Ptak dobrego Boga

- Kategoria:
- powieść historyczna
- Seria:
- Poza serią
- Tytuł oryginału:
- The Good Lord Bird
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2016-01-13
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-01-13
- Data 1. wydania:
- 2013-08-20
- Liczba stron:
- 440
- Czas czytania
- 7 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380491830
- Tłumacz:
- Maciej Świerkocki
- Tagi:
- XIX w. humor literatura amerykańska niebezpieczeństwo niebezpieczeństwo niewolnictwo przygoda USA śmierć walka o przetrwanie wojna wojna żołnierz
- Inne
Ptak Dobrego Boga Jamesa McBride’a to książka, która czerpie z najlepszych tradycji amerykańskiej powieści łotrzykowskiej i twainowskiego humoru.
W 1857 roku ważą się losy stanu Kansas, rozdartego między zwolennikami niewolnictwa a jego przeciwnikami. Mały Henry Shackleford zrządzeniem losu zostaje wciągnięty w oko tego cyklonu. Porwany przez znanego abolicjonistę Johna Browna, włączony do jego armii obdartusów i głodomorów walczących z niewolnictwem, próbuje uniknąć śmierci przebrany za dziewczynę.
Dzięki sugestywnemu językowi i brawurowemu poczuciu humoru McBride stworzył fascynujący obraz Ameryki sprzed wojny secesyjnej, daleki od wszystkiego, co znamy z literatury i kina. Książka zdobyła wiele nagród, przede wszystkim National Book Award 2013.
Publishers Weekly, Top 10
Kirkus Reviews, Fiction picks
O Magazine, Top 10
Washington Post, Top 10
Booklist, Editor’s Choice
New York Times Book Review—100 Notables
Kansas City Star—Best of the rest list
Financial Times—best of 2013
Amazon Top 100 Best Books
Chicago Tribune Best Books—Notable Fiction
Barnes & Noble—Best Fiction List
NPR—Best Books
St. Louis Post-Dispatch—Best of 2013
Kirkus Best of 2013
Bookish “Best Novels of 2013”
Library Journal Best Books of 2013: Historical Fiction
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Polecane księgarnie
Pozostałe księgarnie
Informacja
Oficjalne recenzje
Ostatni szaniec Johna Browna
„Ptak dobrego Boga” Jamesa McBride’a to kapitalny przykład błyskotliwie i przewrotnie napisanej, a przy tym wypełnionej ironią powieści mierzącej się z trudnym, wstydliwym, a zarazem ważnym dla Amerykanów tematem niewolnictwa. Powieść ta jest także wynikiem namysłu autora nad istotą działalności ruchu abolicjonistycznego poprzedzającego wybuch krwawej wojny secesyjnej. Temat w wymiarze społeczno-historycznym jest niezwykle doniosły, lecz już sposób opowiadania o działalności Johna Browna przez czarnoskórego pisarza za pośrednictwem figury skądinąd świetnie skonstruowanej postaci głównego bohatera, kilkunastoletniego niewolnika Henry’ego „Cybulki” Shackleforda, rzekomo porwanego przez Johna Browna i włóczącego się w damskiej sukience z „armią” zrewoltowanych obdartusów domagających się zniesienia niewolnictwa, doniosły i przepełniony patosem bynajmniej nie jest.
Inna rzecz, że ta doskonała w swej warstwie i formalnej, i tematycznej powieść rzuca zupełnie nowe światło na postać samego przywódcy białych abolicjonistów zwanego w powieści „Starcem”, jak i na rozsadzaną przez haniebną oraz uwłaczającą ludzkiej godności procedurę handlu ludźmi strukturę tkanki amerykańskiego społeczeństwa na cztery lata przed wybuchem bratobójczej wojny.
Spróbujmy zatem wejść do owego targanego konfliktami rasowymi świata, by przyjrzeć się realiom tej jakże nowatorskiej i brawurowo skonstruowanej powieści. Akcję – jak już wspomniałam – McBride ulokował w Kansas, Missouri i Wirginii, a więc można powiedzieć, że w sercu niewolniczego interesu, o czym świadczy określenie Kansas w tamtych czasach mianem „bleeding Kansas”. Historię Johna Browna, tak daleką od wyobrażeń na jego temat, poznajemy z narracji wspomnianego już wyżej „Cybulki”. O ruchu zwolenników zrównania Murzynów w prawach opowiada niewykształcony, ba! ledwo piśmienny niewolnik za pomocą języka, który na pierwszy rzut oka na stronice powieści może wywoływać salwę śmiechu.
Tak więc język narracji stworzonej przez McBride’a to jedna z najmocniejszych stron powieści „Ptak dobrego Boga”. Ta książka jest przejawem wirtuozerii stylistycznej i nieskrępowanej wyobraźni lingwistycznej autora. I tutaj niski ukłon także Maciejowi Świerkockiemu, który tłumaczył wcześniej powieści Eleanor Catton i Richarda Flanagana, bo to właśnie dzięki jego pracy translatorskiej wszystkie te językowe smaczki zostały polskiemu czytelnikowi podane jak na tacy. Oddał on znakomicie językowy koloryt, jakim komunikowano się na Południu, idealnie odzwierciedlił w polszczyźnie wszelkie leksykalne wynaturzenia, składniową koślawość, fonetyczną i fleksyjną degrengoladę, naleciałości, regionalizmy oraz błędy. Pamiętajmy, że opowieść o Johnie Brownie i jego zwolennikach dostajemy w formie zapośredniczonej poprzez tak, a nie inaczej mentalnie skonstruowaną postać, zatem i warstwa językowa musi być ściśle podporządkowana narratorskiej świadomości, przez filtr której otrzymujemy bardzo subiektywną wizję świata, człowieka oraz relacji międzyludzkich. Bardziej jednak złożonymi refleksjami Henry „Cybulka” rzadko zajmuje swoją głowę, przeto swoje przemyślenia kierunkuje w inne sfery ludzkiej aktywności. Z tej więc przyczyny kaleczą język także i wykształceni bohaterowie powieści, których czytelnik by o taki sposób artykułowania myśli raczej nie posądził. By nie być gołosłownym, przytoczę może próbkę narracji „Cybulki”: Oczywiście w tamtych czasach dziewczyny kolorowe musieli pracować cienżej niźli białe, ale takie byli wtedy normalne zasady białych. O ile te wszystkie pojawiające się – licząc w dziesiątki i setki – „kunie”, „piniondze”, „dulary” i „leworwery” mogą początkowo bawić czytelnika, po jakimś czasie spędzonym nad lektury przechodzimy już z nimi do porządku dziennego. Na tym też polega przewrotność powieści McBride’a, że czytając o zagadnieniu w swej istocie tragicznym, bo takie niewątpliwie było niewolnictwo, nie potrafimy powstrzymać śmiechu.
Omawiając tę jakże wyróżniającą się na tle współczesnej prozy amerykańskiej książkę, warto przyjrzeć się zagadnieniom, które – że tak to ujmę – są podskórnie ukryte w fabule powieści, wpisują się w jej głębszą warstwę. Posługując się nowatorską formą, czerpiąc ze wzorca powieści łotrzykowskiej, McBride mówi także o stosunku samych niewolników do kwestii wyzwolenia, akcentując podziały nie tylko wśród niewolniczej ludności, ale także wśród białych różnorako zapatrujących się na kwestię wyzwolenia. Sam Henry „Cybulka” czy może Henrietta – bo kwestia genderowa jest także bardzo wyraźnie zaakcentowana – posiada dość krytyczny stosunek do idei wolności. Bycie wolnym było gówno warte – powie lamentując nad swą dolą pod skrzydłami przywódcy abolicjonistów. Podobnie zresztą myślała ogromna rzesza czarnych niewolników widzących w idei abolicjonizmu podejrzane, polityczne gierki białych. Zatem nie garnęli się oni do ciągle trzebionych przez federalną armię i milicję oddziałów ogarniętego w swej istocie obłąkańczą wówczas ideą Browna. Nadrzędne dla „Cybulki” było po prostu przeżycie w czasie rewolty, a ukrywanie się pod damską sukienką stanowiło zwyczajnie i drobiazgowo obmyśloną strategię działania. Czytając jednak powieść głębiej, wyczytamy w niej tożsamościowy tragizm niewolonej ludności oraz społeczne uwikłania płci. Bo przecież nie dla wywołania efektu komizmu Henry ukrywa się w damskich fatałaszkach.
Warto przez chwilę przyjrzeć się bliżej historycznej postaci Browna. Jak widzi abolicjonistę „Cybulka”? Ano dostajemy dość daleki od patetycznego odmalowania, choćby przez Norwida w wierszu „Do obywatela Johna Browna”, wizerunek starca, którego napędza do działania nadrzędna i piękna idea równości pomiędzy ludźmi. Kwestia niewolnictwa w jego ujęciu jest źródłem wszelkich konfliktów etniczno-rasowych, które rozsadzały społeczeństwo przed secesją Południa. I co bardzo istotne – powieściowy Brown sądzi, że działa w słusznej sprawie, że jest kimś na kształt mściciela z boskiego namaszczenia mianowanego na obrońcę uciskanej czarnej ludności. Dziś powiedzielibyśmy, że jego metody działania bynajmniej nie odstają od sposobów rozstrzygania problemów przez religijnych terrorystów. Brown jest przedstawiony przez narratora jako fanatyk, ale taki, którym kierują szlachetne pobudki. W powieści „Starzec” działa jednak jak terrorysta i tak, jak terrorysta ginie – haniebną śmiercią przestępcy czy niewolnika. Nie jest niniejsza uwaga z mojej strony – jak sądzę – zdradzeniem ważnego fabularnego zdarzenia, bo przecież finał ruchu abolicjonistycznego pod dowódcą Browna jest faktem historycznym ogólnie znanym.
Jakkolwiek by się na sposób potraktowania przez McBride’a tematyki abolicjonistycznej nie zapatrywać „Ptak dobrego Boga” jest powieścią, z którą czytelnicy powinni się zapoznać. Najlapidarniej mówiąc jest to książka ważna. Daje ona wgląd w problematykę, której echa nadal pobrzmiewają i w jakiś sposób nadal organizują zbiorową świadomość nie tylko uciskanych i niewolonych, ale także tych, którzy niewolili i uciskali. Kwestie nierówności rasowych i niewolnictwa to czarna karta amerykańskiej historii. W moim odczuciu sposób mówienia amerykańskiego pisarza o tych traumatycznych dziejach USA wpisuje się w szerszy nurt mówienia o historii za pomocą literatury czy filmu. Jest to z pewnością udana próba przepracowania swojej przeszłości, oderwania od niej szkodliwej warstwy mitologiczno-ideologicznej fałszującej i wykoślawiającej opisywaną przeszłość. Formalno-językowa nonszalancja, z jaką McBride odnosi się do tego niezwykle interesującego okresu bynajmniej nie odbiera zdarzeniom należnego im ciężaru. Powiem więcej to właśnie „odmieniec”, „inny”, ktoś wyróżniający się ze swojej zbiorowości usiłuje u McBride’a zmyć chyba największą hańbę Ameryki. Warto się nad tym głębiej zastanowić.
Justyna Anna Zanik
Popieram [ 14 ] Link do recenzji
OPINIE i DYSKUSJE
"Som takie marzenia co się nie ziszczom na tym świecie, w każdym razie nie wtenczas, kiedy tego chcemy, i serce musi je chować jako wspomnienie, jako obietnice, co spełni się na tamtym świecie"
Och, jak ja długo myślałam, ja zatytułować wpis od tej książce. Doszłam do wniosku, że cytat z niej, będzie najbardziej trafny. Długo też ją czytałam ( z trzyletnią przerwą) i gdyby nie to, że wybrałam ją sobie w ramach miesięcznego wyzwania, z przekleństwami na ustach, porzuciłabym ją na zawsze.
Ta książka to jeden wielki obraz błędów ortograficznych, językowych i stylistycznych. Dla osoby takiej jak ja, która ogromną rolę przywiązuje do ortografii, to istna profanacja. Czyta się początkowo bardzo ciężko, "z wiecznym piaskiem w oczach, który aż chrzęści od błędów", ale warto jest złamać swoje przekonania, przebrnąć przez paręnaście stron, by ze zdumieniem odkryć, że mózg czytelnika dostosował się do tego językowego bezeceństwa.
To historia opowiedziana słowami naszej drogiej Cybulki, czyli chyba dwunastoletniego (bo sam nie zna swego wieku) czarnoskórego chłopca porwanego przez znanego abolicjonistę Johna Browna - Starca. Wzięty przez niego za dziewczynkę, przez całą historię pozostaje już Cybulką.
Wstyd się przyznać, ale nie znałam wcześniej historii Johna Browna. To jeden z pierwszych, wielkich orędowników zlikwidowania niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych. Jego działania były jedną z przyczyn wybuchu wojny secesyjnej.
Gdy nasz mózg zostanie "już totalnie wyprany" z wyłapywania błędów ortograficznych, tworzy się fantastyczna historia. Wszystko jest podane z łobuzerską nutą, ogromnym poczuciem humoru, lekką nostalgią i z przemyceniem uniwersalnych życiowych prawd. Z przyjemnością śledziłam losy Cybulki, oby więcej tak charakternych bohaterów!
emocje logiczne.blogspot.com
IG:@mamazaczytana
"Som takie marzenia co się nie ziszczom na tym świecie, w każdym razie nie wtenczas, kiedy tego chcemy, i serce musi je chować jako wspomnienie, jako obietnice, co spełni się na tamtym świecie"
więcej Pokaż mimo toOch, jak ja długo myślałam, ja zatytułować wpis od tej książce. Doszłam do wniosku, że cytat z niej, będzie najbardziej trafny. Długo też ją czytałam ( z trzyletnią przerwą) i gdyby...
Zabawna, szczera, dosadna i poruszająca opowieść, snuta w specyficznym stylu, do którego trzeba się przyzwyczaić, w sugestywny sposób mieszająca fikcję z rzeczywistością. Nikogo nie wybiela, nie stawia pomników, przygląda się narodzinom legendy z wyjątkowej perspektywy. Kawał historii Stanów, który warto poznać.
Zabawna, szczera, dosadna i poruszająca opowieść, snuta w specyficznym stylu, do którego trzeba się przyzwyczaić, w sugestywny sposób mieszająca fikcję z rzeczywistością. Nikogo nie wybiela, nie stawia pomników, przygląda się narodzinom legendy z wyjątkowej perspektywy. Kawał historii Stanów, który warto poznać.
Pokaż mimo toMoja znajomość języka,gramatyki i pisowni została absolutnie zaorana przez autora i tłumacza. Na początku język książki męczy, bo nie da się tego czytać. Później bawi, a na koniec znów męczy bo to już za długo. Do przeczytania raczej jako ciekawostka niż pozycja godna polecenia.
Moja znajomość języka,gramatyki i pisowni została absolutnie zaorana przez autora i tłumacza. Na początku język książki męczy, bo nie da się tego czytać. Później bawi, a na koniec znów męczy bo to już za długo. Do przeczytania raczej jako ciekawostka niż pozycja godna polecenia.
Pokaż mimo toKsiążka jest napisana bardzo specyficznym językiem, do którego trzeba się przyzwyczaić, a potem sprawia on coraz więcej radości :) Kulisy walk o zniesienie niewolnictwa wydają się dość absurdalne, ale pokazują wiele problemów. Bardzo podobały mi się opisywane szczegóły zwykłego życia a nawet podawane nazwy posiłków. Można sobie doskonale wyobrazić ówczesny świat.
Książka jest napisana bardzo specyficznym językiem, do którego trzeba się przyzwyczaić, a potem sprawia on coraz więcej radości :) Kulisy walk o zniesienie niewolnictwa wydają się dość absurdalne, ale pokazują wiele problemów. Bardzo podobały mi się opisywane szczegóły zwykłego życia a nawet podawane nazwy posiłków. Można sobie doskonale wyobrazić ówczesny świat.
Pokaż mimo toBardzo ciekawy zabieg stylistyczny poprzez narrację z poziomu czarnego niewolnika, w świetnym tłumaczeniu. I historia Johna Browna. Polecam.
Bardzo ciekawy zabieg stylistyczny poprzez narrację z poziomu czarnego niewolnika, w świetnym tłumaczeniu. I historia Johna Browna. Polecam.
Pokaż mimo toMariaż powieści awanturniczej z dramatem o niewolnictwie. Przez większość czasu autor utrzymuje lekki styl, potrafi żartować z ludzi wszelkiego rodzaju i podchodzić do tematu z humorystycznym dystansem. Rewolwery nieraz idą w ruch, a z głównego bohatera jest niezły hultaj, ładujący się w kolejne kłopoty.
Czasem jednak jest też poważnie. Zwłaszcza finał ma dramatyczny wydźwięk, gdy wiemy, że dla niektórych będzie to koniec życia, a tak wyśmiewany Starzec John Brown w swoim religijnym szaleństwie okazuje większą mądrość i dobroć niż niejeden zwykły, poczciwy człowiek. McBride świetnie wyważył te dwa aspekty "Ptaka dobrego Boga": awanturniczą przygodę i dramat.
Tłumaczenie jest wspaniałe, choć trzeba chwili, żeby się do niego przyzwyczaić. Wypełnione błędnym zapisem i ze specyficzną stylizacją pozwala oddać narratora i bohatera historii, ale też język innych postaci. Moja ocena książki to 8+.
Mariaż powieści awanturniczej z dramatem o niewolnictwie. Przez większość czasu autor utrzymuje lekki styl, potrafi żartować z ludzi wszelkiego rodzaju i podchodzić do tematu z humorystycznym dystansem. Rewolwery nieraz idą w ruch, a z głównego bohatera jest niezły hultaj, ładujący się w kolejne kłopoty.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCzasem jednak jest też poważnie. Zwłaszcza finał ma dramatyczny...
A wienc... chciołżem opisoć te ksiunżkę...
Nie, nie, dość, basta. Nie napiszę tego w języku książki. Przez klawiaturę mi to nie przejdzie. :D Dlatego chociażby zacznę od skomplementowania tłumacza. Dobra robota!
Co zaś do samej książki, to krótko będzie. Ciekawe doświadczenie, trudno było się przyzwyczaić do języka, ale jakoś poszło po pierwszym rozdziale. Historia jednocześnie prosta i zagmatwana. Wesoła, a jednak podszyta smutkiem. Momentami porywająca, ale też i długo nużąca. Czy zainteresowałem się wydarzeniami opisanymi w książce? Tak, zmusiła mnie ona do zaczerpnięcia informacji o tamtych czasach. Ale żebym jakoś specjalnie złapał na tym punkcie bakcyla, tego nie powiem.
Dobra pozycja i... i w sumie tyle.
A może aż tyle?
A wienc... chciołżem opisoć te ksiunżkę...
więcej Pokaż mimo toNie, nie, dość, basta. Nie napiszę tego w języku książki. Przez klawiaturę mi to nie przejdzie. :D Dlatego chociażby zacznę od skomplementowania tłumacza. Dobra robota!
Co zaś do samej książki, to krótko będzie. Ciekawe doświadczenie, trudno było się przyzwyczaić do języka, ale jakoś poszło po pierwszym rozdziale. Historia...
Jakie zamieszanie musiała wzbudzić premiera tej książki w Stanach! James McBride kpi z ikony abolicjonizmu Johna Browna, nie oszczędza też innych autentycznych bohaterów walki z niewolnictwem (np. Fredericka Douglassa, o którego istnieniu dowiedziałam się dopiero z tej powieści i skłoniło mnie to do zajrzenia do Wikipedii). Dostaje się wszystkim: białym i czarnym, niewolnikom i ich właścicielom, żołnierzom i buntownikom. Powieść uhonorowana ważnymi nagrodami, zebrała też znakomite recenzje czytelników LC. Powinna mnie zachwycić, ale już po pierwszych kilkudziesięciu stronach wiedziałam, że nie jest to pozycja dla mnie. Powody wyjaśniam poniżej.
„Ptak dobrego boga” jest pisany językiem prostego Murzyna, analfabety. Tłumacz zrobił z tego gwarę, którą posługuje się Ferdek Kiepski i jego znajomi, co na dłuższą metę jest nieco nużące. Akcja może jest interesująca dla Amerykanów, którzy te wydarzenia znają z lekcji historii, ale dla mnie zrobiła się dosyć monotonna. Podróż Cybulki z szalonym starcem po Stanach, zimno, głód, brud poniewierka, od bitwy do bitwy... A i tak było wiadomo, jak się wszystko skończy, bo autor to zdradził już we wstępie. Książka jest po prostu za długa. Z trudem dobrnęłam do końca tylko dlatego, że było to wyzwanie czytelnicze LC a wyzwanie trzeba wykonać. Powieść na pewno oryginalna, napisana błyskotliwie, z humorem, ironią i liryzmem, lecz teraz z ulgą mogę się wziąć za coś innego!
Jakie zamieszanie musiała wzbudzić premiera tej książki w Stanach! James McBride kpi z ikony abolicjonizmu Johna Browna, nie oszczędza też innych autentycznych bohaterów walki z niewolnictwem (np. Fredericka Douglassa, o którego istnieniu dowiedziałam się dopiero z tej powieści i skłoniło mnie to do zajrzenia do Wikipedii). Dostaje się wszystkim: białym i czarnym,...
więcej Pokaż mimo toHistoria ostatnich lat życia słynnego abolicjonisty Johna Browna opowiedziana z punktu widzenia kilkunastoletniego niewolnika uwikłanego w najważniejsze wydarzenia.
Ma mnóstwo plusów: historia jest groteskowa (z tych grotesek budzących ostatecznie grozę), atrakcyjnie opowiedziana, z humorem, zahaczająca o wartosci uniwersalne (pytanie punktowane: jakich to współcześnie walczących o swoje prawa "niewolników" sugeruje autor przy pomocy postaci Cybulki? Hmm), przybliża europejskiemu czytelnikowi wydarzenia przyczyniające się do wybuchu wojny secesyjnej.
Minusem (dla mnie) jest język tłumacza. Razi sztucznością. Ja rozumiem, że narratorem jest półanalfabeta, ale stosowanie polskiej pseudowiejskiej gwary jako odpowiednika języka amerykańskiego półanalfabety wydaje mi się nie zdawac egzaminu. Najczęściej jest to irytujące. Choć przyznaję, że czasem zabawne i że się do tego w połowie książki przyzwyczaiłem.
Historia ostatnich lat życia słynnego abolicjonisty Johna Browna opowiedziana z punktu widzenia kilkunastoletniego niewolnika uwikłanego w najważniejsze wydarzenia.
więcej Pokaż mimo toMa mnóstwo plusów: historia jest groteskowa (z tych grotesek budzących ostatecznie grozę), atrakcyjnie opowiedziana, z humorem, zahaczająca o wartosci uniwersalne (pytanie punktowane: jakich to współcześnie...
Książka „Ptak dobrego Boga” ma doskonałe recenzje. Ma też ważne nagrody. Ma swoich wielbicieli, do których jednak ja się nie będę zaliczał. Być może książka trafiła do mnie w złym momencie. Być może jestem pozbawiony czegoś tam pozwalającego dostrzec walory literackie tego dzieła. Być może. W tej chwili dostrzegam tylko nieudaną próbą połączenie Marka Twaina i Tarantino. Jak napisałem o tym mariażu pomyślałem, że to może być całkiem niezła zachęta. Nic z tego. Otrzymujemy nie tego Tarantiono, którego odkrywamy w filmach. I nie powstają żadne przyjemne reminiscencje związane z naszą młodzieńczą przygodą z Tomkiem Sawyerem, czy Huckiem Finem. Nie znaczy to, że książka ta jest całkiem do bani. Ot po prostu nie dźwiga ciężaru swoich recenzji i nagród.
Książka „Ptak dobrego Boga” ma doskonałe recenzje. Ma też ważne nagrody. Ma swoich wielbicieli, do których jednak ja się nie będę zaliczał. Być może książka trafiła do mnie w złym momencie. Być może jestem pozbawiony czegoś tam pozwalającego dostrzec walory literackie tego dzieła. Być może. W tej chwili dostrzegam tylko nieudaną próbą połączenie Marka Twaina i Tarantino....
więcej Pokaż mimo to