-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
Poprzednią książkę Autorki oceniłem lepiej - zupełnie inaczej niż większość czytelników. Oznacza chyba to, że ze mną coś nie tak jest, nie z książką ;) Niemniej, w poprzedniej urzekły mnie opary absurdu, które tu nie są aż tak gęste. Więcej nawet, jakby się uprzeć, to można tą opowieść odbierać całkiem realistycznie. Z tym, że ja właśnie tego nie chciałem, szukałem odskoczni i jej nie dostałem. Przy czym historia jest nie dość, że bardzo dobrze napisana, to jeszcze z sensem i z poczuciem humoru w dobrym stylu. Aaa... i jeszcze motyw wspinaczkowy posiada, co dla mnie jest zawsze dodatkowym bonusem. Zatem mając świadomość, w ten czy inny sposób, głębokiego nieobiektywizmu, zostaję przy tej ocenie.
Poprzednią książkę Autorki oceniłem lepiej - zupełnie inaczej niż większość czytelników. Oznacza chyba to, że ze mną coś nie tak jest, nie z książką ;) Niemniej, w poprzedniej urzekły mnie opary absurdu, które tu nie są aż tak gęste. Więcej nawet, jakby się uprzeć, to można tą opowieść odbierać całkiem realistycznie. Z tym, że ja właśnie tego nie chciałem, szukałem...
więcej mniej Pokaż mimo toNie jestem czytelnikiem kryminałów, ale rzecz się dzieje w Białymstoku i okolicach, więc jakoś mnie skusiło. Wątek kryminalny wydaje mi się zresztą stosunkowo mało istotny w tej opowieści, co mi zupełnie nie przeszkadza, bo nie przepadam za flakami i rozlewem krwi. Za to opowieść o codzienności detektywa wydaje się pouczająca. I w sumie o tym raczej jest ta książka. O jego pracy, mechanice działania, interakcjach społecznych. Może nawet bardziej czyta się to jako reportaż z tej codzienności. Snucie się za bohaterem po miejscach które znam, szukanie tych, których nie znam. Doszukiwanie się lokalnych smaczków, nawiązań do rzeczywistych postaci, historii - całkiem to przyjemne. Takie kryminały to ja mogę, choć przyznam, że fajnie byłoby się dowiedzieć kto zabił ;)
Nie jestem czytelnikiem kryminałów, ale rzecz się dzieje w Białymstoku i okolicach, więc jakoś mnie skusiło. Wątek kryminalny wydaje mi się zresztą stosunkowo mało istotny w tej opowieści, co mi zupełnie nie przeszkadza, bo nie przepadam za flakami i rozlewem krwi. Za to opowieść o codzienności detektywa wydaje się pouczająca. I w sumie o tym raczej jest ta książka. O jego...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jest dobrze. Choć Marsjanin był w mojej opinii lepszy. Świeży i w pewnym sensie nowatorski. Projekt Hail Mary powiela w dużej mierze sprawdzony scenariusz. Ale robi to dobrze.
Jeśli chodzi o warstwę fabularną jest OK. Wchodzimy w historię razem z bohaterem, odkrywamy świat się w tych samych momentach co on. A że jest to wszystko dobrze przemyślane i uzasadnione, to nie wieje nudą, choć oczywiście nieco naiwny to świat i, nie oszukujmy się, w dużej mierze przewidywalny. Ale jakoś mi to nie przeszkadza.
W warstwie "naukowej" też jest nieźle. Nawet nie chce mi się sprawdzać niektórych rzeczy, choć przy Marsjaninie miałem z tego dodatkową rozrywkę - tu biorę na wiarę.
Reasumując, jest to przyjemne SF, z dobrym backgroundem science i przyjemnym właśnie (rzekłbym nawet: pogodnym) rozwinięciem warstwy fiction.
Jest dobrze. Choć Marsjanin był w mojej opinii lepszy. Świeży i w pewnym sensie nowatorski. Projekt Hail Mary powiela w dużej mierze sprawdzony scenariusz. Ale robi to dobrze.
Jeśli chodzi o warstwę fabularną jest OK. Wchodzimy w historię razem z bohaterem, odkrywamy świat się w tych samych momentach co on. A że jest to wszystko dobrze przemyślane i uzasadnione, to nie...
2020-11-12
Nie polecam! Nie czytajcie tego zbioru opowiadań... jeśli nie czytaliście wcześniej Murakamiego. To nie jest dobry początek znajomości.
Oczywiście jest tam charakterystyczny styl, odrobina surrealizmu, a do tego, i jestem tego pewien, genialne tłumaczenie. Ale to nie "klasyczny", "soczysty" Murakami. Zdecydowanie nie na pierwszą randkę. Raczej taki dla starych znajomych. Coś jak kumpel, który już nie zaskakuje, bo wszystkie jego życiowe historie już znasz, a w połowie uczestniczyłeś, ale i tak zawsze się chętnie z nim spotkasz i posłuchasz tych opowieści jeszcze raz.
I to są właśnie takie opowiadania, jeśli lubisz ten styl snucia opowieści, da ci satysfakcję. Ale by go polubić, lepiej sięgnąć po wcześniejsze, właśnie bardziej "soczyste" kawałki.
Nie polecam! Nie czytajcie tego zbioru opowiadań... jeśli nie czytaliście wcześniej Murakamiego. To nie jest dobry początek znajomości.
Oczywiście jest tam charakterystyczny styl, odrobina surrealizmu, a do tego, i jestem tego pewien, genialne tłumaczenie. Ale to nie "klasyczny", "soczysty" Murakami. Zdecydowanie nie na pierwszą randkę. Raczej taki dla starych znajomych....
Mam nieodparte wrażenie, że Autor miał chęć (idąc śladem Lema, czyli pod przykrywką literatury SF) dać wykład na temat autorskiej teorii ewolucji. Miał chęć, więc to wykonał. Ale, niestety, nie tak doskonale jak właśnie Lem to robił. Clou zawarte jest w ostatnich kilkunastu stronach i to jeszcze w niezbyt strawnej (jak dla mnie) formie dialogu dwóch osób, które próbują się przekonać do pewnej wizji, mając podobne spostrzeżenia.
Zaś fabuła książki jest jakby rozbiegówką do tejże rozmowy. Niespecjalnie zresztą porywającą. I o ile warstwa właśnie "filozoficzna" dzieła jest naprawdę kapitalna, ba, nie boję się stwierdzić, że wręcz genialna, to fabularna raczej nędzna. Lemowej synergi nauki i filozofii z literaturą , niestety, do... pasa nie dorasta.
Mam nieodparte wrażenie, że Autor miał chęć (idąc śladem Lema, czyli pod przykrywką literatury SF) dać wykład na temat autorskiej teorii ewolucji. Miał chęć, więc to wykonał. Ale, niestety, nie tak doskonale jak właśnie Lem to robił. Clou zawarte jest w ostatnich kilkunastu stronach i to jeszcze w niezbyt strawnej (jak dla mnie) formie dialogu dwóch osób, które próbują się...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-06-14
Przeczytałem, choć zmęczyłem raczej. Co ciekawe podobała mi się i poetyka wypowiedzi, i zakres merytoryczny, ale czytało się opornie. Choć może lepsze określenie to: niespiesznie.
Jeśli zaś chodzi o opis treści, to się wysilać nie będę, tu znalazłem najlepszą recenzję - lapidarną i wycerpującą jednocześnie: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/313715/jadac-do-babadag/opinia/53704008?#op...
Przeczytałem, choć zmęczyłem raczej. Co ciekawe podobała mi się i poetyka wypowiedzi, i zakres merytoryczny, ale czytało się opornie. Choć może lepsze określenie to: niespiesznie.
Jeśli zaś chodzi o opis treści, to się wysilać nie będę, tu znalazłem najlepszą recenzję - lapidarną i wycerpującą jednocześnie:...
Fenomenalny zbiór anegdot i wspomnień fenomenalnego człowieka. To, że był genialnym fizykiem, to chyba tylko konsekwencja tej fenomenalności. I nawet jeśli to w jakiejś mierze tylko wystudiowana poza, bo taka myśl mi się czasem błąkała w trakcie czytania, to i tak zachwycony jestem jego dystansem, wszechstronnością, otwartością i przenikliwością. Zdecydowanie warto przeczytać, nawet jeśli nie masz nic wspólnego z naukami ścisłymi, a może nawet wtedy bardziej. Bo nie jest to wykład naukowy. Prawdę mówiąc samej fizyki jest w tym zbiorze na lekarstwo. Czasem jest coś wspomniane, ale tylko jako zaczyn do opowieści. A tych jest mnóstwo - kolorowych i różnorodnych. A na dodatek inspirujących i pouczających. Aż żałuję, że nie przeczytałem tej książki we wczesnej młodości. Może by coś z tego było - nie żeby od razu fizyk kwantowy, ale chociaż przyzwoity bębniarz ;)
Fenomenalny zbiór anegdot i wspomnień fenomenalnego człowieka. To, że był genialnym fizykiem, to chyba tylko konsekwencja tej fenomenalności. I nawet jeśli to w jakiejś mierze tylko wystudiowana poza, bo taka myśl mi się czasem błąkała w trakcie czytania, to i tak zachwycony jestem jego dystansem, wszechstronnością, otwartością i przenikliwością. Zdecydowanie warto...
więcej Pokaż mimo to