-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać442
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2016-03-28
2016-09-15
Chwalę sobie Gwiazdozbiór Psa za ciężki klimat postapokaliptycznej samotności. Peter Heller świetnie przekazał emocje jakie targają głównym bohaterem. Przywiązanie do przeszłości i nadzieja w przyszłość, a nawet małe radości teraźniejszości. Przede wszystkim jednak żal i rozterka, trud i znój związany z odosobnieniem.
Polecam w sam raz na jesienne wieczory z gorącą herbatą i stukającym rytmicznie deszczem o parapet za oknem.
Chwalę sobie Gwiazdozbiór Psa za ciężki klimat postapokaliptycznej samotności. Peter Heller świetnie przekazał emocje jakie targają głównym bohaterem. Przywiązanie do przeszłości i nadzieja w przyszłość, a nawet małe radości teraźniejszości. Przede wszystkim jednak żal i rozterka, trud i znój związany z odosobnieniem.
Polecam w sam raz na jesienne wieczory z gorącą herbatą...
2016-08-15
Cormac McCarthy opisał historię życia na południu Stanów Zjednoczonych. Miejsce gdzie czas płynie wolniej... lecz wcale nie spokojniej.
Nieudana transakcja narkotykowa jest wstępem do wydarzeń z książki i dalej obfituje w częsty rozlew krwi, śledzenie przeciwnika i leczenie ran. Tak naprawdę dla nikogo przygoda nie kończy się dobrze.
Kogo możemy uważać za dobrego? Kogo za złego? Łatwo się pogubić, a autor nie pozostaje litościwy dla żadnej ze stron.
Warto przeczytać i dać się przenieść na dłuższą chwilę do Stanów lat '80. Polecam!
Cormac McCarthy opisał historię życia na południu Stanów Zjednoczonych. Miejsce gdzie czas płynie wolniej... lecz wcale nie spokojniej.
Nieudana transakcja narkotykowa jest wstępem do wydarzeń z książki i dalej obfituje w częsty rozlew krwi, śledzenie przeciwnika i leczenie ran. Tak naprawdę dla nikogo przygoda nie kończy się dobrze.
Kogo możemy uważać za dobrego? Kogo za...
2016-07-30
Bardzo fajny Pielgrzym. Na początku najlepiej łykać większymi haustami, żeby podłapać ogólny zarys postaci i tło fabularne, które autor chciał przedstawić. Dalej to już wartka akcja, gra o czas i głośne bicie serca.
Bardzo fajny Pielgrzym. Na początku najlepiej łykać większymi haustami, żeby podłapać ogólny zarys postaci i tło fabularne, które autor chciał przedstawić. Dalej to już wartka akcja, gra o czas i głośne bicie serca.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-06-06
Trzeci i ostatni tom ciągu o Ostatnim Imperium w którym występuje Vin i Elend.
Muszę przyznać, że strasznie długo zajeło mi przeczytanie tej lektury. Miałem problem z jej treścią... coś mi się nie zgadzało.
Niestety fragmentami książka po prostu mnie denerwowała. Charaktery postaci zamiast trzymać się jakiejś ramy to Sanderson nagina je jak gumowego węża do aktualnie opisywanych wydarzeń tak jak mu pasuje. Rozumiem, że jest tu magia i nadprzyrodzone zdolności, ale czemu do jasnej anielki Elend poważny człowiek nauki, dyplomata i wręcz pacyfista rzuca się bez powodu na Lorda innych ziem będąc u niego na balu?! U Vin jeszcze rozumiem rozchwianie emocjonalne z powodu dzieciństwa, ale Elend wyraźnie jest tutaj jakiś opętany co i raz przez inne moce.
Podobny problem miałem z załamaniem Sazed'a. Niewątpliwie dotknęła go życiowa tragedia jeśli chodzi o Tindwyl, ale po co od razu rezygnować z feruchemii(będąc jej ostatnim przedstawicielem?!).
Z Mgły Zrodzonego i Studnie Wstąpnienia łyknąłem w tydzień. Bohater Wieków zajął mi miesiąc... nie wiem co o tym sądzić. Mam mieszane uczucia i chyba marudzę. Zostawiam 7 gwiazdek za przywiązanie do świata i bohaterów(już pomimo ich pewnych odchyłów). Sandersona mimo wszystko dobrze się czyta.
Trzeci i ostatni tom ciągu o Ostatnim Imperium w którym występuje Vin i Elend.
Muszę przyznać, że strasznie długo zajeło mi przeczytanie tej lektury. Miałem problem z jej treścią... coś mi się nie zgadzało.
Niestety fragmentami książka po prostu mnie denerwowała. Charaktery postaci zamiast trzymać się jakiejś ramy to Sanderson nagina je jak gumowego węża do aktualnie...
2016-05-08
Książek z serii "Ostatniego Imperium" nie da się nie lubić. Fakt, że trochę mniej wkręciła mnie fabuła. Wszystko troche rozciągnięte, ale w dalszym ciągu zwroty akcji sprawiały, że książkę się pochłania.
"Studnia Wstąpienia" bardziej skupia się na dwóch bohaterach, nie jak to miało miejsce w "Z Mgły Zrodzonym", gdzie bliżej widzieliśmy poczyniania konkretnych jednostek. Nie przeszkadza to w czytaniu, ale było to dla mnie zauważalne.
Kartki przewracają się jak szalone i czekam aż usiądę do trzeciej części.
Polecam!!
Książek z serii "Ostatniego Imperium" nie da się nie lubić. Fakt, że trochę mniej wkręciła mnie fabuła. Wszystko troche rozciągnięte, ale w dalszym ciągu zwroty akcji sprawiały, że książkę się pochłania.
"Studnia Wstąpienia" bardziej skupia się na dwóch bohaterach, nie jak to miało miejsce w "Z Mgły Zrodzonym", gdzie bliżej widzieliśmy poczyniania konkretnych jednostek....
2016-04-28
Z niewiadomych przyczyn strasznie późno zabrałem się za czytanie tak głośnej książkim jaką bez wątpienia jest "Lśnienie" Kinga.
Trochę pluje sobie przez to w brodę, ale już nadrobiłem i... doznałem oLśnienia. Książka jest zwyczajnie świetna. O ile za filmowymi horrorami nie przepadam (trudno żeby ktoś nie fiknął wydając z głośników pik z 0 na nagłe 130dB - pytanie "po co?") o tyle horror "pisany" wszedł jak kiełbasa z grilla po tygodniowym udawaniu wegetarianina!
King bardzo przejrzyście napisał "Lśnienie" i przyjemnie(czy może strasznie?) się to czyta. Z pewnością polecam... także tym, którzy myśleli podobnie jak ja, że horrory to lipa.
Z niewiadomych przyczyn strasznie późno zabrałem się za czytanie tak głośnej książkim jaką bez wątpienia jest "Lśnienie" Kinga.
Trochę pluje sobie przez to w brodę, ale już nadrobiłem i... doznałem oLśnienia. Książka jest zwyczajnie świetna. O ile za filmowymi horrorami nie przepadam (trudno żeby ktoś nie fiknął wydając z głośników pik z 0 na nagłe 130dB - pytanie "po...
2016-04-24
2016-03-20
Mój pierwszy kontakt z twórczością Sandersona i od razu pozytywne emocje. Książka jakby sama przewracała strony, a czytelnik tylko wsiąka coraz bardziej. Ciekawi bohaterowie, wartka akcja i ruchoma fabuła, dzięki której książka się nie nuży.
Polecam każdemu fanowi fantastyki, a nawet osobom, które w literaturze fantastycznej chcą postawić swoje pierwsze kroki.
Mój pierwszy kontakt z twórczością Sandersona i od razu pozytywne emocje. Książka jakby sama przewracała strony, a czytelnik tylko wsiąka coraz bardziej. Ciekawi bohaterowie, wartka akcja i ruchoma fabuła, dzięki której książka się nie nuży.
Polecam każdemu fanowi fantastyki, a nawet osobom, które w literaturze fantastycznej chcą postawić swoje pierwsze kroki.
2016-01-28
2016-04-17
Genialna. To słowo w pierwszej kolejności przychodzi mi na myśl po przeczytaniu "Ptaka Dobrego Boga". Historia opowiedziana głosem głównego (anty)bohatera ocieka akcją i humorem. Przypadki jakie przydarzają się Henry'em "Cybulce" Shackleford'owi - osobie, która za wszelką cenę stara się uniknąć każdego niebezpieczeństwa - porwała mnie i co kilka stron przyprawiała o szeroki uśmiech.
Cybulkę określam mianem antybohatera pod względem braku krztyny odwagi (może poza jedną sytuacją w końcowych rozdziałach). Ciągle pakuje się w tarapaty, z których cudownym zrządzeniem losu i własnego pietra na plecach jakoś udaje się mu wyjść.
Ukazanie przez autora postaci John'a Brown'a powala na kolana. W żadnym momencie książki czytając o starym abolicjoniście nie dało się nudzić.
Taki sposób przedstawiania historii to ja rozumiem. Historyczni bohaterowie plus domieszka fikcyjnych zalana w całości humorem... czego chcieć więcej? Parafrazując Cybulkę "połkłem te ksionżke w dwa dni".
Genialna. To słowo w pierwszej kolejności przychodzi mi na myśl po przeczytaniu "Ptaka Dobrego Boga". Historia opowiedziana głosem głównego (anty)bohatera ocieka akcją i humorem. Przypadki jakie przydarzają się Henry'em "Cybulce" Shackleford'owi - osobie, która za wszelką cenę stara się uniknąć każdego niebezpieczeństwa - porwała mnie i co kilka stron przyprawiała o szeroki...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-04-16
"Marsjanina" bardzo przyjemnie się czyta. Pomimo fragmentów, które ciężko zrozumieć ze względu na naukowy wymiar to magnetyzm głównego bohatera przyciąga. Szczególnie forma pisanego dziennika Marka pozwala na bezpośrednie zbliżenie się z jedynym człowiekiem na Marsie.
Dla osób poszukujących lekkostrawnej, szybkiej lektury z dużą dozą poczucia humoru. Nie należy traktować tego stricte jako książki sci-fi, opisywane wydarzenia są realne. Metka kosmicznej przygody niech nikogo nie odstrasza.
Jakiego gatunku nie jesteś fanem ta książka Cię nie zawiedzie!
"Marsjanina" bardzo przyjemnie się czyta. Pomimo fragmentów, które ciężko zrozumieć ze względu na naukowy wymiar to magnetyzm głównego bohatera przyciąga. Szczególnie forma pisanego dziennika Marka pozwala na bezpośrednie zbliżenie się z jedynym człowiekiem na Marsie.
Dla osób poszukujących lekkostrawnej, szybkiej lektury z dużą dozą poczucia humoru. Nie należy traktować...
2016-04-13
Będąc początkującym w twórczości Kinga nie zawiodłem się. Bastion to (dosłownie) kawał dobrej literatury. Świetna przygoda, ujmujący bohaterowie z którymi można się zżyć (gwiazdki także za kreacje tych po złej stronie).
Katastrofa, która jest tłem całej linii fabularnej daje do myślenia. Człowiek zaczytując się w lekturze zastanawia się ile błędów popełnia się rzeczywiście w dzisiejszym świecie i ile rzeczy nie docenia. Bohaterowie są zmuszani do podejmowania trudnych decyzji, czasem sprzecznych z własnym sumieniem. Wraz z każdą przewracaną kartką czytelnik zastanawia się na ile decyzje popełniane w postapokaliptycznym świecie mają sens.
Podsumowując... książka straszy grubością, ale po wszystkim odwdzięcza się z nawiązką. Polecam!
Będąc początkującym w twórczości Kinga nie zawiodłem się. Bastion to (dosłownie) kawał dobrej literatury. Świetna przygoda, ujmujący bohaterowie z którymi można się zżyć (gwiazdki także za kreacje tych po złej stronie).
Katastrofa, która jest tłem całej linii fabularnej daje do myślenia. Człowiek zaczytując się w lekturze zastanawia się ile błędów popełnia się rzeczywiście...
2016-03-26
"Purpurowe rzeki" to chyba najbardziej znana książka Grange, a jednak nie była tą od której zacząłem przygodę z tym pisarzem. I może właśnie z tego powodu ciężko zgodzić mi się z tezą, że jest to jego najlepsza książka. Niech pozostanie tą najbardziej znaną.
Laur pierwszego miejsca spośród książek francuskiego pisarza oddaję "Pasażerowi". To była ta pierwsza i ta do której pozostanie mi sentyment. Jednak "Purpurowe..." zdecydowanie stawiam zaraz za "Pasażerem".
Jest to kawał pożądnego kryminału. Dobrze nakreśleni bohaterowie od początku powieści. Fabuła już od pierwszych stron mówi kim są główni bohaterowie i skutecznie wmiksowuje czytelnika w detektywistyczną grę ścigania zabójcy.
Ewentualne drobne niedociągnięcia kreacji świata moim zdaniem świetnie przykrywa styl pisania. Skrzętne opisy miejsc i postaci nie zwalniają sztucznie akcji tylko pozwalają na szybkie ruszenie naprzód. Nie nudziłem się czytając o poczynaniach znanego wszem i wobec komisarza Pierre'a Niemans'a i młodego, ambitnego Karima Abdouf'a. Obie te postaci zyskały moją sympatię... Karim może nawet bardziej.
Z pewnością odradzam oglądanie w pierwszej kolejności ekranizacji, która według mnie znacznie się różni. Z drugiej strony jak po obejrzeniu całości pomyślałem to film i tak miałby duże problemy oddać to co spisał Grange.
Każdy fan dobrego kryminału powinien być ukontentowany po przeczytaniu "Purpurowych rzek". (a jeśli to podejdzie to od siebie gorąco polecam sięgnięcie po "Pasażera")
"Purpurowe rzeki" to chyba najbardziej znana książka Grange, a jednak nie była tą od której zacząłem przygodę z tym pisarzem. I może właśnie z tego powodu ciężko zgodzić mi się z tezą, że jest to jego najlepsza książka. Niech pozostanie tą najbardziej znaną.
Laur pierwszego miejsca spośród książek francuskiego pisarza oddaję "Pasażerowi". To była ta pierwsza i ta do której...
2016-03-25
Przeczytanie książki Dana Simmons'a wprawiło w drgania boczne struny moich emocji, które na ogół trwają w bezruchu. Jest to książka, która skłania do refleksji i myślę, że każdy kto po nią sięgnie, znajdzie coś innego.
Siedmioro pielgrzymów snujących swoje opowieści w drodze do wspomnianej na okładce nieuniknionej zagłady... poza jednym. Te właśnie opowieści tworzą tę książkę i to one wręcz szarpią emocje czytelnika.
W ramach krótkiej recenzji powiniem teraz napisać, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Każdy z pielgrzymów opowiada swoje przygody w formatach od quasi-horroru przez dramat sięgając nawet motywu detektywistycznego z wartką akcją.
I to wszystko zgadzałoby się, ale opisując to w ten sposób mam usilne wrażenie, że to spłycam. "Hyperion" jest jak najbardziej wart swojej wysokiej oceny na tym portalu i żeby się o tym przekonać trzeba tę książkę przeczytać (umyślnie używam czasownika dokonanego - aby docenić "Hyperiona" trzeba go poznać od pierwszej do ostatniej strony).
Przeczytanie książki Dana Simmons'a wprawiło w drgania boczne struny moich emocji, które na ogół trwają w bezruchu. Jest to książka, która skłania do refleksji i myślę, że każdy kto po nią sięgnie, znajdzie coś innego.
Siedmioro pielgrzymów snujących swoje opowieści w drodze do wspomnianej na okładce nieuniknionej zagłady... poza jednym. Te właśnie opowieści tworzą tę...
2016-03-10
Dzień po przeczytaniu tej książki mam ogromny problem ze stabilną jej oceną. Zastanawiam się nad przyczyną tego problemu i oto kilka wniosków, które być może pomogą komuś w decyzji czy sięgnąć po tę książkę czy nie.
Jako pierwszą książkę z MAG'owego cyklu Artefaktów przeczytałem Trylogię Ciągu - cyberpunk, świat przyszłości naznaczony nowoczesnymi technologiami kształtującymi życie obywateli w sposób wręcz brutalny.
Następnie sięgnąłem po "Wszystkich na Zanzibarze" i poczułem się trochę jakbym przywalił głową w zbyt głęboko osadzony znak drogowy. Mimo faktu, że głównym bohaterem w tej książce jest świat przyszłości(w Trylogii Ciągu ciężar fabuły spoczywał jednak na bohaterach) to jego wpływ na rodzaj ludzki jest o tyle silny co subtelny. Zdaję sobie świetnie sprawę z tego, że Brunner pisał to w roku '68, jednak nie jest to Sci-Fi jakiego spodziewałem się poczuć z kart powieści.
Jeśli miałbym punktować o co autorowi chodziło i czego w książce nie trzeba szukać bo to po prostu bije po oczach to:
- problem przeludnienia - eugenika, kontrola prawna narodzin, komu wolno mieć dzieci, komu nie
- stres - wszechobecne dostępne bezproblemowo narkotyki, czy to aby się zabawić czy zwyczajnie uspokoić nerwy
- natura ludzka - psychologia tłumu jak to inteligencja zbiorowiska równa się wręcz inteligencji najsłabszego osobnika(zamieszki), czy ludzie są w stanie podejmować jeszcze sami decyzje czy musi robić to za nich komputer, programowanie myślenia przez telewizję.
Tego ostatniego jest zresztą najwięcej - seks, wyrzuty sumienia, zabójstwo, patriotyzm, wali się to wszystko pokolei. Na dodatek to wszystko jest na naprawdę wysokim poziomie. Nie raz w czasie czytania opadał na mnie całum refleksji jak mocno wizja faceta z '68 roku sprawdziła się dzisiaj i do czego to wszystko zmierza.
Sama konstrukcja książki - jak już opisało to wiele osób przede mną na początku - może być zgryźliwa dla czytelnika, natomiast w ogólnym rozrachunku tworzy spójną całość. Wszystko ładnie się zazębia i nakreśla pełny obraz sytuacji.
Brak tu natomiast laserów, statków kosmicznych, podróży czasoprzestrzennych i innych bajerów z którymi możnaby kojarzyć gatunek SciFi. Subiektywne proporcje pomiędzy Dystopią a SciFi ustaliłbym na 9:1(9Dystopia:1SciFi). Do mnie książka średnio trafiła, ale ocena poszła za poprawność gatunku.
Dzień po przeczytaniu tej książki mam ogromny problem ze stabilną jej oceną. Zastanawiam się nad przyczyną tego problemu i oto kilka wniosków, które być może pomogą komuś w decyzji czy sięgnąć po tę książkę czy nie.
Jako pierwszą książkę z MAG'owego cyklu Artefaktów przeczytałem Trylogię Ciągu - cyberpunk, świat przyszłości naznaczony nowoczesnymi technologiami...
2016-02-17
Sam sugeruję się opiniami czytelników na obecnym portalu zatem postaram się dodać i coś od siebie.
Sporo osób narzeka na chaotycznie rozgrywaną akcję w trylogii Gibsona. Ciężko nie zgodzić się z tym, choć z drugiej strony ciężko uznać to za wadę. Jest to wizja świata, która wykracza poza to z czym mamy doczynienia na codzień i z tego względu powinniśmy czuć się w tym zagubieni. Przyszłościowy świat cyberpunku, tak jak dogniata każdą literacką szarą masę w książce, tak ma przytłaczać ciężarem zrozumienia czytelnika.
Zdecydowanie bardzo dobrym krokiem ze strony MAGa było umieszczenie wszystkich trzech części w jednym tomie. Książki powinny być czytane "na raz" przez co zawiła i trudna z początku do przyswojenia wizja Gibsona z każdą następną częścią zaczyna się przecierać. Nie ukrywam, że samemu zdarzało mi się wyłapywać konteksty oddalone o 50, 100 czy nawet 150 stron wcześniej dzięki przedstawieniu ich w innym świetle.
Dodatkowym atutem jest świetne według mnie połączenie bohaterów wszystkich części. To jaki wpływ mają na toczącą się akcję u następców. Sami bohaterowie potrafią w ciekawy sposób pociągnąć czytelnika za rękę skłaniając go do szybkiego powrotu do lektury(Turner jest chyba moim ulubieńcem pod tym względem).
Trylogię Ciągu polecam każdemu kto słyszał o Cyberpunku i wywołało to u niego dreszczyk emocji. Jest to pod każdym względem Sci-Fi i osoby, które nie wybiegają w przyszłość poza czubek własnych kapci przed telewizorem nie mają tu czego szukać(tak! piję tu do tych co nie czytają wcale. dobre książki trzeba czytać niezależnie od gatunku! to jest jedna z nich)
Sam sugeruję się opiniami czytelników na obecnym portalu zatem postaram się dodać i coś od siebie.
Sporo osób narzeka na chaotycznie rozgrywaną akcję w trylogii Gibsona. Ciężko nie zgodzić się z tym, choć z drugiej strony ciężko uznać to za wadę. Jest to wizja świata, która wykracza poza to z czym mamy doczynienia na codzień i z tego względu powinniśmy czuć się w tym...
Bardzo chciałem przeczytać klasykę antyutopii i zapoznać się z tak znaną książką jaką jest "Nowy wspaniały świat". No i było warto.
Niesamowita wizja świata, która ma poparcie w fabule i jest o tyle przerażająca co spójna. Cywilizowane niewolnictwo w zasadzie dotyka nas tu i teraz i jak sztuczne programowanie ludzi w książce razi po oczach tak daje do myślenia przy obserwacji dzisiejszego świata.
Pierwsze strony wydawały się kompletną abstrakcją i wręcz ciężko było kontynuować czytanie, ale to jak akcja poszła do przodu trzymało w napięciu pomimo braku dynamiki.
Zdecydowanie polecam, taką klasykę zawsze warto trzymać w "Przeczytanych".
Bardzo chciałem przeczytać klasykę antyutopii i zapoznać się z tak znaną książką jaką jest "Nowy wspaniały świat". No i było warto.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNiesamowita wizja świata, która ma poparcie w fabule i jest o tyle przerażająca co spójna. Cywilizowane niewolnictwo w zasadzie dotyka nas tu i teraz i jak sztuczne programowanie ludzi w książce razi po oczach tak daje do myślenia przy...