Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Za dużo trupów jak na tak małą miejscowość. Niektórych bohaterów umarlaków mogłoby naprawdę nie być, bo nic nie wnoszą do powieści, a jedynie wprowadzają zamęt w głowie czytelnika. Dobrze, że autorka na początku książki umieściła rozpiskę, kto do jakiej rodziny należy i kto jeszcze jest z nią powiązany, bo bez tego to już naprawdę można się potracić. Końcówka książki sugeruje, że będzie kolejna część i mam nadzieję, że autorka nie uraczy nas kolejnymi, mało znaczącymi bohaterami. Ogólnie dało się przeczytać, ale mogło być lepiej.

Za dużo trupów jak na tak małą miejscowość. Niektórych bohaterów umarlaków mogłoby naprawdę nie być, bo nic nie wnoszą do powieści, a jedynie wprowadzają zamęt w głowie czytelnika. Dobrze, że autorka na początku książki umieściła rozpiskę, kto do jakiej rodziny należy i kto jeszcze jest z nią powiązany, bo bez tego to już naprawdę można się potracić. Końcówka książki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nawet się dobrze czytało, ale zakończenie fatalne. Dwie pierwsze książki B.A.Paris były rewelacyjne, o tej tego samego napisać już nie można. Nie chcę zdradzać szczegółów fabuły tym, którzy książki nie czytali, ale główny bohater, Finn, to idiota, co niestety można zauważyć na samym końcu książki...Ze też facet niczego nie zauważył...

Nawet się dobrze czytało, ale zakończenie fatalne. Dwie pierwsze książki B.A.Paris były rewelacyjne, o tej tego samego napisać już nie można. Nie chcę zdradzać szczegółów fabuły tym, którzy książki nie czytali, ale główny bohater, Finn, to idiota, co niestety można zauważyć na samym końcu książki...Ze też facet niczego nie zauważył...

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

No cóż...to nie jest stary, dobry King, który napisał "
Lśnienie", Christine", "Wielki marz". Na uwagę zasługuje pierwsze opowiadanie "130 kilometr", które dawało nadzieję, że pozostałe również dostarczą tego typowego dreszczyku emocji. No niestety, oprócz tego opowiadania na uwagę w mojej skromnej opinii zasługuje jeszcze "Wydma" i "Wredny dzieciak". Reszta opowiadań to totalna nuda. King napisał je pewnie po to by coś napisać, by spełnić zobowiązania wobec wydawnictwa...cokolwiek. Gdybym miała ocenić tylko "130 kilometr" to nota byłaby najwyższa. Ze względy na pozostałe gnioty ocenę wystawiam bardzo niską.

No cóż...to nie jest stary, dobry King, który napisał "
Lśnienie", Christine", "Wielki marz". Na uwagę zasługuje pierwsze opowiadanie "130 kilometr", które dawało nadzieję, że pozostałe również dostarczą tego typowego dreszczyku emocji. No niestety, oprócz tego opowiadania na uwagę w mojej skromnej opinii zasługuje jeszcze "Wydma" i "Wredny dzieciak". Reszta opowiadań to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rewelacja!
Książka przepiękna. O psiej miłości do człowieka. Podczas seansu w kinie się popłakałam, a pod koniec lektury tej książki również popłynęły mi łzy po policzkach. Naprawdę warto przeczytać.

Rewelacja!
Książka przepiękna. O psiej miłości do człowieka. Podczas seansu w kinie się popłakałam, a pod koniec lektury tej książki również popłynęły mi łzy po policzkach. Naprawdę warto przeczytać.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

No cóż...przez większą część nic się nie dzieje. Akcja nabiera tempa, gdy Abby wyrusza w poszukiwaniu Emmy aż do Kostaryki i to by w zasadzie było na tyle. Miałam nadzieję, że to wszystko jakoś się rozkręci, ale tak się nie dzieje. Można przeczytać, aczkolwiek jak ktoś oczekuje dreszczyka emocji to go nie doświadczy. Książka nijaka.

No cóż...przez większą część nic się nie dzieje. Akcja nabiera tempa, gdy Abby wyrusza w poszukiwaniu Emmy aż do Kostaryki i to by w zasadzie było na tyle. Miałam nadzieję, że to wszystko jakoś się rozkręci, ale tak się nie dzieje. Można przeczytać, aczkolwiek jak ktoś oczekuje dreszczyka emocji to go nie doświadczy. Książka nijaka.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zaczyna się nieźle, jeśli chodzi o fabułę. Potem już jest coraz gorzej.

Bogata Emmaline Hatter traci cały majątek, na który ciężko i z uporem pracowała od szesnastego roku życia. Jednak zanim stała się ponownie uboga poznała naukowca Larensa Digby'ego, którego największym marzeniem było dotarcie do mitycznego miasta Cibola. Emmaline zorganizowała prelekcję, na którą zaprosiła biznesmenów. Odczyt wygłosił Larens, który miał w ten sposób pozyskać fundusze na wyprawę. Wykład został przeprowadzony źle przez fajtłapowatego naukowca i nikt z zebranych nie był zainteresowany wpłatą pieniędzy na to przedsięwzięcie. Znużona Emma, chcąc jak najszybciej pozbyć się Digby'ego wypisuje lekką ręką czek na 10 tys. dolarów. Następnego dnia od kochanka, zarządzającego bankiem dowiaduje się, że jej inwestycje nie wypaliły, a ona sama jest bankrutem. Emma podejmuje szybką decyzję, by jak najszybciej odzyskać pieniądze wpłacone Larensowi. Niestety, okazało się, że zostały one już wydane na pokrycie kosztów wyprawy. Dowiaduje się jednak, że mityczna Cibola ma ociekać złotem i srebrem, i tutaj upatruje swej szansy. Chce zdobyć złoto z Ciboli i w ten sposób odbić się od finansowej zapaści. Wyrusza na wyprawę z Larensem. Początkowo oboje mają jakieś tam przygody, ale nie są one zbyt spektakularne dla czytelnika. Dziwnie, jeśli chodzi o fabułę, zaczyna się robić gdy nasi bohaterowie docierają pod skalną ścianę, która pod wpływem uderzenia pioruna rozstępuję się, a za nią ukazuje się korytarz, prowadzący do złotego miasta. I tutaj pomiędzy bohaterami wybucha namiętność i miłość, choć już wcześniej oboje coś do siebie czuli, ale bali się to okazać. Mamy tutaj opis scen erotycznych, jak dla mnie mocno przekoloryzowanych. Generalnie z książki początkowo przygodowej przechodzimy pod koniec do książki w gatunku science-fiction. No i jeszcze Indianin żyjący 200lat, będący człowiekiem...Przecież ludzie tyle nie żyją. Reasumując, uważam, że zaczynało się dobrze, potem było jakoś tak sobie.. Pod koniec liczyłam kartki, ile zostało mi jeszcze do końca. Zdecydowanie najgorsza książka Kristin Hannah jaką dotychczas czytałam.

Zaczyna się nieźle, jeśli chodzi o fabułę. Potem już jest coraz gorzej.

Bogata Emmaline Hatter traci cały majątek, na który ciężko i z uporem pracowała od szesnastego roku życia. Jednak zanim stała się ponownie uboga poznała naukowca Larensa Digby'ego, którego największym marzeniem było dotarcie do mitycznego miasta Cibola. Emmaline zorganizowała prelekcję, na którą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dwie poprzednie książki o Alicji oceniłam dość wysoko. Natomiast ostatnia trzecia część, w mojej opinii, zasługuje na bardzo niską notę. Pisarka wcisnęła czytelnikom opowieść o agentach. Podwójnych, potrójnych a nawet poczwórnych. Trudno mi było połapać się kto jest kim i po jakiej stronie stoi. Przez większość książki wiało nudą i nie pamiętam, kiedy ostatnio liczyłam ilość stron do końca i wręcz nie mogłam doczekać się, gdy dobrnę do ostatniej 311 strony. Powieść jest niby obyczajowa z wątkami sensacyjnym i kryminalnymi. Natomiast wiecznie młoda i niestarzejąca się Alicja, która w wieku 62 lat rodzi dziecko, a w 1965 roku mając 85 lat uczestniczy w wymianie agentów na moście w Berlinie, pozwala mi stwierdzić, że mamy również wątek z pogranicza science fiction. Pani Ałbena poszła złą drogą. Mogła inaczej pociągnąć historię Alicji, a zrobiła z tego coś koszmarnego. Książkę mam w swej biblioteczce, będzie się ładnie prezentować na półce z dwoma poprzednimi tomami, ale i tak to było najgorzej wydane 36,90 w księgarni.

Dwie poprzednie książki o Alicji oceniłam dość wysoko. Natomiast ostatnia trzecia część, w mojej opinii, zasługuje na bardzo niską notę. Pisarka wcisnęła czytelnikom opowieść o agentach. Podwójnych, potrójnych a nawet poczwórnych. Trudno mi było połapać się kto jest kim i po jakiej stronie stoi. Przez większość książki wiało nudą i nie pamiętam, kiedy ostatnio liczyłam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo dobry kryminał. Czyta się świetnie. Aczkolwiek odniosłam wrażenie, że od dnia odkrycia zwłok nauczyciela geografii każdy dzień głównego bohatera Tomka - nauczyciela historii i byłego komandosa GROMu jest, jakby to ująć, z gumy. W ciągu jednej doby bohater ma tyle obowiązków, zajęć i przygód związanych z wyjaśnieniem zagadki morderstwa, że fizycznie żaden człowiek nie byłby w stanie tyle zrobić czy też przeżyć. Najnormalniej nie starczyłoby na to 24 godzin. Jednak takie nagromadzenie wydarzeń powoduje, że książka wciąga i trudno ją odłożyć na bok. Wojciech Wójcik jako młody, początkujący pisarz zasługuje w mojej opinii na ocenę bardzo dobrą.

Bardzo dobry kryminał. Czyta się świetnie. Aczkolwiek odniosłam wrażenie, że od dnia odkrycia zwłok nauczyciela geografii każdy dzień głównego bohatera Tomka - nauczyciela historii i byłego komandosa GROMu jest, jakby to ująć, z gumy. W ciągu jednej doby bohater ma tyle obowiązków, zajęć i przygód związanych z wyjaśnieniem zagadki morderstwa, że fizycznie żaden człowiek nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W skrócie jest to XIX-wieczna opowieść o Kopciuszku. Tyle, że macocha nie jest wcale taka zła, a przybrana siostra Molly, Cynthia, zostaje jej najlepszą przyjaciółką. Początek powieści rozpoczyna się długimi, lekko nudnymi opisami, które początkowo mnie zniechęcały i już miałam zamiar odłożyć książkę. Jednak przebrnęłam przez ten nieciekawy pierwszy etap i przeczytałam książkę do końca. Powieść jest opasła, bo liczy ponad 860 stron. To sporo, biorąc pod uwagę fakt, iż autorka Elizabeth Gaskell zmarła zanim zdołała ukończyć "Żony i córki" Krótkiego podsumowania dokonał w 1866 roku Frederick Greenwood, wydawca "Cornhill Magazine".

Ale w skrócie przechodzę do krótkiego streszczenia. Na początku głównym bohaterem jest owdowiały pan Gibson i jego prawie dorosła córka Molly. Pan Gibson jest prowincjonalnym lekarzem, samotnie wychowującym córkę po śmierci żony. Pod wpływem delikatnej namowy otoczenia podejmuje decyzję o powtórnym ożenku. Jego drugą żoną zostaje wdowa, Clare Kirckpatrick, która z pierwszego małżeństwa ma córkę Cynthię.Zarówno Gibson jak i Clare pobierają się z czystego rozsądku. Nowa pani doktorowa często utyskuje na zbyt małe fundusze swojego męża i marzy o lepszym życiu dla swej córki Cynthii. Gdy dochodzi do nieoficjalnych zaręczyn pomiędzy Cynthią a Rogerem Hamleyem nie jest zadowolona. Uważa, że to poniżające dla jej córki. Dopiero gdy zaręczyny zostają zerwane, a Cynthia poślubia bogatego prawnika z Londynu czuje się usatysfakcjonowana, a jej życie znowu nabiera barw. Molly natomiast wychodzi za mąż za Rogera, ale o tym dowiadujemy się już z podsumowania. Jest jeszcze Osborne Hamley, brat Rogera. Poeta, pisarz, nie odnoszący jednak na tym polu sukcesów. Poślubia on Francuzkę, Aimee. Związek utrzymuje jednak w tajemnicy przed ojcem, bojąc się jego reakcji. Osborne mając na utrzymaniu żonę, a potem i dziecko, popada w długi. Nie chcąc ujawnić na co przeznaczył spore sumy pieniędzy, wywołuje jeszcze większy gniew u ojca. Osobiście Osborne Hamley to najbardziej irytujący bohater. Próbując zarobić jakieś pieniądze pisze do gazet swoje wiersze, ale wydawcy nie są zainteresowani jego dziełami. To powoduje, że popada on w depresję. Jednocześnie nie jest w stanie podjąć żadnej męskiej, fizycznej pracy, bo uważa, że jest ona niegodna człowieka o takiej pozycji jak on. Te troski przyczyniają się do jego śmierci. Dla mnie to bohater infantylny i dość rachityczny mężczyzna, nie potrafiący zapewnić bytu swej rodzinie. Taki trochę z niego niebieski ptak.

W skrócie jest to XIX-wieczna opowieść o Kopciuszku. Tyle, że macocha nie jest wcale taka zła, a przybrana siostra Molly, Cynthia, zostaje jej najlepszą przyjaciółką. Początek powieści rozpoczyna się długimi, lekko nudnymi opisami, które początkowo mnie zniechęcały i już miałam zamiar odłożyć książkę. Jednak przebrnęłam przez ten nieciekawy pierwszy etap i przeczytałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po książkę sięgnęłam po spotkaniu autorskim z panią Wiolettą Leśków-Cyrulik. Zachwyciła mnie okładka książki. Tak pięknej jeszcze nie widziałam! Co do treści to już gorzej. Z całą wielką sympatią do autorki, którą znam osobiście i którą bardzo lubię i cenię, to jednak sama fabuła mnie nie porwała. Przyznam, że książkę czytałam długo, chyba 3 tygodnie. Po prostu mnie nie wciągała. Główna bohaterka, Agnieszka, przyjeżdża do Islandii ze swoim wieloletnim partnerem Darkiem, który akurat na wyspie dostał pracę. Kobieta jest po traumatycznych przejściach i właśnie dzięki Darkowi stanęła na nogi i jakoś radzi sobie w życiu. Problem w tym, że sam Darek jest już zmęczony przesadną troską o ukochaną. Miłość się wypala i odchodzi do innej. Szczerze mu się nie dziwię, bo główna bohaterka wywołuje u mnie skrajne uczucia. Raz mnie drażni tak niesamowicie, że miałabym ochotę na nią nakrzyczeć, innym razem jest mi obojętna, a gdy już jestem w stanie wykrzesać z siebie choć odrobinę sympatii dla niej, to znowu ma jakieś dziwne humory i czar pryska. Postacie drugoplanowe takie jak Jón (po naszemu Janek), jego rodzice, Rinke i jego żona Hanna, z pochodzenia Słowaczka są niezbyt wyraziste i nieciekawe. Prowadzą monotonne życie w niewielkiej miejscowości i wbrew temu co pisze na odwrocie książki, nie wprowadziły zbyt dużego zamieszania w życie Agnieszki i Darka. Ogólnie książka nie zapadłaby mi w pamięci gdyby nie autorka. Jest to pierwsza książka Wioletty Leśków-Cyrulik i być może kolejna będzie bardziej ciekawa. Czego serdecznie autorce życzę :)

Po książkę sięgnęłam po spotkaniu autorskim z panią Wiolettą Leśków-Cyrulik. Zachwyciła mnie okładka książki. Tak pięknej jeszcze nie widziałam! Co do treści to już gorzej. Z całą wielką sympatią do autorki, którą znam osobiście i którą bardzo lubię i cenię, to jednak sama fabuła mnie nie porwała. Przyznam, że książkę czytałam długo, chyba 3 tygodnie. Po prostu mnie nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Piękna powieść! Książka wciąga od pierwszej strony, gdy jesteśmy "świadkami" porodu bliźniaczek Winnych i śmierci ich matki Kasi. Dawno nie miałam okazji przeczytać tak wciągającej książki, której przeczytanie zajęło mi tylko trzy dni.

Historia zaczyna się w 1914 roku. Na świat w Brwinowie przychodzą bliźniaczki, które jednak mają różne daty urodzenia. Mania przyszła na świat jako pierwsza, a Ania dzień później, gdy nikt nie spodziewał się, że Katarzyna Winna nosi pod sercem dwie córki. Po śmierci matki opiekę nad dziewczynkami przejmuje babcia Bronia i dziewczyna do pomocy Andzia. Ojciec dzieci, Stanisław swój czas poświęca na stworzenie dwóch konfesjonałów, które mają być podziękowaniem za ocalenie życia dzieci i przekazane do miejscowego kościoła. Podczas lektury jesteśmy świadkami wybuchu pierwszej wojny światowej i ciężkich, wręcz dramatycznych chwil rodziny Winnych.Jest miejsce na tajemnicę (śmierć Romka Winnego), romans Stanisława z Romkową żoną, Władzią. Obserwujemy dorastanie dziewczynek i dar jasnowidzenia małej Ani. Jest i miejsce na epizod homoseksualnej miłości pomiędzy kuzynem Ani, Damianem a Jarosławem Iwaszkiewiczem. Powieść jest wielowątkowa i nie skupia się na jednym bohaterze, aczkolwiek postać Ani Winnej wysuwa się na pierwszy plan.
Książkę Ałbeny Grabowskiej oceniłam najwyżej jak mogłam. Bo też dawno nie czytałam czegoś tak wciągającego i uzależniającego.

Piękna powieść! Książka wciąga od pierwszej strony, gdy jesteśmy "świadkami" porodu bliźniaczek Winnych i śmierci ich matki Kasi. Dawno nie miałam okazji przeczytać tak wciągającej książki, której przeczytanie zajęło mi tylko trzy dni.

Historia zaczyna się w 1914 roku. Na świat w Brwinowie przychodzą bliźniaczki, które jednak mają różne daty urodzenia. Mania przyszła na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po lekturze tej książki sama nie wiem jak ją ocenić. Pozycja zawiera dziesięć różnych opowiadań. Jedne ciekawe, inne tak głupie, że trudno mi dobrać słowa, by je choć w skrócie opisać. Te ciekawe to (według mojej subiektywnej oceny)"Burgery z Calais", "Sąsiedzi z piekła", i "Anty-Mikołaj". No może jeszcze "Towarzystwo współczucia" , choć tutaj mam współczucie dla głównego bohatera, a w zasadzie to współczuję mu jego własnej głupoty. Młody mężczyzna, Martin, dowiaduje się, że w Grecji w bardzo tragicznych okolicznościach zginęła jego ukochana. Sarah jadąc na skuterze wodnym nie zauważyła rozciągniętej linki pomiędzy dwoma łodziami. Kobiecie, pod wpływem uderzenia o napiętą linkę ucięło głowę. Martin próbuje poczuć jak w chwili śmierci czuła się jego ukochana dziewczyna i próbuje w łazience podciąć sobie gardło, a w zasadzie obciąć głowę tępym nożem.Próba samobójcza kończy się fiaskiem, a mężczyzna trafia do szpitala psychiatrycznego. Lekarze nie są w stanie mu pomóc (on sam chyba tego nie chce) i po wyjściu z szpitala udaje się do tytułowego Towarzystwa Współczucia, gdzie spotyka kilku wariatów, którzy tak jak on, stracili kogoś bliskiego a teraz pragną poczuć to, co czuły ukochane osoby w chwili śmierci. Po kolei dochodzi do zabijania tych chorych psychicznie ludzi, a na końcu zostaje Martin, który musi na rozpędzonym motocyklu najechać na linkę rozciągniętą między drzewami tak, by trafiła ona prosto w szyję delikwenta. I tak się też dzieje. Martin ginie, a jego ostatnie myśli mają zostać zapisane na komputerze należącym do szefa całej organizacji niejakiego Tybalta. Wszystkie opowiadania czyta się lekko i w miarę szybko. Dwa są ciężkostrawne - "Wizerunek zła" i "Camelot". Masterton pisze tutaj takie pierdoły, że z łatwością można sobie te dwa opowiadania pominąć.Żadna strata. Oczywiście w "Camelocie" wplata perwersyjny seks i gadającą krowę. Obie te rzeczy mają się jak pięść do nosa. Czyli nijak.

"Sąsiedzi z piekła rodem" to opowiadanie o domu - widmo.Dom pojawia się tam gdzie główny bohater i nikt po za nim tego budynku nie jest w stanie zauważyć. Ostatecznie wychodzi na jaw, że siostra głównego bohatera została jako maleńkie dziecko, żywcem spalona w piecu przez własną matkę. Wciąga też "Anty-Mikołaj". I dlatego tak trudno mi dać ocenę jednoznaczną tej książce. Wyciągam zatem średnią, czyli daję szkolną czwórkę.

Po lekturze tej książki sama nie wiem jak ją ocenić. Pozycja zawiera dziesięć różnych opowiadań. Jedne ciekawe, inne tak głupie, że trudno mi dobrać słowa, by je choć w skrócie opisać. Te ciekawe to (według mojej subiektywnej oceny)"Burgery z Calais", "Sąsiedzi z piekła", i "Anty-Mikołaj". No może jeszcze "Towarzystwo współczucia" , choć tutaj mam współczucie dla głównego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Co za dno! Ta jedna gwiazdka to i tak za dużo. Książkę poleciła mi pani w bibliotece, jako zamiennik "50 twarzy Grey'a". Szczerze nie doczytałam tej książki do końca, choć starałam się jej, czyli książce dać szansę, ale przykro mi, nie dało się. Otóż historia zaczyna się tak sobie. Pojawia się jakiś Aidan Cross i spotyka młodą kobietę. Oboje się w sobie zakochują, a raczej wzajemnie pożądają. I tak zaczyna się seksualna jazda. Nie jestem osobą pruderyjną. Lubię opisy scen erotycznych, pod warunkiem, że są one wplecione w jakąś fabułę.Tutaj fajna była pierwsza, druga, trzecia scena erotyczna. Ale liczyłam na jakąś akcję. Przy kolejnych opisach seksu po prostu przysypiałam. I te powtórzenia...."podkuliła palce u stóp" co dwie strony. Gdy doszłam do tekstu "pieprzył ją językiem" gdzieś na wysokości 3/4 książki - pieprznęłam książką. I to by było na tyle, jeśli chodzi o moją przygodę z Sylvią Day. Ogólnie książka dla sfrustrowanych kobiet (niekoniecznie gospodyń wiejskich) w życiu których nic ciekawego się nie dzieje.

Co za dno! Ta jedna gwiazdka to i tak za dużo. Książkę poleciła mi pani w bibliotece, jako zamiennik "50 twarzy Grey'a". Szczerze nie doczytałam tej książki do końca, choć starałam się jej, czyli książce dać szansę, ale przykro mi, nie dało się. Otóż historia zaczyna się tak sobie. Pojawia się jakiś Aidan Cross i spotyka młodą kobietę. Oboje się w sobie zakochują, a raczej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zanim zabrałam się za lekturę "Carycy" przeczytałam "Niewolnicę" Ellen Alpsten. W przypadku tej ostatniej książki słowo "niewolnica" jest tak samo naciągnięte jak i moje "przeczytałam", gdyż tak naprawdę historia miłości Samuela Baker'a i Florence von Sass, przedstawiona przez niemiecką pisarkę była nudna i nieciekawa, więc 5 ostatnich stron sobie podarowałam. Miałam zatem spore opory, by sięgnąć po kolejną powieść Alpsten. Książka gruba, a ja zrażona "Niewolnicą" byłam nastawiona sceptycznie. A nuż okaże się tak samo nudna. Przełamałam jednak opory i już po pierwszych paru stronach książka mnie wciągnęła.

"Caryca" to historia Marty Heleny Skowrońskiej, córki chłopa z Inflant, której losy potoczyły się w zdumiewający sposób. Z biednej wsi trafiła na carski dwór, została najpierw kochanką a potem żoną Piotra Wielkiego, by po jego śmierci przez 2 lata pełnić najwyższą godność w państwie. W książce wiele jest scen erotycznych. Są też brutalne sceny gwałtów, gdy Marta jako młoda dziewczyna została sprzedana na służbę. Jest także miejsce na miłość lesbijską. Katarzyna pozbawiona cielesnych uciech z Piotrem znajduje ukojenie i rozkosz w ramionach jednej z dam swojego dworu Ulryki Villebois. Żeby nie było, że skupiłam się tylko na pikantnych aspektach tej powieści, to w książce odnajdujemy też informacje o uczestnictwie Katarzyny w wyprawach wojennych swojego męża. Przedstawiona jest również nienawiść cara Piotra Wielkiego do swego pierworodnego syna Aleksego oraz tragiczna śmierć młodego carewicza.

Książka wciąga, aczkolwiek nie mogę oprzeć się wrażeniu, że końcówka jest napisana trochę chaotycznie, tak jakby i tutaj Ellen Alpsten była już znudzona pisaniem i chciała tą historię jak najszybciej skończyć. Niemniej polecam.

Zanim zabrałam się za lekturę "Carycy" przeczytałam "Niewolnicę" Ellen Alpsten. W przypadku tej ostatniej książki słowo "niewolnica" jest tak samo naciągnięte jak i moje "przeczytałam", gdyż tak naprawdę historia miłości Samuela Baker'a i Florence von Sass, przedstawiona przez niemiecką pisarkę była nudna i nieciekawa, więc 5 ostatnich stron sobie podarowałam. Miałam zatem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dałam jedną gwiazdkę, choć w mojej opinii nie należy się nic. Książka jest straszliwie nudna. Tytuł jest na początku intrygujący i może wskazywać na ciekawą narrację o XIX-wiecznej Afryce, ale nic z tego. Tytułowa niewolnica tak naprawdę podczas całej akcji już niewolnicą nie jest, a jedynie towarzyszką podróży... i kochanką Samuela White Baker'a, brytyjskiego podróżnika i odkrywcy, który poszukiwał źródeł Nilu. Opisy są nudne plus przeskoki w czasie. Bo z jednej strony coś tam się dzieje, a już od następnego akapitu jesteśmy dwa lata później. Wygląda to trochę tak, jakby Ellen Alpsten nie miała pomysłu na tą książkę i chciała ją jak najszybciej skończyć. Przyznam szczerze, że nie doczytałam książki do końca (zostały mi jakieś 4 strony) i nie żałuję, a wręcz cieszę się, że już nie musiałam się z nią dłużej męczyć

Dałam jedną gwiazdkę, choć w mojej opinii nie należy się nic. Książka jest straszliwie nudna. Tytuł jest na początku intrygujący i może wskazywać na ciekawą narrację o XIX-wiecznej Afryce, ale nic z tego. Tytułowa niewolnica tak naprawdę podczas całej akcji już niewolnicą nie jest, a jedynie towarzyszką podróży... i kochanką Samuela White Baker'a, brytyjskiego podróżnika i...

więcej Pokaż mimo to