rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

To jest po prostu dobrze napisana, wciągająca powieść; o umierającym uczuciu, a może raczej o niemożności porozumienia; o chorobliwych ambicjach, prowadzących do niszczenia wszystkiego, co staje nam na drodze. O mściwości, pasji, nieco może nadmiernym materializmie, o niedocenianiu pracy drugiej osoby. Wszystko świetnie, czyta się błyskawicznie; ale ponieważ widziałam to wcześniej w wersji filmowej, z kapitalną obsadą, po prostu Oliver to dla mnie Michael Douglas, i ciężko jest mi go sobie wyobrazić jako śniadego wąsacza :D

To jest po prostu dobrze napisana, wciągająca powieść; o umierającym uczuciu, a może raczej o niemożności porozumienia; o chorobliwych ambicjach, prowadzących do niszczenia wszystkiego, co staje nam na drodze. O mściwości, pasji, nieco może nadmiernym materializmie, o niedocenianiu pracy drugiej osoby. Wszystko świetnie, czyta się błyskawicznie; ale ponieważ widziałam to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna książka z kategorii bardzo dobrych, ale nie dla każdego. Bardzo ładny język, bardzo dosadne i ostre pokazanie mentalności Chińczyków, ładne studium uzależnienia, biedy, zazdrości, zbrodni. Napisane nierzadko językiem wulgarnym, ale dzięki temu całość jest bardziej soczysta. Na pewno nie można tego polecić amatorkom przesłodzonych romansideł albo obyczajówek.

Kolejna książka z kategorii bardzo dobrych, ale nie dla każdego. Bardzo ładny język, bardzo dosadne i ostre pokazanie mentalności Chińczyków, ładne studium uzależnienia, biedy, zazdrości, zbrodni. Napisane nierzadko językiem wulgarnym, ale dzięki temu całość jest bardziej soczysta. Na pewno nie można tego polecić amatorkom przesłodzonych romansideł albo obyczajówek.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Główna bohaterka jest tak idealna, że aż mdli. W sumie,trochę to kiczowate, trochę ciekawe, taki niby nieco lepszy niż przeciętny Harlequin.

Główna bohaterka jest tak idealna, że aż mdli. W sumie,trochę to kiczowate, trochę ciekawe, taki niby nieco lepszy niż przeciętny Harlequin.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie dołączę do grona wielbicieli tej książki, a to z tej prostej przyczyny, że zawiera ona mnóstwo tego, czego nie znoszę. Banałów, frazesów, stereotypów, w tym przypadku akurat dotyczą one wad różnych narodowości. Naprawdę, autorce chyba umknęło po drodze to, że nie każdy Żyd musi od raz wykazywać się cechami, nazwijmy to, złodziejskimi. Lilian, książkowy Kopciuszek, to niezrównany przykład osoby, która jest tylko jakimś brzydkim kamykiem owiniętym w złotko; świeci się, ale to nie jest żadne złoto, to jest tylko tombak. Ja się na coś takiego nie nabieram i dlatego nie kupuję takiej bajeczki w wykonaniu, och, jak biednego Kopciuszka. Dobrze się czyta, ale to dla mnie stanowczo za mało.

Nie dołączę do grona wielbicieli tej książki, a to z tej prostej przyczyny, że zawiera ona mnóstwo tego, czego nie znoszę. Banałów, frazesów, stereotypów, w tym przypadku akurat dotyczą one wad różnych narodowości. Naprawdę, autorce chyba umknęło po drodze to, że nie każdy Żyd musi od raz wykazywać się cechami, nazwijmy to, złodziejskimi. Lilian, książkowy Kopciuszek, to...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Dziewięć pawic i król smoków Bronisław Ćirlić, Danuta Ćirlić-Straszyńska
Ocena 6,4
Dziewięć pawic... Bronisław Ćirlić,&n...

Na półkach:

Wysępione od jakiejś kuzynki i przeczytane lata świetlne temu :) bardzo przyjemne, bardzo ładnie, klimatycznie wydane, zapadające w pamięć. Czegóż od takiej bajki chcieć więcej :)

Wysępione od jakiejś kuzynki i przeczytane lata świetlne temu :) bardzo przyjemne, bardzo ładnie, klimatycznie wydane, zapadające w pamięć. Czegóż od takiej bajki chcieć więcej :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Po latach patrzę na tę książkę z dystansem i mogę z pewnością stwierdzić tylko jedną rzecz. Simona Kossak. Czyli kobiece, żywe, i aż trochę nierealne i nie do końca zgodne z literackim pierwowzorem, ale jednak odbicie doktora :) Szkoda, że takich osób nie spotyka się w rzeczywistości zbyt często.

Po latach patrzę na tę książkę z dystansem i mogę z pewnością stwierdzić tylko jedną rzecz. Simona Kossak. Czyli kobiece, żywe, i aż trochę nierealne i nie do końca zgodne z literackim pierwowzorem, ale jednak odbicie doktora :) Szkoda, że takich osób nie spotyka się w rzeczywistości zbyt często.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo, ale to bardzo sympatyczna książka o rodzinie, która kocha zwierzęta, nie traktuje ich przedmiotowo i nie rozczula się nad nimi nadmiernie i na pokaz. Całość jest wypełniona dość zaskakującym, specyficznym humorem, który ma swoje źródło oczywiście w tej rodzinie, w jej skłonności do eksperymentów i bezkompromisowości (Judyta!!). Zostały w niej również obnażone znakomicie niektóre absurdy PRLu, takie jak sprzedaż farbowanych rybek. Nie sądzę, że jest to pozycja dla każdego, ale miłośnikom zwierząt obdarzonym poczuciem humoru powinna się spodobać.

Bardzo, ale to bardzo sympatyczna książka o rodzinie, która kocha zwierzęta, nie traktuje ich przedmiotowo i nie rozczula się nad nimi nadmiernie i na pokaz. Całość jest wypełniona dość zaskakującym, specyficznym humorem, który ma swoje źródło oczywiście w tej rodzinie, w jej skłonności do eksperymentów i bezkompromisowości (Judyta!!). Zostały w niej również obnażone...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie wiem, co o tym myśleć. Wenecja, która dla wielu jest miastem tajemniczym, intrygującym i pięknym, dla mnie jest miastem, które po prostu śmierdzi. Tak, śmierdzi tą stojącą, brudną wodą w kanałach, zepsuciem, dewocją, niepotrzebną pruderią. No i to właśnie Wenecja jest główną bohaterką tej książki, nie Fiammetta, która wydaje się być całkiem ciekawą postacią, co z tego, skoro przytłacza ją ta wstrętna, śmierdząca Wenecja. Dla miłośników Włoch może to być rewelacja, dla mnie nie, szczególnie, że sposób w jaki pisze autorka, nie jest nadmiernie lotny ani niewiarygodnie błyskotliwy.

Nie wiem, co o tym myśleć. Wenecja, która dla wielu jest miastem tajemniczym, intrygującym i pięknym, dla mnie jest miastem, które po prostu śmierdzi. Tak, śmierdzi tą stojącą, brudną wodą w kanałach, zepsuciem, dewocją, niepotrzebną pruderią. No i to właśnie Wenecja jest główną bohaterką tej książki, nie Fiammetta, która wydaje się być całkiem ciekawą postacią, co z tego,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka jest kolejnym dowodem na to, jak często dziś w książkach możemy spotkać się z przerostem formy nad treścią. Jest to w rzeczy samej, gruba, pusta cegła, zapełniona mnóstwem obrazków, no bo skoro nie ma się nic ważnego do napisania, trzeba czymś wypełnić pustą przestrzeń. Największy jej plus to humor i dość luźne podejście do tematu; ale poza tym, jest zupełnie kiepsko. Rzeczy napisane tutaj można znaleźć równie łatwo w internecie, na blogach, w ciekawszych książkach; przy czym jest to opisane w sposób zwyczajnie lepszy; poza tym Sasha nie potrafi, i nie będzie raczej potrafiła wydobyć z kart ich głębi; a jeśli będzie umiała, to nie będzie potrafiła w przystępny sposób tego opisać. Ta pozycja, to takie disco polo, lekkie, łatwe i przyjemne, opowiadające dokładnie o niczym. Kiczowaty glamour. Nawet talie, które zostały wybrane do jej zilustrowania, są właśnie takie: stosunkowo nowe, udekorowane "na bogato", i wielu ludziom mogą się podobać; brakuje natomiast klasyki, kart z prawdziwą duszą, z rysunkami trafiającymi w serce, i to bez pomocy komputerowego wspomagania. Nie dotyczy to wszystkich zaprezentowanych tu talii, ale wielu z nich. Czytanie tej książki nie wymaga niemal żadnego zaangażowania, można ją sobie czytać po kawałku, na wyrywki, i nie jest to plus, ponieważ niespecjalnie ma się ochotę do niej wracać. Jest to takie naprawdę niepotrzebne, opracowane "na nowe czasy", powierzchowne kompendium, taki kocioł naprawdę głupiej wiedźmy, której zdawało się, że gdy powrzuca do jednego kociołka mnóstwo rzeczy z różnych bajek, to wyjdzie jej z tego czysta, wspaniała magia. Ale tutaj nie ma tej magii prawie wcale, jest tylko tandeta i bałagan.

Ta książka jest kolejnym dowodem na to, jak często dziś w książkach możemy spotkać się z przerostem formy nad treścią. Jest to w rzeczy samej, gruba, pusta cegła, zapełniona mnóstwem obrazków, no bo skoro nie ma się nic ważnego do napisania, trzeba czymś wypełnić pustą przestrzeń. Największy jej plus to humor i dość luźne podejście do tematu; ale poza tym, jest zupełnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta opinia dotyczy również Złej Julii. Tych książek nie można, nie powinno się porównywać, ani recenzować niezależnie od siebie; one są połączone tak jak Romeo i Julia.
Czyta się to wspaniale; być może dzięki temu, że autorka chyba lubi młodych ludzi i potrafi się wczuć w ich problemy. Wszystko, co tutaj zostało opisane jest autentyczne; najbardziej oczywiście Cassie i Ethan; ale tutaj z kolei mamy zderzenie młodziutkiej, niedoświadczonej i szczerej dziewczyny; z boleśnie zranionym i w gruncie rzeczy niepewnym siebie chłopakiem. Sam tytuł książki jest w zasadzie prowokacją; zarówno w pierwszej, jak i w drugiej części; żadne z nich nie jest złe; ale oboje nie potrafią sobie poradzić z własnymi uczuciami. Stąd właśnie całe to napięcie i wszystkie te niby idiotyczne sytuacje pomiędzy nimi.
Dużo w tej książce erotyki, mnóstwo seksu; mimo tego nie jest to podane w wulgarnej formie. Absolutnym absurdem jest również stwierdzenie, że głównych bohaterów łączy tylko seks. Nigdy w życiu. Tu jest aż seks, pomiędzy dwójką bezbłędnie dopasowanych intelektualnie i emocjonalnie ludzi, których łączy podobna wrażliwość, studia, temperamenty, pasje. Coś takiego potrafią zrozumieć tylko ludzie, którzy nie wybrali sobie pierwszej z brzegu osoby na partnera, tylko taką, która liczy się naprawdę pod każdym względem; przy której w ogóle nie zastanawiamy się, jakby to mogło być z kimś innym. Dlatego też masa ludzi tej książki nie zrozumie wcale. Osoby pruderyjne, fałszywe, traktujące rozwody i inne emocjonalne dramaty jako coś niedopuszczalnego, dla których zdrada jest zawsze czarno biała również powinny sobie darować czytanie tej powieści. Nawiasem mówiąc, ta książka jest pod pewnymi względami jak pierwsza część Obcego. Ona uczy czekać (tak jak Obcy; poszukajcie sobie recenzji Rogera Eberta), stopniuje napięcie; i to jest być może jej największa siła. Jest to denerwujące, ale też nie pozwala oderwać się od czytania. Niesamowita, nawet drażniąca chemia między Cassie i Ethanem działa również na ich otoczenie. Jest tu też oczywiście trauma z przeszłości, która tkwi jak kolec, i to Ethana przynajmniej częściowo usprawiedliwia, bo kto nie próbował się pozbyć takiej zadry; nie wie, jak to może boleć. Trzeba się w to wczuć, albo chociaż próbować to zrozumieć. I wejść w skórę każdego z nich; w wielu sytuacjach, na przykład podczas czytania pamiętników, niekontrolowanego picia na imprezie czy w czasie prób w teatrze. Uśmiać się, bo książka jest zabawna, i wyobrazić sobie siebie, przy osobie która działa na nas tak, jak oni na siebie nawzajem. Oczywiście, o ile się to potrafi; bo niektórzy (wielu!) będzie widzieć w nich tylko dwójkę napalonych idiotów.

Ta opinia dotyczy również Złej Julii. Tych książek nie można, nie powinno się porównywać, ani recenzować niezależnie od siebie; one są połączone tak jak Romeo i Julia.
Czyta się to wspaniale; być może dzięki temu, że autorka chyba lubi młodych ludzi i potrafi się wczuć w ich problemy. Wszystko, co tutaj zostało opisane jest autentyczne; najbardziej oczywiście Cassie i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Klimatyczna, to na pewno. Trochę melancholijna. Irytująca. Przyznam szczerze, że już dawno nikt nie zirytował mnie tak, jak niesamowicie głupawa, w gruncie rzeczy infantylna Midori. Dla mnie to nie jest kobieta wyzwolona, jest to najwyżej jej parodia; i tak naprawdę jej postać skutecznie utrudniała mi odbiór książki. Wprost odetchnęłam z ulgą, kiedy ją wreszcie skończyłam.

Klimatyczna, to na pewno. Trochę melancholijna. Irytująca. Przyznam szczerze, że już dawno nikt nie zirytował mnie tak, jak niesamowicie głupawa, w gruncie rzeczy infantylna Midori. Dla mnie to nie jest kobieta wyzwolona, jest to najwyżej jej parodia; i tak naprawdę jej postać skutecznie utrudniała mi odbiór książki. Wprost odetchnęłam z ulgą, kiedy ją wreszcie skończyłam.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Po tej książce mam przede wszystkim jedną, być może według niektórych bezczelną refleksję: Musierowicz się starzeje, szkoda tylko, że w tak kiepskim stylu. Teraz widać wszystko jak na dłoni: pogardliwe traktowania feminizmu, nachalne wpajanie kobietom konieczności rozmnażania się, dewocję, naiwną wiarę w związki na całe życie rozpoczęte w wieku, w którym panny średniowieczne nierzadko za mąż wychodziły! Jest to również świadectwo przemijania, jest melancholijne, i widać to nawet po okładce; po ilustracjach; jesień to nie jest radosna pora roku, jest bogata, ale smutna; i jesień życia również w tej książce widać. Ciekawe, czy święta rodzina zostanie wreszcie w następnym tomie uszczuplona, czy biologia upomni się o swoje prawa? Czy wreszcie usłyszymy o kimś naprawdę nowym i ciekawym? W tym tomie znowu nikogo takiego nie było. Czasy Cesi i Kreski minęły bezpowrotnie.

Po tej książce mam przede wszystkim jedną, być może według niektórych bezczelną refleksję: Musierowicz się starzeje, szkoda tylko, że w tak kiepskim stylu. Teraz widać wszystko jak na dłoni: pogardliwe traktowania feminizmu, nachalne wpajanie kobietom konieczności rozmnażania się, dewocję, naiwną wiarę w związki na całe życie rozpoczęte w wieku, w którym panny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo, ale to bardzo przeciętna pozycja, opatrzona dodatkowo w irytująco mylący tytuł. Grzechów kościoła jest tu wręcz śmiesznie mało. Całość to przede wszystkim retrospekcje, wynurzenia, bardzo osobiste i intymne opisy związku dwojga ludzi, i to jest ta lepsza część książki, cała reszta jest raczej irytująca. Podoba mi się również postawa głównego bohatera w stosunku do umierającego; ale tutaj powinno się pojawić coś więcej, jakieś pytania, próby dotarcia, zrozumienia, empatii z prawdziwego zdarzenia. Niczego takiego w niej nie znalazłam, a nie będę robić drugiego podejścia bo zwyczajnie nie warto.

Bardzo, ale to bardzo przeciętna pozycja, opatrzona dodatkowo w irytująco mylący tytuł. Grzechów kościoła jest tu wręcz śmiesznie mało. Całość to przede wszystkim retrospekcje, wynurzenia, bardzo osobiste i intymne opisy związku dwojga ludzi, i to jest ta lepsza część książki, cała reszta jest raczej irytująca. Podoba mi się również postawa głównego bohatera w stosunku do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przewidywalne, napisane lekkim piórem i niestety raczej nudne, chociaż bohaterowie nie są postaciami papierowymi. Całość jednak jest niestrawna, moralizatorska i dydaktyczna momentami aż do obrzydzenia. Mam tylko nadzieję, że taka tendencja nie dominuje w wszystkich książkach Dickensa.

Przewidywalne, napisane lekkim piórem i niestety raczej nudne, chociaż bohaterowie nie są postaciami papierowymi. Całość jednak jest niestrawna, moralizatorska i dydaktyczna momentami aż do obrzydzenia. Mam tylko nadzieję, że taka tendencja nie dominuje w wszystkich książkach Dickensa.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lata dwudzieste i trzydzieste są trochę moją obsesją, jest to takie słodko-gorzkie uczucie, bo mogę o nich czytać, Karierę Nikodema Dyzmy jako serial znam chyba na pamięć, ale jednocześnie, widzę w tym okresie wszystko, co było w nim koszmarne, a było tego dużo. Cały ten okres, kojarzy mi się z kastowością, sztucznością i niezdrowymi oparami, z zanikiem prawdziwej kobiecości w modzie i uniformizacją, również z dydaktyzmem. Ta książka, której największa siła opiera się na opisywaniu tematu, który również dzisiaj wzbudza kontrowersje, jest dobra, ale taka właśnie-dydaktyczna, momentami ten dydaktyzm, szczególnie pod koniec, jest bardzo natarczywy, i jest to bardzo nieprzyjemne. Nie jestem uprzedzona, ale natręctwa wszelkiego rodzaju są dla mnie czymś odstręczającym. Całość napisana jest bardzo przyjemnym, lekkim językiem, który na dobrą sprawę jest wręcz poetycki; jednak liczą się tutaj tylko dwaj bohaterowie, cała reszta jest dość papierowa, a wszyscy poza nimi, no, prawie wszyscy, są mniej lub bardziej obrzydliwi; co sprawia nienaturalne wrażenie, że najważniejsza dwójka, to dwa niewinne, uciśnione aniołki, latające nad wszystkimi innymi.
Mimo wszystko, jest to ciekawe studium tego, jak można się pogubić w sowich życiowych wyborach, jak bardzo można dać się zaślepić, dając się złapać na słodką historyjkę pierwszej z brzegu chamowatej panny służącej; nie będę nazywać tego łagodniej, bo po prostu nie warto. Jak również to, że szacunkiem mogą cieszyć się osoby, które nie są go warte, ale ich prawdziwa wartość przesłania dym, opary, niezdrowa atmosfera, która wcale razem z końcem dwudziestolecia nie zanikła całkowicie.

Lata dwudzieste i trzydzieste są trochę moją obsesją, jest to takie słodko-gorzkie uczucie, bo mogę o nich czytać, Karierę Nikodema Dyzmy jako serial znam chyba na pamięć, ale jednocześnie, widzę w tym okresie wszystko, co było w nim koszmarne, a było tego dużo. Cały ten okres, kojarzy mi się z kastowością, sztucznością i niezdrowymi oparami, z zanikiem prawdziwej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Od biedy, ujdzie. W opisach ras powtarzają się często niemal identyczne zwroty, zdjęcia są kiepskie, nudne, bez polotu i zawsze takie same, wiele ważnych ras koni zostało pominiętych. Moim zdaniem, jest to rzecz dla osób z niewyrobionym okiem albo takich, które nigdy nie widziały podobnych albumów.

Od biedy, ujdzie. W opisach ras powtarzają się często niemal identyczne zwroty, zdjęcia są kiepskie, nudne, bez polotu i zawsze takie same, wiele ważnych ras koni zostało pominiętych. Moim zdaniem, jest to rzecz dla osób z niewyrobionym okiem albo takich, które nigdy nie widziały podobnych albumów.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta kobieta po prostu wie, jak fotografować konie, to się mieści w kategorii sztuki...a robienie zdjęć koniom wcale nie jest takie proste. To nie są oczywiste, ot tak wrzucone do albumu, pierwsze lepsze zdjęci, tylko takie, które oddają ich ducha, piękno, wolność.

Ta kobieta po prostu wie, jak fotografować konie, to się mieści w kategorii sztuki...a robienie zdjęć koniom wcale nie jest takie proste. To nie są oczywiste, ot tak wrzucone do albumu, pierwsze lepsze zdjęci, tylko takie, które oddają ich ducha, piękno, wolność.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dobre. Przejmujące, pewnie dlatego, że prawdziwe, a autorka w żadnym wypadku nie stara się pozować na wielką bohaterkę.

Dobre. Przejmujące, pewnie dlatego, że prawdziwe, a autorka w żadnym wypadku nie stara się pozować na wielką bohaterkę.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Tandeta, choć momentami intrygująca. Zastanawiam się tylko, po co autorka spłodziła taką powieść. Bo po prostu nie mogę się oprzeć wrażeniu, że chodzi jej o to, żeby chamstwo nie mieszało się między pany, bo konsekwencje będą tragiczne. Jaki ten Zenon biedny, naprawdę. Taki poszkodowany. Jak ta jego ukochana szlachetna. Zakładam, że ludzie którzy to czytają, umieją również czytać między wierszami.
Wiem, że postacie nie są powierzchowne. Wiem, że upadek Zenona to tragedia, tylko tak naprawdę, żaden z bohaterów książki nie jest wart w moim odczuciu głębszej refleksji. Przykro mi. Pogarda i podejście typu NIE PCHAJ SIĘ, aż bije z jej kart, nawet mimo zawoalowania i subtelnego języka autorki; i to odrzuca mnie kompletnie.

Tandeta, choć momentami intrygująca. Zastanawiam się tylko, po co autorka spłodziła taką powieść. Bo po prostu nie mogę się oprzeć wrażeniu, że chodzi jej o to, żeby chamstwo nie mieszało się między pany, bo konsekwencje będą tragiczne. Jaki ten Zenon biedny, naprawdę. Taki poszkodowany. Jak ta jego ukochana szlachetna. Zakładam, że ludzie którzy to czytają, umieją również...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka, choć dobrze, sprawnie napisana, wywołuje u mnie uczucia, które całkiem śmiało można nazwać mieszanymi. Dlaczego? Dlatego, że do pewnego momentu wszystko jest takie milutkie, słodkie, a potem-tragedia, spowodowana przez pozbawionego empatii egoistę. Pewnie nigdy więcej jej nie kupię, nigdy po nią nie sięgnę, bo samo przedstawianie czegoś takiego w książce jest, moim zdaniem, dowodem chyba na kompletny brak wyobraźni; w takim sensie, że czytające ją jakieś głupie, pozbawione miłości do zwierząt dziecko, będzie miało na końcu przygotowany idealny wzorzec. Zapomnieć tej książki się nie da, ale przedstawione podejście do zwierząt jest momentami OBRZYDLIWE, nad czym autorka chyba specjalnie nie ubolewa; jej największy plus to tak naprawdę cudowne, klimatyczne ilustracje Anny Stylo Ginter. To tyle, a na razie wracam do Simony Kossak.

Ta książka, choć dobrze, sprawnie napisana, wywołuje u mnie uczucia, które całkiem śmiało można nazwać mieszanymi. Dlaczego? Dlatego, że do pewnego momentu wszystko jest takie milutkie, słodkie, a potem-tragedia, spowodowana przez pozbawionego empatii egoistę. Pewnie nigdy więcej jej nie kupię, nigdy po nią nie sięgnę, bo samo przedstawianie czegoś takiego w książce jest,...

więcej Pokaż mimo to