rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Debiut, co pragnę podkreślić , Gavina Extence jest książką wyjątkową. Nie ze względu na liczne i podobno jaskrawo prześwitujące inspiracje (które we współczesnym świecie nie powinny być uznawane za wybitną wartość). „Wszechświat…” jest książką wyjątkową, ponieważ, biorąc pod uwagę dojrzałość swojego odbiorcy, stara się dotrzeć do niego każdym, jednym zdaniem. Nie jest to lektura, w której autor postawił sobie za cel utworzyć jak największą możliwą ilość sentencji, cytowanych później wszędzie i sprowadzonych do roli popkulturowego powiedzonka na kubku do kawy.
Extence celuje swoim stylem, sposobem prowadzenia narracji i akcji w gust zabieganego czytelnika, przekazując jednocześnie, w nienachalny sposób istotę książki i jej przesłanie, będące przesłaniem trudnym i niejednoznacznym.
Liczne odniesienia do nauki, literatury i kultury są kolejna wartością debiutu literackiego Extence’a. Bogate tło, które buduje autor stanowi dydaktyczną zajawkę, niepozwalającą nam zapomnieć jaka jest różnica pomiędzy meteorami, meteorytami, a meteoriodami.
Alex urzeka nas prostotą zdań i mnogością dojrzałych przemyśleń, dostosowanych swoją stylistyką do aktualnego wieku bohatera, bo, co warto wspomnieć, lwia część książki jest zbudowana na retrospekcji, i to w taki sposób, aby każdy zwrot akcji miał później uzasadnienie w dalszej części fabuły.
Nie ma tutaj miejsca na puste przemyślenia, pompatyczne puenty. Każdy fragment będący filozoficznym rozważaniem jest „zdrowo” skontrastowany z krótką, zabawną rozmową, czy kolejnym przejściem fabuły. Brak u Extence’a postaci niepotrzebnych, a każdy ma rolę do odegrania, aby w pewnym momencie stać się osobą kluczową dla fabuły. Nawet Kurt Vonnegut – wdzięczny komentator akcji i podjętych decyzji. Godny podziwu minimalizm.
Ponadto, niekiedy chłodna i dosadna prezentacja uczuć głównego bohatera, stanowi podstawę dla twierdzenia iż w prezentacji psychologizmu postaci stoi debiutujący Extence na najwyższym poziomie.
Wreszcie akcja, która wciąga bez reszty poprowadzona z wyjątkową lekkością i delikatnym przymrużeniem oka sprawia, że „Wszechświat…” okazuje się zaskakująco płynną i łatwą lekturą. Powstały w ten sposób kontrast dla złożonego problemu jest tak naturalny, jak tylko może być młodość mówiąca o moralności i zasadach życiowych – prostolinijna i niezachwiana w swoich twierdzeniach.

Debiut, co pragnę podkreślić , Gavina Extence jest książką wyjątkową. Nie ze względu na liczne i podobno jaskrawo prześwitujące inspiracje (które we współczesnym świecie nie powinny być uznawane za wybitną wartość). „Wszechświat…” jest książką wyjątkową, ponieważ, biorąc pod uwagę dojrzałość swojego odbiorcy, stara się dotrzeć do niego każdym, jednym zdaniem. Nie jest to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

1.5 Łowca. Ofiara.
2.5 Żołnierz. Więźniarka.
3.5 Wolność. Trauma.
Czy można zaledwie po 100 stronach pokochać bohatera? Czy po przeczytaniu krótkiej historii można być wstrząśniętym jej zakończeniem? Można.
Można, wchodząc do świata, w którym żal, strach i nadzieja stają się udziałem czytelnika, pragnącego dostrzec niegasnące dobro i uwierzyć w nie, mając jednocześnie nadzieję, że w podobnej sytuacji postąpił by tak samo godnie.
"Przez ciemność" pokazuje nam zarówno ucieczkę, niewolę, jak i trudną do zaakceptowania formę wolności. Pokazuje ludzi odmienionych przez strach i niepewność oraz tych odrodzonych przez miłość i nadzieję.
Czytana w całości, rzuca sercem czytelnika tak, jak tylko najlepsze książki potrafią.

1.5 Łowca. Ofiara.
2.5 Żołnierz. Więźniarka.
3.5 Wolność. Trauma.
Czy można zaledwie po 100 stronach pokochać bohatera? Czy po przeczytaniu krótkiej historii można być wstrząśniętym jej zakończeniem? Można.
Można, wchodząc do świata, w którym żal, strach i nadzieja stają się udziałem czytelnika, pragnącego dostrzec niegasnące dobro i uwierzyć w nie, mając jednocześnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

"Nawet jeśli jestem mieczem to nie zostałam zrobiona ze stali, ale ze szkła, i czuję, że powoli zaczynam pękać."
Wspaniała. Dynamiczna kontynuacja "Czerwonej Królowej", którą polecam zanim ktoś znudzi się tą przydługą opinią.
Nauczyliśmy się zawodzić na drugich częściach. Podchodzić do nich sceptycznie. Ludzie wąchający papier częściej niż jakiekolwiek kwiatki znają takie "wypromowane" kontynuacje. Tutaj jest zgoła inaczej. Odważę się nawet stwierdzić, że z technicznego punktu widzenia "Szklany miecz" przewyższa pierwszą część. A to nie jedyna jego zaleta. Domeną drugich części jest charakterystyczne "wypalenie". Poznaliśmy już nową krainę, bohaterowie odkryli swoje moce, a "źli" i "dobrzy" stoją podzieleni w równiutkie rządki czekając na rozkazy. Brzmi znajomo? Nie dla Victorii Aveyard. Ona wciąż upomina czytelnika : "każdy może zdradzić każdego". I tak właśnie jest. Powieść przepełniona jest zwrotami akcji, a rozterki bohaterki stają się udziałem czytelnika dzięki mistrzowskiej narracji Aveyard.
"Wypaleniu" zapobiega także wprowadzenie nowych ciekawych postaci, z którymi łatwo się zżyć, którym kibicujemy z takim samym entuzjazmem jak w przypadku Mare. Co ciekawe główna bohaterka nie ginie pod natłokiem nowych postaci i wątków. Wciąż stoi na ich czele - świadoma swoich umiejętności i swojej wartości. Mimo to większość bohaterów nie pozostaje jednowymiarowa. Nie poznajemy ich jednak czytając monotonne opisy. Ich cechy charakteru wynikają bezpośrednio z ich działań i wypowiedzi co moim zdaniem jest rozsądnym posunięciem przy tak wielu postaciach.
Świat Norty nie zaskakuje wprawdzie fanów gatunku jednak jest w "Szklanym mieczu" coś, co nie pozwala przerwać w połowie książki. I właśnie dla wspaniałej rozrywki i niebanalnych bohaterów: polecam.

"Nawet jeśli jestem mieczem to nie zostałam zrobiona ze stali, ale ze szkła, i czuję, że powoli zaczynam pękać."
Wspaniała. Dynamiczna kontynuacja "Czerwonej Królowej", którą polecam zanim ktoś znudzi się tą przydługą opinią.
Nauczyliśmy się zawodzić na drugich częściach. Podchodzić do nich sceptycznie. Ludzie wąchający papier częściej niż jakiekolwiek kwiatki znają takie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Rozkaz zagłady" nie przewyższył swoich poprzedników. I cóż. Trudno. Jest dobry na swój własny, chaotyczny sposób. Szczegółowość charakterystyczna dla Dashnera spotyka się ze scenariuszem filmu akcji lat 80. Jest walka. Szczegółowo. Ale James nie zapomniał też o świetle i nastroju. Jak to on- czujesz, że cię biją i nawet wiesz skąd pada światło.
Poza tym jest coś jeszcze. Nieprawdopodobne studium ludzkich zachowań, które obserwujemy w miarę czytania. Widzimy panikę, gniew, współczucie, egoizm, fanatyzm, miłość i upór. I wszystko to znamy i każdy wie którą drogę by wybrał. Ale czy na pewno? Czy Dashner nie odświeża pojęcia "przewartościowanie wartości"?
Ja także liczyłam na Teresę i Thomasa, no chociaż na DRESZCZ... I w końcu się pojawili. Co prawda jedynie jako idea, ale to wystarczyło. I choć "Rozkaz" nie dorównuje poprzednim częściom serii i nie odpowiada na wszystkie moje pytania to stanowi dopełnienie i uzasadnienie, które warto znać, chociażby po to aby uświadomić sobie zarówno ludzką omylność, jak i siłę płynącą z nadziei.

"Rozkaz zagłady" nie przewyższył swoich poprzedników. I cóż. Trudno. Jest dobry na swój własny, chaotyczny sposób. Szczegółowość charakterystyczna dla Dashnera spotyka się ze scenariuszem filmu akcji lat 80. Jest walka. Szczegółowo. Ale James nie zapomniał też o świetle i nastroju. Jak to on- czujesz, że cię biją i nawet wiesz skąd pada światło.
Poza tym jest coś jeszcze....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Technicznie idealna. Przemyślana, z doskonale dopasowanymi retrospekcjami i dygresjami. Mimo to nie rozkłada na łopatki. Nie sposób zżyć się z bohaterką wystarczająco mocno, odczuć jej wnętrze, przeanalizować psychikę. Dziewczyna zdaje się bardziej przeżywać fakt pójścia na studia i rozstania z chłopakiem, aniżeli rozterkę związana z wyborem życia lub śmierci. Z kolei jej rodzice, których historia z początku rozczula, są zbyt idealni i infantylni aby wychować córkę tak spokojną, wręcz introwertyczkę. Koniec końców powieść przyjemna do czytania jednak nie sposób uznać ją za pozycję, która w zaskakujący sposób traktuje o kwestiach życia i śmierci, skłaniając do refleksji.

Technicznie idealna. Przemyślana, z doskonale dopasowanymi retrospekcjami i dygresjami. Mimo to nie rozkłada na łopatki. Nie sposób zżyć się z bohaterką wystarczająco mocno, odczuć jej wnętrze, przeanalizować psychikę. Dziewczyna zdaje się bardziej przeżywać fakt pójścia na studia i rozstania z chłopakiem, aniżeli rozterkę związana z wyborem życia lub śmierci. Z kolei jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Mogłoby się wydawać że to historia o historii na podstawie historii. Bełkot fandomów i nerdów domagających się równouprawnienia. Nic bardziej mylnego. To megapozytywna książka, która "niewierzącym" pomaga zrozumieć, a "swoim" poczuć ciepło na sercu. To nie jest bajka o bajce. To książka o nastolatkach, którzy mają odwagę pisać, czytać i przyznawać siędo tego, że postanowili sami wybrać moment w którym skonczy się ich dzieciństwo. To nie znaczy, że są upośledzeni albo dziecinni. Maja takie samo życie jak każdy, ale w głębi serca nigdy nie porzucili swoich "przyjaciół" z dzieciństwa.
Znacie ból po przeczytaniu dobrej książki? uczucie mówiące "niech to nie będzie koniec"? Rainbow Rowell zaprasza do świata, w którym dobre książki nie maja końca, ukochani bohaterowie nie umierają, a każda historia jest warta wysłuchania.

Mogłoby się wydawać że to historia o historii na podstawie historii. Bełkot fandomów i nerdów domagających się równouprawnienia. Nic bardziej mylnego. To megapozytywna książka, która "niewierzącym" pomaga zrozumieć, a "swoim" poczuć ciepło na sercu. To nie jest bajka o bajce. To książka o nastolatkach, którzy mają odwagę pisać, czytać i przyznawać siędo tego, że postanowili...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Baśnie Braci Grimm dla dorosłych i młodzieży. Bez cenzury Jacob Grimm, Wilhelm Grimm, Philip Pullman
Ocena 6,4
Baśnie Braci G... Jacob Grimm, Wilhel...

Na półkach: ,

Książka dla ciekawych. Nie bójcie się, nie zrujnuje wam dzieciństwa. Mój historyk mawiał "historia to zbiór faktów w wyborze". Te opowiastki sprawią tylko, że zrozumiecie, że każda historia, nawet ta z dzieciństwa to tylko zbiór innych opowieści. Wybranych specjalnie na daną okoliczność.

Książka dla ciekawych. Nie bójcie się, nie zrujnuje wam dzieciństwa. Mój historyk mawiał "historia to zbiór faktów w wyborze". Te opowiastki sprawią tylko, że zrozumiecie, że każda historia, nawet ta z dzieciństwa to tylko zbiór innych opowieści. Wybranych specjalnie na daną okoliczność.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Może nie jest innowacyjna jeśli chodzi o pomysł. Może nie zaszokuje fabułą.
Ale warto spojrzeć na tę książkę odrobinę inaczej. Nigdy nie czytałam lepszej historii opisującej relację pomiędzy człowiekiem, a zwierzęciem. Nigdy, żaden opis nieistniejącego stworzenia nie przemówił do mnie tak bardzo jak eich uisce. Widziałam je, słyszałam ich nawoływanie, potrafiłam wyczuć każdy mięsień. Moja pasja z dzieciństwa wołała mnie tak, jak ocean wołał te niesamowite stworzenia. Postać Seana wydawała mi się jednocześnie tak bliska i tak odległa jak prawdziwy człowiek, którego podziwia się z daleka czując jednocześnie respekt i chęć poznania go bliżej. Był jednocześnie monotonny i dynamiczny, a jego zachowanie wzbudzało mój podziw. Wreszcie sam pomysł wyspy, będącej niejako częścią znanego nam świata, sprawia, że nie odczuwa się tak bardzo, że jest to powieść fantastyczna. Może nie jestem obiektywna bo niejako znam ten świat. Ale mimo to serdecznie was do niego zapraszam.

Może nie jest innowacyjna jeśli chodzi o pomysł. Może nie zaszokuje fabułą.
Ale warto spojrzeć na tę książkę odrobinę inaczej. Nigdy nie czytałam lepszej historii opisującej relację pomiędzy człowiekiem, a zwierzęciem. Nigdy, żaden opis nieistniejącego stworzenia nie przemówił do mnie tak bardzo jak eich uisce. Widziałam je, słyszałam ich nawoływanie, potrafiłam wyczuć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Obejrzeliśmy już wszystkie możliwe historie miłosne, przeczytaliśmy wszystkie możliwe romansidła. I dostajemy kolejne. W dodatku o raku. Nasuwa się nam "litości, no ileż można?". Ale czytamy pierwszą stronę. I przepadliśmy. Bo Hazel nie umiera na raka tylko z nim żyje. Nie żyje rakiem i śmiercią. Jest naszą pokrewną duszą, bo w końcu kto normalny szaleje za jedna książką? Tylko, że w jej przypadku podobno wszystkiemu "winna jest choroba". I to niejako dlatego Hazel postanawia opowiedzieć swoją historię. Dla mnie książka ta jest potężnym manifestem chorych na raka. "Nie witajcie się z nami tak jakbyście byli zaskoczeni, że jeszcze żyjemy! Nie żegnajcie nas tak jakbyśmy mieli umrzeć jutro!" Chorzy, nie myślą o umieraniu codziennie. Zwłaszcza ci młodzi, którzy, nawet wbrew sobie, przepełnieni są jeszcze nadzieją. To dlatego jedyną osobą, która potrafi naprawdę pokochać Hazel Grace jet Gus. Augustus oświadcza, że boi się zapomnienia, ale myślę, że boi także tego, że zostanie zapamiętany jako "chory na raka". Chce pozostać w ludzkiej pamięci jako dobry człowiek, bohater, heros. John Green w dobitny sposób uświadamia nam, że każdy człowiek ma prawo do marzeń i nie powinno nas to dziwić. Dla mnie to nie jest historia o miłości. To opowieść o młodych ludziach z krwi i kości, nieprawdopodobnie inteligentnych idealistach, którzy konfrontują się z rzeczywistością tak jak każde z nas. I jak u każdego z nas ich pole bitwy jest trochę inne.

Obejrzeliśmy już wszystkie możliwe historie miłosne, przeczytaliśmy wszystkie możliwe romansidła. I dostajemy kolejne. W dodatku o raku. Nasuwa się nam "litości, no ileż można?". Ale czytamy pierwszą stronę. I przepadliśmy. Bo Hazel nie umiera na raka tylko z nim żyje. Nie żyje rakiem i śmiercią. Jest naszą pokrewną duszą, bo w końcu kto normalny szaleje za jedna książką?...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie jestem znawcą tego gatunku, dlatego nie potrafię stwierdzić czy istnieją ciekawsze pozycje tego typu. Jeśli nie, to po prostu nie moja bajka i nie ma co dramatyzować. Mimo wszystko książka ma parę "momentów". Szczególnie ujął mnie motyw "istnienia" misia dzięki interakcji pomiędzy dzieckiem, a zabawką. Według autora to człowiek przypisuje zabawce duszę według której miś czuł, odwzorowując najgłębiej skrywane pragnienia swoich posiadaczy. I tutaj pojawia się kolejny ciekawy motyw. Czy przywiązanie które czuje zabawka, pustka i smutek nie są faktycznie uczuciami dziecka? Czy to nie ich wieloletnie gromadzenie się doprowadziło do ożywienia misia? Czy gromadząc w sobie pewne uczucia nie dochodzimy do momentu w którym pragniemy żyć tym o czym marzymy? Autor zadaje tez pytanie o samą definicję wyjątkowości. Między innymi dlatego miś nie potrafi się bronić. Chcąc uparcie należeć do jakiejkolwiek grupy, pragnąc być sklasyfikowanym nie potrafi zdefiniować samego siebie. Nie doszukujmy się tutaj procesu nad uniwersalnymi wartościami lub parodii pokazowych procesów. Przyjrzyjmy się walce jaką toczy istota, która zostaje ze strachu przed indywidualnością uznana za groźną.

Nie jestem znawcą tego gatunku, dlatego nie potrafię stwierdzić czy istnieją ciekawsze pozycje tego typu. Jeśli nie, to po prostu nie moja bajka i nie ma co dramatyzować. Mimo wszystko książka ma parę "momentów". Szczególnie ujął mnie motyw "istnienia" misia dzięki interakcji pomiędzy dzieckiem, a zabawką. Według autora to człowiek przypisuje zabawce duszę według której miś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Początek tej historii jest niezbyt wciągający. Znane nam z poprzednich części postaci nie mają już swoich wyjątkowych osobowości - Ami zachowuje się zupełnie jak królowa matka, co przecież niemożliwe przy jej uporze i dobrych kontaktach z mężem. Dodatkowo charakter głównej bohaterki jest tragiczny - pierwszym pytaniem które się nasuwa czytelnikowi to: "Jak Ami i Maxon wychowali taką rozkapryszoną złośnicę?". Jej cudownym przeciwieństwem jest za to brat bliźniak Ahren. Oprócz niego w historii pojawia się także paru świetnych chłopaków - emanuje z nich entuzjazm i niewymuszona spontaniczność. I może dlatego warto czytać dalej. Nie porzucajcie tej książki na 200 stronie bo będziecie rozczarowani. Skończcie. Może ostatnie 50 stron wynagrodzi Wam najsłabszą książkę tej serii.

Początek tej historii jest niezbyt wciągający. Znane nam z poprzednich części postaci nie mają już swoich wyjątkowych osobowości - Ami zachowuje się zupełnie jak królowa matka, co przecież niemożliwe przy jej uporze i dobrych kontaktach z mężem. Dodatkowo charakter głównej bohaterki jest tragiczny - pierwszym pytaniem które się nasuwa czytelnikowi to: "Jak Ami i Maxon...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie potrafię jej ocenić. Jest jednocześnie wciągająca i nudna. Zmusza do myślenia choć jest napisana bez jakiejkolwiek logiki... Trzeba się trochę wysilić żeby ją zrozumieć ale ostatecznie nic nie wnosi. Jak chcecie się POBAWIĆ w filozofów - zapraszam.

Nie potrafię jej ocenić. Jest jednocześnie wciągająca i nudna. Zmusza do myślenia choć jest napisana bez jakiejkolwiek logiki... Trzeba się trochę wysilić żeby ją zrozumieć ale ostatecznie nic nie wnosi. Jak chcecie się POBAWIĆ w filozofów - zapraszam.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Typowa powieść katastroficzna, ale ma w sobie to coś. Bardzo łatwo się ją czyta, a fabuła, choć momentami przewidywalna wciąga bez litości. Wyjątkowości dodają książce główni bohaterowie o niebanalnych charakterach, no i oczywiście intrygujące anioły, które będziemy usiłować zrozumieć do ostatniej strony. Nie da się nie docenić z pozoru chłodnej Penryn, opiekującej się mimo wszystko siostrą. Tak samo jest z postacią jej mamy- bo choć to historia fantastyczna, autorka w bardzo realistyczny sposób potrafi oddać psychikę człowieka, który doświadczył już wszystkiego.

Typowa powieść katastroficzna, ale ma w sobie to coś. Bardzo łatwo się ją czyta, a fabuła, choć momentami przewidywalna wciąga bez litości. Wyjątkowości dodają książce główni bohaterowie o niebanalnych charakterach, no i oczywiście intrygujące anioły, które będziemy usiłować zrozumieć do ostatniej strony. Nie da się nie docenić z pozoru chłodnej Penryn, opiekującej się mimo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przede wszystkim zachwycił mnie pomysł na tę historię. Próba zrozumienia dziadka staje się udziałem czytelnika dzięki oszałamiającym zdjęciom z wyjątkowych kolekcji. Kiedy jesteśmy już pewni, że będzie to jakaś psychodeliczna lektura dochodzimy do momentu, w którym fabuła nieco się rozjeżdża, a genialny pomysł nieco blednie przy odrobinę zbyt standardowym rozwinięciu, które niewiele wnosi do treści. Mocną stroną jest za to zakończenie, w którym przyszłość staje się częścią przeszłości. Polecam choćby za niebanalny pomysł i ciekawą formę.

Przede wszystkim zachwycił mnie pomysł na tę historię. Próba zrozumienia dziadka staje się udziałem czytelnika dzięki oszałamiającym zdjęciom z wyjątkowych kolekcji. Kiedy jesteśmy już pewni, że będzie to jakaś psychodeliczna lektura dochodzimy do momentu, w którym fabuła nieco się rozjeżdża, a genialny pomysł nieco blednie przy odrobinę zbyt standardowym rozwinięciu, które...

więcej Pokaż mimo to