Najnowsze artykuły
- ArtykułyAgnieszka Janiszewska: Relacje między bliskimi potrafią się zapętlić tak, że aż kusi, by je zerwaćBarbaraDorosz2
- ArtykułyPrzemysław Piotrowski odpowiedział na wasze pytania. Co czytelnikom mówi autor „Smolarza“?LubimyCzytać3
- ArtykułyPięć książek na nowy tydzień. Szukajcie na nich oznaczenia patronatu Lubimyczytać!LubimyCzytać2
- Artykuły7 książek o małym wielkim życiuKonrad Wrzesiński40
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Guy Standing
Źródło: https://wydawnictwo.krytykapolityczna.pl/img/m/326-author_square.jpg
7
6,7/10
Pisze książki: reportaż, nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Guy Standing - brytyjski profesor, badacz społeczny, ekonomista, specjalista w zakresie badań nad rozwojem. Jeden ze współzałożycieli Basic Income Earth Network, profesor w School of Oriental and African Studies na Uniwersytecie Londyńskim. Autor licznych publikacji, m.in. Work After Globalization: Building Occupational Citizenship (2009),Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa (2014, wyd. polskie 2018) oraz książki "Dochód podstawowy. Jak możemy sprawić, żeby to się udało" (wyd. polskie 2021).
6,7/10średnia ocena książek autora
109 przeczytało książki autora
300 chce przeczytać książki autora
4fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Dochód podstawowy. Jak możemy sprawić, żeby to się udało
Guy Standing
6,4 z 23 ocen
131 czytelników 3 opinie
2021
The Corruption of Capitalism. Why Rentiers Thrive And Work Does Not Pay
Guy Standing
4,5 z 2 ocen
5 czytelników 0 opinii
2016
Najnowsze opinie o książkach autora
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa Guy Standing
7,2
"Ach ta dzisiejsza młodzież! Taka nieogarnięta, bez zdolności kredytowej. Przeklęci millenialsi odkryli mydło i wynaleźli szampon w kostce, tylko by robotę co chwila zmieniali" rzekł "Janusz, przedsiębiorca", który w swoim "januszeksie" zatrudnia wszystkich pracowników na śmieciówkach, cały w nerwach, że trzeba im coś płacić.
Książka dobra i potrzebna, nareszcie nazwała fachowo to co obserwuję od lat, a mianowicie, że przemiany społeczno-kulturowo-światopoglądowe wyrażone przez nagłe zrywy narodowe, narastającą fundamentalizację społeczeństw i radykalizację poglądów mają źródło między innymi w przemianach gospodarczych, klasowych i wszechogarniającej nas globalizacji.
Dochód podstawowy. Jak możemy sprawić, żeby to się udało Guy Standing
6,4
Bezwarunkowy dochód podstawowy (BDP) – czyli model finansów publicznych, w którym każdy obywatel niezależnie od sytuacji materialnej otrzymuje od państwa miesięcznie jednakową, określoną ustawowo kwotę.
Wstępne modele pokazują, że wprowadzenie BDP zwiększyłoby siłę nabywczą społeczeństwa, przyczyniło się do wyrównania dysproporcji, poprawiło stan zdrowia publicznego, zmniejszyło napięcia i wsparło działania na rzecz środowiska.
Czy to może działać?
Brak alternatywnego tekstu dla tego zdjęcia
"Każdy człowiek ma prawo do stopy życiowej zapewniającej zdrowie i dobrobyt jego i jego rodziny, włączając w to wyżywienie, odzież, mieszkanie, opiekę lekarską i konieczne świadczenia socjalne, oraz prawo do ubezpieczenia na wypadek bezrobocia, choroby, niezdolności do pracy, wdowieństwa, starości lub utraty środków do życia w inny sposób od niego niezależny".
ONZ, POWSZECHNA DEKLARACJA PRAW CZŁOWIEKA, ART. 25, PKT 1
Utopia
Idea dochodu podstawowego pojawiła się już w starożytnej Grecji. Istotą greckiej demokracji było uczestnictwo obywateli w życiu politycznym. Do takiej aktywności – kilkaset lat przed naszą erą - zachęcano mieszkańców Aten, zwłaszcza plebs, oferując im wynagrodzenie za czas poświęcony na udział w debatach. Za pełny, nowożytny opis systemu opartego na bezwarunkowym dochodzie podstawowym uznaje się Utopię Tomasza Morusa z 1516 roku. Obecnie dochód podstawowy pojawia się w przedwyborczych obietnicach partii politycznych, bywa przedmiotem szerszych dyskusji, prowadzone są programy pilotażowe.
Choć idea jest znana i dobrze przemyślana, to ciągle wzbudza kontrowersje, a wiele osób jest do niej uprzedzonych, a nawet nastawionych zdecydowanie wrogo.
Precz z komuną!
Jeden z najczęściej wysuwanych zarzutów to podejrzenie o szerzenie komunizmu, a nawet – gdyż słowo to brzmi straszniej - marksizmu.
Jednak żaden komunista nie wpadłby na pomysł BDP – w komunizmie liczy się praca rąk, każdy ma zajęcie, a uchylających się od roboty bumelantów poddaje się skutecznej resocjalizacji. Poza tym komunizm to ustrój zakładający, delikatnie mówiąc, raczej umiarkowaną wolność jednostki, a sednem dochodu podstawowego jest właśnie wolność. Bezwarunkowy dochód podstawowy to idea, która realizuje wartości republikańskie (wolnym jest ten, kto jest niezależny od woli innych),i libertariańskie (wolność jako samodzielne posiadanie kontroli, pozwalające na współpracę, bądź odmowę współpracy, z innymi jednostkami).
Pieniądze za nic
Drugi zarzut jest taki, że nie można ludziom dawać pieniędzy tak po prostu.
Rzecz w tym, że te pieniądze nie są „tak po prostu”. BDP to rodzaj dywidendy społecznej, renty od kapitału wytworzonego przez społeczeństwo na przestrzeni wieków. Żaden dzisiejszy biznes nie mógłby funkcjonować, gdyby nie budowana latami infrastruktura, szkolnictwo, opieka zdrowotna, system prawny itd. Współcześni przedsiębiorcy płacą podatki (chwała im za to),ale to nie oni zbudowali drogi, którymi codziennie dojeżdżają do pracy pracownicy ich firm. Obecny dobrobyt powstał wysiłkiem wielu pokoleń ludzi i każdy powinien móc uczestniczyć w jego sprawiedliwym podziale. BDP to prawo. A wszyscy jesteśmy równi wobec prawa.
Nie będziemy wspierać nierobów!
Kolejny zarzut zakłada, że dawanie ludziom pieniędzy bez spełnienia jakichkolwiek warunków jest po prostu demoralizujące, zniechęci ludzi do pracy, pogłębi problemy społeczne i skończy się falą alkoholizmu
Tymczasem obywatelski obowiązek utrzymywania nieproduktywnych jednostek społeczeństwa ciąży na nas wszystkich. Są ludzie, którym pracować nie pozwalają różne niepełnosprawności, są też tacy, którzy pracować by mogli, ale dla wszystkich byłoby lepiej, gdyby jednak nie pracowali. Tak jest np. w przypadku mniej zamożnych studentów, tracących czas na „dorabianie” zamiast uczestniczenia w życiu akademickim, czy artystów trwoniących energię twórczą na walkę z finansowymi uciążliwościami dnia codziennego, zanim będą mogli zmonetyzować swoje dzieła (np. powieść, której napisanie zajmuje miesiące, a czasem lata). Podobnie jest z osobami, które mogłyby swój czas poświęcić potrzebującym opieki członkom rodziny, lub też wolontariuszy chętnych do zaangażowania się w sprawy społeczne.
Bez pracy nie ma kołaczy!
Na dochód każdy musi sobie zapracować! To bardzo popularny pogląd, stojący jednak w jawnej sprzeczności z rzeczywistością. Miliony ludzi na całym świecie nie zrobiły i nie robią nic, a jednak regularnie otrzymują środki, którymi mogą swobodnie dysponować. Kto miał szczęście i urodził się jako spadkobierca środków produkcji, praw autorskich, lub kapitału w jakiejkolwiek formie, ten dzisiaj cieszy się dostatnim życiem. Nie ma nic złego w dziedziczeniu majątku. Chodzi tylko o to, że praca wcale nie jest warunkiem koniecznym do otrzymywania wynagrodzenia. Mało tego – otrzymywanie wynagrodzenia bez konieczności wykonywania jakiejkolwiek pracy jest sytuacją całkiem powszechną i powszechnie społecznie akceptowaną.
Nie dla psa kiełbasa!
Są tacy, którzy twierdzą, że dochód podstawowy mógłby być wypłacanym jednym grupom społecznym, ale innym już nie. Grupa pierwsza, ta którym się „należy”, to albo osoby trwale niezdolne do pracy, albo pozostające tymczasowo w trudnej sytuacji - – na przykład bezrobotni. Druga grupa to tzw. „menele”, którzy natychmiast wszystko przepiją, wydadzą na dopalacze albo kupony totolotka.
Jeśli już koniecznie trzeba będzie wspierać tych „meneli” to na pewno nie poprzez dawanie im pieniędzy do ręki (bo przepiją!),tylko np. przez bony żywnościowe, talony na ubrania itd. Pomijając nawet, że system bonów obarczony jest wielkim ryzykiem malwersacji, zawyżania cen i pokątnej wymiany na przysłowiową wódkę, to podstawowe pytanie brzmi: kto i na jakiej podstawie będzie w stanie realnie ocenić potrzeby tych ludzi? A przede wszystkim dlaczego niepracujący „menel” nie może sobie kupić wódki, a tak samo niepracujący spadkobierca fortuny może sobie kupować alkohol, jaki tylko mu się zamarzy?
Dajcie im wędkę, a nie rybę!
Po pierwsze, obecne programy „wędkarskie” nie zdają egzaminu. Po drugie, część osób nie chce żadnej wędki, a nawet gdyby cześć osób ją dostała, to i tak nie rozwiązałoby to ich problemów. Wspomniany wcześniej student potrzebuje wyłącznie czasu na naukę, rozrywki i wypoczynek, a powieściopisarz ciszy i spokoju do pisania. Jakie ryby i kiedy mieliby łowić na te mityczne wędki? Jaką wędkę można zaoferować niewykształconej, samotnej matce wychowującej dwójkę dzieci, pracującej fizycznie za najniższą pensję? Dochód podstawowy umożliwiłby jej skupienie się na wychowaniu dzieci, a nadwyżki czasu mogłaby wykorzystać np. na dokształcenie, które trzeba przecież jakoś sfinansować.
Wszystko przepiją!
Temat wódki wraca jak bumerang. Najczęściej jako wizja, że ludzie masowo będą rzucać pracę po to, żeby pić, albo za pieniądze z BDP będą pić i w konsekwencji szybko stracą pracę. Nie wiem, na jakim micie zbudowany jest ten pogląd, ale wątpię, aby każdy, kto dostanie np. 1500 zł BDP, miał natychmiast rzucić robotę i zostać alkoholikiem. Badania pilotażowe pokazały, że dochód podstawowy powoduje skutek odwrotny – w grupach otrzymujących takie wsparcie spożycie używek spada. A to dlatego, że BDP daje nadzieję, poczucie stabilizacji, zmniejsza stres i przywraca godność, likwidując tym samym główne czynniki powodujące sięganie po alkohol czy narkotyki. Pojawiają się również inne pozytywne bodźce – np. w rodzinach kobiety stają się finansowo niezależne, co powoduje mobilizację mężów, zmuszonych do zmiany zmienić swoje złe nawyki, żeby utrzymać małżeństwo.
Pasożytom mówimy nie!
Ciężko pracujący Kowalski będzie utrzymywał lenia Nowickiego – to kolejne błędne założenie.
Powszechną niezgodę budzi wizja, w której ludzie, którzy sami ledwo wiążą koniec z końcem muszą systematycznie dzielić się swoim dochodem z nieproduktywnymi i aspołecznymi jednostkami. Ale już sytuacja, w której te same ledwo wiążące koniec z końcem osoby oddają istotną część swoich dochodów innym niepracującym, np. wspomnianym dziedzicom fortun, w formie czynszu za mieszkanie, okazuje się jak najbardziej do przyjęcia.
Ale przede wszystkim BDP to należne wszystkim prawo do udziału w społecznie i pokoleniowo wytworzonym dobrobycie. Aktualna sytuacja materialna poszczególnych osób nie ma tutaj żadnego znaczenia.
Znowu podniosą podatki!
Otóż niekoniecznie. Obecny system świadczeń społecznych jest bardzo zawiły i drogi w utrzymaniu. Wprowadzenie BDP maksymalnie uprości dystrybucję środków – po prostu każdy, bez zbędnych formalności, dostaje taką samą kwotę. Nikt nie musi sprawdzać czy mu się należy, ani udowadniać, że rzeczywiście zasłużył. Modele matematyczne pokazują, że sama reorganizacja systemu świadczeń i związanego z tym przepływu pieniędzy pozwoliłaby sfinansować BDP bez dodatkowego zasilania zewnętrznym budżetem. Gdyby to nie wystarczyło, są inne możliwości pozyskania potrzebnych kwot bez podnoszenia podatków - np. opłaty kapitałowe, od transakcji finansowych, praw patentowych itd.
To młyn na wodę populistów!
Wręcz przeciwnie. Osoby posiadające stały i gwarantowany dochód nie staną się ofiarą propagandowych chwytów obiecujących szybkie rozwiązanie ich problemów. Stanie się tak, dlatego że BDP rozwiąże część tych problemów sam. Będzie niezbywalnym prawem nie podlegającym żadnym manipulacjom. Skończy się kupczenie wyborczą kiełbasą.
Badania pilotażowe pokazują, że wśród osób pobierających dochód podstawowy wzrosła świadomość polityczna i zaangażowanie społeczne. To oczywiste – ludzie nie podlegają presji i najzwyczajniej mają więcej czasu na rozważanie tych zagadnień.
Po co nam to to wszystko?
Po to, żeby sprawiedliwie dzielić się wspólnie wypracowanymi przez ogół zyskami, zmniejszyć nierówności tak, aby więcej osób mogło korzystać z owoców cywilizacji. Po to, aby dać szansę na wyrwanie się z błędnego koła ubóstwa mającym mniej szczęścia w życiu, żeby być lepszym, bogatszym, bardziej świadomym, demokratycznym i zaangażowanym społeczeństwem. Kłania się Maslow ze swoją piramidą – żeby się rozwijać, najpierw musimy zaspokoić podstawowe potrzeby. BDP pozwoliłby nam szybko wskoczyć na wyższy poziom społecznego rozwoju.
Postęp technologiczny, automatyzacja i robotyzacja będą systematycznie zmniejszały „ogólnodostępną ilość pracy”. Podaż pracy – dla wielu jedynego źródła energii napędzającej procesy życiowe -będzie spadała, w związku z czym trzeba szukać czegoś, co będzie mogło ją zastąpić. Patrząc na tempo zmian - ta potrzeba wydaje się być bardzo nagląca.
Książka Guya Standinga to precyzyjny przewodnik po bezwarunkowym dochodzie podstawowym, który rozwiewa wątpliwości i pozwala pozbyć się uprzedzeń.
Warto przeczytać – wprowadzenie BDP to kwestia czasu, choć być może nie jest to jeszcze najbliższa perspektywa. Kluczem do sukcesu będzie upowszechnienie i szerokie zrozumienie tej idei.