, że nikt nie wytrzymałby takiej sytuacji na dłuższą metę. Co więcej, przeszłość Claire nie była łatwa. Każdy w związku potrzebuje troski, uwagi ze strony drugiej osoby, ciepła, a przede wszystkim MIŁOŚCI. Moim zdaniem Claire popełniła błąd nie wykładając przed Milesem uczuć, które w niej buzowały, żalu, który był spowodowany zapracowaniem męża...
"Gwiazdy, które spłonęły" to wyjątkowa powieść obyczajowa z przesłaniem. Dostarcza takich emocji, że z pewnością długo o niej się nie zapomni. Nie brakuje w niej elementów zaskoczenia. POLECAM!
Claire Spruce jest idealną żoną i dobrą matką. Niestety, pod pozorem przykładnej kobiety z przedmieścia nie kryje się za dużo dobrego... Jej życia z pewnością nie można określić jako bajki. Wraz z mężem długo starali się o dziecko. Kiedy w końcu udało im się spełnić niegdyś nieosiągalne marzenie, okazało się, że szczęście dla Claire długo trwać nie będzie. W związku z pracą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-11-16
Codzienność samotnego Josha totalnie się zmienia w chwili, gdy pewnego razu sąsiad podrzuca mu, niby "tylko na chwilę", spodziewającą się szczeniaków suczkę Lucy. Słodkie, brązowe czy pozostawionego mu psa sprawiają, że Joshowi mięknie serce. Mężczyzna postanawia więc przygarnąć pod swój dach Lucy, chce zająć się nią oraz oczekującą przyjścia na świat gromadką szczeniąt. Pech chce, że potomstwo suczki nie przeżywa. Los jednak przyszykował Joshowi niespodziankę - ktoś zostawia pod jego drzwiami pudło z... nowonarodzonymi szczeniakami. Jako, że opieka nad dorosłą suką oraz małymi pieskami to nie taka prosta sprawa, mężczyzna udaje się po pomoc do schroniska. Tam poznaje jedną z opiekunek czworonożnych przyjaciół - Kerri. Razem przygotowują zwierzęta do świątecznego programu adopcyjnego. Mijają dni, a Josh zaczyna dostrzegać, że nie wyobraża już sobie życia ani bez słodkiej, futrzanej rodzinki, ani bez Kerri... Co zrobi, gdy w końcu dobiegnie termin oddania piesków?
"Psiego najlepszego, czyli Był sobie pies na święta" to wspaniała powieść, taki must have na jesień, zimę i koniecznie na okres Bożego Narodzenia. W. Bruce Cameron stworzył przeuroczą, przesłodką i przesympatyczną historię, która ma jeden minus - zdecydowanie jest zbyt krótka! Ta lektura urzekła mnie od samego początku, zżyłam się z bohaterami, pokochałam psiaki (tego pewnie się spodziewaliście :D), wzruszyłam się (a właściwie wzruszałam), śmiałam, no po prostu książka idealna! Akcja toczy się spokojnie, nie mamy tutaj do czynienia z zaskakującymi zwrotami.
Nowa powieść W. Bruce'a Camerona to nastrojowa i mądra historia obyczajowa, w której odnajdziemy wątki uczuciowe, romantyczne, a co najważniejsze - morał. Ta lekka w odbiorze książka bez wątpliwości chwyci niejednego czytelnika za serce. Zauroczy Was nie tylko okładka, ale i wnętrze. Zobaczycie, ile radości w życie człowieka mogą przynieść wierne i oddane czworonogi. Bez wahania stwierdzam, że cudownie byłoby móc zobaczyć tę historię na wielkim ekranie!
Powieść pełna psiaków, wzruszająca, chwytająca za serce, a do tego utrzymana w świątecznym klimacie? Ja to bez zastanowienia kupuję! Jeśli nie macie jeszcze pomysłu na gwiazdkowe prezenty dla bliskich, pomyślcie o tej książce, naprawdę warto.
Codzienność samotnego Josha totalnie się zmienia w chwili, gdy pewnego razu sąsiad podrzuca mu, niby "tylko na chwilę", spodziewającą się szczeniaków suczkę Lucy. Słodkie, brązowe czy pozostawionego mu psa sprawiają, że Joshowi mięknie serce. Mężczyzna postanawia więc przygarnąć pod swój dach Lucy, chce zająć się nią oraz oczekującą przyjścia na świat gromadką szczeniąt....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-11-19
http://karlin91.blogspot.com/2017/04/summer-harbor-jak-patki-sniegu-denise.html
http://karlin91.blogspot.com/2017/04/summer-harbor-jak-patki-sniegu-denise.html
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to