-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać438
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
Dean jest członkiem grupy HotHoles, jak każdy z tej grupy jest nieziemsko przystojny, umięśniony, arogancki a kobiety nie potrafią się mu oprzeć. Jest też byłym chłopakiem Rosie. Rosie natomiast od dziecka jest chora. Dziewczyna dla Szatana straciła głowę już w liceum, a teraz po jedenastu latach on ponownie wkracza w jej życie i oczekuje drugiej szansy. Niestety jedyne co słyszy ze strony dziewczyny to odmowy. Tylko czy jeśli los po jedenastu latach ponownie daje im szansę, on będzie umiał tak łatwo zrezygnować?
Po pierwszym udanym spotkaniu z twórczością L.J. Shen nie mogłam się powstrzymać, gdy zobaczyłam w zapowiedziach "Chaos". Od razu wiedziałam, że muszę sięgnąć po tę pozycję i ją przeczytać. Przyznam szczerze, że czekałam na nią z niecierpliwością aż wreszcie przyszło mi poznać losy Dean'a i Rosie.
Rosie i Dean'a mogliśmy poznać już w poprzedniej części. Rosie to młodsza siostra głównej bohaterki pierwszego tomu-Emilli. Dean natomiast jest jednym z czterech członków grupy HotHoles oraz jednym z przyjaciół "Brutala". Już pod koniec pierwszego tomu wiadomo było, że w drugiej części autorka na tapetę weźmie właśnie tę dwójkę.
Nie ma co się oszukiwać. Dean'a i Rosie ciągnęło do siebie już jedenaście lat temu. Teraz dzięki temu, że dziewczyna mieszka w tym samym budynku, co on mają szansę ponownie się widywać. Mężczyzna postanowił, że ją odzyska. Nie będzie łatwo, ale nie bez powodu nazywają go "Szatanem". Od początku było wiadomo, że ta dwójka jest sobie przeznaczona.
W "Chaos" podobnie jak w przypadku pierwszej części rozdziały są przeplatane. Raz mamy rozdziały z teraźniejszości, a raz są to wspomnienia Dean'a i Rosie z przeszłości. Cieszę się, że autorka zastosowała ten zabieg, ponieważ moim zdaniem dzięki temu książka stała się barwniejsza a my mogliśmy poznać, wszystko jak to dokładnie wyglądało te kilka lat temu.
Niestety muszę wspomnieć, że początkowo miałam bardzo mieszane uczucia co do tej książki i chciałam odłożyć ją już po pierwszych dwudziestu stronach. Nie potrafiłam się wciągnąć w fabułę i mam wrażenie, że niestety czegoś mi w niej zabrakło. Odniosłam też wrażenie, że autorka pisała te dwa/trzy pierwsze rozdziały nieco na siłę.
"Chaos" jest drugą częścią serii "Święci grzesznicy" i muszę przyznać, że autorka utrzymała poziom. Może ten tom nie był lepszy od poprzedniego, ale na pewno plasują się one na tym samym poziomie. Siedem gwiazdek daję tylko ze względu na to, że początkowo nie mogłam się wciągnąć. Dodatkowo tak jak "Intryga" ta książka jest dość mroczna i tajemnicza, więc jeśli jesteście fankami takich romansów to na pewno ta historia, jak i cała seria Wam się spodoba.
L.J. Shen nie zapomniała też o innych bohaterach. Postanowiła pokazać nam co słychać u Emilli i Brutala, a także nakreśliła nam już po części historię Trenta, którą w pełni poznamy w trzecim tomie zatytułowanym "Skandal". Jeśli mam być szczera to w tej części zawiodło mnie zachowanie Barona "Brutala" Spencera mam wrażenie, że był on nieco bardziej oślizgły, zimny i obojętny. Może to tylko moje wrażenie, ale coś takiego odczułam.
"Chaos" to erotyk z krwi i kości. Zdecydowanie spodoba się osobom, które lubią tego typu książki. Nieco mroczny i tajemniczy. Zakończenie jak to w takich książkach odrobinę przewidywalne i oklepane, ale autorka wynagradza nam to emocjami, które buzują w nas przez większość książki. L.J. Shen jako autorka romansów cechuje się lekkim i prostym w odbiorze językiem, dzięki czemu jej książki czyta się bardzo szybko.
~Zaczytana Anielka~
Dean jest członkiem grupy HotHoles, jak każdy z tej grupy jest nieziemsko przystojny, umięśniony, arogancki a kobiety nie potrafią się mu oprzeć. Jest też byłym chłopakiem Rosie. Rosie natomiast od dziecka jest chora. Dziewczyna dla Szatana straciła głowę już w liceum, a teraz po jedenastu latach on ponownie wkracza w jej życie i oczekuje drugiej szansy. Niestety jedyne co...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-04
Allie Harper najbardziej pragnie zacząć wszystko od nowa. Dlatego właśnie dziewczyna przyjeżdża na studia do Woodshill. Nie jest zachwycona, gdy okazuje się, że jedyne sensowne mieszkanie musi dzielić z zarozumiałym Kadenem. Kaden White to bardzo atrakcyjny, ale równie nieznośny współlokator. Allie nie ma ochoty mieszkać z nim pod jednym dachem, zwłaszcza gdy Kaden przedstawia jej listę zasad obowiązujących w mieszkaniu. Jedna z nich brzmi: „Między nami nigdy do niczego nie dojdzie". Allie szybko orientuje się, że za maską Kadena kryje się wiele więcej, niż chłopak pokazuje. Im lepiej go poznaje, tym trudniej jest znieść napięcie obecne między nimi...
Ogólnie uwielbiam książki tego typu, ale nie spodziewałam się, że ta aż tak mi się spodoba. „Begin Again” zdecydowanie podbiło moje serce. Styl pisania autorki, fabuła, bohaterowie. Mona Kasten stworzyła coś naprawdę przyjemnego w odbiorze. Lektura wciąga i mimo wszystko ciekawi jak potoczą się relacje dwójki głównych bohaterów. Moim zdaniem to cudowna historia miłosna. Niektóre fragmenty potrafiły wzruszyć do łez.
Postacie wykreowanie przez Monę szybko polubiłam. Każda z nich była na swój sposób barwna i ciekawa. Każdy z nich miał swoją przeszłość. Życie Allie wkracza na nową ścieżkę-dziewczyna zaczyna życie na własny rachunek. Przed nią masa wyborów i ważnych decyzji. Kaden to typowy bad boy, początkowo dość oschły nie planuje dopuszczać do siebie żadnych nowych osób. Przyjaciele Kadena i Allie również zostali barwnie wykreowani. Może nie wnosili zbyt wiele do fabuły, ale jednak dodawali coś świeżego, co mi się bardzo podobało.
Muszę wspomnieć również o stylu autorki, który jest niesamowicie lekki, przyjemny w odbiorze i wciągający. Książkę czytało się bardzo szybko. Tak jak już wspomniałam na początku-ciągle ciekawiło mnie, jak potoczy się relacja między dwójką głównych bohaterów. Między nimi już na początku było można wyczuć chemię. Gdzieś widziałam porównanie, że Mona Kasten ma styl podobny do Colleen Hoover i szczerze powiedziawszy, tak właśnie jest.
„Begin Again” to pierwszy tom cyklu o tej samej nazwie. Seria ta zbiera całkiem niezłe oceny na goodreads.com, co prawda na naszym lubimyczytac.pl jest odrobinę gorzej, ale i tak jest bardzo dobrze! Moim zdaniem książka jest warta uwagi. Jeśli lubicie, tego typu książki myślę, że spokojnie możecie po nią sięgnąć. Powinna Wam się spodobać. Osobiście z niecierpliwością czekam na kolejny tom serii o jednym z przyjaciół Kadena.
Zaczytana Anielka
Allie Harper najbardziej pragnie zacząć wszystko od nowa. Dlatego właśnie dziewczyna przyjeżdża na studia do Woodshill. Nie jest zachwycona, gdy okazuje się, że jedyne sensowne mieszkanie musi dzielić z zarozumiałym Kadenem. Kaden White to bardzo atrakcyjny, ale równie nieznośny współlokator. Allie nie ma ochoty mieszkać z nim pod jednym dachem, zwłaszcza gdy Kaden...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-02-10
W metrze, którym codziennie rano Soraya jeździ do pracy, znajduje telefon. Nie spodziewa się, jednak że jego właścicielem jest pewny siebie, przystojny i nieprzyzwoicie bogaty Graham. Dziewczyna jednak nie spodziewa się, że mężczyzna jest prawdziwym draniem. Oddając telefon Soyara postanawia zostawić bezczelnemu mężczyźnie niespodziankę w postaci kilku zdjęć. Po obejrzeniu niespodzianki Graham nie może o niej zapomnieć i postanawia odnaleźć kobietę.
Po książki Vi Keeland sięgam bez zastanowienia, zazwyczaj nie czytam nawet opisów i biorę je w ciemno. Jednakże przy tej książce miałam niemały dylemat. Zastanawiałam się, czy duet pisarski to aby na pewno dobry pomysł. Po prostu nie byłam pewna czy to mi się spodoba. Na szczęście autorki podołały i powstał naprawdę fajny i zabawny romans.
Bohaterowie są bardzo fajni, zdążyłam ich polubić. Graham był przystojny, stanowczy, władczy. Soraya natomiast jest piękną uroczą Włoszką pracującą w kąciku porad Idy. Dziewczyna potrafi zabić swoim sarkazmem, co niesamowicie mi się podobało. Niestety w pewnym momencie Graham zaczął mnie irytować swoją lekkomyślnością, ale było to powierzchowne. Nie zwróciłam an to większej uwagi, ale myślę, że może to przeszkadzać części czytelników.
Historia bardzo mi się podobała. Owszem może nie jestem zbyt obiektywna, bo jest to powieść autorstwa Vi Keeland a ja bardzo lubię książki tej autorki, ale myślę, że jest to idealna pozycja dla większości kobiet, które kochają romanse.
W tej książce nie ma co się doszukiwać jakiś większych problemów głównych bohaterów. Owszem oboje w życiu już odrobinę przeszli. Jeden z ważniejszych wątków autorki nawet poruszyły i to bardzo umiejętnie co bardzo mi się podobało jednakże Keeland i Ward skupiły się głównie na relacji między dwójką głównych bohaterów. Podoba mi się, że to był właśnie taki lekki i bardzo przyjemny romans, przy którym nie musiałam dużo myśleć.
Jak już wspomniałam, autorki poruszyły jeden z ważniejszych tematów. Nie chciałabym Wam za dużo zdradzać i sama nie wiem jak o tym wspomnieć a przy okazji nie spojlerować Wam niczego... To może ja jednak nic nie powiem, ale wiedzcie, że autorki poruszyły coś, co jest moim zdaniem bardzo ważne. A jeśli chcecie wiedzieć, co to takiego to musicie sprawdzić sami.
"Drań z Manhattanu" to niesamowicie seksowna i pełna humoru historia cudownej miłości. Momentami wzrusza i łamie serce. Wciągająca od pierwszych stron. Jeśli chcecie przeczytać coś piekielnie zabawnego i pociągającego, rzućcie wszystko i sięgnijcie po pisarski duet Vi Keeland i Penelope Ward.
~Zaczytana Anielka~
W metrze, którym codziennie rano Soraya jeździ do pracy, znajduje telefon. Nie spodziewa się, jednak że jego właścicielem jest pewny siebie, przystojny i nieprzyzwoicie bogaty Graham. Dziewczyna jednak nie spodziewa się, że mężczyzna jest prawdziwym draniem. Oddając telefon Soyara postanawia zostawić bezczelnemu mężczyźnie niespodziankę w postaci kilku zdjęć. Po obejrzeniu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-12-18
W końcu zdecydowałam się sięgnąć po książki Mii Sheridan i zapoznać się z jej twórczością. Autorkę zdecydowanie zaliczam do grona moich ulubienic. Może nie jest tą najulubieńszą, ale jedną z nich na pewno. Cieszę się, że (po namowach) wreszcie sięgnęłam po „Bez słów" ponieważ było to bardzo udane spotkanie.
Bree po ciężkich wydarzeniach postanawia uciec z rodzinnego miasta, od przeszłości, od traumy jakiej doświadczyła. Swoją oazę znajduje w niewielkim miasteczku nad jeziorem. Tam poznaje Achera cichego, spokojnego odludka, który żyje na uboczu. Mężczyzna cały czas zaprząta jej myśli i coraz bardziej ją intryguje. Wkrótce Bree odkrywa tajemnice jaką skrywa Acher i stara się do niego zbliżyć chce mu pomóc, nawet jeśli on najchętniej zamknąłby się w swojej samotni.
Cieszę się, że wreszcie poznałam twórczość Mii Sheridan. Żałuję jedynie, że zwlekałam tak długo i nie sięgnęłam po jej książki wcześniej. Myślę, że twórczość tej autorki spodoba się fankom książek między innymi Colleen Hoover.
Każda z książek „Bez ..." jest inspirowana innym znakiem zodiaku w przypadku "Bez słów" jest to Strzelec. Przyznam szczerze, że zaczynając czytać tę książkę, nawet o tym nie wiedziałam. Dowiedziałam się już po zakończeniu lektury. I jeśli mam być szczera to nawet nie wiem, dlaczego są one inspirowane znakami zodiaku i jaki jest tego cel. Mimo wszystko jest to moim zdaniem dobre urozmaicenie.
„Bez słów" to cudowna historia, w której autorka przedstawia nam, jak społeczeństwo potrafi odrzucić człowieka. Jak taka osoba się czuje. Później pokazuje nam, że do zrozumienia człowieka wcale nie są potrzebne słowa. Wystarczy serce. Piękna historia o miłości.
Mia Sheridan cechuje się lekkim, zrozumiałym dla czytelnika językiem. Książka jest bardzo wciągająca. Jak po nią sięgnęłam, cały czas ciekawiło mnie co będzie dalej i ciągnęło do czytania. Mimo iż miałam w tamtym czasie mało możliwości na czytanie, z tą książką poszło mi to bardzo sprawnie. Polecam wszystkim fankom romansów i romantyczkom.
~Zaczytana Anielka~
W końcu zdecydowałam się sięgnąć po książki Mii Sheridan i zapoznać się z jej twórczością. Autorkę zdecydowanie zaliczam do grona moich ulubienic. Może nie jest tą najulubieńszą, ale jedną z nich na pewno. Cieszę się, że (po namowach) wreszcie sięgnęłam po „Bez słów" ponieważ było to bardzo udane spotkanie.
Bree po ciężkich wydarzeniach postanawia uciec z rodzinnego...
2018-06-13
2018-08-10
2018-08-16
2018-08-23
2018-07-18
Jak wcześniej wspomniałam, bardzo lubię, jak w książkach poruszane są nieco ważniejsze tematy. I w tej pozycji również tak się stało. Wątki, jakim musimy stawić czoła w tej historii to między innymi porzucone dziecko, rodzicielstwo w młodym wieku, autorka pokazała nam również że nie każde dzieciństwo jest idealne i beztroskie.
Akcja całej książki dzieje się na farmie Prestona, dzięki czemu autorce udało się wprowadzić niesamowity klimat. Opisy miejsc były bardzo malownicze. Uwielbiam historie, które rozgrywają się w tak malowniczych miejscach. Ogólnie uwielbiam ranczerów i wszelkie pozycje, w których pojawiają się takowe miejsca jak ranczo, farma czy konie.
„Bez pożegnania” okazała się bardzo intrygującą i wciągającą od pierwszych stron pozycją. Przyznam szerze, że był to dość schematyczny, aczkolwiek niebanalny romans. Autorce udało się mnie nawet pod koniec zaskoczyć, z czego bardzo się cieszę, ponieważ romanse są zazwyczaj dość przewidywalne. Książka zawierała wiele emocji, a historia była tak realna, że miałam wrażenie, iż to wszystko dzieje się tuż obok mnie.
Cała opinia znajduje się na moim blogu! Zapraszam!
www.zaczytanaanielka.blogspot.com
~Zaczytana Anielka~
Jak wcześniej wspomniałam, bardzo lubię, jak w książkach poruszane są nieco ważniejsze tematy. I w tej pozycji również tak się stało. Wątki, jakim musimy stawić czoła w tej historii to między innymi porzucone dziecko, rodzicielstwo w młodym wieku, autorka pokazała nam również że nie każde dzieciństwo jest idealne i beztroskie.
Akcja całej książki dzieje się na farmie...
2018-08-22
2018-09-13
2018-10-10
2018-11-10
Po przeczytaniu pierwszego tomu tej serii jakiś czas za mną chodziła kolejna. Zastanawiałam się, czy czytać, czy nie aż w końcu nadszedł taki dzień, że naszła mnie na nią nieodparta ochota i musiałam w końcu przeczytać "Sposób na księcia". Teraz nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejną część serii.
Jak sama okładka wskazuje, czyli ten półnagi mężczyzna, jest to typowy romans-erotyk. Raczej schematyczny i przewidywalny jakich wiele na polskim rynku wydawniczym. Mimo wszystko spędziłam z nią bardzo miły czas i pokuszę się o stwierdzenie, że ta pozycja podobała mi się bardziej niż "Książę w wielkim mieście".
Dodatkowo autorka postanowiła urozmaicić tę część o dodatkowy motyw, jakim jest show, w którym bierze udział książę. Nie jest to jakiś wyszukany pomysł, ale to również bardzo mi się spodobało. Jak wspomniałam mnie raczej łatwo zadowolić. Ogólnie historia Henrego spodobała mi się nieco bardziej niż poprzedni tom.
"Sposób na księcia" to dość schematyczny i przewidywalny romans. Miło było spędzić czas z księciem podczas jednego wieczoru. Uważam, że pozycja jest na tym samym poziomie co pierwszy tom. Autorka wplotła kilka dramacików, co bardzo mi się spodobało. Ogólnie polecam dla fanek lekkich i niezobowiązujących pozycji. Będzie idealna na długi zimowy wieczór.
Pełna opinia znajduje się na moim blogu! Zapraszam :)
www.zaczytanaanielka.blogspot.com
~Zaczytana Anielka~
Po przeczytaniu pierwszego tomu tej serii jakiś czas za mną chodziła kolejna. Zastanawiałam się, czy czytać, czy nie aż w końcu nadszedł taki dzień, że naszła mnie na nią nieodparta ochota i musiałam w końcu przeczytać "Sposób na księcia". Teraz nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejną część serii.
Jak sama okładka wskazuje, czyli ten półnagi mężczyzna, jest to...
2018-11-15
Pozycja, mimo iż schematyczna i dość przewidywalna, to okazała się momentami zaskakująca. Autorki postarały się, aby nam się nie nudziło podczas lektury i zapewniły nam kilka zwrotów akcji. Ponadto Vi i Penelope ponownie postawiły na humor. Może nie ma go w tej książce tak dużo, jak w „Drań z Manhattanu”, ale mimo wszystko pozycja była zabawna.
Vi Keeland i Penelope Ward w tej pozycji bardzo fajnie przedstawiły nam różne kraje i zwyczaje w nich panujące. Główni bohaterowie sporo podróżowali, dzięki czemu my również mogliśmy dowiedzieć się czegoś ciekawego. Podoba mi się też to, jak autorki przedstawiły kwestię pieniędzy w tej pozycji. Bardzo spodobało mi się ich podejście do tego tematu. Pokazały nam, że pieniądz, to nie jest rzecz najważniejsza, że są sprawy ważniejsze.
Właściwie po tej książce spodziewałam się chyba odrobinę czegoś innego. Nie do końca wiem czego, ale ta pozycja wydała mi się trochę inna niż „Drań z Manhattanu". Mimo wszystko bardzo mi się podobała i cieszę się, że mogłam po nią sięgnąć. Sądzę, że jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanek książek Vi. Nie jest to nic nowego, ale pozycja okazała się przyjemna i wciągająca.
Pełna opinia znajduje się na moim blogu! Serdecznie zapraszam!
www.zaczytanaanielka.blogspot.com
~Zaczytana Anielka~
Pozycja, mimo iż schematyczna i dość przewidywalna, to okazała się momentami zaskakująca. Autorki postarały się, aby nam się nie nudziło podczas lektury i zapewniły nam kilka zwrotów akcji. Ponadto Vi i Penelope ponownie postawiły na humor. Może nie ma go w tej książce tak dużo, jak w „Drań z Manhattanu”, ale mimo wszystko pozycja była zabawna.
Vi Keeland i Penelope Ward w...
2018-11-21
Początek książki był bardzo chaotyczny. Ciężko było się w czymkolwiek połapać. Tak naprawdę więcej nie wiedzieliśmy, niż wiedzieliśmy, co bardzo mi się nie spodobało i miałam ochotę od razu odłożyć tę pozycję. Około stu stron przed końcem tego tomu wszystko zaczęło się uspokajać i pozycję od razu czytało się lepiej i historia zaczęła mi się podobać. Niestety samo zakończenie książki okazało się lekko naciągane.
Jeśli chodzi o różnice wieku która jest wspomniana już w opisie fabuły, nie była ona mocno odczuwalna, a właśnie o to najbardziej się bałam w tej części. Gdyby nie to, że bohaterowie ciągle wspominali o tym, iż występuje tak duża różnica, to jestem niemalże pewna, iż sama bym o tym zapomniała.
L.J. Shen cechuje się lekkim i przyjemnym językiem. Sceny seksu w jej książkach są nieco „mocniejsze" ale mimo to nie są one wyszukane. I jak już wspomniałam, mimo iż książka początkowo mi się nie podobała, to końcówka nieco zrekompensowała nieudany start. Jeśli szukacie klasycznego romansu, to ta pozycja będzie dla Was idealna. A jeśli czytaliście poprzednie dwa tomy, to jest, to pozycja obowiązkowa dla Was!!
Pełna opinia znajduje się na moim blogu! Zapraszam!
www.zaczytnaanielka.blogspot.com
~Zaczytana Anielka~
Początek książki był bardzo chaotyczny. Ciężko było się w czymkolwiek połapać. Tak naprawdę więcej nie wiedzieliśmy, niż wiedzieliśmy, co bardzo mi się nie spodobało i miałam ochotę od razu odłożyć tę pozycję. Około stu stron przed końcem tego tomu wszystko zaczęło się uspokajać i pozycję od razu czytało się lepiej i historia zaczęła mi się podobać. Niestety samo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-12-06
Tuż po zakończeniu pierwszego tomu nie mogłam się doczekać, aż będę miała okazję sięgnąć po kontynuację losów Kaliny i Nathana. Wspomniałam Wam nawet w opinii poprzedniej części, że autorka zakończyła książkę w takim momencie, że czytelnik od razu ma ochotę sięgnąć po kolejny tom, dlatego właśnie ucieszyłam się, że mogę poznać zakończenie tej historii wcześniej. Niestety długo zbierałam się za napisanie tej opinii, ale wreszcie udało mi się zebrać myśli i naskrobać dla Was co nieco.
Jak już wcześniej wspomniałam, autorka ponownie zrzuca na swoich bohaterów różne przeszkody, a także komplikacje. Nathan i Kalina muszą stawić czoła nowym problemom. Oczywiście na nas nie spada wszystko na raz, tylko zostaje to dawkowane w całkiem przyzwoitych ilościach, ale zapewniam, że nie ma szans, aby czytelnik mógł się nudzić. Nie bez powodu K.N. Haner została nazwana królową dramatów. Jej romanse są pełne emocji, miłości, a także dramatu, dzięki któremu książki wręcz się pochłania.
Moim zdaniem seria „Sponsor” jest odrobinę inna niż wszystkie romanse dostępne w księgarniach. Kate Haner po części wyszła poza schematy i stworzyła coś nowego w gatunku romansów. Podoba mi się, że „Sponsor” nie jest napisany na postawie tych wszystkich romansowych „schematów”, a także to, że jest momentami nieprzewidywalna, pełna napięcia, emocji, dramatów i intryg.
K.N. Haner cechuje się lekkim i przyjemnym w odbiorze językiem. Jej pióro można zaliczyć do specyficznego, ale zrozumiałego dla każdego. Sięgając po pozycję tej autorki, na pewno zatracicie się w nich na długie godziny i nie będziecie mogli się oderwać. Jeśli lubicie romanse, które was wciągają, to seria „Sponsor” z pewnością będzie dla Was idealna. Polecam z całego serca wszystkim tym, którzy szukają historii innej niż wszystkie! Jeśli tylko będziecie mieli okazję, to koniecznie sięgnijcie i sprawdźcie, o czym mowa.
Pełna opinia znajduje się na moim blogu! Zapraszam!
www.zaczytanaanielka.blogspot.com
~Zaczytana Anielka~
Tuż po zakończeniu pierwszego tomu nie mogłam się doczekać, aż będę miała okazję sięgnąć po kontynuację losów Kaliny i Nathana. Wspomniałam Wam nawet w opinii poprzedniej części, że autorka zakończyła książkę w takim momencie, że czytelnik od razu ma ochotę sięgnąć po kolejny tom, dlatego właśnie ucieszyłam się, że mogę poznać zakończenie tej historii wcześniej. Niestety...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-12-09
2018-12-09
Autorka w tej pozycji postawiła na jeden z moich ulubionych wątków, jakim jest relacja hate-love między bohaterami co bardzo mi się podoba. Co prawda był on dość delikatny, ale i tak cieszę się z tego, ponieważ bohaterowie nie od razu wpadli sobie w ramiona czy wskoczyli do łóżka. Ich relacja rozwijała się stopniowo od nienawiści do miłości.
Powiem Wam, że jest troszkę nietypowa fabuła. Znaczy... Cóż jest ona dość typowa dla romansów, ale tutaj zaczyna się to jakby od innej strony. Może wyjaśnię od początku. „Bez winy" wydaje się typowym romansem jakich wiele na polskim rynku, ale tutaj z inicjatywą aranżowanego małżeństwa wychodzi główna bohaterka. Choć raz, nie jest to postać męska, a damska. Strasznie mi się to spodobało, chociaż sama do końca nie wiem dlaczego. Spotkaliście się w jakimś romansie z taką sytuacją? Ja przyznaję, że niestety, ale nie.
„Bez winy” to pozycja niesamowicie zabawna i namiętna. Pojawiają się w niej zwroty akcji, autorka rzuca bohaterom kłody pod nogi, dzięki czemu czytelnik się nie nudzi. Praktycznie cały czas coś się dzieje. Oczywiście pozycja nie jest bez wad, ale mimo to było to coś innego niż do tej pory.
Jeśli szukacie czegoś uroczego i idealnego na długie zimowe wieczory, zdecydowanie polecam Wam tę pozycję. Jest to coś innego niż do tej pory, a przy okazji nie będziecie się nudzić. Historia o Wiedźmie i Smoku idealna będzie dla osób, które kochają romanse oraz twórczość Mii Sheridan.
Pełna opinia znajduje się na moim blogu! Zapraszam!
www.zaczytanaanielka.blogspot.com
~Zaczytana Anielka~
Autorka w tej pozycji postawiła na jeden z moich ulubionych wątków, jakim jest relacja hate-love między bohaterami co bardzo mi się podoba. Co prawda był on dość delikatny, ale i tak cieszę się z tego, ponieważ bohaterowie nie od razu wpadli sobie w ramiona czy wskoczyli do łóżka. Ich relacja rozwijała się stopniowo od nienawiści do miłości.
Powiem Wam, że jest troszkę...
2018-12-14
Jak wiecie, zresztą wiele razy to powtarzam, uwielbiam książki, w których poruszane są ważniejsze tematy. W tej pozycji pojawia się nie jeden takowy temat. Autorka porusza wątek porwania dzieci, a także życia w rodzinach zastępczych. Bardzo mi się to podoba i jestem zadowolona, że autorzy nie boją się poruszać takich tematów. Jeśli szukacie książek właśnie z ważniejszymi tematami serdecznie Wam polecam tę pozycję!
Griselda i Holden wiele przeszli. Ich dzieciństwo nie było kolorowe. W życiu przeszli przez wiele rodzin zastępczych i musieli radzić sobie sami. Właściwie mieli tylko siebie. Przeszłość pozostawiła na nich głębokie ślady, takie, które zostaną z nimi już na zawsze. Dzięki temu bohaterowie są naprawdę realni i cudowni. A co najważniejsze nie są sztuczni! Bardzo polubiłam obydwoje bohaterów. Odrobinkę denerwowała mnie Griselda tokiem swojego myślenia, ale patrząc z perspektywy czasu, to jednak odrobinę ją rozumiem.
„Nigdy nie pozwolę Ci odejść” to pozycja napakowana naprawdę wieloma różnymi emocjami. Przewija się w niej zranienie, żal, przemoc, miłość, ból, cierpienie, a także nadzieja. Autorka idealnie pokazała nam, że mimo całej tej traumy oboje mieli nadzieję na lepsze jutro. Co więcej, abyśmy się nie nudzili, Katy zdecydowała się na wprowadzenie delikatnego zwrotu akcji, który nie do końca mi się podobał, ale mimo wszystko okazał się dość ciekawym urozmaiceniem.
Pełną opinię znajdziecie na moim blogu! Zapraszam!
www.zaczytanaanielka.blogspot.com
~Zaczytana Anielka~
Jak wiecie, zresztą wiele razy to powtarzam, uwielbiam książki, w których poruszane są ważniejsze tematy. W tej pozycji pojawia się nie jeden takowy temat. Autorka porusza wątek porwania dzieci, a także życia w rodzinach zastępczych. Bardzo mi się to podoba i jestem zadowolona, że autorzy nie boją się poruszać takich tematów. Jeśli szukacie książek właśnie z ważniejszymi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
DZIESIĘĆ PŁYTKICH ODDECHÓW - K. A. TUCKER
🌊Moja ocena: 8/10
🌊Data wydania: 18.06.2014
🌊Wydawnictwo: Filia
K.A. Tucker nie znam tak dobrze, jak bym chciała, ale te dwie pozycje, jakie miałam okazję czytać, w zupełności wystarczyły, aby pokochać historie tworzone przez tę autorkę. „Dziesięć płytkich oddechów” miałam przyjemność czytać dwa razy i muszę przyznać, że po drugim razie jestem zakochana jeszcze bardziej.
•
„Dziesięć płytkich oddechów” nie jest książką zwyczajną. Moim zdaniem zapada ona w pamięć na długi, długi czas, a w dodatku wyróżnia się fabułą. Nie jest to też typowy romans, przynajmniej w moim odczuciu. Kacey i Livie to dwie siostry, które wiele przeszły, a ich życie zostało wywrócone do góry nogami. Trent to bardzo tajemniczy mężczyzna. Bardzo podoba mi się to, jak została poprowadzona fabuła w tej książce. Autorka skupiła się nie tylko na wątku miłosnym, ale także na wielu tajemnicach, które pojawiły się w książce i na delikatnym wątku kryminalnym co bardzo mi się spodobało. Fajnie też została pokazana siostrzana więź pomiędzy Kacey i Livie. Fabuła w tej pozycji jest naprawdę ciekawa i nieco tajemnicza, momentami trzyma w napięciu, a momentami jest nieco zaskakująca, co bardzo mi się podobało.
•
K.A. Tucker cechuje się naprawdę fajnym i lekkim stylem pisania. Przez tę pozycję przepłynęłam naprawdę szybko zarówno za pierwszym, jak i za drugim razem. Wątek miłosny schodzi tutaj troszkę na drugi plan, ale kompletnie mi to nie przeszkadzało. Możliwe, że pozycja jest nieco przewidywalna, ale uważam, że fabuła jest dość oryginalna. Jeśli szukacie czegoś delikatnie nietypowego, z ważniejszymi kwestiami to serdecznie polecam! Utwierdziłam się w tym, że kocham twórczość Tucker!
www.instagram.com/zaczytana.anielka
~Zaczytana Anielka~
DZIESIĘĆ PŁYTKICH ODDECHÓW - K. A. TUCKER
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to🌊Moja ocena: 8/10
🌊Data wydania: 18.06.2014
🌊Wydawnictwo: Filia
K.A. Tucker nie znam tak dobrze, jak bym chciała, ale te dwie pozycje, jakie miałam okazję czytać, w zupełności wystarczyły, aby pokochać historie tworzone przez tę autorkę. „Dziesięć płytkich oddechów” miałam przyjemność czytać dwa razy i muszę przyznać, że po drugim...