-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński8
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać459
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2015-11-21
2015-11-10
2009-12-26
2011-04-21
Sądzisz, że filozofia jest nudna, wydumana i najzwyczajniej w świecie nudna? Ach! Bluźnierco, jesteś w ogromnym błędzie! Thomas Cathcart i Daniel Klein obnażają tajniki mglistej historii filozofii w żartobliwy sposób. Nie jest to ani krwista uczta (która przyprawić może o mdłości), ani dietetyczne warzywa (bez wyrazu i smaku), ani popularny fast food (który co prawda przyjemnie się je, gorzej z trawieniem). Jest to przepyszny, wyrafinowany deser polany najprawdziwszą czekoladą z soczystą wisienką, do popicia cappuccino prosto ze słonecznej Italii, a kalorie nie pójdą w bok, lecz zasilą umysł!
Książka ta jest genialnym połączeniem czasami trudnej wiedzy filozoficznej z oczekiwaniami leniwego, zniechęconego adepta. Niejedna podręczna książka z dowcipami wymięka przy starciu z bombą śmiechu zaserwowaną w "Przychodzi Platon do doktora", która przeplata się z wysiłkiem umysłowym wymagającym zrozumienia aspektów metafizyki, logiki, etyki, egzystencjalizmu czy teorii względności.
Lektura ta jest dobra dla tych, którzy chcą poprawić sobie humor i dowiedzieć się czegoś nowego, ale też dla tych, którzy są głęboko zainteresowani problematyką filozoficzną (szczególnie ci, którzy nie mieli uprzedniego, fachowego przygotowania). Większość publikacji traktujących o filozofii jest napisana w sposób, powiedziałbym, drewniany, mało plastyczny i po prostu nieciekawy. Za to w "Filozofii w żartach" mamy przykłady (powiedzmy) z życia wzięte, które dobitnie wyjaśniają trudne definicje nie uciekając się do tego w językowe zawiłości rodem z akademickich podręczników!
Sądzisz, że filozofia jest nudna, wydumana i najzwyczajniej w świecie nudna? Ach! Bluźnierco, jesteś w ogromnym błędzie! Thomas Cathcart i Daniel Klein obnażają tajniki mglistej historii filozofii w żartobliwy sposób. Nie jest to ani krwista uczta (która przyprawić może o mdłości), ani dietetyczne warzywa (bez wyrazu i smaku), ani popularny fast food (który co prawda...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-05-31
2012-08-25
Jak sam tytuł sugeruje, "Żyć szczęśliwie", to kolejny poradnik, który ma na celu zbliżyć nas do szczęścia - cokolwiek przez to jest rozumiane. Te rady w dodatku płyną od ducha siostry zakonnej (Joanna de Angelis), a spisane są przez medium Divaldo Franco. Czyżby kolejna lektura pełna frazesów, nowomowy i pustych rad owianych katolicką retoryką? Nic bardziej mylnego!
"Żyć szczęśliwie" to jedna z najwspanialszych publikacji traktujących o szczęściu, jaką kiedykolwiek udało mi się przeczytać! Absolutnie nie znajdziemy tu religijnych porad opisujących ile i jakie modlitwy mamy odmówić, aby osiągnąć "wyższy duchowy stan". Chociaż niejednokrotnie spotkamy się z pojęciem modlitwy i Boga. Ich interpretacja nie jest w żaden sposób narzucona (bo też nie o tym jest ta książka), zatem "Bogiem" może być Chrystus, Jahwe, Kosmos, Wyższa Inteligencja czy cokolwiek, co traktujemy jako Siłę Wyższą. Wiele informacji pokrywa się również z wynikami dzisiejszych badań psychologicznych co sprawa, że lektura wydaje się świeża i nowoczesna, przystaje do naszych codziennych realiów i łatwo nam znaleźć wiele odniesień z naszego życia.
Dodatkowym walorem jest fakt, że czytanie tego zbioru mądrych rad nie jest w ogóle męczącą czy też trudną czynnością - wręcz przeciwnie, czytelnik pochłania każde zdanie pragnąc kroczyć dalej i dowiedzieć się więcej. Nieważne czy w domu, w tramwaju, w przerwie w pracy czy na uczelni - książka jest małych rozmiarów, więc można ją wszędzie ze sobą zabrać, a poszczególne myśli znajdują się na osobnych stronach, zatem nie trzeba powracać za każdym razem do tego samego, długiego wątku. "Żyć szczęśliwie" zasługuje na obecność w bardzo wielu domach, gdyż każdemu z nas może dać promyk nadziei i zadowolenia, którego często nam brakuje.
Jak sam tytuł sugeruje, "Żyć szczęśliwie", to kolejny poradnik, który ma na celu zbliżyć nas do szczęścia - cokolwiek przez to jest rozumiane. Te rady w dodatku płyną od ducha siostry zakonnej (Joanna de Angelis), a spisane są przez medium Divaldo Franco. Czyżby kolejna lektura pełna frazesów, nowomowy i pustych rad owianych katolicką retoryką? Nic bardziej mylnego!
"Żyć...
2011-06-09
Najsłynniejszy kodyfikator spirytyzmu - Allan Kardec - postanowił skonfrontować odkryty system etyczno-filozoficzny z dobrze wszystkim znaną Ewangelią. Wszak spirytyzm wywodzi się z chrześcijaństwa, zatem związany jest z ową Ewangelią.
Czym jest więc "Ewangelia według spirytyzmu"? Łatwiej zacząć od tego czym nie jest. Na pewno nie jest to kolejny apokryf odsłaniający "rewelacyjne" i "dotąd nieznane fakty". Nie jest to parafraza Ewangelii, polegająca na przekształceniu (w ramach równouprawnienia) Ducha Świętego w Duszycę, czy wprowadzeniu do raju Adama i Adama. "Ewangelia..." jest przede wszystkim ponowną interpretacją Pisma Świętego - w dodatku jest to interpretacja wielowymiarowa, gdyż pod uwagę wzięte są zawiłości językowe, konteksty historyczne, elementy psychologii, zmiany społeczne oraz wiedza spirytystyczna (gruntownie omówiona w "Księdze Duchów"). Poza wielotorową analizą zagadnień biblijnych, książka ta posiada jeszcze jeden znaczący plus - nie jest to kontemplacja filozoficzna jednego człowieka, lecz zbiór odświeżonych faktów popartych przekazami z różnych zakątków świata.
"Ewangelia..." jest ważną pozycją dla każdego spirytysty oraz dla osób zainteresowanych duchowością człowieka. Przypomina o wielu prawach zawartych w Piśmie Świętym, które dziś się już często ignoruje - przypomina o wierności i szacunku, wyjaśnia sens cierpienia, pochwala ludzką pracę, podkreśla równość ludzi wobec Boga itp. Biblia de facto zostaje przedstawiona w nowym świetle - staje się przejrzystsza i sensowniejsza. Ponadto "Ewangelia...", można by rzec, uśmierza odwieczny lęk przed śmiercią - swoją i bliskich. Demaskując nieznane aspekty "życia po życiu" jesteśmy, chociażby w minimalnym stopniu, bardziej oswojeni z tą tematyką, która poniekąd stanowi tabu.
Lektura ta może odpychać ludzi stroniących od Kościoła czy też szeroko rozumianych ezoteryków, których nie interesuje działalność Jezusa Chrystusa. Nie da się ukryć, że "Ewangelia..." oparta jest (siłą rzeczy) na bardzo ścisłych kontekstach religijnych, chyba najbardziej ze wszystkich książek autorstwa Kardeca. Pomimo tego gorąco polecam ją wszystkim zainteresowanym aspektami naszej duchowości, gdyż przesłanie i bogata treść merytoryczna tego dzieła będzie dobrą pomocą do pracy nad sobą i zrozumieniu wielu trudnych kwestii, z którym do tej mogliśmy sobie nie radzić.
Najsłynniejszy kodyfikator spirytyzmu - Allan Kardec - postanowił skonfrontować odkryty system etyczno-filozoficzny z dobrze wszystkim znaną Ewangelią. Wszak spirytyzm wywodzi się z chrześcijaństwa, zatem związany jest z ową Ewangelią.
Czym jest więc "Ewangelia według spirytyzmu"? Łatwiej zacząć od tego czym nie jest. Na pewno nie jest to kolejny apokryf odsłaniający...
2011-06-09
2011-08-11
2010-07-21
2009-01-01
2011-09-30
2011-01-03
2009-01-01
Pewnie jak większość ludzi, zastanawiałeś się czy istnieje życie po śmierci? Co właściwie dzieje się z naszymi duszami gdy opuszczają ciało? Czy w ogóle cokolwiek się dzieje? Może chciałeś dowiedzieć się, czy duchy naprawdę są wśród nas? A co z Bogiem? Czy rzeczywiście istnieje jakaś niezwykła "siła sprawcza", od której wszystko się zaczęło? Dzięki wieloletniej pracy Allana Kardeca, mamy okazję poznać zasady rządzące niematerialnym światem, zgłębić istotę duchów, poznać ludzkie losy po śmierci, a także dowiedzieć się co tak właściwie jest przyczyną życia na Ziemi. Ta obszerna księga spirytystyczna wprawia czytelnika w oniemienie - zaskakujące fakty tworzące logiczny ciąg potrafią przekonać niejednego niedowiarka. Autor do zagadnienia duchów podszedł od strony naukowej - wielokrotnie badał zjawiska manifestacji, brał udział w seansach, po czym krytycznie analizował zdobyte materiały. Po tych badaniach wyselekcjonował najważniejsze informacje i spisując je na zasadzie pytanie-odpowiedź stworzył "Księgę Duchów". Informacje w niej zamieszczone pochodzą nie z byle jakiego źródła - a od samych Duchów! Lektura ta nie wyczerpuje tematu w całości, jednak dostarcza czytelnikowi ogromną wiedzę o zaświatach. Ponadto daje odpowiedzi na odwieczne pytania dręczące każdego szarego człowieka - pytania o istnienie Siły Wyższej, o sens życia, o naszą przyszłość po śmierci. Warto przeczytać "Księgę Duchów", chociażby po to, aby wiedzieć czym tak naprawdę jest spirytyzm. A może i w naszym sercu rozpali się iskierka nadziei na lepsze jutro...
Pewnie jak większość ludzi, zastanawiałeś się czy istnieje życie po śmierci? Co właściwie dzieje się z naszymi duszami gdy opuszczają ciało? Czy w ogóle cokolwiek się dzieje? Może chciałeś dowiedzieć się, czy duchy naprawdę są wśród nas? A co z Bogiem? Czy rzeczywiście istnieje jakaś niezwykła "siła sprawcza", od której wszystko się zaczęło? Dzięki wieloletniej pracy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2009-08-01
[Spoiler!] Wydanie w okładce miękkiej powinno być zakazane na rzecz twardej oprawy! Taka smakowita, dla fanów całej sagi, objętość grozi szybkim unicestwieniem książki. Długo wyczekiwany ostatni (a może nie?) tom przygód Belli i Edwarda wreszcie jest dostępny. Pani Meyer chyba postanowiła trochę urozmaicić sobie pracę i wprowadziła "Księgę Jacoba" pisaną z jego punktu widzenia. Chociaż dochodząc do myśli wilkołaka byłem zniechęcony i myślałem sobie "jeszcze tylko kilkadziesiąt stron", to kiedy od nowa akcja toczyła się z perspektywy Belli poczułem do niego sentyment. Już na sam początek "Przed świtem" (jaka wtopa tłumacza z tym tytułem!) mamy zaserwowane zwroty akcji. Po pięknym ślubie czeka nas biologiczna niespodzianka. Wpadniemy w wir różnych uczuć - miłości, strachu, lęku, instynktu macierzyńskiego... Właśnie, jeszcze nigdy, tak bardzo jak teraz, nie dało się wyczuć nierealności świata Cullenów. Niestety, w książce nie wszystkie aspekty są dość dobrze wyjaśnione (o ile w ogóle są), przez co magia wampirów traci na naturalności - ale za to jesteśmy co rusz atakowani nową dawką emocji i adrenaliny. Marzenie Belli wreszcie się spełnia, staje się wampirem (zastanawiam się jak zobaczymy to w filmie!). Jednak i tutaj odczuwam niedosyt. Początek "Drugiej księgi Belli" był dla mnie nudnawy (na tle innych fragmentów sagi). Dalej związek młodych Cullenów traci jakby na intensywności. Akcja nabiera tempa po ucieczce Alice i cała historia przybiera formę rodem z X-menów. Jesteśmy zasypani wampirami o niecodziennych zdolnościach, które przygotowują się do starcia z przeciwnikiem. Niestety, musimy obejść się smakiem, bo z punktu widzenia jakiegoś cichego obserwatora (załóżmy, że był to wyrzucony przez Meyer narrator powieści) zakończenie jest dosyć... statyczne? Jednak ja nie czuję się z tego powodu niezaspokojony - jakby nie było ktoś zignął, ktoś atakował, ktoś się bronił etc. Dzięki temu mieliśmy całą paletę sytuacji charakterystycznych dla wielkiej bitwy, ale... bez samej bitwy. Teraz muszę, niestety, wrócić do rzeczywistości. Długo wyczekiwany czwarty tom powieści był chyba przygotowany "na szybko" pod każdym względem: tłumaczenie (jak zwykle te same błędy), korekta (teraz nie tylko posiekane dialogi, ale również literówki, pozjadane wyrazy, a nawet Bella zmieniła kilka razy płeć!) i wydanie (w sklepach do tej pory są poobdzierane, powyginane i pomiętolone tomy - niekoniecznie z winy klientów) pozostawiają wiele do życzenia. Wracając do przyjemniejszych spraw - bardzo spodobała mi się okładka, chyba najlepsza ze wszystkich. Bella, jako krwisty marny pionek, który może zamienić się w dostojną, wszechmogącą królową i zakończyć tę partię szachów... Jedyne, czego żałuję po przeczytaniu tej powieści, to fakt, że to już (prawdopodobnie) ostatni tom...
[Spoiler!] Wydanie w okładce miękkiej powinno być zakazane na rzecz twardej oprawy! Taka smakowita, dla fanów całej sagi, objętość grozi szybkim unicestwieniem książki. Długo wyczekiwany ostatni (a może nie?) tom przygód Belli i Edwarda wreszcie jest dostępny. Pani Meyer chyba postanowiła trochę urozmaicić sobie pracę i wprowadziła "Księgę Jacoba" pisaną z jego punktu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2009-01-01
Gdy fani przeczytali w zapowiedzi książki "[..]i filozofia", popadli w spazmy. Na forach pojawiły się komentarze, że to wyciąganie pieniędzy, że książka z góry będzie beznadziejna, że w tytule jest oksymoron, że nic nowego na pewno tam się nie pojawi, że... No właśnie, problem w tym, że wszystkie te komentarze nie potwierdziły się. Tytuł jest jak najbardziej trafny - saga "Zmierzch" omawiana jest w kontekście filozofii. I tej filozofii wcale nie jest mało. Znajdziemy tam odwołania, do (wszystkim dobrze znanym) starożytnych filozofów takich jak Platon, Sokrates, Arystoteles; głównych myślicieli oświecenia jak Immanuel Kant czy Spinoza. Pojawi się też Nietzsche, a nawet taoizmu z teorią yin i yang! Poza tym zacnym gronem autorzy sięgają po myśli mniej znanych, współczesnych filozofów jak Michael Slote czy Nussbaum. Całe szczęście w książce tej, nie znajdziemy paplaniny w stylu "Edward, kocham Cię - Bella w tym fragmencie wyznaje swoje uczucia". Nie są analizowane dokładnie fragmenty każdego tomu. Autorzy raczej wyłapywali kolejne idee, jak wegetarianizm wampirów, konsekwencje nieśmiertelności, psychologiczne relacje w związku Belli i Edwarda etc. Mnie osobiście bardzo spodobała się analiza wieczności wampirów i przedstawiona koncepcja miłości (która kategorycznie wymaga istnienia śmierci). Zapewne wielu czytelników zakochanych w powieści Stephenie Meyer zmieni swój stosunek do postaci po tej lekturze. Co prawda stwierdzenie: "Poszukując idealnego Edwarda, narazicie się tylko na podbite oczy, gwałt, tortury [...]" (s. 206) jest mocno przesadzone, ale jednak ma coś z prawdy. Jakby się obiektywnie przyjrzeć, to książkowy Edward faktycznie zdradzał jakieś psychopatyczne skłonności (widać to również w adaptacji filmowej). Dzieło tej zbiorowej orgii filozoficznej bardzo przypadło mi do gustu - i myślę, że nie tylko mnie, gdyż jest napisane w bardzo przystępny sposób (dzięki czemu szerokie grono odbiorców może wszystko zrozumieć). Jedynie co mnie trochę irytowało to myśli "feministyczne" przewijające się przez kilka rozdziałów. Mam wrażenie, że autorka tych fragmentów bardzo na siłę i dobitnie chciała skierować uwagę na feminizm, gdyż to słowo pojawiło się w książce kilkadziesiąt razy w każdych odmianach i rodzajach, co po pewnym czasie stało się nużące. Od strony technicznej też mam kilka zarzutów - nie ma żadnego spisu treści, a bibliografia na końcu zawiera liczne odnośniki do sagi "Zmierzch", ale, niestety, tylko do angielskich odpowiedników. Mimo to serdecznie zachęcam do kupna tej książki i na koniec dodam, że z tej samej serii dostępne są też: "Dr House i filozofia" oraz "X-men i filozofia".
Gdy fani przeczytali w zapowiedzi książki "[..]i filozofia", popadli w spazmy. Na forach pojawiły się komentarze, że to wyciąganie pieniędzy, że książka z góry będzie beznadziejna, że w tytule jest oksymoron, że nic nowego na pewno tam się nie pojawi, że... No właśnie, problem w tym, że wszystkie te komentarze nie potwierdziły się. Tytuł jest jak najbardziej trafny - saga...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to